♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#61
10-10-2012, 14:57
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

//Suri, wszyscy stoimy przed jaskinią :) będę pisać tak, jakbyście tam wbiegli i wybiegli z powrotem na zewnątrz.//

I znowu rundka odpowiadania każdemu. Zaczynamy... Nim jednak zwróciła się do Machafuko, posłała proszalno-przepraszające spojrzenie Hordianowi. Nie chciała, by teraz odchodził, gdy rozmawiało się im tak dobrze i czuła, że jest blisko dotarcia do wnętrza lwa; był tutaj akceptowany i zamierzała wrócić do wymiany poglądów ze śnieżnym, kiedy tylko przetoczy się ta wielołapna nawałnica kolorowych lwów. Miała nadzieję, że poczeka chwilę.
- Dowolna z jaskiń, które znajdziecie idąc w tę stronę, może być wasza. Te zajęte znajdują się wcześniej; jeśli się mylę, na pewno wyczujecie świeży zapach na progu zamieszkałych grot.
Poinstruowała Machafuko pokrótce, wskazując mu łbem kierunek w dół rzeki, wraz z jej biegiem. Porowate skały nad jej powierzchnią, kilka łach piachu, nawet jedna niewielka polana u stóp potężnego drzewa - miejsc na schronienie było dość, by mogli wybrać dwa osobne. Jakoś tak jednak założyła, że wybiorą wspólne... A większe groty, o ile się orientowała, były właśnie w tamtej części. Pożegnała się z Echo, gdy dobiegły ją ostatnie słowa szarego lwa.
- Mów od razu, nie ma co czekać.
O... I znalazł się Brave. Z jakimś czarnym lwiątkiem. Świetnie, teraz to już na pewno zostanie mamką na pełen etat... Khayaal obejrzała się, jak samczyk entuzjastycznie i głośno wbiega do groty, by zaraz zorientować się w pomyłce i wrócić w te pędy do dorosłych stojących przed wejściem. Gdy przytulił się do jej łapy, pochyliła się i przejechała ciepłym jęzorem po jego czole, mierzwiąc całe futro na łebku małego.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało, Brave. Cześć, Malik, witaj w moim domu.
Uśmiechnęła się, dodając otuchy drugiemu z młodych. Była gotowa w ciemno powiedzieć, że na pewno nie ma rodziców, bo ich stracił albo go porzucili, więc musi zostać z nimi, więc trzeba go wychować i tak dalej. Zgromadzenie nieszczęść na tym terenie było aż przytłaczające... A mimo tego wciąż ziemie Strażników tętniły życiem i kolorami. Niesamowite.

Kuolema przyglądał się Fiametcie, nie spiesząc się z reakcją, kiedy dobiegły go słowa Bagery. Zastrzygł jedynym niematerialnym uchem, zmrużył oczy nieokreślonej barwy i nachylił się nad lwiątkiem.
- Wrau, jestem strasznym i złym lwem. Boisz się mnie?
Zamruczał niskim barytonem, kładąc cielsko jak do zabawy. To nic, że był od niej kilkadziesiąt razy większy - nawet jakby się bardzo starał, nie będzie w stanie zrobić jej krzywdy. I odwrotnie.
Dmuchnął Bagerze prosto w oczy, co dla samiczki było delikatnym, leciutkim powiewem zimna wokół pyska. Więcej nie był w stanie zrobić.
- Gonimy się?
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Hordian
Gość

 
#62
10-10-2012, 16:09
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

Z tego co mówił szary, wynikało, że rzeczywiście to stado nie odmawia pomocy przybłędom. Dziwnie poczuł się ze świadomością, ze rzeczywiście jest przybłędą. Zerknął na białą lwicę i wydała mu się ona strasznie krucha... Jej białe futro dodawało jej delikatności... Wszyscy stanowili tutaj niezwykłą mieszankę barw i zapewne charakterów.
Hordian pochwycił spojrzenie młodszego szarego lwa, gdy ten na dłużej zawiesił na nim oko. Nie spuścił wzroku, przynajmniej nie w pierwszej chwili. Bowiem oczy samca, błyszczały wewnętrzną siłą i zaraźliwą ciekawością... A jeżeli Fuko chciał cokolwiek zobaczyć w zimnych, niebieskich oczach Hordiana, to owszem, udało mu się. Ujrzał w nich doświadczenie przebytych lat i chłód, który lew wypracowywał sobie każdego dnia samotnej tułaczki...
To własnie starszy odwrócił wzrok pierwszy, tylko przelotnie dostrzegając skinienie łba i uśmiech. W odpowiedzi przymknął ślepia i pochylił głowę, uznając poprzedni gest samca, za okazanie akceptacji.
I dopiero po chwili zauważył coś, czego wcześniej nie dostrzegał. A udało mu się to dzięki białej lwicy, która wydała się zaskoczona zobaczeniem niewyraźnej sylwetki potężnego lwa.
Hordian przekrzywił łeb i zmrużył oczy. Nie widział jeszcze czegoś takiego, więc mimowolnie biała sierść zjeżyła mu się na grzbiecie strosząc odrobinę pokaźną grzywę. Jednak nic prócz tego nie zdradziło szczypty niepokoju.
Potem okazało się, że i kocięta widzą dziwną zjawę, wydając się przy tym zachwycone... Dzieci i ta ich niefrasobliwość.
Dostrzegł też spojrzenie i uśmiech swojej rozmówczyni, który jasno wyrażał jej lekkie zakłopotanie nagłymi odwiedzinami sporej grupki młodzików. Ponownie więc przymknął oczy i pochylił głowę, pokazując tym samym, że nie ma nic przeciwko. To on był tu gościem, wobec czego nie miał prawa wyrażać swojego niezadowolenia, nawet jeżeli jakieś by odczuwał.
Właściwie taka ilość istnień, spowodowała że poczuł się bardziej żywy niż kiedykolwiek. Miło było obserwować żywiołowość Bagery, dwoje młodych samców i tych starszych, którzy odnosili się do siebie z sympatią i szacunkiem... Nagle w jednej chwili poczuł, jak bardzo mu tego brakowało. Jak bardzo chciał znów znaleźć się wśród przychylnych istnień...
Zastanowiło go jeszcze jedno, nad czym wcześniej się nie zastanowił. Mały Brave, nazwał kremową matką, czyli więc jego rozmówczyni ma tutaj rodzinę...
Machafuko
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 38

#63
10-10-2012, 18:11
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Doświadczenie i chłód... Być może właśnie spowodowało, że Szary zareagował tak jak zareagował... być może... Fuko był dziwnym lwem, z nieco odbiegającymi od normy przyzwyczajeniami i zachowaniami. Miał własną mądrość, własne zasady. Ten nowy zaś... było coś w nim takiego... nie, nawet nie znał takiego słowa, by określić swoje odczucia. Jednak przez jego umysł przechodziły myśli typu: "Oho... kolejny... może urządzimy konkurs na osobę najbardziej poszkodowaną przez los." Po prostu wiedział. Sam przeżył trudne chwile i potrafił rozpoznawać inne osoby z "bagażem doświadczeń".
- Ja ci dam "szary sługo"... - Zerknął na Bagerę nieco groźnie. Trzeba będzie wytłumaczyć małej kilka rzeczy i to szybko. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że to tylko dziecięca butność, ale powoli zaczynało go to irytować.
- Nie... widzę że masz dużo roboty. Później się rozmówimy - powiedział, po tym jak do groty przybył już znany mu samczyk i jeszcze jakiś drugi. Oj nie, nie zazdrościł Yaal. Uśmiechnął się, widząc tę całą scenkę. Przyszło jej na starsze lata tyrać za dwóch.
- To ja już sobie pójdę. - Już miał odejść, gdy nagle jakby zrezygnował ze swoich zamiarów. - Miejmy nadzieję, że twój gość ma łatwiejszy charakter niż ja - powiedział tak głośno by i Yaal i Hordian mogli go usłyszeć. Zaśmiał się, odwrócił i podążył do kotki i Fiam.
Nieco go zdziwiło zachowanie Białej i Bagery. Jedna wyglądała, jakby była zdziwiona, a druga tak jakby zobaczyła coś zachwycającego? Samiec zmarszczył brwi, jednak zignorował ich irracjonalne zachowanie... każdy ma swoje dziwactwa, czyż nie?
- No to co, idziemy szukać ci groty? - powiedział z uśmiechem do samicy. To co mogło dziwić Fiam, to fakt, że Fuko zdawał się nie mieć świadomości tego, że obok niego stoi duch. Albo go ignorował, bo przyzwyczaił się do jego obecności, albo w ogóle nie widział. Stał, czekając na jej reakcję.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___

I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich".


Zielony? Czy czerwony? :v
Malik
Gość

 
#64
10-10-2012, 18:43
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Czarny młodzieniec przybył tutaj krok w krok za swoim nowym przyjacielem. Nie było tu co ukrywać i Malik z wielką chęcią przyzna, że polubił Brave'a. Kiedy pomarańczowy samczyk przytulił się do łapy jasnej lwicy, coś jakby ukuło czarnego chuderlaka w serduszko. Nigdy wcześniej nie doznał takiego uczucia odkąd opuścił tereny swoich rodziców. Maluch wypiął pierś i usiadł centralnie przed Khayaal.
-Witam! Chciałbym zapytać czy pani należy do tego stada? Bo od kilku tygodni obserwuję Strażników Niebios i bardzo chciałbym do ich szeregów. Lwiątko mówiło dość płynnie, nie chciało zostać pożartym przez tremę w obecności dorosłej, obcej lwicy.
Fiametta
Gość

 
#65
10-10-2012, 22:35
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Fiam obserwowała ducha. Nie wierzyła w to, co widzi, ale najwyraźniej Bagera też to widziała. Więc to nie było przewidzenie... Ani halucynacja.
Wyrwana głosem Machafuko uniosła wzrok dotychczas utkwiony w chylącym się Kuolemie.
Też pytanie. Oczywiście, że idziemy! Duch był przyjazny, ale Fiametta nie była przyzwyczajona do takich cudów... czuła się nieswojo.
Kiwnęła łbem twierdząco, odwzajemniając uśmiech Szaremu. Zarzuciła długim, śnieżnobiałym ogonem i rozejrzała się jeszcze po towarzystwie.
Lwiątka. Dużo lwiątek. Może Fiam będzie mogła zagrać rolę ich starszej siostry? Może... Przy lwiątkach każda pomoc się przyda.
Cofnęła się kolejne kilka kroków, zachęcając Fuko do szybszego opuszczenia tego miejsca.
Bagera
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:1 rok Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 34
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#66
11-10-2012, 00:49
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Są takie chwile gdy w ciągu 10 minut dzieje się więcej niż przez cały tydzień, to właśnie była taka chwila. Dla małej Bagery która wciąż nie miała zbyt podzielnej uwagi było to wielkie wyzwanie.
Oczywiście duch był najciekawszy z wszystkich zgromadzonych tu osób, półprzejrzysty niematerialny zwiewny.
Brave i Malika zignorowała doszczętnie, byli za mali by w ogóle zwrócić na siebie jej uwagę.
- Wcale, bo mama nauczyła mnie jak być odważnym i silnym!- Odpowiedziała duchowi z werwą w głosie, już najeżyła się i przyjęła postawę do zabawy w berka gdy jedno zdanie wypowiedziane prze Fuko dotarło do jej uszu, zamrugała kilka razy.
- Zaraz, a ja to co?!- Była wybitnie oburzona, nie dość że ja zostawi to jeszcze zabiera jej Fiamettę? No nie, tego było za wiele!
Bagera zdążyła przywiązać się do niemej, nieświadomie.
Podświadomość małej szukała kogoś by wypełnił jej miejsce po matce z którą była bardzo zżyta. To że nie było po niej widać tęsknoty, nie oznaczało że wcale nie tęskni za Matumaini.
Po prostu nie rozumiała pewnych spraw i po części swój udział w jej zachowaniu miał ten butny charakterek.
[Obrazek: subjd.png]
Tell me the story, tell me the legend  
Tell me the tales of war  
Tell me just one time,What it was like before  
Bring me the feeling, right in that moment  
When a heart for battle cries  
Find me the treasure where the legend lies.If I were a noble ancient knight  
I'd stand by jour side to rule and fight  
It will always feel the same  
When I call out your name.  
Ninja survive, in dreams I walk by your side  
Ninja survive, with you there's no need to hide.
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#67
11-10-2012, 10:38
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

- Bywajcie więc.
Khayaal skinęła łbem Machafuko i Fiametcie, zawierając w tym geście wdzięczność za ich zrozumienie, a Bagerze pokazała jęzor - długi, jasnoróżowy, wywieszony teraz przez kły dolnej szczęki. Ale i mrugnęła do niej wesoło na koniec, bo przecież urazy do lwiątka nie żywiła. Jeszcze.
Popatrzyła znowu w dół, ale tym razem na Malika. Nie umknęło jej drgnienie uszu u młodego i lekkie skrzywienie pyska; a więc tak, miała rację, ten tutaj także jest bez rodziny. Jednak na wszelki wypadek musiała o to spytać.
- A nie wolisz stada, w którym są twoi rodzice? Może cię do nich odprowadzić, Maliku?
Obniżyła nieco łeb, by lepiej widzieć spojrzenie węglowego samczyka. Brave dalej tulił się do jej łapy, więc cokolwiek zasłoniła mu widok; trudno, chciała dobrze dostrzec reakcję Malika. Zanim przygarnie go pod opiekę, musi mieć pewność, że nie odbiera go samowolnie prawowitym rodzicom.


Kuolema był nieco zawiedziony, że "zabierają" mu teraz Bagerę - jeśli jednak Machafuko rzeczywiście się nią opiekuje, przynajmniej przez ten okres czasu, będą jeszcze mogli się zobaczyć. Miał przeczucie, że tak jak z Brave'em będą spędzać wieczory na opowiadaniu sobie dawnych lwich legend i baśni, tak z małą zaczną się wspinać na drzewa i podtapiać w rzece. To znaczy ona sama, ale wystarczy jej coś podpowiedzieć. Choć zabrzmi to dziwnie, trochę ruchu nie zaszkodzi nawet duchowi.
Pożegnał się z nią pacnięciem wielkiej łapy - i ponownie tylko ruch chłodniejszego powietrza dał jej do zrozumienia, że on rzeczywiście tam jest, że to nie zwidy. Do Fiametty uśmiechnął się tak, jak jego córka, dodając otuchy i przekazując bez słów, że jest tu akceptowana.
Kiedy tamci zaczęli się oddalać, zrozumiał, że Hordian zaczął dostrzegać jego obecność.
- Witaj, śnieżnogrzywy.
Z postawy, doboru słów, nawet z pochylenia łba, który już przecież widział - Hordian mógł łatwo wywnioskować, że stoi przed ojcem Khayaal, tym samym, który zaprojektował jej życie po swej śmierci. Kawowa nigdy nie była sama, bo o ile lwiątko można wysłać do zabawy z innymi, ze zmarłym tego nie zrobisz... I miało to zarówno plusy, jak i minusy. Nietrudne do wymyślenia.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Machafuko
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 38

#68
11-10-2012, 14:27
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Zdziwiło go zachowanie lwiczki. Do kogo ona mówi? A może to zwyczajna dziecięca zabawa w wyimaginowanych przyjaciół? W sumie w młodości też tak robił, byleby nie czuć się samotny... Więc tylko spojrzał przelotnie na Bagerę i pustą przestrzeń, do której mówiła. Gdyby wiedział, że patrzy prosto na ducha... No właśnie, gdyby wiedział.
- Jak chcesz mała to chodź z nami, właściwie to nawet lepiej. Jak znajdziemy Fiamećcie schronienie, to musimy ustalić kilka rzeczy. - Zniżył łeb tak by mieć jej pysk na wysokości swojego. - Na przykład kto tu jest kogo sługą - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Trzeba było dać jej przysłowiowego "kopa w dupę" i nieco utęperować. No i tym Fuko chciał się zająć w najbliższym czasie. Będzie zabawnie... Ale teraz trzeba było zająć się Białą. Na prawdę, jakoś dziwnie dobrze się czuł, ze świadomością, że to on pomoże wybrać jej lokum. A może to sam fakt przebywania w jej towarzystwie?
Widział jak Fiam się pali do tego, nie chciał pozwolić jej czekać. Dołączył do niej i już po chwili szli razem w stronę jaskiń przy rzece. A Bagera? Dał jej wolną rękę. Jeśli chce zaraz do nich dołączy, jeśli nie zostanie.

zt
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___

I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich".


Zielony? Czy czerwony? :v
Fiametta
Gość

 
#69
11-10-2012, 14:47
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Zaśmiała się krótko widząc oburzenie Bagery. Pocieszne z niej stworzenie, jak można takiego brzdąca nie kochać? Kto wie, może i Fiam będzie kiedyś mogła nazwać siebie matką takiego cudnego kociaka.

Kolorowooka z pełnią szczęścia wymalowaną na pysku odwzajemniła uśmiech Mistrzyni, co potem uczyniła również w kierunku ducha, z tym że... jeszcze serdeczniej? Chyba można tak to nazwać.
Rany, rany. Jej życie zmieniło się tak nagle, do tej pory skąpana w ciszy i szarości teraz miała dla kogo żyć, co ważniejsze, nie była to tylko jedna osoba. Przynajmniej na razie jest przekonana, że być może ktoś będzie jej kiedyś potrzebował.

Nim zniknęła z pola widzenia, zatrzymała się na chwilę, zerknąwszy na Bagerę. Chyba nie ma co się o nią martwić, jest bezpieczna, nawet jeśli zostanie tutaj.

zt
Malik
Gość

 
#70
11-10-2012, 16:54
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Czarny lewek spojrzał prosto w ślepia mlecznokawowej lwicy. Chciał, żeby była przekonana, że każde wydobyte słowa z jego pyszczka jest stuprocentową prawdą. Jego długi ogonek owinął się wokół przednich łap, ot takie małe przyzwyczajenie.
-Opuściłem ich, tamto stado nie ceni osobników mojego pokroju. Dla mnie nie liczy się siła. Malik mówił niczym stary wyjadacz, a on miał dopiero trzy miesiące. Jak na ten wiek był już bardzo dobrze psychicznie rozwinięty, jednak jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Nie był okrągły jak piłka, ale wręcz przeciwnie. Gdyby schudł jeszcze kilka gramów to spokojnie mógłby spacerować z odkrytymi żebrami.
Brave
Gość

 
#71
11-10-2012, 23:21
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Brave nic nie wiedział o Maliku, właśnie teraz miał okazję dowiedzieć się choc odrobinkę o nowym koledze.
- Mamo to Malik zostanie z nami??- Zapytał samczyk z niedowierzaniem.. Nie krył też radości, choć by dlatego, że bedzie mial towarzysza do zabawy.. Po dłuższym czasie, napewno bedzie go traktował jak brata. Mozna bylo sobie tylko wyobrazić ile przed nimi wyzwań , psot czy moze nawet niebezpiecznych przygód?
- Mamo bylo by super!! Chcę zeby został ,niech zostanie...- Brave odkleił się od łapy Khay i stanął obok czarnego wpatrując się kawowej w oczy.. Zgodzi się? Czy nie?
Bagera
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:1 rok Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 34
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#72
12-10-2012, 09:56
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

- No pewnie że wy jesteście moimi sługami, a jeśli wydaje ci się inaczej.. będę musiała cie ukarać, chociaż wcale tego nie chcę.- Stwierdziła, tak Bagera była łaskawą panią, nie karała dopóty, dopóki nie była to ostateczność.
- Chyba będę musiała zdegradować cie na sługę numer 3, Fiametta jest o wiele fajniejsza i milsza.- I tyle nie gada, a jej futerko jest takie mięciutkie.
Zamknęła oczy przyjmując pompatyczna pozę z uniesionym łebkiem.
Gdy wybyli i ona ruszyła i to wcale nie za nimi, ona po prostu pozwalała im prowadzić, tak było bezpieczniej.

ZT
[Obrazek: subjd.png]
Tell me the story, tell me the legend  
Tell me the tales of war  
Tell me just one time,What it was like before  
Bring me the feeling, right in that moment  
When a heart for battle cries  
Find me the treasure where the legend lies.If I were a noble ancient knight  
I'd stand by jour side to rule and fight  
It will always feel the same  
When I call out your name.  
Ninja survive, in dreams I walk by your side  
Ninja survive, with you there's no need to hide.
Hordian
Gość

 
#73
12-10-2012, 18:10
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Hordian nie dał po sobie poznać zdziwienia, jakie odczuł, kiedy rozpoznał w przezroczystej postaci, członka rodziny Khay. Zmrużył tylko jasne oczy i przywitał się ze zjawą, krótkim skinieniem łba, choć reszta mogła to odebrać jako pożegnanie. Jednak wzrok białego spoglądał w jeden punkt, ignorując resztę. Po prostu skupił uwagę na duchu.
Zastawiał się kim może być ów lew... Czyżby to był ojciec o którym wspomniała jego rozmówczyni? Jeżeli tak, to co on tu robi i dlaczego nie robi to na Khay żadnego wrażenia?
Dopiero kiedy Brave zaczął wyrażać dość głośno swoje zdanie, wzrok Hordiana powędrował w stronę lwicy i dwóch młodych. Przyglądał im się w ciszy, zastanawiając się, czy kremowo futra, zgodzi sie przygarnąć czarnego brzdąca... A może Hordian się pomylił i Brave tez nie był jej biologicznym dzieckiem? Gdy wnikliwiej przyjrzał się kociakowi zauważył, że raczej mało są do siebie podobni.
- Spoczywa na Tobie dużo obowiązków - stwierdził cichym, głębokim głosem. Zastanawiał się też nad tym, czy aby ta niebieskooka nie jest w tym stadzie kimś naprawdę ważnym... A sadząc po tym, ze zwracali się do niej w kwestii opieki nad obcymi lwami, jego przypuszczenia mogły okazać się trafne.
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#74
12-10-2012, 18:22
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

- Brave, 涶. Rozmawiam z Malikiem.
Khayaal zganiła Brave'a, który entuzjastycznymi popiskiwaniami zupełnie zagłuszył jej Malika, jednak zrobiła to łagodnie - rozumiała jego radość i potrzebę zachowania kolegi przy sobie; mimo wszystko mówił za głośno. A potrzebowała porozmawiać z młodym; to, że chciał dołączyć do stada, które niby obserwował, ale nie miała jak tego sprawdzić, absolutnie nie znaczyło, że można mu na to pozwolić tylko dlatego, że takie miał życzenie. Na tej zasadzie Machafuko rzeczywiście stałby się sługą Bagery.
Dlatego miała mu sporo do powiedzenia.
- Co to znaczy, że opuściłeś swoich rodziców, Maliku? Byli dla ciebie niedobrzy? Bili cię, wyzywali? Nie karmili? Dlaczego to zrobiłeś - tylko dlatego, że pokłóciłeś się z jakimś dorosłym lwem? To niemądre i nieodpowiedzialne. Przecież mogłeś tam zostać i potem przejąć władzę w stadzie, prawda? Pokazać im, co liczy się bardziej od siły. Wyjaśnij mi, dlaczego uciekłeś.
Sprawa z Brave'em wyglądała przecież zupełnie inaczej; młody powiedział jej o śmierci matki, o tym, że nigdy nie poznał ojca, a duch Nel potwierdził jego historię. Tymczasem Malik był po prostu lwiątkiem, które urwało się rodzicom z radaru. A Strażnicy Niebios, choć nietypowi, nie prowadzili przytułku dla dzieciaków, które same nie wiedzą, czego chcą. Nie na tym polegała ich rola, by przyjmować każdego entuzjastę...

Khayaal westchnęła, podsumowując te nieme rozważania, i podniosła wzrok na Kuolemę. Ojciec patrzył na nią, dzieląc przemyślenia córki, co potwierdził ruchem wąsów i skrzywieniem warg pyska. Chociaż ona sama była zagubionym lwiątkiem, które onegdaj przygarnął, więc miał też inną myśl - co się dzieje z tymi rodzicami, że nie chcą opiekować się swoimi młodymi?...

Później zastrzygła uchem, słysząc Hordiana, i potrząsnęła łbem, odganiając zmęczenie. To był długi dzień i ponownie to poczuła.
- Sama tego chciałam, Hordianie.
Odparła krótko i zgodnie z prawdą. Brakowało w tym jednak dumy czy zadowolenia z faktu, że tak wielka odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na jej barkach; Demi, przywódca stada, miał je wypełniać, a Khayaal miała go tylko odciążać w chwili potrzeby. Tymczasem Demi gdzieś zaginął, wybierając się z młodą, atrakcyjną lwicą na wyprawę, a wszystko zostawił na łbie zastępczyni. Nie miała już tak bezkrytycznego podejścia do stada jak wtedy, kiedy ojciec jej o nim opowiadał.
- Przydałaby mi się pomoc, jednak co zrobić? Przecież nie odeślę ich z komunikatem, żeby sami się sobą zajęli, bo mi się nie chce. To tylko dzieci. I ci, i tamci.
Faktem było, że Hordian jako jedyny przeżył więcej lat od szamanki. Tamci co do jednego mogliby być jej potomstwem, nie mówiąc już o lwiątkach przy jej łapach.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Hordian
Gość

 
#75
12-10-2012, 18:47
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

Nim Khayaal mu odpowiedziała, ponownie przyjrzał się duchowi... Właściwie dziwne, że nie wpadł w panikę; nawet nie nawiedziła go myśl, że mógł postradać zmysły. Ten przezroczysty lew wydawała się być tutaj bardziej na miejscu niż on sam, więc to chyba dlatego Hordian nie odczuł większego zaniepokojenia.
Szybko jednak znów skupił całą uwagę na kremowej, słuchając jej odpowiedzi. Prawda, nie wyglądała na taką, która pozwalałaby sobie wiele narzucić. To jedna z cech, które bardzo szanował i które sam przejawiał - asertywność.
Druga część jej wypowiedzi spowodowała, że przemknęła Hordianowi przez myśl, chęć zaoferowania jej swojej pomocy. Poczuł się z tą myślą nieswojo. Nawet nie wiedział, czy jeszcze potrafi opiekować się młodymi... Właściwie nie miał dużej wprawy. Rozstał się ze swoimi dziećmi, kiedy te były naprawdę bardzo małe, więc nie miał zbyt wielkiej praktyki.
- Nie musiałabyś mówić, że Ci się nie chce - odezwał się po krótkiej chwili - Umiejętność podejmowania samodzielnych decyzji jest ważna, jednak podejrzewam, że decyzja o daniu schronienia obcemu na waszych ziemiach, nie należy do zwykłego członka stada.
Podniósł się, a był naprawdę wielki. Ogromna kryza futra na karku zafalowała w takt kilku kroków, które zrobił po to, by zbliżyć się do młodych i lwicy.
Spojrzał krótko na kocięta, a potem na samą kremową. W jego spojrzeniu prócz zwyczajowego chłodu czaiło się coś jeszcze... coś jakby... niepewność.
- Nie śpieszy mi się... - zaczął, sam zastanawiając się, czy taka decyzja powinna pochodzić od impulsu, a nie z długoterminowych przemyśleń. - Jeżeli potrzebujesz pomocy, odwdzięczę się za gościnę.
Nie powiedział, ze zrobi to chętnie. Nie powiedział też, że będzie mu miło. Zwyczajnie jak na razie takie słowa nie przechodziły mu przez gardło, bo w jego mniemaniu burzyły one ten nabudowany mur, dzięki któremu czuł się silny. Mimo to świdrował lwicę stanowczym spojrzeniem, mówiącym o tym, że jest pewny swojej decyzji, choć w głębi duszy kłębiły mu się wątpliwości...


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości