♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#1
02-10-2015, 00:47
Prawa autorskie: Ragnar

Pac, pac, pac. Zdechła. Wzniosłą się w górę, ujęta w lwie kły, po drodze wywaliła języczek na wierzch i z głośnym chlupotem wypluła przez rozwartą paszczę swoje wnętrze: żołądeczek, jelitka, płucka. Jaszczurka. Chrupnął złamany potężnymi zębiskami kręgosłup, posoka ściekła po białej brodzie lwicy pojedynczą strużką, skapnęła w piach pod jej łapami.
Zenzele oblizała się łapczywie, przeczesała jęzorem najpierw lewy, później prawy policzek. Zniżyła łeb i wydmuchnęła przez nozdrza głośne, przepełnione frustracją sapnięcie. Zlizała z ziemi pozostałość jaszczurki. Poczuła na swoim czole zimną kroplę. Podniosła wzrok na niebo, z którego lunęła na nią bezlitosna, podniecona donośnym grzmotem ulewa.
Biegnąc przez sawannę z głową uniesioną jak najwyżej ponad wysokie trawy, szczerzyła się we wściekłym uśmiechu, ale klęła tylko w myślach.
Potem siedziała na zboczu skalistego wzgórza w zadaszeniu z półki skalnej, zgarbiona jak stara zrzęda, sęp, kormoran, czy coś tam, co siadywało sobie na drzewach w pozie niezachęcającej do zbliżania się do siebie. Gapiła się przed siebie otępiale. Końcówka jej oplatającego łapy ogona huśtała się w górę i w dół monotonnie.
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#2
02-10-2015, 01:05
Prawa autorskie: ja

Łodygi wysokich traw natomiast wciąż bujały się przekazując swe zakołysanie kolejnym i następnych po nich, niby echo ruchu Zenzele, który w nie tchnęła.
Samica, którą derionowa latorośl wyminęła po drodze, powoli przedzierała się przez zarośla z uwagą podążając tropem guźca. Chciała zaimponować Tosie i być może Koho własną samodzielnością, a polowania, jako domniemana lwica, powinna mieć we krwi. Starała się nie oddalać do terenów, które dwójka samców tymczasowo objęła w swe władanie. Zresztą nie brakowało zwierzyny, licznie ostającej bądź przemieszczającej się przez ów kawałek ziemi.
Każda z czterech łap powoli posuwała się do przodu, wraz z brązowym ciałem, osadzonym na nich nisko, przy ziemi. Końcówka puszystego ogona od czasu do czasu drgnęła niespokojnie, jakby przeczuwając, że ofiara znajduje się gdzieś niedaleko.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#3
02-10-2015, 01:15
Prawa autorskie: Ragnar

Jasne plamki nad oczami Zen powędrowały do góry w reakcji na zauważony w trawie pod wzgórzem ruch. Lwica podniosła głowę najpierw na wysokość barków, później - wraz z szybkim wzrostem zainteresowania - ponad nie wyżej, wyżej, coraz wyżej. Byłaby i nastawiła uszu, pragnąc usłyszeć czyiś krok i zdecydować, z jakim rodzajem ruchu ma do czynienia, płynnym kota, a może szarpanym spłoszonego ptaka, musiała się jednak ograniczyć do innych zmysłów. Poruszyła nozdrzami. Nie wyczuła nic. Deszcz. Uniosła prawą przednią łapę i nie mogąc się już ani trochę bardziej wyciągnąć, podniosła z ziemi ociężały długim siedzeniem zad, wstając. Nie spuściła wzroku z mąconej czyimś płynnym krokiem trawy. Poruszyła wibrysami. Pędzel na końcu jej ogona zadrżał.
Niosąc ciało niemal przy samej ziemi, zsunęła się w dół zbocza po ścieżce, którą podążała wcześniej, kilka kamyczków wymsknęło się spod jej łap i ześlizgnęło się w strugach wody na dół. Zen posłała w ich parszywą stronę kilka przekleństw, zagryzła dolną wargę, łysnęła oczyma w stronę trawy i wkrótce zanurzyła się w niej sama. Puf. Zniknęła.
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#4
02-10-2015, 01:30
Prawa autorskie: ja

I byłaby podążała w dotychczas obranym kierunku, gdyby nie szelest za nią, który wyłapało prawe ucho. Puchaty radar drgnął, przekręcając się w stronę, z której pochodził tajemniczy odgłos, by zaraz za nim podążył bardzo skołowany łebek. Czyżby zupełnie się pomyliła?
Ciemne źrenice rozszerzyły się, rozlewając się swą czernią po pomarańczowej tęczówce. Zawróciła niepewnie, podążając ostrożnie w przeciwną stronę. Poczuła, że znajduje się coraz bliżej celu. Serce zamarło jej w piersi, gdy bezgłośnie pozwoliła nozdrzom ostatni raz nasycić się zapachem ofiary.
Zamrugała kilkukrotnie, oblizując wyschnięte wargi, po czym bezceremonialnie wystawiła łeb przez ścianę traw, mogąc wówczas zobaczyć Zenzele w jej całej zenzelowatości.
-Co?-powiedziała do siebie. Nie była w stanie stwierdzić, co bardziej nią wstrząsnęło-to, że pojawiła się znikąd, czy jej gładka, pozbawiona uszu czaszka.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#5
02-10-2015, 01:42
Prawa autorskie: Ragnar

Podniosła łeb powoli, w skokowym ruchu, jak stara, dopiero wznawiająca ruch maszyna. Nie spodziewała się tego, że zostanie zauważona i zatrzymana tak gwałtownie, co więcej, nie spodziewała się, że poruszająca się trawa okaże się być ciemną, puchatą masą, okrągłym pyszczkiem, wielkimi oczyma wpatrującymi się w nią zagadkowo. Nie ruszała się przez chwilę, oszołomiona, deszcz spływał po niej jak po pniu drzewa.
- Co? Nic - odparła nagle cicho, wzdrygając całą swoją chudą w porównaniu z puszystością Indry osobą. - Przechodziłam tędy, co to jest... jedna sawanna na świecie, przepraszam bardzo? - oburzyła się, powoli wychodząc z osłupienia. Zarzuciła głową, strząsnęła w tym ruchu z futra kilka kropel deszczu, zapytała bez czekania na odpowiedź na swoje poprzednie, równie agresywnie rzucone pytanie: - mam się teraz wycofać może? Ponieważ ty tu stoisz?
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#6
02-10-2015, 01:52
Prawa autorskie: ja

Ciemne wargi nieco rozchyliły się, a jasna broda zawisła na szczęce w chwilowym osłupieniu.
-Że co? E, nie?-ledwie wydusiła, zaskoczona bezpośrednim tonem, jakim uraczyła ją nieznajoma. Skrzywiła się, czując jak dotychczas puszyste futro nabiera wody, ciążąc nieprzyjemnie jej sylwecie.
-Polowałam na guźca.. chyba mi zwiał.-wycedziła w końcu, wciąż nie mogąc odkleić spojrzenia własnych ślepi od kudłatych kępek, których nie okalała już małżowina. Spuściła szybko wzrok, zdając sobie sprawę, że jej zachowanie było zgoła nietaktowne. Jeszcze przed tym spoglądnęła ukradkiem w złote ślepia.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#7
02-10-2015, 02:07
Prawa autorskie: Ragnar

Zmieszanie Indry zamknęło pyszczek Zenzele momentalnie, ściągnęło linię jej warg w dół razem z naciągającą ją, opadającą szczęką. Zmieszała się. Zerknęła w prawo, w lewo. Być może pomyślała o tym, że mogłaby rzeczonego guźca gdzieś obok nich zobaczyć, być może nie, tak czy siak zapytała niskim głosem, powoli, jakby mówiła do niepełnosprawnego umysłowo:
- Czemu... polowałaś... na... guźca... ktoś z tobą jest?
Przeskanowała Indrę krytycznym spojrzeniem pobieżnie, ponownie rzuciła spojrzeniem w jedną, w drugą stronę, upewniając się, że w zasięgu jej wzroku nie ma niczego niepokojącego. Przesiąkający zapachem zmokłego kota kłębek naprzeciwko niej był bardzo młody i nie wyglądał zbyt poważnie z tymi wielkimi, piwnymi oczkami, puchatymi policzkami, przez co nie wydawało się lwicy, by mógł mówić o polowaniu na poważnie. Pewnie żartował. A i jego zawstydzenie zenzelowatymi uszami umknęło ich pochłoniętej innymi myślami właścicielce.
- Bo ja, wiesz - zaczęła, jej głos był niski, głęboki. Fuknęła kpiarsko, z podrygiem barków, po czym ciągnęła, patrząc na Indrę z pobłażaniem: - ja właśnie patroszyłam słonia.
Uśmiechnęła się głupkowato, wytrzeszczyła złote ślepia i pokiwała głową na boki, unosząc brwi.
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#8
02-10-2015, 02:14
Prawa autorskie: ja

Zmarszczyła wyraźnie brwi, gdy słowa nieznajomej poruszyły kwestię jej godności. Skrzywiła mordkę, tym razem z deka nieprzychylnym spojrzeniem mierząc tamtą. Była zbulwersowana.
-Poluję, bo jestem głodna i robię to sama. To tylko głupi guziec, nie potrzebuję niczyjej pomocy w złapaniu durnej świni.-obruszyła się, a kita smagnęła wilgotne powietrze.
Na przechwałkę Zen młoda nadęła policzki, po czym obcesowo wypuściła z nich powietrze.
-Oczywiście, zaraz po tym, jak przegoniłaś hordę hien, która próbowała ci go odbić.-dokończyła za nią, uśmiechając się pobłażliwie.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#9
02-10-2015, 02:35
Prawa autorskie: Ragnar

Zen odchyliła głowę do tyłu, wpuszczając na pysk bardzo szeroki uśmiech. Jej grdyka zadrżała zduszonym w zamkniętej paszczy śmiechem, a oczy zmalały pod przymkniętymi w rozbawieniu powiekami.
- Ojojojoj... Nie piekl się już tak, bo sama to właśnie guźca nie złapałaś, hm? Mam rację? - zapytała się i odpowiedziała zaraz potem, podnosząc łapę do swojej piersi: - mam. Och, rany... - westchnęła męczeńskim tonem. Zacisnęła wargi, pociągnęła nosem. Spojrzawszy na Indrę, zapytała już poważnie: - to gdzie są twoi rodzice, powiedz już, to cię odprowadzę. Chore... naprawdę chore to poczucie przyzwoitości, które zabroni mi teraz zostawić cię tu na pastwę dużych, złych kotów i każe odprowadzić za rączkę do stada, naprawdę. Kiedyś z tym skończę. Kiedyś powiem wszystkim, że nie jestem... że to nie moje zmartwienie... Hm? - ponagliła Indrę uniesieniem w górę brwi i werżnięciem się w nią wybałuszonymi oczami.
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#10
02-10-2015, 02:55
Prawa autorskie: ja

-Sory ale jakbyś się nie wtrąciła, to już dawno bym go miała. Nawet dwa.-odparła, wychodząc na przeciw tym niezasłużonym obelgom. Co za tupet!
Już nawet brak uszu nie był w stanie odwrócić uwagi Indry od niezbyt dobrego pierwszego wrażenia, które wywarła na niej Zenzele.
Jej wywód dosłownie ją zatkał-po kawałku z powodu niewyobrażalnego zadzierania nosa przez lwicę, a po większej części przez bolesne wspomnienie, które nieproszone zagościło w głowie młodej.
Zmarszczki gniewu zniknęły z jasnego pyszczka, gdy czarne wargi zacisnęły się. Spojrzenie Indry zawisło gdzieś na naznaczonych licznymi plamami łapach nieznajomej.
-Nie mam rodziców.-wywnioskowała na głos, po chwili zastanowienia. Zamrugała, wyrywając się z dotychczasowego zamyślenia.
-Em, jestem sama.-dodała już normalnym tonem, przenosząc pytające spojrzenie na tamtą.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#11
02-10-2015, 03:11
Prawa autorskie: Ragnar

- Ou - opadł głos Zen w niskie tony, kiedy lwica zrozumiała odpowiedź Indry.
Zenzele opadła nie tylko tonem, ale i całym ciałem, jakby mocniej osadziła się nagle na ziemi. Zmyła mrugnięciem powiek osiadłe na jej oczach krople deszcz, kiedy rozwarła ślepia, patrzyła już gdzieś w bok.
- Och, myślałam... myślałam, że jesteś jedną z tych... - przerwała sobie na ułamek sekundy, zerknęła kontrolnie na pyszczek Indry, a znalazłszy tam ciekawość odpowiedzi, nie smutek, ciągnęła: - myślałam, że jesteś jedną z tych gówniar, które trzeba brać do pyska i siłą zanosić do domu, bo chciały zaciągnąć się na boku dymem z kory baobabu, a wyszło, jak wyszło...
Spojrzała na młodą inaczej, niż dotychczas. Uspokoiła się. W dziecinnych oczkach naprzeciwko dostrzegła nagle powagę, którą do tej pory ignorowała z racji swojego starszeństwa i próżnej z tego powodu dumy. "Jestem sama" przez jej własne gardło nie mogło jeszcze przejść, bezucha ciągle oswajała się ze stanem, którym szczyciła się, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja, podczas gdy Indra stała naprzeciwko niej nasączona swoją odpowiedzią, sama, bo sama.
Ściągnęła brwi. Wydęła policzek językiem.
- Bardzo jesteś głodna? Zenzele może ci pomóc coś upolować. Albo pokazać półkę skalną, gdzie możemy przeczekać deszcz, co?
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#12
02-10-2015, 03:35
Prawa autorskie: ja

Zmrużyła ślepia tak, jakby skupienie miało jej pomóc w lepszym zrozumieniu pokrętnego wytłumaczenia Zenzele. Odniosła wrażenie, że tamtej nie tylko uszu brakowało. Piątej klepki też, najwyraźniej.
Nie zmieniało to faktu, że całe dotychczasowe poirytowanie uszło z niej zupełnie, zostawiając ciut dystansu do nieznajomej i zaciekawienie jej nietuzinkową osobą.
-Zenzele? Tak się nazywasz?-mruknęła, spoglądając w złote ślepia. Było w nich coś onieśmielającego.
-W sumie.. tak serio to wcale nie jestem głodna. Chciałam coś upolować dla chłopaków.-uśmiechnęła się półgębkiem. Ah, nieważne, że nie do końca zgodne z prawdą, jeśli zabrzmiało poważnie, budząc respekt u oponenta.
-Dzięki, ale w sumie to wolałabym się stąd zmyć, kicha tropić w deszczu.-wzruszyła brązowymi barczkami.
-Indra jestem.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#13
03-10-2015, 11:21
Prawa autorskie: Ragnar

Nieznajoma tymczasem szybko wychwyciła spojrzeniem rozluźnienie mięśni Indry i przyjęła je z dużą, lecz wewnętrzną, nieokazaną światu ulgą. Nie chciała zranić. Jakikolwiek przytyk, który opuścił jej niewyparzoną mordę nie miał nigdy za zadanie kogokolwiek zranić. Zaciekawienie tamtej szybko więc odbiło się na beżowym pyszczku szerokim uśmiechem, przy okazji którego na policzkach Zen pojawiły się niegłębokie, mimiczne dołki.
- Mhm - odparła. - Zen. Może być.
W jej złotych ślepiach mogło być to onieśmielające, że od kilku miesięcy wyrażały one wszystko to, co lwica pragnęłaby wyrazić swoimi uszami. Tych brak ograbiał Zenzele z całego spektrum wyrazów, które mogła stulonymi, lub postawionymi na sztorc małżowinami wyrazić. Zostały więc oczy. Duże. Złote. Zaangażowane w ekspresję, której Zen miała w sobie aż nadto, którą uwielbiała swoim przypominającym aktorską maskę pyszczkiem wyrażać. I nie omieszkała zrobić tego znowu.
Chłopaków.
Uniosła brwi. W płynnym, rozleniwionym ruchu zarzuciła głową do tyłu i na bok, przymknęła oczy. Zacisnęła wargi, rozciągnęła ja w szeroki uśmiech aprobaty. Obdarzywszy Indrę pełnym podziwu wejrzeniem, z którego mimo wszystko nie mogła pozbyć się kpiarskich nut, powiedziała:
- Mmm... kicha tropić w deszczu, racja, ale jak mus, to mus. Rozumiem. Indra - posmakowała brzmienia jej imienia. Było smaczne. - Czasem idzie złapać wtedy coś głupiego, coś, co tak jak my zaraz, powinno znajdować się w suchym miejscu, za co cię wzięłam tam z góry... Hm - uśmiechnęła się, odwróciła i zadarłszy łepetynę w stronę wzgórza, a i dzięki temu widząc kątem oka Indrę, poleciła: - chodź, mam tam coś fajnego, coś na nu-u-dę.

Kiedy weszła stromą, lecz w miarę bezpieczną ścieżyną na rzeczoną półkę skalną, schyliła nisko łeb i otrzepała futro. Miejsce, do którego zaprowadziła Indrę, przepełnione było jej zapachem, poświadczając o tym, że Zen musiała spędzić w nim więcej, niż jedno popołudnie. Kolejnym świadectwem takiego stanu rzeczy była proteza legowiska, które lwica przygotowała sobie na skale z kęp traw i liści - tak, była cholernie wygodnicka i nawet chwili nie mogłaby przesiedzieć z dupskiem na zimnym kamieniu. Ale poza tym była niechlujna i po półce walały się resztki pierza upolowanych ptaków, pozostałe z nich kosteczki, którymi wydłubywała sobie resztki mięsa spomiędzy zębów, powysychane płatki kwiatów, które straciły już dawno kolor, czy bliżej nieokreślonego przeznaczenia kawałki kory drzewnej, łupiny kokosów, skórki z owoców i wszelki możliwy do wyobrażenia w lwim gnieździe brud.
Nie, nie przyszło jej na myśl, że komuś może to przeszkadzać.
Zanurkowała mordą w zagłębienie w skale, wyciągnęła stamtąd pysk obklejony pajęczyną, którą zlizała z siebie długim jęzorem. Sięgnęła do szczeliny łapą i skrzywiła się wymownie.
- O fuj, poczułam coś śliskiego... - oznajmiła i spojrzała na Indrę.
Indra
Konto zawieszone

Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 25

#14
08-10-2015, 01:50
Prawa autorskie: ja

Pokiwała lekko łbem na słowa Zen, instynktownie, nawet nie zdając sobie z owego faktu sprawy. Poczuła jakby coś się w niej obudziło. Coś, co od czasu sporu z Koho czmychnęło gdzieś w kąt, nie mając śmiałości znów dać o sobie znać. Jej ślepia były szeroko otwarte, kipiące zainteresowaniem, podobnie jak postawione na sztorc uszyska.
Nieco zadziorny uśmiech zawtórował propozycji młodej lwicy, a hybryda nie zwlekając dłużej, ruszyła żwawo idąc łapę w łapę z Zenzele.
Znalazłszy się na miejscu rozglądnęła się, nie potrzebując ani chwili dłużej do dojścia do pewnego oczywistego wniosku, cisnącego się uparcie na wargi.
-Ale bajzel.-jej ton przypominał coś na kształt podziwu, jednak daleka była do poparcia dla takiego bałaganiarstwa. Jej uwagę od zewsząd otaczających je śmieci odciągnęła Zen, tajemniczo zatapiając łapę w mroku szczeliny.
-Oblecha.-skrzywiła się groteskowo, wywalając jęzor na wierzch i mrużąc jedne ślepię.
Ciekawość jednak zdecydowanie brała górę nad obrzydzeniem, toteż źrenice mimowolnie powiększyły się, a ciekawski łeb wepchnął się obok tego lwicy, opierając brodę na kremowym barku.
-No dawaj, co tam masz?-szepnęła, tak jakby nie chciała rozpraszać towarzyszki zbyt ostrym, na czymkolwiek teraz skupiała się jej uwaga.
[Obrazek: plastelinka_by_ragous_d9wz0uk_by_ragous-dacqu7o.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#15
08-10-2015, 19:16
Prawa autorskie: Ragnar

- Dokładnie trzy i pół dnia. Tyle minęło czasu od polowania - odpowiedziała z zapałem w ciasną przestrzeń, w której trzymała ryjek razem z Indrą. Światło wpadało w wilgotną szczelinę tylko wątłymi, wąskimi smugami, którymi potrafiło przedrzeć się przez parę kocich łbów zasłaniających mu dostęp do kreślonej przez słowa Zen zawartości skrytki. - Ridbok. Kurna, Indra, to było moje najtrudniejsze polowanie w życiu, ale stary był i kulał, w innym wypadku bym się na niego nawet nie obejrzała, byczy samiec, sama bym takiego chciała, gdyby zamiast racic miał paluszki. Ale patrz. - Trąciła wysuniętym nagle pazurem wierzchołek ostrego, grafitowego w kolorze rogu, który sterczał z pokrytej resztkami mięsiwa czaszki antylopy. - Obżerają go teraz mrówki, bo nie chcę, żeby jakieś ścierwojady go znalazły. Przyniosłam te mrówki. Na patyku. I chyba złożyły tam już jaja w nim... fuj, ale tu wali.
Cofnęła głowę raptownie i przetarła nos podniesioną do pyska łapą, jakby chciała odgonić od siebie zmieszany z bzyczeniem much smród padliny.
- Nie wiem, jak ty, ale ja preferuję świeże - mruknęła nosowym głosem, nie przypuszczając, że mogła czegokolwiek a propos odrąbanej od ciała, obżeranej przez agresywne mrówki głowy ridboka nie dopowiedzieć.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości