Król Lew PBF
Skała Skazy - na zewnątrz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - na zewnątrz (/showthread.php?tid=50)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Giza - 12-08-2014

Już miała iść za Otieno, kiedy na skale pojawił się przywódca stada, do którego Giza miała zamiar dołączyć. Uśmiechnęła się do niego szelmowsko przy czym nabrała głęboko powietrza, które było coraz bardziej rześkie, i szybko wypuściła je przez nos.
- Zauważyłam, że mało tu lwic - zaczęła wtrącając swoje spostrzeżenie i uwagę jednocześnie. - Więc uznałam, że przyda wam się wsparcie, hm?
To oczywiście miała być odpowiedź na zadane przez Ragnara pytanie. Tak, pozytywnie rozpatrzyła jego propozycję. Nie miała zamiaru wiązać swojego losu z głupcami z innych stad, to wydawało się jej być obiecującym. Czy się myliła? Okaże się oczywiście w przyszłości.
- Pozwolisz, że udam się na spoczynek? Rano postaram się odnaleźć lwice i zmobilizować do wspólnych łowów - oznajmiła tonem kogoś pewnego siebie, ale również i pełnego zaangażowania. Lwice powinny polować, inaczej stado głoduje inaczej one tracą formę. A to przecież nie byłoby niczym dobrym.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 12-08-2014

Lwisko uśmiechnęło się krzywo pod nosem na stwierdzenie tamtej.
-No pewnie, bo sama z siebie nie masz interesu, żeby dokądś dołączyć. Tylko czysta chęć niesienia bezinteresownej pomocy, hę?-parsknął, zaciągając ostatnią głoskę, i spoglądając na tamtą spod przymrużonych cwaniacko powiek.
Oczywiście było mu na rękę, że tamta chciała wstąpić w ich szeregi, ale jej odpowiedź.. no cóż, sama obudziła w lwisku chęć podrażnienia się z nią.
Kosmaty łeb przekrzywił się, a jasne ślepia omiotły ze zdziwieniem sylwetkę szarej.
Zamierza spać w nocy i robić w dzień?
Spytał w myślach, nie do końca pewien czy tamta rzeczywiście to miała na myśli.
W końcu upalne dnie od zawsze były głównie przesypiane z niewielkimi przerwami-to zmrok rozbudzał kocie zmysły, pozwalając pod osłoną nocy na korzystniejsze polowania w chłodnym, rześkim powietrzu.
Ostatecznie puścił tamtą informację mimo uszu, zakładając, że to jednorazowy przypadek.
-Jasne, idź.-odmruknął krótko.-Tylko.. mała formalność.-dodał zaraz, a kąciki warg uniosły się nieznacznie.
Samiec dźwignął się z podłoża, tym samym zbliżając się do swej kolorystycznej odpowiedniczki. Nachylił kosmaty łeb tak, aby znalazł się na równi z nią, po czym otarł mocno bokiem pyska o żuchwę tamtej. Z jednej i z drugiej strony, zostawiając na niej sowitą porcję swojej woni, która zwieńczała ogół procedury rekrutacyjnej. Ostatecznie pozwolił sobie uszczypnąć zębiskami szyję tamtej, czemu zawtórował słaby uśmiech, po czym odsunął się na początkową odległość.
-Na sawannie, za największym pagórkiem znajduje się opuszczona termitiera-nasze legowisko. Od teraz również twoje, Gizo.-dodał, chcąc nieco poinstruować tamtą.


/lel nie chce mi się czekać na jednego posta, w którym i tak wyjdziecie

Po czym skinął lekko, znikając zaraz.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Giza - 10-09-2014

Poszła sobie. Głównie w poszukiwaniu innych lwic i członków stada.

/ zt. sorry, ale to się tak długo ciągnie, że nie chce mi się blokować postaci .-. rychło w czas .-.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Myr - 31-05-2015

Wędrowałem wiele dni szukając tego o czym mówił mi dziadek jak byłem mały. Nie byłem pewny gdzie ma szukać tych ziem, jak one wyglądają teraz. Machnąłem ogonem przecinając nim powietrze. Skałą która rzuciła mi się w oczy trochę przypominała tę z opowieści. Czyżbym w końcu dotarł na miejsce? Na mym pysku pojawił się lekki uśmiech. Musiałem jednak uważać, jeśli ja widzę, oznaczać może to, że naruszyłem pewnie czyjeś terytorium. To nie koniecznie może się dla mnie skończyć przyjemnie. Westchnąłem jedynie i ostrożnie podążałem do ów skały. Pogoda nie rozpieszczała, ja jednak osobiście lubiłem deszcze i wodę. Trochę mniej komfortowo się w deszcze porusza ale powietrze jest takie przyjemne a i samemu jakby siły się ładują. Jednakże sam fakt lubienie takiej pogody nie musi oznaczać, że lubiłem być przemoknięty. Ruszyłem lekkim truchtem nadal starając się zachować czujność. W końcu dotarłem na jej zbocze i postanowiłem trochę tutaj posiedzieć. Jeśli pogoda pozwoli powędruje dalej, kto tam wie. Przeciągnąłem się i położyłem pod jedną z mniejszych skałę. Oblizałem pysk lekko i ziewnąłem. Mając łeb na swych łapach obserwowałem krajobraz. Trochę senne było to zajęcie. Do swoich nie miałem zamiaru wracać, zresztą i tak nie byłem im potrzebny zbytnio, a o troch nie miałem ochoty się ubiegać. Za duża to odpowiedzialność. Zastrzygłem lekko uchem i pogrążyłem sie ostatecznie w swych myślach.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 31-05-2015

Dwugrzywy wyłonił się zza skały... już od kilku minut czuł, że ktoś nieznajomy zawitał na jego terytoria... powoli miał już dosyć. Całe szczęście znalazło się już dwóch, którzy mogliby go trochę wyręczyć. Niemniej jednak nie miał zamiaru unikać spotkania z intruzem. Zwolnił i ruszył w stronę, co za ironia, kolejnego ciemnogrzywego. Niski pomruk opuścił gardło samca, ot na ostrzeżenie. Jeśli tamtemu nie zależało na spotkaniu, powinien wiać ile sił w łapach.
Nim się odezwał, uważnie przyjrzał się młodemu samcowi... na dobrą sprawę ten przypominał Saixa. Choć z drugiej strony...
Zatrzymał się kilka kroków przed zielonookim.
- Wiesz, że przekroczyłeś granicę stada Zachodnich...?
Raczej nie było mowy o braku wiedzy, świadomości, czy nie-wiadomo-czego. Tereny były codziennie patrolowane...
- Po co tutaj jesteś?
Skoro już przylazł, to miał w tym cel. I skoro, to i tak i siak już ten tutaj się pojawił, to lepiej było załatwić sprawę tu i teraz, niż miałby się włóczyć po jego ziemiach.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Myr - 31-05-2015

Z zamyślenia wyrwał mnie pomruk. Zastrzygłem uchem i rozejrzałem się wstając z miejsca. Po chwili zauważyłem postawnego z dwukolorową grzywą. Zapewne albo pan tych ziem albo jakiś zwiadowca. Poruszyłem lekko wąsami. Nie miałem zamiaru się i tak spouchwalać, nie znam go przecież. Nie uniosłem łba zuchwale, byłem raczej w pozycji defensywnej z niżej usytuowanym łbem.
-Szukałem władce tych ziem, tego kto używa tej skały- No używanie to może i błędne określenie ale z opowieści słyszałem, że władca nie raz obserwował z tej góry. Na jego drugie pytanie poruszyłem lekko końcówką swego ogona.
-Chciałem dołączyć do stada, proszę pana.
To mogło dziwnie brzmieć ale na ty nie wypada rozmawiać z kimś starszym a po jego grzywie można określić, ze na pewno był i więcej niż tylko kilka miesięcy.
-Jestem Myr- Przedstawiłem mu się. Nie obawiałem się go ale mimo to wolałem pozostać czujnym. Nie potrzeba mi jakiś teraz walk.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 31-05-2015

Spojrzenie samca złagodniało nieco, a i on sam nieco się uspokoił. Swoją drogą, dziwne było, że nagle tylu samców chciało dołączyć... W każdym razie, przynajmniej może będzie spokojnie.
- To masz szczęście.
Trochę zaskoczyło go nietypowe określenie przywódcy, no ale cóż. Wielka Skała nie miała już aż tak wielkiego znaczenia, jak kiedyś. Służyła teraz za punk widokowy, a w nadzwyczajnych wypadkach jako miejsce spotkań. W końcu z racji swojej wielkości była widoczna ze znacznych odległości.
Docenił też formę grzecznościową, którą zastosował Myr. Może to była tylko próba podlizania się, może uśpienia jego czujności... a może po prostu forma grzecznościowa bez podtekstów.
- A ja Kahawian, przywódca Zachodnich Ziem.
Odpowiedział krótko. Po chwili z jego pyska padło kolejne pytanie.
- Dlaczego chcesz dołączyć właśnie do tego stada?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Myr - 31-05-2015

Na stwierdzenie, że mam szczęście lekko uniosłem łeb spoglądając na niego i czekając na to co powie. Nie do końca w tym momencie wiedziałem w czym to szczęście ma się objawiać. Jednak kiedy usłyszałem, że mam przed sobą właśnie przywódce tych ziem poczułem się trochę nie pewnie i zarazem w jakiś sposób zadowolony tym zbiegiem okoliczności.
-Miło mi jest poznać- Skinąłem lekko łbem. Na jego pytanie zamyśliłem się na moment.
-Jak pewnie się domyślasz nie jestem z tutejszych ziem- Wziął lekki wdech i kontynuował- Mój dziadek opowiadał mi o tych ziemiach i stadach. Należał do jednego będącego tutaj na tych ziemiach bardzo dawno temu- Rozejrzałem się raz jeszcze. Raczej nie mogłem się pomylić? Nie.
-W swojej ojczyźnie nie mam co szukać i tak jak dawniej mój dziad ja również wyruszyłem. Zależy mi aby dołączyć do stada. Wiem, że opowieści to opowieści ale mimo to chciałbym być częścią tych ziem.
Chyba zacząłem się trochę miotać w swych słowach.
-Oczywiście nie chce się narzucać- Nie chciałem być uznany za jakiegoś desperata czy natręta. Nie miałem złych ani wrogich zamiarów. Spoglądałem na niego z uwagą.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 31-05-2015

Samiec zaśmiał się cicho.
- Nie obraź się, ale przez twoje futro myślałem, że właśnie tutaj masz jakąś rodzinę... znam już dwóch samców o sierści tak ciemnej, jak twoja. Jeden z nich to jednak tsavo, więc jego wykluczam.
Poza tym krótkim wtrąceniem, wysłuchał już w ciszy odpowiedzi Myra. Kolejny sentymentalny... nie wydawało mu się jednak, że Saix bądź ten młody odwoływali się do Szkarłatnego Świtu... a jeżeli już, to jego początków. Drażniło Kahawiana to strasznie- niewiedza. W miarę możliwości, powinien się wypytać o to złotookiego. Może Laja również wiedziała coś na ten temat? W końcu była uczennicą Rafikiego. Powinien mieć chociażby najmniejsze pojęcie o tym, kto rządził przed nim, co się działo, od czego zaczął się konflikt z Lwioziemcami. Przynajmniej teraz będzie miał czas, by to zrobić.
- Rozumiem... muszę ci jednak powiedzieć, że władcy i nasz charakter nieco się zmienił. W każdym razie... każdy tutaj ma swoje obowiązki. Ot, samce odpowiadają za patrol, samice za polowania. Młode wychowujemy wspólnie. To duży skrót.
Szczerze powiedziawszy, chciał jak najszybciej wrócić na Szczyt. Nie chciał zostawiać Nuru zbyt długo samego, nawet pod okiem Vult.
- A więc jaka decyzja?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Myr - 31-05-2015

-Nie ma problemu, tam gdzie mieszkałem, większość ma takie ubarwienie, daje nam to lepszy kamuflaż, bo na sawannie nie koniecznie się nadaje- No jest się trochę bardziej widocznym. Jednak jeśli ktoś ma dobre umiejętności to i z tym sobie poradzi bez problemu.
Kiedy przemówił ponownie słuchałem go dalej z uwagą.
-Bardzo dużo czasu minęło i liczyłem się z tym faktem- W końcu wszystko się zmienia...
-Jestem zdecydowany- Powiedziałem już pewniej w jego kierunku. Dołączenie do stada to coś więc niż te obowiązki, o których mówił. To coś więcej. Przynajmniej dla mnie było to czymś więcej. Zastrzygłem lekko uchem czekając na jego dalsze słowa.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 31-05-2015

- To świadczy dobrze o tobie, że sobie poradziłeś.
Faktem było to, że złota sawanna z radością zdradzała tych nieprzystosowanych do radzenia sobie z tymi, którzy sobie z nią nie radzą. Fakt, że młody samiec miał tego świadomość i zdołał sam przetrwać świadczyło o tym, że wiedział jak sobie radzić. Niewielka ilość zwierzyny i dosyć odkryte granice nie pozwalały na błędy. Słysząc zgodę, uśmiechnął się nieco szerzej.
- No dobrze. Póki co, zostajesz adeptem. Jak poznasz już stado i poznasz granicę, chciałbym sprawdzić twoje umiejętności walki. Najpierw jednak odpocznij.
Kahawian zamilkł na dłuższą chwilę... starał się jakkolwiek ułożyć względny plan w głowie.
- Z czasem zostaniesz strażnikiem. Nasze stado to nie tylko zlep lwów, które razem śpią, polują. To rodzina... i dlatego muszę być pewny tych, którym powierzam ważne funkcje. A co do stada i ich członków...
Dwugrzywy zwolnił nieco.
- W stadzie jest dwóch samców, Otieno i Saix. Poszukaj ich. Co do lwic... jest Maya, Kalani, Giza, Deyne Nyota i Maoni. Lwiątka, Frigg, Busara, Runa, Nuru i Damaja. Postaraj się w miarę szybko poznać grupę, będzie ci łatwiej.
Zatrzymał się w końcu.
-Jakieś pytania?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Myr - 31-05-2015

-Trzeba sobie jakoś radzić- Nie byłem mistrzem ale potrafiłem, w końcu i tak na naszych zimach jak i tu trzeba jakoś przeżyć. Pozwoliłem sobie na to aby usiąść i nie stać tak cały czas. Wysłuchiwałem jego słów nie przerywając mu ani na chwilę. Starałem się wszystkie imiona zapamiętać. Trochę tego było ale w końcu się wszystko zapamięta.
-Nie mam żadnych pytań i dziękuję- Skłoniłem się lekko. Była to dla mnie wielka szansa nowy start. No i w końcu w ślady dziadka. Czułem się rozradowany acz nie było to zbyt widoczne. Czasem emocje trzeba chować.
-Zaraz udam się poznać tereny.
Tak w końcu jeśli będzie trzeba je ronić i pilnować to trzeba wiedzieć jak duże one są.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 31-05-2015

Skinął łbem. Rozmowa była szybka, konkretna, bez zbyt wielu wtrąceń z tematami wziętych z... znikąd, czyli tak jak powinno być. Na wywody dotyczące przeszłości, myśli, opinii i pierdołach o pogodzie mogli poświęcić czas kiedy indziej. Teraz obu im się śpieszyło.
- Spokojnej drogi. Dobrym pomysłem byłoby zacząć od sawanny... tam najszybciej kogoś znajdziesz. A tymczasem, uważaj na siebie. Mnie wzywają obowiązki.
Skinął łbem samcowi, po czym równym truchtem ruszył w swoją stronę.

z.t


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Myr - 31-05-2015

-Bywaj-Skłoniłem się i spojrzałem jak odchodzi. Sam udałem się tam gdzie mi polecił samiec. On w końcu wie najlepiej gdzie się przejść. Ruszyłem w tamtą stronę.
z.t


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Maya - 05-07-2015

Ostatnimi czasy odnalezienie Mai graniczyło z cudem. Pojawiała się tylko na polowaniach, wtedy, kiedy była potrzebna, później rozpływała się w powietrzu jak widmo czy nocna mara. Nikomu nie wyjawiając powodu, bez ustanku patrolowała ziemie stada, każdego dnia wybierając sobie inną trasę. Treningi zupełnie zmieniły swój harmonogram - a wszystko dlatego, że już dłużej Maya nie potrafiła ukrywać przed sobą swojego wieku. Widziała w swoim odbiciu jaśniejące pomału futro, twardniejące rysy, odczuwała coraz częstszą potrzebę odpoczynku, sił nie miała już tyle co kiedyś. Wiek, niewidzialny, nieuchwytny łowca w końcu chwycił ją za ogon. Nawet jej największy i najczystszy gniew nie był w stanie tego odmienić. Starzała się.
Odpoczywała teraz, w myślach poszukując wyjścia z tej sytuacji. Przeczuwała, że nadchodził powoli moment, w którym będzie musiała ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu. Co najwyżej zajmując może miejsce mentora.
To by jej nie wystarczyło.
Jeszcze nigdy wcześniej zieleń jej ślepi nie była tak zimna, a gniew w jej sercu tak wielki.