Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Sigrun - 20-06-2017

Radość lwa wprawiła ją w lepszy nastrój niźli do tej pory posiadała. Jeszcze chłonęła pozytywne emocje innych niczym gąbka nabierając sił jak kwiat czerpiący życie od wody i słońca. Po za tym uważała, że uchylenie rąbka tajemnicy może być bardzo ciekawe. Popatrzyła na niego pytająco, zastanawiając się jakiej zapłaty oczekiwał.


RE: Rzeka - Abuyin - 21-06-2017

Widział to pytanie na pysku młódki, toteż sam zdecydował się jej odpowiedzieć.
- Och Matko Opali. Nie żądam dużo, w zamian za przepowiedzenie przyszłości proszę o ledwie pięć opali, toż to grosze. - radosny wyraz pyska i szczery uśmiech nie znikał z oblicza rudogrzywego. Jedynie uspokoił on ogon i owinął go wokół siebie.


RE: Rzeka - Arvo - 25-06-2017

Zastrzygł uszami i podniósł raptownie łeb, wpijając dwukolorowe ślepia w pysk Tene. Synku. Nie sądził, że jeszcze może zostać tak nazwany, nie sądził, że ktokolwiek zechce go tak nazwać, kiedy jedno z jego rodziców było martwe, a drugie zaginione. Nie sądził, że to słowo może wydawać mu się tak ciepłe i tak kojące, aż ciepły dreszcz powędrował wzdłuż jego karku. 
Być kochanym, mieć rodzica tylko dla siebie, o czym więcej mogło marzyć dziecko? Dziecko, które sądziło, że cały jego świat runął, że straciło całą swą rodzinę, w której i tak zawsze było tym z boku, tym najcichszym, tym wymagającym najmniej uwagi. 
Dorosła, brązowa łapa przygarniająca go w matczynym geście, wilgotny jęzor z czułością mierzwiący jego sierść na łbie, tam, gdzie zaczynała ona powoli się wydłużać, by kiedyś stać się grzywą. Rozkoszował się tymi gestami Tene, które rozgrzewały go od środka, dawały coś, czego jak sądził, miał już nigdy nie zaznać, nie w ten sposób. Odwzajemnił otarcie łba, lecz drgnął nagle, gdy dosięgnął go szept Tene. Spojrzał na nią najpierw z brakiem zrozumienia, a później z czymś na kształt śladu bólu w ślepiach, kładąc lekko po sobie uszy. Lecz nie wypowiedział ni słowa, zbyt niepewien swych własnych uczuć, swej sytuacji.
Z ochotą ruszył ku rzece, bo od wędrówki po suchej pustyni naprawdę suszyło go w gardle. Jednak najpierw uraczył wodę podejrzliwym wzrokiem, spoglądając na jej wzburzony nurt, ciemną barwę, zupełnie nie to, do czego był przyzwyczajony na swych rodzinnych ziemiach. Lecz zatopił w niej swój pysk, i szybko przekonał się, że smak wcale nie jest zbyt odbiegając od wód Słonecznej Rzeki, a pragnienie gasił równie skutecznie. Gdy już się napoił, oblizał mokry pysk i spojrzał na Tene.
- A gdzie zazwyczaj są król i królowa? Co robią? - odezwał się nieco niepewnie, zastanawiając się, czy odbiegało to od roli monarchów w jego stadzie. Nie żeby się na tym znał.


RE: Rzeka - Moréna - 27-06-2017

Zaskrzeczałam głośno uważając, że muszę już wtrącić tu swoje zdanie. Tego to było już stanowczo za wiele by dorosły lew podstępem starał się wydusić coś od młódki. Pewnie bym nawet dziobem nie kłapnęła gdyby chodziło tu o dwóch dorosłych. Tylko w duszy naigrywałabym się z głupoty. Tu jednak ofiarą padł młody umysł. A mając za sobą nieprzyjemne doświadczenia z dzieciństwa, nie mogłam tak tego jawnie zignorować. Krew się we mnie zagotowała.
- Nie bądź naiwna, ewidentnie widać, że to oszust!


RE: Rzeka - Sigrun - 27-06-2017

Szara ze stoickim spokojem wysłuchała co miał do powiedzenie sep. Uśmiechnęła się ku niej łagodnie.
- Dziękuję za twoją troskę, nie powinno się tak przywiązywać do materialnych rzeczy...ja... - Urwała doszedłszy do wniosku, że sama jednak była przywiązana do swoich instrumentów. Grzechotka na ogonie cicho zaszeleściła. Nie, je uważała już jako część siebie samej. Jako jedność. I kupno kolejnych jeśli straciłaby obecne nie wchodziłaby w grę. To już nie byłoby to samo. Sigrun bardzo sentymentalnie podchodziła do tego.
Wręczyła lwu pięć opali, tak jak tego sobie zażyczył.
Kątem oka obserwując jak nowi podeszli bliżej wprost do rzeki by ugasić pragnienie. Po wysłuchaniu tego co ma do powiedzenia Abuyin zainteresuje się bardziej przybyszami.


RE: Rzeka - Abuyin - 27-06-2017

Uśmiechnął się tylko tajemniczo do sępa.
- Nie jesteś pierwsza, Córko Wątpliwości. Słyszałem to już nieraz, ale ja przecież nikogo do niczego nie zmuszam. Jednak później wielu wątpiących przyznawało mi rację. - tutaj ucichł i spoglądał już na młódkę szukającą czegoś. Jak się okazało były to opale. Zręcznym ruchem wziął wszystkie.
- Dziękuję, Matko Hojności, teraz wejdę w trans czy jesteś gotowa?


RE: Rzeka - Sigrun - 28-06-2017

Abuyin miał rację, nie zmuszał szarej do niczego. Ona sama chciała poznać co takiego ciekawego ma do powiedzenia w tej sprawie lew. Może dowie się czegoś nowego, poszerzy swoją wiedzę lub będzie miała jakiś dobry powód by sprawdzić ich trafność.
Kiwnęła tylko łbem twierdząco w odpowiedzi i czekała wpatrzona w niego uważnie.


RE: Rzeka - Tene - 29-06-2017

Nie chciała go zranić, mina samczyka utknęła jej w pamięci, gdy wypowiedziała tamte słowa, jak bardzo chciała je teraz cofnąć. Powiedzieć "synkowi" że nie będą udawać, że są rodziną na prawdę, obawiała się niestety że to za szybko, że za krótko się znają. Toczyła walkę z tym co podpowiadał jej rozsądek, a z tym co uczucia, te drugie przed chwilą zgotowały jej coś dziwnego, nie chciała stracić panowania nad tym co robi, albo jak coś postrzega. Pijąc wodę wysunęła lekko pazury, drgnęła przeżywając wewnętrzne rozdarcie. W porę jej uwagę odwróciło pytanie Arvo.
- Na tej dużej skale w oddali, tam najczęściej można ich spotkać - wskazała łbem na Skałę Skazy, widocznej aż stąd: - Pytasz co robią? Na pewno przyjmują do stada, prowadzą politykę i zarządzają Królestwem, to co zwykle władcy robią - w trakcie mówienia ta jedna myśl kręciła jej się po głowie. "Nie, nie musimy udawać..." pomyślała, patrząc na lewka, przez dłuższą chwilę, ciągle jeszcze namyślając się i wahając, przecież właśnie to chciała osiągnąć, dlaczego ma się powstrzymywać? Pochyliła głowę, znów szepcząc mu do ucha: - Arvo, jeśli byś chciał, nie musimy udawać, możesz mieć we mnie rodzinę... Matkę, jedyne co byśmy udawali to to że byłbyś moim biologicznym synem, tylko my wiedzielibyśmy że tak nie jest... Chciałbyś bym cię przygarnęła? Byłabym dumna z takiego synka jak ty - przetarła delikatnie o niego łbem, patrząc mu w oczy z matczyną czułością jak i cząstką niepokoju przed tym czy się zgodzi, czy za bardzo mu nie namieszała, oczywiście to drugie ten cały niepokój chciała ukryć w sobie. Jednocześnie powtarzała sobie w głowie że jej pierwsze lwiątko nie żyje, by znów nie doznać tego dziwnego stanu.


