Król Lew PBF
Wzniesienie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wzniesienie (/showthread.php?tid=167)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Wzniesienie - Mako - 28-07-2014

Szybko chciał pospieszyć z odpowiedzą. Nabrał tylko powietrza, będąc zupełnie przekonanym, że jak zacznie mówić, to gładko mu pójdzie. Jedyną kwestia, która mogła go strapić, to przekazanie wszystkiego bez urażenia przyjaciółki
- No... - i w tym momencie okazało się, iż zupełnie nic mu nie przychodziło do łba, zupełna pustka. Wypuścił powietrze z cichym świstem, dając sobie jeszcze chwilę na zebranie myśli – No, Ty to Ty.
Odpowiedz godna Inn, nie ma co, ale taka prawda, to Felka. Rozgadana, mądra, zabawna, ładna (używana) ale to dalej Felija i tyle. Nie potrafił popatrzeć na nią w inny sposób, więc co się właściwie stało chwilę temu?
I jeszcze była odpowiedz! Ale to zdziwienie na Jej pysku temu przeczyło. Instynktowna odpowiedz? Tak, to by miało sens. A on? Też, przecież nie zrobił tego specjalnie. Co się dzieje?! Tak nie powinno być!
Kolejne zapytanie zdawało się w ogóle ni niego nie dotrzeć. Zaraz też zwlekł się z niej i uwalił obok. Tym razem też skrupulatnie badał Jej mimikę. Mruknął raz jeszcze, tyle że tym razem zmienił wydźwięk na coś przypominającego chrząknięcie. Wątpił by różnooka stwierdziła, że wcześniej to było chrząknięcie, ale warto spróbować.
- Tak, w jak najlepszym. Dlaczego pytasz? I nie patrz tak na mnie, bo dziwnie się czuję.


RE: Wzniesienie - Felija - 29-07-2014

Brwi samicy powędrowały wysoko do góry. Ostatnie kilka zdań zdecydowała się puścić mimochodem, bo zdecydowanie większą część uwagi przykuwały jego pierwsze słowa.
- Ja to ja? Co chcesz przez to powiedzieć? - prychnęła, niespodziewanie marszcząc owe brwi.
To bynajmniej nie brzmiał pochlebnie. Och, takiej zniewag nie można puścić płazem!
Przewróciła się na brzuch, by zaraz zwinnie wyleźć na otwartą przestrzeń. Stanęła naprzeciw Mako i otrzepała się z kurzu na tyle, że nie było go widać na pierwszy rzut oka. Kurzu, znaczy się. Mako zajmował za dużo miejsca, żeby móc pozbyć się go w tak trywialny sposób, choć jego najlepsza przyjaciółka w tym momencie sprawiała wrażenie, jakby nosiła w sobie nieopartą ochotę uczynienia czegoś podobnego.
- A ty... - Zmarszczyła brwi.
Uniosła łeb, poważnie wpatrując się w przyjaciela. Cofnęła się o krok czy dwa, ze złością machając ogonem.
- ...jesteś okropny!
Różnooka zamachnęła się łapą, ale nie uderzyła w lwie lico, tylko w ziemię. A uczyniła to tak zręcznie, że trochę brudu wylądowało na pysku czarnogrzywego, a reszta na grzywie właśnie.
Beżowa tymczasem zdążyła odbiec kawałek, śmiejąc się do rozpuku ze swego jakże wyrafinowanego kawału.
- Goń mnie! - krzyknęła na całą Lwią Ziemię, wieńcząc swą wypowiedź szerokim uśmiechem.


RE: Wzniesienie - Mako - 31-07-2014

Wyraźnie odczuł, że lwica nie jest zadowolona z odpowiedzi.
- Tak, Ty to Ty. Jesteś moją przyjaciółką. Najwierniejszą.
W tym momencie serce Felki pewnie urosło o trzy rozmiary i miało biedę pomieścić się w piersi, ale chwilę później Mako dorzucił jeszcze jedno zdanie, które najpewniej zrujnowało efekt. Cóż, gdzieżby się Młody zastanawiał nad taktownością w rozmowie z różnooką.
- I tyle.
Pytające spojrzenie, którym lustrował ją podczas zawieszenia głosu, w istocie okazywało żywą chęć dowiedzenia się, jaki jest – bo w swoim mniemaniu nie obraził rozmówczyni – więc usłyszenie jakiegoś pochlebstwa byłoby na miejscu. Zawieszenie głodu również sprzyjało jego podejrzeniom, gdyż wiedział, że ciężko będzie Jej przyznać coś dobrego. Jej słowa brzmiały w jego uszach jeszcze przez długi czas, jak został obrzucony błotem. Przez ułamek sekundy Młody wyraźnie został trafiony tym jakże rażącym hasłem i przez ułamek sekundy Młody nie umiał oprzeć się wrażeniu, że chce się jakoś odegrać, wygarnąć, ale gdy tylko usłyszał Jej melodyjny śmiech, wszystkie te uczucia odeszły w niebyt, tak jakby nigdy ich nie było. Zaraz też zawtórował swoim śmiechem, dźwigając się przy tym na równe łapy.
- Nie grzywa! Wszystko tylko nie grzywa! - zaskomlał i ruszył za nią pędem – Tego Ci nie daruję!
Jako że był sprawniejszy z pewnością doszedł Ją w niedługim czasie, a gdy już tego dokonał rzucił się nań, powalając na ziemię. Gdy Felija znalazła się pod nim, przygwożdżona, zaczął wcierać w nią brud, którym go obrzuciła. Co za różnica, łapy, szyja, pysk - atakował tam, gdzie się udało, bo Felija z pewnością nie będzie bezczynie dawać się obsmarowywać.
- Teraz Ci to wszystko oddam, chyba że grzecznie odszczekasz, to co na mnie powiedziałaś.
O tak, bawił się przecudnie!


RE: Wzniesienie - Felija - 31-07-2014

Początkowo biegła żwawo, ale nie z całych sił. Czasem odwracała roześmiany pysk, by upewnić się, że nie męczy się na darmo. Dopiero gdy zdała sobie sprawę, że Mako zbliżył się na niebezpiecznie bliską odległość, zdecydowała się na znaczne przyspieszenie kroku. Schyliła łeb i gnała chyżo niczym wiatr, przebierając smukłymi beżowo-szarymi łapami. Słyszała za sobą jego głos, a jednym uchem wyłapywała wymawiane przezeń słowa. Zaciskała wargi, uparcie prąc przed siebie...
Aż tu nagle łup!, znów znalazła się na ziemi. I teraz też leżała na niej taka brązowa kupa sierści, kości, tłuszczu, no, i może jeszcze odrobina mięśni się tu znajdzie.
- Chciałoby się! - burknęła, na moment odwracając łeb ku swemu przyjacielowi. - Aaa i co się martwisz o grzywę, twoja grzywa wcale nie jest taka fajna, widziałam lepsze!
Obróciła się na bok, rzucając mu zaczepne spojrzenie.
- I zabieraj te brudne łapska!
Wszędzie ziemia, wszędzie! Leży na ziemi, ma sierść w ziemi, zaraz pewnie znajdzie się w uszach, nosie... Byle nie w pysku, bo smakuje wyjątkowo ohydnie. I miło by było, gdyby nie wpadła jej do oczu, bo choć jej "genialnemu" wzrokowi mało co jest w stanie zaszkodzić, to takie okruchy w jej cudnych ślepkach zapewne okazałyby się nieznośnie drapiące.
Różnooka, nie poświęciwszy nawet minuty na obmyślenie swoich działań, prędko złapała w szczęki łapę lwa. Trzymała ją mocno za nadgarstek - nie zraniła go, skądże znowu. Ale gdyby spróbował ją wyrwać...
- Wrrr! - zawarczała z uciechą, bo na nic bardziej artykułowanego nie mogła sobie pozwolić.
Sama wyciągnęła ku niemu jedną ze swoich przednich łap, by zaczepić pazurami za skłaczoną grzywę, co raczej nie należało do najprzyjemniejszych przeżyć (mowa tu o Mako, bo akurat Felce sprawiało to zadziwiająco wiele radości).


RE: Wzniesienie - Mako - 02-08-2014

- Ha! Ciekaw jestem u kogo– zaperzył się momentalnie. - Cóż, nie moja wina, że masz spaczony gust.
Dokazywali niczym lwiątka, ale co się dziwić? Widywali się tak rzadko, a jak już, to był przeważnie zajęty, albo notorycznie mu przeszkadzano. Teraz dziwnym trafem miał spokój. Oj, dziwnym będzie, jeżeli ktoś teraz się napatoczy.
- Chciałoby się! - odparł do złudzenia naśladując głos Fel. Jaką „skłaczoną”, przepraszam bardzo? W tym momencie poczuł uścisk na nadgarstku. - A więc to tak?
Podniósł łeb, dając Jej chwilowo spokój. Próbował również unieruchomić Jej łapę we własnych szczękach.
- Coś bidnie wyglądasz, chyba przyda Ci się kąpiel.
Po tych słowach, capnął w zęby skórę na Jej grzbiecie i niczym kulawy żółw zaczął przemieszczać się w stronę wody, bowiem jego łapa w Jej pysku, jak i Jej łapa w jego grzywie, nie ułatwiały zadania.


RE: Wzniesienie - Felija - 05-08-2014

Lwica powędrowała panicznym spojrzeniem na prawo i lewo. Na wiele jej się to nie zdało, bo widoki przedstawiały się mniej więcej tak samo jak chwilę wcześniej. Jedyną różnicą było to, że szum rzeki pobrzmiewał coraz to wyraźniej. Wytrzeszczyła ślepia, usilnie zastanawiając się, jakież to kroki należałoby teraz podjąć, by nie skończyć w wodzie. Logika podpowiadała, by zająć miejsce na jakimś wyższym obiekcie, jak drzewo albo...
Hm.
Nieoczekiwanie rozluźniła ucisk szczęk.
- Sam jesteś spaczony - wydała z siebie ripostę godną Inn obudzonej późno w nocy (bądź też zdecydowanie zbyt wcześnie, kiedy każda normalna osoba przebywa w świecie snów).
Swą własną łapę wydobyła z czarnej grzywy, a następnie czym prędzej obróciła się na bok, wstała, odbiegła dwa kroki i... Wykonała zwinny skok prosto na jego grzbiet. Pazury prawej przedniej łapy były zaczepione o jego grzywę, zaś lewą potargała mu czuba na czole.
- Jeśli ja będę mokra, to ty tym bardziej! - zawołała triumfująco, szczerząc kły.
Wysunęła się bardziej do przodu, z trudem utrzymując równowagę. A było jej to potrzebne tylko po to, by wysunąć łapę tak bardzo, żeby zasłonić mu nią oczy (a przynajmniej jedno).
- Nic nie widzisz! - poinformowała go, zanosząc się trudnym do opanowania śmiechem.
Lewa tylna łapa była oparta o Mako, a prawa zwisała swobodnie. Różnooka zamilkła i wgryzła się w grzywę, by poprawić swą stabilność w tej niecodziennej sytuacji.


RE: Wzniesienie - Mako - 07-08-2014

Logika podpowiadała zajęcie jakiegoś wyższego położenia, ale żeby wdrapać się na niego?! Toż to niedorzeczność!
- Hm! Mówisz tak jakby miało mnie to zniechęcić – rzekł, postępując w stronę rzeki, radykalnie zmniejszając dystans.
Mimo że ten Jej wymyślny taniec na jego osobę był doprawdy irytujący przez drapanie w bok, naruszanie jego grzywy i ślinienie się na nią, to jakoś znosił go z uśmiechem na pysku.
Znajdował się już nad brzegiem, ale w takim miejscu, iż brzeg nie opadał łagodnie do wody, raczej wznosił się na nią niczym klif. Ciemna toń wody spowodowała zawahanie króla, który z przykrością zdał sobie sprawę, że teraz bez grzejącego słońca, wyschnięcie może okazać się dość trudne, bo jedynym źródłem ciepła będzie – jeszcze póki co – nagrzana ziemia.
Nie nacieszył się długo tym widokiem, gdyż jedno ze ślepi zostało zainfekowane prze dziwną chorobę znaną nielicznym – felinizm.
Starał się raczej nie ruszać, choć z takim balastem na grzbiecie nie było to najprostsze.
- Hej, kto wyłączył światło? Tak w ogóle to złaź, ciężka jesteś!


RE: Wzniesienie - Felija - 08-08-2014

Takie słowa jak "niedorzeczność" czy pokrewne "absurd" i "nonsens" nie występowały w felklowym słowniku. A nawet gdyby jakimś niezwykłym zbiegiem okoliczności tam zawitały, to i tak na niewiele by się to zdało. Ona nie widziała nic głupiego ani dziwnego w swoim zachowaniu - co najwyżej było to dla niej zabawne.
Chichot, który przez chwilę wydobywał się z jej pyska, nagle ucichł. Zastępiło go pełne wyrzutu prychnięcie.
- Cooo?! - wywarczała na uwagę o jej wadze.
Gdyby nie warstwa beżowej sierści, jej oblicze z pewnością pokryłoby się szkarłatem. Odchyliła uszy do tyłu, a sama ruszyła do przodu. Schyliła głowę, tak że teraz Mako miał doskonały widok na jej zbulwersowaną mordkę - tylko że do góry nogami.
- Chyba ty! - potraktowała go najlepszą ripostą, jaka raczyła jej się przypomnieć.
Jasnym jest, że ciężko byłoby komukolwiek wytrwać długo w takiej pozycji. Każdy o tym wie - tylko nie różnooka. Dlatego złość niezwłocznie ustąpiła szokowi, który również był widoczny tylko przez chwilę. Później pysk, podobnie jak cała reszta Felki, znalazł się w wodzie. Lwica nie zdążyła odwrócić się tak, aby uderzyć w taflę czterema łapami - upadła na grzbiet. Za to plusk był większy, więc, zgodnie z wcześniejszą obietnicą, Mako także był mokry. Szczególnie z przodu.
Lwioziemka czym prędzej wynurzyła łeb i, zanosząc się kaszlem, krzywo zerkała na przyjaciela.
- To przez ciebie - mruknęła, żeby przypadkiem nie miał ani grama wątpliwości co do swojej winy.


RE: Wzniesienie - Mako - 08-08-2014

- To, co słyszysz. Powinnaś zrzucić parę kilo.
Zamarł, gdy ta przeniosła się na przód, będąc jakoś dziwnie oczarowanym felkowym licem oglądanym w ten niecodzienny sposób. Przez moment nawet pomyślał coś w stylu „Ale ona fajnie wygląda...”
- Cóż, faktycznie mógłbym zacząć trochę ćwiczyć, choć i tak tragedii nie ma. Łażenie z Tobą na barkach raczej nie stanie się moim ulubionym zajęciem.
Gdy ta postanowiła dać nura w wodę, na jego pysku przez krótką chwilę zagościł szeroki uśmiech, który zgasł stosunkowo szybko.
- To nie moja wina, trza było się nie wychylać! Tak w ogóle to cała jesteś, prawda? Świetnie, a teraz wyłaź zanim się przeziębisz i... - odchrząknął – ogrzej się trochę.
Otrzepał się z wody i stanął stosunkowo niedaleko brzegu łagodnie schodzącego do wody.


RE: Wzniesienie - Felija - 13-08-2014

Felka pomarudziła jeszcze chwilę, zanim, cała drżąca i przemoczona do suchej nitki, podpłynęła do brzegu. Opuściła łagodną w swym nurcie, lecz okropnie chłodną rzekę. Łapy zwieńczone jasnoszarymi skarpetkami nieznacznie zapadały się w miękkie podłoże. Przeszła obok Mako, by, stanąwszy parę metrów od niego, otrzepać się z wody. Z jakiegoś powodu nie próbowała się odszczekiwać ani nawet nie starała się skierowywać kropel na jego brązową sierść.
Podeszła bliżej, kichnęła i położyła uszy. Rozdygotany ogon przylgnął do ciała, acz na niewiele się to zdało - wciąż odczuwała nieznośne, przeszywające zimno. Tyle dobrze, że nie było wiatru.
Przyjrzała się lwu z pewnym wahaniem. W pewnym momencie szybkim ruchem wstała, a następnie podeszła do niego i bez słowa otarła łbem o jego grzywę. Zamrugała ze zdziwieniem.
- Ciepły jesteś - zauważyła.
Usiadła i półświadomie wtuliła się w czarną grzywę. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy, czując przyjemne ciepło, powoli rozchodzące się po jej ciele. Początkowo nie zauważyła, że jedna z jej przednich łap spoczęła na palcach Mako. Gdy już zdała sobie z tego sprawę, odruchowo odsunęła łeb, otworzyła swe ślepia i, oczywiście, zabrała tę łapę jak oparzona.
- Wybacz - bąknęła speszona, nawet na niego nie patrząc.
Postawiła łapę na ziemi, spojrzała w prawo i w lewo, by upewnić się, że nikt tego nie widzi, i przysunęła się do samca z powrotem. Tym razem trochę się o niego oparła, co akurat najwyraźniej jej nie przeszkadzało, bo tkwiła tak dłuższą chwilę.


RE: Wzniesienie - Mako - 15-08-2014

Obserwacja chwili wahania Feliji spowodowała, że w jego głowie odtworzyło się wspomnienie. Widział kiedyś bardzo podobną sytuacje. Dawno temu, gdy udało się mu wyrwać z lochów Świtu, spotkał Fel na pustkowiu. Wyglądała tak biednie i miała takie smutne spojrzenie. W finałowej części rozmowy zawahała się moment, a później go przytuliła, zupełnie jak teraz. Ciekawe, czy to jedynie zbieg okoliczności.
Gdy do niego przylgnęła, rzucił spojrzeniem po okolicy, w końcu mógł to zrobić nawet z łbem Fel spoczywającym na jego grzywie, bowiem był wyższy.
- A Ty cała mokra. I zimna – spostrzegawczość godna Inn, ale co tam, jest noc, wiele rzeczy się mówi i robi bez przemyślenia.
Uspokojony faktem, że dalej są sami, powrócił do swych rozmyślań, z których wyrwał go dotyk, czy też raczej nacisk na jego łapę. Nic jednak nie zrobił. Doszedł do wniosku, że musi coś sprawdzić. Przełknął ślinę, skłonił łeb, chcąc nawiązać kontakt wzrokowy.
- Felija...


RE: Wzniesienie - Felija - 15-08-2014

Gdy uniosła wzrok na Mako, wciąż była doń przytulona. Dopóki nie miała potrzeby patrzenia mu w oczy, to nie czuła się przy tym niezręcznie, lecz kiedy on zaczął szukać jej spojrzenia, dotarło do niej, że coś jest nie tak. Tak, był ciepły, to wszystko było miłe... Lwica wciąż była mokra i bezlitośnie przeszywał ją chłód nocy, a jednak całkiem łatwo udawało jej się o tym zapominać, kiedy czuła dotyk ciemnej grzywy. Ale Felka, Mako, cisza i gwiazdy na niebie? Nie, nie, to jakoś nie współgrało, nie przebijało się do świadomości przez barierę wyjątkowo późnej pory.
Znów się odsunęła, choć nie za daleko. Nawet nie wstała.
- Hm? - odparła niezbyt przytomnym tonem.
Wraz z uczuciem zimna powracała jej świadomość i stosunkowo zdroworozsądkowy sposób myślenia. Zamrugała kilka razy i zamachała ogonem. Sprawiała wrażenie zagubionej i nie do końca zorientowanej, co się wokół niej dzieje i, co gorsza, co ona sama najlepszego wyczynia.
- Co? Co zrobiłam? - Zaniepokoiła się, odchylając uszy do tyłu.


RE: Wzniesienie - Mako - 16-08-2014

Zaskakujący niepokój jak na dwójkę lwów, którzy nie robią nic nadzwyczajnego, ale trudno się im dziwić. Gdy tak go wykorzystywała jako darmowy grzejnik, w tych wszystkich dreszczach targających Jej ciało mógł wręcz przysiąc, że wyczuł bicie serca. Napełniało go to jakąś dziwną mocą, czuł się tak jakby właśnie tam powinien się znajdować – u boku najlepszej przyjaciółki, zapewniając wsparcie.
Jego spojrzenie zdawało się sięgać o wiele głębiej aniżeli tylko na wygląd rozmówczyni. Trwał tak moment, aż zdał sobie sprawę, że musi w tym momencie wyglądać głupio. To co zobaczył usatysfakcjonowało go w znacznym stopniu. Widział radość i szczęście, trochę zmieszania, szczyptę dezorientacji i jeszcze kilka innych, ale nigdzie nie widział zionącego smutku, który towarzyszył podczas spotkania na Pustkowiu. Teraz nabrał pewności, że wszystko jest w porządku, dobra, morze nie tyle „w porządku”, ile „na pewno jest lepiej niż było”, a to już coś.
Spojrzał w dół na ślad swojej łapy, który tak pięknie odbił się w ziemi, bo Fel samą swoją obecnością nawilżyła glebę i jeszcze docisnęła jego łapę niczym prasa. Ślad był „nieco” większy niż ten, który zostawił w Ruinach całe wieki temu
- Naprawdę powinnaś zrzucić parę kilo – uśmiechnął się tajemniczo i patrząc to na nią, to na głęboki ślad, zaniósł się śmiechem.


RE: Wzniesienie - Kayra - 17-08-2014

Kayra tym razem nie chciała pakować się w głupie gierki Vantre i jej bezsensowne wyścigi. W przeciwieństwie do części watahy postanowiła dogonić ich zwykłym marszem, bo przecież pewnie i tak za daleko nie udało im się pobiec. A zwłaszcza prowodyrce całego zajścia. Chrząknęła, powoli odwracając się za siebie i z zadowoleniem stwierdzając, że bynajmniej nie została sama.
Ona też może zorganizować im jakąś rozrywkę. Tam dwa koty na wyciągnięcie ręki. I na ich widok na pysku Kayry pojawił się niesamowicie zgryźliwy uśmiech, w towarzystwie do błysku w oczach, który zawsze poprzedzały jakiś najnowszy pomysł na zabawę.
Jeszcze raz odwróciła się w stronę swoich towarzyszy broni by krótkim skinieniem pyska pokazać im ich obecny cel. Stłumiła w sobie śmiech, nim postanowiła się do nich zakraść.
- Ja bym sugerowała paręnaście.- Rzuciła wielce rozbawiona, wbijając pełen kpiny wzrok w przygrubą samicę.- Albo parędziesiąt.
Teraz nawet nie próbowała stłumić swojego chichotu, śmiała się tak głośno jak tylko potrafiła. Akurat niefortunnie dla Feliji- Kay udało się usłyszeć tylko ostatnie stwierdzenie samca, które okazało się być fundamentem do zgryźliwych hienich uwag. No cóż, ważne, że oni mają ubaw.


RE: Wzniesienie - Felija - 17-08-2014

Usłyszawszy jego słowa, Felka znów postawiła uszy i niepewnie się uśmiechnęła. Stopniowo odzyskiwała humor i pewność, że nic złego się nie dzieje ani stać nie może, w czym upewnił ją śmiech przyjaciela - był przy niej, tkwił tu w środku nocy, tylko dla niej...
Zastrzygła uchem. Coś tu jest? Ktoś?
- No wieeesz cooo! - żachnęła się.
Zaczepnie spróbowała pchnąć go łapą, zanurzając palce w smolistej grzywie.
Zmarszczyła nos i powoli odstawiła łapę na swoje miejsce. Powoli odwróciła się w stronę z której, jak jej się wydawało, dobiegał szelest traw, czyjś głośny, zdyszany oddech i ten zapach - wróć, smród. Znała go, już kiedyś to było, dawno temu... Tylko jednego gatunku nie znosiła ponad wszystkie inne za to, że niegdyś rozbił jej, och, co tu dużo mówić - stado, a więc praktycznie całe dotychczasowe życie.
Lwica (która, swoją drogą, ze względu na godny pożałowania wzrok nie była mistrzynią polowania, a co za tym idzie, miała stosunkowo szczupłą posturę) momentalnie przyjęła tak zwaną pozycję obronną. Mianowicie, wysunęła przednie łapy, opuściła i wysunęła do przodu łeb, odchyliła uczy i zaczęła warczeć. Trwało to może trzy sekundy, po których przypomniała sobie, że przecież hieny zwykle podróżują stadami i wątpliwym jest, żeby nagle spotkała samotnika (czy tam samotniczkę, jeden pies).
Odskoczyła, cofnęła się, ale wciąż stała obok lwa na swych burych drżących łapach.
- Mako, zrób coś, zarycz, cokolwiek - poprosiła cicho, z przejęciem, unosząc pysk ku jego uchu.
Bała się. Słabo widziała w dzień, a co dopiero o tej porze. Cóż z tego, że koty powinny szczycić się idealnym nocnym widzeniem... Różnooka była inna nie tylko pod tym względem. Ledwo dostrzegła jedną hienę, a co, jeśli tuż za nią czai się ich jeszcze więcej, których odory zlewają się ze sobą...?