Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Taal
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Piękny zielony las u podnóża góry. Drzewa przyjemnie szumiały za każdym lekkim podmuchem, słychać było sporo ptaszków, dźwięki chrząszczy, czy much bzyczących nad jakimś martwym małym zwierzątkiem. Taal zatrzymała się u progu małej trawiastej polanki ułożonej w śliczne kółeczko. Z prawej drzewa, z lewej drzewa, z przodu wytarta do suchej ziemi trawa a dalej... też drzewa. Czego lew tutaj szuka?

Czego Taal szukała? Może sensu życia? Chyba jednak nie. W zasadzie to czarna lwica nie szukala absolutnie niczego, a jedynie jam to zwykle miała w zwyczaju spacerowała swobodnie i beztrosko, z ciekawością zwiedzając każdy zakątek cesarakich włości. Lecz życie ma to do siebie, iż nie jest wcale takie beztroskie i wkrótce przypomnieć dał o sobie głód, jak zwykle głośnym burczeniem w lwim brzuchu. Tak więc Taal zatrzymała się na chwilę i po krótkim namyśleniu stwierdził, że nie ma co tak siedzieć, trzeba coś złapać. Ruszyła zatem w dalszą drogę, aż doszła do granicy polanki. Tuż, tuż przed granicą ściany drzew białogrzywa, nie wyściubiając nawet czubka białego noska, starała się rozejrzeć po okolicy w celu ustalenia potencjalnej zdobyczy. Nasłuchiwała i węszyła też uważnie w powietezu starając się wykorzystać wszystkie trzy zmysły.
Zapachów było tysiące, od słodkiego zapachu rozkładu tej małej biedniej ofiary losu rozkładającej się między drzewami po równie słodki ale już bardziej przyjemniejszy zapach polnych kwiatków na polance. Tropów mogło być dużo ale w tym miejscu się mieszały a boczny wiatr przynosił nowe ale tylko z jednej strony lasu. Z dzięków lew mógł wyłapać drobne skrobanie, czy pukanie w drzewa. Taal dostrzegła też miejsce przypominające króliczą norę. 

Jak dużo bodźców zewsząd! Ale za którym podążyć, który jest najlepszy? Taal nie była mistrzem polowania, to trzeba wiedzieć. Może gdyby posiadała swoje dawne wspomnienia szłoby jej to znacznie sprawniej, a tak? Trzeba się uczyć wszystkiego od nowa. Jak tropić, jak się skradać, która ofiara jest w zasięgu łowieckich umiejętności lwicy aby nie zostać rozdeptanym przez towarzyszące roślinożercy stado. Czarna lwica poznawała to wszystko od nowa lecz trzeba było jej przyznać, iż szybko jej się to udawało, zwłaszcza kiedy podążała za instynktem. A ten teraz przykuł jej uwagę do miejsca, które przypominało dom uszatego gryzonia. W przeszłości białogrzywa polowała na króliki z chęcią, jako że nie potrzeba było do tego tyle siły, co zręczności, a tej akurat miała pod dostatkiem. Nie żeby cokolwiek z tego pamiętała, ona to wewnętrznie czuła, gdzieś tam w odmętach umysłu. Zatem więc cicho zaczeła się podkradać do tej nory aby z ciekawością ją zbadać.
Taal kroki stawiała bezszelestnie... ale tylko kroki. Brzuchem co raz poruszała suchą trawę która skrzypiąc o siebie zdradzała położenie lwa w przestrzeni. Bardziej złośliwy zabójca mógłby powiedzieć że jej ruchy mógłby zdradzać jej położenie całej sawannie. Takie były pierwsze kroki. Później już szło lepiej, nawet pukające w drzewa ptaki przestały na nią zwracać uwagę. Po przebyciu połowy drogi już nie alarmowała swojego otoczenia swoją obecnością. Podejście do nory nie stanowiło wyzwania, jednak precyzyjne i ciche skradanie zajęło trochę czasu.
Kiedy Taal zajrzała do środka jednak ta okazała się pusta na pierwszy rzut oka.
Na drugi rzut oka jednak wydawała się zamieszkała, tylko z jakiś powodów lokatora chwilowo nie było w domu.