♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Aurum
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:27 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

08-02-2017, 11:51
Prawa autorskie: Salvathi

- Mam nadzieje, że się przekona. Mogą być z tym jakieś problemy?
Obserwował lwice nic nie mówił. No cóż, nie wszyscy by pomogli w potrzebie. Pomyślał.
Młody lew wchodzący fazę dorosłości, o pomarańczowych oczach. Po jego wyglądzie można zauważyć, że jest zdrowy. Jego ciemnobrązowa grzywa nadal rośnie, jednak już osiągnęła pewne rozmiary świadczące, że już nie jest młodzikiem. Jego wzrost jaki i postura jest przeciętna.
Askari
Wódz
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:352 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

08-02-2017, 17:33
Prawa autorskie: av - Shimyur; podpis - Ja
Tytuł pozafabularny: Junior Admin

- Nie ma za co - Uśmiechnęła się do lwicy, już bardziej szczerze i przekonująco.
- To wszystko? Nie przypominasz sobie stąd nikogo? - Dopytała. Coś chyba musiała stąd pamiętać. Pochodziła z tego stada? Nawet jeśli nie to musiała chyba tu kogoś poznać.
[Obrazek: CXahL1L.png]
Bring me the head of the lion king
Let me see the things he's seen
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

11-02-2017, 23:17
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

A w przeciwieństwie do Uy, Asura zauważył upadek Azima, nawet szybciej niż fakt że w ogóle za nimi wbiegł. Wtedy też sam z nagła zahamował, choć już dawno był kilka skałek dalej niż biała lwiczka. Nadal miał silne uczucie chęci by ją wyprzedzić i odebrać jej część tej całej pewności siebie, ale widząc te widowisko uznał to z początku za swego rodzaju popisywanie się ze strony brata. Stojąc wpierw z lekkim zdziwieniem, gdy poznał co się stało - no, może nie do końca - uśmiech sam cisnął mu się na beżowy pysk. Tak. Asura kompletnie nie zauważył że Ua zdążyła go już wyminąć, podczas gdy różnooki stał jak ten pacan i najzwyczajniej się podśmiewał. - A co w tym trudnego, co niezdaro? - Wypowiedział z ironią w domyśle "I ty chciałeś polować..." Wyrzucił to z siebie jednak nawet nie obracając się dobrze w jego stronę, a gdy już to zrobił, nagle coś w nim drgnęło.
Nawet na myśl mu nie przyszło, że gdy chciał jeszcze rzucić kolejną porcją złośliwej prowokacji, jego brat najzwyczajniej miał łzy w oczach. Wiedział i był świadomy że właśnie dołożył oliwy do ognia. Mimo wszystko bardziej niż z faktu, że zdał sobie sprawę iż jego bratu naprawdę coś musiało się stać, zdziwiony był z tego, że go to tak ruszyło. Cholera, co robić. Ua daleko, a sam Asura w ten sposób go już teraz nie pocieszy. Jest! Pomysł! Bardzo głupi i sam się zdziwił, że wpadł na coś takiego, ale no cóż, jak trzeba, to trzeba... Może tak mu chociaż poprawi humor.
Asura zszedł więc realizując swój plan pare stopni niżej udając, że nic przed chwilą nie poczuł. I poszło! Udał, że niby łapa mu się poślizgnęła, że kamienie się pod nim podwaliły (choć w rzeczywistości sam je strzepnął, ale to już przypadkiem). W rzeczywistości dokonał tego w zupełności specjalnie. W takim wypadku jak nabrał prędkości to było już za późno żeby jakoś się zatrzymać spadając z kamieni, ale czy żałował? Nie bardzo. Przynajmniej nie w trakcie. W ten oto sposób wylądował tuż obok Azima.
-He-he...- Uśmiechnął szczerząc się do brata, też dość obolały. Po co to wszystko? Przynajmniej jego brat nie będzie już sam w tej marnej sytuacji, a sam Asura nie będzie tu jedynym nieposzkodowanym bratem. -Chyba... też jestem niezdarny.
Dopiero pare chwil później zorientował się, że krew cieknie mu z skaleczonej wargi. Był w lekkim szoku, brudny od kurzu i nieco poobijany... hahah, nawet tego nie odczuł. Z tym uśmiechem... musiało to wyglądać zarówno strasznie jak i komicznie. Zanim zacznie boleć było tylko kwestią czasu, aczkolwiek do tego momentu z tej całej głupiej sytuacji zachciało mu się śmiać jeszcze bardziej.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-02-2017, 02:57 przez Asura.)
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

12-02-2017, 21:26
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

- Nie każdy - mówię cicho. Nie każdy by tak pomógł.-Jest za co - Odwzajemniam szczery uśmiech Askari. Jest za co dziękować. Gdyby nie ona nie doszłabym tu. Słyszę jej pytanie i zamyślam się. Czy kogoś pamiętam. Czy ja tu kogoś spotkałam. I nagle sobie przypominam lewka, cień pod skałą i rozmowę. Tylko o czym rozmawiałam?
- Byłam kiedyś pod tą skałą odpocząć w cieniu.- marszczę brwi próbując sobie przypomnieć więcej - i spotkałam tu lwa. Właściwie wtedy lwiątko - dodaję po chwili. Niestety nic więcej sobie nie przypominam. Stoję i zatapiam się w myślach.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

13-02-2017, 11:52
Prawa autorskie: Ja

Trwał jeszcze w szoku i odczuwał nieprzyjemnie rwący ból, bał się że coś mu się stało, a przecież nie mógł nigdzie tutaj zobaczyć swojego odbicia, nie był w stanie nawet się ruszyć, tak mocno się wystraszył. Wtedy zobaczył że brat się z niego naśmiewał, to uderzyło w niego nieco bardziej niż jak grzmotnął o skałę. Miał ochotę uciec, albo zapaść się pod ziemie, byleby nie być niczyim... A najgorsze że dla własnego brata, pośmiewiskiem. Wiedział doskonale że Asura cytuje jego niedawną przechwałkę i to przeciwko niemu, co wzbudziło w nim niechęć do brata, zmrużył oczy jakby w gniewie, jednak ledwo utrzymując w nich łzy, które zbierały się by tylko wypłynąć na zewnątrz. Nie zważając na ból podniósł się gwałtownie, odwracając głowę, chciał po prostu odejść nie tyle urażony, co zraniony. Gdy wtem wydarzyło się coś czego zupełnie się nie spodziewał. Asura spadł, a Azim choć miał ochotę się odegrać to nie potrafił się zaśmiać, nawet tak sztucznie. Chociaż z drugiej strony bał się, że teraz jeszcze jego bratu coś się stało, a z tego to by się nie chciał śmiać. Zdziwiła go reakcja Asury, patrzył przez chwilę na niego osłupiały, by potem się obrócić do niego tyłem już na szczęście tylko urażony. Zupełnie mu nie było do śmiechu i nawet nie potrafi się zarazić od brata tym całym rozbawieniem, nie potrafił przez chwilę, później już samemu wymykał mu się stłumiony chichot, który próbował powstrzymać, choć gdyby nie ból szczęki, pewnie długo by nie wytrzymał i roześmiał się w głos.
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

15-02-2017, 14:08
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

//wybaczcie, że tak późno, ale trzy razy wszystko mi się skasowało XD

Dobiegłam do tej znanej półki skalnej, na której odbywały się prezentacje i zatrzymałam się zdyszana. Tak! Byłam pierwsza! Choć było oczywiste, że wygram, ogarnęło mnie szczęście i duma. Odwróciłam się, by popatrzeć na zdyszanych, ledwo za mną nadążających braci. To, co zobaczyłam sprawiło, że całe szczęście ze mnie wyparowało, a został jedynie gniew. Ja tu się staram, a oni co? A oni sobie siedzą na dole i gawędzą w najlepsze! O, jasze się śmieją! Co oni sobię myślą?! Że sama odwalę całą robotę?! A w ogóle to oni są samcami, a nie ja, więc to oni powinni pomagać mi, a nie ja im! A w ogóle to chcą iść na to Cmentarzysko, czy nie?
Zawróciłam i zeszłam (a raczej zbiegłam) z powrotem. Stanęłam przed nimi, gotowa wykrzyczeć im całą złość w twarz, ale zamiast tego zamarłam. Oczy mi się rozszerzyły. Krew. Czerwona, spływająca po futrze krew. Jej zapach wypełnił mi nozdrza. Przed oczami mi pociemniało. Łapy same się pode mną ugięły. Jakby z oddali usłyszałam wydobywający się z mojego pyszczka ni to pisk, ni to jęk. Moje oczy same się zamknęły. Poczułam pod sobą chłód skały, po której osunęłam się delikatnie w dół. Na pewno teraz zemdleję, albo gorzej! Dostanę jakiejś okropnej choroby od przepracowania, głodu i nerwów, i wszyscy będą się o mnie martwić, ale będzie za późno. A potem będę już wiedziała, że nic mi nie pomoże, więc nie zważając na niebezpieczeństwo ocalę ich przed złymi hienami, tym samym poświęcając swoje życie w bohaterskim czynie.
Tak więc leżałam nieruchomo z zamkniętymi oczami, święcie przekonana o tym, że właśnie umieram (co oczywiście prawdą nie było).
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

17-02-2017, 19:48
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Myślę, że nie. Zwyczajnie wszystko potrzebuje czasu. - odparł zgodnie z prawdą. Vei miała wiele wad, ale pewnych zalet nie można jej było odmówić. Najzabawniejszym w tym wszystkim był fakt, iż ich cele były tożsame, a i tak rzadko kiedy potrafili dojść do porozumienia, co pewnie wynikało z przeświadczenia, że droga obrana przez drugą osobę jest błędna.
Nim zdołał odpowiedzieć Huntrees, zauważył wypadek Asury i choć zakładał, że mogło się mu coś stać – będąc przy tym nieświadomy, że to już drugi poszkodowany – to założył, że to nic poważnego, w przeciwnym razie jego uszu doszedłby już krzyk albo wzywanie pomocy. Mając to na uwadze postanowił zostawić wesołą gromadkę w spokoju, póki co.
- Jeżeli kogoś szukasz, to może będę w stanie pomóc. Powiedzmy, że mieszkam tu wystarczająco długo, żeby znać parę osób.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

19-02-2017, 18:20
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Podnoszę głowę na hałas i rozglądam się wokół. zauważam tylko lwiątka bawiące się świetnie, choć nieostrożnie jak widać po upadku jednego z nich. Nie interesuje mnie co one tam robią dopóki nie zrobią sobie krzywdy, a wygląda na to, że nie zrobił sobie nic. Odwracam swoją głowę w stronę Mako.
- Niestety pamiętam tylko, że rozmawiałam z lewkiem. A nawet jeśli udałoby się się przypomnieć sobie jego wygląd to pewnie teraz wygląda całkiem inaczej.
Patrzę w słońce które teraz nie praży aż tak mocno jak wtedy kiedy byłam tutaj z tym lwem. Jak miał na imię? Nie pamiętam. Jak wyglądał? Znowu pustka. O czym rozmawialiśmy? Zero wspomnień. Na razie daję sobie spokój. Może z biegiem czasu coś sobie przypomnę. Ale jak na razie nie mam pomysłu co robić dalej.
- Askari jakie masz teraz plany?- pytam lwicy. Jestem ciekawa czy chce tu zostać choćby na chwilę, czy może znów ruszy w drogę. Ja raczej pokręcę się tu kilka dni może znajdę coś ważnego. Tym razem zwracam się do czarnogrzywego.
- Mogłabym się tu przez parę dni powłóczyć?
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-02-2017, 18:32 przez Huntrees.)
Askari
Wódz
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:352 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

20-02-2017, 17:27
Prawa autorskie: av - Shimyur; podpis - Ja
Tytuł pozafabularny: Junior Admin

Igraszki młodych odwróciły na chwilę jej uwagę. Uśmiechnęła się lekko obserwując kociaki i przypominając sobie własne dzieciństwo... eh, kiedyś wszystko było takie proste i piękne...
- Ja chyba będę się zbierać - Odparła. Trochę szkoda było się jej rozstawać z towarzyszką, ale nie uśmiechało się jej zostawanie dłużej na terenie Lwiej ziemi skoro nie miała zamiaru zasilić ich szeregów, już i tak dobrze, że mogła przebywać tu w tej chwili bez konsekwencji. - Mam jeszcze... coś do załatwienia - No tak, mówienie głośno o swoich planach byłoby nierozsądne, zwłaszcza na terenie obcego stada. Lepiej niech jak najszybciej się stąd wynosi i zabierze w końcu za realizację swojego małego przedsięwzięcia.
[Obrazek: CXahL1L.png]
Bring me the head of the lion king
Let me see the things he's seen
Wild
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:9 lat Liczba postów:8 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70

22-02-2017, 16:10
Prawa autorskie: Troll Berserker

Wszedł niepewnie. Widząc Króla od razu uśmiechnął się do niego przyjaźnie i złożył mu pokłon.
-Witaj, z tego co słyszałem jesteś Królem. Nie mam złych zamiarów. Chciałbym o czymś porozmawiać...
Podszedł nieco bliżej Króla.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-02-2017, 16:59 przez Wild.)
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

22-02-2017, 23:54
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

// Właściwie to Wild nie powinien wiedzieć, że Mako jest królem, ale uznajmy, że faktycznie gdzieś taką informację posłyszał.

- Bez przesady. – odparł Huntrees – Może i od momentu waszego spotkania upłynęło dużo czasu, ale raczej nie zmienił koloru sierści, co najwyżej wyrósł, ot i wszystko.
Na kolejne pytanie skierowane do jego osoby, powstał z ziemi i w milczeniu przedreptał parę metrów to w jedną, to w drugą stronę. Z początku chciał odmówić, wykręcić się, że on nie może podejmować takich decyzji, bo do tej pory jego rola w stadzie pozostawała utajniona. Do czasu...
Wszystko się zmieniło z przybyciem kolejnego samotnika. Już na pierwszy rzut oka można było się zorientować, że Wild jest starszy od niego, co dla Mako było dość egzotycznym doświadczeniem, gdyż już przywykł do uczucia bycia najstarszym i jednocześnie najbardziej odpowiedzialnym. Prośba Huntrees była nietypowa, prawda, ale dlaczego miałby się nie zgodzić?
- Niech będzie. Masz moje pozwolenie na pozostanie na Lwiej przez, hm, tydzień. Stwierdzisz, że potrzeba ci więcej czasu, odnajdziesz mnie i wrócimy do rozmowy. Jedyne czego wymagam, to brak jakichkolwiek utarczek z Lwioziemcami, co zapewne jest jasne i – co może nie być tak oczywiste – zabraniam wchodzenia do środka Lwiej Skały. Przyjmujesz takie warunki?
Odpowiedział Wildowi skinięciem łba.
- Nie uważam się za króla, ale można powiedzieć, że pełnię rolę kogoś takiego. Doprawdy, a o czym?
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-03-2017, 23:09 przez Mako.)
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

23-02-2017, 01:22
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Nadszedł ze strony śnieżnego lasu. Nie zauważył nawet, kiedy zbliżył się do skały.
Kiedy jednak tam dotarł, zauważył ze zdziwieniem, że poza Mako, który przecież zapowiedział, że jeśli będzie chciał go szukać, to będzie w tej okolicach, dwie lwice, które spotkali w grocie, starszą grzywiastą i młodszą, dla której to przynieśli owoce polowania. Oprócz tego znajdował się tam jeszcze jeden lew, z lekka starszy już, z blizną na oku. Ciekawe, czy mi też takie zostaną na pysku. - pomyślał w przelocie.
Następnie skłoniwszy łeb w stronę czarnogrzywego powiedział:
Witaj, Mako. a następnie skłaniając się najpierw ku lwicom, potem zaś ku nieznajomemu lwu dodał Witajcie i wy.
Następnie odsunął się kawałek od lwów, aby nie przeszkadzać im w rozmowie i przysiadł niedaleko lwic, ze względu na obolałe żebra odsuwając łapy nieco dalej niż zazwyczaj i czekał, aż lwy zakończą rozmowę.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-02-2017, 01:23 przez Athastan.)
Wild
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:9 lat Liczba postów:8 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70

24-02-2017, 19:10
Prawa autorskie: Troll Berserker

-Chciałbym dołączyć do stada.
Podniósł nieco łeb. Cały czas spoglądał na Mako. (Sorra, ale na szybko pisane, bo się spieszę. ;-;)
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

26-02-2017, 23:26
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Otarł niewielką ranę na swojej wardze łapą. Szczerze? Dopiero jak próbował wstać coś mu zgrzytnęło w kościach i impuls przeszedł się po kościach, dokładnie wtedy, kiedy miał zamiar coś powiedzieć. I stanął tak też jak wryty w głaz z rozdziawioną miną i włosem zjeżonym na karku po czym z wysuniętymi pazurami osunął się na glebę bokiem.
Siniaki i ewentualne inne uszczerbki jednak nie zrobiły na nim wiele większego wrażenia. Pare minut później jakoś z trudem się rozciągnął, strzepnął z siebie kurz i wszystko wydawało się być w miarę w porządku, choć wciąż odczuwał ból i pewnie gdyby go ktoś w tym stanie uderzył w któryś z siniaków to skoczyłby jak poparzony.
- Te, Aaazziim. Rzucił w końcu przypominając sobie o najważniejszym powodzie swojego wystąpienia. Warto było chociaż? - Azimm, braciee. Wypowiedział zbliżając się do niego z żartobliwym uśmieszkiem i nieco lizusowsko-sarkastycznym tonem.
- Jaak tam życie? Spojrzał mu nachalnie prosto w oczy widząc, że jest nadal urażony. Tak jakoś już było, że urażenie samo w sobie nie stanowiło dla Asury żadnej kłody pod nogami by sobie zacząć jeszcze bardziej żartować i naciskać na kogoś. Wręcz przeciwnie.

Coś mimo tej chwili zaczęło mu nie pasować. Odwrócił łeb chwilę i nie słuchał co się w ogóle dzieje.
I wtedy pomyślał.
Chwila.
Czemu on sam to zrobił?
Czemu teraz stał poobijany, czemu wpadł na to żeby tego typu poświęceniem go na swój sposób pocieszyć?
Sentyment? Rodzina? Nigdy o tym nie myślał, ale czy to ma w ogóle jakieś znaczenie?
Już sam nie wiedział.
Nie ważne.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-02-2017, 23:28 przez Asura.)
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

27-02-2017, 03:00
Prawa autorskie: Askari

Zamiast skierować się na sawannę, gdzie po raz  ostatni widział młode, w pierwszej kolejności Haki postanowił sprawdzić Lwią Skałę. W sumie było ona mniej więcej po drodze, a poza tym
lew domyślał się, że przez ten czas ktoś zainteresował się bawiącymi się bez opieki dziećmi, lub same udały się tam w poszukiwaniu schronienia. W końcu był tam już z Azimem i podejrzewał, że zaniepokojony jego nieobecnością  maluch, mógł na własnął łapę udać się w jedyne znane sobie miejsce. W przypadku napotkania któregoś z lwioziemców Haki zamierzał udawać greka i dyskretnie przemilczeć fakt wydalenia go ze stada. Jego plan nie przewidywał tylko jednej ewentualności, napotkania Vasanti Vei.
Daj spokój, w końcu kiedyś trzeba mieć trochę szczęścia, co nie?- pocieszał się w myślach.
Gdy przybył pod skałę, ku jego uldze dostrzegł grupkę nieznanych mu lwów, a chwilę później  młode.
Dobra, teraz na spokojnie. Nie wypadaj z ze swojej roli a wszystko będzie dobrze- powtarzał sobie w myślach i biorąc głęboki wdech, ruszył przed siebie.
-Deme- skinął w stronę nieznanych mu osobników, chociaż z drugiej miał dziwne wrażenie, że dwójkę z nich skądś kojarzył. Im szybciej się stąd wyniesie, tym lepiej. Starając się ukryć targające im obawy pod wesołym uśmiechem, zwrócił się do młodych.
-Dobra dzieciaki, czas na nas. Królowa kazała mi zabrać was do domu- powiedział zachowując pogodny wyraz, po czym zwrócił się w stronę lwiczki.
- Jak chcesz możesz iść z nami, im nas więcej tym weselej-kończąc danie przysiadł na ziemi, tak by młode mogły swobodnie wdrapać się na jego grzbiet. Cała trójka... to będzie ciężka podróż. 
-Swoją drogą, widzę, że straciliście już ochotę na niespodziankę...- udał,że ma do dzieciaków żal za to, że go nie usłuchały. W rzeczywistości dziękował opatrzności, że znalazł je bez konieczności dłuższych poszukiwań.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości