Król Lew PBF
Wzniesienie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wzniesienie (/showthread.php?tid=167)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Wzniesienie - Mako - 25-05-2014

- Też i o to. Dopóty żyję mogę ją jakoś temperować. Świetnie, że pochodzi z królewskiego rodu, ale w przeciwieństwie do niej my tu dorastaliśmy i dam sobie łapę uciąć, że mamy właściwą wizję stada. Fajnie by było, gdyby ktoś z nas był Lwim zarówno z serca jak i z urodzenia.
I był jeszcze kumaty... Marzenia ściętego łba.
Gdy przewracał się na brzuch, jego uszu doszło kolejne pytanie. Zastygł w bezruchu, patrząc Fel prosto w oczy.
- Żałuję... – rzekł poważnie, dalej się nie ruszając. I nagle się uśmiechnął się tajemniczo. Podniósł się na równe łapy, wyraźnie w tym momencie górując nad Feliją. - Żałuję, że nie mam już dla ciebie więcej czasu.
Zwrócił wejrzenie ku północy i tym samym terenom Księżyca. Odchrząknął i znów się odezwał.
- Dobra, teraz suń prosto na skałę, zanim się ściemni – powiedział naprawdę opiekuńczo. Już miał zacząć się zbierać, ale sprawdzi sobie, czy Fel nie będzie chciała za nim podążyć.


RE: Wzniesienie - Laja - 27-05-2014

Pędzel wieczora faktycznie zostawiał już na niebie różowawe smugi, bawiąc się zachodzącym słońcem. Gdzieś spośród traw podniósł się cichy, spokojny wiatr, kołysząc zażywającymi ostatnich promieni dnia liśćmi drzew. Miało się okazać już za kilka chwil, że Mako nie był jedynym lwem w okolicy, którego oczom nie umknęła subtelność spektaklu.
- Wasza wysokość. Przepraszam za najście.
Dobiegł ich uszu uprzejmy, żeński głos. Gdyby podążyli za nim wzrokiem, znaleźliby lwicę. Dużą, o dość mizernej posturze wprawdzie, teraz do tego zamarłej w niskim ukłonie, uwydatnionym przez przyłożoną do piersi łapę. Na pysku niosła szeroki, radosny uśmiech, a wesołe iskierki w spojrzeniu schowały się za powiekami. Wyglądała prawie dostojnie - jedynie żywe, wesołe machnięcia ogona rujnowały skwapliwie budowany wizerunek.
- Ale nade wszystko przepraszam za moje zniknięcie. - Dopiero teraz otworzyła oczy, by spojrzeć na jej króla.
Nazywała się Laja. Odeszła stąd jakiś czas temu, ścigając sen. Odnalazła jednak tylko przebudzenie - i dlatego znajdowała się teraz tutaj, ledwie panując nad radością ze spotkania znajomych twarzy w znajomym miejscu. Poczuła się, jak w domu, a choć głos drżał od ledwie ukrywanej wesołości, czy była tutaj wciąż mile widziana? Bała się powiedzieć cokolwiek więcej - czekała więc ulegle na odpowiedź Mako, nie omieszkując od czasu do czasu zerknąć również i na Feliję.


RE: Wzniesienie - Felija - 28-05-2014

Nietrudno się domyślić, że zachowanie Mako wywołało u lwicy falę zdziwienia. Mrugnęła raz i drugi, patrząc na niego z dołu. Otworzyła pysk, lecz zamiast wyrazić zwoje zaskoczenie, zdecydowała się na przywołanie uśmiechu.
- Już mnie wyganiasz! - Westchnęła teatralnie.
Z ociąganiem podniosła się z miejsca, wymrukując po cichu wyrazy niezadowolenia, których nie dane było nikomu usłyszeć.
- Po co na skałę? A może ja wcale nie chcę? Co ja, dziecko jestem?
Patrzyła gdzieś po okolicznych akacjach i gęstych trawach… Które, jak jej się zdawało, poruszały się dość wyraźnie, mimo iż wiatr smagał jej sierść ledwie delikatnym dotykiem. Jako że różnoka nie przywiązywała wagi do takich kwestii (co stanowi najlepszy dowód na to, iż jednak niezupełnie nadaje się na strażnika, którą to funkcję teoretycznie pełni), odwróciła wzrok z powrotem na przyjaciela. Usiadła naprzeciwko, wbijając weń spojrzenie psa błagającego o smakołyk.
- A czemu nie mogę iść z tooobą? – Wygięła wargi w podkówkę.
I właśnie zaraz potem beżowe uszy wyłapały słowa. Słowa, które bynajmniej nie były skierowane do niej (bo kto zdrowy na umyśle zwróciłby się do Felki per „wasza wysokość”?). Odsunęła się od lwa na przyzwoitą odległość, uniosła łeb i zlustrowała przybysza od stóp do głów. Nie znała jej, ale to jeszcze nic nie znaczy – ona nie była z tych, dla których integracja ze stadem niesie ogromne znaczenie, więc ma prawo nie kojarzyć części jego członków. Oba jednak, co wynika z dalszej części jej wypowiedzi, najwyraźniej dawno nie oddychała lwioziemskim powietrzem.
- Ruve. – Postawiła uszy.
W skinieniu łbem, jakim ją potraktowała, dała się znać pewna rezerwa. Było to typowe zachowanie tejże Lwioziemki, kiedy ktoś przerywał jej spotkanie z czarnogrzywym. Dlaczego nigdy nie może z nim poprzebywać na spokojnie dłużej niż pół godziny (a i to należy uznać za niemały sukces)?


RE: Wzniesienie - Mako - 29-05-2014

Zagadkowe zachowanie Mako tego popołudnia było z pewnością zauważalne przez Feliję, która jako osoba wliczająca się w poczet jego najlepszych przyjaciółka musiała to zauważyć. Zapewne zdziwił ją także fakt, iż Mako z własnej, nieprzymuszonej woli chce gdzieś iść – najpewniej na spotkanie z jakąś wyimaginowaną osobą – zamiast spędzić z nią czas. Błąd! Młody doskonale wiedział, że za moment znów zostanie wciągnięty w wir królewskich obowiązków, to też głos, który doń doszedł nie zaskoczył go. Jak gdyby pogrążony we własnych myślach, brązowy spokojnie powiódł spojrzeniem ku źródle głosu, którym jak zaraz się też okazało była lwica. I to nie byle jaka! Słysząc jej pierwsze słowa, pozwolił sobie westchnąć i wymamrotać kilka niezrozumiałych słów, z których Felka – jako stojąca najbliżej – mogłaby wyłowić „wciąż to samo”. Pozycja prezentowana przez nią wyglądała naprawdę majestatycznie. W jego mniemaniu wyglądała jak żołnierz, ale uśmiech na jej pysku dopełniał efektu – idealny Lwioziemiec, można rzec. Młody przez moment chłonął ten widok, a w jego łepetynie pojawił się obraz, gdy on sam będąc już Kapitanem stał w obecności Króla w podobnym ukłonie, tyle że jego spojrzenie nie było wesołe – oczywiście nie zimne, to fakt, ale z pewnością pewne. Aż wzdrygnął się na to wspomnienie, ale mając nadzieję, że umknęło to reszcie, odpowiedział przybyłej wyraźnym skinięciem łba.
- Minęło trochę czasu od ostatniego spotkania. Mogłaś przynajmniej uprzedzić, że znikniesz na jakiś czas – zagadnął spokojnie, ale obawiając się iż ta może się poczuć się dotknięta i wycofać się, zaraz też dodał. - Nie myśl o stadzie jak o ciemnej grocie, której trzeba się kurczowo trzymać, ale musisz zrozumieć, że tworzymy jedną społeczność, która tylko razem tworzy integralną, mocną cał... em, fajnie że wróciłaś.
Yyh, te mowy zaczynają mi wchodzić w krew.
Zerknął na Felkę i teatralnie wywrócił oczyma. Uśmiechnął się półgębkiem.
- Czasem się nad tym zastanawiam. I nie patrz na mnie w taki sposób, to ci nic nie da... Widzisz co się dzieje, działasz rozpraszająco. Tuż pod naszym nosem, ktoś się przemknął na Lwią.
Może to wszystko przez tą drobną przerwę? Może takie osłabienie czujności będzie kogoś w przyszłości kosztować życie? Mimo tych wewnętrznych rozterek, dalej trwał w zamyśle udania się do Srebrnych po tym wszystkim, chcąc zwyczajnie odpocząć.


RE: Wzniesienie - Laja - 31-05-2014

Choć starała się ze wszystkich sił zachować to, co lubiła nazywać resztkami godności, nie mogła pozostać bierną na słowa Mako oraz dość chłodne powitanie Feliji. Nic dziwnego, pomyślała. W końcu spędzały ze sobą tak mało czasu. Wypadałoby zapytać, czy aby nie wyniknęło to z jej winy - w końcu sama, świadomie, i to świadomie w pełni zdecydowała się odejść w poszukiwaniu swojego snu o raju na ziemi. Wydawało jej się, że przebudziła się już w chwili, gdy podjęła decyzję o powrocie na Lwią Ziemię, jednak teraz dopiero zdała sobie sprawę z tego, w jakim była błędzie. Ocucił ją dopiero Mako i tak słuszna jego uwaga. W momencie posmutniała, ulegle kładąc uszy po sobie.
Mako nadawał kształt jej emocjom, jak pędzlem po płótnie. Namalował teraz na jej pysku poważny, jeśli nie smutny wyraz. Tak, to była prawda. Nie było jej tak strasznie długo - wypadało przynajmniej ostrzec, że miała zamiar zapomnieć o istnieniu rozumu i łazić to tu, to tam, zmieniając swój cel co kilka minut. Czy nie obudziła się zbyt późno? A co, jeśli niegdysiejsza więź, która łączyła ją z Lwią Ziemią i chadzającymi po niej lwami zerwała się całkiem?
Akurat tą ścieżką nie zdążyła jednak zapuścić się daleko. Mako zawrócił ją od razu, kilkoma słowami budując znów jej uśmiech. Lżejszy wprawdzie, niż przed paroma chwilami, jednak grzecznie tańczący jej na ustach. Wiedziała, że nie sprawdziła się najlepiej w roli członka stada, a co dopiero w roli szamana. Prawie przestało jej na tym zależeć, ale kiedy priorytet - spotkanie Mako - został spełniony, mimowolnie pomyślała o tej ostatniej rozmowie, którą z nim odbyła. Nawaliła. Byłaby co najmniej niewdzięcznym bachorem, gdyby o to zapytała. W pełni ucieszyła się natomiast z tego, że nawet jeśli stado było taką ciemną grotą (choć nie podobała jej się ta analogia) było w niej trochę miejsca na nią. Choć było jej głupio, uśmiechnęła się szerzej - już otwierała pysk, żeby przeprosić ich jeszcze raz za swoje zniknięcie, kiedy Mako wywrócił oczyma, spoglądając na Feliję. Laja zaczekała chwilę z na wpół otwartym pyskiem, przekrzywiając łeb. A kiedy usłyszała, co miał jej do powiedzenia zaśmiała się niby ze zmieszaniem, ale nie bez odrobiny dumy.
- Jestem pewna, że gdyby to był ktoś zupełnie obcy, nie umknąłby twej uwadze, wasza wysokość.
Uśmiechnęła się, kiedy wypowiadała te słowa. Potraktowała je jako komplement. Mimowolnie przypomniała sobie dzięki nim, jak wiele nauczyła się podczas tej wędrówki. Przede wszystkim jednak nauczyła się siebie samej, odważyła swoją siłę, zręczność, wagę i charakter, dzięki czemu teraz wiedziała, na co ją stać, a na co nie. Mimo wszystko, o niczym nie marzyła teraz z takim rozrzewnieniem, jak o chwili spokoju w jakimś odosobnionym miejscu, gdzie mogłaby trochę odpocząć i samej nacieszyć się z rozwoju wypadków.
Jednak nie wszystko w życiu było tak szare, jak chmury na niebie.
- Dziękuję, wasza wysokość. Nie odważę się niczego obiecać, skoro moje wcześniejsze słowo okazało się ważyć nie więcej, niż ptasie piórko - odpowiedziała - ale zapewniam, że nie mam w planach znikać stąd ponownie. A już tym bardziej nie mam zamiaru przeszkadzać któremukolwiek z Lwiej Ziemi.
I ukłoniła się raz jeszcze, z szerokim uśmiechem śląc ten ukłon Mako i Feliji. Bawiła się słowem z wprawą artysty, spokojnym i melodyjnym głosem nadając mu śpiewający niemal ton.


RE: Wzniesienie - Mako - 01-06-2014

Powaga, która uwydatniła się na pysk przybyłej, nie uciekła uwadze Młodego. Oczywiście, zdawało mu się iż potrafi ją zrozumieć – wraca do domu po długiej nieobecności, potrzebuje wsparcia, zrozumienia, może nawet jakiejś pomocy. Ale z drugiej strony, jak to nieskromnie pozwolił sobie zauważyć, czy oni nie myślą? Idą sobie gdzieś w cholerę, nie mówiąc przy tym ani słowa, później wracają, licząc na przyjęcie ich z otwartymi ramionami. W imię czego, pytam! Mako oczywiście nie myślał w ten sposób, choć może gdzieś miał problem ze zrozumieniem, że to on jest zawsze tym który wybaczy, zrozumie, poklepie po pleckach i stwierdzi, że będzie dobrze. Dlaczego to aby raz on nie jest po tej drugiej stronie? Znaczy, nie żeby chciał się tam znaleźć, ale choć raz chciałby poczuć to zrozumienie, którego wielokrotnie udzielał innym.
Ślepia Młodego były skupione na niej i choć jego spojrzenie nie było natarczywe, to zdawało się prześwietlać ją na wylot. Hm, w istocie, Mako zdał sobie sprawę, iż jego słowa odniosły skutek, może nawet nazbyt poważny.
- Mam taką nadzieję. Spokojnie, wszystko ma swój czas. Laja, pamiętasz jeszcze chyba, że nie chciałem być tytułowany przy każdej nadarzającej się sposobności, prawa? Tak więc nic się w tym względzie nie zmieniło... Będziesz później chciała opowiedzieć coś o podróży, w porządku. Jeśli nie, też zrozumiem...- tu uśmiechnął się zagadkowo i z szerokim (i jak najbardziej prawdziwym) uśmiechem dodał – Witaj w domu.


RE: Wzniesienie - Felija - 01-06-2014

Słowa wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. Wciąż ta sama gadka - przepraszam, już nie będę, to wszystko w porządku, tak? Skoro Felka miała okazję wysłuchać co najmniej kilka podobnych wypowiedzi, to co dopiero sam król, do którego przecież były one kierowane? Wysłuchiwanie ich wydawało się lwicy jednym z najbardziej męczących aspektów bycia u władzy, wyprzedzając przyjmowanie do stada tudzież podejmowania decyzji o wojnie i pokoju. Dochodziła do niewątpliwie prawdopodobnych wniosków, że ona nie wytrzymałaby nawet paru dni rządzenia.
Potrząsnęła łbem, po czym przekrzywiła go na prawą stronę. Jej umysł powrócił do świata żywych po tym, jak uszy przekazały mu pewną całkiem interesująca wiadomość - Mako wciąż wyrzeka się przysługującej mu dostojnej tytulatury. Nie, żeby w jakimkolwiek stopniu wzbudziło to jej zaskoczenie; zwyczajnie zaczęła się zastanawiać, dlaczego nikt inny nigdy tego nie robił. Czyżby zasiadanie u metaforycznego tronu gwarantowało niezwłoczną deprawację?
Zmarszczywszy brwi, niecierpliwie obiła końcówką ogona o ziemię. Dlaczego on jeszcze poniekąd proponuje tej całej Lai zwierzenie się z minionych doświadczeń? Czy on przypadkiem chwilę wcześniej nie spieszył się gdzieś tak bardzo, że chciał zrezygnować z towarzystwa swej przyjaciółki? Gdzie w tym sens? Może różnooka nie znaczy dla niego tyle, ile ona sobie wyobraża...?
Lwioziemka ledwo powstrzymywała się od wtrącenia swoich trzech groszy do tego nudnego, przewidywalnego dialogu. Powstrzymywały ją resztki poczucia kultury, które ostały się gdzieś w jej beżowo-szarej istocie. Spokojnie, poczeka, przecież się nie pali...
Uśmiechnęła się, acz szczerość tego gestu daleko odbiegała od tego, którym uraczył Laję czarnogrzywy.


RE: Wzniesienie - Cherry - 01-06-2014

*Skakała cały czas przez drzewka i zarośle za Kijivu, ale dopiero kiedy nieogarnięta spadła z niskiego drzewa pojęła, że się zgubiła. Patrzała w prawo, w lewo, ale nie widziała jej. Biegła cały czas do przodu, aż natrafiła na pewien pagórek. Weszła na niego rozglądając się wokół. Może nie był on zbyt wysoki, ale jak mus to mus. Ruszyła w stronę tegoż miejsca. Postanowiła, że skoro zgubiła nową znajomość, nie warto jej szukać i lepiej zająć się własnymi sprawami. Musiała w końcu spotkać się z władcą stada, nie mogła przypisać sobie rangi członka bez żadnej realnej zgody. Gdy dotarła na wzniesienie, byłą lekko zmęczona więc nie biegła, tylko szła pewnym, dumnym krokiem aż ujrzała nieopodal jakieś lwy, a może wśród nich znajdzie przywódcę? Nie było jej to wiadome. Tak czy inaczej będąc jakieś 6, może więcej metrów od nich nagle ustała, sama nie wiedziała dlaczego. Zaczęła machać ogonem i z zaciekawioną miną przyglądała się im.*


RE: Wzniesienie - Laja - 03-06-2014

Po prawdzie, z każdą chwilą spędzoną w ich towarzystwie do Lai coraz mocniej docierało, że zaczyna się tutaj czuć nieswojo. To było dziwne uczucie, zmęczona głowa próbowała wytłumaczyć to długą podróżą, jednak żaden głos nie próbował nawet wytłumaczyć zachowania Feliji. Laja nie była ślepa - widziała, że nie była tutaj do końca mile widziana. Chociaż poczuła w piersi chłodne ukłucie, szybko uznała, że to nie był czas i miejsce, by się nad tym zastanawiać. Co tylko podkreśliło pojawienie się nowej persony. Laja z zaciekawieniem uciekła spojrzeniem w bok, mierząc przybyłą lwiczkę wzrokiem. Nie przypominała jej sobie - może to inna Lwioziemka? Może nie? Koniec końców, przywitała się z nią wesołym "cześć", po chwili jednak odwracając się z powrotem do króla.
- Nie chcę cię zatrzymywać, Mako. - Szybko przestawiła się na ton bliższy władcy, choć zabrało to z jej głosu trochę pewności. - Dlatego, jeśli tylko wyrazisz zgodę, pójdę już sobie i nie będę wam przeszkadzać.
Podczas podróży nabrała zamiłowania do wszystkiego, co dało się wyrazić skomplikowanymi słowami. Uwielbiała bawić się słowem, a największą nagrodą była dla niej właśnie rozmowa, którą teraz - mimo wszystko - pragnęła szybko zakończyć. Nie spodziewała się, że droga do codzienności będzie aż tak kręta.


RE: Wzniesienie - Cherry - 03-06-2014

Cześć.. *Powiedziała pewnym, ale urwanym tonem, dlatego że lwica odwróciła się szybko w inną stronę. Powiedziała do lwa po imieniu, więc nie była pewna, czy jest tym, kogo szukała na tych terenach. Zaczęła się zbliżać do lwów, podnosząc nisko, ale szybko łapy. Jakby to opisać.. wyglądało to jak kłus koński. Można to by nazwać marszobiegiem, ale to chyba nie to słowo. Tak czy siak ustała ok. 2 metrów od nich. Leciała z serdecznym uśmiechem, być może skłoniłaby się gdyby wiedziała, że Mako jest królem tychże ziem. Ale nie wiedziała. Była całkiem nowa. Próbowała poznać to od wyglądu, ale wiedziała, że wygląd niczego nie wyraża. W końcu czy ona, szczuplutka lwia panienka z zasłoniętym okiem wygląda na taką, co kocha tarzać się w kłopotach i posiadającą pod domniemanym grubym zaroślem włosów cztery szramy? Ano właśnie. Czekała na komentarze na temat jej przybycia, ale opracowała plan B, w razie, jakby nikt na nią nie reagował, po prostu chrząknąć i spytać o miejsce pobytu króla, ale to miał być tylko plan B.*


RE: Wzniesienie - Mako - 06-06-2014

Samo decydowanie o wojnie lub pokoju, to jedno, a fakt, czy pójdą się bić za ideały władcy, to już zupełnie inna sprawa. Mako dawał Lai sposobność do wypowiedzenia swych myśli, bowiem widział, jak w innych mogą kotłować się emocje jeżeli ciągle duszą je w sobie, poza tym, co złego miała by mu zrobić, aby już na starcie miał ją gdzieś?
W tym momencie Młody zdał sobie sprawę, że w ich kierunku zmierza kolejna osoba. Już chciał znów ponarzekać, że pogawędki nie wpływają dobrze na patrol, ale uznał że zamiast tego lepiej założyć, że zwyczajnie go zawiesił na czas innej, zdecydowanie ważniejszej kwestii.
- A kogoż my tu mamy? - zagadnął gościa. Czuł się swobodnie, bowiem był u siebie, miał wsparcie, a nawet jeśli ktoś miałby nań złe zakusy, to nie podchodziłby tak od frontu – no chyba że miałby tupet jak za trzech, a takich też już w życiu spotkał.
Nim usłyszał odpowiedz, na zadane pytanie, postanowił na powrót skierować swe wejrzenie na Laję. Patrząc na nią, wręcz czuł jak ta zaczyna się czuć coraz mniej pewnie. Nie ma się co dziwić, w końcu nie było Jej już trochę, a przywiązanie buduje się na codziennej relacji.
- Jasne, jak chcesz. W razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć. Cała reszta też krząta się po swych zwykłych miejscach: Vei w grocie, Manuela przeważnie gdzieś koło rzeki, ale mamy też kliku nowych, z pewnością ich poznasz w najbliższym czasie.


RE: Wzniesienie - Cherry - 06-06-2014

-Ja w sprawie stada, no.. Skoro mowa o nowych, nazywam się Cherry i szukam władcy tych ziem.. Czy to ty nim jesteś? *Chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedziała jak się wysłowić. Przez większość czynników w tle coraz bardziej nabierała pewności, że nieznajomy jest domniemanym władcą. Ale nie miała całkowitej pewności. Ale w razie czego, zwykle dzika i rozszalała Cherry wyciągnęła z siebie resztki dyplomacji, aby niczego nie zepsuć.*


RE: Wzniesienie - Felija - 07-06-2014

- A ja jestem Felija - rzuciła ni stąd, ni zowąd.
Pod pozorem uprzejmości nieudolnie starało się ukryć postępujące znudzenie.
Tak jak przed kilkoma minutami miała serdecznie dość tego, co tu się wyprawiało, tak teraz jej irytacja, miast minąć, jeszcze się wzmogła. A to za sprawą Cherry, która zajmowała uwagę zielonookiego. Ile to jeszcze miało trwać? Jak długo beżowa ma grzecznie czekać, aż on wszystko pozałatwia i... Pójdzie sobie, jak to wcześniej planował?
A figa!
Zapewne niespodziewanie dla nikogo, stanęła tuż przed swoim przyjacielem, odgradzając go od ostatniego gościa, do któremu to nie omieszkała posłać szerokiego uśmiechu.
- Deme, Cherry - przywitała ją, kiwając łbem, jak to kultura nakazywała. - Pozwól, że chwilowo ja z tobą porozmawiam. Tak, to jest Mako, król Stada Lwiej Ziemi. Chyba nie sądziłaś, że może być inaczej? To najsilniejszy i najodważniejszy lew w całej krainie! Patrz, jakie ma mięśnie, jaką ma grzywę!
Różnooka nie zwracała ani odrobiny uwagi na to, że zasłaniała Cherry niemal cały widok na opisywanego samca - bawiła się przednio i tylko to się liczyło. Samotniczka musiała uwierzyć jej na słowo.
- Ja nazywam się Felija i jestem jego asystentką - oznajmiła, wciąż wesoło szczerząc kły.
Ukłoniła się przed lwicą z przesadną kurtuazją.
- Dlaczego chcesz dołączyć do stada, bo mniemam, iż to cię tu sprowadziło, cna niewiasto?
Mimo że obca nie wyjawiła swego powodu zawitania na ich ziemiach, z jej dotychczasowych wypowiedzi i zachowania Wojowniczka wywnioskowała, że jej cel był właśnie taki.


RE: Wzniesienie - Cherry - 08-06-2014

-Miło mi cię poznać. *Zauważając zachowanie lwicy, wywnioskowała, jak się z nią obchodzić. Spotkała wiele lwów, i do każdego umiała się podporządkować, przynajmniej w pewnym stopniu, ponieważ większość rzeczy ma swoje granice. Ale jakby miała się wypowiedzieć na temat jej gadania, nazwałaby je przesadnym prorokowaniem, ale gdy chodziło o ważniejsze sprawy, gryzła się w język.*
-Tak, przecież widzę, ale nie jestem głupia, żeby oceniać po wyglądzie. *Mimo że starała się nie podpaść na niczym, jej duma była na tyle mocna, że nie miała zamiaru całkiem udawać kogoś kim nie jest, a jej odwaga dodawała pewności przy wrednej gadce. Więc nawet jeżeli by coś się stało, i jej nie przyjęli, odeszłaby z tych ziem z zimną krwią i znalazła inne miejsce. Chociaż wolała tego na razie nie robić.*
-Ta, zgadłaś. Po to przybyłam. Co mnie sprowadza? Szukam miejsca w którym znowu mogę poczuć się jak wśród przyjaciół. *Choć lwica mówiła normalnie, niespodziewanie mała kropelka, łezka niczym paproch wyleciała z jej oka, sama nie wiedziała dlaczego. Ale zanim zdążyła dojść do policzka, lekki wiaterek delikatnie podwiał ją do grzywki, która jakby była spragniona, natychmiast ją pochłonęła.*


RE: Wzniesienie - Mako - 09-06-2014

Już miał odpowiedzieć Cherry, ale w tym momencie minęła go Felija i cóż, mu zwyczajnie brakło słów. Gdy ta prowadziła tą farsę, brwi Mako powędrowały do góry w geście szczerego zdumienia, które również malowało się w wyrazie jego pyska. Nie ukrywając, dobrze się tego słuchało, ale trzeba mieć dystans do siebie i potrafić odróżnić, gdzie kończą się komplementy, a zaczyna się... Właśnie to. Najsilniejszy? Najodważniejszy? Ha, wolne żarty!
- Fel, odpuść. Nie zrobiła Ci nic złego – zabrzmiało zza Lwioziemki. Gdzieś w tym momencie Mako zorientował się, o co tak właściwie mogło chodzić z tym wybuchem. Chodziło o niego, a właściwie o jego czas, a właściwie o jego czas spędzany z różnooką. - Wróć, nie wie, że zrobiła coś złego. Jak tak Ci na tym zależy, to można Cię trochę awansować, czy coś.
Czarnogrzywy stanął obok tej, pięknej i mocno wyszczekanej osłony, posyłając Samotniczce coś na kształt nikłego, zakłopotanego uśmiechu.
- Dobrze, skoro już poznałaś moją „asystentkę” - tu pokiwał z politowaniem łbem, zerknąwszy na Feliję. – Jak słyszałaś, nazywam się Mako, obecnie zajmuję się Lwią Ziemie, Królową jest Vasanti Vei, ruda lwica, medyk, nie przeoczysz, na pewno. Co do reszty – mruczał cicho, zastanawiając się, jakimi to słowami został opisany. - Grzywa... I to by było na tyle. Rozumiem. Nie mam też powodów, aby Cię odrzucać. Od teraz jesteś jedną z nas. Mam nadzieję, że w przyszłości nazwiesz to miejsce domem. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, zwyczajnie mnie znajdź. Aa i tam odbywa się większość stadnego życia, a widok z góry jest, hm, sprawdź jak będziesz mieć chwile
Rzekł wskazując na Lwią Skałę i posyłając Cherry kolejny ciepły uśmiech. Chyba lubił to w tej robocie -dawać komuś nadzieję na lepsze jutro, patrzeć jak szczęście rozpala się we wnętrzach innych, aż w końcu uwidacznia się w ich spojrzeniu, czy codziennych gestach.