[Z] Wycieczka - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: [Z] Wycieczka (/showthread.php?tid=1010) |
RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 20-05-2014 - No bo... no bo... jak to ta trawa rośnie? Na nas rośnie? To jak będę spać to mnie zarośnie? - wybałuszyła oczka z przerażeniem wizualizując sobie przed chwilą napisany scenariusz. - To przecież straszne, mamo! Ale... ja bym chciała porozmawiać z żyrafą, a potem ją upolować, byłoby tak chyba lepiej, prawda? Powiedziałabym - ciągnęła poważnie, powoli, myśląc intensywnie nad każdym słowem - że dzień dobry, miła pani, chciałabym panią upolować. I wtedy byłyby równe szanse! - rozradowała się nagle, bo pomysł sam w sobie wydawał jej się genialny. - Bez skradania się, ale na raz, dwa, trzy! Z wyprężoną piersią popatrzyła na... o! Dopiero teraz zauważyła, jak blisko zdołały podejść. Szybko więc przeskoczyła wzrokiem z zebry na zdecydowanie ciekawsze zwierzę, jakim była żyrafa, przekręciła łepek i uśmiechnęła się. - A ja bym mogła polować na młode? Bo ja też jestem przecież "młode", to chyba mogłabym... RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 20-05-2014 Pokręciła łbem. - Nie, Frigg. Trawa rośnie na nas dopiero wtedy... kiedy zapadamy w sen, z którego się już nie budzimy. Nie musisz się bać, ciebie długo to jeszcze nie spotka. Póki lwiątko znajdowało się na jej grzbiecie, nie miała zbytnio możliwości uspokojenia i przytulenia małej. Dostrzegła małe drzewko- udała się w jego cień. Powiedziała tylko kremowej, że zatrzymają się tylko na chwilę. Potem znowu wejdzie na jej grzbiet i ruszą dalej. Rozmowę podjęła ponownie, gdy obie leżały w cieniu, a niebieskooka znajdowała się między łapami matki. To były zbyt poważne kwestie i wymagały odpowiedniej atmosfery. Krótki lwi pocałunek wylądował na łebku księżniczki. - Sen to nic strasznego... każdy z nas musi odpocząć. Inaczej nie byłabyś zdolna bawić się czy uczyć się. Spojrzała z powagą małej w oczy. - Póki jesteś ze mną lub z tatą... żadne z nas nie pozwoli, by coś się stało. Pamiętaj o tym. Westchnęła cicho i spojrzała znów na żyrafę. - Skarbie, to nic by nie dało. Przecież dla każdego życie jest czymś bardzo ważnym. Gdybyś spróbowała czegoś takiego, to żyrafa mogłaby zapolować na ciebie. Lekko przygarnęła do siebie Frigg. Nie wiadomo skąd, nagle przy żyrafie pojawiło się jej znacznie mniejsze wydanie. Dey z lekkim uśmiechem obserwowała, jak młode zaczęło ssać matkę. - Każda mama bardzo kocha swoje dziecko. I każda zrobi wszystko żeby je ochronić. Przez chwilę milczała. Przecież nie mogą mówić ciągle o takich rzeczach... a więc... Nosem trąciła lekko Frigg, zerwała się na cztery łapy i spojrzała radośnie na córkę. - Berek! No dalej Frigg, przecież znasz tą grę! Odsunęła się na kilka kroków i czekała na reakcję. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 20-05-2014 Nie przerywała mamie. Ułożyła łepek na jej wielkiej łapie i słuchała uważniej niż poprzednio, tym razem rozumiejąc znacznie więcej. Błękitne oczka śledziły pasące się w oddali zebry, co chwila zerkały na szczudłonogie żyrafy i powracały do pasiastych. I małe żyrafiątko nie uszło uwadze Frigg, ba! stało się obiektem bardzo wnikliwej obserwacji. Oczywiście, że kremowa kluska od razu chciała zapytać o to, jakim cudem żyrafa mogłaby upolować lwa, lecz nim zdążyła to zrobić, razem z oddalającą się mamą uciekła wygodna podpora pod główkę. W odpowiedzi na niewypowiedziane pytanie otrzymała zachętę do gonitwy, na którą nie śmiałaby nie przystać. - Ha! - wyrwało się z jej zmarszczonego zadziornie pyszczka. Zlokalizowała postać Deyne i zamiast ruszyć do biegu, wybiła się mocno i skoczyła, nabierając od razu potrzebnego pędu. Teraz już mogła gonić! RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 20-05-2014 Wydawało jej się, że tym razem udało jej się rozwiać część, a może i większość wątpliwości lwiczki. Uf, jedna wielka kwestia życiowa została przedstawiona. W każdym razie... Z jej pyska wydobył się śmiech, gdy Frigg rozpoczęła gonitwę. Nie umykała małej za szybko, bo co to by była za radocha? W zasięgu małych łapek raz po raz znajdował się ogon lub któraś z łap matki. Co jakiś czas nawet znajdowała się między ich kompletem! I do której się tu rzucić? Dey chciała zachęcić małą do wysiłku. W taki sposób przecież uczymy się pościgu za ofiarą... W końcu Frigg miała swoją okazję. Tylne łapy matki znalazły się w końcu w jej zasięgu. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 20-05-2014 Biegła co sił w małych łapkach, starając się dogonić mamę najszybciej, jak potrafiła. Nie myślała o żadnym sprytnym podbiegu, wybiciu, okrążeniu... miało być szybko i już, i teraz. Tak, jak żaden lew nie upolowałby dla siebie smacznego obiadu. Lecz skoro tylko nadarzyła się okazja, Frigg postarała się ją wykorzystać - od razu, bez namysłu sięgnęła łapką do nogi mamy. Jednak straciwszy jeden z czterech punktów podparcia straciła równowagę i zamiast dosięgnąć celu, zrobiła kilka zgrabnych fikołków... zatrzymała się leżąc na grzbiecie. Nie do końca wiedząc, co się stało i dlaczego tak wyraźnie zarysowany przed nią cel nagle zniknął. Mamo...? RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 20-05-2014 No cóż, w każdym razie radziła sobie dobrze. Do chwili gdy gdy w nieodpowiednim momencie zdecydowała się sięgnąć po jej łapę. Jasny pysk mimowolnie skrzywił się, gdy obserwowała niezbyt przyjemne zetknięcie malca z ziemią. Całe szczęście trawa była gęsta. W każdym razie zwolniła kroku i po chwili ponownie znalazła się nad Frigg. Jasno brązowy nos na chwilę zanurzył się w jasnym futerku, a oddech lwicy łaskotał młodą. Po chwili Dey delikatnie łapą pomogła młodej wstać. Żeby było fair, walnęła się obok na ziemi i przewaliła na grzbiet. - Poddaję się, wygrałaś. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 20-05-2014 - Wcale nie wygrałam, nie złapałam cię! - obruszyła się bardziej pro forma niż z serca, po prawdzie będąc niezmiernie ucieszoną takim obrotem spraw. Postanowiła jednak pozostać w obranej roli i nie obrócić pyszczka, a w przestrzeń nad nimi rzucić zwięzłe wyjaśnienie: - Potknęłam się o własne łapy, to głupie. Kremowa kluska stawiała sobie zdecydowanie zbyt wysokie, jak na swoje możliwości, poprzeczki. Chciała umieć więcej, być większą, być mądrzejszą, sprawniejszą, dorównać mamie, dorównać tacie, a do tego wszystkiego być lepszą od Szyszek. Uh... I teraz znowu przegrała ze sobą, tak jak wówczas, gdy szukała właściciela dwugłowego cienia. Znowu. Znowu nie sprostała własnym oczekiwaniom, a co najgorsze - nie miała pojęcia, w jaki sposób temu zaradzić, jak naprawić błąd, jak podnieść się i spróbować jeszcze raz. RE: [Z] Wycieczka - Kahawian - 20-05-2014 Dey sapnęła, gdy wyciągnęła łapy w stronę Frigg. Nieco wysiłku ją wymagało, nim w końcu mała siedziała na jej piersi, otoczona naznaczonymi plamkami, dużymi łapami. - Ej, wcale że nie jest głupie! Już prawie mnie miałaś. Zobacz, jeszcze trochę i będziesz doganiać mnie bez problemu. Rozumiała, co się teraz działo w tej małej łepetynce. Skoro nie wyszło, to czemu miałoby kiedykolwiek wyjść? liczyła, że to co zaraz powie, nieco podniesie małą na duchu. A fakt, że właśnie ma okazję patrzeć na matkę z góry, też mógł w tym pomóc. - A wiesz co? Powiem ci coś w sekrecie. Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz! Jej oczy błysnęły poważniej, a łapa przykryła część pyska. Rozejrzała się jeszcze niepewnie, czy są same na milion procent. - Gdy byłam w twoim wieku, bardzo bałam się wyjść z jaskini, w której mieszkałam ze swoją mamą. Po prostu nie podobał mi się ten pomysł. Przecież to wszystko było tak wielkie! Wszystko zasłaniała trawa... przecież mogłam się tak łatwo zgubić! Przerwała i uśmiechnęła się lekko. - Ale przecież musiałam wychodzić. Choćby po jedzenie... na początku to było tylko kilka kroków. Musiałam w kilku skokach wrócić do groty. Powoli jednak odchodziłam coraz dalej od niej. I wiesz co? Spodobało mi się. Tak bardzo, że spędzałam na dworze cały dzień. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 21-05-2014 Nie czuła się zbyt komfortowo patrząc na mamę z tej perspektywy, co znalazło odzwierciedlenie w subtelnych drgnieniach ogonka. Mimo wszystko, z uszkami skierowanymi lekko w tył, słuchała. I nie wierzyła. Mama? Mama się bała? - Jak to się bałaś? Nie mogłaś się bać. Ja lubię, jak coś jest duże. Tata jest duży, ja chcę być taka jak tata, taka duża, więc lubię duże rzeczy, duże drzewa, dużą trawę, dużą żyrafę. Jak to się bałaś? Jak mogłaś być cały czas w jaskini? Jaka była twoja mama? Na chwilę zamknęła pyszczek i chwilkę później wróciła do muśniętego chwilę temu wątku. A był to jeden z jej ulubionych wątków... - Urosnę taka jak tata i będę taka jak on. Będę mu pomagać, będę taka silna i będę miała blizny, bo będę walczyła. I się nie będę niczego bała! Bo tata jest najsilniejszy i największy. Najdzielniejszy. A w trakcie mówienia uciekła spojrzeniem gdzieś w górę, przeskakiwała wzrokiem z gałęzi na gałąź, kręciła łepkiem i rozkoszowała się szukaniem nowych epitetów określających niezwykłość Ragnara. - Taka jak tata - zaśmiała się, spoglądają w dół na mamę z uśmiechem, czekając na aprobatę. RE: [Z] Wycieczka - Kahawian - 23-05-2014 Zaśmiała się cicho. - Frigg, każdy się boi. Nie ważne, czy duży czy mały. W zasadzie rozumiała jej tok myślenia. Na niej po prostu to robiło wrażenie... Mina lwicy zrzedła, gdy kluska zadała serię pytań... a w najgorszym z możliwych spytała o swoją babcię. No cóż, jak trzeba, to trzeba. - Moja mama? Bardzo tęskniła za moim tatą. Długo czekałyśmy, aż on przyjdzie... jedna z lwic przynosiła mojej mamie, a potem i mnie jedzenie, więc nie musiałyśmy wychodzić. Ciągle liczyła, że on jeszcze się pokaże... a ja stawałam się coraz starsza. Chciałam się bawić. Niestety, ona nie miała na to ochoty. Stała się niemiła... nawet dla mnie. Któregoś dnia stwierdziła, że skoro nie chcę z nią czekać, to mam wyjść i sama się czymś zająć. Miałam wyjść sama gdzieś, gdzie nigdy nie byłam. A ona mi nie pomagała. Stwierdziła że jak będę niegrzeczna i wyjdę, to stanie się ze mną to samo, co z tatą. Nie wrócę. I dlatego się tak bałam. Słysząc wywód Frigg, zamruczała cichutko. Całe szczęście udało im się zejść z niekoniecznie przyjemnego tematu... - Na pewno. Uśmiechnęła się lekko i łapą musnęła łebek małej. Ale w środku coś ją straszliwie bolało. Czyżby zazdrość i poczucie bezwartowości? Prawdopodobnie... RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 23-05-2014 - Oooo, mamo! To byłaś strasznie biedna! - rozczuliła się Frigg i pociągnęła noskiem. Nie za bardzo wiedziała co odpowiedzieć, chociaż odczuła w serduszku współczucie względem mamy, odczuła je bardzo mocno i nawet ponad miarę. Siedziała więc z pyszczkiem skierowanym w bok, z uśmiechem przyjęła dotyk matczynej łapy na swojej główce i zastanawiała się nad tym, jak pocieszyć Nyotę-lwiątko. Bo nie wiedziała, że to rozdział zamknięty. Uważała, że mama jest tym, co się wydarzyło, że wszystko jest tak samo aktualne, jak było kiedyś. Dlatego roztrząsała. Chciała rozwiązać problem. - Gdzie jest teraz twoja mama? Może mogłyby ją znaleźć i wszystko wyjaśnić? Może by przeprosiła, że tak przestraszyła swoją córkę? RE: [Z] Wycieczka - Kahawian - 23-05-2014 - Nie było tak źle... przecież niektórzy wcale nie mają rodziców. Tak jak Szyszki... Dey zamruczała cicho. Nie chciała, żeby jej córka zbytnio analizowała cały temat. Bo to już zamknięta historia. I nie sensu w otwieraniu starych ran.. było, minęło. Kolejne pytanie z gatunku niewygodnych. Lwica nie zdołała zatrzymać smutnego westchnięcia, które wyrwało jej się z jej pyska. - Nie wiem, skarbie. Dawno jej już nie widziałam. I nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy... Zamyśliła się na chwilę i odwróciła wzrok. Mimo że przed odejściem widywała ją codziennie, sypiały w tej samej jaskini... to nie rozmawiały ze sobą. Za dużo je różniło. Każda próba porozumienia kończyła się jeszcze jeszcze większą kłótnią. Dopiero gdy się zorientowała co właśnie robi, zmusiła się do przywołania uśmiechu. - Nie myśl o tym. A teraz... gdzie chciałabyś iść, hm? Jeszcze trochę i będziemy musiały wracać do domu. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 23-05-2014 Posłuchała mamy. Poszła za jej prośbą i zostawiła sprawę w spokoju. Bo zadane jej pytanie wymagało szybkiej interwencji... Bardzo szybkiej! - O nie, nie wracamy! - spanikowała. Dodała ledwo otwierając pyszczek, nieśmiało: - Tak mi dobrze tutaj z tobą, tylko z tobą. I Deyne mogła poczuć na swoim brzuchu smyranie zaniepokojonego, wprawionego w ruch ogonka. Frigg ześlizgnęła się z mamy, zgięła łapki pod sobą. Leżała na ziemi, ale główkę ułożyła na maminej szyi, w ten sposób przygwożdżając ją do ziemi i unieruchamiając. No bo jak to! Gdyby się ruszyła musiałaby ją z siebie strącić! Umknęła wzrokiem w stronę pasących się zebr. Chociaż właśnie w tym momencie przypomniała sobie o tym, że pasiaste mówią, nie nabrała wielkiej ochoty na bliższe ich poznanie. Szczerze powiedziawszy jej myśli oscylowały wokół zupełnie innych spraw. - Nie wiem, gdzie bym chciała pójść, ale żeby tam była woda, bo chce mi się pić. I może mogłabym do niej wejść? Popływać? - ożywiała się, nasycając nowym pomysłem. - Jestem już przecież duża, mogę pływać. RE: [Z] Wycieczka - Kahawian - 23-05-2014 No i jak tu wygrać z dzieckiem... - No dobrze, póki co nie trzeba. Ale prędzej czy później musimy! Przecież tata będzie się o ciebie martwił. Spojrzała ciepło na swoją córkę. - Miły taki dzień spędzony we dwie, co? Z niemym rozbawieniem obserwowała poczynania kremowej kluski. Sprytne zagranie, choć jeśli Dey byłaby zdecydowana, nie miałoby szans na powodzenie. No ale w obecnej sytuacji... niech będzie po jej woli. Minimalnie przekręciła łbem i różowym jęzorem kilkukrotnie przesunęła po jej sierści. - No dobra... to pójdziemy nad tamte jeziorko. A co do pływania, mogę cię nauczyć. Także zobaczymy. Jej jasna kita musnęła mały nosek. - Tylko wiesz... musisz mnie najpierw puścić. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 23-05-2014 Argument o tacie był bardzo przekonywujący! A z puszczeniem mamy nie było problemu, bowiem propozycja z jej strony wyrzuciła Frigg w górę, jak z procy. Uradowana zaczęła przebierać wszystkimi czterema łapkami, gotowa by postawić mamę na cztery łapy już, teraz, zaraz. - Puściłam! Kilkakrotnie otwierała pyszczek, by powiedzieć coś jeszcze, ale jak to w sytuacji, gdy ofiarowywane jest coś upragnionego bywa, obawa, że zostanie to utracone nakazywała nienaganne zachowanie. Więc łapała hausty powietrza, szczerzyła ząbki w uśmiechu i niecierpliwie czekała na to, aż Deyne podniesie się z ziemi i zaprowadzi ją na miejsce. Z każdą chwilą stawało się to coraz bardziej problematyczne. Rosnąca ilość pytań podszytych nieskrępowanym entuzjazmem domagała się natychmiastowego wypowiedzenia. |