Król Lew PBF

Pełna wersja: Wycieczka szkolna!
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Dziewczyna najwyraźniej nie mogła zaznać spokoju. Gdy usłyszała zaczepkę Sebastiana, zwróciła na niego chłodne spojrzenie. Gdyby dało się takim spojrzeniem zranić, chłopak już wykrwawiałby się na ziemi. Ale niestety, to tak nie działa.
- Nie uważasz, że wybrałeś sobie nieodpowiednią osobę do zabawy, bachorze?
Powiedziała niby spokojnie, lecz jej ton przyprawiał o dreszcze. Nim jednak cokolwiek dodała, zjawiła się Sabina, chcąc ją "uchronić" od obelg Seby. Żeby tego było mało, pojawił się również Tymoteusz. Hermenegilda jednak, zamiast się cieszyć, zdawała się być coraz bardziej rozdrażniona zaistniałą sytuacją.
- Nie przypominam sobie żebym zatrudniała ochroniarzy.
Mruknęła chłodno, po czym wstała z podłogi, mijając całą grupę. Cholerne dzieciaki, pięć minut w samotności nie można posiedzieć. Przy okazji "niechcący" szturchnęła Sebastiana, lecz nawet się na niego nie obejrzała. Ruszyła pewnym krokiem przed siebie, wyraźnie zirytowana. Zeszła na parter muzeum, widząc, że większość klasy gdzieś zniknęła. Nauczyciel zapewne nie był tym zadowolony, o ile w ogóle zauważył ubytek. Hermenegilda miała ochotę wyżyć się na czymś, albo najlepiej na KIMŚ. Te bachory nie potrafią nic, tylko wkurzać. Zdecydowanie za dużo już nerwów przez nie puściło. Liliowooka, bez wiedzy nauczyciela wymknęła się na zewnątrz. Potrzebowała teraz świeżego powietrza. Oparła się o jakiś słup i znów wyjęła swoją cenną komórkę. Już miała wrócić do swojej lektury, gdy zobaczyła, że nie ma baterii. Na próżno próbowała wciskać guziczek od blokady, zarzucając przy tym siarczystymi przekleństwami. Nie dostrzegła przy tym wszystkim Eryka, który również ulotnił się z muzeum.
Nauczyciel wysłuchał Sabiny, i to całkiem uważnie. Miała dobrą opinię wśród grona pedagogicznego - dobre dziecko, pracowite takie, stopnie też niezłe...
Ale później pojawił się Sebastian, zarzucając dziewczynie kłamstwo. I co on ma niby zrobić?
-Sebastian, daj mi swój telefon proszę. - wyciągnął rękę do chłopaka.
Cóż, miał jeszcze na uwadze to, że oboje powinni być razem z grupą, wtedy nie byłoby takich cyrków


Sylwia z ulgą złapała swój telefon. Właściwie na dobre jej wyszło, że nie miała pieniędzy na koncie, ale i tak nie chciała, by Seba miał go w rękach. Spojrzała ze zdziwieniem na niego, kiedy popędził na dół... Cóż. Miała nadzieje, że mimo wszystko to jemu się dostanie.
A w dodatku ta reakcje Hermenegildy... Nie chce być ratowana? Sylwia prychnęła. Nie ma to jak obrażać się na kogoś, kto próbuje pomóc. Ona sama już zdążyła się zmęczyć tym całym wydarzeniem
// nie żeby cos ale oddałem ci telefon kilka postów temu//
- Mam oddać mój telefon? I tak nie mam nic do ukrycia.
Wsród aplikacji miał takze odpowiednie by ukrywać zdjecia i blokowac dostep do Facebooka czy smsów. Nie miał nic co by mogło zainteresować nauczyciela.
- Ale jeśli ja oddaje, to to samo winna uczynić i Sabina. No i rzecz jasna przypominam o rzucaniu kijkiem w moją osobę.
//ale napisałam, że Sylwia złapała swój telefon xd//
Nauczyciel wziął telefony z rąk Sebastiana i Sabiny.
-Tak, tak, dzieci, tak. Będą do odebrania przez rodziców u dyrektora. A wy macie zagwarantowane spotkanie u pedagoga i wychowawczyni. - powiedział znudzony. Wciąż miał sobie za złe, że postanowił pracować w gimnazjum. Za jakie grzechy?! - pomyślał z rozpaczą.
-Sebastianku, a skąd niby twoja koleżanka ma mieć patyki w muzeum? Przecież nie powiesz mi, że szybko wybiegła z wieży i sobie jakiś znalazła. Albo nosi w torbie. - nauczyciel zaśmiał się ze swojego żarciku i poklepał chłopaka po głowie. -Będę was miał teraz na oku, więc nie myślcie sobie, że możecie dalej wyczyniać cyrki! - pogroził im palcem.
- Dziżus kur*a ja pier*ole... - tak sobie bardzo głośno, pomyślał Seba. No ale jak to? No za co?
- A bo ja wiem co ona nosi. Pan sam zobaczy. No a zadrapanie na plecach znikąd się nie wzięło. - tyle wypowiedział. I tak nie było co się kopać z koniem // zwłaszcza ze za nauczyciela mistrzo-gra ta sama osoba więc... wątpliwe by jakiekolwiek prośby zadziałały :P //.

Odszedł i tylko prychnął na fatalne szkolnictwo. Co mu pozostawało? Szybko wyszedł przed budynek po cichu. Miał dosyć głupich panieneczek.
Gra na gitarze zawsze go odprężała, albo łagodziła wszelkie obyczaje. Obecnie nie było inaczej, tylko rozproszyły go wolno stawiane kroki. Wybity nieco z rytmu znów pobrzękiwał bez większego poklasku, tak jakby nastrajał struny. Kąt oka uciekał w stronę Liliowookiej dziewczyny, która najwyraźniej preferowała ciszę i zaciszne miejsce. Podobnie jak on. Nawet dostrzegł z czym borykała się koleżanka. Znał ten ból, dlatego odpowiednio przygotował się i na taką ewentualność. Przewiesił gitarę przez bark i zrobił kilka kroków ku niej, grzebiąc jednocześnie w kieszeni, aby znaleźć pewien przedmiot. Oto on - mieścił się w ręce i pokazując go dziewczynie rzekł spokojnie, bez szyderstwa:
-Częstuj się.
Wyciągnął dłoń ku Hermenegildzie z przenośną stacją dokującą, idealną na podładowanie telefonu. Eryk miał takich z trzy, zawsze i wszędzie, aby nie musieć gonić z ładowarką po kątach szukając gniazdka kontaktowego. Czemu by nie wesprzeć koleżanki? Widział już wcześniej, iż jest fanką literatury z elektronicznych gadżetów, a on też należał do tej grupy "maniaków".
Nawet dźwięk gitary umknął jej uwadze, zbyt przejęta swoim problemem. Nie mogła uwierzyć, że akurat w tym momencie to się musiało stać. Była gotowa z tej wściekłości z całej siły rzucić komórką o bruk (a to często jej się zdarzało), gdy nagle usłyszała czyjś głos. Znajomy głos. Wtedy ujrzała również przedmiot wyciągnięty w jej stronę. Ze zdumieniem spojrzała na twarz chłopaka. I prędko go rozpoznała. Ale co on tu...
- Dzięki.
Mruknęła, usiłując ukryć zawstydzenie. Więc on to wszystko widział? Albo inaczej: on to wszystko SŁYSZAŁ. Hermenegilda biła rekordy w klnięciu, nawet nie zawsze tego świadoma. Słowa po prostu wyciekały jej z ust, zupełnie samowolnie. Liliowooka sięgnęła po urządzenie i podłączyła komórkę.
- Widzę, że nie tylko ja mam takie problemy.
Zauważyła, bez cienia złośliwości. Nie było to częstym zjawiskiem, a możnaby rzec, że nawet niespotykanym. Spojrzała na Eryka jak na człowieka, a nie jak na zwierzę z zoo. Cóż, nie spodziewała się, że kiedykolwiek pomyśli tak o kimś z jej szurniętej szkoły, ale on wyglądał całkiem w porządku.
- Grasz na gitarze?
Zainteresowała się, spoglądając na instrument w jego dłoni. Zawsze chciała nauczyć się gry na gitarze, ale już za pierwszym podejściem się poddała - takie coś nie jest dla niej. A przynajmniej nie na jej nerwy.
Stron: 1 2 3