♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Amanis
Konto zawieszone

Gatunek:Tygrys Wschodu Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:82 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 50

#76
26-12-2012, 12:05
Prawa autorskie: Tigon

Zszedł z wnętrza lwiej skały. Ogólnie chciał się przewietrzyć a tu nagle zauważył dość dużą grupkę lwów.
- Kurna... jakieś zebranie! pomyślał więc szybko pojawił się wśród obecnych.
- Deme... - powiedział kłaniając się. Był trochę nierozgarnięty. Łapy brudne, grzywa falowała. Wciąż łomotało mu serce. Popatrzył na zgromadzonych. Nagle dostrzegł małe lwiątko. Z wyglądu wydawało mu się dziwnie znajome.
- Przepraszam ja... że się spóźniłem bo bo... - - wskazał na swoje córki próbując się usprawiedliwić. Ale dostrzegł że Hatima jest smutna. Nie wiedział co się stało dopiero co przybył. Podszedł do niej i popatrzył się na nią z troską.
- Co się stało...?
Shyeiro
KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 29

#77
26-12-2012, 18:18
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya

Shey czekał na jakieś dokładne wyjaśnienia, co się stało z jego przybraną matką.
I tak czekając na odpowiedź, doczekał się jego przeciwieństwa, jakim było pytanie beżowej samiczki.
Czerwonogrzywy spojrzał na nią niechętnie, zwracając po chwili obserwacji wzrok na Bagerę, który mówił "patrz, kolejna beksa."
Równie niechętnie otworzył pysk ku niej, by wysilić się na odpowiedź.
- Naomi to tak jakby moja mama.. Ta prawdziwa mnie zostawiła jak jeszcze nie potrafiłem chodzić.- mruknął w odpowiedzi, niemalże natychmiast zwracając wzrok na przybyłą Hatimę. O, toż to jego przybrana ciotka! Ona ma dzieci? Ciekawe, czy go pamięta. On nie raz widział ją w grocie medyka, w której często przesiadywał.
Po krótce- większość przybyłych kojarzył, a co do reszty.. Jak zechcą go poznać to by było fajnie, jak nie, to on się nie będzie prosić. To on i Bagera stanowią tutaj elitę!
- Głodny jestem.- mruknął pochwili, tracąc zainteresowanie wszystkimi wokół, a skupiając się na zamieszaniu spowodowanym przybyciem jego przybranej ciotki. 
No i nie można powiedzieć, że się nie zdziwił, gdy zobaczył, jak popada powoli w histerię. Jak ta mała beżowa beksa. Wszyscy płaczą? Ale o co chodzi?
- Gdzie Naomi?- mruknął cicho, niepewnie spoglądając w stronę Mako.
[Obrazek: commission</em>_snooki3_by_zimnaya-d7y0u6j.png]

Shit happend, eat that rude.
GŁOS
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

#78
26-12-2012, 19:31
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Ayumi tymczasem patrzyła na swoją ciocię. Widać było, że strata siostry, a zarazem matki niebieskookiej było dla niej ogromnym przeżyciem. Jej matka sama opowiadając jej o Hatimie opisywała ją w samych superlatywach i chyba miała rację. Lwica sprawiała wrażenie miłej i sympatycznej. Szkoda tylko, że musiały poznawać się w tak smutnych okolicznościach.
- Cześć - odpowiedziała cicho ciotce, po czym otarła łzy. Starczy już ich. I tak już pewnie zyskała reputację beksy. Postanowiła się do niej uśmiechnąć. Chociaż trochę.
Po chwili samiczka dostrzegła obok niej dwie małe lwiczki. Zapewne to musiały być jej córki.
- Kto to? - zapytała ciotkę z ciekawością przypatrując się owym dwóm lwiczkom. Miała nadzieję, że są fajne .
Lucas
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:3 Liczba postów:65 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 40

#79
26-12-2012, 19:35
Prawa autorskie: =MadKakerlaken, tło - jsek, obróbka - Felija

Lucas siedział i patrzył na rozmawiające niedaleko lwy. Chyba coś się stało, bo wszyscy mieli smutne miny. I chyba nie powinien im przeszkadzać, jego zapewnie nie zasmuciła by wiadomość, z której powodu oni płaczą. Najlepszym wyjściem byłoby po prostu odejść i na przykład poszukać...
- Feeel. - rzucił na jej widok z nieskrywaną radością. Nie spodziewał jej się tu, choć może powinien. Z niej taka wzorowa Lwioziemka, nie to co Luc. Stado by upadło, a on by się dowiedział o tym po roku. Z resztą, tak samo było ze Złotymi.
- Nie ma. Od dawna jej nie ma. Nie wiem co z nią. - odparł zupełnie zwyczajnie, jakby losy Inn były mu obojętne. Bo były. Ten związek istnieje tylko w teorii, ktoś jeszcze w niego wierzył? Chyba tylko Felka. Ale Luc nie miał jej tego za złe, przecież Felka jest taka urocza w tej swojej niewiedzy. Odwzajemnił jej uśmiech. Wszyscy płaczą, a oni się cieszą. Oj, chyba ktoś tu nie pasuje i powinien się stąd ulotnić. Także... Wypad, beksy! Idzie sobie ryczeć do ciemnych, zatęchłych jaskiń, a nie tutaj psujecie wszystkim humor. Co prawda brązowy nie wiedział dlaczego wszyscy się smucą, ale wcale nie potrzebował tych informacji. To po to było to zebranie? Dzięki, no bardzo szczytny cel.
Eliana
Konto zawieszone

Gatunek:Lioness Płeć:Samica Wiek:1r Znamiona:0/0 Liczba postów:227 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 30
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 5

#80
26-12-2012, 20:30
Prawa autorskie: RagDrawer || Domisea

Eliana maszerowała dumnie u boku swej matki, jednak po przeciwnej stronie niż jej siostra. Właściwie nie interesował jej cel podróży, ale wszystko, co działo się po drodze było znacznie bardziej interesujące, niż myślenie o tym, co będzie jak dojdą na miejsce.
No i proszę, bez zatrzymywania się, jęczenia i marudzenia doszły pod tą Lwią Skałę, jak ich matka chciała.

Eli zajęła się sobą, ale przy boku Hatimy, żeby nie było, bo nie chciała stracić jej z oczu.
Jednak mimo, że bawiła się spokojnie jakąś kępką trawy, zerkała co jakiś czas na mamę, która zaczęła..płakać?
- Mamo...Co się stało? Nie płacz, dobrze? Nie bądź beksa!- szturchnęła pomarańczową łapą. Tak wygląda pocieszenie zmieszane z motywacją u Eliany.
Cóż.. Hymhy.
Wzrok stalowookiej teraz z kolei przeszedł na Ayumi, która zdawała się zaczepiać JEJ Hatimę. JEJ WŁASNĄ matkę.
- Ja jestem prawdziwą córką Hatimy.- I wara mi od niej.- mruknęła, dopowiadając sobie resztę w myślach. No ludzie, czy nie wystarczy, że musi się dzielić pomarańczową z Asali, to jeszcze każą jej akceptować następne..o.coś? To nie jest sierociniec, jest tyle samic, które nie mogą mieć dzieci, więc czemu padło na tą, która je ma? Które nie chcą dzielić się swoją matką. Przynajmniej Eli, bo jak to jest z Asali to nie wie.
If you want to ma­ke God laugh, tell him about your plans.
[Obrazek: elianakom_by_domisea-d6pycxi.png]Charahub.

ter>GŁOS dorosłej[/center]
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

#81
27-12-2012, 07:53
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Tak po prawdzie to Hatima tylko przez pewien czas z początku się smuciła, więc zbytnio pomoc innych w tym, by ją pocieszyć była nieco zbędna. Nie żeby tego nie doceniała. Rozumiała po prostu też, że raczej nie zebrali się tu po to, aby właśnie opłakiwać jej siostrę. Pomarańczowej było smutno, ale musiała spróbować odłożyć żal na potem. Dlatego spróbowała się zaprzeć i przestać płakać. No i udało jej się. Potem zaczęły się pytania o co chodzi i tak dalej. Uśmiechnęła się, gdy Eliana szturchnęła jej łapę i też zaczęła namawiać ją do tego, by przestała płakać. Było to zbędne, jak wspomniała, gdyż już udało jej się przestać.
-Już wszystko dobrze. Porozmawiamy o tym po zebraniu.- to się rzecz jasna tyczyło wielu osób, gdyż nie zwracała się do jednej konkretnej. Tą osobą był m.in Amanis, Shyeiro, ale także Eliana, Ayumi i Asali. Chciała tą rozmowę przenieść na potem, gdyż prawda prawdą raczej nie po to zwołano całe stado, by ogłosić jedynie czyjąś śmierć. Uśmiechnęła się lekko do wszystkich. Wprawdzie w środku mimo wszystko wciąż tkwił jej ogromny żal to jednak teraz postanowiła się uspokoić i skupić się na zebraniu. Potem będzie opłakiwać siostrę. Choć chciała to zrobić teraz to jednak nie mogła. Jako majordomus była raczej tu potrzebna z jasnością umysłu. Tymczasem miała nadzieję, że po zebraniu cała jej rodzina zostanie, by mogła wyjaśnić o co chodzi. W tym Shyeiro, gdyż mimo wszystko był on jej częścią. Po pytaniu Ayumi spojrzała się na swoje córki, uśmiechnęła lekko, po czym wróciła wzrokiem na siostrzenicę.
-To są twoje kuzynki.- powiedziała cicho, zbliżając do niej swoją głowę. Nie chciała po prostu już zbytnio przeszkadzać temu zebraniu, ponieważ już spora uwaga skupiła się na niej i tak. Nie chciała tego po prostu, że tak powiem... pogarszać. Tymczasem Eliana zareagowała na Ayumi tak, że brązowooka nieco została zaskoczona. Zauważyła po zachowaniu córki, że córka Naomi niezbyt jej przypadła do gustu.
-Eliana spokojnie. Porozmawiamy o tym potem, gdy to wszystko się skończy.- powiedziała też cicho. Teraz widziała ile roboty ma matka, by wychować dzieci. Ją rodzice nauczyli właśnie tego, że rodzina jest ważna i nie można się od niej odwracać czy mieć do niej urazy. Jak widać powinna tego samego nauczyć własne potomstwo, gdyż Eliana chyba coś miała do kuzynki. No nic. Posłała jeszcze uśmiech do Amanisa, by dać mu znać, że na razie wszystko jest w porządku.
-Jeśli mogę spytać - czekamy jeszcze na kogoś? W sumie...- zwróciła się do Vasanti i Mako, spoglądając na nich. Nie dokończyła, gdyż zaczęła rozglądać się po zebranych chcąc zobaczyć kogo jeszcze nie ma. Hm... brakowało jeszcze Hofu i... chyba tylko jego.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#82
27-12-2012, 14:38
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Zapewne nikt nie płakał po jego matce, gdyż zwyczajnie nikt z tutaj obecnych Jej nie znał. Mako mógł się po części wczuć w sytuację tych którzy stracili rodziców, sam przeto ich stracił. On był sam, zupełnie jak Vuko, choć z czasem przyszła refleksja, że tak naprawdę nie jest samotny – miał swych przyjaciół i już nie był sam, nigdy.
Gdzieś w przelocie przyswoił sobie przybycie Lucasa, którego nie widział już kawał czasu. Ten zawsze miał własne zdanie i żył na dużym luzie. Mako mógł mu zazdrościć, zawsze cenił sobie bycie wolnym strzelcem, a teraz? Wszystko uległo zmianie.
Zlustrował Fel. Taa, ona również zawsze była zakręcona, ale chyba tylko tacy są coś warci. Tak, tak ten królewski stuff do odbębnienia.
Gdzieś w tym natłoku obecnych tu osób zdołał zwrócić ukradkowe spojrzenie na Królową. Dałby sobie łapę uciąć, że Vasanti postrzegła stratę Naomi jako stratę dla stada w pierwszej kolejności.
No Amanisie, teraz to Ona będzie Cię potrzebować najbardziej.
- Nie. Kto miał przybyć, ten przybył. - trzeba zaczynać, bo się Vei niecierpliwi, a jak już osiągnie apogeum, to... Ratuj się kto żyw! Nie ma co wystawiać Jej cierpliwości na próbę. Dobrze też będzie jeżeli teraz on pójdzie Królowej na rękę i zrobi coś „jak należy” w Jej mniemaniu. Zajął miejsce obok królowej. Właściwe miejsce do przemowy i choć Mako czuł się źle na takim piedestale, zepchnął to na drugi plan. Teraz trzeba coś powiedzieć... Nie musiał podnosić głosu, czuł, że ślepia wszystkich zwrócą się prędzej czy później w jego stronę.
- Lwioziemcy. Wcześniej mogliśmy jedynie mówić, że Lwia Ziemia się odrodziła. Teraz jest to niezaprzeczalny fakt. W dalszym ciągu stanowimy stado, rodzinę, jedność, którą współtworzymy wszyscy razem. Rozwijamy się... Mamy medyków – Królową i Hewę, Majordomusa – Hatimę, Kapitana Wojowników – Hewę, no i całkiem sporo młodych członków, którzy będą stanowili przyszłość Lwiej. - tu pozwolił sobie na chwilę przerwy - Przed plagą hien istniały jeszcze inne stada. Po ich zniszczeniu, Ci, którzy przeżyli również postanowili stworzyć jakąś wspólnotę. I udało im się... Do czasu. Było Stado z Cienistej Ziemi – rozpadło się. Istniało też Kryształowe Przymierze – również odeszło w niebyt. Jednak nie jesteśmy sami, ale o tym już powie Królowa.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Asali
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:84 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#83
27-12-2012, 16:57
Prawa autorskie: Dukacia

Asali przez ostatni czas zachowywała się jakoś niemrawo, a wszystko przez to, że w okolicy znajdowało się mnóstwo obcych lwów. Miodowe ślepka rozglądały się nieśmiało po otoczeniu, żeby zapamiętać jak najwięcej z otoczenia. Młoda Lwioziemka trzymała się jak najbliżej swojej mamy. Nie bardzo miała ochotę gawędzić z obcymi, jednak skoro Hatima przyprowadziła je w to miejsce więc powinny być w tym miejscu razem z nią. Czasami brązowosierstna miała ochotę odbiec od rodziców, ale zawsze były to tylko niespełnione plany bo nie chciała łamać reguł opiekunów. W końcu po dłuższym czasie nic nie mówienia młoda odezwała się niepewnie:
Cze...ść. Jej pyszczek ułożył się na kształt uśmiechu.
Aiden
Gość

 
#84
27-12-2012, 18:48
Prawa autorskie: Dukacia

Nieopodal Lwiej Skały już od pewnego czasu krążyła ruda sylwetka samca, która raz się doń zbliżała, by znowu oddalić się na bezpieczną odległość. Lew nie był pewny, czy ot tak pojawienie się na zebraniu nie wzburzy Ray'a, jego dawnego króla. Zniknął w wieku półtora roku, by powrócić cały, zdrowy i bardziej doświadczony, po stracie takiej ilości rzeczy, jak jego siostra, zaufanie członków jego byłego stada, przyjaźni. Jedyne co mu pozostało to wspomnienia i dzieciństwo, które mimo, że było po części zakłamane przez udział matki i innych lwów, było szczęśliwe i prawdziwe, a nie chciał stracić tej jedynej rzeczy. I jeszcze jego siostrzenica, która cierpliwie siedziała i lustrowała swoimi dwukolorowymi ślepiami jego poczynania. Jedno niebieskie, po Aylar i jedno zielone, po Rossie. Najwidoczniej nigdy nie będzie mógł uciec od przeszłości i od swojej matki. Westchnął i obrócił łeb w stronę zebrania, które powoli rosło w kolejnych członków. Nie przypuszczał, że Lwia Ziemia, aż tak dobrze się odbuduje po pladze hien. Zmrużył szkarłatne ślepia lecz nie dostrzegł żadnej znanej mu sylwetki. Możliwe, że to przez to, że niektóre przesłaniały pozostałe. Cóż, nie dowie się jeśli nie podejdzie. Czas na decyzję. Warknął sam na siebie, a widząc jak jego siostrzenica, marszczy brwi na jego zachowanie, pozbierał się. Nie może tak się przy niej zachowywać. Miał ją zabrać na Lwią Ziemią i ją tam wychować, w stadzie. Musi to zrobić, w końcu obiecał. W następnej chwili potężna sylwetka samca obróciła się, by truchtem podbiec do innych lwów i zwolnić w odległości kilku metrów. Nie chciał by uznali go za wroga, czy szpiega już za dużo to by było, jak na ten miesiąc. Teraz, gdy mógł zobaczyć każdego, przyjrzał się im lecz nie dostrzegł w ich obecności Ray'a.
-Zebranie bez króla?-mruknął sam do siebie, by potem zastrzyc uchem słysząc znajomy głos. Uniósł łeb i strząsnął bujną czuprynę z oczu i wtedy zauważył pierwszy raz Mako. Pamiętał go, jak był jeszcze młodym lwem, a ten samiec był dobrym przyjacielem jego ojca. Tamten radził mu do niego wrócić, pogodzić się, co ten później uczynił. Darzył Mako szacunkiem, które rzadko można sobie u niego zauważyć, a co dopiero uzyskać. Potem przeniósł wzrok na Vasanti Vei i Hewę. Te obie samice też znał, pierwsza cały czas konkurowała ze swoją siostrą o Ray'a, a druga zaś była jego starą mentorką. Jednak nie dostrzegł ani Vari, którą również odnaleźli na wyprawie ani też pozostałych z królewskiego rodzeństwa. Dziwne. Bardzo dziwne. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że gapi się na wszystkich, bez żadnego powitania, czy czegoś podobnego. A dobrze by było.
-Ruve.-najprostsze przywitanie jakie tylko przyszło mu, w tej chwili do łba. Machnął ogonem, by obejrzeć się i przywołać do siebie swoją młodszą "siostrę". Gdy ta znalazła się między jego łapami, teraz już spokojniejszy przeniósł wzrok na króla, by wysłuchać tego, co miał w tej chwili do powiedzenia.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#85
27-12-2012, 21:10
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Przyglądała się każdej przybywającej tu osobie, jednakże na większości nie zatrzymała wzroku dłużej niż na kilka sekund. Jakieś lwiątka, tamta nierozgarnięta lwica, która urządzała sobie pogaduszki z równie niepoważnym brązowym samcem... O, Amanis jednak raczył się zjawić. I jeszcze jeden lew, którego Vasanti mogła kiedyś spotkać, ale z imienia z pewnością go nie pamiętała.
- Deme - rzuciła do przybyłych, uniósłszy na nich poważne spojrzenie.
Nadal nie było Raina ani Hofu z dzieciakami. Faceci!
A propos, teraz zwróciła wzrok na Mako, który to wygłosił mowę powitalną. Nawet nie poszło mu to tak tragicznie, ale konkrety!, teraz czas na konkrety...
- Chciałam wam powiedzieć o kilku istotnych sprawach - zaczęła, w przeciwieństwie do czarnogrzywego nie okazując żadnych oznak zdenerwowania; wręcz odwrotnie, zdawać by się mogło, że opowiada o zeszłotygodniowej pogodzie. - Tak jak powiedział Król, nie jesteśmy tu sami. Wiem o istnieniu trzech okolicznych stad.
Tu urwała, by raz jeszcze spojrzeć po zebranych.
- Rozpocznę od tych zapewne mniej wam znanych. Są to Nowa Północ na czele z królem Milesem oraz Strażnicy Niebios, którymi przewodzi niejaki Demi. Z oboma z tych stad zostały przeze mnie zawarte pakty o nieagresji. Jeśli więc spotka was krzywda od członka któregoś z tych ugrupowań, możecie mi się poskarżyć, a ja postaram się coś z tym zrobić.
Uśmiechnęła się, acz było to nieco wymuszone.
- Jednak istnieje też stado, o którym większość z was zapewne choćby słyszało - podjęła temat. - Szkarłatny Świt, czyli odrodzona Zła Ziemia pod przewodnictwem Kami. Zdarzały się już ich ataki na członków naszego stada, w dodatku na naszych ziemiach! Ostatnio te sytuacje się nie zdarzały, ale bądźcie czujni - nigdy nie wiadomo, kiedy Szkarłatni postanowią powtórzyć ofensywę.
Zmrużyła swe pomarańczowe ślepia. Choć kolor miały iście ognisty, to w tym momencie bił z nich chłód, jakby lwica patrzyła nie na poddanych sobie Lwioziemców, ale na znienawidzoną zgraję Kami. Uniosła wyżej łeb.
- Nie dajcie się wrogowi! W razie potrzeby współpracujcie, pokażcie prawdziwe, odważne i wytrwałe oblicze Stada Lwiej Ziemi. To dzięki tym wartościom udało nam się przetrwać tak długo, a później odnowić w nowym duchu. Jesteśmy różni, nierzadko pochodzimy z wielu stron Afryki, ale nadal stanowimy jedno. Nie zapomnijcie o tym.
Po tych słowach milczała przez krótką chwilę, by zaraz obwieścić o jeszcze jednej sprawie:
- I jeszcze jedna przykra wiadomość: dosłownie przez paroma momentami dotarła o nas wieść o śmieci naszej współtowarzyszki Naomi, która pełniła również funkcję Białego Pazura. Proszę, uczcijmy jej pamięć minutą ciszy.
Teraz już sama spuściła wzrok, odetchnąwszy cicho. Chyba niczego nie pominęła?
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

#86
27-12-2012, 23:04
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

- Aha. A Sheloth chyba mnie rzucił - wyznała, tonem równie beztroskim; ba!, wręcz uśmiechała się przy tym tak, tak... Beztrosko właśnie. Figlarnie może?
Właściwie to ona nie wiedziała, czy on wtedy zerwał z nią tak na serio, czy tylko się obraził. Ale czy to w ogóle ma jakieś znaczenie?
Interesowało ją to równie mocno co los Inn.
Za to nadstawiła uszy, kiedy Mako mówił. To było nawet ładne, chociaż tuż po usłyszeniu tej wypowiedzi, Fel nie zdołałaby przytoczyć nawet dwóch pełnych zdań. Ale to jeszcze nic, bo z przemowy Vei, nieporównywalnie przecież dłuższej, to nawet dwóch wyrazów by nie powtórzyła! Nie to, żeby nie słuchała tego, co ma do powiedzeni jej królo... No dobra, faktycznie nie słuchała. Wyłapała tylko słowo 'król', no bo to było o jej przyjacielu. Później praktycznie przysnęła, gapiła się na innych, może coś sobie snuła na jawie, aż uderzyła ją niezwykła cisza. Hej, dlaczego oni nic nie mówią? Nie śmiała zapytać, widocznie był ku temu jakiś powód... A ona, jak zwykle, o niczym nie wie! Ta głupia lwica uważa się za nie wiadomo kogo i jeszcze myśli, że wszystko ma być oczywiste, bo jak ona wie, to inni też... Rude - to fałszywe! Fel od razu to wiedziała! Tak, właśnie...!
Znów zwróciła swe wejrzenie na szarogrzywego. Hm, jak skończy się ta farsa, to może by gdzieś razem wyskoczyli, bo w końcu dawno się nie widzieli... Tylko niech najpierw skończy się to zbiorowe milczenie. Ona nie jest na tyle wredna, by psuć zebranie, które przecież współtworzył Mako.
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

#87
28-12-2012, 02:32
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Ayumi również była zaskoczona reakcją jednej z kuzynek. A już myślała, że będzie fajna, miła i w ogóle. Ciekawe jak nastawiona będzie do niej jej druga siostra cioteczna. Już miała coś powiedzieć jaśniejszej, kiedy nagle lew i lwica postanowili zabrać tu głos. Najpewniej oni musieli tym stadem rządzić. Jej matka o nich też opowiadała Ayumi. A propos jej matki...pomarańczowooka właśnie postanowiła poprosić stado o uczczenie jej pamięci minutą ciszy. Lwiczka zatem siedziała ze spuszczonym łebkiem, a z jej oczu na ziemię spadły łezki.
Niedługo potem postanowiła podejść do Vasanti...
- Przepraszam, a czy pani przyjęłaby mnie do waszego stada? Mamusia bardzo tego chciała... - odezwała się do niej cichym i nieśmiałym głosem, w którym słychać było smutek i zagubienie z powodu nieznanej sytuacji.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

#88
28-12-2012, 04:12
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

- Deme, Shyeiro, jak się miewasz? - powitała młodego, który właśnie wkroczył tutaj wraz z koleżanką. Zaczęła się zastanawiać nad tym, czy on w ogóle ją pozna. Ostatni i pierwszy zresztą raz widziała go, kiedy był znacznie mniejszy, dopiero zaczynał mówić. Ciekawe, co się stało z jego siostrą? O to jednak wolała nie pytać. Wiedziała, że śmiertelność wśród lwiątek jest dość znacząca, a nie chciała akurat trafić. Na jego pytanie niestety nie mogła odpowiedzieć, sama była ciekawa, co się mogło stać z lwicą. Nie widziała już jej mnóstwo czasu, miała tylko nadzieję, że ta nie wpakowała się w jakieś tarapaty.
Przeniosła swój wzrok na płaczącą lwiczkę. Była łudząco podobna do Naomi, za to jej słowa wywołały u Piaskowej prawdziwy szok. Jest siostrzenicą Hatimy? Tutaj nie mogło być pomyłki, to mogła być jedynie Naomi. Lwica spuściła łeb, przywołując w myślach obraz Białego Pazura. Była dobrą Lwioziemką, zapewne doszłaby znacznie wyżej, dlaczego to się stało? Co tak właściwie jej się przytrafiło? Ze słów lwiczki mogła wywnioskować, że zachorowała na jakąś ciężką chorobę. Zacisnęła mocno zęby, powstrzymując się od płaczu. Tym bardziej bolesne to było dla niej, że to będzie straszliwy cios dla Hatimy, która w końcu była jej przyjaciółką. A na dodatek tyle ostatnio śmierci widziała. To było dla niej zbyt wiele.
I zapewne by w końcu nie wytrzymała, gdyby się coś nie wydarzyło. Usłyszała czyjś głos, który rozległ się tuż obok niej. Był on dziwnie znajomy, chociaż w tej chwili za nic nie mogłaby go do kogokolwiek dopasować. Podniosła powoli łeb, a widząc Miyuki na jej pysku pojawiło się zdumienie. Czyżby to naprawdę była ona? Nie widziała jej w końcu tyle czasu.
Jednak nie miała wątpliwości, z pewnością nie pomyliłaby swojej przybranej babci z kimkolwiek innym. Zdziwienie przerodziło się w radość. Hewa próbowała coś powiedzieć, już nawet otworzyła pysk, jednak nie wiedziała nawet od czego zacząć. Ostatecznie jedynie uśmiechnęła się, po czym przytuliła ją serdecznie. Tak po prostu. Brakowało jej tego. Jej dzieciaki były już w wieku nastoletnim, stawały się coraz bardziej samodzielne, a okazywanie uczuć było dla nich często wstydliwe. Coraz rzadziej je widywała, ale wiedziała, że musi im zaufać i pozwolić poznawać świat. Za to ona znowu została sama. Teraz, widząc babcię przypomniały jej się stare, dobre czasy.
Trwała w takim uścisku jeszcze jakiś czas, a kiedy już w końcu wypuściła z niego niebieskooką, musiała zadać tak bardzo nurtujące ją pytanie.
- Przyszłaś na zebranie naszego stada. To znaczy, że wracasz do nas na stałe? - zapytała podekscytowanym głosem. Nie zadawała standardowych pytań typu ,,gdzie się tyle czasu podziewałaś'', ważne, że teraz była tutaj. Ciekawe tylko, na jak długo, miała nadzieję, że dawna królowa nie przyszła tutaj tylko po to, aby pożegnać się z tym miejscem i wyruszyć w kolejną podróż.
Kątem oka zauważyła przybycie Hatimy i zaraz przypomniała sobie o słowach małej Ayumi. Za pomarańczową dojrzała małą lwiczkę, co tym bardziej zaskoczyło Hewę. A więc jednak Hatima doczekała się potomstwa. Teraz jednak rozpoczęła się prawidłowa część zebrania. Piaskowa odwróciła się do władców słuchając ich słów, chociaż w jej środku kotłowały się emocje. Smutek po stracie Naomi, jak też ogromna radość ze świadomości, że jest przy niej Miyuki. Jako, że wiedziała o tym wszystkim, co przekazała im przywódczyni, zerknęła na przyjaciółkę. Zadrżała widząc, jak płacze. Wtedy też Vasanti poprosiła o uczczenie umarłej. Piaskowa spuściła więc łeb, podobnie jak inni członkowie stada, zaciskając ponownie kły.
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

#89
28-12-2012, 11:45
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Nieobecność złotogrzywego samca na terenie Lwiej Ziemi była spowodowana ostatnimi wydarzeniami. Kolejna śmierć uplasowała swe miejsce w jego nic nie znaczącym życiorysie, a do tego jego przybrana córka nie miała ochoty go znać. Takie wrażenie miał przynajmniej Hofu. Dwulatek zawitał na różne tereny, ale w jego żyłach płynęła właśnie taka podróżnicza krew. Pomarańczowy mimo tych wszystkich rzeczy, które zdołał przeżyć w tak krótkim czasie postanowił udać się na zebranie stada. Jego silne, wytrwałe łapy zaprowadziły go dokładnie pod masywną skałę, znajdowało się tam wiele lwów, których Hofu nie znał, mimo że był członkiem tego stada już jakiś czas. Znajdując się na tyle blisko zebranych, przywitał ich krótko lecz rzeczowo.
-Deme. Brzmiało to tak jakby mówił sam do siebie. Pomarańczowy wyglądał na zgaszonego i tak właśnie się czuł. Samiec usiadł gdzieś na szarym końcu, jednak obserwował każdego kotowatego bardzo dokładnie.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Amanis
Konto zawieszone

Gatunek:Tygrys Wschodu Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:82 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 50

#90
28-12-2012, 11:54
Prawa autorskie: Tigon

Lygrys spuścił łeb na słowa że Naomi nie zyje.
- Dlaczego...? - w myślach. Cofnął się w czasie w myślach. Pamięta jak jeszcze pod panowaniem hien się znali. Próbowali utworzyć coś na namiastkę stada. Po tym ich drogi się rozdzieliły. I Znowu się spotkali. Było mu bardzo przykro z tego powodu. Najbardziej mu było żal Hatimy w końcu to jego siostra. Po chwili jednak przybył jakiś obcy. Amanis po tym ataku na niego dostał urazu do obcych więc niezbyt przychylnym okiem patrzył na nieznajomego. Po chwili zwrócił uwagi na córki. Wciąż myślał mimo upływu czasu że są małe. A tutaj proszę. Już były większe.
- Zanim się pewnie obejrzę to będą już dorosłe - dziwnie się wzdrygnął na samą myśl.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości