Ród - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Ród (/showthread.php?tid=919) |
RE: Ród - Alaina - 08-04-2014 -Jakie to miało znaczenie, kim była, zdradę karze się śmiercią-fuknęła- Ale z jednym muszę przyznać ci racje, gdyby nie te pieprzone wilki, już dawno czarna wąchałaby kwiatki od spodu-z cichą rezygnacją w głosie mruknęła, nie ważne że ton wciąż pozostawał oschły a sama jej postawa zdawała się zionąc chłodem, odpuściła, nie nękając już Taki chłodem lazurowych ślepi. Spojrzenie przeniosła gdzieś indziej, przed siebie, zastanawiając się także co zrobić z tym co już mają. -Jakieś plany co do dalszej drogi? RE: Ród - Maya - 09-04-2014 Nie umykała jego oczom ta wewnętrzna walka. Nie był to żaden szalony zając, żeby ten dziwaczny widok umknął jego oczom, wiedział zresztą, czego szukał. Widział, że królowa lodu topniała od wewnątrz. Odwracając od niego wzrok sprawiała wrażenie łudzącej się, że zaraz na jej życzenie spadnie śnieg. Na to nie mogła liczyć - mogła natomiast polegać na uśmiechu od brata. Kącikiem ust zawędrował do wspomnień, do szalonej potyczki z wilkami, której ślady wciąż na sobie nosił. Szybko natrafił też na obraz czarnej szmaty, która leżała sobie obok i podziwiała widowisko, żywo wachlując Levisa ogonem. Nie mógł nie obudzić w sobie i jego własnej krainy lodu, choćby i tafla była cienka. Z przyjemnością sam leżałby i z uśmiechem obserwował, jak Raita przerabia Darkned na miazgę, choć sam wolałby dorzucić do tego i swoje trzy grosze. - Ojcu byłoby smutno. - Zrobił zmartwioną minę, ograniczając swój komentarz do tych kilku słów. Potem, o zgrozo, spojrzał na Raitę. A jako, że jakimś cudem nie zamarzł od tego najzimniejszego z wszelkich zimn, to starczyło mu sił nawet na odpowiedź. Pokręcił łbem. RE: Ród - Alaina - 09-04-2014 -Taa, ale nam już nie... Chyba że szkoda własnych pazurów które płaczą za krwią jakiej się jeszcze nie napiły-przymykając z lekka oczy, powiedziała przeciągle , w między czasie podnosząc i łapę aby wraz z wypowiadanymi słowami przyglądać się i wysuniętym pazurom, jakie zdawały się coś w tej samej chwili z pełną rozkoszą ciąć, powoli i jakże dokładnie ,lecz nie trwało to długo, gdy nagle odstawiła łapę a ona wyprostowała się. -Jego już nie ma, na nic zda się osoba z przeszłości, która ją zniszczyła- dodała bardziej ponurym głosem, wracając i do oschłego tonu jaki zdawał się tylko na drobną chwile ją opuścić I tak Taka, nie mylisz się, jeśli w jej słowach odczytałeś jedną informacje, on nie żyje. Syjon umarł. RE: Ród - Maya - 09-04-2014 Złapał myśl nawet silniej, niż Raita mogłaby przypuszczać. Tylko czekał, aż w końcu w rzece zimnych słów znajdzie się jedna kra, na której dryfowały resztki tego, co niegdyś zwało się Syjonem. Pamiętał go dobrze, pamiętał każdy jeden zakamarek, ukryty korytarz i kryjówki, raz zwiedzane samemu, raz z Mali. Pamiętał wielkie hale, pamiętał ogrody, pamiętał okoliczne bagna. Może nawet odrobinę tęsknił za chłodnym, statycznym pięknem tamtego miejsca. Wartości, które miał reprezentować Syjon umarły jednak w nim szybko - wystarczył widok sponiewieranej matki, szał ojca i jeden cios od Nepala, by stał się dla niego niczym więcej, niż strzępkiem ledwie tego, co mu przypisywano. Chcąc, nie chcąc, oznaczało to, że Taka był teraz głową nieistniejącego już rodu. Czuł się na tyle wyróżniony, by powstrzymać się od ziewnięcia. - Padł Levis, padł Nepal, Nakuru i Mali odeszły, matka pewnie też. Nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Satal była dla niego jedyną istotą, do której żywił ciepłe uczucia. Ukochana matka, za którą wskoczyłby i w ogień, bez wahania - pomimo niskiej wartości, jaką miała w oczach ojca, pomimo tego, jak sama zdawała się czuć mała przy Levisie, on miał okazję poznać ją z tej innej strony. Jako kochającą, drogą matkę o wielkim sercu. Nie było w jego życiu drugiej takiej lwicy, jak ona. - Czyli Syjon upadł. RE: Ród - Alaina - 09-04-2014 -Zaraz, chwila, co miałeś na myśli mówiąc że Nepal padł? Nie powiesz mi chyba że i on nie żyje -szeroko otwierając oczy ale i zbyt mocno reagując na samo wspomnienie brata który narodził się w tym samym czasie co ona, sprawiło że kamienna facjata szarej ,rozpadła się, zastąpiona niepokojem. Nigdy nie spodziewała się że osoba jaką najmocniej ceniła, tak szybko odejdzie. Pal licho jego lipną rodzinę Nepal, to Nepal, jej ukochany starszy braciszek. O ojcu już wiedziała, o matce, heh o niej dowiedziała się niedawno, nim ostatecznie odeszła chcąc dokonać zemsty na żmii jaka zrujnowała panujący porządek w Syjonie. Jakże delikatny i kruchy, zbudowany na marnych fasadach skoro tak nie wiele było trzeba aby zakradła się zgnilizna i przeżarła więzy. Raita pokręciła z niedowierzaniem głową, na pysku i kształtując niemrawy uśmiech. Jakoś nie docierała do niej myśl o śmierci Nepala, nie akurat jego, ale i jak to się stało, przecież był młody , pełni sił... -Wiesz jak umarł -zapytała do długiej chwili zadumy w jaką zdołała zapaść , starając się i przywrócić maskę obojętności na pysk ,lecz marnie jej to szło. Widać było ze ta informacja nią wstrząsnęła. RE: Ród - Maya - 09-04-2014 On nie żywił do Nepala takich uczuć. Jego śmierć była dla niego bardziej zaskoczeniem, niż powodem do rozpaczy. Niemniej pamiętał każdą chwilę, którą spędził z bratem - te złe obok tych dobrych. Po tym, co się wydarzyło i po tym, jak Nepal stracił rozum w imię wartości równie martwych co sam ich pomysłodawca, wolał widzieć go martwego, niż żywego. Bardziej było mu żal Nakuru i Mali - to było jeszcze wtedy, gdy nie umiał życia. Teraz znał je na wylot i starał się zawsze być o krok przed nim. Dlatego odpowiedział Raicie szybko i krótko. - Zmogła go choroba - wyjaśnił, głosem takim, jakby mówił jej o pogodzie - widziałem tylko jego gnijący szkielet. Nie było nawet czego grzebać. To, jak bardzo Raita wydała się zaszokowana wiadomością również mu nie umknęło, choć jedynie zanotował to w pamięci, podpisując krwistym "ale pierdolniętą byliśmy rodziną". Chwilę później przekreślił to, nadpisując słowem "byliście". Rozliczył ich już ze wszystkiego wcześniej - teraz tylko przeskakiwał z trybu swej machiny na tryb, badając. Licząc. Poznając. I przede wszystkim grając. Nawet Darkned była tylko przystankiem na jego drodze. Przez co była zapewne czymś ważniejszym, niż kiedykolwiek była dla niego Raita. RE: Ród - Alaina - 10-04-2014 Mało kogo ceniła, mało kto był wstanie dostać się do jej zimnego i jakże wyrachowanego serca, skoro umiała bez skrupułów zabić własne rodzeństwo, nowo narodzone, bezradne, przyczyniając się i do rozpaczy matki. Samo zaakceptowanie Taki zajęło jej zbyt wiele czasu, a co miało nastąpić dopiero w chwili gdy złączył ich wspólny cel zemsty, wcześniej był dla niej przeszkodą i gdyby nie to że matka otoczyła go zbyt troskliwą opieką prawdopodobnie była by ostatnią Syjońską córą. -Czyli wrócił do domu by umrzeć.-wypuszczając ciężko powietrze mruknęła zamykając na chwile oczy- Zbyt szybko umieramy, stanowczo zbyt szybko ..Ale i gdzie podziała się jego idealna rodzina, partnerka i córka gdy zapewne je potrzebował. Skoro to ty grzebałeś jego ciało. Czyżby opuściły go gdy życie z nim stało się im mało wygodne ...-pogarda, czy tylko to uczucie mogła okazać nawet w tej chwili, gdy myślała o partnerce Neapal'a i jego córce, na powrót otwierając oczy do których powrócił chłód. Niestety, ale nigdy nieczuła względem nich cieplejszych uczuć, czego i sama Nakuru kiedyś miała okazje doznać ,w czasie gdy pierwszy raz natknęła się na nią w Syjonie Czyż Raita nie planowała jej usunąć... RE: Ród - Maya - 10-04-2014 Taka znajdował sobie inne powody do wystawiania rodzinie rachunku. Gdyby natomiast wiedział o tym, czego była zdolna dopuścić się Raita, zapewne i nad jej głową wisiałyby teraz jego pazury. Gdyby tylko wiedział, że był Ostatnim na więcej znaczeń, niż jedno, zapewne zaistniałoby następne. Na szczęście dla niej - nie wiedział. - Sam je przegnał. - Sprowadził siostrę na ziemię, znużony jej tonem. - Wróciły do niego szybko, ale był już umierający. Niedługo później Nepal zdechł. Był ślepym idiotą, jak ich ojciec. Dumy za piętnastu, siły za dwudziestu, rozumu zaś za grosz. Obaj umarli w imię wyimaginowanych idei - jaki ojciec, taki syn. Jak pasożyt, cała ich wiara w nieistniejące wartości przerodziła się w chorobę, która pożarła ich całych, przysłaniając rozum, przysłaniając rozsądek, przysłaniając wszystko. W przeciwieństwie do nich, Taka nauczył się, że za wszystko należy płacić - za głupotę zaś podwójnie. A tej nie mógł odmówić ani Nepalowi, ani Levisowi. Sam stanął w obronie ich idei, przepędzając wilki, które również uwierzyły w baśń o wielkości Syjonu - jednak dzięki hipokryzji Levisa i obecności Darkned poznał, czy było warto walczyć. Niektóre rzeczy zostawały w rodzinie. Opuszczanie wszystkich wtedy, gdy najbardziej byli potrzebni. Tę zasadę i Levis, i Nepal, i Raita opanowali do perfekcji. Taka nigdy nie był klaunem tego cyrku, nie tańczył też, jak mu zagrano. Nawet najwprawniejsze oko gubiło się wśród nut, gdy dźwięk smyczka w końcu spełnił rolę stryczka. Resztę wyżarły kruki. RE: Ród - Alaina - 10-04-2014 -Byłeś tam, widziałeś, skąd możesz to wiedzieć-mruknęła mrużąc z lekka oczy, nijakim głosem, jednakże z odrobiną sarkazmu i w jej myśli chcąc go stłamsić. Było to coś za czym nie przepadała- sztuczna przemądrzałość jaka mogła nie mieć poparcia, w końcu zmalał go martwego, nie spodziewała się aby miał z nimi miał jakikolwiek kontakt, a ona nie potrzebowała nie potrzebnych teorii nie popartych faktami. Momentami zbyt twardo stała na ziemi. Ale i ach słodka hipokryzjo W takim razie moje pytanie brzmi tak- gdzie i on był, gdy Syjon umierał ? RE: Ród - Maya - 11-04-2014 Taka zaś wiele sobie z tego nie robił. Potoczył wzrokiem po nieboskłonie, jakby w chmurach - przyczynie pożaru - szukał czegoś, co byłoby w stanie ją spopielić. - Rozmawiałem z nimi po jego śmierci. - Wyjaśnił, teatralnie znużonym głosem, jakby tłumaczył coś miesięcznemu lwiątku. - I to ja kazałem im odejść. Uprzedzając pytania, zostałem po tym w Syjonie przez jakiś czas, zabezpieczyłem ukryte wejścia. A potem odszedł - to musiała wyczytać ze spojrzenia, skoro tak natarczywie go szukała. Przewidział, do czego będzie zmierzać, jednak dla niego Syjon i to, co miał reprezentować było byle mrzonką, nic nie wartym bajdurzeniem o lepszych czasach, od których z każdym krokiem uciekali coraz dalej. Ona sama była zaprzeczeniem wszystkich wartości, w które zdawała się wierzyć - ale to już wiedziała tylko ona sama. Poza duszami zabitych przez nią lwiątek, jednak Taka nie miał w zwyczaju gadać z duchami. W końcu nawet towarzystwo rozkładającego się trupa przestało mu odpowiadać - i odszedł, w zamyśleniu. Jeśli Syjon umarł wraz z Nepalem, to umarł po raz trzeci. Brakowało tylko kilku elementów układanki, a Taka powoli zaczynał mieć wrażenie, że to u Raity powinien był szukać odpowiedzi. Z każdą chwilą Darkned spadała na coraz dalszy plan. RE: Ród - Alaina - 12-04-2014 Nepal nie był Syjonem a jego częścią. Śmierć jaka nastąpiła była kolejnym kołkiem jaki przybijało się do trumny. Ostatnią częścią pozostawiali oni, lecz koniec końców i oni opuścili Syjon, pozostawiając kamienne mury duchom przeszłości. Nie było także pytań z jej strony, odpowiedz jaka padła może wystarczyła jej,a może nie zamierzała ciągnąc dyskusji jaka donikąd ich nie zaprowadzi. Pozostawał sam fakt ze kolejny członek rodziny odszedł, a na świecie pozostali tylko oni, chociaż gdyby tak się głębiej zastanowić, nie byli całkiem sami. Czyż i Raita nie miała okazji niegdyś spotkać ich starszej siostry z pierwszego miotu Satal i Levisa -Nie jesteśmy sami-mruknęła po długiej chwili, nie bacząc na to że słowa jakie wypowiedziała, były wyrwane z kontekstu, w końcu nie o tym prowadzona była rozmowa, ale i nie tyczyło się to już osoby samego Nepal'a RE: Ród - Maya - 12-04-2014 Taka nie posiadał jednak wiedzy, którą miała Raita. Dla niego rodzina skończyła się na nim i Raicie, o ile można było w ogóle posądzić o pokrewieństwo te dwie oddzielone murem obojętności przeciwieństwa. Było to równie niedorzeczne, co słowa Raity. Takimi przynajmniej wydały się Tace. Spojrzał na dziwnie zasępioną siostrę z politowaniem, którego nawet już nie krył. - Zamierzasz mnie wciągnąć w jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji? - Prychnął z kpiącym uśmieszkiem. Nie mógł wiedzieć, co miała na myśli. W jego odczuciu było to jakieś dziwne, oderwane od rzeczywistości stwierdzenie, a może nawet próba związania więzi rodzinnych supłem pocieszenia, nadziei istnienia pomocy. Tego jednak nie potrzebował. RE: Ród - Alaina - 12-04-2014 -Hmm..A myślałam że tak szybko nie zamierzasz się żegnać z życiem- była to natychmiastowa odpowiedz, z nutą sarkazmu zawartym w głosie ,ale skoro i on pozwolił se na kpinę, czemu i ona nie mogła mu oddać tym samym. Nie była by sobą gdyby na ripostę nie odpowiedziała ripostą Taka już była. Raita zastrzygła uchem , w pełni wracając do niego wzorkiem . Znów chowając się za chłodną postawą do jakiej przywykła, nie zmienia to faktu, iż dalej w środku pozostała poruszona wieścią o śmierci Nepal'a. Minie trochę czasu nim pogodzi się z tą myślą. Jednakże pora wrócić do wątku jaki zaczęła. -Nepal i ja nie byliśmy pierwsi, prócz nas matka i ojciec mieli jeszcze jedne dzieci RE: Ród - Maya - 13-04-2014 Skojarzył fakty błyskawicznie. Poukładał je sobie szybko w pamięci, a kiedy ukazał się mu następny element obrazka - zupełnie nieznajomy, nieoczekiwany wcześniej fragment - dał się mu zdziwić. Spojrzał więc na Raitę spod podniesionych brwi. Nie odpowiedział jednak nic. Zawsze wydawało mu się, że byli jedynymi, nigdy nikt mu nie wspominał o tym, że był ktoś jeszcze przed nimi. A to była dla niego niespodzianka. Wyczuwając, że szła za tym jakaś historia, w dalszym ciągu tylko wpatrywał się wyczekująco w siostrę, zdradzając swoje zainteresowanie. Jedynie podniesionymi brwiami. W niejednym zagrałby teatrze z takim taktem i stylem. Zwykle wolał osobiście pociągać za sznurki. RE: Ród - Alaina - 16-04-2014 -Wiedziałam ze cię to akurat zainteresuje, także przez pewien czas byłam przekonana że prócz nas, nikogo więcej nie ma, ale skoro jesteśmy na ziemiach a przynajmniej ich obrzeżach gdzie żyli nasi rodzice, może jednak wypadałoby coś o nich wspomnieć. Nie ma sensu gadać o tych co już odeszli-burknęła nieco ciszej, może i usprawiedliwiając samą siebie, że właśnie teraz poruszyła ten a nie inny temat, nie chcąc dalej tykać kwestii śmierci brata. -Nie bardzo pamiętam kiedy miało to miejsce, czy było to w czasie gdy ojciec odszedł, czy jeszcze nie ale, jednakże pewnego dnia pojawiła się szara całkiem obca lwica.Dość blisko bram Syjonu. Natknęłam się na nią przypadkiem ,gdy wracałam akurat z polowania. Wredna paskuda, chciała zapierdzielić nam obiad-prychnęła pod nosem, przypominając czas pierwszego spotkania a zarazem jedynego z Poison. Później starsza lwica zniknęła nie witając się nawet z matką. Była niczym duch przeszłości który chciał się tylko przypomnieć że istniał, pozostawiając po sobie niesmak. -Ale mniejsza o to, bardziej istotne jest to czego dowiedziałam się później. Z tego co mówiła, była pierwszym dzieckiem matki i ojca,lecz nie była jedynakiem. Prócz niej miała jeszcze dwójkę rodzeństwa.Siostrę Takare jaka została zabita za zdradę i brata -Stigma Diaboli. Co się z nim stało, nie wiem, prawdopodobnie dalej gdzieś się tutaj pałęta, ale kto wie czy i ona nie wróciła... -przerwała wyczekując z nie małym zainteresowaniem co na to powie Taka |