♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mora
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:48 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

23-05-2014, 20:40
Prawa autorskie: (c) Malaika4 /Oresta

Amai dostała czkawki, a Mora wiedziała co zrobić. Delikatnie wzięła małą i lekko na ramieniu poklepywała by parę razy beknęła. I delikatnie nosem dotknęła miejsca gdzie czkawka nastąpiła. Powietrze dawno powinno zejść z małej. Kiedy małej polepszyło się sądząc po uldze i przeczuciu delikatnie ułożyła ją na boku pocałowawszy czule. Przygotowała małą na odpoczynek. Jak odpocznie pójdą nad wodę. Czas by mała ujrzała światło a nie cień.
Amai
Wtajemniczony
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 87
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 20

26-05-2014, 14:06
Prawa autorskie: ja

Czkawka szybko po dość potężnym beknięciu przeszła Amai
-pśepraśam-
powiedziała po tym odgłosie i dała się ułożyć Morze(tak się to imię odmienia?).
-gdzie mama Serret?-
zapytała ziewając
Mora
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:48 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

27-05-2014, 15:17
Prawa autorskie: (c) Malaika4 /Oresta

Nic się nie stało kochaniutka. -Serret poszła na odpoczynek- odrzekła łagodnym tonem. -Kochanie jesteś taka urocza. Chciałabyś pójść na spacer? Pokazałabym ci świat. Najpiękniejszy świat.-spojrzała czułym wzrokiem milcząc i rzekła do Nikrumy.
-Idę nad wodospad. Czy mogę polować na waszych terenach? -odrzekła poważnym tonem.
Amai
Wtajemniczony
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 87
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 20

28-05-2014, 02:14
Prawa autorskie: ja

-świat...-
Amai ziewnęła. chciało jej sie nieco odpoczywać ale i bawić, i poznawać świat.
-kcem-
odpowiedziała dość uroczo ale jej oczy się lepiły i ziewnęła. Niby się paliła ale Morfeusz próbował ją pociągnąć ku sobie
Mora
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:48 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

12-06-2014, 01:54
Prawa autorskie: (c) Malaika4 /Oresta

Mora skinęła glową i delikatnie chwyciła Amai jak matka i przemówiła spokojnym tonem . -To wychodzimy nad wodospad. Przyniosę także coś do jedzenia-odrzekła do pozostałych i ruszyła spokojnym krokiem w stronę Wodospadu.
Amai Wybacz że tak długo.
Zt Amai i Mora
Nkiruma
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 78

30-06-2014, 20:47
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*

- Powiedzą nam to najbliżsi, Ariuszu.
Uśmiech Nkirumy był łagodny i niósł pocieszenie. Czasami - choć prawda, że o wiele rzadziej, niż twierdzili to nauczyciele tacy jak on - odpowiedź naprawdę znajdowała się przed nosem.
- Od tego są, by patrzeć na nas i widzieć, czy nasze decyzje są dobre, czy złe, dopóki sam się tego nie nauczysz. To przychodzi z wiekiem i z praktyką, tak jak zdolność polowania i biegania, i pływania, i nawet wspinaczki. Uprzedzę od razu twoje pytanie: stado to są nasi najbliżsi, ale nie tylko stado, także rodzina i przyjaciele. Ci, którym ufasz i którzy mogą ufać tobie, bo ich nie zawiedziesz. A jeśli nie masz takich osób, to cóż... na pewno postępowałeś źle.
Zniżył trochę łeb, poświęcając pełną uwagę czarnemu lewkowi. Traktował go w takich chwilach jak kocię specjalnej troski, wymagające mówienia wszystkiego wprost, bez żadnych skrótów myślowych - ale kiedy tego nie robił, Ariusz dochodził do zupełnie wypaczonych wniosków. Chyba więc nie było innego sposobu.
- Tak, ja i Ines też jesteśmy waszymi najbliższymi, twoimi i Oresty, i Arhama, i Alve, i Serret, i Sami, i dla siebie nawzajem, dla całego Srebrnego Księżyca. I każdego z nas możesz pytać o zdanie i radę, bo po to jesteśmy razem: żeby sobie pomagać. Hm?
Trącił go, zaczepił lekko łapą w podbródek, wymuszając utrzymanie kontaktu wzrokowego. Nie ma opuszczania łebka ze strachu, Ariuszu, nie ma! Musisz wyrosnąć na dorosłego i mężnego lwa. Nkiruma wyprostował się po tym geście.
- Nasze życie jest tak samo ważne jak życie zebry. Mówiłem o tym przed chwilą: przyjdzie taki dzień, że i nas trzeba będzie zabić; że sami odejdziemy umrzeć, bo tak będzie trzeba. Ale musimy jeść zebry i antylopy, żeby przeżyć. Nigdy na polowaniu nie dogonisz największej i najsilniejszej zebry, prawda? To będą te wolniejsze, czasem zranione czy chore, te starsze albo te całkiem najmłodsze. Te, które gotowe są odejść, żebyśmy my mogli przeżyć. Nie ja decyduję o tym, która zebra odda życie po to, żebym mógł zjeść i nakarmić słabszych członków stada, ona sama też o tym nie decyduje. To sprawa Księżyca, którą wskaże, żeby umarła. I kiedy. Bo, powtórzę raz jeszcze, w końcu wskaże każdego z nas.
Znowu popatrzył na jedno i drugie, rejestrując ich reakcje.
- Odpowiedzcie mi na jedno pytanie i koniec lekcji na dziś: a dlaczego zebra miałaby być mniej ważna niż my?
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

03-07-2014, 00:53
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Siedział skulony i cały spięty, czując jak coś mu wypala żołądek a na klatce piersiowej zacisnęło imadło. Drżały powieki i serce, gdy stracił czucie w tylnych łapkach, nie mówiąc już o puch ogonie.
Jednak żaden cios nie padł, żadne ostre słowo ni spojrzenie-wręcz przeciwnie. Mały zerknął w górę zdziwiony, tylko bardziej gdy usłyszał tak krótką, z początku zupełnie dlań niejasną odpowiedź. Zląkł się, iż Najwyższy pozostawi go bez żadnych wytłumaczeń, co się również na szczęście nie stało.
Skrzywił się nieco wbrew swej woli, nie uważając, by to co rzekł Najwspanialszy w pełni mogło rozwiać jego obawy co do tego, czy mamy prawo twierdzić, iż posiadamy możliwość rozróżniania dobra od zła. Ari miał na myśli wszystkich, nie tylko każdego, każdą myślącą istotę jako własne "ja". Jednak wymuszenie kontaktu ich ślepi wymusiło również rozwianie owych myśli, a bezkrytyczne zaakceptowanie swego losu (udręczonego kombinatora) oraz prawdziwości słów Najwznioślejszego.
Ten wzrok, którego nie mógł oderwać był nieco zaszklony, co mały brał sobie za złe, bo przeto w obecności Najjaśniejszego nie powinien śmieć w ogóle wykazywać ni jednej negatywnej emocji. W obliczu takiego blasku wszelkie problemy winny trysnąć, a smutek podkulić ogon i schować się pod kamieniem. Hm... może od światłości właśnie te osiadłe na gałkach łzy, tak to miałoby sens!
Gdyby usłyszał myśli Rumy o tym na kogo ma wyrosnąć zląkł by się jedynie jeszcze bardziej- iż nie sprosta, iż jeśli już musi go napominać, to pewnie już już teraz zaczął go zawodzić! Zacisnął wargi dzielnie, czując się wyczerpany psychicznie, tylko bardziej chcąc się do kogoś przytulić, w końcu był jeszcze "tylko" dzieckiem. Nie miał jednak specjalnie do kogo, a i tu- w obecności tylu osób, zwyczajnie by nie chciał. Gdy dorośnie też nie będzie miał, więc może niech się zacznie przyzwyczajać wcześniej? I tak już nie był jednym z tych dzieciaczków, co czasem po separacji od matki nie umieją znieść choćby pięciu minut.
Gdy usłyszał ostatnie pytanie wyglądał, jakby kto mu korek wepchnął na dno gardzieli.
-Przecież...-wydukał zduszony i mocno zdezorientowany. Aj, pytania retoryczne... to konkretnie nie do końca doszło do świadomości małego. Bo przecież sam ON rzekł przed chwilą, iż życie zebry jest tak samo ważne jak ich. Dlaczego więc by miało być mniej? Jeśli, jeśli przecież och nie jest! Można tu rzec cokolwiek co by nagięło realność, acz jaki cel by miało wymuszanie takiej odpowiedzi?! Przestraszył się a panika jego rosła w siłę gdy zdawał sobie sprawę jak przedłuża się jego milczenie, jak głupi jest, jak nie spełnia wymogów, jak niegodny jak...
-P,przecież nie...ma powodu by...przecisnęło się żałośnie przez krtań.
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]

