Król Lew PBF
Wzniesienie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wzniesienie (/showthread.php?tid=167)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Wzniesienie - Shyeiro - 06-04-2013

Shyeiro natomiast zmierzał właśnie w stronę Lwiej Skały. Skoro poza granicami Lwiej Ziemi nic się nie dzieje, to może w jej centrum coś będzie? Właśnie miał zamiar się o tym przekonać, więc znudzony kroczył ku niej bardzo powoli, ze zniżonym łbem i klapniętymi uszami. Ogon nawet jakoś tak bezwładnie się za nim ciągnął.
Ziewnął w końcu przeciągle i podniósł łeb. Całkowicie przypadkowo jego oczom ukazała mu się... jego siostra? Tak, to przecież ona!
Gdybyście teraz mogli ujrzeć jego pysk, to zobaczylibyście jednego, wielkiego banana- jakkolwiek to brzmi. Eh, po prostu uśmiechnął się najszerzej jak tylko potrafił, a dopiero co klapnięte uszy się "naprawiły".
I już odnowiony, zadowolony, ruszył biegiem w jej stronę, by zatrzymać się tuż przed jej pyskiem i zetknąć czołem.
- Shyeira! O ja Cię.. Nie wieżę!- niemalże wykrzyczał jej to prosto w.. oczy. Gez.
No i jak na tego, który urodził się jako pierwszy przystało, przygarnął ją mocno do siebie i przytulił, jak nigdy. Nieraz to na prawdę dobrze ujrzeć choć jedną znajomą twarz. Zwłaszcza, jeżeli ta osoba jest Ci na prawdę bliska.

[ Dodano: 2013-04-18, 18:13 ]
Żadnej reakcji z jej strony. Może to tylko złudzenie, spowodowane zbyt długą samotnością?


Zt


RE: Wzniesienie - Matu - 16-05-2013

Król szedł nieprzerwanie, a Matu leżał na jego grzywie czekając, aż w końcu brązowy się zatrzyma i zacznie się ta mniej przyjemna część. Pogrążony w tych ponurych rozmyślaniach nie zauważył, iż odeszli tak daleko od lwiej skały i wąwozu. Stracił rachubę czasu. Nie wiedział ile czasu szli, a na domiar złego na nos Matu spadła pierwsza kropla deszczu. No pięknie. Żeby tylko nie zaczęło padać za mocno, bo cali przemokną.


RE: Wzniesienie - Mako - 16-05-2013

A, deszcz. Dobrze, postara się to załatwić szybko. Zobaczymy, czy jego przemowa będzie owocna. Gdy Mako znalazł już jakieś opustoszałe miejsce, zatrzymał się, a łeb przyłożył prawie do ziemi, dając tym samym możliwość zejścia Matu na ziemię. Gdy ten już to zrobił, Mako wyprostował się, wyraźnie górując nad malcem.
- Twoje „osiągnięcia” mają szeroko pojęte konsekwencje.
Król wziął głębszy oddech. Oho, zapowiada się dłuższa wypowiedz. Przemyślana, spokojna i wyważona. Głos Króla był nadzwyczaj spokojny, mówił dość wolno by ten zrozumiał wszystko.
- Wiesz, że zrobiłeś źle, to dobrze. Ale czy naprawdę wiesz, co zrobiłeś? Zastanówmy się; na początek oddaliłeś się od Lwiej Skały, a prosiłem, żebyś się nie oddalał. Znalazłeś się na ziemiach Świtu, gdzie mogłeś zginąć... Rozumiem, że masz wrodzoną ciekawość... I dar pakowania się w kłopoty. Przez swoje zachowanie, córka mojej przyjaciółki też wpadła w tarapaty. I jak mógłbym spojrzeć Hewie w oczy, gdyby coś się stało Alayike? Pominę, że zostałeś tu sprowadzony przez Świt. Polowanie, które było wynikiem Twych poczynań było pestką, ale zaburzenie relacji ze Świtem, eh, chciałbym by cała sytuacja wyhamowała. Na całe szczęście, póki co nie ma otwartego konfliktu ze Świtem. Co więcej, jakby tego wszystkiego było mało, dałeś się poznać Vei jako nierozważny szczeniak. - tu przerwał, a Matu mógł dostrzec błysk w oczach Czarnogrzywego - Czy Ty w ogóle wiesz, co to wszystko znaczy? - spytał retorycznie, by zaraz kontynuować – Czy wiesz, kogo mi przypominasz takim zachowaniem?
Z pewnością frustracja, która najpewniej nagromadziła się w Matu, osiągnęła teraz apogeum. W tej chwili zdarzyło się coś nieprawdopodobnego, Mako jedynie zmierzwił łapą zaczątki grzywy Matu i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Przypominasz mnie samego, gdy byłem w Twoim wieku!
W jednej chwili Mako znów przybrał poważny wyraz pyska.
- Nie myśl jednak sobie, że wykonanie podobnej akcji w przyszłości ujdzie Ci płazem.


RE: Wzniesienie - Matu - 16-05-2013

W końcu zatrzymali się. Kiedy król schylił łeb malec zsunął się z niego na ziemię, klapiąc zadkiem o trawę. Było mu przykro wysłuchiwać kazania Mako, ale wiedział, że musi i był to nadzwyczaj łagodny wymiar kary. Patrzył najpierw w ziemię smutnym spojrzeniem, po czym na króla. Poczuł dzięki tej przemowie jakąś więź między nimi. poczuł się, jak przed ojcem, którego nigdy nie miał. - Ale Tato ja... Nie wiedziałem, że wyszedłem poza Lwią Ziemię, a że Alayike poszła za mną dowiedziałem się, kiedy spotkałem już te złe lwy.
Zaraz zaraz... Tato? Choć malec nie zwrócił uwagi, że użył tego słowa, miało ono znaczącą informację dla króla. Ale kontynuując. Matu zaszkliły się oczy od łez, ale powstrzymał się od płaczu. Nie powiedział tego, ale bał się wtedy nie miłosiernie i to wydarzenie bardzo przeżył.


RE: Wzniesienie - Mako - 17-05-2013

Jego przemowa odniosła skutek, a przynajmniej tak odebrał to Mako, widząc że jego podopieczny wbił wzrok w ziemię. To w jaki sposób zaskoczył Matu podczas rozmowy było niczym w porównaniu do tego w jakim szoku się znalazł po usłyszeniu tego jednego, prostego słowa o wielkiej wadze. Czarnogrzywy zagarnął go jedną łapą i przytulił do drugiej.
- Dobrze, rozumiem. Pogoda nie nastraja do zwiedzania, ale... Możemy to rozegrać na dwa sposoby. Przejdziemy się wzdłuż granic Lwiej i najpewniej cali zmokniemy – byle by chorzy tylko nie byli – albo pójdziemy na skałę, przeczekamy deszcz i pokażę Ci tereny Stada tak z góry.
Mimo iż Mako miał już wyrobioną opinię o Świcie, to nie mógł się pozbyć myśli, że wśród nich znajdują się osobniki, które nie są złe do szpiku kości, w przeciwnym razie już by nie zobaczył Matu.
Król wciąż pamiętał, jak trudnym było życie bez rodziny na praktycznie obcej ziemi i nie chciał by ktokolwiek musiał przeżywać to co on. Jedyną dorosłą osobą, w której miał oparcie był Kopa. Dawny Król był dla niego oparciem, lecz nigdy nie robił mu za członka rodziny.


RE: Wzniesienie - Matu - 17-05-2013

Na szczęście ku zdziwieniu Matu, król nie gniewał się zbyt dlugo, a nawet przytulił go. Czyżby między nimi rodziła się potężniejsza relacja rodzinna?
W sumie maluch od kiedy poznał Mako traktował go jak ojca. Uśmiechnął się do brązowego. Na jego propozycję rozejrzał się po okolicy. Na szczęście na razie tylko lekko mżyło. - Może się przejdziemy Tato. Powiedział, po czym wstał, zrobił kilka kroków i odwrócił się do Mako, czekając, aż ten wstanie i zacznie opowiadać o stadzie, o którym tak na prawdę wiedział tyle co nic.
Ta świadomość wypełniła serduszko malca szczęściem, które odmalowywało się na jego pysku uśmiechem od ucha do ucha.


RE: Wzniesienie - Mako - 18-05-2013

Nie jest jego prawdziwym ojcem, nigdy też nie będzie w stanie poświęcić mu wystarczająco dużo czasu, tak jakby sobie tego życzył, co nie zmienia faktu, iż będzie się starał. Zważając na fakt dorastania bez rodziców Mako był świadom, że jest to stosunkowo trudny proces, jednak idzie przez niego przejść o ile ma się u boku przyjaciół. Tym razem nie można było mówić o pomyłce, Matu świadomie – albo i nie – nazywa go swym tatą. Normalnie serce rośnie.
Zapowiada się długi spacer, podczas którego przekaże swoją wiedzę, albo chociaż jakiś jej procent, wszak kto by to wszystko spamiętał. Wstał i ruszył nieśpiesznym krokiem wyznaczoną trasą z Matu u boku.

// bd jutro wieczorem


RE: Wzniesienie - Matu - 20-05-2013

Ruszył za królem co jakiś czas podbiegając, by dotrzymać mu kroku. Cały czas nie spuszczał wzroku z pyska swojego nowego taty i z uśmiechem czekał, aż ten zacznie mu opowiadać i dzielić się swoją wiedzą. Ewidentnie między nimi rodziła się bardzo poważna relacja,która będzie skutkowała na pewno wieloma pięknymi chwilami. Nowy rozdział w życiu malca właśnie się rozpoczął.


RE: Wzniesienie - Mako - 21-05-2013

Obejście całej Lwiej Ziemi zajęło im rzeczywiście sporo czasu. W czasie trwania całej eskapady nie zdarzyło się nic godnego uwagi. O każdym z miejsc, w których się znaleźli, Mako opowiedział kilka informacji, nie zagłębiając się w szczegóły. Odbieranie możliwości osobistego poznania tych terenów byłoby zbrodnią, a na dodatek spamiętanie wszystkich miejsc graniczyłoby niemalże z cudem. Nawet sam król, mimo że znał Lwią niczym własną kieszeń, wciąż odkrywał w niej coś nowego, interesującego, czym można się było zachwycić.
Czarnogrzywy opowiedział także o władcach z przeszłości, samemu uzmysławiając sobie, że każdy z nich zakończył swój żywot w nienaturalny sposób: tu morderstwo, tu zniknięcie, tu samobójstwo, tu jakaś choroba... Czyżby rola władcy Lwiej była przeklęta? Oby nie.
- ...I to z grubsza wszystko, co należy wiedzieć o Lwiej jako o stadzie. Nie przejmuj się, jeśli uciekły Ci jakieś informacje, będzie jeszcze dużo czasu na przyswojenie tego. Ale Lwia to przecież głównie to, co dzieje się teraz, ci wszyscy, którzy tu żyją, prawda? To chyba najważniejsze.
Już zaschło mu w gardle, ale to nie wszystko, co chciał mu przekazać.
- Coś o mnie? Hm, nie urodziłem się Lwioziemcem, choć poniekąd pochodzę z tych terenów. W dawnej Lwiej byłem Białym Pazurem. - ach, rangi, ale o tym później – Najogólniej Pazur jest dowódcą wojowników. Dawniej często pakowałem się w kłopoty. Kiedyś na przykład trafiłem na ziemie obcego stada. - nie pierwszy i nie ostatni raz – Wpadłem tam w niemałe tarapaty, ale koniec końców wyszło mi to na dobre, poznałem ich zwyczaje, później władcę. Taa, miałem wiele wspaniałych przygód, ale nie zawsze było tak różowo. Najważniejsze to mieć u boku kogoś. Ja zawsze miałem choć jedną osobę u boku i dzięki temu mogłem wyjść z najgorszych opresji.
Matu z pewnością odczuł samotność na swojej skórze, ale Mako chciał pokazać mu, że o wiele łatwiej jest żyć mając przyjaciół, opiekuna, nauczyciela, czy też autorytet.


RE: Wzniesienie - Matu - 24-05-2013

Szedł tuż obok króla spijając niemalże każde słowo. Ucieszyło go, że władca też w czasach dzieciństwa miał skłonność do wpadania w kłopoty. Przynajmniej zdał sobie sprawę, dlaczego obszedł się z Matu tak łagodnie i nie dał żadnej kary. Patrzył na niego z podziwem. Mako stał się chyba dla niego czymś w rodzaju autorytetu. Kiedy opowiadanie się skończyło do główki Matu powróciło pytanie, które zadał brązowemu pierwszego dnia. - Tato... Nauczysz mnie polować? Spojrzał na króla błagalnie. Chciał w końcu poznać tę sztukę, która bardzo go ciekawiła.

/przepraszam, że ak krótko, ale jakoś nie mam weny.


RE: Wzniesienie - Mako - 25-05-2013

Nie tylko w czasach dzieciństwa. Z czasem nauczył się wychodzić z opresji używając w tym celu głowy, a nie tylko instynktu. Mako rzucił spojrzeniem po otoczeniu, zbierając przy tym myśli. Z jednej strony Matu był stosunkowo młody do polowania, na dodatek zawsze może kogoś poprosić o zdobycie odrobiny pokarmu, z drugiej zaś jeżeli on nie przekaże mu tej wiedzy, to kto? I jeżeli Matu okaże się niecierpliwy, to może spróbować swych sił samemu, co może mieć fatalne konsekwencje. Ach, dobra.
- W końcu jesteśmy na sawannie, prawda? To dobre miejsce na polowanie. Jednak nie zajmiemy się polowaniem... Nie bezpośrednio. Skupimy się na, hm, szlifowaniu Twojej techniki. Bez niej daleko nie zajdziesz. A i próby polowania samemu wybij sobie na razie z łba. O co chodzi w polowaniu? O zaskoczenie. O przewidywanie. Kluczem jest podejście ofiary i atak we właściwym momencie. Jeżeli coś nie wyjdzie, to trzeba wysnuć jakieś wnioski – co zrobiłem źle. Spróbujesz się podkradać do... Mniejszych ptaków. Gdy się zorientują, że coś jest nie tak najpewniej odlecą na kilka metrów. A jeżeli dorwiesz takowego, pewnie trochę będzie trzepotał skrzydłami a później odfrunie. No, może też dziabnąć, to fakt. Więc, znajdźmy jakiś cel.


RE: Wzniesienie - Matu - 25-05-2013

- Hura! Zakrzyknął malec, kiedy król zgodził się nauczyć go polować. Ze szczęścia podskoczył kilka razy i z uśmiechem na pyszczku wysłuchał przestrogi króla jak i jego planu odnośnie szkolenia. - Zacznijmy. Podskoczył jeszcze kilka razy. Teraz wystarczyło wypatrzyć jakąś mysz, albo ptaszka i sprowadzić na niego szybką i chwalebną śmierć. No chyba, że Mako nie przewiduje zabijania na pierwszych zajęciach. Malec rozejrzał się w trawie i spostrzegł myszkę przemykającą się nie daleko. Namierzył więc swój cel, przyszykował się i skoczył w kierunku swej ofiary, która jak łatwo się domyślić dawno uciekła,a pysk Matu przeżył niemiłe spotkanie z ziemią. Leżąc jeszcze z bolącą głową rozejrzał się za myszą. Niestety fiasko. Posmutniał trochę i podniósł się. Spojrzał pytająco na króla i czekając na jego ocenę.


RE: Wzniesienie - Mako - 25-05-2013

Optymizm Matu wywołał u króla ukazanie białych kłów. Nie był to uśmiech ironiczny, mimo że Król spodziewał się, iż pierwsza próba jego podopiecznego zakończy się fiaskiem. Wiara we własne możliwości – wiara, która sprawia, że jesteśmy w stanie kształtować przyszłość. Ale sama wiara to za mało, o czym mógł się przekonać Matu, gdy tylko jego nos spotkał się z podłożem.
- Nie łam się tak, początki są najtrudniejsze, później będzie tylko łatwiej – rzekł, układając się wygodniej na ziemi – Tutaj porażka nie niesie za sobą większych konsekwencji, poza zepsutym humorem. W polowaniu na gnu można zostać nieźle poturbowanym, dlatego tak istotne jest doświadczenie, które zdobędziesz teraz.
Ciągle mówi jakoś tak poważnie, przecież jesteś jego opiekunem. Właśnie, wesprzyj go jakoś.
- Nie poddawaj się! - ton jego głosu nie posiadał ani krztyny surowości, wręcz przeciwnie, niósł swoistą łagodność i wsparcie.


RE: Wzniesienie - Matu - 26-05-2013

Uśmiechnął się po słowach otuchy i podniósł zamierzając podjąć kolejną próbę. Chodził wte i wewte starając się wypatrzyć jakiejś potencjalnej ofiary, której ani widu ani słychu. Już obracał się by pójść w inną stronę, kiedy usłyszał szum skrzydeł. Powoli obrócił łeb i zobaczył małego ptaszka. Nie znał gatunku, ale z wyglądu i postury przypominał Rybaczka. Rzeczony ptak chodził po ziemi polując na robaki. Czyżby druga próba była bardziej owocna?
Matu zwrócił ciało do ptaszka i ugiął łapy tak, że brzuchem prawie dotykał podłoża. Uważnie stawiał każdy kroczek bacząc na to, by nie trącić żadnego zabłąkanego kamyczka, ani gałązki. Podkradł się dosyć blisko nie spodziewającego się niczego ptaka. Przygotował się i wyskoczył wprost na swój cel. Już prawie go miał. Zahaczył pazurkami jego ogon, ale niestety ofiara umknęła, na odchodnym dając mu siarczyste dziobnięcie w czubek łba, a sam Matu przeorał brzuchem ziemię. Otrząsną się i podniósł by podjąć jeszcze jedną próbę, choć zmęczenie zaczęło być odczuwalne. Kolejna okazja nadeszła szybko. Kolejna mysz przedzierająca się przez gęstwinę traw. Tym razem malec postanowił obrać inną taktykę. Znów ugiął łapy chowając się w trawie i nasłuchując zbliżającego się ku niemu tupotu małych łapek. Kiedy dźwięk był już na pół skoku Matu wybił się nie do góry jak to czynił dotychczas, a do przodu wyciągając łapy przed siebie i obnażając pazury, w nadziei, ze natrafi na upragniony cel. Przy lądowaniu poczuł pod łapami ruszającą się nierówność, w którą instynktownie wbił pazury. Kiedy to coś przestało się ruszać podniósł łapę i odkrył, że owo coś było myszą na którą polował. Wziął w zęby jej ogon i przyniósł ją do króla cały dumny, że już mu się udało. Co prawda był to tylko szczęśliwy traf, ale nie odbierajmy mu zasługi. Podskakując i z uśmiechem na pysku podbiegł do króla upuszczając mu przed łapy martwe ciałko. - Udało się! Wykrzyknął i z całej siły wybił się skacząc z radości.


RE: Wzniesienie - Hatima - 26-05-2013

Pogoda jak to zwykle w ciągu ostatnich dni była dość osobliwa. Po drodze zdążyło trochę popadać, ale nie na tyle, by lwica aż tak bardzo zmokła. Musiała się jednak parę razy mocno otrzepać z tej całej wody, by mokra nie chodziła. W międzyczasie po głowie chodziły jej różne myśli. Głównym ich obiektem był Amanis. Z początku się tym nie przejmowała, bo czasem tak znikał na parę dni, ale teraz to było poważne, skoro nie ma go już... no właśnie ile? Wystarczająco długo, by stracić rachubę. Powoli pomarańczowa zaczynała się martwić, ale z drugiej strony co mogła zrobić? Nie wiedziałaby nawet gdzie zacząć go szukać. Nie mogła nawet gdyby chciała. Musiała w końcu zajmować się córkami i siostrzenicą, a nie wzięłaby lwiczek ze sobą na taką wyprawę, bo nawet nie była pewna gdzie mogłaby ją ponieść. Poza tym zastanawiała się co robią Asali, Eliana i Ayumi. Jakiś czas temu znowu poszły się gdzieś bawić, więc Hatima postanowiła skorzystać z okazji i pójść na spacer. Może nawet coś upolować, choć z tym drugim nie miała już szczęścia. Nie spodziewała się w sumie spotkać kogokolwiek. W końcu nie potrafi przewidywać przyszłości. Samica była więc nieco zaskoczona, kiedy w oddali ujrzała dwie postacie - obie były lwami. Zaciekawiona kto taki przebywa na ziemiach stada do którego należała postanowiła powoli się zbliżyć. Z czasem gdy widok na lwy się polepszył rozpoznała ich. Przede wszystkim Mako, króla Lwiej Ziemi. No i oczywiście malca, choć nie znała go dobrze. Nawet nie była pewna czy rzeczywiście go widziała, choć coś sobie przypominała. Może nawet jeśli go spotkała to tylko przelotnie zwróciła na niego uwagę. Może to było w trakcie poprzedniego spotkania stada? Zresztą jeśli się nie spotkali teraz będą mieli okazję się poznać. Lwica jednocześnie pomyślała, że rzadko ostatnio miała okazję spotkać króla... znaczy Mako tak osobiście poza zebraniami. No właśnie - za to wciąż pamiętała jak pewnego razu podkreślił, by mówić do niego po imieniu. Jej to w sumie nie przeszkadzało. Zbliżyła się do nich zauważając, że Matu był w trakcie polowania, albo też treningu w tym aspekcie. Akurat Hatima przyszła pod sam koniec, więc była w stanie tylko zobaczyć jak radosny podchodzi ze zdobyczą do Mako. Na ten widok brązowooka się uśmiechnęła. Chcąc zaznaczyć swą obecność postanowiła się do nich odezwać.
-Witajcie. Widzę, że polowanie się wam udało.- stwierdziła w ich kierunku uśmiechnięta w ten charakterystyczny dla niej uprzejmy sposób. O Hatimie można byo powiedzieć tyle, że należała na pewno do spokojnych lwic. Prawie nigdy się nie denerwowała. W zasadzie większość lwów ze stada mogłaby nawet powiedzieć, że nigdy jej nie widzieli złej na kogokolwiek. Tym bardziej z natury była miła i towarzyska, a lwiątka to już po prostu uwielbiała. Gdy już znalazła się blisko rozmówców postanowiła usiąść sobie na ziemi i zmierzyć ich wzrokiem.