♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#1
01-06-2015, 23:12
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Minął kolejny dzień, odkąd Malimau powiedział Kalani, że potrzebuje kilku dni samotności, na przetrawienie tego wszystkiego. Nadal nie mógł uwierzyć w to, czego dowiedział się od kawowej lwicy Przewędrował szmat drogi w nadziei, że na tych terenach spotka swoją mamę. Miał też cichą nadzieję na odnalezienie Sadie. Nie wypowiadał tego na głos, nawet nie zastanawiał się nad tym - jego siostra zaginęła, gdy miał pół roku. Nie miał pojęcia, co mogło się z nią stać i gdzie była. Teraz jednak to nie morskooka samiczka była głównym tematem jego myśli. Leżał na jakiejś przewalonej kłodzie, opierając pysk na łapach. Z całej jego sylwetki biła rezygnacja. Nie miał pojęcia, co dalej powinien zrobić. Chciał odnaleźć Padme. Chciał, żeby znów tutaj była. Polizała go po czole, warknęła, gdy zrobił coś nie tak, gdy był niemiły. Strzeliła łapą w ucho, gdy przypadkiem spłoszył jej zwierzynę. Tęsknił za nią. Tylko, co dalej? Miał silne łapy, młode serce, był zdrowy. Przewędrowałby naprawdę dużo. Gdyby tylko wiedział, gdzie szukać... Westchnął cicho i przymknął oczy. Położył uszy po sobie. Nawet pędzelki na uszach smutno zwisały.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#2
02-06-2015, 21:44
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Sadie maszerowała spokojnie przed siebie po zupełnym pustkowiu, zastanawiając się czy w końcu uda się jej odnaleźć rodzinę, którą przez głupotę utraciła. Co działo się z nią przez ten cały czas? Głupia historia, lecz okrutnie prawdziwa. Jako półroczne lwiątko postanowiła oddalić się nieco od rodzeństwa jak i rodziców, których miała już zwyczajnie dość, bo ile można przebywać z braćmi i starszymi! Niestety, przez swą ciekawość zapuściła się za daleko. Na swej drodze napotkała kilka hien, które widząc łatwy kąsek zaczęły ją gonić, a Sadie jak nie trudno się domyślić pędziła aż się kurzyło, lecz nie w stronę domu. Udało się jej uciec od kundli, lecz zapłaciła za to utratą najbliższych, od których tak chciała odpocząć. Długo się błąkała, szukała informacji, jak wrócić do domu, lecz nikogo nie napotkała na swej drodze. Starała się więc przeżyć i dalej szukała. Niedawno w końcu natrafiła na cenne informacje, dzięki którym wróciła na stare i ukochane tereny. Właśnie zmierzała do domu, gdy jej oczom ukazał się żółty lew, leżący smutny na kłodzie. Od razu pomyślała o swym braciszku, Malimau, lecz nie była tego pewna, w końcu dawno się nie widzieli. Podeszła więc ostrożnie bliżej, a gdy była już wystarczająco blisko, by być pewną tego, że spotkała w końcu kogoś z rodziny uśmiechnęła się i skoczyła przed jego pysk.
-Malimau!!!- krzyknęła radosna jak nigdy dotąd. Naprawdę tęskniła za nim, bowiem miała z nim dobre relacje od początku. Miała nadzieję że zaraz dołączy do nich pozostała trójka familii, więc rozejrzała się po terenie, lecz nikogo nie zauważyła, przeniosła więc wzrok na brata, który mówił sam za siebie. ,,Gdzie reszta"?
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#3
02-06-2015, 22:18
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Smutki i troski samczyka skutecznie zabijały czujność. Zatopił się w nich, tym samym wyłączając się z otoczenia. Dlatego młoda lwica tak blisko go podeszła. Nie słyszał kroków. Żadna gałązka nie trzasnęła, żadne źdźbło nie zaszeleściło. A co z Sadie? A jeśli mama jej poszła szukać?
Zareagował odruchowo.
Nie minęła sekunda, gdy lew skoczył na napastnika, przygważdżając go do ziemi. Wyszczerzył kły, sycząc złowrogo. Sierść na karku najeżyła się, a ogon zamachał bardzo szybko na boki w nerwowym tiku. Warknął, dociskając mocniej łapą do ziemi. Miał siłę. Odziedziczył ją po ojcu. A także, był napędzany emocjami, które kotłowały się w jego umyśle. Był straszny.
- Zmiataj st... - dopiero wtedy spojrzał na swojego napastnika. Czerwone oczy spotkały się z morskimi. Dziwnie znajomymi... Źrenice mu się rozszerzyły, czuł również łomotanie serca w klatce.
To niemożliwe.
- Sadie...? - szepnął, bardziej do siebie niż do lwicy. Po postu wpatrywał się w nią, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#4
02-06-2015, 22:29
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Radość szybko zniknęła, bowiem została przygwożdżona do ziemi bez jakiegokolwiek powodu, choć z drugiej strony powinna pomyśleć zanim naskoczy na zamyślonego i smutnego lwa. W końcu nie wiedział co się z nią stało, mógł myśleć że nie żyła, lecz czy to byłby powód do takiego smutku i zachowania? Chyba wydarzyło się w jego życiu coś więcej, zamierzała tego dociec w najbliższym czasie. Póki co użyła swych tylnich łap by zwalić zaskoczonego lwa, który to chyba w końcu rozpoznał w niej swoją siostrzyczkę, po czym usiadła i się lekko otrzepała.
-A co, wyglądam na kogoś innego? Jasne że to ja!- odparła, znów się uśmiechając. Mimo jego reakcji cieszyła się niezmiernie z ponownego spotkania i liczyła, że tym razem spędzą ze sobą więcej niż pół roku. Tęskniła za bliskimi, szczególnie za irytującymi ją braciszkami, którzy mimo wszystko zawsze byli jej oparciem, pomagali jej stawiać pierwsze kroki, zachęcali do rywalizacji, szczególnie ten żółty o czerwonych ślepiach.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#5
08-06-2015, 00:19
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Wpatrywał się intensywnie w lwicę, jakby w ten sposób sprawdzając, czy aby nie jest duchem. Czy to nie jest wytwór jego wyobraźni. Bał się mrugnąć, dlatego szybko poczuł, jak oczy zaczynają go piec. I wtedy padł cios.
Skulił się z bólu i syknął, siadając bezwiednie na ziemi. Kopnięcie nie było silne, ale zdecydowanie się go nie spodziewał, a Sadie trafiła w napięte mięśnie. Spojrzał na swój brzuch, po czym przejechał po nim szybko ozorem. Dopiero wtedy spojrzał na lwicę - Za co? Nic złego nie zrobiłem! - jęknął głosem potępionych, wykrzywiając pysk w nienaturalnym bólu. Położył uszy po sobie, po czym przewrócił się na grzbiet, odsłaniając swój brzuch. Oznaka poddania.
- Nie bije się braci! - miauknął niczym mały kociak, przygryzając nieco wargi. Chciał wyglądać smutno. Niestety, kąciki ust bezwiednie unosiły się ku górze. Wstał, przybliżając się do lwicy, po czym... Najzwyczajniej w świecie przysunął ją łapą do siebie tak, że jej nos znalazł się praktycznie w jego młodocianej grzywie.
- Tak się cieszę, że jesteś - zamruczał, wtulając się pyskiem w jej szyję i chłonąc zapach lwicy. Tak dawno jej nie widział. Tęsknił za nią.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#6
14-06-2015, 16:56
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Gdy usiadła, spojrzała zaskoczona na reakcję braciszka, którego chyba nieźle zabolało, pomimo że ta nie chciała mocno uderzyć. Nie miała zamiaru skrzywdzić własnego brata, jedynie chciała zrzucić go z siebie i tyle.
-Jak to nie, sam zacząłeś!- rzuciła, pokazując mu tym samym jęzor. Jak zawsze, na kogoś musiał zrzucić winę i padło na nią, lecz ona nie miała zamiaru od tak się poddać. Trzeba być twardym, nie miękkim, o!
-Oj daj spokój, tylko cię zepchnęłam. Tylko nie zacznij tu płakać że baba cię bije.- dodała, śmiejąc się lekko. W sumie zabawnie by było, gdyby zaczął tak płakać przez co zgromadziłoby się spore widowisko. A ona mogłaby się pochwalić siłą odziedziczoną po tatuśku, tylko właśnie, gdzie on był? Zanim jednak spytała o to brata, ten przysunął ją do siebie ciasno. Przeszło jej przez myśl by się wyrwać, lecz mimo to przytuliła się do niego i zamruczała.
-Ja też braciszku, ja też.- odparła wtulona w jego sierść, ciesząc się z tej chwili. I ona tęskniła za nim każdego dnia, który spędziła w samotności.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#7
17-07-2015, 22:06
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Słysząc gadanie Sadie, tylko jego mógł zrobić. Przechylił głowę, chwytając delikatnie w pysk rąbek ucha siostry i najzwyczajniej w świecie go pociągnął. A co! Nie myśl sobie babo, że wszystko ci wolno.
- Baby - wymemłał na wpół zrozumiałe słowo. Zaraz? A pfu! Wypluł ucho brązowej, po czym skrzywił pysk z niesmakiem. Sierść. Ohydna, obrzydliwa, paskudna, włażąca między zęby sierść. Przejechał językiem po zębach, próbując się jej pozbyć - A idź ty. No właśnie, baba to jest baba. Zawsze wszystko popsuje - burknął, udając złość. Ani na chwilę jednak nie odsunął się. Wprost przeciwnie, znów zanurzył nos w futerku na jej szyi, próbując rozgryźć, jak bardzo jej zapach zmienił się od tamtego czasu. Serce szybko biło mu w piersi, tańcząc taniec radości. Zacisnął oczy,powstrzymując łzy, które cisnęły się do oczu.
Już dobrze.
Spokojnie.
Wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję - wymruczał. Nie wiedział komu dziękował. Nie miał pojęcia, kto siedzi tam na górze. Czy w ogóle jest. Ale jeśli jest - raz w całym jego życiu niczego nie popsuł.
Przytulił ją mocniej do siebie, po czym odsunął się, aby mógł zobaczyć coś więcej niż kawałek jej ucha. Usiadł, ocieniając niemo lwicę. Nie wyglądała na ranną. Nigdzie nie miała żadnych widocznych blizn. Możliwe, że pod sierścią jakieś się kryły - ale to było nieuniknione. To była cena za bycie na górze łańcucha pokarmowego.
- Czemu nas opuściłaś, zołzo? - zapytał, patrząc na jej pyszczek.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#8
27-07-2015, 13:40
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Co miała zrobić w tej sytuacji? Śmiała się co jakiś czas słysząc jego słowa, a gdy się do niej wtulał chłonęła jego zapach, by tym razem zapamiętać go na stałe i odnaleźć nawet jeśli gdzieś się zgubi. Miała nadzieję że już zawsze będą razem, wszystko wróci do normy i będą dorastać w spokoju, lecz nie wiedziała jeszcze co się stało z resztą oraz że jej życie już nigdy nie będzie takie jak kiedyś. Gdy brat odsunął się nieco mruknęła nieco niezadowolona, lecz z drugiej strony dobrze było przyjrzeć się mu nieco.
-Oj to był wypadek. Poszłam na spacer, chciałam trochę pobyć sama, ale gdy odpoczywałam rzuciły się na mnie hieny. Uciekałam, nie patrząc dokładnie na otoczenie, przez co się zgubiłam. Goniły mnie długo więc zapuściłam się strasznie daleko i nie potrafiłam odnaleźć drogi do domu... aż do teraz!- odparła, po czym wzięła wdech po tej długiej wypowiedzi i oblizała pysk. Gdy tak siedziała w końcu mogła się rozejrzeć, szukała wzrokiem rodziców, czy też jej drugiego brata, lecz było kompletnie pusto, siedzieli w tym miejscu sami.
-Gdzie rodzice i Mael Loki?- zapytała dalej się rozglądając, w nadziei iż zaraz braciszek wyskoczy by zaatakować ją z zaskoczenia, a zaraz po nim zjawią się zmartwieni rodzice, którzy to najpierw dadzą jej reprymendę a później przytulą wszystkie swe dzieci, ciesząc się z tego cudu. Była naiwna i miała się o tym niedługo przekonać...
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#9
18-08-2015, 21:53
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Jego pysk zmarszczył się w gniewie, gdy tylko Sadie wspomniała o hienach. Parszywe, zapchlone kundle. Miał szczęście je uniknąć, ale wiedział, że rozdzielały wiele rodzin i rozszarpywały żywcem lwiątka pozostawione bez opieki. I w dodatku chadzały stadami. Jego siostra miała ogromne szczęście, że udało jej się uciec. To był cud. To naprawdę był cud. Nie zauważył, gdy uśmiechnął się tryumfująco.
I padło to pytanie. Oblizał nerwowo pysk i uciekł wzrokiem w bok, udając, że bardziej od siostry interesuje go trawa obok. Nie mógł się jednak uwolnić od jej spojrzenia. Czuł je na sobie. Wypalało mu skórę i przeszywało w głąb. Morskie oczęta zatrzymały jego serce na chwilę i ścisnęło w żalu. Klata młodzika zamarła. Bał się jej reakcji. Ale lwica musiała poznać prawdę. Odwrócił łeb, napotykając wyczekiwanie wymalowane morskim odcieniem. Spojrzenie, które sprawiło, że poczuł dziwne ukucie w piersi. Skulił uszy i westchnął głęboko, oczyszczając umysł.
- Sadie... - zaczął, po czym przerwał. Zastanawiał się, jak ubrać swoje myśli w słowa. Nie potrafiąc sklecić niczego porządnego, po prostu porzucił to i podszedł blisko do siostry. Czerwień napotkała na morze - Proszę cię o jedno - nie odchodź - przełknął ślinę nerwowo. To nie pomagało, uczucie suszy w gardle powróciło - Ten skurwiel, którego nazywasz ojcem, nigdy się nami nie zajął. Porzucił mamę i praktycznie się nie zajął. Ani nią, ani tym bardziej nie nami. Raz się pojawił - pamiętasz go może. Mama była wtedy bardzo nerwowa, krzyczała. Panowała wtedy zaraza. Mama nie mogła liczyć na pomoc od stada, a on... Nawet nie potrafił znaleźć odrobiny czasu dla "ukochanej". Moran był przywódcą, poszedł szukać jakiegoś leku. Z wyprawy nie wrócił. Po prostu zniknął. Znalazł lek. Nie znaleziono jego ciała, ani śladów krwi. Nie zginął więc, ale nie wiadomo, co się z nim stało - im więcej mówił o ojcu, tym bardziej sierść na grzbiecie jeżyła mu się i niski warkot wydobywał się z jego gardła. Nienawidził ojca. Nienawidził go całym swoim młodzieńczym sercem, którym targały silne emocje. Tym bardziej, gdy myślał o biednej mamie - Mama... Mama go pokochała. Obdarzyła go uczuciem, na które ten dupek nie zasługuje. Pamiętasz, że często była smutna. To przez to, że nawet nie zwracał na nią uwagę. Bardzo przeżyła wiadomość o jego zniknięciu. Twoje zniknięcie tym bardziej ją dobiło. Opiekowała się mną cały czas, uczyła mnie. Ale trzymała się od innych z daleka. Nie rozmawialiśmy z lwami. Żyliśmy sami. Coraz bardziej oddalaliśmy się od naszego miejsca urodzenia, mama chciała znaleźć ciebie. Któregoś dnia obudziłem się i nie znalazłem jej przy sobie. Myślałem, że po prostu poszła na samotne polowanie, ale... Czas mijał, a mama nie wracała... - jego oczy coraz bardziej były smutne. Zamiast gniewnego żaru pojawiała się srebrna nuta rozpaczy. Zaszkliły się niebezpiecznie - Długo jej szukałem, ale nadal nie wiem, gdzie jest. Wróciłem tutaj. Spotkałem lwicę z jej byłego stada. Powiedziała, że mamy dawno tu nie było. Sądzi, że odeszła szukać... Morana - ostatnie słowo wysyczał. Nie pozwolił jednak zapłonąć gniewowi. Może dlatego, że bardziej miał ochotę skulić się i rozpłakać, ale nie mógł tego zrobić. Musiał być dzielny, dla siostry. Wyprostował się troszeczkę, ale nie potrafił zmusić uszu do tego samego - Mael Loki... Zniknął niedługo po twoim zniknięciu. Prawdopodobnie nie żyje. Był mały. Niewiele lwiątek ma tak ogromne szczęście, jakie ty miałaś - los starszego brata był mu trochę obojętny. O siostrę martwił się całym swoim sercem. Mael... Był samcem. Kiedy myślał o nim, miał nadzieję, że jego brat przeżył i ma się dobrze. Najczęściej jednak nie myślał - były ważniejsze sprawy, jak samopoczucie mamy czy odnalezienie siostry. Spuścił głowę.
Przepraszam.
Skulił uszy i podniósł łeb. Wpatrywał się nerwowo w siostrę. Nie chciał jej przytulać - znaczy, chciał, ale czuł, że nie powinien. Zamarł. Zapisane czerwonym atramentem słowa. Nie odchodź, nie odchodź, nie odchodź, nie odchodź.

//W wątku z Panimalosem podałaś błędne informacje, ale nie przejmuj się tym. Prawidłowa wersja jest jednak napisana powyżej - uzgadniana z właścicielką Morana.//
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#10
18-08-2015, 22:13
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

/Najwyżej jutro poprawię tam posta, i tak jej historia dużo nie wnosiła więc spoko. A nie wiedziałam właśnie co pisać xD/

Przyglądała się mu, wyczekując odpowiedzi na pytanie, które było dla niej na prawdę istotne, w końcu pamiętała i kochała rodziców, tak jak i rodzeństwo, jasne więc jest że chciała wiedzieć co się z nimi dzieje. Jednakże to, co usłyszała... Patrzyła na niego zszokowana, nie odzywała się aż do jego ostatniego słowa, chłonąc je jak gąbka oraz próbując jakoś przeanalizować w swym łbie, jednakże to wszystko nie mieściło się jej w głowie...
-Jak śmiesz tak mówić o naszym tacie?!?! Był władcą, jasne jest więc że musiał zająć się wszystkimi, a nie tylko nami czy mamą! Gdyby to zrobił, stado by robiło co chciało, umarło z głodu, może nawet te hieny by ich zaatakowały!- warknęła zła. Oczywiście słyszała jego wcześniejsze słowa, wszystko zrozumiała ale tak właśnie myślała. Od początku mówiono jej, że jest to wielki obowiązek, teraz gdy była starsza rozumiała to jeszcze bardziej.
-Mama widocznie mało go kochała, skoro nie szukała jakiegoś rozwiązania, tylko siedziała smutna. A pomyślałeś jakie to było dla niego trudne? Miał ukochaną i trójkę dzieci, ale i całe stado do wykarmienia, różne sprawy, spotkania, dopilnowanie by wszystko grało. Trzeba być silnym by to unieść, tata widocznie nie potrafił tego pogodzić.- odparła tym razem nieco spokojniej, choć nadal bolały ją jego słowa, rozumiała że brakowało mu ojcowskiej troski, jednakże nadal był jego tatą, powinien go szanować, próbować jakoś zrozumieć, zamiast tak oskarżać.
-A więc zostawiła cię, tak jak tata ją. Mogła cię zabrać, ale wolała zostawić, ale do niego masz pretensje? Malimau...- westchnęła, kręcąc głową. Tak się cieszyła, że spotka rodzinę, a tu cóż... okazało się że większość zaginęła, a to było gorsze niż śmierć. Dawało to bowiem nadzieję, na to że jeszcze kiedyś spotka się ukochanych, choć mogą dawno nie żyć.
-Nie odejdę, nie zostawię cię, ale nigdy więcej nie mów przy mnie tak o tacie. Dla mnie był i będzie wielkim lwem, który dał nam życie i starał się, byśmy byli bezpieczni. A mama dzielną lwicą, która choć próbowała, nie wytrzymała nadmiaru stresu. Jeśli jest jeszcze szansa, byśmy ich spotkali, to jedynie jeśli będziemy w obrębie naszego miejsca urodzenia, nie zamierzam więc nigdzie więcej wędrować.- odparła, uśmiechając się lekko do brata, po czym szturchnęła go łapą, by się więcej nie dąsał.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#11
09-09-2015, 12:54
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

//Uwaga, przekleństwa i niecenzuralne słownictwo. Zastosowane w celu podkreślenia emocji.

Tego się nie spodziewał. Zupełnie. Każde kolejne słowo padające z ust siostry dorzucało iskrę do ognia, który krążył w młodym lwie. Powstrzymywał się przed jakimkolwiek słowem, jedynie drgająca nerwowo kitka ogona zdradzała jego odczucia. Dobrze, dobrze. Niech uważa sobie jak chce, ważne, że jest tutaj, z nim. Prywatnie Moran jest największym bydlakiem w Lwiej Krainie. I za żadne skarby swojego zdania nie zmieni. W którymś momencie padła jedna iskra za dużo.
Mama widocznie mało go kochała, skoro nie szukała jakiegoś rozwiązania, tylko siedziała smutna.
- Że co kurwa? - ryknął, podrywając się z ziemi. Poczuł uderzenie gorąca w głowie i tępy ból, ale to tylko motywowało go. Omiótł wściekłym spojrzeniem morskooką - Jak... Jak śmiesz! - zasyczał, napinając mięśnie i zniżając nieco łeb - Mama WIDOCZNIE ZA M-A-Ł-O go kochała? ZA MAŁO? Gdzie ty kurwa byłaś, żeby mieć w ogóle czelność tak mówić? Biegasz sobie za motylkami i spierdzielasz jak najdalej od nas. Co z tego, że twoja własna matka chudła w oczach, martwiła się, płakała. Myślisz, że nie szukała cię? Maela? A tym bardziej tego skurwiela? I jeszcze "za mało go kochała". Uciekając przed hienami zgubiłaś swój rozum? A ten... "Ojciec" to według ciebie dzielny lew? Gdzie był, kiedy mama nas urodziła? Wtedy nie było zarazy! Gdzie, pytam się, GDZIE? A potem? Jeśli nie umarł, to co? Zgubił swoją męskość w wyprawie i nie miał jaj, by wrócić? A może puknął się w łepek i zapomniał, jak wrócić do krainy - mimowolne drgawki przeszły przez jego ciało. Trząsł się z wściekłości. Obnażył kły i opuścił jeszcze niżej łeb, niczym lwica polująca na młode. Nigdy nie zaatakowałby swojej siostry, ale takie słowa rozpaliły młodzieńczą wściekłość, która nie potrafiła się opamiętać - W dupie byłaś i gówno widziałaś.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#12
19-09-2015, 13:33
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

O nie, tego było już za dużo, chodzi tu oczywiście o reakcję jej brata na jej słowa. Przecież inaczej żyli, mogła więc mieć inne zdanie jeśli chodziło o rodziców. On kochał mamę, rozumiała to, ale nie był to powód by aż tak się zachowywał. Wyszczerzyła więc kły, gotowa na obronę, jednakże najpierw wysłuchała jego słów, które wypowiadał z okropną złością. Jego słowa bardzo ją zabolały, była przecież lwiątkiem, nie zrobiła tego specjalnie, nikt nie chciałby się zgubić i żyć samotnie przez rok.
-Skoro mówisz że płakała i nic nie jadła, jak mnie miała szukać? Wiesz, jest coś takiego jak depresja. Jedni są silni, potrafią przezwyciężyć wszystko, inni nie są na tyle silni. Skoro jesteś tak ślepy i głupi, droga wolna, obwiniaj za wszystko ojca. Ja żyłam SAMOTNIE przez rok, musiałam sama polować, uciekać przed zagrożeniem, stawiać czoła kolejnym dniom, gdy ty sobie siedziałeś leniwie na tyłku przy mamusi! Wiem jak ciężko jest walczyć o swoje życie, a co dopiero stada, więc albo doceń poświęcenie ojca, albo się zamknij! Robił wszystko, by było dobrze, za to matka potrafiła tylko siedzieć i wyć, też mi coś. Samiec nie jest po to, żeby skakać wokół lwicy. Owszem, powinien ją bardziej wspierać, ale nie jest winny wszystkiemu, Malimau! Ogarnij się!- warknęła już na prawdę zła. Cóż, ona widziała to innymi oczami, on innymi i tak na prawdę mogli tu na siebie wrzeszczeć godzinami i tak pewnie nic nie wskórają. Widząc jak ten drżał, zdzieliła go po prostu w mordę, chowając jednak pazury, nie chciała bowiem robić mu krzywdy, a jedynie go uspokoić.
-Jesteś jeszcze gorszy od nich obojga. Ja wracam, a ty tylko się drzesz i masz do wszystkich pretensje. Skoro tak ci źle, może powinieneś zostać sam. To cię czegoś nauczy.- odparła, po czym odwróciła się od niego i ruszyła parę kroków przed siebie. W końcu jednak stanęła i wzięła głęboki oddech, nie sądziła że jej brat tak się zachowa.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#13
20-09-2015, 16:02
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

//Wybacz, muszę trochę nadpisać akcji. Wściekły lew nie będzie siedział spokojnie, gdy dostaje w pysk.

Sadie nie przewidziała jednego. Nigdy, przenigdy nie uderzaj młodego samca, gdy targa nim wściekłość. Inaczej... To nie zakończy się miło. Gdy siostra uderzyła go w pysk, zareagował zupełnie odruchowo. Naparł ciałem na jej bok, chcąc ją przewrócić i zatopić kły w jej gardło. Pozbawienie lwicy równowagi nie było trudne z jego siłą. Zatrzymał się dopiero, gdy spojrzał ofierze w oczy. Struchlał i pokornie odsunął się.
Chciałeś ją skrzywdzić, głupcze!
Jeszcze jeden krok. I jeden. Lwica zdążyła już wstać, otrzepać się i znowu gadać. Gubił co drugie słowo, które wypowiadała. Był w szoku. Po prostu był w szoku. Tylko przez chwilę spojrzał na tył jej głowy - Kiedy w końcu zmądrzejesz, spotkasz mnie w oazie - po czym odwrócił się i ruszył biegiem w stronę Zachodnich Ziem.

[z/t]
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości