Król Lew PBF
Jaskinia Tiba [Tene, Tib i Arvo] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Jaskinia Tiba [Tene, Tib i Arvo] (/showthread.php?tid=2548)

Strony: 1 2


RE: Jaskinia Tiba [Tene, Tib i Arvo] - Arvo - 05-08-2017

Uśmiechnął się lekko, gdy po raz kolejny dosięgnęła go aprobata Tiba i jego duża łapa w sympatycznym geście. Starszy lew coraz bardziej przypadał mu do gustu, w końcu każdy jest łasy na komplementy, a Arvo cenił je sobie szczególnie, nawet jeżeli nie do końca sam w nie wierzył. A poza tym... Tib dawał mu nadzieję. Coś, na co zawsze łatwo było złapać złotosierstnego. On żył samą nadzieją, bo cóż innego mu pozostało? Martwa rodzina i podbite stado. Najpierw Tene jakże łatwo przekupiła go nadzieją, obietnicą lepszego jutra, a teraz brązowogrzywy robił dokładnie to samo. A młodzik bezrefleksyjnie się na to zgadzał.
Nie lubił zmian. Chciałby mieć jedno miejsce, stałe, bezpieczne, do którego zawsze mógłby wrócić, w którym mógłby się zaszyć i zostać sam. A mimo to, aż zaczęło go świerzbić, by natychmiast opuścić te ziemie, pełne obcych lwów i twardych zasad. Bo wiedział, że te tereny nigdy nie staną się dla niego prawdziwym domem.
Drgnął, gdy Tene zareagowała tak gwałtownie, z początku nawet nie wiedział co było tego powodem. Spojrzał pytająco na matkę, lecz uspokoiła się ona tak szybko, że pozostało mu tylko uczucie zdezorientowania. Nie wiedział, co miał zrobić, więc już tylko przeniósł swe dwukolorowe ślepia na Tiba, spoglądając wyczekująco. I prosząco.
Nie miał nic przeciwko jego pomocy, wręcz przeciwnie. Lecz czy miał wiele do gadania?


RE: Jaskinia Tiba [Tene, Tib i Arvo] - Tib - 07-08-2017

Z lekkim uśmieszkiem na pysku Tib oczekiwał aż lwica skończy rozważać wszystkie za i przeciw i w końcu zajmie stanowisko. Trwał tak do momentu aż dostrzegł jak na pysku Tene odmalowuje się grymas złości. Nie zastanawiając się stary pozwolił by lwica swobodnie zabrała swoją łapę a delikatny uśmiech ustąpił z jego pyska, chociaż gdy tylko dotarło do niego co miała na myśli Tene, Tib musiał się nieźle wysilić by dalej zachowywać swój poważny wyraz.
Mein Gott, przecież mogłabyś być moją córką- pomyślał, o mały włos nie wybuchając głośnym, serdecznym śmiechem.
Chociaż z drugiej strony, spodobał mu się te nagły wybuch gniewu. Odkąd tylko pamiętał, Tib miał słabość do porywczych i agresywnych samic, w jakiś niezrozumiały dla niego sposób, to go kręciło.
Nein, jestem już na to za stary…- szybko przegnał nieprzyzwoite myśli i ponownie wbił wzrok w swoją rozmówczynię.
-Zaufania- odparł krótko -Jeśli chcemy zmaksymalizować nasze szanse na przetrwanie, to musimy działać jak zgrany zespół- dodał i popatrzył po swoich rozmówcach jednocześnie śląc im lekki uśmiech.
-Jeżeli kogoś napotkamy, pozwólcie, że to ja będę gadać-
było to raczej stwierdzenie niż pytanie, po którym stary podniósł się z zajmowanego przez siebie miejsca i spokojnym krokiem, ruszył w stronę wyjścia.
-To jak moi drodzy, możemy ruszać, czy zamierzacie tak czekać na pojawienie się Myra?- zażartował, jednak gdzieś głęboko w duchu trochę się tego obawiał. Jak sam twierdził, od dłuższego czasu prześladował go pech i stary Tib wolał nie kusić losu.


RE: Jaskinia Tiba [Tene, Tib i Arvo] - Tene - 10-08-2017

Odpowiedź Tiba nie była tym czego się spodziewała, ale można by rzec że dosyć przekonująca i zachęcająca. W końcu Tene właśnie tego oczekiwała od stada, co teraz chciał zapewnić jej Tib - współpraca, dla wspólnych korzyści, w walce o przetrwanie. Lwica zdała sobie sprawę że w gruncie rzeczy znajdują się w podobnym położeniu, oboje chcą odejść z Królestwa, a przez to staną się zdrajcami, wraz z Arvo. Nie wiedziała jeszcze że nie niesie to za sobą żadnych konsekwencji, a bez tej wiedzy czuła wiszące nad nimi zagrożenie. Ponadto starszy lew miał pewien bagaż doświadczeń, a te niewątpliwie się przydadzą. Decyzja została podjęta, pomimo nie opuszczającej lwicy podejrzliwości i obaw, musiała podjąć jakiś krok, zacząć działać. 
- Dobrze, zaufam ci - odparła, patrząc w oczy Tiba. Przeniosła wzrok na syna, najgorzej martwiła się o niego, chciała mu zapewnić stały dom, stado, a tymczasem będą zwykłymi zbiegami, samotnikami, zdanymi tylko na siebie nawzajem. Na kolejne słowa przytaknęła nieznacznie, wahając się jeszcze chwilę czy to aby dobry wybór? Dołączając do Królestwa miała nadzieje że mimo wszystko stanie się jego częścią, że znalazła swoje miejsce, a później gdy porwała Arvo że tutaj nie możliwym będzie by dowiedział się prawdy... Myliła się? Nie tak to sobie wyobrażała, więc teraz pozostało jej tylko, bez zbędnego rozpamiętywania i żalu, pozostawić to miejsce.
- Chodźmy synku, czas już iść - ruszyła za Tibem.

//zt?