Kopniak - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Kopniak (/showthread.php?tid=1091) |
RE: Kopniak - Kahawian - 12-09-2014 Przez długi czas leżeli tak w milczeniu. Busara spała spokojnie spała skryta między łapami ojca, z rzadka przekręcając się na drugi bok, bądź przysuwając łebek. Najwidoczniej ilość emocji w ciągu dnia wystarczyła jej do przespania całego wieczoru i nocy... może to nawet lepiej. Może skończą się wreszcie nocne lub wczesnoporanne pobudki bursztynowookiej... Kahawianowi to tak nie przeszkadzało. Samiec w końcu westchnął cicho. -Wiesz, czasami zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem ściągając tu Kalani. Tam miała swoje stado, towarzyszki... a tutaj najczęściej siedzi sama. Bądź ze mną i małą. Parsknął, po czym złożył łeb na przedniej kończynie. Jego wzrok stale był skupiony na rudej kulce leżącej teraz przy jego policzku. - Czasami chodzi mi po głowie, żeby wrócić. RE: Kopniak - Derion - 13-09-2014 - Nie dogaduje się z innymi lwicami ze stada? - odpowiedział pytaniem niepewnie, zwieszając łepetynę nisko nad ziemią. Ciężko mu było wśród roztrzęsień przed chwilą odbytej rozmowy odnaleźć tę odrobinę siebie, która odpowiadała za zdrowy rozsądek i racjonalne myślenie. Niemniej jednak zdecydował się na podjęcie tematu, ba! nawet popatrzenie na oddychającą spokojnie Busarę i zezwolenie jej na wlanie w siebie tej dawki spokoju, której potrzebował, by odpowiedzieć Kahawianowi. Podjął spokojnym tonem, jakby szukając zapewnień własnych słów, ciszej i zdecydowanie mniej pewnie, niż zwykł zazwyczaj mówić: - Coś jest nie tak między nimi? Wiadomo, że przeniesienie się, opuszczenie rodzinnych stron to jest emm... niełatwe. Trzeba się wdrożyć, nie wiem, odnaleźć... przeczekać? Niedobrze, że trwa to już tak długo, tak sobie myślę. Wziął rozedrgany wdech i chrypnął: - Ale twoje odejście byłoby dużą stratą dla stada, pewnie o tym wiesz. I to jest problem. RE: Kopniak - Kahawian - 15-09-2014 Wzruszył lekko barkami. -Chyba nie jest tak źle... ale wiesz, tutaj lwice raz że są od niej młodsze, dwa że u nas nie ma czegoś takiego jak grupa łowiecka. Póki co wiem, że rozmawiała jedynie z jedną. W zasadzie to zawsze coś... Przesunął machinalnie kilka razy językiem po puchatej sierści córki, czyszcząc ją i jednocześnie dając sobie chwilę na namysł. - Mam nadzieję, że to się uda. Chcę, żeby była szczęśliwa. A to nie składa się jedynie z partnera przy boku i dzieciarni między łapami. Westchnął cicho i przymknął ślepia. - Między młotem a kowadłem. Ja nie chciałbym wrócić, ona niekoniecznie będzie chciała tu zostać. Zachodni beze mnie by sobie poradzili. Głupi nie są. Zwłaszcza, jeżeli Ragnar wychowałby sobie takiego doradcę i następcę na jakiego zapowiada się jego niebieskooka córka. RE: Kopniak - Derion - 15-09-2014 - Nie przypuszczałem, że w ogóle bierzesz pod uwagę myśl o odejściu - stwierdził nieśmiało - Ale wiesz, że cię rozumiem - zaśmiał się krótkim, wymuszonym fuknięciem przez nos i popatrzył w czerwone oczy z zalążkiem nowej determinacji we własnych. - Dla Manueli zrobiłbym... ...wszystko? Zmarszczył czoło i otworzył pysk, lecz zanim dobył z siebie zachrypniętego głosu, ułożył strzępki zaczętej myśli w spójną całość, przyjrzał jej się i oceniwszy, że ma na tyle sensu by zostać wypowiedzianą na głos, dokończył: - ...wszystko. Bo taka była prawda. Chociażby tego nie chciał, sprzedałby własne ideały i samego siebie, sprzedałby się kawałek po kawałku, a kiedy nie zostałoby z niego nic, absolutnie nic, może dopiero wtedy uznałby się za wystarczająco godnego by dreptać za ukochaną niby cień. Nie budował siebie i każdego dnia przekonywał się do nieskazitelności myśli, że to jedyna słuszna droga. Był ciągle niedoskonały i nie zasługiwał na to, co otrzymywał. Odwrócił pysk i ponownie zapatrzył się przed siebie. Dodał beznamiętnie: - To dlaczego tutaj przyszła. Przekręcił łepetynę odrobinę i bardzo powoli, jakby przyglądał się czemuś na horyzoncie bardzo uważnie. - Przyszła dla ciebie. Jeśli ty odejdziesz dla niej, to nie będzie miało sensu. Mrugnął, ale nie ocknął się z zapatrzenia. Nie specjalnie miał już na cokolwiek siłę. RE: Kopniak - Kahawian - 22-09-2014 Uśmiechnął się cicho, uprzednio odwracając łeb. - Myśl, a czyn to dwie różne rzeczy. Z cieniem rozbawienia spojrzał na Deriona, którego chyba właśnie napadła chwila refleksji. Milczał dłuższą chwilę, po czym skinął łbem. - Dlatego daję nam czas. Jeśli nie będzie innego wyjścia... Wzruszył nieco barkami, po czym zwrócił łeb w stronę granatowookiego. - Nie ma co o tym teraz myśleć. Swoją drogą... zdecydowałeś się przyłączyć do jakiegoś stada, czy nadal pozostajesz... że tak ujmę... wolny? Był ciekawy. Z tego co pamiętał, Mania należała do Lwich. Może więc i samiec zdecydował się do nich przyłączyć? W obliczu planu Ragnara nie był to najlepszy obraz... RE: Kopniak - Derion - 07-10-2014 Wytrzeszczył ślepia i słabym, lecz ostatkiem sił podbarwionym zdecydowaniem, głosem, stanowczo zaprzeczył: - Coś ty, Kahawian, pogrzało cię? Duszę się w naszym trzyosobowym towarzystwie, a ty pytasz o stado? Nabrał powietrza, by wytłumaczyć swoje stanowisko, lecz zaraz potem wypuścił je cichutko przez nos i z pewną ulgą spojrzał w stronę rdzawego pyska przyjaciela. Po raz pierwszy pewność o bezpretensjonalność milczenia rozlała się po jego umyśle i objęła wszystkie jego zakamarki. Presja objaśnień i tłumaczeń nie zaistniała. Świadomość tego, że zostanie zrozumiany tylko z racji tego, że jego rozmówca jest jego dobrym przyjacielem i zna go trochę bardziej, niż ktokolwiek inny, wypełniła Deriona rzadko w nim goszczącym, ciepłym uczuciem - przekonaniem, że ktoś go zrozumie. Po prostu. Bez przypisów. Nie kryjąc się z brakiem pomysłu na kolejne słowa, położył łeb na założonych przed sobą łapach, lecz zaraz potem zsunął go na jedną ich stronę i zwróciwszy mordę w stronę śpiącej pomiędzy kahawianowymi łapami Busary, uśmiechnął się do niej delikatnie. RE: Kopniak - Kahawian - 18-10-2014 Jasne kły błysnęły nieśmiało, gdy samiec uśmiechnął się lekko. Tego się spodziewał po Derionie. Jednak z drugiej strony- szkoda. Byłby cennym członkiem Zachodnich... a takich potrzeba, bo na razie wszystko zostaje na głowie jego i Ragnara. A jeszcze ich klony by się przydały. Sen Buśki od jakiegoś czasu był coraz słabszy. W każdym razie, po kilku chwilach od kiedy czarnogrzywy zaczął się na nią patrzeć, ogniste, jeszcze zaspane ślepka otworzyły się. W miarę jak w jej oczach wyostrzał się pysk fajnego wujka, kulka zamruczała cicho, walcząc z ziewnięciem. -Długo spałam? Przeciągnęła się rozkosznie pokazując ostre jak szpileczki, białe pazury i ząbki, po czym wyszła spomiędzy łap ojca. Było fajnie i tak dalej... ale ona już chciała do domu. Musiała sobie wszystko poukładać. No i przecież mama na nich czekała... Dwugrzywy skinął porozumiewawczo łbem i spojrzał na Deriona. -Chyba pora na nas. Obaj mamy swoje obowiązki... trzymaj się się i do zobaczenia. Mrugnął w ramach pożegnania po czym ruszył przed siebie, starając się dogonić Busarę, która widząc jak jej ojciec podnosi się, pobiegła przed siebie. Zatrzymał ją i szepnął coś na puchate ucho. To opadło natychmiast, a lwiątko spojrzało na beżowego samca. Zapomniała się pożegnać. Pędem wróciła do niego, otarła się pyszczkiem o umięśnione ramię, posłała mu lotny uśmiech po czym wróciła pędem do ojca. Po chwili zniknęli. z.t x 2 |