[Z] Wycieczka - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: [Z] Wycieczka (/showthread.php?tid=1010) |
RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 05-06-2014 Teraz było inaczej, teraz było trudniej. Nie było celu w postaci mamy, była nieskończoność delikatnie falującej tafli. Sam wysiłek, samo pływanie. To wymagało skupienia i na moment zmyło z białego pyszczka dotychczas goszczący tam uśmiech. Na krótki moment, kiedy Frigg zanurzała się po brodę. Bo zaraz potem spod jej warg błysnęły dwa rzędy mlecznych ząbków wyrażające tę samą, co poprzednio, ekscytację. Łapki szybko przystąpiły do wiosłowania. Uszka położyły się po sobie. Powieki co chwilę zaciskały się, by pozbyć się wpadającej do oczu wody. Skręcić? Małe ciałko przechyliło się na bok, lecz pierwszą próbę trudno było nazwać udaną. Podczas drugiej lwiczce udało się zmienić kurs o kilka ledwie zauważalnych stopni. A trzeci raz nie był już taki wesoły, gdyż w chęci mocniejszego odchylenia się od mamy Frigg zaczęła zdecydowanie za mocno przeć do przodu, wskutek czego bardzo szybko poczuła ból w nieprzystosowanych do podobnej aktywności łapkach. Zmęczenie zaczęło ogarniać ją bardzo szybko, zalewać falą niemocy, której efektem mogła być tylko panika. Do uszu Deyne mogło dojść przyspieszone, szybkie sapanie, początek strasznej próby nie zaprzestania ruchu. Już i tak wytrzeszczone błękitne oczy powiększyły się jeszcze bardziej. Łapki z coraz większym trudem pokonywały opór wody. RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 05-06-2014 Może stopień zdenerwowania matki nieco zmalał (w końcu pierwsza próba się udała), za to poziom skupienia znacznie wzrósł. Musiała kontrolować nie tylko jej poczynania, ale i kierunek w którym zmierzają. Nie chciałaby się zorientować nagle, że i ona traci czucie pod łapami. Jasny pysk zmarszczył się widocznie, gdy dostrzegła jak szybko Frigg zaczęły opuszczać siły. Nie miała zamiaru czekać na dalszy rozwój wypadków... jej samej woda sięgała do łokci. Dla takiego malucha... nawet nie ma porównania. Zdążyła tylko zbliżyć się do niebieskookiej i powiedzieć głośno dwa słowa. -Łap się. Nie czekając na nic, zanurzyła się pod wodą i momentalnie znalazła się pod lwiątkiem. Młoda już mogła wyczuć pewne oparcie w postaci grzbietu matki, a po chwili widoczny stał się też ociekający, mokry łeb. Zerknęła na nią kątem oka i mrugnęła szybko. - Musisz chwycić pazurkami, mocno. Podniosę się powoli i wyjdziemy na ląd. I nie bój się... jestem tu cały czas. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 05-06-2014 Wzięła głęboki wdech, tak jakby to ona sama miała zaraz zanurkować. Nic się jednak podobnego nie stało, a jej zmęczone łapki dzielnie cięły wodę aż do momentu, w którym poczuły pod sobą unoszący się maminy grzbiet. Mimo iż domyślała się, że w tej właśnie intencji Deyne znalazła się pod wodą, Frigg nie mogła ukryć zaskoczenia z powodu sprawności, z jaką wszystko się odbyło. Chwyciła się, złapała, zgodnie z poleceniem. Czuła, jak ciężko jej się oddycha - i z powodu wysiłku, i faktu, że jej płuca znajdowały się pod wodą. Dlatego z ulgą przyjęła na swoim mokrym boku chłodne uderzenie wiatru, przymknęła oczka i uśmiechnęła się, nie mogąc z powodu nadmiaru wrażeń dobyć z siebie głosu. Jak tylko woda zniknęła spomiędzy jej brzucha a grzbietu mamy, mocno objęła swoją wybawczynię i z zaciśniętymi powiekami wtuliła nosek w jej mokre futerko pomiędzy łopatkami. Nie zamierzała się puszczać. Drżące łapki uczepiły się grzbietu wraz z całym zapasem wdzięczności, która wezbrała w lwiątku. RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 09-06-2014 Zgodnie z zapowiedzią, gdy tylko mała była gotowa, zaczęła powoli się podnosić. Nie chciała przecież, żeby jasna ześlizgnęła się niechcący z jej grzbietu... Cały czas kontrolowała, co się dzieje z jej córką. W momencie gdy poczuła, jak ta przytula się do niej mocno, pysk Dey wygiął się w lekkim uśmiechu. Jej wzrok przeczesał brzeg, w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca na odpoczynek. Uwagę lwicy przykuła skała, znajdująca się kilkanaście kroków dalej. W sam raz, żeby schować się w jej cieniu. Po chwili ( która dla zmęczonej Frigg mogła się zdawać wiecznością), były już na miejscu. Dey delikatnie postawiła kluskę na ziemi, po czym położyła się obok. Jeszcze moment i niebieskooka znajdowała się w kojcu maminych łap, osuszana przez jej jęzor. Różnooka tylko na moment przerwała tą czynność. -Dobrze się spisałaś. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 19-06-2014 Zmęczenie z powodu wysiłku sprawiło, że zazwyczaj niecierpliwa i markotna podczas zbiegów pielęgnacyjnych Frigg tym razem znosiła je bez sprzeciwu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że czerpała z nich przyjemność, że szorstki jęzor mamy masował dokładnie te mięśnie, które wymagały podobnej czułości. Z półprzymkniętymi ślepkami i lekkim uśmieszkiem na mordce, błękitnooka westchnęła błogo, układając się na pleckach. Z jedną łapką przerzuconą przez wielkie łapy Deyne, poza "kojec", z drugą zgiętą na piersi, zapatrzyła się w dal i zaczęła na nowo przeżywać to, w czym przed chwilą uczestniczyła. Analizowała każdy ruch, odtwarzała w pamięci sekwencję kolejnych pociągnięć łapkami, zgięcie ciała podczas skrętu... - Hm? Dziękuję - miauknęła bardzo zadowolona, mrużąc oczka i wyrywając się z transu zamyślenia. - Ty też, mamuś! Gdyby nie ty, to bym przecież nie dała sobie rady, prawda? Dobra z nas drużyna. Z jeszcze szerszym niż poprzednio uśmiechem (o ile to w ogóle możliwe), zaczęła delektować się sensem wypowiedzianych słów. Dobrze mieć taką mamę po swojej stronie. Dobrze ją mieć, po prostu. RE: [Z] Wycieczka - Kahawian - 02-07-2014 Uniosła kącik pyska w lekkim uśmiechu i na chwilę ponownie przerwała czyszczenie małej. - Dzisiaj pewnie nie dałabyś. Ale jak będziesz ćwiczyć ze mną i tatą, to na pewno będziesz lepsza ode mnie. Wcześniej zaczęłaś. Ostatnie zdanie które usłyszała... no cóż. Jeżeli patrzeć przez pryzmat tego, że Frigg wpatrzona jest w ojca i w dodatku one nie mają zbyt wiele czasu same dla siebie... ciepło się zrobiło na sercu różnookiej. Schyliła pysk i nosem przejechała po jasnym brzuszku, łaskocząc ją nieco. - Pewnie że tak! Z nadmiaru emocji nie dostrzegły, jak późno się zrobiło. Słońce prawie już zniknęło za linią horyzontu. Kilkanaście gwiazd nieśmiało wychynęło zza chmur. Lwica westchnęła cicho, a jej wzrok powędrował mimowolnie do góry. Wygląda na to, że właśnie tu spędzą noc. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 02-07-2014 Wierciła się przez chwilę, a gdy już znalazła wygodną pozycję, westchnęła głośno i zadarła główkę by spojrzeć w punkt, w który wpatrywała się teraz mama. Wysunęła dolną szczękę, zamyślając się nad udekorowanym gwiazdami niebem. Nigdy wcześniej nie przyglądała mu się uważnie, nie dziwiła się tańczącym pomiędzy jasnymi punkcikami smugom, nie zastanawiała nad rozjaśniającym noc księżycem i tym, co to wszystko tak naprawdę oznacza. Ta noc nie różniła się niczym od poprzednich. Na nocnym niebie znajdowało się tyle samo dziwów, co na jego odpowiedniku za dnia. Frigg przyjęła to wszystko do wiadomości bez głębszej refleksji. - Mamo, a gdzie są teraz tamte żyrafy? Jak one śpią w ogóle? - powróciła myślami na ziemię. Wytężyła wzrok, by dostrzec zza kurtyny ciemności ślady długich szyj. RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 03-07-2014 Drgnęła lekko, gdy Frigg się odezwała. Zbyt daleko odleciała myślami i marzeniami... Przytuliła do siebie nieco mocniej córkę, jako że zrobiło się chłodniej. No ale przecież to nie jedyny powód tego czynu... Złote ślepię zerknęło na lwiątko. - Pewnie są gdzieś w pobliżu. Dorosłe żyrafy śpią na stojąco. Głowę trzymają nisko... a ich młode kładą się na ziemi. Wydaje mi się, że one odpoczywają bardzo krótko. Potężne ziewnięcie uciekło z pyska lwicy. No tak, po przeżyciach dnia, była już zmęczona. Ale jeszcze trochę wytrzyma. Trzeba wykorzystać okazję tego że są same, jak tylko się da. Trąciła jasną nosem. - Powiedz mi Frigg... jakie jest twoje największe marzenie? RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 03-07-2014 Wyobraźnia Frigg od razu postawiła przed jej oczami stado śpiących na stojąco żyraf. Trudno jej było pojąć, w jaki sposób można w tej pozycji zasnąć, lecz przyjęła ten fakt do wiadomości jako niepodważalny (jak z resztą wszystkie informacje, którymi ją raczono). Skręciła nieco główkę i zmrużyła oczka. Nie, tam jednak nic nie było. Z zapatrzenia wyrwało ją pytanie mamy. - Chciałabym być już duża. Nie lubię być mała, nie lubię być najmłodsza. Chciałabym być dorosła, taka jak ty. I robić to, co robi tata... chciałabym też poznać innych. Inne lwy. Moją rodzinę. Żeby mnie ktoś z nich lubił - skwitowała i w momencie posmutniała. Brak aprobaty ze strony starszych spędzał jej sen z powiek i był jedynym, ale i bardzo mocno zakorzenionym, powodem wszystkich frustracji. - Tylko ich widziałam kiedyś na zebraniu, co tata zrobił, ale i tak już nikogo nie pamiętam - kontynuowała z nachmurzonym pyszczkiem. - I oni mnie pewnie też nie pamiętają. RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 03-07-2014 Wysłuchawszy żalów małej, schyliła ku niej łeb i liznęła ją po łebku. Raz że ją rozczuliła, dwa, że obudziła jej stare wspomnienia. Upewniła się, że lwiczka patrzy prosto w jej oczy. - Wiesz skarbie... bycie dużym nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Jest się w zasadzie samemu... ma się bardzo dużo problemów. Trzeba walczyć o wszystko, co jest dla nas ważne. Jest się odpowiedzialnym za samego siebie... i stado. Ty masz czas, żeby się wszystkiego nauczyć i się pobawić. Twój tata... widuję go coraz rzadziej. A co do reszty naszego stada, to na pewno ich poznasz. Najczęściej pewnie spotkasz strażników... może wybierzemy się kiedyś do Oazy? To piękne miejsce. Zrobiła sobie króciutką przerwę na oddech. - Wszyscy cię lubią, Frigg. Czemu mieliby cię nie lubić, hm? A co do zebrania, byłaś jeszcze malutka i masz prawo nie pamiętać. A ciebie powinni. Raz, że powinni wiedzieć kto jest w stadzie. A dwa...- roześmiała się cicho. - Przecież jesteś córką ich przywódcy. Księżniczką. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 03-07-2014 Oczywiście, że argumentacja Deyne zupełnie nie trafiała do małej. Już taka natura dzieci - nie przyjmować tych prawd, które umniejszają ich własnym przekonaniom. Dla Frigg bycie dużym i mądrym lwem było celem samym w sobie. Nic nie mogło jej zdeprymować, czy chociażby naprowadzić tok rozumowania na ten bliższy prawdzie tor. - Och, mamo... Ale jestem mała. Tylko ty i tata mnie słuchacie, bo jesteście moimi rodzicami. A inni? Nawet dla Szyszek jestem ZA mała. Jestem młodsza. Nikt mnie nie traktuje poważnie, wszyscy myślą, że jestem dzieckiem. Mlasnęła leniwie i nie mogąc wyrwać się z zapatrzenia, wtuliła policzek w maminą pierś. Wpatrywała się w szemrzące nad ich głowami gałęzie, uspokajała. Czuła się bezbronna wobec własnych oskarżeń. Tłamsiła każdy kontrargument mamy, nie chciała spojrzeć na swoją sytuację z nieco innej perspektywy i z uporem maniaka pielęgnowała w sobie absurdalne dogmaciki. - A mamo, a czym się zajmują ci strażnicy? Spotkamy ich w tej oazie? - wyszeptała te dwa pytania cichutko, przerywając ciszę, dając się napełnić przez mistycyzm, który w jej mniemaniu spoczywał na tytule "strażnika" i tajemniczym miejscu ochrzczonym przez mamę "oazą". RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 03-07-2014 - A rozmawiałaś z kimś innym oprócz Szyszek? Jest sporo lwów w stadzie... ja z zebrania pamiętam Maoni, Otieno, Aresa... pewna ruda lwica. Na nadaniu znamion była jeszcze Kalani, Padme, pewien lampart i jeszcze jedna jasna lwica. O kimś jeszcze zapomniałam...A! Taka czarna, młoda samica- uważaj na nią. No i Kahawian. Jest zastępcą twojego taty. Sama widzisz, nawet ja nie znam imion wszystkich. I powiem ci coś w sekrecie. Ściszyła głos i zerknęła porozumiewawczo na niebieskooką. - I tu masz przewagę. Czasami dowiadujesz się różnych rzeczy, o których nawet tata nie ma pojęcia. Czemu? Właśnie dlatego, że cię nie doceniają. Masz nad nimi przewagę. Z czasem wszyscy będą cię traktować naprawdę poważnie. Przesunęła nieco cielsko, układając się na coś w kształcie precla, z kitką ogona leżącą w pobliżu przednich łap. Odpowiedziała jej równie cicho. - Być może... żeby trafić na strażnika, trzeba mieć odrobinę szczęścia. Wędrują oni praktycznie cały czas po naszych terenach, bądź też znajdują miejsca, z których mogą obserwować duży teren. Patrolują granice. Jeśli spotkają kogoś obcego, starają się dowiedzieć, po co przyszedł i kim jest. To bardzo ważna funkcja. RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 04-07-2014 - Nie rozmawiałam z nikim innym, bo nie miałam jak rozmawiać. Ciągle muszę być przy tobie - odpowiedziała, wbrew treści wypowiadanych słów, całkiem bezpretensjonalnym tonem. - Mogłabym pójść gdzieś sama? Może spotkałabym wtedy jakiegoś strażnika? Ciągle to pojęcie kołatało w jej małej główce jako niemal boska ranga. W tytule strażnika mieściło się wszystko to, czego Frigg chciała doświadczać; patrolowanie granic, obrona terytorium i reszty stada... odpowiedzialność i przywilej. Seria oczywistych pytań o to kiedy i w jaki sposób ona sama będzie mogła objąć podobną funkcję zaczęła rozrastać się w małej główce niczym szybko rosnące pnącze. Cel stawał się coraz wyraźniejszy, napełniał małą pasją, której nie doświadczała nawet podczas rozmowy z tatą. Oczywiście, że pojedyncze zadania, które zostały jej dotychczas powierzone były ekscytujące i pochłaniały wszystkie myśli, angażowały i sprawiały, że Frigg czuła się w stadzie kimś chociaż trochę ważnym. Ale myśl o tym, że kiedyś mogłaby stać się Strażniczką Zachodnich Ziem była tak ogromna, że wypełniała ją niczym puchnący balon, przewracała wnętrzności na drugą stronę, iskrzyła ślepka i uśmiechała pyszczek od ucha do ucha. - Mamo - zaczęła zduszonym przez podniecenie głosem - ja BĘDĘ kiedyś strażnikiem. Nabrała powietrza ze stłamszonym przez przyciśniętą do pyszczka łapkę kwiknięciem. - Mogłabym? Nadaję się do tego? Możemy jakiegoś spotkać i zapytać? Mogłabym się od niego uczyć? Oh, ale muszę najpierw zrobić rozeznanie... To możemy wtedy, jak zrobię rozeznanie? RE: [Z] Wycieczka - Deyne Nyota - 04-07-2014 - Gdybyś wracała o ustalonej porze i mówiła nam gdzie idziesz... moglibyśmy z tatą to przemyśleć. Mówiąc to, nieco zmarszczyła nos i uniosła brew, jakby rzeczywiście się zastanawiała. Kącik pyska drgnął lekko, powiększając uśmiech. - Ewentualnie... jeśli chcesz, mogę poszukać któregoś z nich i spytać się, czy mógłby wziąć ciebie ze sobą i pokazać ci parę rzeczy. Z częściowym rozbawieniem obserwowała coraz bardziej nakręcającą się na tym punkcie Frigg. No cóż, ciekawe czy to tylko chwilowe zainteresowanie, czy też plan na dłuższą metę? W takim przypadku dzień ze strażnikiem mógłby być rzeczywiście dobrym pomysłem... - Na strażnika nadaje się każdy, kto jest wierny stadu i jego zasadom. To ten, który ciągle powiększa swoje umiejętności i potrafi oceniać sytuację. Nie trzeba być wielkim, potężnym samcem... wystarczy znać swoje mocne strony i z nich korzystać. Ale będziesz musiała z nim porozmawiać o tym sama. Ja strażnikiem nie jestem... choć w zasadzie... Można chyba powiedzieć, że jestem. Całej waszej trójki- pilnuję, żebyście nie pakowali się w kłopoty. Roześmiała się i pokręciła łbem. No tak. Była strażnikiem od lwiątek. A tak swoją drogą... - A co to za rozeznanie masz zrobić? RE: [Z] Wycieczka - Frigg - 08-07-2014 Uśmiech na jej pyszczku rósł z każdym wypowiadanym przez Deynę słowem. Nie było ani jednego zaprzeczenia, nie było ani jednego zdania dezaprobaty, czy Frigg mogła dostać piękniejszą odpowiedź? Od czasu do czasu szepcząc gorliwe "tak, tak, tak" czekała, aż mama skończy i pozwoli jej na dodanie kilku uwag, których, rzecz jasna, w główce Frigg zdążyło się zrodzić bardzo dużo. Lecz nim mogła wrócić do nagle porzuconego tematu bycia Strażnikiem, szybciutko odpowiedziała na ostatnie z maminych pytań: - Rozeznanie wśród młodych. W naszym stadzie. Muszę się dowiedzieć, w czym są wszyscy dobrzy, co potrafią, jacy są... tata robi rozeznanie wśród innych stad, a ja robię rozeznanie w naszym st... o! no bo tata się też dowiaduje jaki jest sto-su-nek innych stad do naszego i do innych, ja się dowiem, jak to jest tutaj. W stadzie. Wśród młodych. Powinnam jutro rano znaleźć Szyszki i Malimau i może jeszcze kogoś, o kim nie wiem. Właśnie, mamo... są tu jeszcze jakieś inne lwiątka? Zmarszczyła się, myśląc. - Nie przypominam sobie nikogo... to ja zrobię to rozeznanie jutro, dobrze? Później znajdziemy... znajdziemy... Strażnika! - pisnęła podekscytowana. - Naprawdę zaprowadzisz mnie do jakiegoś? Będę mogła go zobaczyć? Oh, no bo strażnik musiał być kimś więcej niż zwykłym lwem! Zapewne miał świecące w ciemnościach oczy i roztaczał wokół siebie namacalną, zmaterializowaną w postaci zielonkawego dymu aurę tajemniczości. Pewnie jego wzrok przeszywał duszę i penetrował jej najgłębsze zakamarki, tak! To przecież logiczne. To dlatego Strażnicy dokładnie wiedzieli kogo należy, a kogo nie należy zaprowadzić przed oblicze Ragnara i ewentualnie przyjąć w szeregi stada. |