♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#1
14-08-2014, 02:02
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Przeczesując mokrą jeszcze od porannej rosy trawę i wydychając przez nozdrza kłęby gorącego powietrza w postaci pary, Derion zwalniał kroku, by w końcu się zatrzymać i postawić na ziemi ulokowaną na czas podróży w bezpiecznym, pewnym, ale i delikatnym chwycie Ivy. Nie lubił jej przenosić, nie lubił czuć jej ciężaru na dziąsłach i myśleć o tym, by kołysać jej wątłym ciałkiem jak najmniej w obawie, że mocniejsze szarpnięcie mogłoby zmusić go do odruchowego zaciśnięcia zębów i zadraśnięcia cieniutkiej skórki. Ale musiał. Tak to, jak i wiele innych rzeczy, które były dla niego zupełnie nowe.
Przedarł się przez zarośla i położył córkę przy zadzie martwego źrebięcia zebry, które upolował chwilę temu. Czas polowania Ivy przeczekała w bezpiecznym ukryciu. A gdy roślinożerca wypuścił z paszczy ostatnie, rzężące tchnienie, Derion szybko przeniósł jego ciało pomiędzy zarośla i pognał do norki, w której zostawił szary kłębek i przyniósł go tutaj.
Obszedł zdobycz i usiadł powoli, owijając ogon wokół łap. Źrebię wylądowało pomiędzy nim a córką niby biurko w gabinecie nauczyciela.
- To jest zebra, Ivy. Martwa zebra. Mięso - instruował powolutku i z rozmysłem dobierając słowa. Wpatrywał się w pyszczek Ivy i oczekiwał oznak zrozumienia. - Pamiętasz tamtą gazelę, którą upolowałem ostatnim razem?
Wiedział, że nie odpowie. Nic jeszcze nigdy nie powiedziała.
- Zebry są wolniejsze. Łatwiej je złapać. Ale muszą być...
Czy ten monolog miał jakikolwiek sens?
- ...same. Poza stadem. Bo w stadzie zebry są...
Czy to do czegokolwiek prowadziło?
- ...trudne do rozróżnienia.
Skrzywił mordę i zerknął z ukosa na Ivy, jakby oceniał rzeczoznawczym wzrokiem, czy jego uczennica przyswoiła zaaplikowaną wiedzę. Pewnie powtórzy jej to jeszcze kilkakrotnie w zmienionej formie. Już teraz wiedział, że użył zbyt trudnych słów i mógł być niezrozumiały. Westchnął cichutko i zamknął na chwilę ślepia.
- Smacznego.
Rozciął wprawnym ruchem kłów skórę pod żebrami zebry i zabrał się za wyszukiwanie delikatnych, miękkich i soczystych kawałków, które nadawałyby się dla Ivy.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#2
14-08-2014, 02:26
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Siedziała cicho, jak zawsze, skrupulatnie wypełniając polecenie dziwaka, a potem posłusznie dając mu się nieść. Od czasu gdy mama poszła, dużo czasu spędzałana otwartym terenie, nie tak jak niegdyś-wyłącznie w ciemnych jaskiniach, wyściełanych niewzruszonymi skałami. Korzystała z okazji, rozglądając się po okolicy i ciesząc płuca tym jak dotąd nieznanym powietrzem-chłodnym i lekkim, którego porcje ciemne nozdrza pochłaniały z niewypowiedzianą ochotą. Słuchała dziwaka z nienaganną uwagą, choć rozpraszała ją przyjemność barwy jego głosu, która czasem aż za bardzo przysłaniała jej sens jego słów.
Niemniej jednak mała Ivy rozumiała znacznie więcej niż mogło mu się wydawać, nawet, jeśli nie dała tego po sobie znać.
Razem z tą niewielką dawką informacji w głowie szarej zakiełkowała cała masa pytań.
Skoro martwa zebra jest mięsem, to czy niemartwa zebra też nim jest?
Czy zebra jest zawsze martwa, czy tylko martwa zebra jest zebrą?
Antylopa jest zebrą?
To tylko kilka z nich, jednak żadne nie okazało się na tyle zajmujące, aby dociekać na nie odpowiedzi.
Widok pałaszowanego przez lwa mięsa nie był jej obcy, dobrze wiedziała, co w takim momencie przewidywał plan, a było nim jedzenie.
Mała przekrzywiła makówkę w chwilowej zadumie, by zaraz potem ruszyć w stronę ojca. Kiedy znalazła się u jego boku, poczęła wciskać pyszczek między kępy jasnego futra, wodząc w nim jasnym noskiem.
Po sutku nie było jednak ni śladu.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#3
14-08-2014, 02:39
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Zamarł z otwartą paszczą. Ciepły nosek dotknął jego brzucha i wywołał nieprzyjemne, męczące poczucie winy.
Od dłuższego czasu Derion wiedział, że Ivy próbuje przyłożyć realizowane niegdyś z mamą rytuały do tego zupełnie nowego dla niej życia. Wieczorami, po cichu, gdy wokół wszystko milkło, a on mógł ułożyć się obok Manueli i udawać, że śpi, rozmyślał nad tym, co zrobić, by Ivy była w stu procentach jego. Bo wypatrując bordowej sylwetki Mino pomiędzy drzewami i wyczekując jej powrotu świadczyła tylko o głębokim zakorzenieniu wszystkich swoich, skrywanych przed Derionem uczuć w mamie.
- Nie, Ivy, nie pijemy już mleka - miauknął-wymamrotał niechętnie, zagarniając szary kłębek bliżej własnej piersi i truchła zebry. Oderwał kawałek delikatnego mięsa i zawiesił nad szarym pyszczkiem. Uniósł wysoko brwi i poruszył wargami, jakby chciał zachęcić małą do chwycenia kąska odruchowym "am", lecz w porę się powstrzymał i poprzestał na uporczywym wpatrywaniu się w szkarłaciki. Pisklę powinno otworzyć dziobek.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#4
14-08-2014, 13:15
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Mała zamrugała w oniemieniu, gdy beżowe łapsko zgarnęło ją to siebie.
To jednak nie będzie jedzenia? Jeszcze chwila, a na pewno znalazłaby to, czego szukała i wszystko byłoby dobrze, po staremu.
Zrozumiała "nie" i kontekst, w jakim zostało ono powiedziane. W duchu obwiniała się jednak, że to przez nią- że za długo jej to zajmowało, dlatego dziwak zaniechał tej czynności, podrażniony jej nieumiejętnością.
Spuściła z pokorą łebek, wzdychając cichutko i trwała tak do czasu, gdy nie poczuła, że samiec wyraźnie zabiega o jej uwagę.
Szkarłaty rozwarły się, a ich spojrzeniu ukazał się krwisty kawałek martwej zebry.
Skojarzenie kilku prostych faktów tym razem nie było dla małej problem, toteż po chwili konsternacji drobny pyszczek-ku niewątpliwej uciesze ojca-rozwarł się niepewnie.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#5
20-08-2014, 20:14
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

O mały włos nie upuścił trzymanego kawałka mięsa, gdy z rosnącym zachwytem w oczach obserwował poczynania Ivy i razem z nią rozwierał powolutku paszczę. Pobocznemu obserwatorowi mogłoby się wydawać, że ten wielki, czarnogrzywy lew o zaoranym bliznami pysku i wyrzeźbionym wysiłkiem ciele razem z malutkim, szarym lwiątkiem otwiera pysk w oczekiwaniu na to, by ktoś włożył mu pomiędzy zęby jedzenie. Jak pisklę. A razem - jak dwa pisklaki. I najprawdopodobniej oba, w tym jednym momencie, tak samo zagubione w przypuszczeniach i niepewnościach.
Widok szkarłatnych ślepek ścisnął jego serce niezidentyfikowanym ukłuciem. W Derionie wezbrało coś, czego na głos nie nazwałby miłością, a co samemu sobie tłumaczył jako rozczulenie.
I już byłby zapytał, czy mięso smakuje i czy nie jest za twarde, gdyby nie bardzo silne przeczucie, że to zupełnie niepotrzebne. W takich chwilach czuł się wyjątkowo niezręcznie. Nie przywykł do przemilczeń, nie ufał ich niewypowiedzianej sile.
Przez chwilę patrzył na Ivy, po czym niechętnie wstał i nachylając się nad mięsem, przykucnął obok niej. Łypnął wzrokiem w stronę szkarłacików i zabrał za posiłek w rozpoczętym przez córkę milczeniu. Oczywiście przez cały czas uważnie obserwując jej poczynania kątem oka.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#6
13-09-2014, 18:05
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Mały nosek poruszył się, gdy ciemne nozdrza ostrożnie badały kawałek mięsa, który podsunął jej dziwak. Szkarłaty przesunęły swoje spojrzenie po czerwonym mięsie, a serce zakołatało niespokojnie.
To było coś nowego.
Mała spoglądnęła badawczo na olbrzyma, uważnie obserwując jego poczynania. Rozumiała, co winna była teraz zrobić, jednak dopóki tamten nie poczynił kilku kroków jako pierwszy, szara kulka nie drgnęła choćby o milimetr. Gdy jednak lwisko poczęło jeść, mała stanęła przed drobnym dylematem, szybko jednak podejmując jednoznaczną decyzję. Dziwak zdawał się w ogóle nie rozumieć idei planu, ale za to miał miły język, no i w końcu zobaczył jej skarb-a to już nie były jakieś pierdy, tylko poważna sprawa.
Szara makówka pokiwała lekko sama do siebie, by zaraz potem-nie bez obaw-nachylić się do mięsa. Idąc w ślady samca uszczknęła nieśmiało kawałeczek, po raz pierwszy w życiu czując na języku inny od matczynego mleka smak. Zadumała się nad nowym doświadczeniem przez chwilę, po czym przełknęła krztynkę mięsa, wciąż będąc pod niemałym wrażeniem.
Wyprostowała się, a wielkie wypełnione poruszeniem ślepia wpiły swe spojrzenie w lwa, jakby w jakimś niemym zapytaniu.
Dobrze?
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#7
17-09-2014, 17:18
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Gdy skończyli pełen zapewnień o słuszności własnych poczynań posiłek, Derion podniósł ociężale zastygłe na czas jedzenia cielsko i naprężył grzbiet oraz łapy, co wypuściło z jego gardła i zatrzymało za zamkniętą paszczą mimowolne chrypnięcie zadowolenia. Oblizał się kilkakrotnie i wyciągnął szyję, wypatrując przejaśnień pomiędzy splątanymi gałęziami krzewów, wśród których znaleźli z Ivy bezpieczne i wolne od interferencji miejsce na śniadanie. Raz jeszcze oczyścił wargi kilkoma pociągnięciami języka i odwrócił ściągniętą sennością mordkę w stronę Ivy. Przyglądał się córce przez chwilę w milczeniu, po czym powoli ugiął tylne łapy i usiadł, bijąc się wewnątrz z absurdalnym pragnieniem powiedzenia jej czegokolwiek, na co i tak - bardzo dobrze o tym wiedział - nie uzyska odpowiedzi. Wypuścił chmurkę ciepłego powietrza przez nos i odwrócił łeb w przeciwnym kierunku, z wyrażającą wewnętrzne zafrapowanie miną przeczesując pobieżnie wzrokiem przestrzenie prześwitów wśród kryjących ich liści. Zabrał się za czyszczenie futra, co jakiś czas owiewając czyszczone łapy gorącymi w porównaniu z chłodnym powietrzem poranka kłębami wydechów.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#8
25-09-2014, 02:25
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Przełknęła z trudem ostatni kęs, nieco za duży-toteż nie bez problemu przecisnął się przez jej wąskie gardziołko. Westchnęła cichutko, czując pełny martwej zebry brzuszek, by oddać się zaraz obserwacji dziwaka.
Z uwagą przyglądała się, jak tamten skrupulatnie czyścił własne futro by zapamiętać jego poczynania i ich technikę na później-przydadzą się bez wątpienia.
Oblizała pyszczek, ledwo umorusany krwią z racji niepewności, z jaką oddała się pierwszemu spożywaniu mięsa. Szkarłaty wpiły się w sylwetę dziwaka, a łapki mimowolnie poniosły szary kłębek w jego stronę. Posadziła zadek naprzeciw niego i spoglądnęła szeroko otwartymi ślepiami w granaty, by ostatecznie zawiesić wzrok na masywnych, jasnych łapach. Zbliżyła się do nich, by rozpocząć analizę.
Tam, gdzie u dziwaka zaczynały się te jaśniejsze, kremowe kępki futra, u niej znajdowały się szare, też jaśniejsze. Dostrzegła tę analogię, wodząc spojrzeniem to na swoje, to na derionowe łapy-oboje mieli więc jasne palce.
Przekrzywiła łebek, spoglądając nieco wyżej, przesuwając szkarłatne spojrzenie po linii mięśni, wyraźnie zarysowanych pod beżowym futrem. Ona takich nie miała, to było pewne.
Ojcowskie łapy były ogromne, znacznie większe od tych bordowych, w których jak dotychczas spędzała najwięcej czasu. Przez dłuższą chwilę jej rozumek zajęty był ich kontemplacją, do czasu, gdy szara makówka nie przechyliła się w przeciwną stronę, co zwiastowało zadumę. Owa zaduma zajęła jej kolejną, niedługą chwilę, po której mała najwyraźniej postanowiła rozwiać wątpliwości, które zakiełkowały w jej łebku.
Wysunęła śmiało łapkę przed siebie, kładąc ją na rozłożystej, lwiej dłoni ojca. Prędko utwierdziła się w niewiadomej światu zewnętrznemu, postawionej we własnych myślach tezie. To jednak nie było wszystko. Zaraz potem szara łapka wysunęła się z powrotem do przodu, po czym poczęła subtelnie dotykać derionowych palców. Każdego z osobna, z zupełnym skupieniem.
1, 2, 3, 4,
Wszystko się zgadzało.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#9
25-09-2014, 23:41
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Starał się nie zwracać na Ivy uwagi, unikał kontaktu wzrokowego i oblewał się wewnątrz wiadrami zimnej wody. Potrzebowała, wiedział o tym, emocjonalnego spokoju, wyciszenia. Chociaż wiedział o niej niewiele, tego jednego był pewien - w dialogu z jej milczeniem środkiem przekazu nie były słowa. Uczył się tego dopiero, rozkodowywał córkę gest za gestem i nie było godziny, w której nie dowiedziałby się czegoś nowego. I tak było i tym razem, gdy w pełnej napięcia cichej ignorancji dostrzegł i poczuł na swojej łapie jej łapkę. Dokończył pociągnięcie językiem po wierzchu prawej przedniej łapy i zamknąwszy paszczę uniósł wzrok na szkarłaty znajdujące się na wysokości jego oczu. Mimowolnie przekręcił odrobinę głową i zacisnąwszy wargi, zmarszczył mordkę subtelnie w objawie zakłopotania. Oddychając głęboko, pozwolił sobie na kilka sekund bezruchu. Później pociągnął na nosie, cofnął odrobinę pysk, spuścił wzrok na małą łapeczkę Ivy i uniósł powoli swoje wielkie łapsko. Przesunął je w stronę szarego futerka.
- Jeden... dwa... trzy... cztery... - wyszeptał powoli i z namysłem, starając się odseparować dotykiem małe paluszki, do których przykładał bok łapy. Spojrzał w górę i potwierdził werdykt: - Cztery.
Postawił łapę na ziemi, blisko drugiej, blisko ciała. Przez jego grzbiet przebiegło chłodne, poranne powietrze, pędzelek ogona znalazł się obok przednich łap.
Czasami gotowy był słuchać.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#10
26-09-2014, 00:11
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Spodobało się jej.
Dziwak wymawiał na głos dokładnie to, co unosiło się w tym samym czasie w jej myślach. To było całkiem miłe, jakby zawiązała się między nimi jakaś niewidzialna nić porozumienia. Dotychczas mała miała wrażenie, że ona i samiec to dwa, zupełnie niepodobne światy, żyjące własnym życiem. Ten drobiazg zwiastował w jej małym rozumku naprawdę wielki przełom w ich znajomości. Przynajmniej do czasu powrotu mamy.
W pewnym momencie na małym nosku z impetem rozbiła się spora kropla wody.
Szkarłaty niemal wypchnięte szokiem z oczodołów rozszerzyły się, nie rozumiejąc zajścia. Serduszko mało nie wydarło się z szarej piersi, znacznie przyspieszając swe tętno zwłaszcza wtedy, gdy kolejne krople zwiastowały swe przybycie na ciemnym futerku.
Szare ciałko zatrzęsło się, a nerwowo rozglądająca się na boki makówka przepełniła się bezgłośną paniką. Nieubłagane zaczątki deszczu nie oszczędzały przerażonej kulki, która najpierw próbując uniknąć wodnego szturmu na jej grzbiet skakała z jednego miejsca na miejsce, a kolejno rzuciła się do ucieczki. Pędziła dziecięcym truchcikiem przed siebie, nie myśląc teraz o niczym innym, a ucieczce przed tym, co właśnie ją atakowało.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#11
26-09-2014, 00:34
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Nim zdążyła wcisnąć się gdzieś, gdzie Derion nie miałby do niej dostępu, znalazła się pomiędzy jego wielkimi łapami. W spóźnionym przez zaskoczenie, ale i wykonanym na czas ruchu, lew przywarł brzuchem do ziemi i zatrzymał Ivy zagradzając jej drogę ucieczki. Przez cały czas starając się utrzymać ją przy sobie delikatnie zagradzając ewentualne drogi wyjścia, wymamrotał:
- Hej, hej, hej, ciii... nic się nie dzieje, to tylko deszcz...
I powtarzając coś podobnego w tej i innych konfiguracjach, starał się uspokoić szarą kulkę szamoczącą się w pierwotnym, instynktownym odruchu ucieczki. Gdyby tylko się uspokoiła, miałaby szanse zorientować się, że zasłonięta od góry przez ojcowski łeb nie jest dosięgana przez spadające z coraz większą intensywnością krople.
Starał się utrzymać ją na tyle blisko siebie, by zapewnić ją o komforcie bezpieczeństwa, lecz nie przytłoczyć, co miało szansę zaistnienia tylko i wyłącznie w przypadku, jeśli szara kulka zdecydowałaby się odrobinę uspokoić. W przeciwnym wypadku był gotów rozsunąć łapy i dać jej pobiec, bo gdziekolwiek by nie pobiegła, podążyłby za nią.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#12
26-09-2014, 01:01
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

TYLKO DESZCZ? To przecież było jakieś niewidzialne monstrum, miotające w ziemię zimnymi kroplami wody!
Pogrążona w jednej myśli, w jednym nadrzędnym celu główka nie była w stanie skupić się ani na Derionie, zagradzającym jej drogę, ani na chwilowej osłonie, jaką jej zapewnił.
Szkarłaty prędko przemknęły, wymijając sylwetę dziwaka, by zaraz za nimi-jakoby wytyczonym szlakiem-podążyły drobne łapki.
Parła przed siebie, w chaosie próbując zrozumieć co właściwie się działo i dlaczego spotykało to akurat ją. Paniczny galop i rozbiegane spojrzenie łaknące wybawienia uniemożliwiały proces zrozumienia, dopuszczając jednak do siebie jeden, kluczowy w tym momencie wniosek.
Ivy zboczyła z dotychczasowej trasy, zmierzając w stronę wypatrzonej przed chwilą, niewielkiej formacji skalnej. Wślizgnęła się pod nią jednym susem i wściubiła łebek we własne łapki. Skuliła się w kłębek, podczas gdy jej boki unosiły się w szybkim, nierównomiernym oddechu, bardzo przestraszonego stworzonka.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#13
26-09-2014, 01:16
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Wypuścił córkę spomiędzy łap niby schwytane tylko na chwilkę ptaszysko. Nie panikował i nie bał się, że ją zgubi, ale pochłaniany przez smutek, który wypełniał go na widok paniki malującej się w szkarłatnych ślepkach, nie miał nawet ochoty zastanawiać się nad tym, dlaczego reaguje tak bardzo spokojnie i bez cienia paniki. Podniósł się jedynie powoli i podążył za Ivy z głową zwieszoną równo na linii łopatek, sadząc długie kroki przez wysoką trawę, która dla szarego kłębka mknącego tuż przed nim stanowiła ciężką do sforsowania przeszkodę. Gdy przyozdobiona jasnym pasemkiem kitka zniknęła razem z Ivy w bezpiecznym skalnym schronieniu, Derion wziął głęboki wdech i z niedającym się wyjaśnić ani opisać smutkiem, podążył w ich kierunku. Położył się obok na brzuchu, z łepkiem opartym bokiem o założone na siebie łapy. Spojrzał w ciemność kryjówki i uśmiechnął się delikatnie, nastawiając uszu by wychwycić szemrzący, spłoszony oddech bardzo przestraszonego stworzonka.
- Chyba się tam nie zmieszczę - wymamrotał ledwie rozchylając wargi, przymykając ślepia i dając się wypełnić wcześniej zasianym spokojem. - Chyba będę musiał tu moknąć, jak myślisz?
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#14
26-09-2014, 01:41
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Trwała usilnie w tym w rozedrganym bezruchu aż do momentu, gdy spokojny ton dziwaka głasknął jej małżowiny swym opanowaniem. Otworzyła powoli ślepka i nieśmiało wychynęła spoza własnych łap, by zerknąć ostrożnie przez szczelinę, na rysującą się w niej sylwetę samca.
Nie miała w sobie ni krzty zrozumienia dla jego spokoju w tej sytuacji, toteż wlepiała w niego swe wielkie, pełne strachu i jednoczesnego zdziwienia szkarłaty.
Rozglądnęła się szybko-rzeczywiście, nie było tu miejsca dla dziwaka. Poczuła żałosne ukłucie w klatce piersiowej, nie mogła nic zrobić.
Zbliżyła się do szczeliny, wciąż nie mogąc opanować nierównomiernego oddechu i pędzącego w jej piersi tętna.
Bezwładnie przycisnęła ciało do ziemi, wczepiając się nią małymi pazurkami. Nieśmiało wyciągnęła łapkę przed siebie, ledwie tykając tę derionową, by na powrót schować łebek i zacisnąć powieki.
Niech to się już skończy.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#15
26-09-2014, 01:54
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Uśmiechnął się lekko, widząc odpowiedź na swoje słowa w postaci rozejrzenia się Ivy po ciasnym wnętrzu kryjówki. Każdego dnia musiał kilkakrotnie upewniać się w przekonaniu, że choć nie mówi, córka go słyszy i rozumie, wysłuchuje, na swój sposób, ale przetwarza przekazywane jej informacje i aplikuje do swojego małego życia. Ten stan nie trwał tym razem długo - widok pełznącej w jego stronę małej łapki zmył na chwilę zaistniały uśmiech i przybrał derionową mordę w wyraz powagi. Tym razem on musiał odpowiedzieć, on musiał wysłuchać i przetworzyć, być może z większą trudnością, niż odbywało się to w drugą stronę. Pojedyncza zmarszczka przeorała jego czoło przy nasadzie nosa, uszy powędrowały odrobinkę do tyłu. Chciał, bardzo bardzo chciał rozumieć od razu, lecz mimo wszystko musiał pozwolić na to, by Ivy oczekiwała na jego reakcję kilka zapewne bardzo dłużących się jej sekund. W końcu jednak uniósł minimalnie głowę i w opornym ruchu przesunął wielkie łapsko w stronę wylotu z kryjówki, jednocześnie, odruchowo, przesuwając całe cielsko odrobinę w tę samą stronę, jakby chciał wcisnąć się w ciasną przestrzeń między szarym kłębkiem o pędzelkowatych uszach a zimną ścianą, o którą opierał się jego boczek. Oparł czoło o skałę i położył łapę obok własnego policzka. Po przesunięciu jej kilka centymetrów w przód musnął palcami drżący łepek.
- Kocham cię, Ivy.
Tym razem uśmiech, który uniósł kąciki jego pyska nie mógł, za nic w świecie nie mógł, tak po prostu sobie zniknąć.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości