Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shaid - 20-01-2013

Obserwował jak Akira próbował dostać się na drzewo. Młode miały ostre pazury, lecz nie były one twarde, więc miał z tym problem. Przynajmniej początkowo. Później zaczął sobie radzić. Na ten widok na pysku fossy pojawił się uśmiech.
-Dobrze. - oznajmij zadzierając łeb ku górze. Już zamierzał rzucić dlań wyzwanie, by wspiął się wyżej, gdy do jego uszy dotarł szelest trawy. Pod akacją, której kolce w większości były powyrywane, przez tego kto najchętniej na niej leżakował, z jamy skrytej w trawach, wyłoniła się odważna surykatka. To jej właśnie przypadło sprawdzenie, czy zagrożenie zniknęło. Ciekawe tylko czy z własnej woli postanowiła sprawdzić to tak wcześnie, czy też jej stadko nie grzeszy rozumem.
Takiej okazji nie można było przegapić. Już po chwili brązowy był na ziemi, zaciskając szczęki na ssaku, który wydał swój ostatni oddech. -Chodź.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akira - 21-01-2013

Nawet zachęcenie w postaci wyzwania nie było potrzebne, żeby Akira wspiął się jeszcze nieco wyżej. Jego wrodzona ciekawość podsuwała mu takie pomysły już zanim o czymś pomyślał. W mgnieniu oka malec znalazł się na jakiejś gałęzi bezpośrednio nad tą, na której był Shaid. Zaraz, zaraz... gdzie on się podział? Akira rozejrzał się uważnie w poszukiwaniu ojca i ujrzał go z surykatką w pysku. Aż rozdziawił ten swój z wrażenia.
-Waaah!- siedział tak dłuższą chwilę wpatrzony w brązowego i zastanawiając się, jak on to zrobić. Złotemu nawet nie udało się dostrzec surykatki. Badał sytuacji, póki nie usłyszał polecenia. Przewiesił się nieco na gałęzi, na której właśnie siedział, wczepił pazurkami w korą obok kierując swoje ciało w stronę tej pod nim- na której przed chwilą spoczywał papcio. Zeskoczył zgrabnie na nią, ale ześlizgnął się zawisając tuż nad ziemią. Obejrzał się nieco starając ocenić odległość, po czym po prostu puścił lądując na ziemi. Wyprostował się dumnie i z delikatnym, triumfalnym uśmieszkiem poczłapał do brązowego.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shaid - 24-01-2013

Patrzył z zainteresowaniem jak Akira zamierza zejść. Wejście nie było takie trudne. To właśnie powrót na ziemię sprawiał kłopoty. Jeszcze pół biedy jak jest nisko. Wtedy to tylko skok, z niewielkim ryzykiem złego upadku i potłuczeniu się, lub przy ładnym pechu - złamaniu kilku kości.
Brązowy uniósł zdziwiony brwi, gdy zobaczył jak lwiak po prostu... Puszcza się. Cóż... tak czy inaczej, zszedł. I wyglądało na to, że nic mu się nie stało.
-Chciałeś, to teraz masz okazje się surykatce poprzyglądać.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akira - 24-01-2013

Zadarł łebek do góry z zainteresowaniem oglądając jeszcze raz drzewo i stwierdzając, że teraz może uznać dzień za udany. Żałował jeszcze przez chwilę, że nie rozejrzał się bardziej po okolicy, po czym najzwyczajniej w świecie zapomniał o drzewie zainteresowany surykatką. Przekrzywił nieco łebek i spojrzał na Shaida.
-Czy ona też należy do naszej rodziny?- zapytał podchodząc bliżej zwierzątka. Nawet jeśli uznał gryzonia za jednego z członków stada, nie wyglądało na to, żeby zbytnio przejął się tym, co właśnie jej zrobił tatko. Właśnie, czy ona przypadkiem nie...
-Umarła... ?- zapytał niezbyt pewien swojego stwierdzenia i podszedł jeszcze bliżej i pacnął zwierzę łapą. Nie wyglądało na to, żeby i z tego powodu był przejęty. Przyglądał się chwilę surykatce i gdy stwierdził, że nie, nie ugryzie go, stanął jedną łapą na jej głowie i oparł cały ciężar ciała na tej jednej kończynie, mając nadzieję, że zgniecie ją, czy coś. Nieco zdziwił go fakt, że ciałko gryzonia nie rozplaskało się jeszcze tak, jak to robią żuczki. Uniósł uszy niesamowicie zafascynowany tymże zagadnieniem. Chwilę jeszcze się nią zajmował zerkając kątem oka na mało zainteresowanego Shaida, po czym stwierdził, że wróci do nory. Było to niedaleko, a jeśli brązowy będzie miał jakieś "ale", po prostu go zatrzyma, prawda? Wziął martwą surykatkę w zęby, żeby potem dokładniej się jej przybadać, po czym ruszył do nory. A nóż znajdzie po drodze Aresa lub Aillę.

[zt]


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 01-04-2013

Jego łapy stanęły teraz na skrawku sawanny, który należał do Świtu. Pusto tu było niczym na Cmentarzysku Słoni i tylko wiatr dawał znać o swojej obecności. Przystanął w końcu pod pojedynczym drzewkiem i odwrócił się w kierunku, z którego przyszedł. Mania prześladowcza? Nie, po prostu ciekawiło go, czy któryś z adeptów ruszył jego krokiem. Szukał towarzystwa, a Padme i Orvara zapewne urządziły sobie dzisiaj polowanie na drapieżnika. Nie wątpił, że obie persony, które miały morderczy i wybuchowy charakter, rzuciły się w pogoń za Lurą. Już się nie mógł dłużej czekać na widok jej durnego łba leżącego u jego łap.



Morą, wszystkich dotyczy obowiązek dbania o realia. ;x

Ale to jest narracja, nie myśli, więc o co się czepiasz?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nzuri - 01-04-2013

Kudłaty nie mylił się. Nzuri postanowiła iść za nim, w końcu lepiej żeby się nie zgubiła. Zresztą tyle czasu już spędziła samotnie, że chyba król nie obrazi się, jeśli ta mu nieco potowarzyszy? Szara powoli zbliżała się do Morana, obserwując przy okazji uważnie otoczenie. Krajobraz był nieco smutny, ale i to stado czasem takie się jej wydawało. Przynajmniej obecnie.
Gdy doszła już do króla, usiadła koło niego, po czym skłoniła łbem, na znak szacunku. Następnie swój wzrok skierowała na ten nieszczęsny smutny krajobraz. Jednakże nie na długo. Po chwili bowiem spojrzała w ślepia Morana. W końcu nie wypada patrzeć się gdzieś w przestrzeń mówiąc do kogoś tak ważnego.
-Nie zdążyłam ci pogratulować- rzekła do niego, po czym lekko uśmiechnęła się. Gdy dołączyła do stada, to on zaraz po Ragnarze jej się spodobał. Nie, nie zakochała się w nim. Uważała, iż ma ten lew spory potencjał, można na niego liczyć. Dlatego też darzyła go ogromnym zaufaniem, choć on zapewne tak jak wszyscy widział w niej jedynie nabytek wojenny. Miała nadzieję, iż ciężką pracą zmieni swój wizerunek... kiedyś.
-Gratulacje.- dodała, by było bardziej oficjalnie. Cieszyła się, że to on objął stanowisko władcy, choć martwiło ją to, kim dla niego była Padme. Wiedziała już, że bywa wredna i lubi wykorzystywać innych, no i pewnie w przyszłości mogą się poprztykać... No, ale trzeba myśleć pozytywnie, czyż nie?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Herm - 02-04-2013

Herm postanowiła ruszyć za Przywódcą, i chyba dobrze pomyślała.Dojrzała go i szarą lwicę, chyba miała na imię Nzuri, no tak usłyszała jak już schodziła ze skały.Gdy była już obok nich, klapnęła sobie, a inaczej usiadła.Tą wcześniejszą zdobycz zjadła w trakcie krótkiej podróży.Machnęła ogonem i spojrzała pierw na lwicę, a potem na lwa.Była ciekawa o co może im chodzić, była nowa i nie była jeszcze do końca obcykana.W jej spojrzeniu widać było zaciekawienie całą tą sytuacją.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 02-04-2013

Spojrzał z uwagą na lwicę. Dziwne to zachowanie jak na Szkarłatnego - przychodzenie do władcy z gratulacjami, ale nie mógł ją za to winić. Nie była przecież stąd, a dołączenie do stada Kami było tylko wyjściem ratującym jej życie.
- Hmm, miło mi - odparł życzliwie - szczególnie kiedy słyszę do z ust kogoś, któremu rozgromiłem stado.
To nie było szczególnie przyjemne, ale było to z pewnością słuszną uwagą. Nzuri straszliwie połechtała ego Kudłacza - w końcu trzeba mieć charyzmę, by otrzymać takie słowa od dawnego przeciwnika!
- No, zdążyłaś się tu już jakoś zaaklimatyzować? - spytał przyjaźnie; nie miał przecież żadnego celu w upokarzaniu jej, a skoro był Przywódcą, to warto było mieć całe stado za sprzymierzeńca. - I co u Ajris? Nie zdążyłem do niej zagadać, z resztą, mieliśmy pewnie niesnaski w przeszłości i nie bardzo za mną przepada, a ja mam mnóstwo roboty...
"...która już tutaj idzie", dodał w myślach, kiedy tylko jego oczom ukazała się Herm. Nie odezwał się do niej. Taki już miał książęco-przywódczy tupet, że nie będzie witał się z niższymi rangą jako pierwszy. Tak było od wieków. Zignorował w ogóle jej obecność, dając jej tym znak, że znów popełniła pewien błąd. Rozejrzał się mimowolnie dookoła. Kto wie, może Ares już go szuka i przynosi jakieś ciekawe wieści?



//Przy okazji, Herm, masz źle rozłożone statystki. Masz do rozdzielenia 213 punktów, a ty masz ich sumarycznie 222. Te 6 punktów, które dostałaś przy polowaniu, to Punkty Doświadczenia, nie punkty do statystyk. Popraw to. Tu masz więcej informacji: https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=18


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nzuri - 02-04-2013

Dokładnie, Nzuri jeszcze wielu rzeczy musiała się nauczyć. Dopiero poznawała to stado, nie usłyszała jeszcze nic o nim, no i dopiero pierwszy raz wyruszyła na tereny stadne. Niby już jakiś czas należała do Szkarłatnych, a jakby dopiero co dołączyła...
Szara słuchała uważnie wypowiedzi Morana, po czym westchnęła i spojrzała w niebo. No tak, pewnie spodziewali się po niej jakiejś pogardy wobec nich, złości czy też niechęci. Pewnie by tak było, gdyby nie jeden mały, tyci fakt. Nzuri spojrzał na kudłatego, po czym lekko się uśmiechnęła.
-No tak, fakt. Pewnie cię dziwi moje zachowanie. Prawda jest taka, że przybyliście do Nowej Północy prawie zaraz po moim przyjęciu do tamtego stada. Nie miałam czasu na zaaklimatyzowanie się, czy też stworzenie jakiejś więzi z owym stadem. Może to właśnie dlatego nie mam urazy za to, co się wydarzyło.- rzekła do niego, po czym znów przeniosła wzrok na tereny Świtu. Ciekawe czy mają gdzieś jakieś miejsce mniej...smutne i suche. Pewnie tak, będzie musiała później to sprawdzić. Po chwili na horyzoncie dostrzegła nieszczęsną białą lwicę. Nie miała ciekawszych rzeczy do roboty? Zawsze ktoś musiał przyleźć w nieodpowiednim momencie no. Nzuri, tak samo jak i Moran, postanowiła ją zwyczajnie olać, przynajmniej póki ta się nie przywita... Spojrzała więc na kudłacza, po czym pokręciła przecząco głową.
-Prawdę mówiąc średnio mi się to udało. Szczerze? To jest moje pierwsze wyjście na tereny stadne. Od przyjęcia byłam uziemiona na skale, gdzie poznałam tylko kilku pobratymców. Ragnar miał mi przed zebraniem opowiedzieć coś o stadzie, no ale przyszła hołota, później rozpoczęło się zebranie... no i cóż, ciągle jestem zielona- przy ostatnich słowach lekko się zaśmiała. Nie wierzyła w to, że była aż tak pechowa. Ciągle coś szło nie po jej myśli. Teraz też myślała, że będą sami, a tu taka niespodzianka... Lwica westchnęła, po czym skierowała swój wzrok ponownie na ślepia Morana.
-Ajris? Ostatni raz widziałam ją na zebraniu. Przez siedzenie na skale dość długo jej nie widziałam.- dodała jeszcze, po czym machnęła ogonem i nadal wpatrywała się w króla, który to nagle zaczął rozglądać się dookoła, jakby kogoś lub czegoś szukał. Może czekał tu na kogoś?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Herm - 02-04-2013

Gdy wpatrywała się w nich, uświadomiła sobie że nie przywitała się, ech...
-Witam...-powiedziała chłodno.
I znowu popełniła błąd, i widać że olewali ją w sposób trochę, jak dla niej wkurzający.Machnęła ogonem i skinęła dodatkowo łbem, miała skrytą nadzieję że chociaż coś odpowiedzą, choć mogły być na to nikłe szanse.Była nowa, a w dodatku miała najniższą rangę w stadzie, inaczej była tylko, jak to mówił Moran, ,, podnóżkiem " dla nich.Poczuła też że, szara lwica nie jest zadowolona jej obecnością, ale musiała z nią wytrzymać.

//Dziękuję Moran, z przyzwyczajenia dodałam xD Moja wena za wcześnie wyjechała na wakacje -,-\\


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 02-04-2013

//I nadal masz źle. Masz 216 - jesteś adeptem, należą ci się 213. A że grasz samicą, to powinnaś mieć min. 75 punktów Zręczności.

Zamruczał tylko w geście zrozumienia. Ponadto Nzuri zapewne nie miała w Nowej Północy nic, co by ją tam trzymało. Gdyby Moran nie miał tutaj rodziny, to zapewne odszedłby w bardzo młodym wieku albo nawet wcale nie byłby częścią Świtu. Jako dzieciak miał zdecydowanie "nie-Szkarłatne" poglądy i sposób patrzenia na świat. Dopiero opieka Arto ukształtowała go na pewnego siebie Świteziana eliminującego "niższe jednostki życia".
- Jak tylko znajdę chwilkę czasu, pokażę ci Świt - obiecał szarofutrej. - O ile zdążę, bo możesz zrobić to sama. Dobrze, że przynajmniej Skałę Skazy już znasz.
O, odezwała się, wielce łaskawa pani Herm. Nieźle sobie pogrywała i nawet adepci to zauważali. Wykroczenie co prawda nie było to wielkie, ale jeśli posunie się dalej, do jej kariera w tym stadzie nie będzie ani długa, ani imponująca.
- Salve - rzucił do białofutrej i znów spojrzał na dawną Północną. - Ciekawe, czy moje panny odnalazły już Lurę. Uwielbiam takie śmieci jak ona... Wyobrażasz to sobie? Przyczołguje się do jaskini medyka, widzi, że nikogo nie ma, ale nadal tam siedzi i czuje się jak w domu! A gdy przychodzę i każę jej wyjść, to zaczyna mi pieprzyć o zhańbieniu stada, kandydaturze i swojej biednej, upokorzonej krwi! To trzeba mieć tupet! I może jeszcze bym przymknął na nią oko, gdyby nie to, że już raz sama Kami kazała jej się wynieść, a ona nadal się tutaj kręciła... Huh, skąd się tacy biorą?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nzuri - 03-04-2013

Szara ciągle przyglądała się kudłatemu, oraz z uwagą słuchała co miał do powiedzenia. Uśmiechnęła się, gdy zaproponował jej, a raczej stwierdził fakt, iż zostanie jej przewodnikiem, gdy tylko znajdzie wolny czas. No i sprawa ze zgubieniem się rozwiązana. Moran ją oprowadzi, a jak tylko dorwie Ragnara, to ten może opowie jej o stadzie, w końcu miał to uczynić zanim zebrała się cała zgraja lwów. No, to plan na najbliższy czas miała. Gdy biała lwica się odezwała, Nzuri odwróciła łeb w jej stronę, po czym kiwnęła łbem na przywitanie. W końcu dopiero co ją widziała, ileż to idzie razy się witać? Skierowała swój wzrok ponownie na Morana, po czym pokręciła przecząco łbem, jakby z niedowierzaniem. Cóż, nie rozumiała jak można być tak nachalnym i głupim, bo właśnie tak z opisu wyobraziła sobie Nzuri Lurę. Wiadome jest przecież, że łażenie ciągle za władcą guzik da, do tego jeszcze bardziej pogorszy sprawę. Ale żeby od razu zabić? Szara nie przywykła jeszcze do takiego obrotu spraw, tak jak kiedyś Moran miała obecnie ..nie-Szkarłatne" poglądy. Kto wie, może ktoś to w niej zmieni? Moran, Ragnar, a może ktoś zupełnie inny? Miała nadzieję jednak, że jeśli już będzie trzeba, to nauczy ją tego któryś z tych dwóch samców, darzyła ich bowiem największym zaufaniem. Lwica westchnęła, po czym spojrzała na jego ślepia.
-Pewnie już ją znalazły, wyglądają na mądre i zaradne lwice... jednakże ciągle nie rozumiem, dlaczego w tak brutalny sposób chcesz ją ukarać, tak samo jak lwiątka, które przekroczą nasze tereny. Co do Lury... no cóż, kieruje nią zapewne głupota, kto wie, może ma poprzewracane we łbie, a co do lwiątek... przecież nie można ich winić za swe chęci odkrywcze. Nie zawsze da się je upilnować, a wiadomo, że dzieci są dość uparte, nie zawsze chcą słuchać rodziców- rzekła do samca, w nadziei iż nie ukarze jej za owe pytanie, które mogło zabrzmieć jak akt niesubordynacji. Ona po prostu niezbyt rozumiała poglądy stadne, do tego nie była za bardzo pewna, czy jest w stanie zabić małe lwiątko, bo dorosłego lwa raczej dałaby radę, w końcu nie raz napatoczył się jakiś idiota, gdy to wędrowała. W końcu musiała się jakoś bronić...


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 03-04-2013

- Owszem - przyznał jej rację - ale zauważ również, że nasze młode nie pałętają się po ich ziemiach. Obowiązkiem rodzica jest pilnować dzieci i wpajać im pewne zasady od samego początku ich życia. Czego dzieciak się nie nauczy, tego nie będzie umiał jako dorosły. Szkarłatni pilnują swych małych ze wszystkich sił, a tymczasem ich urządzają sobie u nas bezkarnie swawole. Lwi są naszymi wrogami i nie chcemy ich tutaj. Mamy do tego prawo, to nasze ziemie. Ponadto, każdy wie, że dorośli mają hopla na punkcie swoich młodych. Ich własne życie nie ma dla nich takiego znaczenia jak ich pociech. Pociągniemy do odpowiedzialności rodziców - wisi im to. Zagrozimy końcem lwiątek - ich wypady ustaną.
Machnął ogonem. Ot, naprodukował się co do dzieciuchów. Trza przejść do drugiej sprawy.
- Lura była tutaj już mnóstwo razy i za każdym była ostrzegana przed konsekwencjami swojej nachalności. Ona ma to wszystko w dupsku, nie obchodzą jej zakazy, a ja już sam nie wiem, czy jest głucha czy durna. Mówiliśmy, że jeśli nie zaprzestanie swych irytujących praktyk, to zginie. Obiecaliśmy, że zabijemy młode Lwich? Obiecaliśmy, zagroziliśmy, a oni nadal swoje. Wygląda na to, że podają w wątpliwość prawdziwość naszych obietnic. Musimy im pokazać, że grubo się mylą. Że Szkarłatny Świt zawsze dotrzymuje słowa. ZAWSZE.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Padme - 06-04-2013

Na skrawku sawanny zawitała właśnie Padme, z tobołem na plecach. Ale mimo to, szła dość żwawym krokiem. Gdzieś obok powinna być jeszcze Orvara, jednak to nie jej brązowo-ucha właśnie szukała wzrokiem. Co ciekawe- zlokalizowała swój cel znacznie szybciej, niż mogłaby przypuszczać. Zatrzymała się w znacznej odległości, by wlepić w NICH pytające spojrzenie. Zerkneła na Orv przelotnie, próbując przez ułamek sekundy wyczytać coś z jej spojrzenia, o ile zarejestrowała przedtem to co ona. A więc takie obowiązki ma nowy władca, ciekawie, zapamięta to sobie.
Potrząsnęła łbem, przybierając niewzruszoną maskę i ruszyła do przodu, zatrzymując się tym razem tuż przed licem partnera, którego powitała jakże wymownie chłodnym spojrzeniem.
- Prezent.- rzuciła tylko jednym słowem, by potem zrzucić ze swoich barków martwą lwicę, dokładnie tak, jak zapowiadała- tuż przed pyskiem Kudłacza.
Po chwili odsunęła się o krok i uśmiechnęła uroczo, oczywiście w stronę Nzuri. Igrasz z ogniem kochana.
I zwracając wzrok w stronę beżowego znów przybrała swoją maskę, oczekując jego reakcji, lub ewentualnie jakiś dopowiedzeń ze strony Orvary.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Orvara - 07-04-2013

Orvara jednak nie odezwała się; szła po skosie, trochę za Padme, by w razie czego podtrzymać zewłok, i teraz tylko pomogła Lurze spaść z grzbietu beżowej lwicy. Ot, ogonek się zaczepił.
Cofnęła się potem o krok, stając obok adeptki. Osobliwie skupiona była na jej reakcjach, nie na słowach i mimice nowego władcy; zauważone zostało więc spojrzenie, jakie ta posłała Nzuri, wychwycona zmiana w tonie i utrata tamtej sadystycznej radości, gdy mówiły do siebie nad wtedy jeszcze żywą Lurą. Interesowała ją bardzo kwestia tego, co wydarzyło się między Padme a Moranem na Skale, a jakoś póki co nie miała okazji, by w naturalny sposób o to zapytać - obserwowała więc, zapamiętywała, analizowała.
Ciekawe.
Bardzo ciekawe.