Oresta
Konto zawieszone

Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63

01-08-2014, 23:15
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)

//wiem, zabijcie mnie, ale nie potrafię już Orestą

Czaszka Oresty bombardowana ze wszystkich stron. Przez uszy wciekały do jej głowy słowa Nkirumy, odbijały się wewnątrz parę razy, zanim zbolały umysł zdołał odczytać ich sens. Jednocześnie czuła dziwny ucisk, nakazujący jej ruszyć się, zrobić coś, by ulżyć biednemu Ariuszowi. Rozsądek argumentował, że kapłan nie chce malcowi zrobić krzywdy, wręcz przeciwnie, uczyć, więc pchanie się pomiędzy nich dopiero mogłoby lwiątku zaszkodzić. I chyba to w końcu zwyciężyło, bo brązowa nie ruszyła się z miejsca ani nawet nie zmieniła pozycji.
Oresta przyznała pierwszeństwo wypowiedzi Ariuszowi, po części dlatego, że potrzebowała czasu do namysłu. Oczywiście chciała, by jej wypowiedź zadowoliła kapłana, a pytanie było co najmniej podchwytliwe. Ich życie było równie ważne jak życie zebry, a sama zebra już mniej? Nie, to nie tak szło. Dlaczego zebra miałaby być mniej ważna niż my. Miałaby, czyli nie jest. Pytanie o powód, tłumaczenie, argument na poparcie fałszywej tezy. Ale dlaczego "my"? Nkiruma sam powiedział, że nie są ważniejsi, dlaczego więc nie powiedział "dla jakiegoś lwa"? Może idzie o to, że nie tylko dla jednego gatunku. Nawet druga zebra może pomyśleć: „zabij ją, nie mnie”. – Bo.. każdy z nas ceni bardziej życie swoje… swojego bliskiego niż nieznajomego. Jeśli miałby do wyboru śmierć kogoś bliskiego sercu lub kogoś, kogo pierwszy raz widzi na oczy i by i tak więcej nie zobaczył… - Oresta mówiła powoli, cicho. Jej wzrok wbił się w przestrzeń gdzieś koło lewej strony kapłana. Dopiero kiedy skończyła, ośmieliła się spojrzeć mu w oczy. Na jej pysku malowała się powaga i smutek.
....
Ariusz
Konto zawieszone

Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 21
Doświadczenie: 00

20-08-2014, 13:40
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP

Ariusz poszedł opłakiwać Nkirumę, który umarł na reumatyzm

zt
Głos|Theme song
Mil­cze­nie to tek­st, który niez­wykle łat­wo jest błędnie zinterpretować

[Obrazek: ar_pod_copy_by_szczurzyslawa-d71spfj.png]

Nkiruma
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 78

31-08-2014, 12:38
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*

- Owszem, jest to jedna z odpowiedzi. Wszyscy powinniśmy się szanować, ale zawsze ktoś będzie nam bliższy. To naturalne, tak jak woda i słońce.
Czemu akurat te dwie rzeczy? Nie wiedział; dał się ponieść instynktowi, bo przeciwstawianie wody i ognia wprowadzało dalsze problemy. I woda, i słońce były potrzebne do życia, razem, chociaż w różnych proporcjach, zależnie od czasu i gatunku. Można było nie lubić kąpieli, ale trzeba było pić; można było uciekać przed skwarem, ale bez słońca straciłoby się wzrok i ciepło. W jakiś sposób pasowało mu to do nauki.
- Miałem jednak na myśli to, że zebra nie jest mniej ważna niż my. Jest inna i wypełnia inne zadania, ale też jest ważna. Wszyscy są ważni, bo bez nich życie wyglądałoby inaczej. Wszyscy, których spotykacie, wiedzą coś, czego nie wiecie wy... ty.
Przecież prawda, Ariusz nie wytrzymał czekania na skapującą jak zastygły miód myśl Nkirumy. Nie dziwił mu się szczególnie.
- ...ani czego nie wiem ja. I wszyscy mogą nas czegoś nowego nauczyć. Dlatego zebry są tak samo ważne, ale to nie znaczy, że nietykalne. Ja też nie jestem nietykalny.
Teraz mógł sobie pozwolić na uśmiech, kiedy słyszała go tylko czerwonogrzywa - starsza od Ariusza i rozumiejąca zdecydowanie więcej. Ona już ufała własnemu osądowi, zamiast wątpić w to, czy jest w ogóle sens myśleć.
- Już, to wszystko na dziś. Będę w okolicy, gdybyście mnie potrzebowali.
Völundr
Duch
*

Gatunek:Lew azjatycki, P. leo persica Płeć:Samiec Wiek:10 lat i 3 miesiące. Liczba postów:113 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 20

10-12-2015, 13:00
Prawa autorskie: MadKakerlaken

To wszystko zaczęło się parę dni temu. Najpierw, na wiele dni przed, niezauważenie pojawiły się wzmożone pragnienie i brak apetytu. Następnie przyszły wszechogarniająca senność i apatia, które z pewnością nie były następstwem nieprzespanych nocy, potem okropne, wyczerpujące wymioty. Najgorsze, że od dni nie był w stanie przełknąć nawet kęsa mięsa, lecz chłonął za to niewyobrażalne ilości wody. Szybko zaczął tracić wagę. Zaniepokojony swoim stanem ruszył ku grocie medyka. Nikomu poza nim nie zamierzał opowiadać o swoich problemach. Gdy tylko przyszły poważne objawy, odizolował się od reszty stada i ograniczył kontakty do minimum. Był zbyt dumny, by pokazać swoją marność.
W środku nie zastał nikogo. Widać było, że ta jaskinia na ziemiach Księżyca była opuszczona już od dawna. Ulotnił się już nawet zapach zgnilizny, a po martwych ziołach już prawie nie było śladu. Może więc pomylił miejsce? Nie miał siły iść dalej, więc po prostu zległ pod jedną ze ścian. Sen naszedł go niemal natychmiast.
Następnego dnia było jeszcze gorzej. Zamglone oczy prawie wcale nie reagowały na słoneczne światło mimo mocno rozwartych źrenic. Spojówki, skóra w uszach i na wargach straciła swój różowy kolor i przyjęła niepokojącą, żółtą barwę. Ktokolwiek podszedłby w tej chwili do staruszka, natychmiast wzdrygnąłby się na ostry, nieprzyjemny, żrący zapach, który wydobywał się z jego ust. Wszystko było z nim nie tak - nawet oddech, ciężki, łapczywy, a mimo to niewystarczający do dostarczenia energii dla starego ciała.
Völundr umierał w cierpieniach. Niepracujące nerki wyrzucały na zewnątrz tylko wodę, zaś wszystkie toksyny zostawały w ciele lwa. Z pomocą żył i tętnic szybko rozpanoszyły się po chudym ciele. Najgorzej było, kiedy dostały się do nerwów. Wtedy jasnooki nie był w stanie podnieść głowy czy ruszyć ciemną łapą. Wkrótce układ nerwowy przestał wysyłać impulsy do serca. Ono zaś, mimo posiadania własnego rozrusznika, nie miało możliwości działać bez dostaw energii. Wtedy też stanęło, kończąc pełne przeżyć życie staruszka.

//the end
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

25-02-2016, 22:09
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Gdzie można znaleźć medyka? Sami nie miała najlepszej orientacji w terenie, ale zapewne grota medyka była dobrym miejscem na poszukiwania. Była tu już kilka razy, choć nigdy jako osoba wymagająca pomocy. Dlatego też znała dość skomplikowaną drogę. Za to nie była przekonana, czy było to najlepsze miejsce dla medyka. Owszem, było odosobnione i miało dostęp do wody - jakby nie patrzeć, woda była drzwiami groty - no i było wygodne. Ale czy miejsce to nie powinno być łatwo dostępne? Sami nie potrafiła sobie wyobrazić rannej osoby idącej po skalnej półce, by następnie zażyć kąpieli.
Im bliżej była, tym bardziej niepokoiła ją woń unosząca się w powietrzu. Była nieprzyjemna i atakowała jej nozdrza z coraz większą siłą. I kojarzyła się jej ze śmiercią... Z padliną. Ale co miałaby robić padlina w grocie medyka? Pełna niepokoju, przyspieszyła kroku.
I gdy tylko przekroczyła wodną granicę, smród uderzył z całą siłą. Oczy natychmiast zaczęły jej łzawić i na chwilę przestała oddychać. Dopiero po chwili skupiła się na źródle smrodu.
I tym razem łzy napłynęły jej do oczu z zupełnie innego powodu. Choć ciało było w tragicznym stanie, nadgniłe i zaropiałe, nie mogła pomylić tego brązowego futra, niewielkiej grzywy, charakterystycznie ubarwionych łap i blizn na pysku. No i przecież były to ziemie Księżyca. Któż inny miałby na nich się znajdować... Umrzeć?
Duże, ciemne uszy odchyliły się do tyłu. Zachłysnęła się powietrzem, czego natychmiast pożałowała, gdy paskudna woń znów dała o sobie znać. Jak... Jak to się mogło stać? Czy to właśnie dlatego ostatnio nie mogła natrafić na Volundra? Dlaczego... Co mu się stało?!
I przede wszystkim...
Gdzie byli w tym czasie Samiya i Anubis? Gdzie byli ci medycy?
Drżące łapy stawiały lękliwe kroki. Nie ku martwemu. Powoli, niepewnie wycofywała się, gdy w jej głowie kotłowały się myśli.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

26-02-2016, 17:06
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

//Naprawdę w dobry moment się wstrzeliłam xD

Zebra rozejrzała się. Miała wrażenie, że szła przy niej niewielka kotka, jakaś taka brązowa, z ładnymi ślepkami. No i gdzie ona się teraz podziała? Musiała gdzieś zakręcić, może weszły razem do jakiegoś lasu i tam straciły swój trop? Pasiasta zorientowała się, że zapach na tych terenach jest nieco inny od tego do którego przywykły jej nozdrza, więc miała wrażenie, że to znak który jasno mówił o przekroczeniu granic stada. Ale jakiego? Zebra szła przed siebie i próbowała rozszyfrować szczątki informacji, które pozostały jej w czaszce. Miała wrażenie, że kiedy rozmawiała z tą kotką unosiła wysoko łeb i czemuś się przyglądała. Ah tak! Miały porozmawiać z kimś w sprawie księżyca! To znaczy, Księżyca!
Zastrzygła uchem i spojrzała przed siebie. Przed nią, zupełnie znienacka wyrósł sobie wodospad. Szum wody, pomimo że był dosyć głośny, nie drażnił wrażliwego łba zebry, więc tym chętniej podeszła do niego, żeby się rozejrzeć. W zasadzie nie miała żadnego planu działania odkąd się tu znalazła, miała nadzieję że ładnooka, która ją tutaj prowadziła czyhała gdzieś w zaroślach i poddawała ją jakimś testom. A jeśli nie? Zebra zawsze mogła trafić na jakiegoś drapieżnika, przecież z pewnością księżycowi mieli tutaj jakieś duże koty. Jak takiemu co wytłumaczy, skoro nawet nie pamięta gdzie znalazła się jej przewodniczka?
Ciekawość zwyciężyła i wbrew wszelkiemu rozsądkowi, zebra zaczęła plątać się w okolicy, aż nie natrafiła na dziwną ścieżkę, obok wodospadu. Idąc po niej, całkiem możliwe, że nie znalazłaby żadnej jaskini, gdyby nie spontaniczna chęć ochłodzenia grzbietu. Włożyła łeb w wodną ścianę, a kiedy otworzyła ślepia, znalazła się w zupełnie innym miejscu. Może to właśnie tutaj spoczywał wodzu księżycowych i ładnooka kotka celowo przyprowadziła ją, a potem czmychnęła? Było to zaskakująco bliskie prawdopodobieństwu, że rozdzieliły się przez przypadek, więc zebra wybrała po prostu tę bardziej pozytywną wersję.
Kiedy już cała wślizgnęła się do groty, poczuła charakterystyczną, nieprzyjazną woń, która niemalże zmusiła ją do odwrotu. Ostatecznie wygrała silna wola zebry, a także kolejne źródło zainteresowania, którym stał się ów zapach. Niedaleko przed sobą, dostrzegła kotkę, chyba nie tę samą, bo tamta prawdopodobnie nie miała cętek, ale mniej więcej podobnego rozmiaru. Kopytna zatrzymała się, próbując przeanalizować sytuację, jeszcze niepewna czy wielkoucha ją zauważyła.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

27-02-2016, 00:06
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Cętkowana nie zauważyła przybycia zebry, dopóki niemal na nią nie wpadła. Odwróciła się raptownie, ukazując kopytnej zapłakany pysk.
Zebra? Co tu robi zebra? Jak głupia musiała być, żeby wejść w sam środek ziem lwiego stada? Ze strony Sami oczywiście nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo. W tej chwili była zbyt rozbita, by zaatakować kogokolwiek, a tym bardziej zwierzę większe od niej.
-C-co tu robisz? - wyjąkała, a długie uszy wciąż przylegały płasko do jej łba.
Rozglądała się gorączkowo, jakby w nadziei, że zaraz pojawi się ktoś, ktoś kto ją przytuli, powie że wszystko jest dobrze i magicznie ożywi Volundra.
Bardzo chciała w to uwierzyć.
Bo za nic w świecie nie chciała spojrzeć jeszcze raz na to ciało. Wzdrygnęła się na samą myśl, a w głowie aż jej zawirowało. Zamrugała oczami w nadziei, że świat się ustabilizuje.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

27-02-2016, 00:28
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Zebra wypatrywała się w grzbiet kotki, aż ta w końcu odwróciła się i obdarowała ją spojrzeniem wielkich, smutnych ślepi. Tamta poprzednia kotka miała zdecydowanie inny kolor oczu, pasiasta nie była w stanie stwierdzić jaki, ale z pewnością nie jak ten tutaj, trawiasty.
Przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć, więc rozejrzała się, jakby w poszukiwaniu odpowiedzi. Coś tam leżało w głębi jaskini, ale z daleka zebra nie potrafiła tego określić. Na starość nie mogła tego zrzucić, więc zapewne to z powodu jej urazu. Zastrzygła uszami i znów skupiła się na cętkowanej -Przyszłam na przeszpiegi- odpowiedziała niespodziewanie, ale zaraz zorientowała się, że chyba nie o to jej chodziło -To znaczy yyy... kotka podobnej do ciebie wielkości- uniosła kopyto i zmierzyła ją na oko -Mnie tutaj podprowadziła. Jakoś mniej więcej tylko, bo chyba mi się gdzieś zapodziała- odstawiła głośno kończynę. Nie wiedziała co poradzić na skrzywioną minę cętkowanej. Smród plus coś równa się smutek. Śmierdziało przeważnie zgniłe jedzenie, ale kotka raczej nie przejęłaby się aż tak, nieświeżością swoich zapasów. A może? Może księżycowi mieli jakieś inne zwyczaje i ktoś kto zmarnował zawartość spiżarni był jakoś gorzej traktowany? Chyba... albo ktoś jej umarł, to też całkiem prawdopodobne.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości