♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Cola
Konto zawieszone

Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 10

#16
02-02-2017, 00:01
Prawa autorskie: moje

- Ta... idź sobie - powiedziała chyba już bardziej do siebie, bo nie mogła dać głowy czy na pewno ten dziwaczny samiec ją usłyszał. Nawet jakoś o to nie dbała. No, chyba, że ze złości miałby coś jej zrobić, ale wtedy by po prostu mu uciekła, nie?
Tymczasem ona postanowiła zostać sobie nad rzeką. Znalazła sobie spory głaz, na który przyjemnie opadały promienie słoneczne. Zamierzała skorzystać z takiej kąpieli słonecznej, bo zaraz pogoda mogła się zepsuć. Wskoczyła więc na skałę i położyła się wygodnie. Spojrzenie miała skierowane ku rzece, przyglądała sobie jej spokojnemu nurtowi. O, relaks.
Xis
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#17
14-02-2017, 21:09
Prawa autorskie: Visa

Szwendała się tu i tam bez celu, miała zamiar coś ewentualnie upolować, lecz zaniechała tego, gdyż nie było takiej potrzeby. W oddali widziała dość mocno rwącą rzekę w której pływały resztki roślinności, idąc w jej stronę sprawdziła wzrokiem ziemię wzdłuż brzegu, może znajdzie się coś ciekawego. Zauważyła obcego lwa oddalającego się stąd, prawdopodobnie jej nie zauważył. Zatrzymała się na chwilę, rozglądając się wokół z nadzieją że nie ma tu jeszcze innych lwów. Spostrzegła duży głaz obok rzeki, na którym leżała znajoma postać. Zaczęła iść w stronę Coli, zastanawiając się czy obcy coś od niej chciał. Zbliżyła się do głazu, tak żeby Cola ją widziała.
- Więc tutaj jesteś. Ten lew co tam poszedł, chciał czegoś? - Zapytała ciepłym tonem, wskazując łapą na ledo już widocznego grzywiastego.
- Mam nadzieję że nic ci nie zrobił. - Dodała, spoglądając na Colę.
Cola
Konto zawieszone

Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 10

#18
15-02-2017, 19:53
Prawa autorskie: moje

Już przysypiała? No prawie. Jednym okiem już tylko zerkała na monotonny obraz rzeki przed sobą, kiedy to usłyszała za sobą kroki. Na początku się nie odwracała. Zastanawiała się nad tym, czego się uczyła od mamy. Ten ktoś zbliżał się nie ukrywając swojej obecności, nie bał się jej i albo nie miał złych zamiarów, albo był wyjątkowo arogancki. Poza tym zapach. Znała go jak żaden inny. Xis. Usłyszała jej głos i już była pewna. Podniosła łepek i otrząsnęła się ze snu. Spojrzała na swoją matkę.
- Em, nie - odparła. - W sumie to nic konkretnego.
Wydęła lekko czarne, kocie wargi i prychnęła z rozbawieniem słuchając pełnej troski uwagi matki.
- Maaaamooo - mruknęła podnosząc się z głazu. Zeskoczyła z niego na ziemię żeby otrzeć się o swoją rodzicielkę. - To był tylko jakiś głupek. Zgubił się to go nakierowałam na lwie terytoria.
Xis
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#19
15-02-2017, 21:54
Prawa autorskie: Visa

Na słowa córki lekko się uśmiechnęła. Skoro według niej był głupi, tym lepiej było że sobie poszedł. Takich to lepiej omijać z daleka.
- W stronę którego stada go posłałaś? - Spytała. - Wiem że jedno z tych lwich stad nie jest zbyt miłe, a jak jest nierozważny to pewnie długo nie pożyje. - Dodała lekko rozśmieszona. Podeszła do rzeki zachowując niewielką odległość od wody. Jej sierść zaczęła nieco falować po wpływem wiatru, spojrzała w niebo i zobaczyła chmury powoli zbliżające się w ich stronę, zwiastujące zapewne obfity deszcz.
- Powinnyśmy znaleźć jakieś schronienie, jeśli nie chcesz zmoknąć. Te chmury nie wyglądają zbyt ciekawie. - Rzekła, odwracając się w stronę Coli. Częściowo chciała też opuścić to miejsce, nigdy nie wiadomo czy coś jeszcze nie czyha w okolicy.
Cola
Konto zawieszone

Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 10

#20
15-02-2017, 22:20
Prawa autorskie: moje

Wzruszyła lekko ramionami.
- W sumie nie powiedziałam mu nic konkretnego - odparła bez większego przekonania. - Napomknęłam tylko, że niedaleko jest Lwia Ziemia. Co ten kretyn zrobi dalej, to już nie wiem.
Niech zdechnie.
Dodała w myślach.
- Wiesz co było w tym wszystkim najśmieszniejsze? - Wypaliła nagle z jeszcze większym rozbawieniem. Widać było, że zupełnie miała ochotę nabijać się z napotkanego wcześniej lwa. - Tak popatrzył na mnie, że niby się zna, nie?
Wyprostowała się parę kroków od Xis.
- I tak myśli, myśli i nagle pyta się mnie, czy nie jestem gepardem! - Zaśmiała się pod nosem. - Bo cętki. Tego lwa chyba mama całe życie w grocie chowała. Haha!
Chwilę się pośmiała, ale szybko uspokoiła się. Zwłaszcza, kiedy Xis wspomniała o zmianie pogody. Cola rozejrzała się uważnie po otoczeniu.
- Najlepsze chyba zawsze są lasy? - Zdanie dopiero pod koniec zabrzmiało jak pytanie. Spojrzała na matkę szukając potwierdzenia swoich słów. Pójdą do lasu? Do dżungli może? Kto wie. - Schowamy się w lesie?
Xis
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#21
16-02-2017, 00:37
Prawa autorskie: Visa

Xis słuchała słów młodej ze wzrokiem nadal skierowanym na nią. Gdy zaczęła opowiadać rozbawionym tonem o jej spotkaniu z obcym, usiadła co chwilę zerkając na chmury.
"Że niby się zna, nie?" Na to kiwnęła łbem. Po usłyszeniu że obcy myślał że Cola jest gepardem, uśmiechnęła się, a część o cętkach spowodowała śmiech Xis.
- Cóż, widocznie się w ogóle nie zna, pewnie siedział w jakimś stadzie, otoczony samymi lwami. - Powiedziała, uśmiech powoli zanikał z jej pyska.
- Chociaż w sumie mu się nie dziwię, lipardy się rzadko spotyka. Ale gepard? Chyba naprawdę był ślepy. - Widząc że mina Coli zrzedła przez nadchodzące chmury, zaczęła myśleć nad jakimś schronieniem. Tutaj nie znajdowało się nic co by mogło dobrze chronić przed ulewą, a czasu ubywało.
- Tak, lasy są dobre. Jak chcesz, to sama wybierz jakieś miejsce. - Kolejny podmuch wiatru wskazywał na to że jak nie znajdą schronienia, nie będą miały za ciekawie.
Cola
Konto zawieszone

Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 10

#22
17-02-2017, 17:31
Prawa autorskie: moje

Pokiwała ochoczo łbem gdy matka postanowiła przyznać jej rację w temacie lwa. Zabawnym jej się to wszystko wydawało. I ta uwaga o ślepocie. Uśmiechała się cały ten czas. Aż oczywiście do momentu, w którym rozmowa zeszła na temat potrzeby znalezienia kryjówki.
- Ja mam wybrać? - Zapytała nieco zdziwiona, ale możliwe, że Xis zaczynała powoli postrzegać ją jako osobę dorosłą. Ha! Mogło tak być.
- Hm... - zastanowiła się, chociaż powinny podejmować decyzje nieco szybciej. Nie była jednak pewna co matka powie na jej propozycje. - Na południe stąd jest gęsty las chyba.
Namyśliła się jednak nieco dłużej i przypomniała sobie o czymś.
- Ale nie tak daleko są też groty, prawda? - Mówiła wciąż spoglądając niepewnie na czarną. - Może tam powinnyśmy się skryć? Nie wiem co jest bliżej.
Xis
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#23
17-02-2017, 20:51
Prawa autorskie: Visa

Propozycja córki się Xis spodobała. Owszem, na południu znajdowały się gęste lasy, jednak groty znajdujące się na północy bardziej do niej przemawiały. Lepiej chroniły przed deszczem i rzadziej się tam spotykało inne osobniki.
- Co powiesz na groty? Tam na pewno nie przemokniemy. - Powiedziała i machnęła ogonem. Poczuła kroplę na grzbiecie, oznaczało to że czas już stąd zmykać o ile nie chcą zmoknąć.
- To jak, idziemy w stronę grot? - Spytała się, po czym zaczęła iść na północ. Odwróciła się i spojrzała pytająco na Colę.

//zt?
Cola
Konto zawieszone

Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 10

#24
18-02-2017, 04:55
Prawa autorskie: moje

Kiwnęła głową zgadzając się bez mruknięcia z rodzicielką.
- Może być - powiedziała tonem wskazującym, że właściwie to nie ma jakiegoś zdania w tym temacie i w pełni zdaje się na wybór Xis. - To zawsze jakaś odmiana od łażenia po drzewach  - To już wymamrotała nieco ciszej, bardziej do siebie.
Nie to, że nie lubiła chodzić po drzewach. Ba! Lubiła. Pewnie dlatego, że wewnętrznie czuła się bardziej lampartem niż czymkolwiek innym. Wiedziała, że nie była czystej krwi panterą, ale zawsze przyjmowała to za pewnik, nigdy nie zadawała pytań.
Dlaczego jestem inna?
Być może wcale nie była gotowa do tego, żeby zadać to pytanie. Zaś co do chodzenia po drzewach... cóż. Młódka nudziła się po prostu pewną rutyną ich życia.
Podniosła zamyślone spojrzenie na swoją matkę, gdy ta znów się odezwała i zaczęła iść. Cola posłała jej uśmiech udając, że wszystko dobrze usłyszała. Choć po prawdzie powróciła myślami w momencie, gdy Xis kończyła pytanie. Słysząc więc ostatnie słowo i widząc co robiła czarna, hybrydka w lot zrozumiała o co chodzi. Bez zająknięcia poszła za matką.
- Yhym - przytaknęła uśmiechając się i podążając za czarną panterą.

// zt jak najbardziej ;p
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-02-2017, 04:58 przez Cola. Powód edycji: musiałam dodać zdanie :v )
Sprike
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

#25
21-07-2017, 21:58
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja

Sprike szedł brzegiem rzeki, nucąc coś cicho pod nosem. Miał wyjątkowo dobry humor, gdyż zaledwie godzinę temu z powodzeniem ukradł pewnemi gapowatemu gepardowi świeżą gazelę i spałaszował ją ze smakiem. Gdy ma się pełny żołądek, od razu dzień robi się piękniejszy.
Sprike'a męczyło jednak pragnienie, więc skręcił w lewo, ukucnął i zaczął chłeptać chłodną wodę, rozkoszując się jej smakiem. Czuł, jak spływa w głąb jego gardła do żołądka.
Usiadł, owijając ogon w okół przednich łap, i zaczął obserwować rzekę.
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#26
22-07-2017, 14:23
Prawa autorskie: Własne

Po udanym spotkaniu z cesarską parą i resztą stada medyk udał się na równinę razem z Athastanem na patrol. Vincent w sumie nie tyle, co będzie tylko patrolował, ale także rozglądał się za leczniczymi roślinami czy drzewami, z których można byłoby zebrać owoce. Pora sucha była dla medyków i znachorów ciężkim okresem roku.
-Skąd pochodzisz, Athastanie?-
Zapytał towarzysza zwracając pysk w jego stronę z uśmiechem.
Idąc tak wzdłuż rzeki z początku nie dostrzegł bezgrzywego samca, dopiero po chwili, gdy spojrzał przed siebie - dostrzegł jego sylwetkę.
-Salut.-
Powitał nieznajomego, z początku myśląc, że jest samicą. Dopiero po przyjrzeniu się jego pyskowi stwierdził, że ma zbyt ostre rysy jak na lwicę. Uśmiechnął się do Sprike'a łagodnie.
-Witamy na terenach Cesarstwa Doliny. Nazywam się Vincent. Co Cię tu sprowadza?-
Spytał z ciepłym uśmiechem, zatrzymując się przed brązowym.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-07-2017, 17:32 przez Vincent.)
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

#27
23-07-2017, 22:55
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Idąc za Vincentem, przyglądał się rośliną, podążając za jego wzrokiem, myśląc, czy nie poprosić by lwa o kilka lekcji. Jednocześnie zastanawiał się gdzie wcięło Huntrees po jej niespodziewanym, choć całkiem miłym pojawieniu się na Kilimandżaro. Nie wątpliwie chciałby z nią porozmawiać na kilka tematów, jak na przykład, gdzie może się jeszcze pojawić. Jeśli to nie tylko Kilimadżaro i Jeziorka, była by to niewątpliwie ciekawa okoliczność. Z resztą od wizyty na górze, owładnęło nim poczucie czyjejś obecności, i choć nie umiał jednoznacznie umiejscowić jego źródła, przeczucie podpowiadało mu, że ma to coś wspólnego z tamtym zdarzeniem. Słyszał co prawda od starszych opowieści o duchach, które za niektórymi podążały i szkodziły im lub pomagały, ale myśl, że on sam mógłby się dorobić takiego ducha wydawała mu się nieco dziwna. W końcu tam to byli bohaterowie legend i duchy królów z gwiazd, a to na codzienne życie miało przekład, no cóż, różny. Choć z drugiej strony, w tej okolicy można było sobie po prostu przyjść i porozmawiać ze zmarłymi, o czym się sam, i to niejednokrotnie przekonał, a od szamanów, to się tu ponoć roiło, więc kto wie?
Pomimo rozmyślań dosłyszał pytanie Vincenta. I choć udzielenie jednoznacznej odpowiedzi było by pewnym problemem, chciał się zabrać za wyjaśnianie, pojawił się ktoś jeszcze. Lew, bowien był to samiec, o dziwo o grzywie jeszcze skromniejszej od niego. Wstrzymał się z odpowiedzią, i stwierdziwszy, że Vincent już się rozkręcił, stwierdził, że nie ma po co się odzywać. Niech mówi, z resztą granie twarzy stada i tak było mu niezbyt na łapę. Wtrąci się jednynie, jeżeli gość stanie się agresywny, ale wtedy rozmowa przestanie być głównym narzędziem.
A na razie stanął obok, powracając do rozmyślań, w których, poza Huntrees, zawitali w nich inni członkowie stada. Na przykład Ua. Poza wszyskim innym, odcień jej futra. Ostatnie i jedyne tak białe umaszczenie poza jej, widział jedynie u trupa tego młodzika w zębatej grocie. Czyżby jakieś pokrewieństwo? Na razie nie pytał, nie chciał od razu przynosić złych wieści, ale miał świadomość, że kiedyś będzie trzeba to zrobić.
Próbował również jakoś wybadać te dziwne odczucia, ale były one, jak z resztą ostatnio, na samej granicy jego świadomości.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-07-2017, 23:11 przez Athastan.)
Sprike
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

#28
24-07-2017, 13:28
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, Disney, Angelo, ja

Zastrzygł uszami, słysząc spokojne kroki ośmiu par łap. Zastanawiał się, czy przybysze go zignorują, czy zaatakują? A może zaczną uprzejmą pogawędkę?
Wygląda na to, że jednak to trzecie.
Sprike odwrócił powoli głowę i spojrzał na nieznajomych, którzy okazali się parą lwów. Skinął im głową i skupił się na czerwonookim samcu, który go zagadnął.
- Dziękuję za miłe powitanie - rzekł zmęczonym głosem. - Nazywam się Leyteren, przychodzę tu, poszukując córki, którą porwano. Szukam jej już od roku.
Zwiesił głowę i zrobi zrobił zrozpaczoną minę, która mogłaby poruszyć głaz.
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#29
24-07-2017, 14:24
Prawa autorskie: Własne

Vincent wysłuchał przybysza uśmiechając się aż do momentu, w którym nieznajomy wspomniał o swojej córce. Ciemny lew machnął spokojnie ogonem i popatrzył na niego z troską.
-Córki?-
Powtórzył za nim spokojnie. Później popatrzył badawczo na Athastana, potem znów na brązowego samca.
-Może moglibyśmy pomóc? Jak wyglądała?-
Zapytał dla pewności. Może okaże się, że wiedzieli lub znali jego zagubioną pociechę? Vincent z natury dobry chciał zwykle pomóc każdemu potrzebującemu. Tak było i tym razem. Samiec nie wyglądał jakby kłamał... Ale to się jeszcze okaże. Medyk przysiadł i zastrzygł uchem, mierząc nieznajomego uważnie.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-07-2017, 15:19 przez Vincent.)
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

#30
24-07-2017, 15:09
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Wysłuchał Leytena po czym odpowiedział na spojrzenie Vincenta delikatnym podniesieniem prawej brwi, tak by tylko on mógł to zauważyć.
Córka. A ileż to on mógł mieć lat? Nieco tylko starszy od niego, najwyżej z rok. A więc brązowy miał maksymalnie trzy. A 'córki' szukał od roku, więc musiała się urodzić PRZYNAJMNIEJ rok temu, kiedy tamten miał dwa lata. Czyli musiał mieć partnerkę, i zdążyć zrobić jej dziecko już jakieś trzy- cztery miesiące wcześniej. 20- miesięczny lewek młodym ojcem? Jakoś niezbyt mu to pasowało. Dla niego oczywiste było, że przybysz kłamał. Pytanie tylko, w jakim celu.
Zerknął jeszcze na Vincenta, mając nadzieję, że on również to zauważył.
Po czym zaczął wypatrywać jakiś dziwnych reakcj ze strony brązowego, nie dając jednak tego po sobie postać. Miał zamiar odpowiedzieć na ewentualny atak, albo rozpocząć pościg.
Z jego pyska nie schodził jednak wyraz uprzejmego zatroskania.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości