Król Lew PBF

Pełna wersja: Lwia Skała - wnętrze
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40
- No tak, jesteśmy - odpowiedział, lekko marszcząc czoło po wychwyceniu w tonie Inn nadmiernego entuzjazmu. - To znaczyło tylko tyle, że jesteśmy w dobrym miejscu... to znaczy Gordon. Każdy lew dotasta i odchodzi. Zakłada własną rodzinę.
Krótka pauza.
- Ale ja chyba zdecydowanie bardziej wolę być... w takim miejscu - oznajmił nieudolnie.
Odprowadził wzrokiem lwicę i samemu zamknął oczy, nie mogąc powstrzymać się przed delikatnym uśmiechem. Było mu zbyt dobrze, by się martwić. Uważał swoją decyzję o przyłączeniu się do Lwioziemców za słuszną, czuł, że znajduje się na właściwym miejscu. Pieczętował te myśli w sobie i miał nadzieję, że gdy otworzy oczy będzie w nim jeszcze więcej pewności.
/wybacz, że musiałaś tyle czekać ^^;

Słońce było już wysoko na niebie, kiedy Inn w końcu raczyła otworzyć swe ślepia. Zazwyczaj wstawanie nie sprawiało jej zbytnich problemów. Po prostu wstawała. Teraz jednak wpierw otworzyła jedno ślepie, aby zamknąć je z powrotem i westchnąć ciężko. Jeszcze minuuuuutkę.
W końcu jednak stwierdziła, że jeśli w końcu nie otworzy ślepi to zaśnie na kolejne kilka godzin, a czuła, że już najwyższy czas wstawać.
Z wielkim trudem dźwignęła się z ziemi, po czym przeciągnęła, ziewając bezgłośnie. Zerknęła na Luka, który chyba jeszcze spał. Nie widziała, bo był do niej tyłem. Oczywiście nie zamierzała go budzić, bo i po co. Teraz tylko została jej decyzja o tym, czy lepiej będzie, kiedy zostanie tu jeszcze, czy może jednak powinna już wyjść.
Usiadła i kiedy zobaczyła, że deszcz wciąż kropi, jakoś odechciało jej się wychodzić. Nie chciało jej się w ogóle jej podnosić. Jeny, ale miała dziwny sen! Ale co jej się śniło? O dziwo już zapomniała.
/spoko, moje tempo też nie jest zabójcze

Luk obudził się chwilę po niej. Wyprostował łapy, przeciągnął się, przewrócił na drugi bok i zlokalizował siedzącą w oddali Inn. Zerknął w stronę wyjścia by zorientować się w porze dnia i pogodzie, po czym przeszedł do siadu. Ziewnął szeroko i potrząsnął łbem, chcąc ułożyć zmiętą przez leżenie grzywę. Myślał przez krótką chwilkę, a gdy rozespanie opuściło go na dobre, zwrócił pysk w stronę lwicy.
- Wypoczęta? - zapytał z uśmiechem. Zacisnął oczy, otworzył je ponownie, zaraz westchnął i oznajmił pogodnie: - Chyba będę musiał cię zostawić. Chciałem... chciałbym... znaleźć Gordona. Myślałem o naszym ostatnim rozstaniu trochę. Potrzebujemy pogadać.
W oczekiwaniu na odzew, umknął spojrzenie ku wyjściu z Lwiej Skały. Nie wyglądał ani na zmartwionego, ani na przejętego sprawą. Poczytywał swoje postanowienie jako obowiązek.
Kiedy lew zwrócił pysk w jej stronę, ona jeszcze przez chwilę tępo patrzyła w jego stronę. A jego pytanie to w ogóle po jakiejś minucie do niej dotarło. Kiedy zdała sobie sprawę z faktu, że ten w ogóle się do niej odezwał, potrząsnęła gwałtownie łbem, chcąc się nieco rozbudzić. Wciąż jednak wyglądała na nieźle zmęczoną, zdecydowanie bardziej niż przed odpoczynkiem.
- Hę? A, tak. Wyspałam się. - powiedziała tylko, uśmiechając się lekko, aby poświadczyć tym swoje słowa. Słysząc jego kolejne słowa, jej uśmiech powiększył się jeszcze.
- Świetny pomysł, powinieneś jak najszybciej się z nim zobaczyć, w końcu to Twój brat. Ja też zaraz gdzieś pójdę. A ty już idź. - powiedziała, machając kilka razy łapą, aby go pośpieszyć. Nie to, że nie chciała już go tutaj, ale spotkanie z bratem jest ważniejsze od sterczenia tu z nią i to zdecydowanie! Może i ona kogoś dzisiaj spotka? Jak już wyjdzie z tego miejsca.
- Dzięki - odpowiedział, chyba mając na myśli zrozumienie z jej strony całej sytuacji i przyjazne nastawienie. - Do zobaczenia w takim razie.
Podniósł zadek i skinął głową. Ruszył truchtem ku wyjściu. Zniknął, nie zmywając z pyszczka serdecznego uśmiechu.

zt
Również mu skinęła na pożegnanie, a uśmiech z jej pyska już nie znikał. Dzisiaj nie wyglądała, jakby się czymkolwiek przejmowała, po prostu była zmęczona. Aż żałowała, że kładła się spać, to pewnie przez to!
Kiedy lew już opuścił grotę, ona nie pozostała tu długo. Mogła siedzieć w jednym miejscu naprawdę długo, ale jakoś tak samej jej się to nie widziało za bardzo. Dlatego też i ona zaraz wybyła.

zt
Jessica położyła się spowrotem z wielką ulgą.
- Rzeczywiście chłodniej, ale tu chyba też nikogo nie ma - powiedziała Jessica rozglądając się. Jessica zaczęła się tarzać po ziemi. Doturlała się tak do Viki i leżą na grzbiecie zrobiła słodką minkę.
Zaśmiała się z zachowania siostry. Weszły tu przed chwilą i przyjemny chłodek rzeczywiście dał się odczuć. Dotknęła siostrę w ramię wołając
-Berek! - i pobiegła w głąb jaskini uciekając przed nią.
Lwiczka od razu zgodziła się na zabawę i pobiegła za siostrą. Dosyć szybko ją dogoniła przeskoczyła i wylądowała przednią biegnąc dotknęła ją tylną łapką i pobiegła dalej.
- Berek!
-Hej! - zawołała nie spodziewając się takiego zagrania ze strony Jessi. Od kiedy jest taka skoczna? Na jej szczęście dobiegły do końca jaskini i siostrzyczka musiała zawrócić co Viki wykorzystała od razu. Machnęła jej ogonem po pyszczku i wołając - Berek! - uciekła w drugą stronę.
- Ej - zawołała Jessica i pobiegła za siostrzyczką. dobiegła do niej i biegnąc koło niej polizała ją po pyszczku wołając - Berek! Zaraz potem pobiegła szybko naprzód.
-O ty pieszczocho! -zawołała za siostrą. Skoczyła na nią przygniatając ją do ziemi, i zerwała się z okrzykiem -Berek! - zaczekała aż siostra się podniesie i odbiegła w inną stronę.
- No dobra nie bolało - Jessica szybko sie podniosła i pobiegła. Tym razem Jessica dotknęła łapką siostrę - berek ale już koniec muszę odpocząć powiedziała uśmiechając się do Viki położyła się na brzuszku i postanowiła powiedzieć siostrze że jej burczy w brzuchu.
- Ej jak by ci to powiedzieć... - zawachała się - mam pusty brzuch...
-No ok, też jestem zmęczona. Wygrałaś ale tylko ten jeden raz. - odpowiedziałam. Przewróciła się na grzbiet. i bawiąc się łapkami usłyszała słowa siostry. Przeturlała się i położyła na brzuchu.
-Oj, no i co ja mam ci na to poradzić.
Rozejrzała się za myszkami, czy jakimiś innymi gryzoniami ale tu ich nie było. Nie chciała żeby siostra chodziła głodna.
-Choć na dół pod skałę, może uda nam się coś złapać. - powiedziała
- Chodźmy więc! Jessica podniosłą sie i wyszła z jaskini poszła na dół. [zt]
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40