♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

27-02-2016, 15:09
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Oddychaj, oddychaj, oddychaj...
I najlepiej w ogóle nie myśl. I zrób coś z tymi mroczkami! Sami potrząsnęła głową, próbując pozbyć się ciemnych plam, ale tylko zakręciło się jej w głowie. Chwiejnym, niemal pijackim krokiem obeszła zebrę i jak najszybciej próbowała wydostać się z groty. Wpadła na wodną zasłonę i odetchnęła głęboko znacznie świeższym powietrzem. Wbiła łapy w ziemię, bo czuła, jakby zaraz miała się przewrócić.
I dopiero gdy poczuła się lepiej, gdy starała się zepchnąć widok ciała Volundra na skraj świadomości, gdy otarła łapą łzy, odwróciła się do zebry i zaczęła zastanawiać nad tym, co pasiasta mówiła.
Teraz oddzielała je woda, ale Sami za żadne skarby nie wróciłaby do groty.
Kotka podobnej wielkości... Znała tylko jedną.
-Miała na imię Serret? Była karakalem? - spytała drżącym głosem.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

27-02-2016, 18:41
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Pasiasta odwróciła łeb za nieznajomą. Kotka była wyraźnie zdeterminowana, żeby opuścić to miejsce, ale nie zignorowała też obecności zebry. Zresztą kto by taką zignorował, w końcu była zebrą.
Jeszcze chwilę węszyła, ciekawa co mogło kryć się tam dalej w jaskini, ale ostatecznie straciła zainteresowanie, kiedy znów spojrzała na trawiastooką.
Zapytała wprost o imię i rasę przewodniczki, ale zebra nie byłą pewna czy kojarzy którekolwiek z nich. Chociaż... karakal to dość charakterystyczne słowo, może je kiedyś wymawiała? -karakal- i co, zabrzmiało znajomo? -Odrobinę ale... karrrrakaallll- coś musiało w tym być, w końcu nie często spotyka się kogoś z tak dziwną nazwą rasową. Pasiasta znów skupiła się na kotce przed sobą. Chyba nie powinna przy niej mówić do siebie -No tak, powiedzmy że była karakalem. Miała duże oczy w jakimś takim dziwnym kolorze. Jak yyy... jak niebo, tyle że takie jakby w nocy, ale jeszcze przed nocą. Znaczy... wtedy jest dużo kolorów ale chodzi mi o ten taki... no- przymknęła pysk i nakierowała uszy na zniekształconą przez wodę sylwetkę długouchej.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

28-02-2016, 21:02
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Wpatrywała się wyczekująco w zebrę. I zastanawiała się, czy tylko dla niej jej słowa brzmiały nieco niezrozumiale... Cóż. Każdy był trochę dziwny. Ale starała się wyciągnąć jak najwięcej treści z jej słów i chyba nie szło jej tak źle. Może nabyła już wprawy po spotkaniach z tymi wszystkimi dziwakami, którzy odwiedzali tereny Księżyca?
-Czyli... Fioletowy, tak? - spytała, marszcząc brwi.
Czyli jednak Serret! Niemal odetchnęła z ulgą. Łapy drżały jej co raz mniej, oddech też zaczynał się uspokajać. Ogółem - cała czuła się nieco lepiej.
//;-; suaby post
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

29-02-2016, 22:18
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Zebra zmierzyła kotkę badawczym spojrzeniem. Fioletowy tak? A co to był ten fioletowy, też jakaś rasa kota? A nie, przecież jej towarzyszka była karakalem... Czyli kolor!
-O... no fioletowy- odpowiedziała kładąc uszy. Niech jej będzie, że fioletowy, jakkolwiek wyglądał.
-Nie chciałam nikogo tak nawiedzać- odezwała się w końcu, tym razem sprawiając wrażenie rozumnej istoty -Tak jak wspomniałam wcześniej...- a wspominała? -Właśnie, o ile wspomniałam, ta karakalka przyprowadziła mnie tu żebym... przyjrzała się waszemu stadu o- nie tylko nieco bardziej rozumnie, ale i rzeczowo, no brawo! -Rozmawiałam z nią i wspomniała coś, że odwiedzają was tacy różni, więc pomyślałam, że też wpadnę odwiedzę, może zostanę- na moment odwróciła się znów w kierunku dziwnego zapachu. Potwornie ją dekoncentrował, ponieważ miała wrażenie, że skądś go zna. Na ogół nie było wokół wielu przedmiotów przypominających jej o przeszłych wydarzeniach, dlatego czuła się dziwnie, zostawiając to tak po prostu. Ale stado było czymś zdecydowanie nowym - chyba - dlatego, nie chciała ryzykować zerwania rozmowy z kotką.
W sumie zdawała sobie sprawę, że może brzmieć niezrozumiale, ale żeby nie drażnić swojej czachy myśleniem, po prostu wyrzucała z siebie pierwsze skojarzenie tego, co miała zamiar powiedzieć.

Tymczasem na grzbiecie kopytnej skrzydełkami zamachał jakiś czarno biały motyl. Na pasiatym futrze nie był wcześniej zbytnio widoczny, zresztą dla tak przejętej czymś kotki, teraz w dodatku zaskoczonej widokiem zebry, nie był on niczym istotnym. Wydawał się nie spodziewać, że kiedy siądzie na zebrzym futrze, jego łapki przykleją się do niego, jak do jakiegoś błota. Gdzież to zebrze się szlajało? Wymachiwał biedak tymi swoimi płateczkami, żeby się uwolnić, ale póki co, jakoś mu to nie wychodziło

//wrzucam kompana żeby mi się opale nie marnowały xD
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

03-03-2016, 20:55
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Fioletowy... Fiołkowych oczu jej cioci nie dało się pomylić z innymi, o nie. A ona tak bardzo pragnęła, by Serret była w tej chwili przy niej, przygarnęła do siebie i powiedziała, że będzie lepiej. Bo przecież będzie, prawda?
Wiedziała, co powiedziałaby Serret.
Że to część Natury, wielkiego kręgu życia. Każdy z nas się rodzi, ma swój cel, ale też każy z nas umiera. I po prostu... Przyszedł już czas Volundra. Mimo świadomości tego, w czaszce Sami wciąż tłukła się ta sama myśl.
Mogliśmy mu pomóc
Ona i Anubis. To jest ich zadanie. Nie wykonali go, zawalili.
Bo nie wiedzieli! Nie wiedzieli, ze Volundr jest chory! Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby do nich poszedł!
Poczucie winy i żal paliło jej wnętrze. Smutne, zielone oczy spoglądały na zebrę nieprzytomnie.
-Jak widzisz, nie ma tu czemu się przyglądać. - gorzkie słowa ledwo wydostały się z jej zaciśniętego gardła.
Spojrzała w głąb jaskini, wreszcie się przemogła. Co zrobić? Jak uhonorować Volundra? Najchętniej wystawiłaby go na zewnątrz, by miały do niego dostęp padlinożercy. W ten sposób zakończyłaby krąg życia... Ci, na których polował, mogliby się teraz pożywić jego mięsem.
Ale było już za późno. Te zwierzęta, które wywęszyły mięso pożywiły się, resztą zajęła się zgnilizna.
A ona nie miała siły, by samemu przenieść ciało. Spojrzała więc błagalnie na zebrę.
-Pomożesz mi? - poprosiła -Wystarczy tylko, żebyś wydostała stąd to ciało. Chcę je ukryć wśród roślin.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