RE: Rzeka - Abuyin - 29-06-2017

Rudogrzywy wziął głęboki oddech i zamknął oczy. Chwilę tak trwał w bezruchu. Z wolna po jego ciele zaczęły przechodzić coraz większe drgawki. Otworzył oczy. Ich wyraz był pusty, wpatrywały się w próżnię, a źrenice miał bardzo rozszerzone. Po chwili drgawki ustały, a wróżbita zaczął objawiać swoją wizję.
- Lew... On cię będzie potrzebował... Straszne morderstwo... Oko... Złowrodzy sprzymierzeńcy nadchodzą... Szukają cię... Strażnik zostanie pokonany... Ale trójka się zjednoczy, dopiero wtedy otrzymasz co twoje... - ponownie na ciele lwa pojawiły się drgawki, by rozejść się po całym jego ciele. Pokręcił głową i zamrugał oczyma, gdy już ustały.
- Przykro mi, wizja się skończyła. Nie widzę nic więcej. - Zerknął ze szczerym uśmiechem na szarą lwiczkę.


RE: Rzeka - Arvo - 01-07-2017

Skinął ledwo zauważalnie łbem i zamyślił się, a jego wzrok stał się nieobecny. Tak, to brzmiało podobnie do obowiązków lwioziemskich władców... A przynajmniej tak mu się zdawało. W rzeczywistości nigdy nie spotkał króla swego stada, więc nie miał pojęcia, co on robił. Królowa zaś wiecznie była otoczona wianuszkiem interesantów bądź swych dzieci, zdawałoby się, że jej podstawowa rola to tłumaczenie innym, jak nie zachowywać się jak dureń. Ciężko było stwierdzić, czy działało. Jednak wszyscy odnosili się do niej z respektem, a i jego rodzicie mówili o niej z dużym szacunkiem. Choć bez ciepłych uczuć. A przecież jego matka żywiła ciepłe uczucia do każdego.
No, przynajmniej dopóki żyła.
Ocknął się dopiero gdy Tene odezwała się ponownie, i od razu na jego pysku pojawiło się zmieszanie, oraz coś na kształt zawstydzenia, że brązowa dojrzała jego poprzednią reakcję. Poruszył uchem, i ponownie wpił swe dwukolorowe spojrzenie w pysk Tene, spoglądając na nią z zaskoczeniem. Aż zachłysnął się powietrzem, rozumiejąc, co chciała mu przekazać.
Najpierw stracić całą rodzinę, by potem zyskać lwicę, która najwyraźniej polubiła go na tyle, tak bardzo się nim troszczyła, że zechciała być mu matką? Czyż to nie właśnie jest ten Los, który raz, wydawałoby się, niszczy wszystko co mamy, by później to naprawić? 
Naprawdę, mógł zacząć wszystko od nowa. Nie być przybłędą, wyrzutkiem, sierotą poszkodowaną przez los - mógł zacząć tutaj, pielęgnować w sercu pamięć o rodzinie, lecz nie ból, i mieć swoją ukochaną matkę, kogoś, kto o niego się zatroszczy i nim zaopiekuje.
Znów łzy pojawiły się w jego łzach, choć starał się z całych sił, by się nie rozpłakać. Wtulił z całych sił swój pysk w sierść Tene, by po chwili, gdy już zdołał opanować choć trochę swe emocje, spojrzeć na nią z szerokim, wdzięcznym uśmiechem. 
- Chcę. - wyszeptał najpierw, by zaraz powtórzyć głośniej - Chcę, ja... Ja chcę, żebyś była moją mamą, żeby nikt mnie od ciebie nie zabrał, żebyś mogła się mną opiekować.
Mówił to tonem całkiem poważnym jak na lwiątko w jego wieku, ale w jego ślepiach błyszczała ogromna radość, a na jego pysku wciąż widniał uśmiech, i tak wpatrywał się w Tene, a jego ogon poruszał się niekontrolowanie. Bo naprawdę, czuł się... Szczęśliwy, gdy brązowa powiedziała, że byłaby z niego dumna, gdy obdarzała go ciągle czułościami i troszczyła o niego. Skupiał na sobie całą jej uwagę, której nigdy nie uzyskiwał w takich ilościach od rodziców, a przecież ta lwica jeszcze do niedawna była dla niego zupełnie obca. Zaś teraz, zwyczajnie czuł się przez nią kochany, jakby był jej prawdziwym potomkiem - a jemu, przecież jeszcze dziecku, łatwo było pokochać kogoś, kto zrobił dla niego tyle dobrego.


RE: Rzeka - Sigrun - 01-07-2017

Wizja lwa brzmiała strasznie a do tego wielce zawile i niezrozumiale. Szara zamrugała powiekami co najmniej zszokowana bo nie spodziewała się usłyszeć tak przykrych rzeczy. Jeśli to okaże się prawdą jakiż to przykry los jeszcze ją czeka.
Choć jednego mogła być pewna. "Szukają cię." Te słowa uderzyły w nią najmocniej. Domyślała się, że pewnie rodzina zdążyła zauważyć jej długą nieobecność. Przygryzła nieświadomie dolną wargę aż spłynęła po niej cienka strużka krwi. Otarła posokę łapą i skłoniła się Abuyinowi z szacunkiem, nosem prawie dotykając ziemi.
- Dziękuję. - Tylko tyle wypowiedziała cicho lecz na tyle by lew ją dosłyszał. Podniosła się i udała w kierunku nowo przybyłych machając delikatnie końcówką ogona na boki. Każdy jej krok był rytm szelestu grzechotki.
Przystanęła i popatrzyła, przechylając łeb na bok w geście zapytania.


RE: Rzeka - Moréna - 01-07-2017

O mało nie parsknęłam śmiechem gdy samozwańczy wróżbita dostał dziwnych drgawek. Wyglądał żałośnie i śmiesznie a jego słowa mogły zostać wypowiedziane przez każdego. Nawet ja mogłabym wymyślać historyjkę, wypowiedzieć ją bez ładu i jeszcze za to zgarniać zapłatę.
- Idź sobie przepowiadać gdzie indziej. - Zawyrokowałam, patrząc na niego jeszcze bardziej pogardliwym spojrzeniem. Prymityw wykorzystujący młodzież.
Nie chciałam z nim zostać, jego towarzystwo mi w ogóle nie odpowiadało. Już wolałam tą młodą, dobrze ułożoną i wychowaną lwicę. Szkoda, że tylko taką naiwną. Ale to się da naprostować, pomogę jej w tym. Sigrun miała w sobie to coś co przyciągało i nie chciało się jej tak łatwo zostawić. Zatrzepotałam skrzydłami wzbijając nieco piasku i kurzu centralnie na Abuyina. Tak po drobnej złośliwości.
Wylądowałam na grzbiecie młódki uważając by szponami nie przebić jej skóry. Zlustrowałam od łap aż po czubek uszu obcych i odezwałam się skrzekliwym zalatującym pełnym sarkazmem głosem.
- Zgubiliście się?


RE: Rzeka - Abuyin - 01-07-2017

Również skłonił się szarawej lwicy, za to na sępa spojrzał z pogardą. Zwłaszcza po tym jak dostał od niej piachem. Niech sobie żyje w tej przyziemności, nikt jej nie broni. Nieznajomi go nie interesowali, odwrócił się więc i odszedł w swoim kierunku. Niech się nimi zajmie to ptaszysko.

/zt


RE: Rzeka - Tene - 04-07-2017

Cała jej uwaga utknęła na samczyku, kryła w sobie narastający niepokój, obawę że go straci, nie do końca skutecznie tłumiła to w sobie, jej ogon lekko podrygiwał na boki, a dreszcze przechodziły po grzbiecie, miała wrażenie jakby czas zwolnił drastycznie, a niepewność tylko jeszcze bardziej sprawiała że narastały w niej emocje. Z jednej strony wahanie czy aby się nie pospieszyła, tak łatwo było popełnić błąd kiedy emocje brały nad nią górę, nie znosiła tego uczucia, wolała kierować się wyłącznie rozumem, teraz czuła lęk przed stratą wszystkiego, całej więzi z lwiątkiem na której tak bardzo jej zależało i to w tej jednej chwili, z drugiej strony była nadzieja, wydawało jej się że Arvo też tego chce. Ukrywała wszystko jak mogła pod ciepłym spojrzeniem, pełnym nadziei, która zmalała nagle gdy zobaczyła jego łzy, a zastąpiło je zmartwienie, w pierwszej chwili pomyślała że znów go zraniła. Rozluźniła się dopiero, uspokoiła, kiedy Arvo wtulił się do niej mocno, poczuła przyjemne ciepło, już znała odpowiedź zanim jeszcze samczyk ją wypowiedział, objęła go czule łapą, jak i wtulając do niego swój łeb. Od bardzo długiego czasu nie umiała w pełni zaznać szczęścia, teraz słowa Arvo sprawiły że mogła je odczuć silniej niż wcześniej, jak i zupełną pewność że on na prawdę chce, chce być jej synem. Plan się powiódł, na prawdę zyskała szanse. Spoglądała na niego ciepło, a na jej pysku pojawił się lekki uśmiech, tylko dla niego, pierwszy, szczery uśmiech od bardzo długiego czasu. 
- Synku... - powiedziała z miłością, jaką tylko była w stanie ofiarować lwiątku, poczuła się jakby tęsknota minęła, znów otuliła Arvo i mogłaby tak długo po prostu cieszyć się z tej chwili, tulić do siebie syna, miała wrażenie że odzyskała swoje zmarłe lwiątko, tym razem jednak nie zwróciła na to uwagi, nie zwracała już na nic uwagi, tracąc na chwilę czujność, toteż nie mając pojęcia że ktoś się zbliża, mimo że dźwięki dochodziły do jej uszu ignorowała je, liczył się tylko Arvo, snuła już plany o jego przyszłości, tyle go chciała nauczyć, tyle wiedzy chciała mu przekazać i swojej matczynej miłości, którą wreszcie miała kogo obdarzyć, zresztą od początku darzyła nią Arvo, od momentu porwania marzyła właśnie o tej chwili. Nagle usłyszała czyiś głos, zerwała się gwałtownie na łapy, osłaniając samczyka, mięśnie miała napięte, gotowe do ataku, pazury wysunięte, a za odsłoniętych już kłów wyrwał jej się ostrzegawczy warkot. Dopiero potem zobaczyła szarą, jeszcze bardzo młodą lwice i sępa na jej grzbiecie. Uspokoiła się nieco, chowając kły, ledwo przypomniała sobie chwilę temu usłyszane słowa zgadując że należały one do sępa.
- Nie, jesteśmy w domu. W przeciwieństwie do ciebie - zmierzyła pierzastą samice wzrokiem, mówiąc do niej nieprzyjemnym tonem. Błyskawicznie rozejrzała się po całym terenie, w poszukiwaniu lwa, pamiętała że tu był, ale teraz najwyraźniej odszedł, co było jej na łapę.
 - To twoja znajoma? - zwróciła się do Sigrun nieco bardziej obojętnie, w końcu mogła należeć do stada, ale też nie musiała, aczkolwiek rozsądniej było założyć że jest z Królestwa, niż mieć potem problemy. Upewniła się jeszcze że Arvo jest za nią, wciąż go osłaniała, uważając bardziej na ptaka niż młodą, nie zamierzając ufać padlinożercy.


RE: Rzeka - Sigrun - 05-07-2017

Sigrun stała spokojnie nie zrażona tym, że Tene zjeżyła się będąc gotowa do ataku. Nie chciała jej krzywdy i z tegoż powodu nie obawiała się a raczej nie dopuszczała do siebie myśli, że tamta może się rzucić.
 -Tak - Odpowiedziała przytakując łbem. Jeśli, któreś z nich ją usłyszy, natomiast jeśli nie to zauważą tylko jak niemo porusza wargami. - Co was sprowadza na tereny Królestwa Mgły i Popiołu?
Zerknęła na młodego i posłała mu ciepły uśmiech. Morena wprawdzie jej trochę ciążyła na grzbiecie ale nie zamierzała jej przeganiać. Dobrze było mieć kogoś u swego boku w tym nowym dla niej miejscu. A szara miała tendencję do tego, że bardziej potrafiła znaleźć zrozumienie wśród innych zwierząt niż własnych pobratymców.