08-08-2018, 04:46
Wciąż utrzymała uśmiech na pysku, tym razem dobierając ten pełen wdzięczności.
- Dziękuje - odparła z nutą zadowolenia, pewna że osiągnęła cel. Nie powinna być nigdy pewna, nie popełniłaby wcześniej takiego błędu, ale to jedno pragnienie dręczyło ją tak silnie, iż na chwilę w to uwierzyła. Jakie to naiwne.
Ostatnio kompletnie nie wiedziała co się z nią dzieje. Na przykład teraz chciała się zaśmiać nerwowo, ale ścisnęła wargi. Ciągle musiała walczyć z własnymi emocjami, co przypominało jej każdą taką sytuacje, jak na złość umysł chciał co chwilę powracać do przeszłości, do Arvo.
"Oczywiście, zaczekamy tu sobie... Muszę utrzymać to jak długo się da..." mówiła do siebie w myślach, zaciskając zęby i zawieszając na chwilę głowę by odetchnąć. Przez pysk lwicy niespodziewanie przeszedł grymas bólu, pojawił się nagle, tak mocno zdusiła emocje? A może było to coś innego... Była tak blisko, a nie mogła przekroczyć progu tej... Jaskini. Zaklęła w myślach.
- Wybaczcie, zaczęła... boleć mnie... głowa... - o dziwo wcale nie kłamała, położyła się na ziemi, ukrywając pysk za łapami, jeszcze bardziej zacisnęła kły, czym bardziej blokowała cały gniew, tym bardziej ją bolało. Machnęła nerwowo ogonem, pilnując by nie zrobić tego zbyt gwałtownie, to mogłoby przestraszyć i Manaie i Shani. Nastroszyła całą sierść na grzbiecie, usilnie chcąc też i nad tym zapanować. Unikała teraz wzroku rozmówczyni, jej pazury przywarły do podłoża, zaciskając się na nim.
- To przez... zmęczenie podróżą, za chwilę mi... - ból nie ustawał, dodatkowo wyprowadzał ją z równowagi. Do tego stopnia że rzuciłaby się na kogoś, wyobrażanie sobie jak to robi, musiało jej wystarczyć. Jeszcze wszystko zaprzepaści! Objęła głowę łapą, zamykając mocno też i ślepia. Jeszcze chwilę i zacznie tu wyć z bólu, do oczu już cisnęły jej się łzy nim spowodowane. Syknęła, nie mogła sobie pozwolić by ktoś je widział, starła je łapą. Musiała doprowadzić się do ładu, natychmiast.
- To zaraz minie... - mruknęła, ponownie zamykając oczy i siląc się na zwyczajny ton: - Nie przychodzi mi teraz żadne pytanie do głowy... - usiadła, zdawało się że ból przemijał, tak jak szybko się pojawił, tak teraz znikał, jednak nie było wcale aż tak kolorowo, to Tene nie chciała dłużej okazywać słabości. Zaczęła cicho sapać, pozbywając się ciepła, które zdążyło nagromadzić się w jej ciele i zmuszając do rozluźnienia mięśnie, jak na złość nieznacznie drżały, a pulsowanie we łbie przytępiało nieco zmysły. A musiała pozostać czujna. Słaby lew to martwy lew, obojętnie gdzie się znajdujesz, nawet na najbardziej bezpiecznym terenie zagrożenie mogło pojawić się w każdej chwili.
- Ale z chęcią się czegoś dowiem... Czegokolwiek - dodała po chwili. Chciała jednocześnie słuchać co ma jej do opowiedzenia Manaia o Cesarstwie. To odwróci jej uwagę od tej dolegliwości, musi. Nie może teraz odpuścić. Musi to zignorować, to tylko głupi ból głowy, przez który niechętnie nią teraz poruszała. Znów zaklęła w myślach.
- Dziękuje - odparła z nutą zadowolenia, pewna że osiągnęła cel. Nie powinna być nigdy pewna, nie popełniłaby wcześniej takiego błędu, ale to jedno pragnienie dręczyło ją tak silnie, iż na chwilę w to uwierzyła. Jakie to naiwne.
Ostatnio kompletnie nie wiedziała co się z nią dzieje. Na przykład teraz chciała się zaśmiać nerwowo, ale ścisnęła wargi. Ciągle musiała walczyć z własnymi emocjami, co przypominało jej każdą taką sytuacje, jak na złość umysł chciał co chwilę powracać do przeszłości, do Arvo.
"Oczywiście, zaczekamy tu sobie... Muszę utrzymać to jak długo się da..." mówiła do siebie w myślach, zaciskając zęby i zawieszając na chwilę głowę by odetchnąć. Przez pysk lwicy niespodziewanie przeszedł grymas bólu, pojawił się nagle, tak mocno zdusiła emocje? A może było to coś innego... Była tak blisko, a nie mogła przekroczyć progu tej... Jaskini. Zaklęła w myślach.
- Wybaczcie, zaczęła... boleć mnie... głowa... - o dziwo wcale nie kłamała, położyła się na ziemi, ukrywając pysk za łapami, jeszcze bardziej zacisnęła kły, czym bardziej blokowała cały gniew, tym bardziej ją bolało. Machnęła nerwowo ogonem, pilnując by nie zrobić tego zbyt gwałtownie, to mogłoby przestraszyć i Manaie i Shani. Nastroszyła całą sierść na grzbiecie, usilnie chcąc też i nad tym zapanować. Unikała teraz wzroku rozmówczyni, jej pazury przywarły do podłoża, zaciskając się na nim.
- To przez... zmęczenie podróżą, za chwilę mi... - ból nie ustawał, dodatkowo wyprowadzał ją z równowagi. Do tego stopnia że rzuciłaby się na kogoś, wyobrażanie sobie jak to robi, musiało jej wystarczyć. Jeszcze wszystko zaprzepaści! Objęła głowę łapą, zamykając mocno też i ślepia. Jeszcze chwilę i zacznie tu wyć z bólu, do oczu już cisnęły jej się łzy nim spowodowane. Syknęła, nie mogła sobie pozwolić by ktoś je widział, starła je łapą. Musiała doprowadzić się do ładu, natychmiast.
- To zaraz minie... - mruknęła, ponownie zamykając oczy i siląc się na zwyczajny ton: - Nie przychodzi mi teraz żadne pytanie do głowy... - usiadła, zdawało się że ból przemijał, tak jak szybko się pojawił, tak teraz znikał, jednak nie było wcale aż tak kolorowo, to Tene nie chciała dłużej okazywać słabości. Zaczęła cicho sapać, pozbywając się ciepła, które zdążyło nagromadzić się w jej ciele i zmuszając do rozluźnienia mięśnie, jak na złość nieznacznie drżały, a pulsowanie we łbie przytępiało nieco zmysły. A musiała pozostać czujna. Słaby lew to martwy lew, obojętnie gdzie się znajdujesz, nawet na najbardziej bezpiecznym terenie zagrożenie mogło pojawić się w każdej chwili.
- Ale z chęcią się czegoś dowiem... Czegokolwiek - dodała po chwili. Chciała jednocześnie słuchać co ma jej do opowiedzenia Manaia o Cesarstwie. To odwróci jej uwagę od tej dolegliwości, musi. Nie może teraz odpuścić. Musi to zignorować, to tylko głupi ból głowy, przez który niechętnie nią teraz poruszała. Znów zaklęła w myślach.