03-03-2016, 21:46
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Nie ma? Zdaniem zebry było tu wiele ciekawych rzeczy, nie licząc nawet samej jaskini ukrytej za wodospadem, na terenach księżyca było wiele ciekawych roślin i nowych zapachów.
Nie nie, to jak wypowiedziała się kotka nie miało za zadanie przekazać ci, że stado księżyca jest nudne, tylko wyrażała swoją opinię na temat aktualnej, złej sytuacji. Ale dlaczego złej, czyżby zapach aż tak psuł jej życie?
Zebra rozejrzała się znowu, tym razem uważniej, a kiedy trawiastooka zadała swoje pytanie, pasiasta cofnęła się, zdeterminowana, żeby określić co było źródłem przykrej woni. Kiedy podeszła wystarczająco żeby dostrzec sylwetkę, dotarło do niej, że jest to duży kot, już odrobinę przetrawiony przez robaki i może jakieś mniejsze zwierzęta. Mhmm... czyli był to jakiś członek stada, umarł tu sobie i zgnił, a trawiastooka odkryła jego truchło dopiero teraz? Haaaa! To miało sens!
-To znaczy... mam go wziąć na grzbiet?- a może chwycić zębami za ogon? Ale skoro zwierz był taki nieświeży, to czy jego mięśnie by to wytrzymałyby? Byłoby zabawnie, gdyby pasiasta przez przypadek urwała kotu ogon. Trzepnęła uszami i spojrzała znów na towarzyszkę. To znaczy... może jednak nie byłoby takie zabawne -Mogę spróbować- mogła go też popchnąć, położyć łeb na jego grzbiecie i naprzeć mocno, żeby przesunąć ciało. To wydawało się nawet bardziej sensowne niż wrzucanie ich na plecy!
Podrzuciła przednimi kończynami i potruchtała w kierunku lwa, nie czekając nawet na komendę długouchej. Dopiero kiedy stanęła obok niego, zorientowała się jak dokuczliwą woń wydzielał. Czarnobiała zachwiała się, jedynie ostatkiem sił utrzymując równowagę. Była dziwnie zdeterminowana, żeby wykonać prośbę trawiastookiej, jakby uznała, że jest to pierwszy test, jaki musi tutaj zaliczyć. Pochyliła powoli łeb i nabierając głęboko powietrza, oparła czoło na grzbiecie kota. Zaparła się mocno jednopalczastymi kończynami i z taką siłą jaką tylko w sobie miała, zaczęła popychać zwłoki w kierunku wyjścia...

A motylek tymczasem nadal próbował się uwolnić. Na grzbiecie zebry wyglądał zabawnie, zupełnie jakby jego maleńkie skrzydełka należały do niej. Z wysiłku jaki kopytna wkładała w przesuwanie ciała po kamiennym podłożu, skrzydełka trzepotały jeszcze szybciej, co w rzeczywistości było wywołane przez nowy zapach, który pobudził owada.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

04-03-2016, 21:38
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Mały, nieśmiały zalążek radości pojawił się w jej duszy, gdy zebra bez szemrania zebrała się do dzieła. Samiya zwyczajnie nie potrafiła nie być radosna przez dłuższy czas, nie oszukujmy się. Miała zwyczajnie zbyt pogodną naturę, temperament, by móc się smucić cz żalić długo.
Przez chwilę wpatrywała się w wodną "ścianę", próbując wypatrzeć, co takiego wyrabia pasiasta. Za nic w świecie nie przekroczyłaby tej naturalnej granicy, po prostu nie. Ale zdołała co nieco dojrzeć. Podniosła uszy, gdy zebra zaczęła przesuwać truchło.
-Tak, tak właśnie! - zdołała wykrzesać z siebie nieco entuzjazmu i odsunęła się na bok, pozwalając działać kopytnej. Ścisnęło ją w żołądku, gdy poruszony trup przyniósł ze sobą nową falę smrodu. Jej oddech stał się płytszy.
Gdy już zebra wydostała ciało z jaskini, Sami znów poczuła napływające do oczu łzy. Zacisnęła mocno zęby, zbierając się w garść. Nie... Nie może tak po prostu usiąść i się rozryczeć.
Rozejrzała się po okolicy, szukając dogodnego miejsca dla Volundra. W końcu je dostrzegła - niedaleko od nich rośliny gęsto zakryły ziemię, drzewa, krzaki inne badylki tworzyły niemal zbitą ścianę z liści i gałęzi. Ale na jej oko można by tam jakoś "wepchnąć" ciało Volundra i zostawić je tam - w Dżungli, na świętych ziemiach Księżyca, by zostało pokarmem dla roślin.
-Tam. - wskazała łapą i podeszła do zebry, by pomóc jej w dostarczeniu ciała na właściwie miejsce.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

05-03-2016, 15:56
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Ciemno przed oczami, tylko futro szeleściło, kości strzelały. Niestety nie lwie kości, to by było nawet normalne, w końcu gnił. Coś jednak zgrzytnęło i nie pochodziło z jego ciała, więc zebra uniosła powoli łeb. Miała ochotę wyrzucić go jak najszybciej do góry, ale wydawało jej się, że jeżeli tak zrobi, chyba złamie sobie kark. Kotka nadal stała za wodną ścianą, ale była niedaleko. Pasiata pokręciła łbem, sprawdzając czy wszystkie kręgi nadal są na swoim miejscu. Raniona skroń pulsowała nieco, ale odór który powinien teoretycznie dobijać zebrę, jakoś tłumił ból.
Kopytna znów pochyliła łeb i naparła na wielkie cielsko trupa, wyrzucając go w końcu na świeże powietrze.
Ponownie zmoczyła motyla na swoim grzbiecie. Teraz bród na sierści zebry nieco się rozwodnił, przez co maleńkie nóżki stworzonka nie były już uwięzione, ale to w niczym nie pomagało, bo owad był teraz tak mokry, że cudem w ogóle żył.
Kiedy świeżość uderzyła w zebrze nozdrza, niespodziewanie nasilił się także ból w skroni, na który kopytna zareagowała głośnym parsknięciem i podrzuceniem zadu. Na szczęście cofnęła się od kotki, żeby przez przypadek jej nie nadepnąć.
-Tam ah.. tam jasne- wysiłek jaki włożyła w przesunięcie zwłok nie tylko wzmacniał pulsowanie, ale też dezorientował zebrę. Po chwili wyciskania z mięśni wszystkich krążeniowych soków, czuła się jakby biegła przez miesiąc, zupełnie nie wiedząc gdzie, jak to zwykle u niej wyglądało. Kiedy dosunęła ciało martwego stwora do wskazanych przez trawiastooką roślin, odeszła od niego parę kroków i zachwiała się, a potem powoli ugięła nogi i ułożyła się na brzuchu.
-Huh. Pierwszy test za mną- powiedziała do siebie, a potem znów zerknęła na towarzyszkę -Toooo byył jakiś krewny? To znaczy... bliski y... no znajomy?- co za oczywiste pytanie, przecież gdyby nie był, kotka nie byłaby taka poruszona! -A... fakt. No to ten...- zacisnęła wargi, a potem puściła je, wytwarzając dźwięk pękającej bańki. Co ona tu robiła?
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

06-03-2016, 21:37
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Drgnęła, gdy zebra tak nagle poruszyła się tak gwałtownie. Pewnie nigdy nie oduczy się tych odruchów, choć nigdy nie były jej tak naprawdę potrzebne. Ale może to i dobrze? Kiedy w końcu się przydadzą... Mogą uratować jej życie. To, że teraz nic jej nie grozi, nie znaczy, że nigdy nie będzie.
Wpatrywała się w rośliny, które zasłaniały ciało Volundra. Miała ochotę schylić łeb, pogrążyć się w żalu, smutku i poczuciu winy, które kąsały jej serce. Ale on... Nie byłby z tego dumny. Volundr raczej wolałby, by zawsze szła z podniesioną głową, prawda? Nie opuściła więc wzroku jak zbity szczeniak.
-Niech Księżyc zaopiekuje się twoją duszą, Volundrze. Służyłeś mu wiernie.
Dopiero teraz pochyliła łeb, lecz oddając cześć zmarłemu. Gardło miała ściśnięte, oczy ją piekły od łez, które jednak nie popłynęły. Przez chwilę po prostu opanowywała emocje, nie pozwalając, by żal nią zawładnął. A tym bardziej to cholerne poczucie winy.
Niemal zupełnie zignorowała zebrę, jej słowa przemykały gdzieś w podświadomości serwalki nie zaprzątając jej umysłu. Dopiero gdy odwróciła się i w końcu obdarzyła zebrę nieco przytomniejszym, również zastanowiła się, co ona tu robiła.
-Jak ci na imię? - spytała.
Właściwie powinna to zrobić już dawno...
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

06-03-2016, 23:02
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Księżyc opiekujący się duszą? To dopiero daleko idące...
No co? Bajki? Nie, raczej nie, ale... no niby w jakim sensie biała plama na niebie zajmowała się tym... tym czyś o czym wspomniała kotka? Zebra znów dziabnęła się w wargi, ale kiedy tamta się do niej odezwała, szybko przywróciła sobie normalny wyraz pyska.
-Jestem zebrą- zaczęła. Może to bez sensu, ale kiedy tak mówiła, pewna - losowana za każdym razem od nowa - liczba zwiększała prawdopodobieństwo, że pasiasta przypomni sobie swoje miano.
-Mrrr- coś na "m" z pewnością, ale jak to daje szłooo hmmm...
-Mauua, Maur, Maurra, Marar... Mauara tak Mauara!- krzyknęła w końcu zadowolona i aż się uniosła, ale zaraz zacisnęła boleśnie zęby, ponieważ ból w skroni lubił o sobie przypominać, przy głośnych dźwiękach.
-A tyś jest?
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

07-03-2016, 21:47
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Im więcej uwagi poświęcała kopytnej, tym bardziej zaskakiwało ją jej zachowanie. Ale, ale... Jak tak naprawdę zachowywały się zebry? Nie dało się ukryć, że Sami zazwyczaj miała z nimi styczność w postaci posiłku upolowanego przez lwa. W postaci żywej starała się je jednak omijać - bała się, że mimo różnicy rozmiarów którejś może odbić i zechce uznać serwala za niebezpieczeństwo. I - broń Księżycu - zaatakować tymi swoimi wielgaśnymi kopytami!
Z tych oto powodów Sami nie miała dużego kontaktu z pasiastymi. Może więc Mauara była zupełnie zwyczajną zebrą? Cóż, w takim razie należałoby traktować ją z odpowiednią uprzejmością. W końcu nie chciałaby urazić żadnej zebry! Z uprzejmym wyrazem pyska słuchała więc jej starań. Z drugiej strony - skupianie się na jej słowach sprawiało, że nie musiała myśleć o Volundrze.
-Samiya. - przez chwilę milczała, ale jednak postanowiła się odezwać ponownie. -Uczeń medyka... - powiedziała nieco drżącym głosem.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

11-03-2016, 23:47
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Czyli uczeń medyka. Czyżby wibracja w kocim głosie miała ją jakoś na coś naprowadzić, jak na przykład że "medyk" jest tutaj jakąś istotną funkcją? Hmmm, a może po prostu głos kotki załamywał się z powodu nieżywego znajomego? A może to on był tym medykiem, a ona jego uczniem?
Zebra pokiwała głową. Tak, mądra jesteś zebro, mądra.
-Hm? Ah... no i ja właśnie tu przyszłam dzięki tej... jak jej tam... Serret pokręciła łbem, próbując przypomnieć sobie coś jeszcze. Nagle uniosła go gwałtownie i wlepiła brązowe ślepia w trawiaste gałki towarzyszki. Szczęknęła jeszcze zębami i zastrzygła zebrzymi uszyskami, jakby nastawiała swoje fale na odpowiednią, logiczną częstotliwość -Ah taaak. Miałam pogadać z waszym wodzem. Bo ja... samotnie sobie chodzę i ten... pomyślałam, że fajnie mieć jakieś tyły dla bezpieczeństwa czy coś. Wiesz o co mi chodzi?- nie była pewna -lub nie pamiętała- czy księżyc przyjmował nowych członków od tak, ale nie zaszkodziło sprawdzić.
Tymczasem motyl ożył za sprawą zbawczych promieni słonecznych i powoli uniósł jedno skrzydełk i i zamachał nim, pozbywając się kilku przyległych doń kropel wody. Płatek, który owad wykorzystywał do latania nadal był ciężki, ale powoli coraz bardziej zdatny do użytku
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

12-03-2016, 19:35
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Wiadomość, że jej ciocia zaprzyjaźniła się z zebrą i zaprosiła ją na stadne ziemie, nie zdziwiła Sami ani trochę. Większym zaskoczeniem byłaby wiadomość, że Serret z kimś się nie zaprzyjaźniła...
I Samiya musiała przyznać, że po raz kolejny Serret znalazła sobie wyjątkowego znajomego. A to ślepe lwiątka, niedorozwinięte lwiątka, nie do końca lwie lwiątka... A teraz nadpobudliwa zebra z trudnościami z wysławianiem się.
Przynajmniej nie jest to kolejne lwiątko.
A Sami zaczynała już przyzwyczajać się do gwałtownych ruchów pasiastej i nie reagowała na nie tak nerwowo. Tylko spoglądała na nią nieufnie, jakby oczekując, że już za chwilę znowu zrobi coś dziwnego.
Przetrawiła w milczeniu słowa zebry.
To bardzo ciekawe, że szukała bezpiecznego zaplecza u stada drapieżników.
-Taa... - mruknęła przeciągle, niepewna, co odpowiedzieć. -Tylko, że, no... My nie jesteśmy takim zwykłym stadem, wiesz. Jesteśmy stadem, bo łączy nas wiara we wspaniałość Księżyca i to, że nasz los nie jest dla niego obojętny. - zielone ślepia badawczo obserwowały zachowanie kopytnej -Właściwie to mogłabyś do nas należeć. Tylko musisz zadeklarować chęć uwierzenia w Jasnego Pana.
Zebra w stadzie? To miało niewiele mniej sensu od karakala i serwala w stadzie. Zresztą, akurat Serret i Sami nie miałyby problemu z zaakceptowaniem Mauary w Srebrnym Księżycu. I tak nie potrafiłyby upolować zebry.
Tylko jak ona to wytłumaczy Kapłance? Że akurat ta zebra nie jest do jedzenia?
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

15-03-2016, 20:58
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Zebra pokiwała głową twierdząco, ale potem spojrzała na kotkę zdezorientowana. W jej oczach dostrzegła coś nowego jakby... aha! Wcale nie były w kolorze trawy, toż to awokado!
-Że księżyc? Ah... no dobra- zerknęła ponad siebie. Był dzień, więc białej plamy nie mogła dostrzec. Spuściła głowę ponownie i pokiwała nią na boki, jakby coś w swojej czaszce przeliczała -To znaczy ja wiem, że tam jest. Jak wiem to nawet nie muszę wierzyć, no bo wiem nie? Ale... co to znaczy, że wasz los nie jest mu o-obojętny? Robi coś dla was? Bo jak tak to super, ale na czym to polega?- zdecydowanie, fajnie by było mieć nad sobą kogoś kto to wszystko ogarniał i wskazywał prawidłową drogę. Oczywiście brzmiało to jak brednie, ale zebra nie zamierzała nie dać towarzyszce szansy. Chociaż czy to w ogóle miało sens? Teraz mogła uwierzyć, ale następnego dnia może nawet nie mieć pojęcia, że lwy to drapieżniki, a zebry jedzą trawę. Wszystko to loteria, więc gdyby już chciała gdzieś należeć, chyba musiałaby...
No tak, trzymaj to w pamięci, zanim zapomnisz. Kotka nie koniecznie cie przyjmie, ale warto sprawdzić co powie na temat białej plamy na niebie. Zebra znów przytaknęła do swoich myśli. Jakim cudem były mądrzejsze od niej, skoro należały do niej?

A drobny owad znowu zamachał skrzydełkiem, a jego wysiłek został nagrodzony, ponieważ w końcu wydało się lżejsze, podobnie jak to drugie. Poruszył nimi raz, potem drugi i wzniósł się na niewielką odległość. Wydawałoby się, że zamierza odlecieć, ale zamiast tego usiadł znów na zebrze, tyle że już nie na grzbiecie, a gdzieś za jej lewym uchem. Pasiasta nie zwróciła na niego uwagi, trzepnęła tylko swoim owłosionym wykrywaczem dźwięków, a motyl pozostał tam, jakby przy zebrze nie trzymały go jedynie lepkość jej sierści i woda, a coś jeszcze. Może przykleiło się do niej coś jadalnego?
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

15-03-2016, 22:19
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Oho! Kolejna okazja do opowiedzenia komuś o Księżycu. Na pysk Sami wkradł się uśmiech. Gdyby Księżyc miał ręce, z pewnością w tej chwili zapisywałby jej kolejny plusik w zeszyciku wiernych wyznawców. Tak jak Volundrowi...
Gardło się jej ścisnęło.
Uśmiech zniknął.
Odchrząknęła.
-Tak. Księżyc obserwuje wszystkich z góry i widzi wszystkie nasze czyny, a także zamiary. Wie od nas o wiele więcej i często decyduje się nam pomóc, oczywiście nie bezpośrednio. - odetchnęła głęboko -Przede wszystkim swoim światłem, ale nie tylko. Nakierowuje na dobry tok myśli. Podpowiada przeczuciami. Przede wszystkim tym, którzy są tego świadomi i oddają mu za to cześć. - postąpiła parę kroków ku zebrze i zadarła łeb, by spojrzeć w jej oczy.
-Myślisz, że przypadek jest tylko przypadkiem? - wyszczerzyła zęby, oczywiście nie w formie groźby. -Wcale nie! To Księżyc nam pomaga, wedle swojej wiedzy i swojej mocy!
Pewność siebie i przekonanie co do własne racji biło z jej wzroku, głosu i całej postawy.
-I właśnie dlatego my opowiadamy innym o tym, oraz oddajemy mu cześć.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości