♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mbaya
Samotnik
*

Gatunek:lef Płeć:Samica Wiek:Maluch Liczba postów:17 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 30

#16
30-10-2017, 21:44
Prawa autorskie: wuasne

Coś ciepłego i mokrego zaczęło ją ,,miziać,,.O dziwo było to całkiem...fajne.Kulka przestała piszczeć i skupiła się na oddychaniu.Jednak nagle coś przysunęło ją do czegoś ciepłego.I gdy złapało się takie inne ciepłe coś to z tego czegoś leciało coś ciepłego.A to coś było fajne.Po chwili okazało się że mała nie może już wypić więcej.A szkoda.Mbaya zwinęła się w kulkę i wtuliła w ciepłe i mięciutkie coś.Nie wiele minęło a mała już spała i nawet płacz brata nie był w stanie jej obudzić.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#17
31-10-2017, 18:39
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Był tak bardzo zatopiony we własnych, raczej niezbyt kolorowych myślach, że nawet nie zważał, gdzie prowadzą go łapy. Był święcie przekonany, że gdyby zszedł z trasy czy próbował pójść w nieodpowiednie miejsce, zaraz Tib czy Tene doprowadziliby go do porządku. Zatem nie bardzo się przejmował tym, gdzie stąpał, z skrzywionym wyrazem pyska wymyślając na innych i życie w swej głowie. No, złotosierstny był wybitnie nie w humorze.
Jakże więc to się stało, że nie zdążył zajść zbyt daleko, gdy obudził się w wejściu do jakiejś jaskini? Zdezorientowany, raptownie poderwał łeb, przesuwając dwukolorowymi ślepiami po kamiennych ścianach, mchu porastającym je gdzieniegdzie, a przede wszystkim śpiącej lwicy, otoczonej paroma puchatymi kulkami. Położył po sobie uszy, niepewny, co też teraz zrobić. Gdzie jest Tene? Gdzie Tib? Te małe puchate kokosy to młode lwicy? Czemu ona tak niefrasobliwie śpi, nie usłyszała jego kroków - czy też jeszcze tylko nie zdążyła zareagować? Nie był w stanie jeszcze zdecydować, czy czas szybko się wycofać, nim ktokolwiek go zauważy i zdąży zbesztać, czy też pozwolić popchnąć się swojej niezwykłej ciekawości i zbliżyć do lwów. Co też oni w ogóle tu robią?
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Zuma
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:142 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie: 93
Siła: 60
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 20

#18
31-10-2017, 21:11
Prawa autorskie: Ja

Zu zauważyła że partner odszedł.Gdzie?Po co?Nie zastanawiała się nad tym długo była zbyt zmęczona.Maluchy zaczęły się na swój sposób przemieszczać a to nieco wzbudziło czujność lwicy.Dalej jednak leżała z przymkniętymi powiekami.Nagle usłyszała coś jakby kroki?Czyżby Jasir wrócił.Otwarła oczy i podniosła głowę.Spojrzała na wejście do jaskini i zastrzygła uszami.Nie miała wątpliwości że ktoś się zbliża.Nie miała jednak pojęcia kto to może być.Nie wiele minęło a zobaczyła młodego lwa.Z początku nieco się przestraszyła, zakryła nawet łapą swoje lwiątka.Lew wyglądał dość niecodziennie, złota sierść, szara ,,grzywa,, i dwukolorowe oczy.Postanowiła jednak rozpocząć rozmowę.-Ech...Witaj.Co tutaj robisz?Muszę przyznać że nie spodziewałam się gości.-Mówiła tonem raczej przyjaznym.Nie dało się jednak ukryć że była dość zestresowana.

//ciut krótko ;-;
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#19
01-11-2017, 01:09
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Wciąż węszyła co chwilę zaciągając w nozdrza powietrze i rozglądając się szybko, wraz z nasłuchiwaniem i cyklicznym porykiwaniem na tyle cichym, by aż tak nie roznosiło się po okolicy. Po pierwsze chciała spłoszyć zwierzynę, która irytowała lwice mieszając się jej z właściwym zapachem, po drugie było to nawoływanie. Mimo to nie myślała za bardzo o ostrożności, byleby znaleźć Arvo.
Miała czas zastanowić się czemu jej syn tak po prostu zniknął. To wszystko było trudne, a do tego dochodziło jeszcze jej zachowanie i może też martwił się o Tiba, na pewno się o niego martwił, zaklęła w myślach, musi coś z tym zrobić, pozbyć się tych wszystkich emocji. 
Zapach Arvo był już bardzo intensywny, bez trudu zlokalizowała jamę i w końcu poznała tą złotą sierść i charakterystyczną szarą łapę. 
- Arvo... - w jej głosie dało się słyszeć nutę ulgi, jakby całe napięcie z niej spadło, zajęła miejsce obok syna i bez namysłu otarłaby o niego głowę, gdyby nie zauważyła obcej lwicy i lwiątek. Zbadała ich szybkim spojrzeniem, które odwróciła zaraz od nich, jakby z odrazą. Małe kulki przypomniały jej bardzo konkretnie takie same małe ciałko, martwe i zimne... Na szczęście znalazła Arvo i to ją uspokajało, puściła to dawne, nieistotne już teraz wspomnienie w niepamięć.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#20
01-11-2017, 01:54
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib kroczył sobie spokojnie, cały czas trzymając się znajomch sobie woni. 
Tivu, Wasi, Ukweli. Aman i Haki mnie nienawidzą więc też można ich policzyć...no i jeszcze Kama. Zusammen scech. Scheiße, jeśli Arvo coś się stanie to będzie siedem. Dużo.
Stary wyliczał ile to razy zawiódł już jako ojciec albo opiekun i jak na razie statystyki nie napawały go optymizmem. W sumie zdąrzył już polubić Arvo więc już nie tylko jego kiepsie wyniki jako opiekuna motywowały go by tym razem nie schrzanić sprawy. Czując że jest już blisko, z szybkiego marszu przeszedł w trucht.
Dopiero gdy ujrzał przed sobą sylwetkę Tene, zwolnił nieco. 
- Natępnym razem tak nie pędźcie, mam już swoje lata- rzucił w stronę kompanów, a w jego głosie zamiast pretensji, dało się słyszeć ulgę- jak mam was bronić, skoro cały czas mi gdzieś zwiewacie?
Zbliżył się do wejścia, po czym zerknął do środka i ku swojemu zdziwieniu, oprócz Arvo ujrzał w jaskini samicę wraz...z młodymi.
Na widok maluchów na pysku starego pojwaił się szeroki, dobrotliwy uśmiech. Przypomniał sobie jak przed laty Mosi urodziła pięć lwiątek. Pamiętał jaki był wtedy szczęśliwy, jaka rozpierała go duma, że został ojcem...
Kiedy tak sobie wspominał, przypadkowo uderzył jednym ze swoich karwaszy o wystający kawałek skały.
Wyrwany z krainy wspomnień, spojrzał z zakłopotaniem na lwicę.
-Entschuldigung, nie będziemy pani dłużej przeszkadzać-rzekł po czym przeniósł wzrok na Arvo.
-Chodź junge, jeszcze będziesz miał w życiu okazję  żeby napatrzeć się na młode- powiedział szeptem, by nie czynić zbędnego hałasu.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-11-2017, 02:20 przez Tib.)
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#21
04-11-2017, 01:00
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Drgnął, obniżając raptownie łeb, gdy dorosła lwica jednak się rozbudziła, i, o zgrozo!, nawet odezwała do niego. Teraz już zupełnie płasko położył po sobie uszy.
- J-ja? - zająknął się, podświadomie doszukując się w jej głosie nagany, choć przecież jej tam nie było - Nic, nic nie robię, tak tylko... Chodzę.
Przełknął ślinę, zdenerwowany. Chciał znaleźć trochę samotności, nie wparadować zupełnie obcej matce do legowiska, zwłaszcza, gdy miała przy sobie tak maleńkie młode. Rozejrzał się nerwowo - wyglądał przy tym na dziwnie przestraszonego. 
I niemal podskoczył, gdy usłyszał głos matki - jeszcze przed chwilą dziwił się, że nie ma jej przy nim, a teraz jakby zupełnie zapomniał o jej istnieniu. Choć zaraz dosłyszał także kroki kogoś cięższego, a zaraz po tym głos Tiba. Przez moment wyglądał na jeszcze bardziej przestraszonego, lecz po chwili odetchnął z ulgą. No dobrze, dorośli już mu się znaleźli, medal dla nich. Czyli teraz wypadałoby kulturalnie opuścić tę grotę, pozostawić tę lwicę w spokoju? Zresztą, to zaraz zasugerował mu Tib. Arvo tylko rzucił mu oburzone, czy może niemal obrażone spojrzenie. Co on mu sugerował? A niby skąd by miał wziąć jakieś młode. Przecież one nie spadają z nieba, przynoszone przez jakieś orły. Czy tam bociany. Czy cokolwiek.
Przestąpił z łapy na łapę, jakby nie potrafiąc się zdecydować, co ma zrobić, i choć przez chwilę wyglądał jakby już chciał zwrócić się do wyjścia, szybko okręcił się w stronę matki z młodymi, i postąpił w jej kierunku kilka kroków.
- Jesteś tutaj sama? W sensie... - zmieszał się - poza tymi młodymi.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Wataki
Samotnik
*

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Maluch Liczba postów:19 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#22
05-11-2017, 15:44
Prawa autorskie: Zuma

Mały właściwie nic szczególnego nie robił, poza napełnieniem brzucha mlekiem i zaśnięcia, oraz okazjonalnym pisknięciem. Nie zwrócił także większej uwagi na aż troje przybyszów, ruszył tylko nieporadnie łapą gdy poczuł jak matka kładzie na nich łapę. Słyszał jakieś głosy, lecz nic nie rozumiał z tej całej paplaniny. Skulił się tylko nieco bardziej i usiłował jeszcze troszkę pospać.
~pierwszy latający lefek na kaelu~
Zuma
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:142 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie: 93
Siła: 60
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 20

#23
05-11-2017, 21:53
Prawa autorskie: Ja

Mimo że lwica była zaskoczona wizytą młodzika bez problemu mogła ją zaakceptować.W zasadzie była to nawet miła niespodzianka.Towarzystwo lwiątek było równoznaczne z samotnością.Nie można było z nimi nawet porozmawiać. Zuma ponownie zastrzygła uszami i wydawało jej się że słyszy jakieś kroki.Jasir?Tak szybko?Po chwili zobaczyła różową szarą lwicę.Reakcja obcej nieco ją zaskoczyła.Szybko zrozumiała że jest to matka młodego lewka.Już miała się przedstawić gdy nagle usłyszała głos nowego przybysza.Niewiele później miała okazję go również zobaczyć.I usłyszeć.Co prawda miała mały problem ze zrozumieniem pewnych słów wypowiadanych przez lwa, nie psuło to jednak jej przyjaznego nastawienia.Trudno w końcu o zły humor zaraz po narodzinach własnych dzieci.Powoli wstała starając się nie obudzić lwiątek.-To żaden problem.Ja po prostu nie spodziewałam się gości.A skąd pochodzicie jeśli mogę wiedzieć?-Mówiła jak najbardziej przyjaznym i spokojnym tonem.Może akurat są członkami jakiegoś stada które zgodziłoby się przyjąć Zu z jej małą rodziną.Spojrzała na Arvo i uśmiechnęła się w jego stronę.-Nie jestem tu sama.Jest jeszcze mój partner który akurat wybrał się na polowanie.
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#24
06-11-2017, 19:47
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Zastrzygła uchem, tylko tak zdradzając że słyszy zbliżającego się Tiba, skąd miała pewność? Przez masę lwa nie dało się go pomylić z nikim innym. W dodatku wątpiła by ktoś inny udał się w ślad za nimi, a nawet jeśli, nie dotarłby tu tak szybko.
- Nikt nie powiedział że będzie łatwo - przewróciła oczami, zerkając na Tiba przez ramie. Rozejrzała się po całej jamie, jej wzrok ponownie powędrował na lwiątka, nie wyrażający tym razem żadnych emocji, spojrzała też na Arvo, zatrzymując się na Tibie w lekkim zmieszaniu, przez chwilę myślała że to jego lwiątka, lub jego znajoma że tak się uśmiechał i jeszcze nie zauważył skały. 
Zdziwiła się gdy okazało się że jest inaczej, ale szybko uznała to za niezbyt ważny szczegół, co ją to obchodzi? 
Najlepiej jakby już wyruszyli w dalszą drogę, co zresztą zasugerował Tib, więc zaczekała tylko aż Arvo wyjdzie pierwszy, tym razem już nie chciała spuszczać go z oka. Tak się jednak nie stało. 
Z jednej strony to i lepiej, wolała być dla syna jedynym autorytetem, a od Tiba mógł czerpać po prostu doświadczenie, więc w pewnym sensie spodobało jej się to że go nie posłuchał, z drugiej strony miała mieszane uczucia co do pozostania tu choć kilka minut dłużej. Zupełnie nie obchodziła ją ta obca lwica i jej lwiątka, wręcz irytowało ją to jak jej się poszczęściło, czego nie okazywała po sobie, machnęła tylko lekko ogonem, w trakcie ruchu.
Podeszła do syna, nie zamierzając stać w wejściu, na widoku, co mogłoby przyciągnąć czyjąś uwagę z zewnątrz. Szybko oceniła Zume, biorąc ją za nieostrożną, niedoświadczoną i zbyt ufną lwice, powody były proste - zapraszała ich do środka, choć wcale ich nie znała i jeszcze wstała, zamiast pilnować lwiątek. "I jak takie małe mają utrzymać same ciepło? " przeszło jej przez myśl. Może Tene nigdy nie miała szansy zająć się aż tak małymi lwiątkami. Jej jedyne biologiczne lwiątko zmarło... A przygotowywała się do tej roli, obserwując doświadczone lwice i pozyskując liczne informacje, skrupulatnie i co z tego miała? Gdyby nie porwała Arvo, nie mogłaby liczyć na jakąkolwiek szanse. Dlatego tym bardziej złościła ją ta niewiedza obcej. 
- Uważasz że to rozsądne? - spytała po dłuższej chwili Zumy, zerkając na lwiątka, niczym innym nie dała znać o co jej chodzi.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#25
10-11-2017, 17:48
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Widząc jak oburzenie wzbiera na pyszczku Arvo, stary zachichotał pod nosem. Do pełni szczęścia brakowało mu jeszcze tylko, by młodzik posłusznie opuścił cudzą jaskinię i pozwolił Zumie w pełni skoncentrować się na najważniejszym, czyli na jej młodych.
-Junge...- rzucił cicho w stronę Arvo delikatnie odsłaniając przy tym zęby, co miało być sygnałem, że cierpliwość starego zaczyna się powoli kończyć. Trochę głupio by to wyglądało, gdyby Tib musiał siłą wyciągać stąd młodzika, a poza tym Tene mogłoby się to nie spodobać...
Kwestia Arvo straciła na znaczeniu zaraz po tym jak Zuma wstała i oczom Tiba ukazały się wszystkie młode.
Stary poczuł jak na widok tych małych cudownych klusek do głosu dochodzi w nim coś na kształt instynktu macierzyńskiego.
Sie sind so klein und schön...- myślał, wpatrując się w nieporadne szkraby.
Po chwili dotarło do niego, że pozostałym jego zachowanie może się wydać nieco dziwne i wypadałoby je zmienić na nieco bardziej adekwatne do pełnionej przez siebie roli.
Jego spojrzenie powędrowało ku nieznajomej lwicy.
-Z północy, i to bardzo dalekiej- odparł, śląc lwicy miły uśmiech.
-Ich heiße, to znaczy nazywam się Tib a to są moi towarzysze: Tene und ihr Sohn, Arvo- oczywiście starego korciło przez chwilę by przedstawić swoją grupę za pomocą jakichś wymyślonych imion,  jednak porzucił tę myśl. Jakoś nigdy nie przepadał za takimi zagrywkami. Uważał, że to dobre dla dzieci.
-Nasze stado przegrało wojnę und Wir od kilku pełni szwendamy się po różnych ziemiach w poszukiwaniu jakiegoś dogodnego miejsca- zrelacjonował, jakby opowiedziana przez niego historia wydarzyła się naprawdę, po czym posłał  Tene, krótkie porozumiewawcze spojrzenie. 
Wysłuchał ostatnich słów Zumy i skinął jej łbem.
-W takim razie...-urwał, bo do łba wpadłą mu pewna myśl. Przecież to w tych okolicach zamordowano Kamę i Shirikiego i kto wie czy mordercy nie znajdują się gdzieś w pobliżu? Ukradkiem zerknął na młode.
Dlaczego muszę być taką miękką fają?
-...jeżeli nie będziesz mieć nic przeciwko, to z chęcią tutaj chwilę odpoczniemy mamy za sobą dość długą drogę-rzekł, po czym przysiadł tuż przy wejściu- und du mein Lieber, powinnaś czym prędzej wrócić do swoich młodych, potrzebują teraz Twojej bliskości, a przede wszystkim matczynego ciepła- stary pozwolił sobie nieco rozwinąć uwagę Tene.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#26
10-11-2017, 22:25
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Jeżeli cierpliwość Tiba już powoli zaczynała się kończyć, to zdecydowanie nie wróży zbyt dobrze, bowiem Arvo był niezwykle upartym młodzieńcem - i byle pokazanie kłów nie odwiodło go od podjętych decyzji. Jednak cieszył się, że stary przejął gadanie i tłumaczenie, kim oni właściwie są oraz skąd się urwali. Złotosierstny nie miał głowy do takich kłamstewek, zwyczajnie ich nie lubił. Ach, lecz północ... Uśmiechnął się kątem pyska. Wręcz przeciwnie, on był z samego południa! Tam, gdzie wielka, słona woda spotykała sawannę. Aczkolwiek z tym przegraniem wojny i pałętaniem się, miał już rację. Ale, jeszcze nim brązowogrzywy zdążył zwrócić uwagę młodej matce, Arvo zdążył poczynić kolejne kilka kroków, całkiem ostrożnych i powolnych, lecz podszedł już na tyle blisko, by wyciągnąć pysk ku gromadce małych. Przyjrzał im się dokładnie, z ogromną ciekawością. Były takie małe i zupełnie kruche, jakby dałoby się je zmiażdżyć jednym ruchem szczęk. Zastrzygł uszami i podniósł swe dwukolorowe spojrzenie na młodą lwicę.
- Znałem takich ojców, co nigdy nie wracali z polowań. - Poruszył noskiem, a przy tym wibrysami. - Właściwie, było ich całkiem dużo.
Uśmiechnął się ciepło, niewinnie do samicy, po czym powrócił wzrokiem do lwiątek. 
- W większości miotów umiera przynajmniej jedno młode. - Już nie pamiętał, kto mu to powiedział, lecz trudno mu było się z tym nie zgodzić. Sierść na jego karku nastroszyła się nieco, gdy przypomniał sobie przezroczystą sylwetkę ducha swej siostry. Nagle postawił uszy. Zaraz, czy on to powiedział na głos? Jego ślepia rozszerzyły się w przestrachu, lecz nie uniósł wzroku. Może w ten sposób nikt nie zwróci na to uwagi, wszak powiedział to całkiem cicho i niewyraźnie.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Zuma
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:142 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie: 93
Siła: 60
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 20

#27
13-11-2017, 19:17
Prawa autorskie: Ja

Lwica stała w dość małej odległości od lwiątek.Matką była od niecałej godziny więc trudno się dziwić że jeszcze nie za dobrze sobie radziła.Nowi towarzysze jakoś nie przypadli jej do gustu.Najstarszy z nich mimo że był bardzo miły budził wiele podejrzeń.Nie mówił normalnie. Zumie nie przeszkadzało to na tyle by mogła go wyprosić, wręcz przeciwnie.Gdyby nie to że właśnie urodziła trzy piękne lwiątka zapewne porozmawiałaby z nim.Lwica już o wiele mniej się jej podobała.Już sam jej wygląd był dość niepokojący, konkretniej chodziło o jej blizny.Samo jej nastawienie do zaistniałej sytuacji było dziwne.A potem ta...niezbyt miła w oczach Zumy uwaga.Pozostał jeszcze młodzik.Z tego co zrozumiała był to syn Tene.Wyglądał tak jakby żył sobie gdzieś w swojej własnej rzeczywistości.Ogólnie jego zachowanie było niepokojące.Tak jak to całe zajście.
Zuma słysząc uwagę Tene nieco się skrzywiła.Nawet przeszło jej przez myśl uderzenie obcej.Ta myśl jednak zniknęła równie szybko jak się pojawiła.W końcu czy miałaby jakiekolwiek szanse w walce?Poza tym to nie w stylu Zu.Gdy zauważyła że Arvo zbliża się do lwiątek przesunęła łapę do tyłu.Czy mogła mu zaufać?Postanowiła bacznie go obserwować.Zaniepokoiły ją jego słowa.Czy to nie podchodziło pod gówniarzykowanie(?)?Ale to nie ona znała się na wychowywaniu dzieci.Skupiła się jednak na słowach Tiba.Zgodnie z jego radą podeszła do lwiątek i położyła się koło nich śląc mu lekki uśmiech.Ale czy mogą tu zostać?Czy jama nie jest za mała?-No jasne...Jeżeli się pomieścimy to tak.-Mówiła dość niepewnie nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać.


//ludzie ja tu chcę skip robić lD
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#28
14-11-2017, 00:44
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Jak już można było zauważyć, Tene nie kwapiła się ani do odpowiadania na pytanie Zumy, ani tym bardziej przedstawiania się, uznała to za zbędne. I właściwie nie musieli w ogóle udzielać obcej informacji, nie mając z tego żadnych korzyści, ale skoro Tib postanowił jednak to zrobić, słuchała uważnie na jego słowa, w tym samym czasie patrząc po obcej i oceniając jej siły. Nie znała jej i nie mogła przewidzieć jak zareaguje na jej pytanie, więc rozsądniej było spodziewać się każdej możliwości.
Odwzajemniła porozumiewawcze spojrzenie Tiba, na znak zgody, mogła i być taka wersja, byleby ją zapamiętać i przedstawiać każdemu obcemu, żeby nie było sprzeczności.
Patrzyła jak jej syn zbliża się do kociąt, zauważając reakcje Zumy. Zdziwiły ją słowa Arvo, a wręcz odbiły się w myślach niczym echo, kojarząc się ze śmiercią jej brata, której to ona była powodem, sumienie nie pozwalało jej o tym zapomnieć i zapewne nigdy nie pozwoli. Wysunęła na moment pazury, powodując nimi drobne rysy na ziemi. Starała się pokierować myśli na inny tor, byle by nie wracać nimi do tamtej feralnej chwili.
Prychnęła kiedy Tib zdecydował się wyjaśnić Zumie o co jej chodziło, to tamta już sama powinna wiedzieć, a nawet nie odezwała się słowem. Nie miała nawet zamiaru podpowiadać obcej, była jej obojętna. Myśli znowu wracały jej do niechcianego wspomnienia. Machnęła nerwowo ogonem.
- Gdybyśmy się nie mieścili, to jakbyśmy tu weszli? - odezwała się ironicznie na uwagę Zumy, w próbie zajęcia się czymkolwiek.
- Tak poza tym, mają już imiona? - tym razem sama zagadała, byleby przestać myśleć, popatrzyła na lwiątka z większym zainteresowaniem.


//Możesz się wkurzyć na Tene i nas wyprosić, albo nie wiem xD
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#29
18-11-2017, 02:06
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Brązowogrzywy odwzajemnił uśmiech Zumy, jednak ten bardzo szybko  ustąpił z jego pyska. Powód był dość oczywisty: Arvo.
O ile już z początku zachowanie młodzika budziło w Tibie lekkie obawy, tak z każdą chwilą stary lew był tym wszystkim coraz bardziej zaniepokojony. Co on widzi w tych młodych?  Fakt, maluchy były urocze i w ogóle, ale młodzik nie sprawiał wrażenia zachwyconego. Coś było na rzeczy, tylko stary jeszcze nie wiedział co.
Kiedy Arvo  zabłysnął swoim tekstem o znikających ojcach, Tib poczuł że to już najwyższy czas  zatrzymać tę karuzelę śmiechu. W prawdzie drugiej uwagi nie był w stanie usłyszeć, jednak i tak było już mu wstyd za zachowanie podopiecznego.
-A  ja znałem słonia z dwiema dziurami im Arsch-  rzucił z nutką gniewu w stronę młodzika, po czym podszedł do niego i za pomocą  prawej łapy delikatnie odsunął go od młodych. Na dźwięk ironii w głosie swojej towarzyszki, stary  pokręcił łbem z dezaprobatą,  po czym westchną cicho, a jej, pytanie odnośnie imion maluchów  było dla niego jak strzał w tył głowy. Ostatecznie go dobiło. Oczywiście stary pamiętał jeszcze jak zaraz po tym jak jego partnerka urodziła, sam latał po całej okolicy by oznajmić wszystkim, że został ojcem. Jedyną różnicą było to, że dzielił się tą informacją ze swoimi przyjaciółmi, a nigdy w życiu  nie rozmawiałby o tym z randomami, którzy wbiliby od tak sobie do jego jaskini.  
Tia i to by było na tyle, jeśli chodzi o znajdowanie nowych przyjaciół…- pomyślał posyłając  Zumie przepraszające spojrzenie.
-Bist du sicher, że nie wolałabyś  zostać z młodymi sama?- zapytał w taki sposób, by dać do zrozumienia lwicy, że jeżeli ta tylko sobie tego zażyczy  to stary zabierze  stąd "wesołą" kompanię. 
-W pierwszych tygodniach po narodzinach, między matką a jej młodymi tworzy się niezwykle silna więź, która rzutuje na ich dalszy rozwój. Nie chciałbym by nasza obecność w jakiś sposób zakłóciła ten proces. Skutki mógłby być tragiczne...- pomyślał na głos. Tib nie miał pojęcia czy taka więź w ogóle istnieje. Usłyszał to kiedyś od jakiejś znachorki, która uważała też że ugryzienie węża jest  świetnym lekarstwem na ból głowy. W sumie to było w tym trochę racji. Wracając jednak do obecnej sytuacji, to Tib z chęcią zostałby jeszcze trochę by móć nacieszyć się widokiem szkrabów jednak, coraz bardziej obawiał się dziwnych zachowań ze strony swoich towarzyszy. Dla wszystkich będzie bezpieczniej jeżeli sobie stąd po prostu pójdą.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#30
21-11-2017, 22:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Odwrócił się, by spojrzeć na Tiba, zaskoczony jego rozgniewaną uwagą. Już nie mówiąc o tym, że nie rozumiał ostatniego słowa użytego przez starca, lecz już po chwili zdołał się domyśleć - ach, to wyłapywanie znaczenia z kontekstu! Co to jednak miało do sprawy, Arvo nie miał pojęcia. Odruchowo zaparł się, gdy Tib próbował siłą odsunąć go od matki z dziećmi, lecz bardziej wiązało się to z naturalną niechęcią do bycia fizycznie przesuwanym, niż prawdziwym sprzeciwem. Zaraz zresztą fuknął cicho, i już o własnych siłach odsunął się parę kroków w tył. Co ugryzło tego starego? Czy złotosierstny zrobił cokolwiek źle? On tylko komentował rzeczywistość na podstawie swojej wiedzy i obserwacji!
A jego kolejne słowa już zupełnie brzmiały jak bełkot. Choć, właściwie, przecież młode mają bardzo silną więź z matką, czyż nie? Ale wydawało mu się, że to jednak bardziej się kształtuje gdy lwiątka zaczynają rozumieć, co się wokół nich dzieje, niż teraz, gdy mogły najwyżej matkę obślinić w afekcie. 
Młody wysunął się zza masywnej sylwetki brązowogrzywego i spojrzał znacząco na puchate kluseczki. 
- W przypadku lwiątek wiele rzeczy może się skończyć tragicznie. Najlepiej w ogóle ich nie spuszczaj z oka ani na chwilę, bo gdy tylko będą już umiały swobodnie biegać, dopilnowanie ich jest ciężkie. Mrugniesz okiem, a ono już gdzieś zwiało, jakiś lampart je miętoli w pysku, łapki połamane, oślepione do końca krótkiego życia, które straci spadając z kanionu. Zdarza się zaskakująco często! - Kto by się spodziewał po tym młodzieńcu takiego wylewu słów? A tym bardziej kto by się spodziewał, że wszystko to jest sytuacjami naprawdę wziętymi z jego życia, i zresztą tylko dlatego złotosierstny się nimi dzielił. Może gdyby jego matce to ktoś powiedział, jego rodzeństwo byłoby w jednym kawałku? Raczej nie, oni chyba bardzo chcieli się skrzywdzić, ciężko było uznać to za działanie przypadkowe.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości