Król Lew PBF

Pełna wersja: Wąwóz Strachu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Zamruczał gardłowo. Kolejna rodząca się wrogość między członkami Świtu nie uszła jego baczeniu. Zaczynało go to wnerwiać, a cały nastrój poszedł w cholerę. Sarknął wściekle. Deszcz już całkiem opuścił to miejsce, lecz kałuże dawały doskonale znać, co działo się tutaj przed chwilą. Rzucił obojętne spojrzenie na lwicę, milcząc zawzięcie.
Padme nie zareagowała nijak na zaczepki Morana, a stała sztywno, jak wryta, patrząc pustym wzrokiem na płową. Kwitnąca? No jasne, o ile Morana kręciły lwice utytłane w błocie. Zdyszane i zmęczone. Arrr. Padmi na pewno wyglądała teraz bardzo kusząco, a Moran chyba najwyraźniej to zaznaczył ocierając się o nią i zdejmując własnym, czystym futrem błoto z dna wąwozu. 
Nie usłyszała tego, co Orvara powiedziała beżowemu. Więc nie miała jak zareagować a co za tym idzie- nadal stała nieruchowo. Dopiero gdy ta stąd odeszła, samica się rozluźniła i zwróciła w kieru nku partnera.
- Daj spokój. Ona tak ma.- mruknęła i uśmiechnęła się uroczo, chwytając Kudłacza za podbródek.
- ubrudziłeś się błotem.- dodała, pieszcząc językiem jego policzek, by pozbyć się zaschniętej ziemi z jego lica.
Takie to urocze i słodkie, że aż niepodobne.
Ojtam ojtam, liczy się wnętrze, prawda? To wnętrze wyjątkowo mocno oddziaływało na pobudzonego wonią Morana. Nie odzywał się, bo znów zajął się Padme. Morski wzrok utkwił w niej zarówno drapieżne, jak i zaciekawione spojrzenie, a pysk znów zajął się pielęgnacją jej futra. Samiec otarł się o jej bok swoim kosmatym łbem, mrucząc przy tym donośnie i wyraźnie. Wkrótce naparł nim na jej ciało z całej siły, co poskutkowało tym, że legła na ziemi. Przestąpił nad nią przednimi łapami - każda z nich ustawiona była teraz po przeciwnych stronach lwicy. Świdrujący oddech pieścił wnętrze jej ucha, a Kudłacz znów przesunął swoim polikiem po jej licu. Słodkie, proszące spojrzenie utkwił na pycholku partnerki, domagając się, by na niego spojrzała.
- Mru?
Wnętrze? Ona unika od środka od tego jadu, jaki w sobie trzyma od małego, ale jest to przykryte ładną obudową i słodką mordką. A zapach rui, to swoją drogą. Ah, że też teraz. Beżowa nie miała ochoty na bliskość, jednak też nie miała siły na to, żeby się stawiać. Teraz i tak były na nic jej chęci i niechęci, bo leżała na ziemi, tuż pod Moranem. 
Spojrzała na niego nieco nierozumiejącym spojrzeniem i nie powiedziała nic. Tylko tak na niego bezmyślnie spoglądała. 
- brudna jestem.- stwierdziła, ciekawa jak partner na to zareaguje. Czy na prawdę mu to nie przeszkadzało?
- No i czo z techo? - wymamrotał sepleniąco, bowiem w jego pysku znajdował się brązowy ogon Pad. Posłał jej zdziwione spojrzenie i wzruszył barkami. Skoro jej to przeszkadza, to chyba trzeba coś z tym zrobić, no nie? Jęzor Morana ponownie poszedł w ruch, lecz tym razem jego "ofiarą" nie padły wybrane fragmenty futra, a właściwie jego cała powierzchnia. Całe to czyszczenie zajęło bardzo długo czasu - szafirowooka była dorosłą lwicą, nie małym, drobniutkim lwiątkiem. Na koniec splunął ukradkiem na ziemię, wyrzucając ze swojej gardzieli nadmiar jasnobrązowych kłaków partnerki.
Znów stanął nad nią. Ciemna grzywa łaskotała kark Morderczyni, podczas gdy podgardle ocierało się o czubek jej głowy. Łagodne, subtelne pociągnięcia ozora skupiały się teraz na łuku jej nosa. Tylne łapy Kudłacza uginały się stopniowo. Był gotowy na to, do czego powinno między nimi dojść. Tylko czy Padme wyrazi na to zgodę? Czekał więc w napięciu, gotowy do działania.
Ktoś tu się ledwo hamował, jak widać. Co lwca powinna w tej sytuacji zrobić? A) uciec B) mieć wyjebane C) korzytać.
No, chyba odpowiedź była oczywista, jednak Padmi nim skinęła beżowemu łbem, dając tym jakby zezwolenie na działanie, miała szczerą nadzieję, że pójdzie w miarę szybko. To, że Kudłacz był w pełni naładowany energią (i hormonami), to super, chwała mu za to. Jednak z nią było nieco gorzej, a najchętniej poszłaby spać. Choć.. Co jej zależy. Kocha go, tak? Więc odpuści, ale będzie liczyła w przyszłości na to samo.  Na koniec tylko machnela ogonem, oswobodzając go z uścisku szczęk przywódcy.
A wrzucę tutaj ostrzeżenie, chociaż nic gorszącego tutaj nie ma. + 18!


I może ogonek został wyswobodzony z szczęk Morana, to zaraz później jego ofiarą padło - niemal już tradycyjnie - ciemne ucho lwicy, które samiec przygryzł, gdy wygodnie się na niej sadowił. Wstydzę się niezmiernie i nie będę opisywać wszystkiego dokładnie. Napiszę więc jedynie, że odbyło się to w lwi sposób - krótko, acz parę razy, dla pewności. W końcu to ma czemuś służyć i do czegoś prowadzić, nieprawdaż? A kiedy już skończyli, legł na pleckach obok Paddie, rozanielone spojrzenie kierując na jej pysk. Lew szczęśliwy.
// of kors jestem jakże wspaniałe 18+ :>

W sumie Padmi nie była tym wąwozem tak zmęczona, jak przypuszczała na starcie. I było miło, również nie tego nie przewidywała. Oby tylko, nie wyszło z tego nic, na co beżowa nie była przygotowana.
W każdym razie, mruknęła coś niewyraźnie do leżącego już obok niej Morana.
- A teraz kotku zanieść mnie w jakieś ładne miejsce.- rzuciła, co rzecz jasna nie było ani luźną propozycją, ani prośbą. To był rozkaz. W zamian za tak mile spędzony czas. Swoją drogą... Czy oni byli gdzieś we dwoje, poza terenami stada odkąd są razem. Właściwie.. Ile oni już ze sobą są? Aż dziw, że na początku szafirowooka nie była co do nich pewna. I proszę.
Wymruczał coś, lecz tym razem nie słodko, a ze znużeniem. Bo komu by się chciało po wysiłku, po tak przyjemnych chwilach nosić gdzieś stukilowe bydlę? Odmówić nie mógł, wszak to ona była damą, a i przed chwilą tak "brutalnie" przez niego wykorzystaną. Przewrócił się więc na bok i wstał na równe łapy, by potem przecisnąć łeb pod jej brzuchem - i już leżała na jego grzbiecie, przewieszona w połowie jego kręgosłupa.
- Jak sobie życzysz, najmiłościwsza pani! - i wolnym, dumnym krokiem zadowolonego samca ruszył gdzieś... gdzie tam chciała, no.

zt
A ona na nim, co tu dużo pisać.


Zt
Stron: 1 2 3 4 5 6