Król Lew PBF
Stos uschniętych gałęzi - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Stos uschniętych gałęzi (/showthread.php?tid=1627)

Strony: 1 2


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 04-02-2016

Najpierw bije, późnej przeprasza, teraz krzyczy? No cóż za niezdecydowana lwica. Wzruszył ramionami, ignorując jej wywód
- Skąd są te badyle, jak myślisz? - Nie obchodziło go to właściwie, ale chciał posłuchać lwicy. Ostatnio starał się chować agresję jaka pulsowała mu we łbe i całkiem dobrze mu to wychodziło, ale wymagało to ćwiczeń, a rozmowa z lwicą była właśnie takim ćwiczeniem. Spojrzał na nią przez chwilę zastanawiając się czy mógłby kogoś takiego polubić... Cóż pożyjemy zobaczymy.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 05-02-2016

Zastanowiłam się chwilę nad pytaniem Beliala.
- Nie wiem - powiedziałam w końcu. - Ale ten, kto usypał ten stos, musiałbyć albo bardzo duży i silny, albo strasznie uparty. Mało kto miałby dość cierpliwości do znoszenia tych gałęzi. - Dodałam z niekłamanym podziwem. Sama nie zdołałabym z pownością usypać tego stosu. - Ciekawe tylko, czemu ma służyć. Bo chyba nie do wspinaczki? - Zpytałam w próżnię. Nagle mój pysk rozjaśnił zawiadiacki uśmieszek. - A zresztą, sama to sprawdzę! - Warknęłam z determinacją i podbiegłam do podstawy stosu, tam, gdzie znajowały się najgrubsze i największe gałęzie. Ostrożnie wskoczyłam na jedną, wbijając w drewne pazury. Potem skoczyłam na następną. I jeszcze na kolejną. Po kilku minutach męczącej spinaczki byłam mniej więcej w połowie drogi. Musiałam uważąć, bo tutaj zaczynały się kolczaste gałęzie i łatwo mogłam się zranić. Wbiłam mocniej pazury w gałąź przed sobą i zaczęłam na oślep macać tylną łapą, szukając oparcia.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 17-02-2016

Belial pokręcił łbem...
-Wątpię że znajdziesz tam coś wartego tej wspinaczki... Chyba że że sporego guza, bo zaraz zlecisz... - Przyglądał się jej poczynaniom. Myślał przez chwilę o tym że w Cieniowisku niema lwic, może warto ją porwać i zaciągnąć do groty? Niby to nie najlepszy sposób na przekonanie kogoś do wstąpienia w szeregi stada... Ale przy okazji można by narobić trochę lwiatek a później wyrzucić matkę... Nie, potrząsnął łbem aby pozbyć się tych myśli, ostatnio więcej plugawych myśli pojawiało się w jego łbie.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 18-02-2016

Przewidywania Beliala niestety się sprawdziły. Nie udało mi się znaleźć oparcia dla tylnych łap, a na domiar złego, gałąź której się trzymałam zaczęła się wysuwać ze stosu. Chciałam wbić pazury w inną, lecz nie zdąrzyłam... Z głośnym krzykiem i łoskotem runęłam w dół, na ziemię. Od niechybnej śmierci uratował mnie wyjątkowo gruby konar, który utworzył coś na kształt daszku nade mną i ochronił przed innymi spadającymi gałęziami. Konstrukcja walącego się stosu przygniotła mnie i uwięziła, niczym w drewnianej klatce. Byłam w pułapce, w nieprzeniknionych ciemnościach i bardzo źle się czułam. Bolały mnie miejsca w które rąbnęły gałęzie i wbiły się kolce i bardzo się bałam, że chroniący mnie konar zawali się na mnie i pogrzebie na wieki.
- Pomocy... - zawołałam ledwo słyszalnie. Miałam nadzieję, że Belial mnie ocali.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 18-02-2016

Cóż za chory dzień, wiecznie coś! Skoczył pod stos gałęzi i wyszarpał kilka z nich tak aby te które były wyżej zaczęły znów spadać. Tym sposobem lwica nie miała już żadnego podparcia i zaczęła spadać. Belial oczywiście przyglądał się zajściu i ustawił się w miejscu gdzie powinna spaść Nafasi. Stanął na ugiętych lekko łapach i zacisnął zęby, wiedział że z tej wysokości uderzenie jej ciała nie będzie należało do przyjemnych. Stało się... Nfasi z całym impetem spadła na grzbiet samca co zredukowało siłę upadku, oczywiście Belial nie ustał na łapach i został leżeć pod jej ciężarem. Czuł że wszystko go boli i nie będzie tak łatwo wstać. Miał ochotę rozszarpać ją na strzępy, sam nie wiedział dlaczego jej pomógł, powinien dać jej spaść.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 18-02-2016

Krzyknęłam gdy stos jeszcze bardziej się zawalił; pomyślałam, że Belial zdradził i zamierza mnie zabić. Jednak zamiast zgniąć przygnieciona kłodą, spadłam wprost na grzbiet lwa. Cicho jęknęłam, lądowanie było twarde. Jednak, upewniwszy się, że niczego sobie nie złamałam, natychmiast wstałam z leżącego Beliala. Stanęłam obok niego, przyglądając mu się z niepokojem. Jeśli on coś sobie złamał lub zginął, to będzie twoja wina, pomyślałam.
- Eee... Dzięki za ratunek - wykrztusiłam. - Eee... Jesteś cały?


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 18-02-2016

- Jestem cały... Ale tobie chyba brak piątej klepki... - Warknął złowrogo i niezdarnie dźwignął się na łapy. Zaciskał zęby i powieki, czuł jak ledwo może się ruszać. Nie miał jednak ochoty patrzeć na lwicę, czuł że gdyby nie to że teraz wszystko go boli to stałaby się jego kolacją. Ruszył więc przed siebie mijając ją nie dźwigając łba. Ledwo co szedł, raczej wolno kuśtykał. Zauważył że łeb przestał boleć, czyli kolejnym sposobem na ból łba był ból wszystkiego... Durna zamiana.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 19-02-2016

Pokiwałam smutno głową.
- Ech, tata zawsze mi to mówił. Wiesz, zawsze miałam najbardziej szalone pomysły z całej naszej rodziny. Chyba tylko dziadek Asante mi dorównywał... - Powiedziałam. Na chwilę oddałam się wspomnieniom i usiadłam, przymykając dwukolorowe oczy.

// Wiem, że krótkie, ale nie miałam weny :(


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 19-02-2016

- Daj mi spokój... - Burknął ponownie, idąc przed siebie postękując. Wkurzyła go swoim zachowaniem, albo teraz jest mu coś winna albo lepiej niech da mu święty spokój bo wyleje na nią swoją złość. Miał ochotę przypalać ją żywym ogniem, jak głupi musieli być Ci lwioziemcy aby nie móc sami sobie dać rady. Poco ją w ogóle ratował, miała teraz leżeć martwa, właściwie jest mu winna wdzięczność a nawet życie.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 19-02-2016

Otworzyłam oczy i spojrzałam na Beliala.
- Wybacz - mruknęłam. Aby udowodnić, że zamierzam spełnić jego życzenie w stu procentach, wstałam i usiadłam się tyłem do lwa, wbijając wzrok w zawalony stos gałęzi. No, nieźle narozrabiałam; zniszczyłam bezpowrotnie porawdopodobnie jeden z cudów świata!


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 23-02-2016

Usiadł pod pierwszym lepszym drzewem i z daleka przyglądał się lwicy. Ciągle się zastanawiał czy nie dać upustu swoim czarnym żądzom i myślom, czy nie rozszarpać jej na strzępy. Mógl przecież to zrobić a mimo wszystko ta nadal żyła, czemu uratował jej dupsko? Dziwne. Padł na bok i nie ruszał się, odpoczynek się przyda przed dalszą drogą, więc poleży tu sobie jeszcze chwilę i potem sobie pójdzie. Cisza teraz była tym co mogło uspokoić Beliala.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 23-02-2016

Siedzałam nadal, nieruchoma jak drzewo i wpatrywałam się w obraz zniszczenia przed sobą. Myślami wybiegałam daleko. W przeszłość. Do czasu dzieciństwa. Do rodziny... Trochę za nimi tęskniłam, ale nie bardzo. Kiedy ich straciłam, byłam dosyć mała i niewiele pamiętałam z tamtych czasów. Tylko tyle, że tata miał takie same oczy jak ja, tyle, że brązowo-błękitne. A mama miała zielone. Miała też niewielką grzywkę, o której zawsze marzyłam. A tata... miał mój nos. Wyglądu Waziego i Kody nie mogłam sobie przypomnieć.


RE: Stos uschniętych gałęzi - Belial - 29-02-2016

Belial poznał już kilka lwic z Lwiej Ziemi, dawało to dość jasny obraz jakie to musi być stado. Poznał też Cavuma, który choć robił najlepsze z nich wrażenie to tak coś było z nim nie tak. To wszystko sprawiało że nie bał się tego stada, teraz wiedział że zagrożenie może przyjść tylko z jednej strony i to właśnie tam należało się pilnować. To wszystko należało opowiedzieć stadu, to ważne spostrzeżenia, które mogły bardzo się przydać. Wstał na łapy, czuł się już znacznie lepiej. Ruszył przed siebie w stronę czegoś co było jego domem, jednak jeszcze przystanął na chwilę i głośno zawolał do samicy.
- Nigdy nie zostawaj w cieniu, nie ukrywaj się tam i unikaj mroku... Szybko staniesz się pożywieniem gdy nie posłuchasz. - Przestroga dość tajemnicza, ale jakże prawdziwa. Ruszył wolno przed siebie.

z.t


RE: Stos uschniętych gałęzi - Nafasi - 01-03-2016

Gdy kroki Beliala ucichły w oddali, a jego słowa wryły mi się głęboko w pamięć, wstałam. Odwróciłam się, upewniłam, że lew naprawdę sobie poszedł, a potem ruszyłam przed siebie. W siną dal.

z/t