Król Lew PBF
Przebieżka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Przebieżka (/showthread.php?tid=805)

Strony: 1 2


Przebieżka - Alve - 25-09-2013

Alve spokojnym truchtem przemierzała kolejne kawałki dżungli, w nadziei na zwęszenie potencjalnej ofiary. Już od bardzo dawna nie spotkała nikogo, z kim mogłaby zamienić choćby parę słów, nie wspominając o jakimś znajomym pysku-tych z kolei było tyle co nic. Nkiruma i jego stado, które zdawały się być odległą przeszłością i Cierń, czarna samica, z którą przyszło się jej rozstać w stosunkowo dziwnych okolicznościach.
Bardzo długo wędrowała samotnie, krzątając się z kąta w kąt, nie wiedząc do końca, co powinna zrobić. Spała, polowała, szła naprzód i tak w kółko. Cała ta rutyna dnia codziennego poczęła ją przytłaczać, jednak kotka starała się z nią walczyć. Częściowo usprawiedliwiała się tygrysią krwią, która mogła warunkować w niej samotniczy tryb życia. Z drugiej strony pocieszała się, że być może na krańcu tej bezkresnej wędrówki spotka ją jakaś nagroda.
W całym tym odosobnieniu jej pozytywna energia, rześkość umysłu jakoś przygasły, dając w rezultacie coś na kształt maszyny, wykonującej codzienną pracę według jednego i tego samego schematu. Była teraz cichym, bezpłciowym i nic nie znaczącym okruchem w tej wielkiej dżungli, nie wartym uwagi kogokolwiek. Było jej z tym źle, ale środowisko, którym się otaczała wcale nie powodowało w niej chęci zmiany, bo i dla kogo miałaby się zmieniać?
Zmęczona biegiem tigonka westchnęła cicho, ostatecznie rezygnując z polowania. Mozolnie wdrapała się na nieco masywniejsze spośród całego lasu drzewo, po czym położyła się na jednej z jego gałęzi. Przymknęła nieznacznie ślepia, kładąc łeb na łapach.
-I tak w kółko.


RE: Przebieżka - Nkiruma - 25-09-2013

- A może w kwadrat?
Znała ten głos. Niski, ciepły baryton, który odezwał się poniżej niej. I który zbyt długo nic do niej nie mówił.

Nkiruma starał się odnaleźć Alve od dłuższego czasu, jednak obowiązki kapłana złączone z jej umiejętnością niepozostawiania śladów sprawiły, że było to zadanie trudne. Ona sama, po sprawie z Mamburem, zapadła się pod wodę; jeśli nawet trafiał na jej ślad, był już dawno zatarty i zwietrzały od upływu czasu, jaki ich coraz bardziej dzielił.
Ale nie dziś.
Dziś samiec, zmizerowany brakiem snu i niedostatkiem pożywienia, siedział żałośnie pod drzewem, na którym zamierzała odpocząć - a w szaroczarną grzywę, swoją dumę, wplątane miał zeschłe listki i drobne patyczki. Po grzbiecie chodził mu żuczek, którego nie strącił jak dawniej drgnieniem mięśnia, a jasnoniebieskie spojrzenie straciło na ostrości, najpewniej z powodu zmęczenia.
Mimo tego uśmiechał się do niej, choć jakby nieco nieśmiało. Bał się jej reakcji - i było to widać.


RE: Przebieżka - Alve - 25-09-2013

Poruszyła uchem, gdy wszechobecną ciszę zmącił znajomy głos. Bez namysłu obróciła łeb w stronę, z której dobiegał, by ku nieopisanemu zdziwieniu rozpoznać sylwetkę jego właściciela. Jej serce zabiło szybciej na widok samca, źrenice mimowolnie powiększyły się, a uszy stanęły na baczność.
Tigonka w niedowierzeniu zamrugała kilkukrotnie, lekko potrząsając łbem-jeśli to była jedynie mara senna czy przywidzenie, chciała je jak najprędzej odegnać.
-Jesteś tu.-stwierdziła niepewnie drżącym głosem, czując jak jej oczy mimowolnie zeszkliły się.
Gdy zdała sobie sprawę, że to naprawdę on, poczuła dziwny żal w sercu i palące poczucie winy-że to wszystko przez nią. Nie czekając dłużej zeskoczyła niezgrabnie z gałęzi, chwiejnie lądując na ziemi.
Zbliżyła się do samca ostrożnie, czując się w tej chwili na jego łasce.
-Przepraszam.-miauknęła żałośnie, po czym w pokorze spuściła łeb, jakoby czekając na osąd, a potem wyrok.


RE: Przebieżka - Nkiruma - 25-09-2013

I siedzieliby tak naprzeciw siebie, cisi, niepewni, nieśmiali jak dzieci... Gdyby nie głośny, głęboki śmiech, jaki rozległ się w dżungli. Nkiruma nie tylko głos miał ładny; ten śmiech był zaraźliwy, ciepły i pełen ulgi. Nie takiej reakcji spodziewał się po Alve - przyszedł tu, by położyć po sobie uszy i prosić o jej powrót, a tymczasem wydawała się być tak samo zagubiona, jak on sam.

Położył jej ciężką łapę na grzbiecie, zaginając palce na linii kręgosłupa.
- Chodź tu.
Trochę ją przyciągnął, trochę zaczekał, aż sama podejdzie. Była już dużą dziewczynką i mogła sama decydować, czego chce.
- Niczego ci nie brakuje? Nie głodujesz? Nie miałaś kłopotów?
Zapytał, zaglądając z czułością w turkusowe ślepia; choć znajdowała się w wyraźnie lepszej kondycji niż on sam, wciąż była jego małą samiczką, o którą należało walczyć i zapewniać jej bezpieczeństwo. Poza tym ufny był we własne siły; skupił się na tym, by ją odnaleźć, i to zapewniło mu sukces - gdy skupi się na polowaniu, tam też osiągnie pożądany rezultat.
Liznął ją po grzbiecie nosa.
- Jak się czujesz?


RE: Przebieżka - Alve - 25-09-2013

Gdy poczuła dotyk masywnej łapy na grzbiecie, jej ciało przeszył niezwykle przyjemny dreszcz. Już dawno nie miała z nikim jakiegokolwiek kontaktu, co jeszcze spotęgowało jej wrażenia związane z tą chwilą. Samiec nie musiał długo czekać na reakcję kotki, która od razu przylgnęła do niego, wściubiając nos w jego grzywę. Czuła się zupełnie jakby dostała pozwolenie na coś, co dotychczas było jej zabronione. A teraz mogła robić to bezkarnie, upajając się błogości tej chwili.
Ciemnogrzywy mógł poczuć, jak szybko biło wówczas serce tigonki, która wtulała się teraz w niego, jakby miał być to już ostatni raz.
Z owego stanu wyrwał ją głos samca, na który pokręciła łbem w odpowiedzi. w tej chwili nie myślała już o samotnych dniach, ciągnących się bezlitośnie w przytłaczającej rutynie. Teraz to wszystko nie było już ważne, nie liczyło się, skoro wreszcie znowu go spotkała, mogła go dotknąć i porozmawiać z nim.
-Lepiej.-mruknęła cicho, czując jak pustka dotychczas zżerająca ją od środka na nowo zostaje zapełniona jego osobą. Nie sądziła, że to się jeszcze może zdarzyć, sen to czy jawa?


RE: Przebieżka - Nkiruma - 26-09-2013

Kiedy ostatni raz dana im była chwila samotności, tak samo wtulała się w jego grzywę, bawiąc się jej kosmykami jak kocię.
- Hm, no nie wiem. Nie jest chyba najczystsza.
Skomentował tę reakcję z uśmiechem, który jakoś nie chciał zejść z jego warg. Choć trzeba przyznać, że spróbował odłączyć Alve na moment i sięgnąć do grzywy, by otrzepać ją z największych kawałków listowia. Niedługo - tak tylko, trochę, bo wiedział, że się zaniedbał. A szukając jej, miał wyobrażenie, że będzie wyglądał w tej chwili dumnie i godnie, jak prawdziwy władca silnego stada.

Ale najwyraźniej wystarczało jej to, co dostała. Otoczył ją łapą, pozwalając szybkiemu tętnu samicy przejść przez zenit i uspokoić się. Milczał wtedy, słuchając jej oddechu i błądząc spojrzeniem po liściach nad ich łbami.
Mimo tego, musiał spytać.
- Alve?
Sekunda, by dać jej reakcję. Nie zdziwiłby się, gdyby zaczęła drzemać, mimo nietypowej pozycji.
- Dlaczego odeszłaś?
"Bo nie chcę użyć słowa uciekłaś".


RE: Przebieżka - Alve - 26-09-2013

Ale jej wcale nie przeszkadzały strzępy liści i traw- teraz liczyła się tylko ta chwila, która jakoby na nowo dała jej nadzieję na to, że będzie lepiej.
Trwała tak wtulona w niego z zaciśniętymi powiekami dopóki nie usłyszała swojego imienia, które skutecznie wyrwało ją z poprzedniego stanu.
Pytanie usłyszane przez jej uszy sprawiło, że zawahała się. Milczała przez dłuższą chwilę
-Zawaliłam sprawę i stchórzyłam-myślałam, że to było jasne.-mruknęła cicho z żalem do samej siebie, przywołując wspomnienie okoliczności, w której się rozstali. Oparła niepewnie czoło o pierś samca, czekając z niepokojem na jego reakcję.


RE: Przebieżka - Nkiruma - 28-09-2013

- Owszem, ostrzegałem cię, że tak będzie. Ale nie sądziłem, że... zrezygnujesz tak szybko.
Zawahał się, dobierając ostatnie słowa. Instynktownie czuł, że porusza się po grząskich bagnach - choć chciałby mówić wprost, nazwać bez pudła to, co tak wyraźnie widział, Alve, jaką znał, gotowa była strzelić go za to w pysk i odejść, by więcej nie powrócić. Przełknął więc określenia, jakoby była tchórzliwa (choć użyła go sama), niedojrzała, niegotowa na to, by decydować o losach cudzych niż własne. Choć za każdym z tych określeń kryło się pełne zrozumienie, dlaczego tak zrobiła - nie było przecież akceptacji. I ona by to wyczuła, odeszłaby znowu, nim zdążyłby zaproponować jej powrót i oddanie części odpowiedzialności na jego barki. Nie chciał - nie mógł tego zaryzykować.
- Mambur od tamtej pory nie pokazał się na terenach stada. Być może przekonała go nasza liczebność i zdolność do działania, których by nie zobaczył, gdybyś go nie przyprowadziła.
Polizał ją po czole, zastanawiając się nad kolejnymi zdaniami.
- A być może to była lekcja nie tylko... dla niego.


RE: Przebieżka - Alve - 29-09-2013

Kotka w odpowiedzi położyła jedynie uszy po sobie, spuszczając łeb.
Wiedziała dobrze, że w tym, co stało się wtedy na skale wszyscy mieli trochę własnej winy. Ona natomiast wyszła na idiotkę za sprawą niesłownej małpy, która przy niej mówiła jedno, a przy stadzie drugie.
Wtedy, gdy wszystkie ślepia zwrócone były na nią, na czele z chłodnym spojrzeniem Nkirumy, tigonka najzwyczajniej spanikowała. Sytuacja znacznie ją przerosła, nie wspominając o jej przytłaczających okolicznościach.
Nie miała nic i też nie miała już czego szukać wśród członków stada Srebrego Księżyca. A przynajmniej tak jej się zdawało.
Mimo wszystko nie broniła się, nie chciała się tłumaczyć. Mogła wziąć całą winę na siebie-było jej już wszystko jedno.
-To prawda, że zrezygnowałam.-zaczęła niepewnie, próbując opanować drżenie w głosie.-Ale myślałam też, że Wy zrezygnowaliście ze mnie.-dodała już nieco pewniej, spoglądając nieśmiało w samcze ślepia.
Wysłuchała tego, co mówił dalej, jednak nie odpowiedziała. Przyjęła to do wiadomości, ale wyraźnie nie chciała wracać już do tej sprawy.


RE: Przebieżka - Nkiruma - 29-09-2013

- To dlatego, że zbyt dobrze się kryjesz.
Uśmiechnął się raz jeszcze, a w uśmiechu tym widać było całe zmęczenie, jakie zbierało się nad nim, gdy próbował złapać jej trop.
- Pod Złotą Skałę przybyli później inni, potrzebujący pomocy. Częścią z nich zajęła się Ines, ale nie mogłem zostawić jej samej. W tym dwa lwiątka; jedno z niezagojoną raną, przekonane, że gonią je hieny, i drugie zbyt młode, by mogło przeżyć bez mleka samicy. Niestety ani my, ani Lwioziemcy nie znaleźliśmy żadnej na czas.
Był przekonany, że to wystarczy, by zrozumiała, co się stało - ale nie chciał, by informacja o Zarazie była ostatnią, jaką od niego usłyszy.
- Starszego samczyka imieniem Ariusz przyjąłem do stada. Polubisz go - jest cichy, cierpliwy i umie słuchać.
"Czyli odwrotnie, niż ty". Szturchnął ją lekko, sugerując to, co niewypowiedziane.
- Na razie zajęła się nim Serret. Ale ona ma już na głowie Samiyę, nie chcę, żeby jej życie polegało tylko na wychowywaniu sierot i wynajdywaniu im zajęć.


RE: Przebieżka - Alve - 01-10-2013

-Nie kryłam się. Ja błądziłam.-poprawiła go, bo w istocie to wszystko było spowodowane tym, że nie wiedziała co robić. Nie miała przecież na celu definitywnego odejścia i ukrywania się z premedytacją-była po prostu trochę zagubiona.
Z największą uwagą wysłuchała tego, co działo się pod jej nieobecność, natomiast na wzmiankę o Ariuszu przekrzywiła łeb, spoglądając na Nkirumę pytająco.
Kolejne słowa, tym razem dotyczące Serret, jeszcze bardziej pogłębiły pewne dziwne wrażenie, które właśnie odniosła tigonka.
-Chcesz żebym się nim zajęła, tak..?-wydusiła w końcu z siebie, chcąc rozwiać swoje wątpliwości. Odrobinę ją to zaniepokoiło. Nie to żeby nie chciała wywiązywać się z obowiązków wobec stada, ale jak mogłaby się opiekować dzieckiem, kiedy po części sama nim wciąż była?
Nie potrafiła zadbać o siebie, dalej uczyła się na własnych błędach, a teraz miała decydować o cudzym losie. Czy Nkiruma aby nie przeceniał jej możliwości?


RE: Przebieżka - Nkiruma - 14-10-2013

- Grunt, że już się odnalazłaś.
Liznął ją raz jeszcze po czole, nie zamierzając wchodzić teraz w semantykę - nie miało znaczenia to, jak nazwą ten epizod, a jaką naukę z niego wyniosą i co teraz uczynią. Nkiruma nie chciał, żeby Alve czuła się zagubiona w stadzie, które budował przecież także dla niej. A nie obok niej.
- Chciałbym, żebyś trochę pomogła Serret. Ona jest drobną kotką i nie będzie w stanie nauczyć Ariusza tego, co powinien wiedzieć lew. Lub tygrys.
Uśmiechnął się ciepło.
- Zabierz go raz czy dwa na polowanie, pokaż mu, jak się pływa... Ba, jeśli będziecie mieli ochotę na zapasy, śmiało. Tylko niech odrobinę podrośnie, bo teraz to i serwal z nim wygra.
Czy karakal? Zawsze mu się myliły, Serret z tą małą, którą miała pod opieką - bo i co to za różnica, skoro oba gatunki mógł uciszyć kłapnięciem paszczą. Nie zamierzał, broń go Księżyc, ale mógł. Mimo wszystko obiecał sobie w duchu, że kiedyś się nauczy, która jest która - nie powinien tak ignorować przynależności rasowej członkiń swojego stada.
- Opowiesz mi, co było u ciebie?
Skupił ponownie wzrok na Alve i dmuchnął w nią lekko ciepłym powietrzem z nozdrzy, wprawiając w ruch futro na jej puchatych policzkach.


RE: Przebieżka - Alve - 14-10-2013

Czując muśnięcie lwiego jęzora na czole, Alve po raz pierwszy od początku ich spotkania uśmiechnęła się. Grymas ten był dosyć nieśmiały i ledwie widoczny, jednak póki co, kotka nie mogła zdobyć się na nic lepszego.
Wysłuchała uważnie tego, co lew miał do powiedzenia, machinalnie kiwając łbem na znak zrozumienia.
-Chyba da się zrobić..-mruknęła niepewnie, zastanawiając się nad osobą podrostka, którym miała się od teraz zajmować. Miała spore wątpliwości co do tego, jak odnajdzie się w nowej roli, a przede wszystkim czy uda jej się spełnić oczekiwania Nkirumy wobec niej.
Z namysłu wyrwało ją pytanie samca, na które jednak nie odpowiedziała od razu.
-Uhm, co u mnie.. Chyba nic ciekawego-szłam przed siebie, polowałam, jadłam, spałam i tak w kółko.-mruknęła nieco markotnie, zawieszając wzrok na piersi samca.
-Ale..najgorsza była chyba samotność.-stwierdziła po chwili.-Tam, gdzie się zapuściłam nie było zupełnie nikogo, do kogo można by się odezwać. Bałam się, że tak już będzie zawsze...-wyznała cicho, spuszczając wzrok.
-Najwyraźniej zatoczyłam spore koło, skoro znów się tu znalazłam.


RE: Przebieżka - Nkiruma - 19-10-2013

- Czasem tak bywa. Nie warto się spieszyć, jeśli droga dookoła da nam więcej doświadczeń.
Znała go na tyle, by rozumieć te słowa odpowiednio - Nkiruma uważał, że nie wolno odcinać się od żadnego przeżycia, nie wolno zaprzeczać niczemu, co zdarzyło się w życiu. I że z każdego zdarzenia można wyciągnąć naukę. Im bardziej bolesnego, tym bardziej cennego; tak jak lwiątko nie nauczy się o sile kłów dorosłego, nim nie zostanie karnie ugryzione, tak może i Alve potrzebowała poczuć samotność, by zrozumieć, co oferuje jej stado.
- Wrócisz teraz ze mną? Chodźmy do domu, Alve.
Posłał jej ciepły uśmiech pełen wielu uczuć, w tym także niepewności i niepokoju przemieszanych z nadzieją, że i tym razem zgodzi mu się zaufać. Przy niej pozwalał sobie na słabość, darowywał jej możliwość zranienia go - a ona nigdy nie korzystała, nie świadomie, nie w sposób, jaki raniłby najmocniej. I dlatego ryzykował za każdym razem. A Alve jeszcze go nie zawiodła.


RE: Przebieżka - Alve - 19-10-2013

Tigonka pokiwała sztywno łbem, stosunkowo niechętnie zgadzając się z jego słowami. Może i uczyła się, jednak dlaczego przychodziło jej płacić za ową wiedzę tak wysoką cenę? Tego nie wiedziała, ale to wszystko było jedną wielką niesprawiedliwością w jej ślepiach.
-Do domu...-powtórzyła za nim jak echo, od razu zamyślając się. Ten wyraz w jej uszach miał tak bardzo obcy wydźwięk, a jednak sprawiał, że czuła w sobie jakiś dziwny spokój. Czuła chęć powrotu do domu, bycia tam i w ogóle rozpromieniało ją jakieś dziwne ciepło, na samą myśl, że ma ten cały dom.
Nkiruma, ona i dom.
Na jej pysku pojawił się nikły uśmiech, jednak po chwili kąciki warg wróciły do swej naturalnej krzywizny.
-A inni?-spytała po chwili, wyraźnie zmartwiona.-Ty mnie szukałeś, ale może oni wcale nie chcieli żebym się znalazła.-dodała po chwili, zdając sobie sprawę, że nienajlepiej zapisała się w pamięci kotów ze Srebrnego Księżyca-nic dziwnego więc gdyby nie była tam mile widziana.