Matrona Khayaal pragnie odczytać Państwu specjalne dyplomy okolicznościowe, upamiętniające Państwa wkład w Noworoczny Bal. Jednocześnie uprasza się o cierpliwość w kwestii pamiątek rzeczowych, które znajdują się obecnie w przygotowaniu.
Król i Królowa, Zastępcy, Widzowie
Czyli historia Balu w trzech aktach
I
Bal to był piękny, noc całkiem spokojna
Nikt nie pojmował, że idzie tuż wojna
O rękę blond Ines, o afekt tej miłej
O spędzone z panną przyjemne chwile
Baronet Mako w Ragnarze miał brata
Lecz stał mu się wnet personą non grata
Gdy dwaj panowie, nie będąc po słowie,
W konkury ruszyli ku białogłowie
Niewiele brakło, by doszło do sprzeczki
O rękę tej cichej, słodkiej dzieweczki
Która, niewinna, w kącie sama stała
Kto wie, czy z nudów nie pochrapywała
Mako pola oddawszy baronowi
bardzo się dziwił swojemu losowi
Gdy Ines z Ragnarem wnet poszli w tany
On sam stał pod ścianą, całkiem olany
Rozpalił w się ikrę, wzbudził odwagę
Zaproponował pannie czekoladę
(Cóż, jest możliwe, że innych użył słów
Któż pojmie kod zakochanych młodych głów?)
Tak czy inaczej, w holu razem stali
W nieśmiałości wspólnej cisi i mali
Gniewem prowadzon, Ragnar do nich doszedł
Sałatką miotnął, zaliczył rykoszet
To już zaś całkiem dwoje połączyło
Wyszli więc z balu, by odkrywać miłość.
II
Nahuel Radziwiłł! Ach, baron Ragnar!
Okrzyki goniły zaraz od drzwi.
Wchodzili więc razem na obszar bagna
Tusząc, iż fama im tylko się śni.
Jeden w smokingu, w czerń drugi odziany
Przystojni panowie milczą jak cień.
Nie mówią ni słowa, choć głos tak chciany
Mógłby rozjaśnić najciemniejszy dzień.
Dwóch panów o wzięciu większym od kobiet -
To skandal, to nowomody plaga!
Niejeden zazdrośnik tak o nich powie
Myśląc, że to wysoka zniewaga.
Nahuel z Ragnarem nie słyszą wcale
W złości krzyczanych, zazdrosnych słów.
Kroczą dumnie, niosą uśmiech przez salę
Przez morze życzliwych im damskich głów.
Cóż to za magia?, zapytał ktoś w kącie
Z kapturem zsuniętym prosto na twarz.
To żadna magia, to jasne jak słońce
To urok męskości pomnożon przez dwa.
III
Komesa Deriona i Mańki panny
Historia jeszcze poznana być musi
Derion, udając, iż trochę jest ranny
Psychicznie, brzuch Mańki nożem poddusił
Grzeczna, rozkoszna panna Manuela
Nie szukała odeń wybawiciela
Prowadzić się dała prosto do tańca
Choć gdyby zechciał, to i do różańca
Przed ołtarz jednak Deriona nie ciągnie
Wtedy by zmienić styl życia swój musiał
Teraz prowadza się całkiem swobodnie
Choć podstępna taktyka jego - strusia
Pannie Manueli wszystko to jedno
Derion był bowiem utrafił wprost w sedno
Szukała przygody, uciech, rozrywki
Pająka się stała źródłem pożywki
Grzecznie się całkiem dała wyprowadzić
Tak silnej ręce komesa Deriona
I tęgie głowy od dziś będą radzić
Czy Mańką będzie jego przyszła żona?