18-07-2015, 23:48
Jakiś czas temu poczyniliśmy ogromny krok na forum (przynajmniej według mnie) i częściowo usunęliśmy treningi/szkolenia na wyższe rangi oraz tytuły. Teraz za to chciałabym wnieść propozycję o całkowite pozbycie się treningów/szkoleń na wszystkie rangi oraz tytuły. Dlaczego?
- Kiedyś miały sens, bo użytkownicy sami się na nie zgłaszali, było o wiele więcej rang i ludzie byli mniej w tym ogarnięci.
- Mało kto to lubi, o ile ktokolwiek. Nie chcę się wypowiadać za większość, ale po tym, jak szybko zazwyczaj one się posuwają śmiem twierdzić, że nie czerpią z nich przyjemności ani trenerzy, ani szkolący się na te rangi/tytuły (chodzi mi o userów).
- One tak naprawdę wcale nie są szkoleniami. Bardziej testami, wyglądają tak, że trenerzy zadają pytania/zadania do wykonania i szkolący się odpowiada na nie/wykonuje je.
- Praktycznie każde wygląda tak samo. Podobne pytania, podobne zadania.
- Moim zdaniem, jeśli ktoś został zaproponowany na wyższą rangę (a nie ma ich aż tyle, co kiedyś) to znaczy, że jest ku temu powód, skoro wyraził na to zgodę przywódca oraz najczęściej większość stada. Tym bardziej teraz nie zauważyłam, aby rangi były rozdawane bez powodu.
- Spójrzcie chociażby na opis rang Biały Pazur/Tropiciel/Mistyk: ci z wojowników, którzy wyróżniają się przede wszystkim stażem i doświadczeniem, ale także lojalnością wobec stada. Nie wierzę w to, że lew, który ma staż i doświadczenie potrzebuje jeszcze jakiegoś treningu (testu).
- Przecież rangi nie muszą być na zawsze, a zdaje mi się, że tak właśnie się tutaj sądzi xd Jeśli ktoś się wykazuje i robi wiele, zasługuje na rangę, powinien ją dostać. Jak później spartoli, to mu się ją odbierze.
- Może to by nieco przyspieszyło to wszystko, bo teraz to jest strasznie oficjalne i w ogóle.
- Nie pamiętam, aby ktokolwiek nie przeszedł tego testu.
Jak zatem bym to widziała? Przykład.
W Sprawach Stada lwu X został zaproponowany awans. Przywódca stwierdza, że on zasługuje, bo jest silny, udziela się, wykazuje mądrościami i innymi talentami, stado również jest wobec tego entuzjastyczne.
Lew X umawia się z Przywódcą (P) na rozmowę, podczas której zostanie mu zaproponowany awans. Rozmowa przebiegałaby na fabule (Wszystko jedno, czy normalnej czy margines). Rozmowa moimi oczyma:
P: Witaj, X. Obserwowałem Cię od jakiegoś czasu, uważam że się starasz, jesteś inteligentny, wiele robisz dla stada. Postanowiłem, że świetnie nadałbyś się na rangę Y.
X: Dziękuję Przywódco, to dla mnie wielki zaszczyt.
P: Bardzo dobrze, od teraz Twoimi obowiązkami są (........), na początku będę Cię obserwował, jak sobie radzisz.
Czy coś w ten deseń. Wiadomo, o co chodzi xd
A jeśli ktoś uważa, że dany zwierzak jest niepewny czy coś, to zawsze podczas takiej rozmowy, którą przedstawiłam wyżej może zadać delikwentowi jakieś pytania, czy cokolwiek. Po prostu według mnie bez sensu robić całe szkolenie, tym bardziej wiedząc, że i tak je zda.
A co z medykami/szamanami? Tutaj by było nieco inaczej. Ponownie, moja wizja. Ja bym to widziała tak.
Zawsze mnie nieco bolało, że proponowało się kogoś na medyka, później robiło się tej osobie szkolenie, na którym w magiczny sposób zna odpowiedzi na wszystkie postawione jej pytania z zakresu ziół i chorób i zostaje pełnoprawnym medykiem.
Moim zdaniem, fajniej i bardziej naturalniej by było, gdyby ta osoba nauczyła się tego fachu.
Każdy medyk/szaman (nie wiem czy się jeszcze szamanów używa, jeśli tak to też by się ich tyczyło) mógłby brać pod swoje skrzydła osoby, chcące zostać w przyszłości medykami stadnymi. Początkowo te osoby dostałyby tytuł typu "Uczeń medyka" czy coś. Spędzałyby czas ze swoim mistrzem i uczyłyby się swojego fachu pod ich okiem. Dzięki temu miałyby okazję przyglądać się jego pracy, w wolnym czasie medyk mógłby swojemu uczniowi opowiadać o ziołach i ich właściwościach, o rozpoznawaniu tych ziół i chorób. Zabierałby swojego ucznia na zbieranie medykamentów, wtedy uczeń pełniłby funkcję wspaniałego pomocnika, przy okazji ponownie ucząc się zielarstwa. Podczas leczenia uczeń przyglądałby się, co robi jego mistrz, byłby dla niego pomocnikiem, przynosiłby wodę, podawał odpowiednie ziółka. Z czasem zacząłby wykonywać bardziej odpowiedzialne zadania, jak odkażanie ran, przygotowywanie lekarstw, wszystko pod okiem mistrza.
A co potem? Bez żadnych bzdetnych treningów. Medyk stwierdza, że jego uczeń zdobył tak obszerną wiedzę, że może już zajmować się swoim fachem bez jego pomocy. W końcu to on był przy nim przez ten cały czas, więc on najlepiej wie, w którym momencie to nastąpi. Od tej pory uczeń staje się "Młodszym Medykiem" załóżmy. Może już samodzielnie przeprowadzać leczenie, w jakiś bardziej skomplikowanych przypadkach jednak radzi się wciąż pełnoprawnych medyków. Po pewnym czasie samodzielnego medykowania dostaje już tytuł "Medyka".
Wybaczcie, że tak się rozpisałam, chciałam jak najlepiej przedstawić mój punkt widzenia. Mam nadzieję, że choć trochę to jest jasne, co napisałam. Bardzo proszę o wyrażanie swoich opinii o temacie, nieważne czy negatywnych czy pozytywnych wobec mojej propozycji :)
- Kiedyś miały sens, bo użytkownicy sami się na nie zgłaszali, było o wiele więcej rang i ludzie byli mniej w tym ogarnięci.
- Mało kto to lubi, o ile ktokolwiek. Nie chcę się wypowiadać za większość, ale po tym, jak szybko zazwyczaj one się posuwają śmiem twierdzić, że nie czerpią z nich przyjemności ani trenerzy, ani szkolący się na te rangi/tytuły (chodzi mi o userów).
- One tak naprawdę wcale nie są szkoleniami. Bardziej testami, wyglądają tak, że trenerzy zadają pytania/zadania do wykonania i szkolący się odpowiada na nie/wykonuje je.
- Praktycznie każde wygląda tak samo. Podobne pytania, podobne zadania.
- Moim zdaniem, jeśli ktoś został zaproponowany na wyższą rangę (a nie ma ich aż tyle, co kiedyś) to znaczy, że jest ku temu powód, skoro wyraził na to zgodę przywódca oraz najczęściej większość stada. Tym bardziej teraz nie zauważyłam, aby rangi były rozdawane bez powodu.
- Spójrzcie chociażby na opis rang Biały Pazur/Tropiciel/Mistyk: ci z wojowników, którzy wyróżniają się przede wszystkim stażem i doświadczeniem, ale także lojalnością wobec stada. Nie wierzę w to, że lew, który ma staż i doświadczenie potrzebuje jeszcze jakiegoś treningu (testu).
- Przecież rangi nie muszą być na zawsze, a zdaje mi się, że tak właśnie się tutaj sądzi xd Jeśli ktoś się wykazuje i robi wiele, zasługuje na rangę, powinien ją dostać. Jak później spartoli, to mu się ją odbierze.
- Może to by nieco przyspieszyło to wszystko, bo teraz to jest strasznie oficjalne i w ogóle.
- Nie pamiętam, aby ktokolwiek nie przeszedł tego testu.
Jak zatem bym to widziała? Przykład.
W Sprawach Stada lwu X został zaproponowany awans. Przywódca stwierdza, że on zasługuje, bo jest silny, udziela się, wykazuje mądrościami i innymi talentami, stado również jest wobec tego entuzjastyczne.
Lew X umawia się z Przywódcą (P) na rozmowę, podczas której zostanie mu zaproponowany awans. Rozmowa przebiegałaby na fabule (Wszystko jedno, czy normalnej czy margines). Rozmowa moimi oczyma:
P: Witaj, X. Obserwowałem Cię od jakiegoś czasu, uważam że się starasz, jesteś inteligentny, wiele robisz dla stada. Postanowiłem, że świetnie nadałbyś się na rangę Y.
X: Dziękuję Przywódco, to dla mnie wielki zaszczyt.
P: Bardzo dobrze, od teraz Twoimi obowiązkami są (........), na początku będę Cię obserwował, jak sobie radzisz.
Czy coś w ten deseń. Wiadomo, o co chodzi xd
A jeśli ktoś uważa, że dany zwierzak jest niepewny czy coś, to zawsze podczas takiej rozmowy, którą przedstawiłam wyżej może zadać delikwentowi jakieś pytania, czy cokolwiek. Po prostu według mnie bez sensu robić całe szkolenie, tym bardziej wiedząc, że i tak je zda.
A co z medykami/szamanami? Tutaj by było nieco inaczej. Ponownie, moja wizja. Ja bym to widziała tak.
Zawsze mnie nieco bolało, że proponowało się kogoś na medyka, później robiło się tej osobie szkolenie, na którym w magiczny sposób zna odpowiedzi na wszystkie postawione jej pytania z zakresu ziół i chorób i zostaje pełnoprawnym medykiem.
Moim zdaniem, fajniej i bardziej naturalniej by było, gdyby ta osoba nauczyła się tego fachu.
Każdy medyk/szaman (nie wiem czy się jeszcze szamanów używa, jeśli tak to też by się ich tyczyło) mógłby brać pod swoje skrzydła osoby, chcące zostać w przyszłości medykami stadnymi. Początkowo te osoby dostałyby tytuł typu "Uczeń medyka" czy coś. Spędzałyby czas ze swoim mistrzem i uczyłyby się swojego fachu pod ich okiem. Dzięki temu miałyby okazję przyglądać się jego pracy, w wolnym czasie medyk mógłby swojemu uczniowi opowiadać o ziołach i ich właściwościach, o rozpoznawaniu tych ziół i chorób. Zabierałby swojego ucznia na zbieranie medykamentów, wtedy uczeń pełniłby funkcję wspaniałego pomocnika, przy okazji ponownie ucząc się zielarstwa. Podczas leczenia uczeń przyglądałby się, co robi jego mistrz, byłby dla niego pomocnikiem, przynosiłby wodę, podawał odpowiednie ziółka. Z czasem zacząłby wykonywać bardziej odpowiedzialne zadania, jak odkażanie ran, przygotowywanie lekarstw, wszystko pod okiem mistrza.
A co potem? Bez żadnych bzdetnych treningów. Medyk stwierdza, że jego uczeń zdobył tak obszerną wiedzę, że może już zajmować się swoim fachem bez jego pomocy. W końcu to on był przy nim przez ten cały czas, więc on najlepiej wie, w którym momencie to nastąpi. Od tej pory uczeń staje się "Młodszym Medykiem" załóżmy. Może już samodzielnie przeprowadzać leczenie, w jakiś bardziej skomplikowanych przypadkach jednak radzi się wciąż pełnoprawnych medyków. Po pewnym czasie samodzielnego medykowania dostaje już tytuł "Medyka".
Wybaczcie, że tak się rozpisałam, chciałam jak najlepiej przedstawić mój punkt widzenia. Mam nadzieję, że choć trochę to jest jasne, co napisałam. Bardzo proszę o wyrażanie swoich opinii o temacie, nieważne czy negatywnych czy pozytywnych wobec mojej propozycji :)