♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#1
15-09-2015, 00:54
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Nawet jeśli grafik patroli wrócił do normy, Kalani lubiła raz na jakiś czas przechadzać się wzdłuż obrzeży Zachodnich Ziem. Mogła tutaj odpocząć od zgiełku, który panował w Termitierze, a jedynym śladem bytności lwów były ich tropy. Czasem można było wpaść na któregoś ze Strażników, lecz zazwyczaj żadne z nich nie paliło się do rozmowy. Ona pragnęła spokoju, zaś oni musieli skupić się na swojej pracy.
Podczas dzisiejszego spaceru panowała okrutna cisza. Wiatrowi znudziło się przemierzanie bezkresnych sawann Krainy Czterech Stad, zaś ptaki były zbyt przerażone cicho nadchodzącą burzą, żeby drzeć się nad uszami przechadzającej się lwicy. To byłoby bardzo nierozsądne z ich strony, gdyby nie uszanowały jej prośby o ciszę - bo chociaż Kalani była ostoją spokoju, to w dzisiejszym dniu z łatwością mogłyby uwolnić jej bogate pokłady agresji i gniewu. Co ją doprowadziło do takiego stanu?
Kahawian. Denerwujący, irytujący, męczący, wkurzający, typowy facet. A to czasu brak, a to patrol, a to zmęczenie, a to głowa boli... Jęczy jak jakaś baba! Bursztynowooka fuknęła głośno na samą myśl o swoim partnerze i przyspieszyła w następnych paru krokach. Nic konkretnego się nie stało - ot, zwykły babski foch, który raz na jakiś czas musi się podświadomie pojawić, żeby każdy wiedział, jak wielką siłę ma obrażona lwica. Dla nich zawsze był uzasadniony, chociaż tak naprawdę rzadko kiedy był słuszny.
Nieważne. Zatrzymała się i zastrzygła uchem, kiedy w oddali, tam po drugiej stronie, zauważyła czyjąś obecność. Potruchtała natychmiast w tamtym kierunku, wydając z siebie ostrzegawcze "buczenie". Nikt nie przejdzie, gdy pilnuje "sfochana" lwica, nie ma bata! Zmrużyła ogniste ślepia, wgapiając się złowrogo w intruza.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#2
15-09-2015, 01:03
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Musiał z kimś pogadać... z kimś, komu ufał i kogo znał już kilka lat. No i z kimś, kto ma doświadczenie z dzieciakami, ich fochami i ogółem wychowaniem. Martwił się o Koho, nie miał pojęcia jak mu pomóc. Z drugiej strony irytowało go jego zachowanie. Nie wiedział też, jak do końca zachować się w sprawie Indry. Była młoda... no i... była samicą. Dla niej rozmowy o bójkach i wycieczkach raczej będą bardzo nudne...
Złote kołtuny powiewały nieśmiało na wietrze, gdy Tosa spokojnym krokiem zbliżał się w stronę Zachodnich Ziem. Miał tylko jednego przyjaciela, którego w tej kwestii mógł posłuchać. W zasadzie... był jedynym takim przyjacielem.
Zatrzymał się gwałtownie, słysząc ostrzeżenie. Miał świadomość tego, jak szczelnie Kahawian i jego grupa patrolują granicę. Nie miał zamiaru ich prowokować, czy też niepokoić. Dlatego też zamiast iść dalej i szukać źródła głosu, zatrzymał się. Szaroniebieskie oczy dostrzegły lwicę. Skłonił jej łbem, okazując należny jej, zarówno jako samicy jak i "gospodyni" szacunek.
-Chumba.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#3
15-09-2015, 01:13
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Zatrzymała się na parę kroków od niego. Piorunujące spojrzenie zelżało dopiero po paru chwilach, w których lwica uważnie przyglądała się jasnogrzywemu. Jego wygląd sam w sobie niewiele jej mówił, jednak to, co powiedział, odświeżyło jej pamięć. Poruszyła ciemnym uchem i powoli uniosła głowę w górę, aż w końcu na jej pysku pojawił się subtelny uśmiech.
- Salve, Toso - przywitała samca i teraz już bez żadnego spięcia podeszła bliżej niego. Wiedziała, że z jego strony nie miała się czego obawiać. Kiedy jakiś rok temu jako świeżo upieczona matka spotkała go w Dolinie Spokoju, nie zamierzał wyrządzić jej krzywdy, a na widok skarconej Busary nie zareagował szaleńczym atakiem.
- Wybacz mi tą nagłą wrogość - przeprosiła jak nakazała jej wyuczona grzeczność. - Nie spodziewałam się ciebie tutaj. Zazwyczaj gdy ktoś zbliża się do Zachodnich Ziem, to nie ma wrogich zamiarów. Mam nadzieję, że przez miesiące twoje nastawienie się nie zmieniło i nie będę musiała przyczyniać się do przetrzepania ci skóry. Tak miło nam się wtedy konwersowało, nieprawdaż?
Zaśmiała się uroczo i przysiadła na zadzie. Było dokładnie tak, jak przed jakimś czasem na polanie - potrzebowała odetchnąć od macierzyństwa, a uzyskała nowego towarzysza do rozmowy. Wszystko wskazywało na to, że teraz miało być podobnie. I tak jak wtedy Kalani nie miała nic przeciwko takiemu obrotowi spraw.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#4
15-09-2015, 01:27
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Co jak co, ale odetchnął z ulgą widząc, że lwica rozpoznała go. Minęło tak dużo czasu, od kiedy ostatni raz się widzieli! On jeszcze był wolnym duchem, to raz. A dwa, nie miał zielonego pojęcia, że lwice które spotkał w rzeczywistości stanowiły najbliższą rodzinę Kahawiana. Kto by pomyślał, że spotka je na wolnych terenach... zwłaszcza jego małą córeczkę. Była z pewnością młodsza od Koho... ale to też już musiała być sporą pannicą.
- Nic nie szkodzi... nie dziwi mnie twoja reakcja. Byłbym zaskoczony, gdybym nie wpadł na jakiś patrol. Wasz przywódca wie doskonale co robi.
Uśmiechnął się wesoło do lwicy.
- Sprawianie Zachodowi problemów to ostatnie, co przyszłoby mi do głowy, możesz mi wierzyć. Kahawian to mój dobry przyjaciel i nie chciałbym zawieść jego zaufania do mnie. I jak najbardziej, rozmowa była niezwykle przyjemna. Jeśli mogę się spytać, jak miewa się Busara?
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#5
15-09-2015, 15:02
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Niestety, sytuacja w naszej krainie skomplikowała się przez pewnego niezbyt uczciwego osobnika - westchnęła. - Trzeba być przygotowanym w każdej chwili. Mam nadzieję, że reszta stad zdaje sobie sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa i będziemy mogli razem stawić mu czoła.
Ciekawiło ją, czy rudogrzywy Lwioziemiec przekazał wieść dalej, do swoich rodaków. Chociaż ich stada dzieliła wielka przepaść, to jednak nie chciała, żeby zniknęli. Szanuj sąsiada swego, bo mogłeś mieć gorszego.
- Tak? - uniosła brew w zdziwieniu. Nie miała kompletnie pojęcia o przyjaźni, która panowała między Tosą a jej partnerem. Jasnogrzywy był zbyt młody, żeby móc być jego kolegą z dzieciństwa, a gdyby tak było, to i ona by go wcześniej znała. Musiałby ponadto należeć do stada, któremu przewodził Kahawian, a z tym nie pokrywała się opowiedziana jej przed miesiącami historia.
- Mój partner niewiele mówi mi o swoich przyjaźniach. To chyba dlatego, że tak wiele dla niego znaczą.
Uśmiechnęła się smutno. Może to była jej babska ciekawość albo po prostu zwykła zazdrość, ale źle się czuła, gdy czegoś nie wiedziała o Dwugrzywym. Byli razem już od wielu lat i mimo długiej wspólnej historii nadal pojawiały się luki w jego życiorysie, a on nie miał wyraźnej chęci ich wypełniać. Kiedy rozmawiali o wydarzeniach rozgrywających się między jego odejściem z rodzinnego stada a przybyciem na Zachodnie Ziemie, niemal natychmiast zmieniał temat albo milczał niczym zaklęty kamień. Kalani czuła się wtedy, jakby nie była wystarczająco godna, by poznać jego przeszłość. Dla niej to, by partnerzy wiedzieli o siebie wszystko, było najważniejszą wartością w związku. W tym momencie poczuła się nieco wykluczona.
- Wspaniale sobie radzi, z resztą nie może być inaczej, skoro trenuje z ojcem i najbardziej doświadczoną lwicą w stadzie - podtrzymywała mało przekonujący uśmiech na pysku. - Coraz częściej poluje z nami, a za parę miesięcy, po teście dwulatków, z pewnością zostanie na stałe częścią grupy łowieckiej. Jest wspaniała. Aż czasem jej tego zazdroszczę.
Kolejny raz podniosła kąciki ust nieco wyżej, żeby potem znów ułożyły się w smutnym wyrazie.
- A jak tobie się powodzi? Nadal samotnie przemierzasz Krainę Czterech Stad? A propos - to, co mówiłeś o Lwiej Ziemi okazało się być prawdą. Zwróciłam na siebie uwagę dopiero, kiedy byłam w centrum ich ziem. Nasi strażnicy plotkują jednak, że powoli ich sytuacja się poprawia i czasem widać kogoś na obrzeżach. Szkoda tylko, że to w większości tropy lwic, nie samców...
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#6
21-09-2015, 00:25
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Mruknął nisko w odpowiedzi.
- Chyba wiem, kogo masz na myśli. Jego stado zajęło teren nad rzeką, trochę na północ ode mnie.... musiałem zrezygnować z przebywania w tamtej okolicy. Za dużo się tam działo, a ja lubię spokój. Co do świadomości stad, wątpiłbym. Zwłaszcza, jeśli chodzi o Lwią... chyba, że coś zmieniło się w trakcie mojej kilkutygodniowej nieobecności.
Na dobrą sprawę zdziwiło go to, że Kahawian nigdy nie wspomniał jej o nim. Zawsze przy ich spotkaniach opowiadał o Kalani i Busarze... najwidoczniej jednak z jakiegoś względu, szarookiego trzymał w tajemnicy. Może i powinien trzymać jęzor za zębami, ale te grymas złamał tą kruchą niepewność.
- Znamy się z czasów, gdy obaj jeszcze podróżowaliśmy. Znalazł mnie na pustyni i doprowadził do początku. Dzieciak jeszcze byłem i myślałem, że wszystko mogę. Kłaki na karku już gęste były, ale w czaszce pusto.
Parsknął rozbawiony na samo wspomnienie. Gdyby jeszcze raz miał przekraczać pustynię, z pewnością nie zrobiłby tego tak, jak wtedy...
- W pierwszej chwili, gdy się pokazał, myślałem że to mój koniec. Był w połowie pokryty zakrzepłą krwią... tego samego dnia dorwał ostatniego z bandy Mvuy.
Skrzywił się lekko. Kahawian nie był gadułą w tym temacie... ale po którejś nocy, gdy gadał przez sen, udało mu się jakoś przekonać ognistookiego do rozmowy. I tak wiedział już niemal wszystko...
W końcu jednak uświadomił sobie, że może jednak za dużo miele jęzorem. Może Kalani nie chciała wiedzieć wszystkiego... a inna kwestia, że przecież nie chcieli zepsuć sobie nastroju.
- Dobrze słyszeć. Martwiłem się, że może ta nutka włóczenia się odziedziczyła po ojcu... a jednak jest samicą. Lepiej, żeby trzymała się rodziny. I swoją drogą, czemu miałabyś jej zazdrościć? jest twoją córką, a sukces dziecka jest jednocześnie sukcesem rodzica.
Och gdyby tak łatwo było z jego przybranym synem... Samiec na samą myśl westchnął ciężko. Nie wiedział już, czego się po nim spodziewać.
- Nie, mam dwójkę podopiecznych. Koho i Indra. I o ile ten pierwszy towarzyszy mi od kilkunastu miesięcy, o tyle Indra dopiero od kilku dni. I na moje nieszczęście, niespecjalnie się dogadują. Co do Lwich... mam nadzieję, że ich król, Mako, się ogarnie.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#7
21-09-2015, 01:26
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Jeden z Lwich został osobiście przeze mnie poinformowany - oznajmiła. - Jeśli miał wystarczająco dużo rozumu w głowie, z pewnością wieść już się rozeszła. Możliwe, że patrole to właśnie jego i poniekąd moja zasługa. Mam nadzieję, że nie zostanę wygnana za pomoc wrogiemu stadu.
Puściła oko do blondyna. To będzie ich mała tajemnica - nikomu na Zachodzie jeszcze nie powiedziała o powodzie, dla którego odwiedziła wtedy Lwią Ziemię. Nieliczni w ogóle wiedzieli, że tam była.
Uśmiechnęła się miło na te wspomnienia. Nic a nic nie dziwiła jej ta historia, w końcu Kahawian pomaganie słabym miał we krwi. Gdyby nie pomógł młokosowi, jakim wtedy był Tosa, wtedy zaczęłaby się o swojego ukochanego bać. Błękitnooki musiałby odznaczyć się wielką butnością i brakiem rezolutności, żeby Dwugrzywy zostawił go na pastwę losu.
Kolejne słowa zmyły uśmiech z jej pyska, ale starała się go zastąpić innym, wymuszonym uśmieszkiem. Wzmianka o bezlitosnym, okrutnym starszym bracie ognistookiego zmyła jej radość i wzbudziła ogromne zainteresowanie. O istnieniu świty, czyli "przyjaciół" Mvuy słyszała wiele, lecz dlaczego władca Zachodu miałby mieć ich krew na swych łapach?
- Dlaczego ich dorwał? - powiedziała szybko w zdenerwowaniu. - Czy coś się stało, Toso?
Końcówka ogona podrygiwała na boki niespokojnie, a serce Kali zaczęło szybciej bić. Miała pojęcie o niesnaskach, jakie panowały między braćmi i o gniewie młodszego z nich, ale nie mogła uwierzyć, że ten bezpodstawnie postanowił w krwawy sposób zakończyć waśnie po wsze czasy. Gdyby tak było, musiała by przyznać, że wcale go nie znała. Słowa o podopiecznych jasnogrzywego samotnika na razie jej nie obchodziły.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#8
21-09-2015, 02:11
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skinął łbem, zgadzając się niemo na jej prośbę.
Gdzieś w głębi ducha liczył, że samica nie zacznie wnikać w temat, które Tosa mimochodem poruszył... wiedział jednak, że jej ciekawość weźmie górę. Dziwiło go jednak to, czemu Kahawian nigdy jej o tym nie powiedział... przecież ufał jej jak nikomu.
- Zapewne wiesz, że Kahawian miał kiedyś partnerkę i syna...?
Mruknął cicho, nieśmiało patrząc jej w oczy. Nie wiedział, czy Dwugrzywy jej o tym mówił...
- Pewnego dnia, wracał z patrolu i rozmowy z ojcem... był zmęczony. Jednak zamiast rodzinki, wesoło reagujących na jego powrót, syna, który wtulał się w jego łapy, znalazł ich poszarpane ciała. Mvua i jego towarzysze nawet nie starali się ukryć tego, że to oni za to odpowiadali... nie spodziewali się, że rudy się im postawi.
Ciężkie westchnięcie opuściło złotawy pysk.
- Z bratem rozprawił się jako pierwszym... potem osobiście wytropił wszystkich jego towarzyszy i zabił. Ostatni z nich widząc co się dzieje, zdecydował się uciec przez pustynię... myślał, że Kahawian się nie odważy... tego samego dnia znalazł i mnie. Prawie wszystkie jego blizny pochodzą z tamtych dni.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#9
21-09-2015, 14:32
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Skinęła krótkim ruchem głowy. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa potwierdzenia, tak bardzo była zdenerwowana. Rudy lew wspomniał jej o Machozi i ich wspólnym synu, kiedy po raz drugi pojawiła się w Krainie Czterech Stad. Była wtedy zdesperowana, chciała porzucić obecnego partnera, żeby móc znowu żyć z miłością swojego życia. Kiedy dowiedziała się o jego związku z jej dawną przyjaciółką, wpadła w szał i przyrzekła sobie, że już nigdy więcej nie ujrzy Kahawiana. Cóż za ironia, bo już parę tygodni później siedziała nad zachodnim brzegiem oceanu, wyrzucając sobie, że jej egoistyczna ucieczka przyczyniła się do przedwczesnej śmierci ówczesnego partnera. Z perspektywy czasu tamta kłótnia była najgłupszą, jaką w życiu wywołała.
Była zszokowana. Nie, nie tym, że rodzinne życie Dwugrzywego zostało dosłownie rozdarte przez jego brata i podlegającą mu świtę - tą tajemnicę ujawnił jej już dawno. Nie spodziewała się jednak, że to te wydarzenia doprowadziły do krwawego odwetu, o którym wcześniej wspomniał samotnik. Znała charakter ognistookiego, wiedziała, że był bardzo konsekwentny w swoich sądach, ale nie można było powiedzieć, że nie znał litości. Tymczasem, jeśli jasnogrzywy nie kłamał (tej możliwości Kalani nie wzięła pod uwagę - nie miała ku temu jasnych przesłanek), gniew samca był tak okrutny, że pchnął go ku masowej zbrodni.
Siedziała tak, po prostu niemo patrząc się na rozmówcę, nie mogą wydobyć ani słowa z zaciśniętego strachem gardła. Ogon leżał bez życia na ziemi, a ona miała wrażenie, jakoby świat się zatrzymał. Nie sądziła, że jej luby byłby zdolny do czegoś takiego. Skoro bez zmrużenia oka wybił brata wraz z jego przyjaciółmi, to do czego mógłby się dalej posunąć?
Zlękniony wzrok padł na pysk wędrowca. Głęboki wydech opuścił jej drżące w lęku usta.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#10
21-09-2015, 21:35
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Szaroniebieskie ślepia błysnęły niepokojem, gdy zauważył drżący pysk. Nie wiedział jednak, co tak ją poruszało - czy po prostu nie wiedziała co się wtedy stało, czy też to, do czego dopuścił się Dwugrzywy. Teraz, gdy to on odpowiadał za poinformowanie lwicy o wydarzeniach sprzed lat, czuł się również w obowiązku do wytłumaczenia rudego.
- Wiele wybaczał bratu i jego przyjaciołom... nawet swemu ojcu, który w końcu odpowiadał za wychowanie Mvuy. Ale to co zrobił... tego nikt by nie wybaczył. Pomijając że rodzina... jaki lew ma w sobie tyle... że atakuje matkę z dzieckiem wraz z towarzyszami? Jedna lwica przeciwko piątce dorosłych lwów? Takie bydlęta nie zasługują na miano samców, lwów. Nie zasługują na cokolwiek, a tym bardziej na litość.
Opowiedział cicho. Pochylił lekko łeb na tyle, by ich oczy znalazły się na równym poziomie. Chciał, żeby zrozumiała Kahawiana... by go nie obwiniała.
- Przez długi czas też zastanawiałem się, czy nie liczył, że zginie w którejś z walk. Do czego miał wracać...? Nie miał nikogo. Jego własne stado go zdradziło, był sam. A jednak jakoś przeżył to wszystko. I sam nie mam pojęcia jak.
Pokryty licznymi ranami, znużony... a jednak przeszedł przez pustynię, nie stał się jej częścią. Ba, zdołał z niej wyciągnąć innego podrostka.
- Długo nie miałem z nim kontaktu... aż do czasu, gdy spotkałem go w okolicy Kilimandżaro. Nigdy się nie przyzna, ale nadal nękają go koszmary. Nie lubi mówić o tamtych dniach, a ze mną rozmawiał tylko dlatego, że przez jego gadanie przez sen dowiedziałem się praktycznie wszystkiego. Był przyparty do skały.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#11
21-09-2015, 22:49
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Potrząsnęła głową na boki.
- Ja to rozumiem, Toso - odpowiedziała. - Doskonale rozumiem jego furię i jego czyny, lecz widzisz, w życiu nie spodziewałam się, że będzie zdolny do zemsty. I to tak brutalnej zemsty.
Westchnęła głośno i przymknęła oczy w grymasie bólu. Ten gest jasnogrzywy mógł łatwo zauważyć na zwróconym ku dołowi pysku Kalani. To, co tak ją dobiło to już nie świadomość, że jej partner miał nieskazitelne sumienie - uczyniła to rozpacz, o której wspomniał samotnik.
- Tak ci powiedział? - wyszeptała smutno, nadal nie mogąc zdobyć się na choćby krótkie spojrzenie na rozmówcę. - Że nie ma nikogo?
Czyżby w tamtej chwili kompletnie o niej zapomniał? Pokłócili się, obiecali sobie, że już nigdy więcej się nie zobaczą, ale wiadomo, że takie groźby wśród kochanków nie spełniają się. Naprawdę tak bardzo go wtedy dotknęła, że wymazał z pamięci jej istnienie? Kalani po raz kolejny zacisnęła powieki. Tym razem zrobiła to po to, żeby szklane łzy nie wyciekły jej z oczu.
W końcu podniosła głowę i załzawionym spojrzeniem zmierzyła lwa. Pewnie teraz nie będzie chciał dalej mówić. Mimo bólu, który właśnie doświadczała, nie da mu tak po prostu uciec. Musiała wiedzieć, co jeszcze mu powiedział Kahawian.
- Wspomniał ci o tym, że znaliśmy się przed tą tragedią? - odezwała się stanowczym, tak dziwnie twardym tonem. - Że zanim założył rodzinę to ja byłam jego miłością? Pochodziliśmy z różnych stad, ryzykowaliśmy życie, byśmy mogli się spotykać. Kiedy tej feralnej nocy rozstaliśmy się, byłam pewna, że nie chcę go więcej widzieć. Ale po jakimś czasie wszystko się uspokoiło, a ja dowiedziałam się, że byłam w ciąży.
Wewnętrzny spokój znów zmącił gniew. Wrzała ze wściekłości.
- Nic mu nie powiedziałam, żeby nie sprowadzić na niego nieszczęść. Ba, związałam się z samcem, którego nie kochałam. Tylko tak mogłam uratować życie syna, naszego syna. Teraz, po śmierci Asante byłam w stanie zostawić stare życie za sobą i opuścić mojego partnera, żeby znów móc spędzać dnie u boku Dwugrzywego. Wiesz, jak teraz się czuję, kiedy nic mi nie mówi? Po tym wszystkim, co przeszliśmy dla siebie samych i dla siebie wzajemnie? Jak nic nie warty epizod w jego życiu.
Ostry oddech i zaciągnięte w tył uszy pokazywały, że brała tą rozmowę całkiem na serio.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#12
21-09-2015, 23:09
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Tosa lekko przekrzywił łeb.
- Każdy ma swoje granice... a to były granice Kahawiana. Nie ma dla niego nic cenniejszego niż rodzina. Gdyby tobie i Busarze coś się stało... sytuacja pewnie by się powtórzyła. Ten samiec jest w stanie znieść naprawdę wiele, widziałem to nie raz. Ale nie jest w stanie znieść straty tych, których kocha.
Wytrzymał pościg, walki, podróż, choroby... nigdy nie narzekał. Nie marudził, gdy na jego ciele pokazywały się kolejne blizny. Ale Tosa doskonale pamiętał ten lodowaty błysk furii w ognistych ślepiach, gdy Kahawian uzupełniał swoją historię. Ślepia samca przymknęły się lekko, gdy lwica zadała mu pytanie.
- Mówił o tobie... ale już w innym kontekście. Miał kilka razy być na twoich ziemiach i obserwować cię z daleka... nigdy jednak nie był w stanie z tobą porozmawiać. A gdy już zebrał się w sobie, przyłapał go pewien samiec... nie pamiętam jego imienia. Ale na pewno starszy od niego. Powiedział mu, że jesteś z nim w ciąży. Że jesteś z nim szczęśliwa. Nic więcej nie trzymało rudego na rodzinnych ziemiach.
Coraz bardziej żałował, że dał się wciągnąć w tę rozmowę. Czuł, że zamiast wyjaśnić sytuację... pogrążał Dwugrzywego. Nie na tym mu zależało...
Nie spodziewał się tego ataku gniewu. Mimowolnie wycofał się krok i z jeszcze większym niż wcześniej niepokojem wpatrywał się w jej pysk, pochłaniając kolejne fale słów.
- Mówił o tym. Bardzo mu na tobie zależało, a po tym co usłyszał... nie chciał ci przeszkadzać.
Odwrócił spojrzenie.
- Ty i Busara jesteście dla niego najważniejsze i zrobiłby dla was wszystko. Kazałabyś mu rzucić w rzekę pełną krokodylów, zrobiłby to bez wahania. Nie mówił ci z prostego względu... chciał, żebyś widziała go takim, jakim jest teraz, a nie takim, gdy cierpienie odebrało mu zdrowe myślenie. Był młody...za młody na coś takiego.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#13
22-09-2015, 14:55
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

No tak, zapomniała o tym, że Kahawian raz natknął się na Jurigo na granicy. Dwugrzywy wspomniał jej o tym podczas ich drugiego zetknięcia na tych ziemiach, jeszcze przed śmiercią tego drugiego samca. Czas sprawił, że te słowa wyparowały z jej głowy. I chociaż to umknęło jej z pamięci, to była pewna, że to, co miał mu powiedzieć jej ówczesny partner, z pewnością nie wypłynęło wtedy z ust rudzielca.
Gniew na ukochanego szybko opadł, zastąpiony przez inną wściekłość. Jej podmiotem był teraz stary, schorowany lew, którego ciało już zdążyła wchłonąć ziemia w dalekich obszarach Afryki.
- Jurigo - przypomniała Tosie zapomniane przez niego imię. Spojrzała w bok przygryzając dolną wargę. Kipiała ze złości.
Przez lata związku z burym samcem widziała tylko jego pozytywy. Był czuły, kochający i dobry, troską obdarzył jej syna jakby pochodził z jego krwi. Nie mogła wtedy powiedzieć o nim żadnego złego słowa, tak była zaślepiona miłością. Po miesiącach od jego śmierci zdjęła niewidzialną opaskę z oczu i nagle zaczęła zauważać wszystkie jego wady. Zdarzały się momenty, że stawiał siebie nad nią, argumentując to tym, że był głową rodziny. Kiedy się wściekał, bała się go - jego ataki furii miały zabójczą moc i nawet ona czy Asante nie byli w stanie się przed nimi chronić. Teraz wypłynęła kolejna - zaborczość. Wiedział o głębokim uczuciu między nią a ognistookim i bojąc się ją stracić kłamał na wszelkie sposoby, żeby nie dopuścić do ich spotkania. To śmieszne i żałosne biorąc pod uwagę fakt, że pod koniec jego żywota nierzadko widziała go w towarzystwie innych lwic.
- W takim razie kompletnie mnie nie zna - bąknęła stanowczo, nawet nie patrząc na jasnogrzywego. - Jestem lwicą, ciekawość to moja cecha charakterystyczna. Zawsze chcę znać prawdę, choćby miała zmienić mój światopogląd. Nie lubię, kiedy ktoś coś przede mną ukrywa, a już szczególnie, kiedy robi to Kahawian.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#14
24-09-2015, 02:38
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skinął lekko łbem na imię, która wypowiedziała Kalani. Nie był pewien, jak ono brzmiało, wolał pominąć je w swoim monologu. Mógłby jeszcze jakiś błąd popełnić, albo bursztynowooka mogła nie zrozumieć, o kogo dokładnie mu chodziło. Pozwolił sobie przeczekać tą krępującą chwilę milczenia, licząc, że to tym razem ona rozpocznie rozmowę. Nie czuł się pewnie, rozmawiając z lwicą o jej partnerze i o tym, co najwidoczniej mocno nią wstrząsnęło.
- Wiesz... myślę, że gdyby nie miał powodu, nie pominąłby tego. Nie wiem... nie wydaje mi się, że powinnaś go naciskać w tym względzie. Ma wystarczającą ilość problemów na głowie, by jeszcze po raz kolejny rozgrzebywać stare rany.
Miał nadzieję, że kawowa odpuści rudemu. Dzięki temu może uda mu się uniknąć ciężkiej rozmowy z Dwugrzywym... a inna sprawa, że oszczędziłoby mu to wiele nerwów.
- Wspominałaś Kalani, że byłaś na Lwiej Ziemi... widziałaś może... widziałaś może taką niebieskooką lwicę z brązową grzywką...?- zapytał niespokojnie.
Od jakiegoś już czasu nie widział Cherry, nie łapał nawet jej zapachu.
Martwił się o nią.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#15
18-10-2015, 23:48
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Jeśli nie chcesz mieć problemów, nie bierz sobie lwicy, jak to mówił mój poprzedni partner - z uśmiechem przytoczyła słowa samca, o którym myślała teraz z wielkim niesmakiem. Mimo swoich wad, zawsze dzielił się jakimiś życiowymi mądrościami. Mogły się przydać w każdym momencie, więc Kali z łatwością je zapamiętywała.
Nie chciała już rozmawiać na ten nieprzyjemny, ale czuła, że musi stawić na swoim i mieć w tej dyskusji ostatnie słowo. Całe szczęście, że Tosa postanowił zmienić temat, bo inaczej wygłosiłaby kolejną tyradę na temat Kahawiana i Jurigo.
- Nie, nikogo takiego nie widziałam - odpowiedziała stanowczo. - Znalazłam jedynie rudego młodzieńca i dwójkę dziwaków. Jeśli tak wygląda cała Lwia Ziemia, to współczuję tym, którzy upodobali ją sobie za dom.
Kącik pyska kawowej uniósł się w subtelnym uśmiechu. Chociaż wyglądała normalnie, nadal dręczyły ją myśli o kłamstwie lwów, u boku których spędziła lata swego życia. Tak łatwo się ich nie pozbędzie. Spojrzała melancholijnie w bok, spuszczając znowu uszy w wyrazie smutku.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości