♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#76
26-05-2013, 21:16
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Trąciła malca nosem, po czym położyła wielki łeb na swych łapach, tym samym zniżając się do poziomu optymalnego dla lwiątka. Tak lepiej ją widział, a samica nie przewidywała żadnych nowych niespodziewanych gości. Woń, jaką zostawiła po sobie Shun powinna wystarczyć dla odstraszenia intruzów. Ona zaś na spokojnie mogła choć przez chwilę odetchnąć. Nie lubiła takiego klimatu. Męczył samicę mróz. Choć tu było nieco cieplej, szum w głowie nie ustał. Za to zaostrzyła się ciekawość malca, co w sumie ucieszyło biszkoptową.
- Jutro czeka nas kawał drogi. Ale tam jest lepiej niż tutaj. Cieplej i jest tam cała masa różnych kryjówek. To taka duża... Taka duża przestrzeń z trawą większą od nas. I ta duża skała. Tam mieszkają inne lwy, takie jak ja czy ty - a w każdym razie mieszkały, gdy Miyuki była tam ostatni raz, co było dość dawno. Nie miała jednak złudzeń, to miejsce na pewno nie jest opustoszałe. Za żyzne i za cudowne, by pozostało niezamieszkane - Prócz lwów niedaleko żyją inne zwierzaki, najróżniejsze. I małe jaszczurki, i pasiaste zebry, i duże brązowe zwierzaki, zwane gnu - ciekawa była reakcji malca. Czy kiedykolwiek miał styczność ze zwierzakami? Czy matka uczyła go świata, oswajała chociażby ze swoim pożywieniem, czy była to abstrakcja dla Einara? Próbowała unikać tematu jego matki, widząc, jak drażliwy jest dla malca. Lepiej zająć go rozmową o czymś innym.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#77
31-05-2013, 12:46
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Nie minęło wiele czasu, jak pozostali opuścili grotę, włączając w to również śnieżnobiałego archanioła i pozostawili Einara sam, na sam ze swoim wybawcą. Otarł się przyjaźnie o jej bark, mrucząc cicho ledwie dosłyszalnie przez wiatr hulający na zewnątrz jaskini. Zdawało mu się, że jego powieki zaczęły mu ciążyć, a myśl o krótkiej drzemce kołotała się wewnątrz małego łebka lwiątka. Morskie ślepia powędrowały na znachorkę, świdrując ją nieco nachalnie, jakby wyczekiwanie na jej odpowiedź było czymś więcej, niż tylko dziecięcą ciekawością. Długo wyczekiwana przez malca, jednak postanowiła nadejść i niestety, ku zapewne ubolewaniu Miyuki tylko powiększyła zainteresowanie malca. Lwia Skała. Już ta nazwa była przesycona czymś w rodzaju wielkości i wspaniałości. Białe uszka ponownie skierowały się w stronę pyska biszkoptowej, jakby młody bał się, że może przegapić, któreś z wypowiedzianych przezeń słów. Głowę zaś uniósł nieco wyżej i podczołgał się tak, by znajdować się tuż obok łba wędrowczyni, ale nadal opierając się bokiem o jej bark. Chciał czuć jej ciepło i bliskość, a ciepły oddech, który w tych okolicznościach zamieniał się w parę tylko mu w tym pomagał. Rozwarł pyszczek w niemym zdziwieniu słuchając jej dalszych słów.
-Inne lwy?-spytał cicho, choć było to pytanie retoryczne, Miyuki mogła wyczuć w głosie samczyka zaniepokojenie, a nawet strach. Nie miał pojęcia, że jego ojciec prawdopodobnie nie żyje- szamanka nie powiedziała mu nic o tym, bo sama o tym nie wiedziała. Miał swiadomość tego, że jego matka oddała za niego życie, ale dla jego spłodziciela mógł to być nie lada cios. Kto wie, czy właśnie mnie nie szuka.-przeszło przez myśl młodego. Przełknął głośno ślinę i schował pysk między łapy, chcąc schować się przed światem, przed swoim ojcem. Był za młody, by wiedzieć, że takie coś jest kompletnie niemożliwe. Zamrugał kilka razy, starając się zakryć przed samica to, że w jego oczach pojawiły się drobne łzy. Wziął po cichu kilka głębokich oddechów, wolno by się uspokoić i postanowił kontynuować rozmowę z lwicą, choć nadal nie wynurzył łba spod swoich łapek.
-Pasiaste zebry? Brązowe gnu? Czym one są? To, któreś z tych innych lwów?-zapytał, siląc się by ciekawość w jego głosie przezwyciężyła strach, który nadal ściskał mu gardło. Opis Miyuki wpływał na jego wyobraźnię, starał się wyobrazić sobie zwierzę pokryte paskami. Może to naprawdę jakaś rzadka odmiana lwa? Zaraz, chwila... Lew w paski? Zaśmiał się cicho. Nie, to niemożliwe.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#78
04-06-2013, 18:11
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Pokiwała głową, słysząc niepewność w głosie lewka, gdy tylko wspomniała o innych lwach. Nie odparła jednak nic więcej, bo po chwili później zalał ją potok pytań. Ucieszyła się, że młody ciekawi się. Nie uszło jednak jej uwadze, że zasmucił się i skulił, jakby chowając się przed innymi lwami. Bał się ich? Może jakiś kiedy go zaatakował? Lub jego mamę? Nie była pewna, ale czuła, że to nie jest najlepszy moment, aby poruszać tę kwestę. Zamiast tego ciągnęła kwestię zwierząt w paski.
- Nie. Są nieco większe od lwów. I nie żywią się mięsem, jak my, ale trawą i wszystkim, co zielone - odparła - Żyją w dużych stadach. Są nawet nieco podobne do nas, ale mają cieńsze łapy - i w tym momencie wysunęła swoją łapę, poduszką do góry. Delikatnie wysunęła pazury, a następnie wsunęła je z powrotem - To, co my mamy mięciutkie i zakończone pazurami, one mają twarde. Jakby miały na łapach takie małe, twarde, szare kamyczki. Musisz na nie uważać, bo jak uderzysz w kamień, to boli. Ogont też mają podobne do naszych. A uszy... Hmmm... - lwica zastanowiła się, mrucząc pod nosem. Zastanawiała się, jak pokazać to lwiątku. Nic jej jednak nie przychodziło do głowy. Nic, póki wśród posłania usłanego listowiem nie dostrzegła TEGO listka. Był długi i cienki, nieco łukowato wygięty. Łapa z plaskiem uderzyła o podłoże, co mogło nieco wystraszyć malca. Lwica przesunęła łapą po ziemi, przybliżając do siebie tym samym upragnioną zdobycz.
- Spójrz na ten listek. Jest długi i cienki. Takie same uszy mają zebry, te pasiaste stworzenia. Są białe w czarne paski. Podobno na świecie nie ma dwóch zebr w takie same paski, wiesz? - odsunęła pysk nieco na bok, bojąc się, że może młody zląkł się przed jej spojrzeniem. Zamiast tego mógł poczuć, jak lwica po prostu opatuliła go ogonem, nieco łaskocząc w bok.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#79
18-06-2013, 19:18
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Z żywym zainteresowaniem przysłuchiwał się słowom lwicy. Jego oczy biegały po jej sylwetce, gdy ta się poruszała i tłumaczyła mu dzięki temu, jak rozróżnić zebrę od lwa. Okazało się, że nie było to, aż takie trudne jak mu się wczesniej wydawało. Poczuł się nawet trochę głupio, bo zrozumiał, że popełnił dość spory błąd, myląc ze sobą te dwa gatunki, ale cóż był lwiątkiem i to w dodatku nawet młodym. Miał więc do tego jakieś skromne, niepisane prawo. Malec wzdrygnął się, gdy łapa Miyuki uderzyła z głuchym odgłosem o ziemię, ale po chwili jego ciekawość znowu miala zostać zaspokojona, kolejnymi wyjaśnieniami samicy. Obraz zebry zaczął tworzyć mu się w kakaowym łebku, a morskie oczy rozświetlił błysk zrozumienia.
-Tak samo, jak nie ma dwóch takich samych lwów?-zapytał cicho, podnosząc wzrok i pyszczek, chcąc znów złapać spojrzenie biszkoptowej. Jej ogon z początku łaskotał go tak delikatnie, że nie zwrócił na to większej uwagi, ale z czasem, gdy owy dotyk stał się bardziej odczuwalny, kąciki warg Einara zaczęły się unosić, a potem wydał z siebie jeden z najcudowniejszych dźwięków, jaki tylko mogła niebieskooka usłyszeć. Śmiech. I to nie byle jaki, a perlisty, dźwięczny i z wyraźną dziecięcą nutą, która przeważała nad wszystkimi pozostałymi. Czekoladowe łapka podniosła się starała się odepchnąć od siebie czekoladową kitę, lecz niezbyt natarczywie, jakby zarazem pragnął ją odpędzić, ale również jak najdłużej ja przy sobie zatrzymać.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#80
25-06-2013, 20:22
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

- Oczywiście. Nie ma dwóch takich samych lwów. Mogą być do siebie podobne, bardziej lub mniej, jak córka podobna jest do mamy, a siostra do brata - odparła, nie chciała jednak za bardzo poruszać tego tematu. Widziała, że w sercu lwiątka tkwi zadra, którą wbija się głębiej na każde słowo na temat jego mamy. To było widać po jego zachowaniu. Nie tego chciała - Wiesz, że czasem można spotkać rodzeństwo identyczne z wyglądu? To bardzo rzadko się zdarza, ale jest możliwe. Ja nigdy ich nie widziałam. Ale nawet one nie są takie same. Każde inaczej czuje i myśli, choć są tak bardzo do siebie podobni - i tutaj urwała, widząc, że Einar znalazł sobie inną zabawkę. Gdy tylko perlisty śmiech dziecka zabrzmiał w powietrzu, serce lwicy mimowolnie szybciej zabiło. Tak dawno nie słyszała czegoś takiego. Naprawdę dawno temu. Wiele już dzieci odchowała, każde było dorosłe i pewno założyło własne rodziny. Każde obrało swój własny kierunek, poczuły swój wiatr w żaglach, który kazał im iść. Opuścić matkę, aby samemu zostać rodzicem. I choć wiele lwiątek napotkała na swej drodze, tak naprawdę dawno nie słyszała tego cudownego dźwięku. Nic dziwnego, że lico lwicy rozpromienił szeroki uśmiech, a kitka ogona uniosła się i zawisła na chwilę nad łapami malca, by po chwili przesunąć się pacnąć go delikatnie w nos. Tak, to była prowokacja. Będziesz w stanie złapać mój ogon?
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#81
25-06-2013, 21:29
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Nigdy nie dowiedział się, aż tylu informacji na raz. Jego szare komórki pracowały na najwyższych obrotach, starając się przyswoić, jak najwięcej zdobytych niedawno wiadomości. Morskie oczka jednak wędrowały za ogonem, który to wabił go swoimi niby cichymi, nic nie znaczącymi ruchami. Gdy brązowa kita uniosła się wyżej niż uprzednio, malec podniósł się z trudem na tylnych łapach i starał się ją złapać. Nie miał pojęcia, że ta za chwilę pacnie go niespodziewanie w czekoladowy nosek. Zamrugał rozkojarzony, po czym uśmiechnął się zadziornie i z bojowym okrzykiem rzucił się na swoją nową zabawkę, która to sprytnie mu umykała. Dzięki temu jego myśli oddaliły się od matki i wielkiej straty, jaka była z nią powiązana, a mógł się za to oddać dziecięcym igraszkom i zabawie, jak większość jego rówieśników. Schylił się i zakołysał tylną częścią ciała, szykując swoje mięśnie, jak i siebie samego do skoku na ogon Miyuki. Raz, dwa i... Hop! Odbił się zgrabnie od ziemi, ale w locie stracił panowanie nad łapami i z głuchym plaśnięciem wylądował brzuchem do góry na ziemi. Jednak nie poniósł klęski, nie, bo w jego okrytym bielą pysku znajdowało się nic innego, jak ogon znachorki. Wypuścił go delikatnie i posłał lazurowookiej przyjacielski uśmiech, prężąc się dumnie, chociaż nadal leżał grzbietem do dołu.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#82
25-06-2013, 22:30
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

A ona z uśmiechem obserwowała poczynania samczyka, nie myśląc o niczym szczególnym ani nie robiąc nic szczególnego. Po prostu poruszała delikatnie ogonem, zerkając przy okazji na malucha. Ogon nie pozostawał długo w jednym miejscu, choć zdawał się być naaaaaaprawdę leniwym okazem ogona, które zawsze jednak uciekało, gdy samczyk chociaż próbował musnąć go łapą. Aż w końcu udało mu się. Lwica zaśmiała się równie szczerze, czując, jak kitka zamyka się delikatnie w paszczy Einara i zostaje memłana.
- Bingo. Ale chyba zdobycz ci ucieka - zaśmiała się, czując, jak jej ogon powoli się oswobadza. Otrzepała go delikatnie, po czym przekręciła się i dmuchnęła w kierunku malucha, tak, że jego wąsy delikatnie zadrgały pod wpływem ciepłego powietrza. - Jak na pierwszy raz, udało ci się. Ale nawet najlepszy łowca po polowaniu musi odpocząć. I zwierzyna też.
I tu po prostu ułożyła się wygodnie, nieco zwijając w kłębek. Ziewnęła, lecz nie położyła łba na łapach, a jedynie zerknęła na malca, tym razem nieco kątem oka. Był ciekawa, co Einar zrobi. W końcu był... Był obcym lwiątkiem, a lwica była dorosłą, obcą dla niego samicą. Czy odważy się podejść, czy pozostanie tam? Czas mijał, a Miyuki, mimo chwili beztroski wciąż pamiętała o warunkach Shun. I wiedziała, że jutro czeka ich długa i żmudna droga. Powinni wypocząć teraz. Była niemalże pewna, że lwiątko aż tak łatwo nie zaśnie, miało w końcu wiele niespożytej energii. Ale i ją dało się uśpić jakąś opowieścią.
- Znasz może historię o zebrze, która zgubiła wszystkie paski?
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#83
26-06-2013, 13:06
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Miyuki miała rację, czas uciekał, krajobraz na zewnątrz groty już zdołał ściemnieć, a jedynym jasnym punktem pozostawał śnieg, lekko oświetlony światłem księżyca. Einar przekręcił się, leżąc w tej chwili na boku i przyglądał się poczynaniom biszkoptowej, nadal się lekko uśmiechając. Widząc, że znachorka już się wygodnie ułożyła, już miał wstać, ale coś go powstrzymało. Zawahał się, mierząc ją wzrokiem. Dała mu w tym dniu tyle radości i okazała tyle pomocy, że zdążyło w nim zakiełkować już coś w rodzaju zaufania i przyjaźni względem lwicy, lecz... Tak, nadal czegoś się obawiał. Mimo, że był tak młody, to jego przeżycia sprawiły, że musiał dorastać psychicznie znacznie szybciej niż jego pobratymcy. Kakaowy samczyk bał się, ze jesli znowu komuś zaufa, jeśli za bardzo się przywiąże znowu może wydarzyć się coś złego. Niepokoił się nie tylko o siebie, ale również o Miyuki. Jednak nie mógł do końca życia być już sam. Oblizał biały pyszczek i podniósł się, idąc powolnym krokiem w stronę samotniczki. Połozył się przy jej boku, gdzieś w okolicy jednej z przednich łap lwicy, tak jak zazwyczaj czynią to lwiątka. Uniósł wyżej przystrojone bielą uszka i z zainteresowaniem spojrzał na swoją opiekunkę.
-Nie. O-opowiedziałabyś mi ją?-spytał, kładąc łeb na swoich łapach i delikatnie wtulając się w miękką sierść na brzuchu samicy.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#84
28-06-2013, 23:07
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdy Einar przytulił się do niej, jakoś tak cieplej zrobiło się samicy wewnątrz. To było takie... Miłe uczucie. Nagle ogarnęło samicę, chwyciło za serce i ociepliło je, sprawiając, że na chwilę zabiło szybciej, a głos samicy stanął w gardle. Nie odezwała się jednak, ani nie opatuliła jakoś mocno lwiątka. Mimo wszystko malec czuł ją przy sobie, dość sporą w porównaniu do kocięcia lwicę, która była jego stróżem dzisiejszej nocy. To aby na pewno nie był sen? Oby nie. A jeśli tak, niech jak najdłużej trwa.
- Była sobie pewna zebra... Tak mała jak Ty. Nazywał się Tinny i był bardzo psotliwy, zawsze sprawiał swojej mamie problemy i zwykle robił na przekór jej słowom. A najbardziej ze wszystkiego nie lubił mycia - co zresztą często trafia się i lwiątkom, pomyślała samica, nie podzieliła się jednak z nim tą refleksją, a dalej kontynuowała opowieść - Pewnego dnia usłyszał od starej zebry legendę o srebrnej trawie, która podobno ma moc spełniania życzeń dla tego, kto ją znajdzie i zatańczy wokół niej. - i przez głowę lwicy mimowolnie przebiegła myśl o leciutkim idiotyzmie zebrzych powiastek i bajek z morałami - Trawa ta podobno rosła gdzieś u podnóża Kilimandżaro. Wiedząc to, mały Tinny zabrał swego kolegę Daffa i razem po cichutku wyruszyli na poszukiwanie srebrnej trawy. W rzeczywistości nie oddalili się daleko od swego stada, oni jednak o tym nie wiedzieli. Szli i szli, a w miarę im dalej się posuwali, tym bielusieńkie futerka zebr stawały się coraz bardziej brudne i posklejane. Parę razy musieli przejść przez dość błotniste miejsca, w których nietrudno było o poślizg i ubrudzenie sobie futra. Po paru dniach byli więc całkiem czarniutcy, a szczyt Kilimandżaro nadal był bardzo daleko. W nocy spali pod gołym niebem, a za dnia wędrowali. - i tu lwica wstrzymała oddech, pozwalając, by w jaskini zapadła głucha cisza - I nagle, którejś nocy TUUUUUUUUUUT! - był to dźwięk między miauknięciem a krzykiem, był jednak dość głośny - Wystraszył ich słoń. Najwidoczniej zgubił swoje stado i trąbieniem próbował je przywołać. Ale dla małych zebr był to dźwięk na tyle straszny, że zaczęły biec na oślep, aż w końcu zgubiły się. Nie umiały już znaleźć ani Kilimandżaro, ani nawet drogi do domu. Kiedy nastał ranek, Tinny z przerażeniem stwierdził, że zgubił wszystkie paski i nie pamięta drogi do domu. Diff czuł się bardzo podobnie. Postanowili jednak ruszać dalej. Po drodze spotkali kociątko geparda, którego zapytali się, czy widział ich paski. Gepard zaś zaśmiał się i stwierdził, że paski są brzydkie - plamki są ładniejsze, dlatego on je ma. I nic dziwnego, że je zgubili, bowiem są brzydkie i powinni się cieszyć. Na szczęście, chłopcy nie spotkali dorosłej gepardzicy. Szli dalej i pytali się różnych zwierząt, czy te widziały ich paski. Za każdym razem jednak odpowiedź była przecząca. Pod wieczór byli już tak zmęczeni, że położyli się pod drzewem i zaczęli chlipać, że chcą do mamy. I chcą odzyskać swoje paski. - przerwała tu na chwilę swą opowieść, zaciekawiona, czy lwiątko już śpi. Ciężko było jednak jej to stwierdzić - Zgadniesz, co się wtedy stało?
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#85
02-07-2013, 22:00
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Wsłuchiwał uważnie w każde słowa lwicy, a gdy padało kolejne, jego powieki stawały się coraz cięższe. Zamrugał, chcąc odeprzeć to uczucie, ale zamiast tego ziewnął potężnie, rozwierając pyszczek pełen malutkich kłów. Miyuki była dobrym bajarzem, bo potrafiła Einara zainteresować, a tego nie umiał każdy lew, czy inne zwierzę. Zastrzygł uszkami i zastanowił się nad odpowiedzią dla lwicy.
-Odzyskali je?-zapytał z nadzieją, stłumiając kolejne ziewnięcie.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#86
09-07-2013, 22:33
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Uśmiechnęła się delikatnie i zachichotała. Błyskotliwy malec.
- Masz rację, choć niezupełnie od razu. Kiedy noc już prawie zapadła, budzą się różne zwierzęta. I te przyjazne, ale są i takie niebezpieczne. Ale spokojnie, śnieg nie jest dobrym miejscem dla większości zwierząt, które są groźne - nie przyjdą tutaj. Tu jest za zimno - polizała lwiątko po łepku, domyślając się, że wstawka o złych mieszkańcach Afryki wzbudzi strach w samczyku, a nie tego chciała. - Zebrzątka zaś znalazła sowa. To taki ptak, który za dnia śpi, a w nocy poluje. Ponadto, jest bardzo mądry. Na początku się bały pohukiwania ptaka, szybko jednak okazało się, że nie jest ona groźna. Wręcz przeciwnie, gdy tylko sowa usłyszała, co jest problemem maluchów, przeczekała z nimi noc, swym pohukiwaniem odstraszając inne... - i w tym momencie właśnie rozległ się charakterystyczny dźwięk. Hu-hu! Tym razem to jednak nie była lwica. Ktoś za nią ją wyręczył. Lwica nadstawiła czujnie uszu, mierząc wzrokiem przestrzeń przed nią, nic jednak złego się nie stało. Byli sami. Najwyraźniej jakaś sówka najwidoczniej wybierała się na żer. - Słyszałeś? Tak właśnie brzmi sowa. To właśnie ona o poranku zaprowadziła zebrzątka do stada - widziała je noc wcześniej podczas łowów. Całe stado cieszyło się ze znalezienia zgub. A domyślasz się, jak zebry odnalazły swoje paski? - zapytała go, zniżając nieco łeb. Właściwie, im dłużej mówiła, tym jej głos miał coraz niższy, cichszy ton. Lwiątko doskonale ją słyszało, była to jednak swego rodzaju zaprawa do snu, coby się wyciszył i uspokoił. A manipulacja głosem pozwalała na to.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#87
10-07-2013, 15:49
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Białe uszka znowu czujnie się poruszyły, wyłapując pohukiwanie sowy na zewnątrz groty. Uśmiechnął się i spojrzał z zaciekawieniem na lwicę, sprawdzając, czy też usłyszała ten niezwykły odgłos. Potwierdziła to swoją mową ciała, a kakaowy, coraz bardziej senny, ale zarazem coraz bardziej zafascynowany historyjką lwicy, walczył by nie zasnąć, pod sam koniec. Zamrugał.
-Hmm... W sumie byli brudni od błota tak? Wystarczyłoby ich futerka zmyć wodą, tak mi się przynajmniej wydaje. -rzekł, delikatnie ocierając się łebkiem o łapę biszkoptowej.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#88
10-07-2013, 16:07
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

- Masz rację. Kiedy powiedzieli mamom, że zgubili paski, te roześmiały się i zaprowadziły je do wodopoju i kazały im się umyć. Zebry na początku niechętnie podeszły do tego, ale szybko zmieniły zdanie, gdy dowiedziały się, że inaczej nie odzyskają pasków. I miały rację. Gdy zanurzyli się, cały brud zszedł z nich i znowu były biało-czarne! Bardzo cieszyły się z tego powodu i cały dzień biegały wesołe i bawiły się z innymi zebrami, a w nocy poszli spać przy swoim stadzie. A sowa znowu wyleciała na żer, pozdrawiając je pohukiwaniem. Tym razem nie bały się jej, a zarżały w odpowiedzi. Gdy dorosły, nigdy nie zapomniały pomocy ptaka i na zawsze pozostali przyjaciółmi, przeżywając razem wiele przygód. Lecz ta z paskami się już zakończyła. - odparła, po czym nastała cisza. Widząc, że lwiątko pokłada się do spania, opatuliła je tak, by było mu ciepło. W końcu ciepło pomaga usnąć.
- Dobranoc Einar. Kolorowych snów. - odparła, po czym położyła łeb i przymknęła oczy. Odpoczywała. I chyba czekała, aż ktoś tutaj uśnie.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Einar
Gość

 
#89
10-07-2013, 16:29
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Był zadowolony, że bajka tak dobrze się zakończyła. Liznął biszkoptową po barku, ot, taki skromny gest podziękowania. Za wszystko. Potem przykrył swoje morskie ślepka, brązowymi powiekami i pozwolił sobie zasnąć. Dzięki Miyuki nie bał się już tego uczynić. Mimo, że sama Ciemność napawała go niemałym przerażeniem, to czuł, że lwica go przed nią obroni. Tak, jak już to uczyniła ostatnio. Myśląc o tym, odpłynął powoli w głęboki, spokojny sen.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#90
10-07-2013, 16:52
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

To było... Takie uczucie nie do opisania. Jakby coś stanęło jej w gardle i nie mogła wymówić słowa. Wzruszenie. Tak naprawdę dawno żadne lwiątko nie przytuliło się do niej i nie czuło się bezpieczne. A ten mały... Cóż, sympatyczne z niego dziecko. Szkoda tylko, że nie wiadomo, co z jego rodziną. Lwiątku potrzebna jest mama, jak i tata. Rodzina. A biszkoptowa, nawet jeśli miała dobre chęci i zaczynała lubić malucha, nie była w stanie zastąpić mu rodziny. i to gryzło samicę. Miała nadzieję, że może są niedaleko. Może maluch tylko oddalił się od nich i nie potrafili go znaleźć, a są gdzieś niedaleko. Westchnęła głucho. Oby jutrzejszy dzień był lepszy.
Noc dla lwicy tak naprawdę była dziwna. Choć spała - i nawet dość spokojnie, choć przez cały czas była czujna - ciężko było powiedzieć, czy miała dobre sny. Dotyczyły głównie jego pierworodnego, choć miały tam miejsce i inne jej kocięta. wspomnienia, osnute gęstą mgłą. To było tak dawno. Tak bardzo dawno. Może już żadne z nich nie żyje? Straciła swego jedynego syna, a córki... Oby przedłużyły linię Lwiej Ziemi i były szczęśliwe, gdziekolwiek są teraz.
Obudziły ją promienie słoneczne, które wdzierały się do jaskini wątłym blaskiem. Otworzyła oczy i zamrugała zdziwiona. Zaraz... Śnieg? Lód? E... Einar? Poderwała się i rozejrzała niespokojnie. Einar, gdzie jesteś? Na szczęście lwiątko nadal było z nią w jaskini i spało, co uspokoiło samicę. Mimo wszystko i tak rozejrzała się, nasłuchując czujnie. Pamiętała obietnicę Shun. Do wschodu słońca. Jedna noc. Później mają się wynieść. Podeszła do malca i delikatnie trąciła go nosem. Nieco żal było jej go budzić - o ile spał, mógł przecież udawać. Ale nie miała innego wyjścia. Ceną były ich życia. Raz je wytargowała. Drugiego razu nie będzie.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości