♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

03-10-2016, 18:28

Dlaczego Setkar wziął na siebie winę za wypadek? Dlaczego skłamał? Skadim, mimo że całym sobą chłonął ciepłą obecność mamy, nie puścił mimo uszu uwagi brata. Rozwarł dotychczas zaciśnięte oczy i spojrzał na niego ze zmartwieniem zmieszanym z wielką dozą przerażenia. To był jego durny pomysł, tylko jego! Setkar nie miał w nim żadnego udziału! On ubzdurał sobie, że trawa jest zieleńsza u sąsiada, i że musi udowodnić Milele swoją wartość, pyskując dorosłemu lampartowi. Dlatego wymknął się niańce, ktokolwiek pełnił wtedy jej rolę, i powędrował razem z niewidomą lwiczką hen daleko poza granice Lwiej Ziemi.
Wiem.
Odpowiedź Vasanti była gwoździem do trumny. Do krzyża, który wziął na swoje malutkie barki Setkar.
Wiem.
Ale to nie była prawda i obaj o tym wiedzieli! Setkar zajęty był wtedy czymś innym i Skadim wątpił, by brat nawet zauważył, kiedy komicznie wyglądająca parka - orzechowa kluska i jeszcze mniejsza lwiczka - zniknęła z jego pola widzenia. Potem było tylko gorzej, ale dla Skadima, ponieważ Setkar był grzecznym chłopcem i nie wymknął się rodzicom. A teraz obciążył siebie winą za nieposłuszeństwo brata, a ponadto dał ją... obaj... dali ją... przyklepać matce.
Vasanti nie mogła zauważyć, by Skadim w jakikolwiek sposób zareagował na kłamstwo Setkara. Lewek nie drgnął, ani tym bardziej nie odkleił się od niej, by zaprotestować. Uniósł tylko wzrok na brata i przyglądał mu się przez chwilę ponad łapą, którą zakrywał połowę swojego pyszczka, obejmując zdrową łapę mamy.
A później nie było czasu na reakcję.
Kłamstwo miało pozostać ich tajemnicą.
I miało uschnąć, jeśli by nie miało znaczenia, lub rozrosnąć się, gdyby któremuś z nich, albo i samej ich mamie, przyszło do głowy jego treść rozpamiętywać.
Skadim stanął na ziemi o własnych siłach i przykleiwszy spojrzenie do własnych łap, zaprzeczył ruchem głowy. Był ostatnią osobą, która mogła wiedzieć, gdzie podziewają się Sigrun i Soren.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

03-10-2016, 22:03
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Intuicja, przeczucie lub może odpowiednia chwila. Jak na zawołanie na niewielkim wzniesieniu pojawiła się szara kluska. W towarzystwie białej lwiczki, jeśli ta ośmieliła się za nią podążać i nie zgubiła jej po drodze. Na pyszczku Sigrun odmalował się uśmiech gdy rozpoznała kolorystycznie część swojej rodziny. Na ile była w stanie pośpiesznie truchtała z górki by jak najszybciej znaleźć się u boku braci i mamy. Im była coraz bliżej tym uśmiech malał aż w końcu znikł całkowicie, w jej oczach dało się zobaczyć nieme pytanie. Przeniosła wzrok z pokiereszowanej łapy Vasanti na Setkara a potem Skadima. Z tymże na zaginionym do niedawna braciszku zatrzymała go dłużej. Coś jej nie pasowało i nie mogła dojść co to takiego. Dopiero Szept posłużył jej radą by skierowała wzrok na ogon. Ogon, którego nie było. Zatkała łapami pysk a w oczach zaszkliły się łzy. Nie mogła uwierzyć, że najbliższych spotkała taka przykrość. Wiedziała, że inne zwierzęta dosięgała krzywda ale one stanowiły pokarm. Nie spodziewała się, że coś będzie w stanie zagrozić drapieżnikom.
Z wrażenia klapnęła na tyłek nie wiedząc co ma zrobić i jak się zachować w tej sytuacji. Nie wiedziała też, że to dopiero początek przykrych informacji.



Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

03-10-2016, 22:16
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Ignorując brak odpowiedzi truchtałam dalej za szarąnlwiczką. Nie zastanawiałam się zbytnio nad tym, czy "odważyłam" się za nią iść. Po prostu szłam, aż zobaczyłam widzianą wcześniej jaskinię i małe zgronmadzenie przed nią. Usiadłam dość blisko, tuż obok Singrun i przetoczyłam wzrok po wszystkich wokoło.
- Dzień dobry - zwróciłam się do lwicy. Najchętniej od razu zabrałabym się za poznawanie laiątek, ale coś mi podpowiadało, że to tak nie do końca wypada. Teraz przyglądałam się samczykom. Byli oni dla mnie czymś dziwnym i niezwykłym. Dotąd jedynym spotkanym samcem był mój brat. No i jeszcze widziałam tego co go krokodyl zjadł, ale on tak dziwnie wyglądał, że nie byłam pewna czy to na pewno lew. Pomijając już to, że tylu lwów w całym moim życiu nie spotkałam. Miałam nadzieję, że będą chciali się ze mną bawić.
Setkar
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 20

04-10-2016, 20:25
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim

/ Ua, błagam Cię, nie mogłaś widzieć, jak ginie Skanda, regulaminowo nie było Cię w tym temacie, weszłaś, nie pisałaś tam prawie miesiąc więc tak właśnie założyłam i zgodnie z wcześniej wspomnianym miałam takie prawo.

Setkar mimowolnie otworzył pysk, w niemałym zdziwieniu zarówno na słowa matki, jak i jej spokojną reakcję. Przełknął ślinę, nie mogąc uwierzyć, że nie tylko nie dostał żadnej kary, ale nawet nie został przez nią okrzyczany. Nie spojrzał na Skadima, by zobaczyć, jak zareagował, spuścił tylko niewiele wiedzący łebek i siedział tak.
Czuł w sobie dziwną pustkę. Zawsze wyczekiwane spotkanie z mamą tym razem okazało się dalekie od radosnego i to nie tylko biorąc pod uwagę okoliczności. Setkar nosił w sobie potężny żal do mamy, za to, że tak często jej nie było, kiedy najbardziej jej potrzebowali.
Nie chciał podbiec i przytulić się do niej.
-Nie wiem, wyszliśmy się pobawić. Ja podbiegłem nad wodopój, a oni byli za mną..?-położył po sobie uszka, czując się tak, jakby był za nich odpowiedzialny i rozglądnął się niepewnie. Wtem zauważył siostrę, w towarzystwie kogoś jeszcze.
-O..-wydobyło się ciche spomiędzy jego warg.
[Obrazek: eager_boy_by_rindoe_daj31jz_by_ragous_da...apt3iu.png]
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

05-10-2016, 00:16
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Niedługo po siostrze pojawił się i ostatni z rodzeństwa który, po zauważeniu rodziny rzucił się do biegu. Sören przywędrował tutaj trochę przez przypadek, bo na początku wcale nie zamierzał wracać się do groty. Po drodze pomyślał jednak, że może brat albo siostra się tu wrócili i postanowił to sprawdzić.
Kiedy znajdował się już blisko dostrzegł i swojego zaginionego brata. Na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech i już miał wykrzyczeć powitanie w jego stronę, kiedy zauważył w jakim stanie ten się znajdował. Uśmiech zmienił się w przerażenie, kiedy młody samczym stał jak wryty, z niedowierzaniem przyglądając się Skadimowi. Nie uszedł jego uwadze i ogon brata. A raczej jego brak. Sierść na karku samczyka zjeżyła się ze strachu. Wtedy też dostrzedł krew na łapie mamy. Źrenice Sörena rozszerzyły się w niedowierzaniu.
- Co... co się stało? - miałknął cicho patrząc to na mamę, to na brata. Nawet nie zwrócił uwagi na nieznajomą, jego myśli były zbyt zajęte tym horrorem, jakiego właśnie doświadczał.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

14-10-2016, 01:35
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Ostatnią rzeczą, która przyszłaby jej do głowy, było przyznanie, że winnym zaginięcia Skadima był ktokolwiek inny niż ona sama. Mogła mieć żal do Ayumi czy jej partnera, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to ONA była za to odpowiedzialna. Swoiste przyznanie się drugiego syna do winy puściła mimo uszu, odrzucając tę myśl, zanim jeszcze ta na dobre zdążyłaby zagnieździć się w jej umyśle. W najśmielszych przypuszczeniach nie zgadłaby, jakie wrażenia wywarło na malcach to, jak jej się zdawało, przemilczenie sprawy.
Jak na zawołanie, prędko zjawiła się tu pozostała dwójka rodzeństwa - i to z nawiązką. Lwica nawet nie wyraziła większego zdziwienia. Oczywistym było, że w końcu wrócą do domu, a że zrobili to szybciej, niż można by się tego spodziewać, to tym lepiej.
- Sigrun, Soren! Dobrze, że jesteście - przywitała ich, próbując postawić uszy w wyrazie zadowolenia, lecz w tym momencie ten prosty gest okazał się dla niej zbyt trudny. Smutek wciąż gorączkowo trzymał się całej jej osoby, nie racząc dać jej ani chwili wytchnienia.
Wciąż jednak nie była gotowa na wyznanie dzieciom tego, co wyznać przecież musiała. Nigdy nie czuła większej bezradności niż teraz, stojąc przed swoimi dziećmi, a zamiast matczynego ciepła racząc ich jedynie gorzkimi wieściami.
Szkliste spojrzenie padło na błękitnookiego samczyka. Te oczy... Już tylko na jego obliczu będzie mogła je oglądać. Na jego i Sigrun, ale ta druga miała w sobie więcej delikatności i pewnej tajemniczości. Soren, pomimo odmiennego ubarwienia, miał zadatki na stanie się wierniejszym obliczem ojca.
- Zły lampart zaatakował Skadima. Udało mi się odnaleźć tego zbira i przetrzepać mu skórę - wyjaśniła lakonicznie, by następnie przenieść wzrok na nieznaną sobie lwiczkę.
- Jesteś przyjaciółką Sigrun? - spytała, niespokojnie zamiótłszy ziemię ogonem.
Wolała, by nie było tu nikogo poza nią i jej kochaną czwórką, ale jeśli obecność tej tutaj miałaby choć trochę dopomóc jej córce w uporaniu się ze straszliwymi wiadomościami, które lada chwila dojdą jej ślicznych uszek, to królowa była skłonna pozwolić obcej na pozostanie wśród nich.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

14-10-2016, 01:51

Wcale nie ucieszyło go, że bohater jego koszmaru został pociągnięty przez Vei do odpowiedzialności. Jakiejkolwiek, nawet takiej w połowie przez Vasanti przemilczanej. Jedynym uczuciem, jakie przepełzło przez serce Skadima, było uczucie wstydu. Zalało go całego. Zgarbiło jego grzbiet i przybiło spojrzenie do ziemi z jeszcze większą zatwardziałością. Wszystkie słowa odnoszące się do tamtych wydarzeń momentalnie uderzały w młody umysł wyrzutami sumienia, nie było na to rady. To przecież mama musiała zapłacić za nieodpowiedzialność syna, a lampart zranił jej łapę. Mama najadła się strachu. Nic nie poszło zgodnie z planem, wszystko się posypało.
Kiedy lewek zdobył się w końcu na podniesienie głowy, spojrzał gdzieś w bok i wygiąwszy wargi w podkówkę, wziął głęboki, uspokajający wdech. Chciał, żeby ten felerny dzień dobiegł już końca, chciał jeszcze zobaczyć tatę, ale pytać o cokolwiek teraz nie śmiał, dlatego figura ojca zaczęła jedynie majaczyć w jego głowie jako całkiem miła sercu zapowiedź podniesienia na duchu. Z mamą i krzywdą, którą zrobił jej lampart, wiązał się smutek. Z tatą, który jeszcze o niczym najprawdopodobniej nie wiedział, wiązało się pocieszenie.
Skadim przechylił się najpierw w lewo, potem w prawo, przenosząc ciężar ciała z jednej na drugą przednią łapę. Zadarł łepek, żeby spojrzeć na mamę, od której spodziewał się usłyszeć coś więcej, ale ani nie wstał, ani nie podszedł do niej bliżej, ani tym bardziej się nie odezwał, chociaż powinien - i wiedział o tym - przeprosić. Obecność rodzeństwa i obcej Uy zanadto go krępowały.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

14-10-2016, 10:11
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Opuściła łeb wpatrując się w opuszki swoich łap. Zły lampart. Czym dokładniej było to zło? Nie bardzo wiedziała co kryje się pod tym pojęciem, z początku myślała, że ten lampart się pogniewał o coś na jej braciszka. Zerknęła kątem oka na przygarbioną sylwetkę Skadima. Chciała podejść, trącić go łbem o bok podnieść jakoś na duchu lecz jej ciało jakby się przestało jej słuchać. Ponownie przeniosła wzrok na łapy. W jej umysł zakradły się myśli lub może wspomnienia Szeptu. Źrenice rozszerzyły się na wizje brutalnej rzeczywistości jaka może być. Siedziała niczym sparaliżowana i nawet pytanie czy są z Uą przyjaciółkami nie wyrwało jej z tego stanu. Choć czy można od razu nazwać przyjacielem osobę, którą się spotkało pierwszy raz? Ua dotrzymała jej towarzystwa, pomogła się rozgrzać i trafić do domu. To stanowczo za mało by można ją było nazwać przyjacielem.
W tej chwili przeżywała wewnętrznie rany i okaleczenia, które doznali jej bliscy. Jakby dotyczyły jej samej.



Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

14-10-2016, 16:35
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Walczył z lampartem? I wygrał? Na mojej twarzy odmalowało się zdziwienie i podziw. Ale musiał być odważny... Tylko szkoda, że nie wiedziałam który to. Popatrzyłam po kolei na każdego z młodych samców. Zwróciłam z powrotem wzrok na dużą lwice.
- Tak - odpowiedziałam. Żeby dodać wiarygodności swoim słowom, objęła łapą szarą lwiczkę. Przyjęłam na moment poważny wyraz twarzy, ale po chwili znowu twarz rozjaśnił mi uśmiech. Ale ciekawe dlaczego nikt nic nie mówił i wszyscy mieli takie smutne miny.
- Gorąco tu macie - powiedziałam, by jakoś przerwać ciszę.
Setkar
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 20

15-10-2016, 17:07
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim

Setkar położył po sobie uszy. Towarzystwo powiększyło się o resztę rodzeństwa i nieznajomą.
Z każdą chwilą humor Setkara pogarszał się, a pojawienie się tej ostatniej przelało czarę goryczy.
Pomarańczowe ślepia spoglądnęły najpierw na Skadima, który już nigdy nie miał mieć ogona, potem na mamę, której rudą łapę znaczyła brunatna krew, a potem na Sigrun, która jak zawsze milczała i Sorena, który wszędzie był ostatni.
Młodzik spuścił łeb, kątem oka spoglądając na białą lwiczkę. Jej obecność bardzo mu przeszkadzała. W końcu byli razem, w końcu mieli chwilę dla siebie, którą i tak mieli przeżywać w smutku, a mimo to zawsze musiał znaleźć się intruz.
Jesteś przyjaciółką Sigrun?
Coś w nim pękło. Mama zwróciła na nią uwagę. Nie spytała o to żadnego z nich, mówiła do tamtej i na tamtą patrzyła.
- To może idź gdzieś, gdzie jest chłodniej. -wycedził przez zęby lewek, nie patrząc na Uę.
[Obrazek: eager_boy_by_rindoe_daj31jz_by_ragous_da...apt3iu.png]
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

16-10-2016, 00:21
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Wzrok młodzika skupił się na rodzicielce, kiedy ta zabrała głos. Sören zupełnie nie spodziewał się takiego przywitania. Raczej reprymendy i kary za samodzielne wycieczki poza bezpieczną grotę. Mimo wysiłków mamy, Sörenowi i tak udzieliła się atmosfera panująca w legowisku.
Lwiątko przeżyło jeszcze większy szok, kiedy usłyszało dalsze słowa mamy. Jego wzrok padł ponownie na poszkodowanego brata, na ten marny kikut w miejscu ogona.
- To zły lampart zrobił? - wymamrotał z niedowierzaniem, po czym odwrócił wzrok na chwilę. Zupełnie nie rozumiał, dlaczego ktokolwiek mógłby coś takiego zrobić. Skadim przecież nigdy nikomu krzywdy nie zrobił. Do jego oczu napłynęły łzy, a on nawet nie zdał sobie z tego sprawy. Łzy pojawiły się w kącikach jego oczu nie tylko z powodu stanu brata. Czuł ogromny wstyd za to, że on siedział sobie tutaj w grocie, bezpieczny, zazdroszcząc Skadimowi wspaniałych przygód, które ten z pewnością musiał mieć, kiedy w rzeczywistości brat przeżywał najgorszy koszmar, o jakim Sören w życiu słyszał. A na dodatek teraz, jak patrzył na brata chciał zaoferować mu swoje wsparcie, pokazać mu, że ma rodzinę, na którą może liczyć jednak za bardzo się bał. W końcu nie było go z nim, kiedy przeżywał ten koszmar, bał się, że brat go od siebie odtrąci, nie będzie chciał, aby dotrzymywał mu towarzystwa.
Spuścił ponownie łeb, po czym wstał. Chciał to zrobić mimo wszystko, dla Skadima. To w końcu chodziło o brata, a nie o niego samego. Podszedł powoli do Skadima i otarł się o niego, po czym usiadł obok. Przez krótką chwilę spojrzał też na brata nie wiedząc jednak czy napotka jego wzrok.
Wtedy też usłyszał głos mamy. "Jesteś przyjaciółką Sigrun?", zabrzmiało w jego głowie. Spojrzał na obcą lwiczkę, zdaje się że po raz pierwszy. Jego wzrok podążył też ku Sigrun, jakby szukając potwierdzenia słów Vei. On sam nie miał zielonego pojęcia, kim Ua była. Poruszył delikatnie uchem, kiedy Setkar się odezwał, po czym znowu zawiesił swój wzrok na nieznajomej lwiczce, wciąż się nie odzywając.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

16-10-2016, 13:45
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Słowa Uy, a później Setkara, wzbudziły w niej nieprzyjemne uczucie. Zwłaszcza wypowiedź syna, choć nieprzystająca księciu, przyniosła rudej otrzeźwienie. Przestała wtedy myśleć nad tym, by jak najszybciej mieć za sobą wyznanie kierowane do lwiątek, ale zaczęła z większą uwagą obserwować sytuację. Sigrun wcale nie sprawiała wrażenia, jakby obecność lwiczki dodawała jej otuchy, a z kolei jej braciom zdawała się mniej czy bardziej przeszkadzać.
Nawet jeśli biała była Lwioziemką przyjętą do stada przez Mako czy Venety, to nie dawało jej to prawa przebywania przy domu królowej bez jej wyraźnego pozwolenia. Zresztą jej dziwna uwaga o pogodzie wzbudziła w Vei wątpliwości co do przypuszczenia o przynależności młodej do ich stada. Gdyby żyła na Lwiej Ziemi, nie zwracałaby uwagi na takie oczywistości.
Vasanti zmarszczyła brwi i odchyliła uszy, zawiesiwszy wzrok na obcej. Wyglądała teraz dosyć groźnie, jakby nie patrzyła na już trochę wyrośnięte kocię, a na średnio pożądanego intruza. Owinięta wciąż zakrwawionym prototypem bandaża łapa dodawała efektu.
- Słyszałaś mojego syna. Odejdź tam, gdzie odpowiada ci klimat. My jesteśmy... Trochę zajęci.
Wyglądała na starszą od jej dzieci, więc oranożwooka liczyła na to, że zrozumie tę niezbyt delikatną aluzję już za pierwszym razem. W innym przypadku trzeba będzie przejść do mniej wyszukanych środków perswazji.
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

16-10-2016, 14:42
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Przestałam obejmować Singrun, bo zdrętwiała mi łapa. Zaraz też odpowiedział mi jeden z samców. Pomysł był dobry, ale niestety nie wiedziałam, gdzie może być jakieś chłodniejsze miejsce. Chciałam już mu to powiedzieć, jednak uprzedziła mnie duża lwica. Wyglądała przerażająco. Cofnęłam się z przestrachem.
- Ale ja... - nie dokończyłam. Odwróciłam się i pobiegłam przed siebię. Do oczu znów wcisnęły mi się łzy. Znowu byłam zgubiona.

Z.t.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

16-10-2016, 14:51

Skadim odwzajemnił czułość Sorena z wdzięcznością, której nie mógł dać pełnego wyrazu. Jego uwagę, kiedy brat ocierał się o jego bok, co on odwzajemniał przymykaniem oczu i oblizywaniem warg, przykuła postać białej lwiczki. Gdyby nie ona, pewnie zerknąłby jeszcze do tego w błękitne oczy, jednak z uwagą wszystkich skierowaną w kierunku Uy było to raczej niemożliwe. Napięcie, którego była źródłem, wymagało uważnej obserwacji. W przypadku Skadima nie podążało za nią nic więcej, a i intensywność patrzenia na nią stopniowo malała. Lewek siedział teraz obok brata i czuł się w jego obecności bardzo dobrze. Jego ciepło i spokojny ruch wystarczały mu za maminą uwagę, którą pochłaniała teraz obca.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

16-10-2016, 17:37
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Lekki wyrzut sumienia przeszył rude serce, lecz prędko zdołała go od siebie odegnać. Widok zagubionego obcego lwiątka nie był w stanie poruszyć jej na długo, skoro miała przed sobą swoje własne młode, które lada moment zmierzą się z wieścią, z którą nie powinno się spotykać żadne dziecko.
Powiódłszy wzrokiem za Uą, królowa ponownie zawiesiła wzrok na lwiątkach. Spojrzała kolejno na każde z nich, by następnie z cichym westchnieniem położyć się tuż obok. Trzymanie rannej łapy w górze przez tyle czasu nie sprzyjało samopoczuciu Vei.
Gdy znalazła się już na podobnym poziomie co jej potomstwo, spróbowała objąć zdrową łapą całą czwórkę, jednak były już na to nieco zbyt duże. Spuściła łeb tylko po to, by zaraz poderwać go z powrotem. Nie mogła zanadto pogrążać się w smutku. Nie chciała, by jej podły nastrój przeniósł się na dzieci, choć zdaje się, że na to było już za późno. Zbyt wiele nieszczęść nawiedziło ich rodzinę, teraz rozbitą.
- Posłuchajcie mnie. Mam wam coś ważnego do powiedzenia - zaczęła w końcu, znów wodząc wzrokiem po lwiątkach.
W takich chwilach jej zdolności aktorskie zawodziły. Nie była w stanie w pełni ukryć rozpaczy, która ją ogarniała. Zbyt wiele straciła. Ale musiała być silna, dla nich...
- Musicie wiedzieć, że... Wasz tata wyruszył w podróż. Daleką. Nie wiadomo, kiedy wróci.
Choć starała się mówić pewnie, to nie mogła nic poradzić na to, że głos jej się łamał. Tak samo jak nie mogła nic zrobić z tym, że utraciła najważniejszą osobę w jej życiu; jedyną poza dziećmi, którą kiedykolwiek obdarzyła miłością. Znów została sama, nierozumiana przez nikogo godnego jej uwagi. Ale musiała żyć dla tych czterech smutnych lwiątek, dla których stała się teraz jedyną podporą. Musiała je wspierać, spędzać z nimi więcej czasu niż dotychczas, choćby i za cenę kondycji stada.
Gdyby próbowała wyrzec coś więcej, z trudem powstrzymywany szloch zapewne wygrałby toczoną z nią od kilku minut zaciętą batalię. Zamiast tego jedynie możliwie czule przytuliła do siebie półsieroty, na tyle, na ile to było możliwe.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości