♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

26-07-2018, 17:42
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Przygotowała grotę pod siebie i swoje wymagania, więc zdecydowała się wyjrzeć na chwilę na zewnątrz za Tamu i Jester, których jednak nie znalazła. Cóż uznała, że nie powinna się martwić w przód, więc wróciła do kryjówki i położyła się wygodnie, zamykając oczy. Ze snu wybudził ją powrót Eyre ze zwierzyną. Podniosła ciężkie cielsko i poczłapała w kierunku zebry. Niemal od razu zabrała się do jej jedzenia, kiwnęła również kremowej samicy, by ta zjadła wraz z nią. Mięsiwa powinno starczyć dla ich niewielkiego towarzystwa na dobre kilka dni, a gdy już zostaną same kości... Vari skorzysta z miękkiej, pasiastej skóry i ułoży ją na zebranej trawie, tworząc jeszcze wygodniejsze posłanie.
Nagle, zupełnie niespodziewanie poczuła silny ból w okolicy podbrzusza. Przysiadła na zadek i zestresowana zaczęła niezręcznie przebierać ogonem na boki. Bała się, że to już. Szybko jednak przekonała się, że nienarodzone maleństwa sprawiły jej figla. Ból ustał, a lwica ułożyła się wygodnie na posłaniu. Wiedziała, że zbliża się czas rozwiązania, bo takie rzeczy się już po prostu czuje. Nie było mowy o powrocie na Kilimandżaro, na pewno nie teraz. Byłoby to zbyt ryzykownym posunięciem. Dlatego brązowa zdecydowała się na coś bardzo niespodziewanego. Hehe ta jasne.
- Proszę cię udaj się czym prędzej po Hakiego, urodzę tutaj. - zabrzmiało może bardziej jak rozkaz, ale mimo tego wyraz pyska zdradzał samą życzliwość do drugiej kotki. 
Wiedziała, że decyzja ta może nie być najlepszą i niedługo może ponieś jej konsekwencje, aczkolwiek myślała o tym co jest teraz, a była pewna już tylko tego, że nie jest w stanie udać się na inne tereny. Może zbyt przesadzała i jej łeb zaprzątały głupie urojenia, ale z tym nie jest się już w stanie wygrać.
- Wróćcie jak najszybciej będzie to możliwe, ja postaram się dać radę sobie tutaj sama. - szczerze jednak bardzo wątpiła, że będzie na tyle dzielna i silna by znieść coś tak wielkiego i wspaniałego zarazem. Strach i jednoczesna ekscytacja były tak wielkie, że nie równała się z nimi nawet akcja z lawiną i potyczką z najeźdźcami. Tam bowiem osoby, które starała się bronić same miały taką szansę, a teraz... teraz miała sprowadzić na świat nieporadne, małe istotki którym będzie matką.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

26-07-2018, 19:47
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

Tamu delikatnie wślizgnął się do groty. Był dosyć mocno zmęczony po długim biegu. Nawet się nie spodziewał, że odeszli z Jester aż tak daleko. Rozejrzał się szybko po wnętrzu jaskini. Vari akurat konwersowała z tą drugą lwicą, której imienia nie mógł sobie teraz przypomnieć. Ich poważne miny świadczyły o tym, że coś się działo. Podszedł po cichu bliżej, nie wiedział dlaczego, ale w obecności jeszcze nie narodzonych lwiątek nie potrafił zachowywać się głośno. Naraz dostrzegł minę Vari, która emanowała niespotykaną mozaiką wszelkich uczuć. Kiedy wychwycił wśród nich również strach i obawę, poczuł lodowaty dreszcz na grzbiecie. Cesarzowa była dla niego wzorem ideałów, więc jeśli ona się czymś martwiła to i on powinien. Zrobił jeszcze kilka kroków i usiadł koło niej. 
- Ejże mamo, nie będziesz przecież sama - odezwał się delikatnie. Nie sądził, żeby taki lewek jak on w jakikolwiek sposób mógł pomóc Vari w tej nadzwyczajnej sytuacji, ale przynajmniej będzie próbował. W końcu musiał się jej w jakiś sposób odwdzięczyć za całe to dobro, które mu okazała. Popatrzył jej prosto w oczy i uśmiechnął się. 
- Nie jestem może najbardziej przydatnym lwem, ale jeśli mogę Ci jakoś pomóc to powiedz - powiedział z pełnym przekonaniem. Zerknął ukradkiem na ciężarny brzuszek lwicy. Nie mógł pojąć, że tam w środku są nowe lwy, jednak wiedział, że dla takiego cudu natury zrobi wszystko. Nie był ani najsilniejszym, ani najszybszym, ani tym bardziej najodważniejszym lwem, ale w tym momencie w jaskini mogłoby się zjawić stado hien i stanął by w obronie mamy i rodzeństwa.
Eyre
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:87 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 98
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 25

27-07-2018, 10:46
Prawa autorskie: Avatar: lineart by KamiLionHeart, color by Chotara!

Zaniepokoiło ją początkowe złe samopoczucie cesarzowej, podeszła bliżej i stanęła na wszelki wypadek tuż obok niej. Nie miała pewności i doświadczenia na temat tego co powinna zrobić w sytuacji takiej jak ta. Całe szczęście wszystko szybko się skończyło i dzięki temu nie musiała nic wymyślać.
To co cesarzowa powiedziała potem zdecydowała się zrobić, ale początkowo miała ochotę się sprzeciwić. Nie mogła przecież zostawić cesarzowej samej. Nie chciała zaniedbać swoich obowiązków.... ale rozkaz to rozkaz. 
- Dobrze, pójdę. Poród tutaj jest jednak głupotą, powinnaś udać się na skałę lub Kilimandżaro tam byłoby bezpieczniej. - rzekła spokojnie i wyszła z groty z zadaniem. Łapy kierowała w stronę serca cesarstwa. Przybycie Tamu nie było teraz kluczowe, acz powitała go skinieniem. Nie dostrzegła jednak lwa, a gdyby tak było zostałaby z swoją panią. 


z/t
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

27-07-2018, 19:07
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Nie znalazł co prawda samicy znad rzeki, ale za to trafił na coś znacznie ciekawszego. Przechodząc obok rozłożystego baobabu zauważył na ziemi pod nim kilka opadniętych owoców. Większość była zgniła albo nadgryziona przez jakieś mniejsze zwierzęta, ale wybrał jeden w całkiem znośnym stanie i chwycił w zęby. Chwilowo go nie potrzebował, ale zawsze lepiej jest mieć baobab niż go nie mieć. Oględziny owoców zaabsorbowały go tak bardzo, że nie zauważył jasnej samicy. Obładowany swoimi zbiorami podjął na nowo swój spacer. Po chwili zaczął słyszeć głosy. Rozejrzał się, szukając ich źródła, ale nie widział nikogo. Pomyślał zaraz, że ma omamy. Po uważniejszej obserwacji zauważył jednak wejście do groty. Zbliżył się powoli, nie mając pewności, kto się w niej ukrywa. Głos, który słyszał zdecydowanie należał do małego lwiątka, więc zdecydował się wejść do środka. Początkowo nie mógł nic dostrzec w ciemności jaskini, czuł za to chłód i zapach wilgoci. Zaraz jednak zobaczył, kto znajduje się w grocie. Odłożył owoc na ziemię, aby móc swobodnie mówić.
- Co za spotkanie! – rzekł na widok lwicy, którą poznał w Śnieżnym Lesie. A więc to ona była tajemniczą damą znad rzeki. Kolejną rzeczą, którą dostrzegł był jej okrągły, napięty brzuch, wskazujący na zaawansowaną ciążę. – Czy pani życie nienarodzonych dzieci niemiłe? Sądząc po pani wyglądzie, w każdej chwili może zacząć się poród, a pani siedzi w zimnej, zawilgoconej dziurze w ziemi! – ocenił szybko stan samicy. Była zdrowa i silna, co miał okazję zobaczyć w walce. Z jego pomocą mogłaby bez większych problemów udać się w bezpieczniejsze miejsce, z dala od rzeki wokół której roiło się robactwa i roztaczała woń rzecznego błota.
- Za pani pozwoleniem. Nazywam się Gunter. Jestem znachorem i może mi pani wierzyć, znam się na swoim fachu. Co prawda poznaliśmy się w nieciekawych okolicznościach, ale zdaje się że walczyliśmy po tej samej stronie. Pomogę pani stąd wyjść. Na pewno każde miejsce będzie lepsze niż ta wilgotna nora. Noworodkom należy zapewnić ciepło i wygodę, których tutaj brak. Mogą się rozchorować, a dla takich maleństw nawet najdrobniejszy katar może być zabójczy. – spojrzał na obecnego w grocie Tamu. – Proszę pomyśleć też o starszym dziecku. Będąc w połogu nie będzie pani w stanie polować, żeby zapewnić mu pożywienie. Potrzebna pani opieka. Należy pani do jakiegoś stada? Jeśli tak, pomogę pani do niego dotrzeć. – był zdeterminowany, żeby pomóc samicy. Może i nie był filantropem, a okrucieństwo i brak litości nie były mu obce, ale ochrona życia była jego pracą. A nawet morderca nie chciałby mieć na sumieniu życia niemowląt.

+1x baobab
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

27-07-2018, 21:02
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Spodziewała się tego, że Eyre może skrytykować jej impulsywny pomysł, ale miała nadzieję, że jeszcze kiedyś kremowa ją zrozumie... gdy sama będzie przy nadziei. Nie to, że była na nią zła, bo nie była, ale po prostu nie czuła się na siłach by wracać na to okropne zaśnieżone i zimne Kilimandżaro. Ona zdecydowanie wolałby zostać na ziemiach gdzie sama się urodziła. Upór i strach tak mocno się pomieszały, że brązowa lwica sama nie była już pewna co powinna począć. Od rozmyślań wyrwało ją pojawienie się opiekuńczego Tamu, posłała mu szeroki uśmiech słysząc to jak jest pomocny i oddany swojej przybranej marce. Odkąd go przygarnęła życie wydawało się jej bardziej wesołe i wreszcie zyskało wyższy sens niż trwanie dla Hakiego i stada, które też całym sercem kochała.
- Pomagasz mi choć możesz nie zdawać sobie z tego wcale sprawy. Podejdź no do mnie... niech cię przytulę. - powiedziała, a w jej oku zakręciła się łezka wzruszenia.
Odetchnęła z ulgą, miała jedną z najcenniejszych person u swojego boku i już przestała się tak bardzo bać. Wiedziała, że razem doczekają do przybycia Hakiego i lwicy o srebrnych ślepiach, a kto wie czy nie przybędzie z nimi ktoś jeszcze! Cesarzowa omiotła posadzkę ogonem i nagle zamarła. Jakiś cień przy wejściu do groty w dodatku najpewniej posiadał grzywę. Wstrzymała na chwilę oddech, a jej serce zaczęło bić głośniej. 
Początkowo wcale nie kojarzyła lwa. Jego głos wydawał się jej być pustym wcale nie brzmiącym znajomo ciągiem słów, które do niej początkowo nie dotarły. Z chwili na chwilę zaczynała jednak przypominać sobie jego pysk, grzywę i ogólnie kształt ciała. To jeden z tych krwiożerczych pomiotów, który wojował w śnieżnym lesie. Mało go wtedy widziała, ale wystarczająco, by uznać go za lekko obłąkanego i niespełna rozumu. Była też na niego zła, bo nie zakończył jatki na jej rozkaz. Dobrze pamiętała tamten feralny dzień. 
Tylko gdy zaczął prawić jej morały o tym co powinna robić, a czego nie uniosła obie brwi przymrużając jedno z morskich ślepi. Nie powiedział jej nic z czego wcześniej nie zdawałaby sobie sprawy, a sam zwrot o życiu lwiątek tak podniósł jej ciśnienie, że mimowolnie ukazała kły i nisko warknęła w jego kierunku. Uważał ją za zły materiał na matkę! Z pewnością! Zbulwersowana cofnęła się maksymalnie w tył dotykając zadem kamiennej ściany. Niech się nawet nie zbliża! Chce odebrać mi dzieci! A może to podstęp i na zewnątrz czeka banda lwów z śnieżnego lasu, które chcą się na niej zemścić za to co się na ziemiach cesarstwa zgotowało. Ona nie mogła na to pozwolić. 
Następny wywód uspokoił ją i jej chore podejrzenia wywołane podwyższonym stężeniem hormonów ciążowych. Mimo to nie była w stanie mu w pełni zaufać, po prostu nie mogła po tym co widziała. Mówił mądrze i przedstawiał suche fakty, z których zdawała sobie sprawę. Jednak nie mogła teraz ryzykować wypełznięciem na powierzchnię i wysiłkiem fizycznym w pełnym słońcu. Nie była samobójczynią! W dodatku to wcale nie poprawiłoby stanu jej ciąży i jeszcze bardziej niż ta grota zaszkodziłoby jej potomstwu, za które już była w stanie oddać życie. Teraz nie myślała zbyt logicznie zaślepiona wklejonymi sobie bzdurami. Upór i duma nie chciały jej pozwolić na opuszczenie tego miejsca, które zresztą tak starannie przygotowywała. Miałaby to wszystko ot tak zostawić? Nie czuła tego wcale i nie wyobrażała. 
- Sama dam sobie z wszystkim świetnie radę. Towarzyszy mi jedna lwica z mojej cesarskiej świty! To chyba oczywiste, że należę do jakiegoś ugrupowania w przeciwnym wypadku walczylibyśmy przeciw sobie i musiałabym odebrać ci żywot. - chciała wyjść na silną, niezależną i pewną siebie lwicę. 
Nie wiedziała jak jej poszło, zdawała sobie jednak sprawę, że chyba nie najlepiej postępuje. Przełknęła nerwowo ślinę i oblizała ciemne wargi. Zerkała to na Tamu to na Guntera, w głowie jej się już wszystko mieszało, miała dość...
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

27-07-2018, 21:46
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Wbiegł tu zdyszany i lekko już zmęczony. Droga nie była wcale krótka. Ciekawy był, gdzie ten Tamu tak pędzi? Co najciekawsze chyba nie był świadomy, że ktoś go śledzi, a Cec utrzymywał dystans pozwalający na utrzymanie tej niewiedzy. Co jakiś czas sprawdzał czy Jester nadąża i był z niej dumny. W końcu była dziewczyną, a wszyscy wiedzą, że dziewczyny nie umieją biegać i się bić. Szarak jeszcze nie wiedział oczywiście nic o polowaniu i absolutnie nie posiadł wiedzy o tym, że to głównie lwice polują. Biegnąc wyczuwał dużo zapachów lecz teraz dopiero zauważył, że to zapachy innych lwów. Było za późno, żeby się wycofać, a poza tym jakby to wyglądało! Jak tchórzostwo! Nie próbował więc stracić  pędu i wbiegł więc do jaskini i z całą siłą rozpędu rzucił się ( co prawda bez pazurów) na biednego Tamu.  Zapomniał na chwilę o innych osobach i chciał tylko i wyłącznie przewrócić beżowego lewka.
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-07-2018, 21:47 przez Huntrees.)
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

27-07-2018, 22:03
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Z lekko zmrużonymi oczami i niewzruszoną miną słuchał gróźb Vari. Ach te samice i ich hormony… Nie rozumiał czemu wszyscy samcy tak wariowali na widok tych słabych istot, które nie potrafiły nawet panować nad swoimi emocjami.
- Wybacz moja droga, nie denerwuj się niepotrzebnie. Przemawia przeze mnie wyłącznie troska o pani zdrowie. Z jakiego powodu miałbym robić pani krzywdę? Nie znamy się przecież. Nawet pani imię jest mi nieznane.
Cesarska świta. I nagle wszystko stało się jasne. Nie od dziś miał negatywną opinię o góralach z Kilimandżaro. Szczególnie odkąd dowiedział się, że dowodzi nimi inteligentny inaczej syn Tiba. Zaraz czy to mogłoby oznaczać… nie, Tib wspominał, że Haki znalazł sobie jakąś partnerkę, ale miała być ona staruszką. Z drugiej strony to byłoby w stylu tego brązowego półgłówka. Zostawić swoją rodzącą partnerkę na pastwę losu poza terenem stada bez opieki innych samic ani stadnego medyka. I jeszcze zostawić jej pod opieką starsze dziecko, jakby miała zbyt mało na głowie. Chociaż bardziej prawdopodobne, że sama uciekła. Gunter dobrze ją rozumiał i w takim wypadku nie miałby serca zmuszać jej do powrotu do Hakiego. Wystarczy biedaczce, że będzie musiała wychowywać jego potomstwo. O ile są jego… po dziwnych medykamentach przyjmowanych w dzieciństwie Hakuś mógł nie być zdolny do spłodzenia dzieci. Pytanie przyszłej matki o tożsamość ojca nie wydawało się w tej sytuacji zbyt taktowne, więc musiał w bardziej delikatny sposób dowiedzieć się czegoś więcej.
- Jak rozumiem należy pani do Cesarstwa? O ile się nie mylę wasze tereny znajdują się na północ stąd. Nie jestem waszym wrogiem, więc nie musimy ze sobą walczyć. Powiem więcej, na moje nieszczęście jestem wujkiem waszego cesarza. Odniosłem też wrażenie, że zna pani Tiba, który jest moim bliskim przyjacielem. W tej sytuacji chyba może mi pani choć trochę zaufać? Szczególnie, że u pani boku widzę tylko dziecko, które nie będzie zbyt dużą pomocą, kiedy nadejdzie rozwiązanie. – mówiąc, cały czas stał u wejścia do jaskini, nie chcąc straszyć lwicy nagłymi ruchami. Zachwiał się jednak lekko, kiedy pod jego nogami niespodziewanie przebiegł ciemny cień. Jeszcze jedno dziecko. Jak widać bardzo pracowita samica się tutaj trafiła. Przypomniał sobie wtedy o obecnym w grocie lwiątku. Nie powinno ono słuchać tej kłótni.
- Nie martw się mały. Twoja mamusia jest całkowicie bezpieczna, a rodzeństwo też będzie zdrowe i silne. – posłał lewkowi ciepły uśmiech. A niech to, zrobił się miękki od kiedy zaczął zajmować się Warsirem.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

27-07-2018, 22:57
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Obecność Guntera nie miała dobrego skutku, bo zamiast pozbyć się problemów on ewidentnie tworzył nowe, a to bardzo się brązowej nie spodobało. 
- Słuszna uwaga panie Gunter! Przecież się nie znamy. Skąd mam wiedzieć, czy mówisz prawdę? - imienia nie zdradziła, bo nie widziała póki co powodu dla którego miałaby to akurat w tym momencie zrobić. 
Samiec był już bardziej upierdliwy niż Haki, a to z pewnością ciężko przebić jak się już od Tiba dowiedziała. W każdym razie nic nie zmieniało faktu, że kochała tą kluchę na tyle mocno, że zdecydowała się dla niego poświęcić swoje boskie kształty i zajść w ciążę. Ostatnie humorki mogły nie być dla cesarza miłą nowością, bo Vari naprawdę przestała siebie przypominać. Musiał ją jednak zrozumieć. Zaraz jednak kolejna wypowiedź zmieniła stan dotychczasowych rzeczy. Odeszła od ściany na kilka kroków i wlepiła spojrzenie w znachora. 
- W takim razie... jesteśmy chyba rodziną? - sama nie widziała jak mogło się to stać, pierdoła Haki mało mówił o swojej rodzinie i przeszłości ku rozczarowaniu partnerki, która chciałaby jednak wiedzieć o jego osobie choć odrobinę więcej. 
- Nie zgodzę się z tobą, Tamu jest bardzo pomocną para lwich łapek! - stanęła w obronie adoptowanego synka i posłała mu ciepły uśmiech. 
Zaraz jednak czekała ją jeszcze jedna niespodzianka. Do groty bez słowa wbiło ciemne lwiątko w wieku Tamu i Jester, które rzuciło się w stronę JEJ SYNA. Matka natychmiast zainterweniowała. Obróciła się energicznie i w obronie najcenniejszej osoby zdecydowała się rzucić na ciemnego samczyka z zestawem kłów i pazurów. Wycelowała w szyjkę, której jeszcze nie broniła bujna grzywka. W normalnych warunkach do ataku nigdy by nie doszło. Ba! Vari nie zaatakowałaby lwiątka nigdy w życiu, ale ten malec zaatakował jej dziecko i zagroził jego życiu nie ważne czego by nie zrobił. Jej celem stało się więc mniej więcej to samo - życie czarnego lewka.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

27-07-2018, 23:13
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

Chwilę błogiego zadowolenia, kiedy przytulił się do Vari, prawie natychmiast przerwał obcy lew, który wszedł do jaskini. Oczywiście pierwszą reakcją Tamu było wyszczerzenie kłów i lekki ostrzegawczy warkot. Oczywiście wiedział, że nie ma najmniejszych szans w takim starciu, ale miłość do przybranej matki była silniejsza niż jego tchórzostwo. Następne słowa znachora nieco go uspokoiły, ale nadal uważnie go obserwował. Przesunął się nieco tak żeby zasłonić Vari przed nieznajomym. Mimo, że mówił bardzo mądrze, to nadal wydawał się lewkowi podejrzany. 
- Moja mama dobrze wie co robi - odezwał się pełnym przekonania głosem. Święcie wierzył w to, że taka wspaniała lwica ma wszystko pod kontrolą. Żadne słowa jakiegoś nieznajomego nie mogły tej wiary podważyć. Lekko obruszył się na wzmiankę o tym, że nie będzie stanowić pomocy, ale w tej akurat kwestii musiał przyznać rację obcemu. Zerknął na Vari szukając u niej wskazówek co do całej sytuacji. Postanowił, że jeśli ona zaufa przybyszowi on również to zrobi. W przeciwnym wypadku był gotów użyć wszystkich sił byle tylko obronić przyszłe rodzeństwo i matkę, a miłe słowa samca nie grały tu żadnej roli. Warknął jeszcze raz ostrzegawczo. Nagle zwrócił uwagę na kształt wpadł do jaskini i zdecydowanie pędził w jego stronę. Być może kiedyś zamarłby sparaliżowany strachem, ale na pewno nie w tym momencie. Zauważył jak Vari rusza żeby go obronić i już miał jej na to pozwolić, ale naraz przypomniał sobie, że jego mama ma przecież lwiątka w brzuchu, a on nie mógł pozwolić, żeby coś im się stało. Wyprzedził lwicę i rzucił się na napastnika, wybijając go z rytmu ataku. Z niemałym zdziwieniem zauważył, że to nie kto inny jak brat Jester. Nie dał mu szansy na ochłonięcie po nietrafionym ataku. Przypadł do Ceca z wysuniętymi pazurami i wyszczerzonymi kłami. Nadlwich sił dodawał mu strach o bezpieczeństwo Vari. 
- Wypad z tej jaskini! - krzyknął, nie potrafił zrozumieć czemu ten osobnik tu za nim przebiegł, ale byłby gotowy wybić w tym momencie każdego kto tylko zbliżył się do jego mamy, a ten był zdecydowanie za blisko.
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

27-07-2018, 23:15
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

W jednym ułamku sekundy samica zachowywała się racjonalnie, by w kolejnej chwili bez ostrzeżenia rzucić się lwiatko, które jak widać niesłusznie uznał za jej potomstwo. Nie miał pojęcia co tu się działo. Pewien był tylko, że dziecko nie ma szans w starciu z dorosłą lwicą. Szczególnie, że nie zawiniło niczym poza zabawą w jej obecności. Samica w tym stanie mogła nie myśleć logicznie, więc trzeba było ją zatrzymać zanim komuś stanie się krzywda. Nie mógł pod żadnym pozorem uderzyć ciężarnej, ale nie mógł jej też pozwolić nikogo zabić. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami rzucił się by zasłonić samicy drogę do czarnego lewka, który był celem ataku. Może i da się zranić, ale w jego przypadku będzie to mniej groźne niż dla młodego. Sam schował pazury i kły, aby przypadkiem kogoś nie skaleczyć.
- Stój! – krzyknął tylko, nie mając pewności czy jego nowa krewna posłucha.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-07-2018, 23:20 przez Gunter.)
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

28-07-2018, 01:20
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Tym razem znalezienie Tamu nie było wcale trudne. W zasadzie nie musiała nic robić poza podążaniem za Cecem. Zaraz po nim też wkroczyła do jaskini i zatrzymała się w wejściu. To, co działo się w środku, było... bardzo porządnie porąbane. Nie ogarniała, o co chodzi i nie zamierzała się w tym momencie w to wgłębiać.
- OGARNIJCIE SIĘ!!! - wrzasnęła z całą siłą swego dość mocnego głosu. Jej długie, brudne futro zjerzyło się. Miała dość tej głupiej sytuacji. Ktoś w końcu musiał wziąć sprawę w swoje łapki.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

28-07-2018, 12:19
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

To wszystko naprawdę potoczyło się nazbyt szybko i pod zbyt wielkim impulsem jakim była matczyna więź i obowiązek chronienia własnego dziecka. Nie wyglądało jej to na zabawę stąd też i jej gwałtowna reakcja, ale trzeba jej przyznać rację, że każda matka w obliczu zagrożenia zdrowia lub życia zrobiłaby podobnie. To w sumie nie powinno się zdarzyć, ale czarny samczyk sam powinien ponosić winę za swoje decyzje i nieodpowiedzialne zachowanie. Z pewnością życie uratował mu Gunter, który skutecznie zablokował Vari, a ta w ostatniej chwili schowała pazury i kły. W międzyczasie pojawiła się też w grocie Jester, która niewyobrażalnie głośno zaczęła się drzeć. 
Lwica zatrzymała się na ciele znachora, więc teraz szybko z niego spełzła i warknęła w kierunku Ceca, który był w tym momencie najbardziej niepożądanym gościem. Zresztą szarej Jester też miała już po dziurki w nosie wraz z jej okropnym zachowaniem i złym wychowaniem. 
- Wynoś się stąd, nie chcę cię nigdy więcej widzieć na oczy! Zrób coś mojemu synowi a staniesz przed cesarskim osądem, niewychowany dzikusie. - naprawdę w lżejszy sposób wyrazić się nie mogła. 
Takie były fakty, nikt dobrze wychowany nie wbiegłby do czyjejś groty i nie zaatakował jej aktualnego właściciela. Sam ten czyn powinien zostać uznany za samobójstwo. Do dorosłego lwa skinęła jedynie łbem, sygnalizując że wszystko jest już w porządku. 
- Tamu, Jester z wami porozmawiam później, a teraz idziemy razem z panem Gunterem, jeden za drugim i nie próbujcie wszczynać kolejnej bójki. - tym samym przyjęła propozycję samotnika.
Czekała aż poprowadzi jej bliskich w bezpieczniejsze miejsce, po zaszłej sytuacji nie zamierzała przesiadywać tu ani chwilki dłużej. Może będzie jej ciężko i może nie skończy się to dla niej najlepiej, ale w tym momencie odejście było najbardziej logicznym wyjściem z sytuacji. Czarnego podrostka obdarzyła pogardliwym spojrzeniem.
- Prowadź Gunter na Lwią Skałę. 
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

28-07-2018, 12:37
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

Schował pazury i odstąpił od Ceca. Na całe szczęście sytuacja rozwiązała się pokojowo. Posłał groźne spojrzenie wszystkim obecnym w grocie poza Vari. Zbliżył się do mamy i usiadł przy jej boku. Skoro ona się uspokoiła, Tamu również nie miał powodu do nerwów. Uśmiechnął się do niej lekko, pokazując że już się opanował. Nie miał, przecież zamiaru wszczynać jakiejś bójki. Z natury był go granic pokojowy, tylko po prostu sytuacja była dosyć specyficzna. 
- Tak mamo - schylił głowę na znak zgody. Wstał i posłusznie ustawił się za Vari w gotowości do opuszczenia jaskini. Miał nadzieję, że mama zrozumie jego zachowanie. W końcu sama rzuciła się na Ceca. Zerknął przelotnie na Jester i jej brata ostrzegawczym wzrokiem. Liczył na to, że nie zrobią nic głupiego.
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

28-07-2018, 12:47
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Przygotowany na bolesny cios kłów Vari, niemal nie poczuł uderzenia, które zrzuciło go z nóg. Przynajmniej samica miała miękkie lądowanie na jego futrze. Zdumiony całą sytuacją jeszcze przez chwilę pozostał na ziemi, obserwując dalsze ruchy lwicy. Leżąc w progu groty, rozdzielał ciężarną od nowo przybyłych lwiątek, więc chwilowo był o nie spokojny. Poza tym samica dalej szalała z wściekłości, ale ograniczała się do agresywnych słów. Wstał powoli, lekko cofając się od niej, nie chcąc prowokować kolejnego ataku. Wyglądało na to, że wrócił jej zdrowy rozsądek.
- Jak sobie pani życzy. -  skłonił się przed cesarzową i stanął u wylotu jaskini. - Może się pani o mnie oprzeć, jeśli to pomoże.
Następnie spojrzał na Jester i Tamu.
- Mogłoby któreś z was wziąć tamten owoc? - wskazał na baobab, który przetoczył się w głąb groty. - Jest dla mnie dość cenny.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

28-07-2018, 16:27
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Oczywiście od razu skorzystała z zaproponowanej przez Guntera pomocy. Tak z pewnością będzie jej lżej, a przede wszystkim będzie czuła się pewniej i bezpieczniej o wiele bardziej niż podczas samotnego przejścia stąd na masyw skalny. Spojrzała na Jester i Tamu. Miała nadzieję, że pójdą za nią i znachorem w bardziej bezpieczne miejsce. Ona nie mogła czekać nie było czasu. 
- Ruszajmy zatem... mam nadzieję, że Eyre i Haki nas odszukają. - posłała te słowa w kierunku swojego pomocnika i dzięki niemu wybyła z groty, z którą wiążąca ją dziwna więź zaczynała znikać. 



z/t 
//po przejściu na skałę zrobimy skip o te dwa, trzy dni
[Obrazek: Dulw2MX.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości