Król Lew PBF

Pełna wersja: Jama w brzegu starego koryta rzeki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Ragnar z uwagą przyglądał się opatrzeniu ran- może taka wiedza i jemu się kiedyś przyda. Nawet nie zauważył kiedy z garstki lwów w jaskini zrobił się niezły tłok. Szary go nie lubił, dlatego postanowił czym prędzej się stąd zabrać. Nie wiedział jeszcze dokąd, ale skinąwszy wszystkim na pożegnanie obrócił się i opuścił jamę pospiesznym krokiem.

zt
Cóż to, tylko przybyli z Maoni, już wszyscy sobie idą? Hm, a może to i lepiej. Najważniejsze, że przywódczyni nadal tu przebywa, można się do niej zwrócić ze swą sprawą.
- Salve - przywitał się raz jeszcze z brązową, skłoniwszy się z szacunkiem. - Tak, dokładnie. Ale to nie byle jaka koleżanka. Ma na imię Maoni i bardzo chciałaby dołączyć do Szkarłatnego Świtu. Ja przyszedłem ją zarekomendować.
Uśmiechnął się uprzejmie, po czym zerknął na młodą. No, teraz już może dodać coś od siebie, chyba że woli czekać, aż Kami jakoś zareaguje na tę informację.

Akilian

Mała przykuśtykała do jaskini pewnym krokiem. Szukała swojej chwalebnej Kami, władczyni stada i przy okazji Szamanki. Potrzebowała nastawić łapę, a nikt tego lepiej nie zrobi, niż ta lwica. Wszedwszy do jaskini poczuła nieznane jej dotąd zapachy innych lwów. Nie musiała zapuszczać się daleko; zaraz znalazła się tuż przy łapach pewnego beżowego młodzika. Miał zabawne łapy - wyglądały jakby miały na sobie trzy brązowe skarpetki i jedną białą. Lew nie wyglądał groźnie; a może to dlatego, że przy nim zastała tą małą? Była złota, a jej oczy jak dwa szafiry penetrowały miejscę. Nie odzywała się , może to przez strach? Albo pewną odrobiną choćby taktu, nie chcąc przerywać samcowi? Wtem przypomniała sobie o tamtym głupku, z nad rzeki. On ją popamięta i to jeszcze jak. Aż uśmiechnęła się pod nosem, jak to odpłaci mu pięknym za nadobne. Nikt nie będzie się panoszył po ziemi Szkarłatnych uważajac jego podopieczną za zwykłego kurdupla. Ona na to nie pozwoli. Powoli podeszła do wielkiej, kudłatej istoty. Ty musisz być Kami? zapytałaby, gdyby szukała zaczepki. Ale nie, może nie dziś. Skłoniła się nisko, dalej kuląc złamaną łapę.
- Salve, pani - odparła pełnym szacunku głosem. Chciała wypaść lepiej, niż poprzednio, kiedy wyglądała o niebo gorzej. Teraz, kiedy poleżała dobry czas w spokoju, odpoczęła i zjadła co nie co nie jest już kupą mięsa opatrzoną w futerko z kłaków mogące być przekąską. Pozostało jej czekać na reakcję brązowej. Może jej nie zje?
Pokiwała gwałtownie głową, kiedy Frey oznajmił, że ona ma zamiar dołączyć do Świtu. W rzeczy samej. Młoda uśmiechnęła się szeroko do lwicy, po czym postanowiła wygłosić swoją przemowę, którą przygotowywała sobie w czasie drogi do przywódczyni,
- Frey mi opowiedział o stadach, jakie tutaj są. I powiedział też, że tutaj mogą należeć tylko najlepsze, najsilniejsze lwy. A ja chciałabym bardzo stawać się coraz lepsza we wszystkim. A z tego, co słyszałam o Szkarłatnym Świcie to to stado najlepiej by mi w tym pomogło. - powiedziała, po czym poruszyła ogonem. Teraz tylko czekać na werdykt. Już nie mogła się doczekać jej odpowiedzi, w końcu od tego zależała jej przyszłość. A przynajmniej według Maoni tylko Świt mógł jej tą przyszłość zapewnić.

Akilian

Storm zrozumiała pewną bardzo ważną sprawę - jeśli chce dostać się do stada, nie moze się naprzykrzać. Kami i tak miała strasznie sporo na głowie. W stadzie musi być nieco więcej, niż tylko jeden medyk, może kogoś znajdzie. Ukłoniła się raz jeszcze w geście pożegnania, także i innem lwom, i pokuśtykała w siną dal, a może do jaskini obok. Słyszała przecież coś o jaskini medyka, podobnież jest nad rzeką. Rozejży się tu i tam... I tak nie ma co robić, toteż wyszła z jamy.

z.t.
Kami przysłuchiwała się temu co miał do powiedzenia Frey, no proszę znalazł koleżankę szybciej niż jej wnuk.. może kiedyś będzie z tego coś więcej? Mruknęła przenosząc spojrzenie z samca na młodą samicę.
Przyglądała się jej z sporą uwagą, więc Maoni chce być silna? No, obecnie nie prezentuje się najgorzej, ale wciąż jest tylko lwiątkiem i nie wiadomo co z niej wyrośnie.
- Niech będzie.. Maoni witaj w stadzie, Frey jeśli jeszcze tego nie zrobił wyłoży ci istotniejsze sprawy, jednocześnie Frey.. Maoni jest teraz pod twoją opieką.- No i kto by się tego spodziewał? Młody adept ma coś w rodzaju ucznia.. huh.
- Nie dawajcie mi powodów do wstydu.. a będzie dobrze. Dodała jeszcze kontem oka dostrzegając Storm.. a jednak mizerna kula kłaków przeżyła.
- Dziękuję. Obiecuję, że nie zawiedziemy ciebie ani stada - odparł jedynie, po czym cofnął się o dwa kroki; teraz niech młoda się wypowie, no i już mogą się stąd zmywać.
Nie ma co dłużej zajmować przywódczyni; i tak dobrze, że znalazła dla nich tę chwilę. A teraz faktycznie wypadałoby trochę opowiedzieć Maoni o stadzie, jego historii i panujących tu zasadach... Może to robić przy okazji oprowadzania po terenach. O, a może jeszcze spotkaliby kogoś ze Szkarłatnych? On sam jeszcze nie znał wszystkich, ostatnio dużo czasu spędzał z niebieskooką, ale ona to prawie w ogóle... Kogo poznała wcześniej niż przed chwilą? Jego i Shirę. A przecież ich stado jest najlepsze, więc powinno być też dość spore. Jak to mówią, w kupie siła.
Uśmiechnął się pokrzepiająco do koleżanki. No widzisz, całkiem dobrze poszło. I jeszcze on został obarczony taką odpowiedzialnością... Będzie ciekawie.
Tak skoro wszystkie pierdoły załatwione i żadne lwiątko z SŚ nie potrzebuje pomocy medyka, ani innej obsługi czas iść na skałe Skazy i zebrać pacholęta.
- Miłej zabawy Frey, Maoni.- Rzuciła spojrzenie Bjornowi i ominąwszy dzieciaki wyszła z jamy.

ZT
Jej oczy powiększyły się znacznie, kiedy dotarło do niej, że Kami się zgadza. Niby była pewna, że to się uda, jednakże... no fajnie tak. Teraz była Szkarłatną. Za nic nie chciałaby zawieść przywódczyni, będzie robić wszystko co w jej mocy, żeby była z niej dumna. I Frey też musi być z niej dumny. W końcu to teraz jej nowy taki mentor. Fajnie, że właśnie jemu przypadła ta fucha.
- Dziękuję bardzo. Nie zawiedziesz się na mnie. - powiedziała pewnym siebie głosem, po czym zrobiła zwrot w miejscu i utkwiła swe spojrzenie we Freyu. To co, idziemy już?
Wyszczerzył kły w uśmiechu. Przywódczyni nawet pamięta ich imiona! Dobra, bardzo dobrze. Skinął łbem Bjornowi, tak na pożegnanie, po czym przeniósł wzrok na swą koleżankę.
- Chodź, pokażę ci coś fajnego - ozwał się, mrugając do niej porozumiewawczo.
Terenów Świtu jest sporo, ale jeden - wyjątkowy. Zresztą sam uczestniczył w jego odkrywaniu. Nigdy nie zapomni tego uczucia, kiedy go ujrzał... Czas, by Maoni przekonała się, jak wygląda perła Szkarłatnych.
Podniósł się z miejsca, po czym ruszył w prawo, domyślając się, że lwiczka zapewne zaraz podąży za nim.

Z/t
Fajnie, że już stąd idą. I jeszcze w jakieś fajne miejsce, na tą wieść oczy niemal jej wyszły z orbit. Dobra, dobra idźmy, byleby szybko. Uśmiechnęła się szeroko do kolegi, a kiedy ten wyszedł, spojrzała jeszcze raz podekscytowana na przywódczyni. Ojaaa, przywódczyni, ale zaszczyt ją spotkał! Chciała się z nią jeszcze pożegnać, ale ta wyszła. Tak więc nie miała, po co tu dalej ślęczeć. Wyleciała za Freyem.

zt

Bjorn

Trochę przysnął.
Nie czuł się ostatnio na siłach, czyżby brało go jakieś choróbsko?
Oby nie...
Podniósł się, zebrał w sobie i wyszedł z zamiarem upolowania sobie czegoś na przekąskę.

zt
Szedł krokiem szybkim, zdecydowanym, niewzruszonym. Stanowczo zbyt wiele się dziś zdarzyło, by było zupełnie inaczej. Pierw jakiś rozwydrzony dzieciak, którego uratował przed Kami i odprowadził na Lwią Ziemię, który za jego czyn odwdzięczył się obelgami i prychaniem, a teraz ten cwaniak w Dolinie Spokoju... z jego partnerką, na dodatek. I co tutaj o tym wszystkim myśleć? Najchętniej zapadłby się pod ziemię w celu uzyskania świętego spokoju lub cofnął do czasów, kiedy traktowano go łagodniej. Tak, gdyby był teraz młodzikiem, nieznajomy Lwioziemiec zapewne spojrzałby na niego łaskawszym okiem i odzywał się milszym tonem. Jednak widząc dorosłego, dobrze zbudowanego Świteziana, w innych budziła się od razu agresja. Dlaczego wszyscy muszą się kierować stereotypami? Przecież Moran wcale nie był zły.
A może był...? Stracił swoją niewinność?
Może nie dla wszystkich?
Dla niej on nigdy nie stracił swojej niewinności, czy łagodnego usposobienia. Ona nadal widziała w nim tego samego samca, co kiedyś wraz z nią wyruszył na tereny Lwiej Ziemi i chłodził w cieniu, trzymając ją na plecach..
- ...Moran?- mruknęła, wychyliwszy się do wnętrza groty.
Westchnęła cicho, decydując się na krok na przód. Jedyne o czym teraz myślała, to to, co beżowy pomyślał zastając ją w takiej sytuacji.
Ale czy chce teraz z nią rozmawiać? Jeżeli nie- zrozumie, zmyje się na parę dni, aż ten poukłada sobie wszystko w głowie.
Moran szedł i szedł, aż w końcu coś mu się kazało zatrzymać. Bowiem ujrzał przed sobą skrytkę. Było to wgłębienie w ścianie jamy, chytrze zasłonięte korzeniem. Zaciekawiony lew podszedł do skrytki i ujrzał mały stosik opali.
+7 opali dla Morana
A gdy Padme zrobiła ten krok w przód, nadepnęła boleśnie na kamienie, takie same które znalazł jej partner. No, ona co prawda znalazła tylko dwa...
+2 opale dla Pad
Stron: 1 2 3 4 5