Król Lew PBF

Pełna wersja: Lwia Skała - góra
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35
Złotofutry nadal siedział jak kołek. Niechciał mówić na razie nic, aby się nie wtrącać. Jednak próbował też dojrzeć tereny Lwiej Ziemi.
-Bo Lwia Ziemia to najfajniejsze tereny jakie mogą tu być. Właśnie zachęcałam mojego przyjaciela by tu zamieszkał i dołączył do stada, do którego należą te ziemie.
A właśnie. Zapomniał obietnicy... Ale cóż; nieważne. Z czasem dołączy do Lwiej Ziemi. I masz ci los.
-A ty, skąd jesteś?
Ayumi dała w tym momencie pytanie, na które przez całe życie szukał odpowiedzi.
-Ja...?-wybełkotał zastanowiony.
Tylko teraz się nie śmiej.
-Szczerze to nie wiem. Moja matka nigdy mi nie mówiła, skąd jestem. Poderzewam, że nie jestem z żadnego stada. Teraz nie mogę się już jej spytać o to-i tu na chwilę umilkł wbijając swój wzrok w ziemię.-Całe życie próbowałem szukać odpowiedzi. Na próżno.

Azkabeusz

Kiedy Ayumi przemówiła i zapytała szczurka przemówił nagle Tanabi. Poczekał z lekkim uśmiechem jak skończy a gdy skończył przemówił. Więc, Ayumi i Tanabi pochodzę z pustynnego terenu. Odeszłem do rodziców by szukać partnerki na całe życie. Dotąd na lwich ziemiach nie znalazłem. Ale poznałem lwy ( Eleri, was i lwice która była przy tobie Ayumi. nam uświadamiano że lwy są złe. Zabiją zjedzą wszystko. Ja jednak odważny postanowiłem zagadać. odrzekł szczerze przyznawszy się.
/Tanabi, to pytanie było raczej skierowane do Azkabeusza, no ale dobra xD/

Ayumi uśmiechnęła się słysząc opowieści dwóch samców. Nie chciała wyjść na jakąś tajemniczą i również postanowiła dodać coś od siebie,
- Ja się tu również nie urodziłam, ale moja mama stąd pochodzi. Potem pewne wydarzenie zmusiło mnie do tego, bym przyszła właśnie tu - odpowiedziała pokrótce, chcąc ominąć drażliwy wątek śmierci jej matki. Tanabi jednak mógł dobrze wiedzieć o co jej chodzi. Na koniec jednak postanowiła doradzić coś Azkabeuszowi.
- Wiesz, Azkabeusz, nie wszystkie lwy są miłe, fajne i w ogóle. Są tu też takie, które chętnie by cię zjadły - dodała gryzoniowi używając nader dojrzałego tonu głosu, chcąc by ten wziął jej poradę na poważnie. No może na pewno nie ona, ani Tanabi, ale były też inne lwy, lwice i lwiątka...
// ;__; Szlag. ;-; Sorka! *bad poker face* //

I ciągle tak jak kołek stał ten Tanabi. Nic nie robił, nie czuł się jakoś specjalnie "powołany" do tej rozmowy. Pomachał sobie od czasu do czasu ogonem parę razy to w jedną stronę to w drugą. Słuchał jej uważnie przytakując jak głupek od czasu do czasu na znak tego, że jej słowa nie są przez niego ignorowane.
Ayumi westchnęła ciężko, po czym nie przestając się uśmiechać spojrzała na młodego lwa.
- Hej, a może byśmy teraz poszli do królowej i poprosili o to, by cię przyjęła do stada, hm? - zaproponowała mu unosząc jedną brew do góry, która nadała jej nieco zadziornego wyrazu. Gdy tak będą tu sterczeć jak kołki, to na pewno Tanabi nieprędko stanie się jednym z Lwich.
I nadal siedzieli jak dwie święte krowy nie licząc Azkabeusza. Ciągle machał ogonem to w jedną stronę, to w drugą. Wysłuchał Ayumi. Zastanowił się chwilę, po czym rzekł.:
-Hm, niech będzie. I tak czy tak siedzimy już tutaj tak trochę, więc możemy na coś wykorzystać cenny czas, prawda?
Nadal się uśmiechał do Ayumi. Wstał już na cztery łapy.
-To jak?
- No to chodź. - rzekła do lewka przyjaznym tonem, po czym zwróciła się do Azkabeusza.
- Jak chcesz, możesz iść z nami - zaproponowała mu, po czym ostrożnie zaczęła schodzić w dół Lwiej Skały.

/z.t./
Popatrzył jeszcze na Azkabeusza przez chwilę, po czym ruszył za Ayumi.

z.t.

Azkabeusz

Azkabeusz słuchając rozmowy lwiątek uśmiechał się. Gdy złożono mu propozycję że mógłby iśc z nimi, skorzystał. Gdy lwiątka zniknęły pobiegł za nimi i delikatnie ze wskakując na półki gdzie szły lwiątka szedł za nimi.
z/t.
Weszła na skałę pierwsza wyprzedzając Vikę.
- Haloo jest tu ktoś?! - krzyknęła Jessica.
Oglądnęła się na siostrę która jeszcze szła.
- Pośpiesz sie!
Wlazła na skałę za Jessi, trochę niezadowolona że siostra ją wyprzedziła. Skoczyła na nią przewracając Jessicę na grzbiet.
-Nie drzyj się tak - powiedziała ze złością. Darcie się uważała za swoje prawo, przywileji i obowiązek. Zeszła z Jessi i podeszła na skraj skały. Spojrzała w dół. Wysoko tu było. Można by się kiedyś latać pouczyć. Oczywiście na liściach. Nagle odzyskała dobry humor. Skoczyła ponownie w kierunku Jessi i krzyknęła.
-Wiesz co wymyśliłam?
Jessi zła i obolała podniosła się z ziemi.
- Co ci odbija?! Wiesz jak mnie grzbiet boli przez Ciebie najpierw pomyśl potem rób.
- No niby co wymyśliłaś słucham, a i właśnie czekam na przeprosiny
!
-Sorka - rzuciła tak trocę na odczep. Zrobiła dumną pozę i powiedziała.
-Będziemy latać na liściach. - spojrzała na reakcję Jessi
Popatrzyła z niedowierzaniem na Viktorię.
- Nie! Nie ma mowy Vika i koniec kropka! - odpowiedziała szybko
Obeszła kółko wokół Jessi.
-A bo co? Zabronisz mi? - odparła prowokująco.
-Taaaakie fajne zajęcie a ty nie chcesz. - mówiła dalej - Będziesz potem żałować... -Zbliżyła się do krawędzi aby jeszcze raz zobaczyć jak daleko stąd do ziemi.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35