Król Lew PBF

Pełna wersja: Lwia Skała - góra
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35
-Nawet nie musi być to niezwykle wielkie stado, ale ważne aby działało razem, było zgrane i ufało sobie nawzajem.
Powiedział po czym spojrzał w stronę w którą skierował się Haki.
-Dość długo nie wracają, można by pójść za nimi, przy okazji Ty Przeprosisz Vari a ja będę miał czyste sumienie bo nie będę musiał się martwić że ta to przeżywa. Tylko pamiętaj przeproś wtedy grzecznie i z szacunkiem. To co, idziemy?
Spytał szczerząc się lekko.
-Po drodze będzie można pójść do wodopoju aby napić się i ochłodzić ciało. Przy tym upale na pewno to się przyda.
Powiedział spoglądając na horyzont. Słońce dość mocno grzało i zaczynało być już aż za gorąco. Odrobina wody z pewności pomoże.
Azim gdy tylko usłyszał "można by pójść za nimi", nakręcał się z każdym kolejnym słowem Tirune, bardzo chciał pójść tam gdzie udał się Haki.
- Tak! - wykrzyknął radośnie w odpowiedzi, pobiegł kawałek w stronę zejścia, zatrzymując się równie szybko i jednocześnie słuchając co lew miał mu do powiedzenia. Na samo wspomnienie o wodopoju zachciało mu się pić. Zaczekał grzecznie, aż Tirune ruszy.
Lew cicho się zaśmiał widząc jak Azim wyrwał się do biegu.
-Hehe, spokojnie, lepiej wskocz mi na grzbiet, wtedy będziemy szybciej na miejscu
Powiedział stając tak aby mały miał ułatwione zadanie.  Tirune stwierdził że z jednej strony Azim będzie bezpieczniejszy na jego grzbiecie, a z drugiej strony szybciej będą na miejscu,  no i wtedy zapach małego nie będzie się mieszał z tropem Vari i Hakiego.  
-Wskakuj i trzymaj się mocno, bo będziemy biec dość szybko, w nie chcę abyś spadł,  Ty chyba też tego nie chcesz,  prawda?
Spytał szczerząc lekko białe kły.  Gorąc dość mocno zaczynał mu doskwierać,  więc chciał jak najszybciej wyruszyć.
Mały zawrócił, wspinając się na grzbiet Tirune. Haki też go niósł, więc już trochę był do tego przyzwyczajony.
- Trzymam mocno - odpowiedział, obejmując pewnie łapami grzywę lwa, wysunął lekko pazurki by zyskać jeszcze lepszą przyczepność, przy tylnych łapach także, które spoczywały na grzbiecie lwa.
-No to w drogę.
Powiedział po czym ruszył biegiem w dół skały, biegł dość szybko, ale uważał też aby Azim nie spadł. Gdy tylko stanęli u podnóża Lwiej Skały, Tirune przyłożył nos do ziemi i od razu wyczuł dwa znajome zapachy. Obrazu ruszył wzdłuż nich biegiem. Jego smsy były silne i długie, a ruchy tak wyważone by oddech lwa pozostawał rytmiczny. Lew dość sprawnie poruszał się po tropie pozostwwionym przez dwa lwy. Nie musiał długo myśleć by stwierdzić że wodopój jest na drodze którą obraca Vari i za którą potem ruszył Haki. W takim wypadku Tirune przyspieszył biegnąc prosto w stronę wodopoju

Z.T.
Stawiałem powoli swoje kroki aby to nie popełnić głupiego ruchu. Czułem się dziwnie ale i też odczuwałem zadowolenie. Mieszało sie jednak ono z rozczarowaniem. Dlaczego taki stan rzeczy nastał? Trochę żal historii ale może to zmobilizuje lwioziemców jeśli gdzieś są do działania? Będąc na szczycie i swym wzrokiem biorąc nowe treny wydałem z siebie mocny ryk, obwieszczając przy tym, że teraz i Lwia Skała jest moja i tym samym mogę być samozwańczym panem Lwiej ziemi, w końcu w taki sposób nowi władcy tych ziem tak zaszczali swoją władze.
Wszedł na samą górę, coś mu się wydawało że ta skała była większa od tej na ich ziemiach, tym lepiej. Stanął koło króla, po czym rozejrzał się uważnie, widoki piękne, aż dziwne że nie było tu nikogo, by tych ziem bronić, widać wybrano nie tych władców co powinno. Po królu i on zaryczał, niech wszyscy wiedzą że to koniec Lwiej Ziemi.
Szedł krok w krok za władcą. Choć nie znał historii tych ziem, zdawał sobię sprawę z doniosłości tej chwili. Gdy byli już na górze nabrał powietrza i zawtórował Myrowi w ryku. Niech poprzedni mieszkańcy wiedzą, że to teraz ich teren.
Stukał racicami o kamieniste podłoże wspinając się na górę. Widok ze skały był cudny ale jeleń nie należał do tych osób co to zachwalają się widokami. Przymrużył ślepia na szarą połać ziemi, która okazała się być cmentarzyskiem. Dobre obserwatorium tu mieli.  Wziął głębszy wdech i zaryczał po swojemu. Odstąpił parę kroków od lwów i przyglądał się uważnie okolicy.
Wdrapała się na górę i podeszła do jelonka, pusto? Jak wszędzie indziej.
- Jeszcze większe niz tutejsze?!- Czy to nie przegięcie? Kaiser i Myr byli ogromni, Eden niewiele mniejszy. No hańba ile te kotowate mogą rosnąc? Do łba coś jej wpadło.
- Takie jak Kami? Królowa Kami znaczy się.. - Szybko się poprawiła. - Nie dźwiedzie.. nie, nie wiem co to jest, żadne z znanych mi zwierząt nie mówiło tak na siebie.- A pamiętałaby taka śmieszną nazwę, kiedy się ją wypowiadało trzeba było przycisnąć język do podniebienia. Chwilę bawiła się różowym jęzorem, po czym oblizała nosek by był wilgotny i lepiej chwytał zapachy.
- Czyli przerwa? I czekamy? - Chociaż podobnie jak reszta, raczej nie żywiła nadziei że ktoś tu jednak przyjdzie.
Przybył tutaj spokojnym krokiem. Czujność włączył na 100%. Było już słychać ryki jego towarzyszy zanim wszedł na górę. Stamtąd widok był piękny, prawie cała okolica była podana jak na tacy. Idealne miejsce dla co ważniejszych członków stada. Ale cóż, dołączył do ceremonii, podszedł do reszty i sam zaryczał kilkukrotnie. Czyli co, otwieramy szampany i Lwia Skała jest ich?
- Nie miałem okazji poznać królowej osobiście. - Także nie miał porównania, tym bardziej nie miał pojęcia, że jest jeszcze większa. - Niedźwiedzie to dość okrągłe stworzenia, obrośnięte futrem. Pazury mają większe niż lwy, są silne, potrafią wejść na drzewo. Te słabsze nawet obalić. Bardziej można je porównać do przerośniętego ratela. -Chyba lepszego porównania nie mógł znaleźć. Przyglądał się jeszcze terenom. A potem skierował spojrzenie na Myra. Widać było po jego minie, że był skonsternowany. Najwidoczniej wszyscy tu zebrani nastawiali się na jakiś opór. Choć równie dobrze mogłaby to być zasadzka. Z tej skały z pewnością obserwator mógł zobaczyć grupę osobników wkraczających na ziemie. Choć równie dobrze mogli uznać, że nie sprostają ich przewadze. Jeśli się ewakuowali to z pewnością będą chcieli zrobić to niepostrzeżenie. Nie mogli też raczej opuścić całkowicie ziem, nie w ekspresowym tempie jeśli chcieli to zrobić po kryjomu.
- Mam zrobić rekonesans? 
Hiena w ciszy podeszła do Myra i po chwili odezwała się
-To dziwne że jeszcze nikogo z nich tu nie ma-
Tak to dziwne i niepokojące. Spojrzała na kraniec skały i z niepokojem stwierdziła że gdyby zaatakowali z taką pchającą siłą że by ich zepchnęli to ciężko było by przeżyć. A może taka była taktyka? O by nie.
Przysiadł sobie na krawędzi skały, by podziwiać ten ładny widok. Te tereny były o wiele żyźniejsze niż to co miał u siebie, aż dziwne, że nikt ich nie pilnuje. Nikt? Uszy mu drgnęły, bo wyłapały słaby, ale jednak jednoznaczny sygnał.
- Słyszeliście to? Coś jakby ktoś nam odpowiedział. Ale strasznie cicho, chyba gdzieś tam daleko. - podniósł się na równe nogi, zmrużył oczy i starał się wypatrzyć tego kogoś w oddali, chociaż było to raczej niemożliwe z takiej odległości.
Ruszył łbem w stronę okolic rzeki, bowiem dosłyszał z tamtych okolic ryk, nie jakiś imponujący aczkolwiek słyszalny. Widać ktoś jednak postanowił bronić tych ziem, brawo dla nieznajomego. Czekał jeszcze na kolejne ryki, lecz nastała cisza, co za stado że pozwalało jednemu lwu bronić ich honoru. -Tak, słyszałem. Chyba z okolic rzeki. Czekamy aż się zjawi, czy kilku z nas pójdzie to sprawdzić?- zapytał króla bezpośrednio, czas było podjąć decyzję, a raczej każdy z zebranych tu był chętny na spotkanie z lwioziemcem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35