Król Lew PBF

Pełna wersja: Wyprawa po medykamenty - Mulungu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
'(...)Słońce nad nim czerwone jak pożar na dachu;
Wtem zapadło do głębi; jeszcze przez konary
Błysnęło jako świeca przez okienic szpary
I zgasło.'

Jednakowoż zaprzestańmy cytowania ksiąg "Pana Tadeusza" i zajmijmy się sprawą kluczową. Nad Dżunglą rozpościerał się wspaniały zachód afrykańskiego słońca. Bujna zieleń czerniła się w tym momencie na tle różnobarwnego sklepienia, które zwiastowało niechybne nadejście czarnej, przerażającej nocy. Mimo jednak późnej pory, miejsce to nadal tętniło życiem, które słychać było za każdym konarem drzewa. Nic więc dziwnego, że znachorzy wybierali właśnie to miejsce na poszukiwania ziół.
Choć było dosyć późno Mulungu postanowił wyruszyć na poszukiwania. Chciał nadrobić zaległości w ziołach. Szczególnie zależało mu na melisie i bzie. Nie wiedział czy je tu znajdzie. Nawet jeśli się nie uda to na pewno znajdzie jakieś inne rośliny. Miejsce to tętniło życiem. Tyle roślinności, któraś z roślin na pewno miała jakieś właściwości lecznicze.
Mul żwawo wkroczył do dżungli. Chciał jak najszybciej się z tym uwinąć, aby nie łazić po ciemku. Do tego obawiał się także spotkania jakiegoś stada goryli. Samiec mógłby go uznać za rywala i zaatakować. No a oprócz tego nocą budziło się wiele drapieżników, a jego sierść i złote ozdoby były świetnie widoczne w nocy.
Gdy tylko znalazł się w lesie, goryl zaczął rozglądać się za ziołami. Sprawdzał po kolei każdy krzak i wypatrywał odpowiednich kwiatów czy drzew.
Pech najwidoczniej chciał, żeby goryl prędko nie znalazł tego, czego tak uparcie poszukiwał. Stało się wówczas jednak coś całkowicie innego i niespodziewanego. Przed jego nosem, do góry nogami, zawisł nagle lemur. Wpatrywał się w niego wielkimi złotymi ślepiami i chwycił w łapki nochal goryla, ściskając go.
- Uuuuu. Dużaaaaa maaaaałpaaa... - wyrzucił z siebie, chichocząc wesoło i jak szybko się pojawił, tak szybko zwinął się na wysoką gałąź.
- Czego duża małpa szuuuukaaa? - zagadnął wesoło, przeskakując z gałęzi na gałąź, aż wylądował na czerepie goryla i puchatym ogonkiem zaczął smyrać Mulungu po nochalku.