♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kew
Gość

 
02-11-2012, 16:19

Imię: Urodzony jako Enemy, jednak bardzo szybko zmienił swe miano na Kew.
Płeć: Myślę, że samiec.
Wiek: Zmarł w wieku ok. 4 lat.
Historia: Urodził się na Złej Ziemi jako syn Febe, najstarszej córki Kiary i Kovu, księżniczki, która zamiast wieść spokojne życie lwioziemskiej księżniczki, postanowiła zamieszkać wśród Złoziemców. Ojca tak naprawdę nigdy nie poznał. Przez pierwsze dwa lata swojego życia był całkiem urodziwym, jasnofutrym, czarnogrzywym młodzieńcem o zniewalającym spojrzeniu błękitnych ślepi. Zauroczył się w Lwioziemce Shakirze (później Shainie), on sam jednak był adorowany przez dwie inne lwice - Lishę ze Złotej Gwiazdy oraz Lischanę (później Bezimienną) z Płonących. Ostatecznie związał się z tą ostatnią, z obawy przed uznaniem go za zdrajcę w przypadku zostania partnerem Lwioziemki czy Złotej (pomijając fakt, że Shakira w ogóle nie była nim zainteresowana). Z tego związku narodzili się Falaris (później Devon) oraz Eleyna. Później Kew musiał dać sobie spokój ze wszelkimi animozjami, bowiem po długim i wyczerpującym treningu z Shetani, został mianowany Kostuchą (Nekromantą, półdemonem - jak by tego nie nazwać). Sierść mu poszarzała, zaś oczy przybrały barwę szkarłatu. Pojawiły się też kruczoczarne skrzydła.
I mógłby tak sobie żyć do końca świata, gdyby nie pewna sytuacja, która wywróciła jego życie do góry nogami. Po pewnym felernym porwaniu, dokonanym wraz z Akamirą (Satal), Kew wypuścił na wolność swojego więźnia. Była to jego rodzona siostra Allocation, Lwioziemka, jedyna osoba, na której tak naprawdę mu zależało. Karą za to przewinienie było pozbawienie oczu poprzez wydrapanie ich przez Ghasha Burz.
Później Kew przeniósł się do Stada Lwiej Ziemi jako szpieg. Tam wiódł całkiem spokojne życie z Herą, swoją ówczesną partnerką, z którego to związku na świat przyszli Shahaz i Derion. Jednak nie wszyscy Lwioziemcy patrzyli na niego przychylnie, z kolei Złoziemcy podejrzewali, że to całe jego szpiegostwo to zupełny blef.
Po pewnym czasie powrócił na Złą Ziemię. W czasie pamiętnych walk o władzę pomiędzy Malem Ombre a Levisem opowiedział się za tym pierwszym, przez co później musiał znów odejść, żeby uniknąć śmierci z łap Levisa czy Kami.
Po kilku miesiącach pojawił się po raz kolejny jedynie po to, by skryć się u Złotych, gdzie odnalazł swą młodzieńczą adoratorkę - Lishę. Opuścił ją tuż po narodzinach jego ostatnich potomków, Feliji i Arhama. Lisha umarła z żalu, on zaś wyruszył w nieznane i słuch po nim zaginął.
Niedługo później Kew zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, by powrócić jako duch stróż swej najmłodszej córki.
Ozdoby i ich pochodzenie: Przepaska. Otrzymał ją po tym, jak zostały mu wydrapane oczy.

Regulamin przeczytany?: Taa.
Hasło wysłane?: No.
Vuko
Gość

 
03-11-2012, 13:19

Imię: Vuko van Claise, ale możecie mi mówić Vuko.
Płeć: Samiec
Wiek: Tak ze 3/4 miesiące.
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Żył sam z matką w samotności, bez znajomych, bez rodzeństwa i bez ojca. Miałby stado, gdyby nie fakt, ze pochodził z nieprawego łoża i partner jego matki, zatłukłby malca przy pierwszej okazji i z tego względu jego matka postanowiła wychowywać samotnie malucha. Jednak była młoda i głupia i nie pomyślała, ze sama może nie dać rady wychować malucha a tym bardziej wykarmić. Wychudzona i wygłodniała resztkami sił, próbowała być przy malcu, postanowiła go wynieść w jakieś przyjaźniejsze tereny i ostatnim tchem przywiodła go nad jakaś rzekę po czym padła. Malec siedzi przy niej do tej pory, bo kompletnie nie ma pojęcia co ze sobą zrobić.
Ozdoby i ich pochodzenie: Nie ma żadnych ozdóbek, to dobre dla plebsu

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak


przyjmuję. K.
Sherkhan
Gość

 
04-11-2012, 14:20

Kod:
Imię: Sherkhan, zwany Vaderem albo Vadusem
Płeć: samiec
Wiek: zmarł w wieku około 8-9 lat
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Jako małego lwiątka nie była ciekawa i godna zapamiętania. Krwawe dzieciństwo pełne nienawiści i przemocy. Później przejęcie władzy i dążenie do osiągnięcia wielkości przy pomocy rezimu i despotyzmu. Krew, nienawiść, przemoc, żądza władzy to największe wartości które nim kierowały. Później zdechł z powodu nieznanej nikomu choroby która wykańczała jego ciało od wewnątrz.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: raczej
Hasło wysłane?: skoro przeczytany, to wysłane.


przyjmuję. K.
Favitali
Gość

 
04-11-2012, 17:58

Imię: Favitali
Płeć: Samica
Rasa: Lampart
Wiek: Około czterech lat
Historia: Nigdy tak naprawdę nie poznała smaku wolności. Skończywszy zaledwie rok została odebrana matce i wychowywana wśród ludzi na maskotkę, niebezpiecznego pupila, co było przecież wśród dwunogów tak modne. Niestety młode nie chciało przyjmować zasad życia wśród nagich, słabych istot. Instynkt łowcy i tęsknota za lasami pchała ją do coraz odważniejszych czynów. Atakowała, raniła, uparcie broniąc się przez znienawidzonymi dłońmi, które zabrały jej wolność... nigdy nie dała się ugłaskać. Ludzie zniechęceni zachowaniem młodego lamparta sprzedali ją, pozbywając się kłopotu i tak zaczęła się jej najdziwniejsza podróż...
Nie tylko ona płynęła tym statkiem na nieznane sobie wody, w kierunku nieznanych kontynentów. Wraz z Favitali na pokładzie było jeszcze wiele klatek pełnych dzikich kotów... wśród nich był też pewien jaguar... I choć podróż była ciężka, a tęsknota za wolnością ogromna, dwie zupełnie odmienne od siebie istoty znalazły między sobą nić porozumienia. Mijały tygodnie, a wspólna niedola pchała istnienia ku sobie, bo tylko tak odnajdywały one pocieszenie.
Szczęście w nieszczęściu, że los zesłał na statek sztorm, dając im wolność, ale i rozdzielając zżyte ze sobą koty... I choć wyrzucona na brzeg, słaba i przerażona Favitali szukała swojej bratniej duszy, nigdy już jej nie odnalazła... Samotna, ale pełna woli przetrwania ruszyła wgłąb świata, który miał stać się dla niej nowym domem.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak, tak

przyjmuję. K.
Laliberte
Gość

 
05-11-2012, 02:08

Imię: Laliberte
Płeć: Samica
Wiek: 2 lata
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): A może być jej zarys? Pierwszy rok swojego życia spędziła w stadzie rodzinnym i niezbyt odległym. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy żyła szczęśliwie, ale na pewno niewiele jej do spełnienia wszystkich potrzeb brakowało. W zasadzie, z pewną dozą niepewności, jestem w stanie stwierdzić, że gdyby nie pewna paskudna choroba, zapewne by tu nie trafiła. W wieku pół roku dopadło ją jakieś straszliwie choróbsko, które stopniowo, aczkolwiek bezboleśnie pozbawiało ją słuchu. Za kolejne sześć miesięcy ów zmysł straciła całkowicie i bezpowrotnie. Rozmawiać co prawda potrafi, ale nie każde słowo jest jej znane, co więcej sztuka mowy przychodzi jej z trudem. Kilka miesięcy żyła z rodziną, nadal bezpieczna, chociaż już nie tak szczęśliwa. Pewnego razu na terytorium rodziny wtargnęło coś bardzo złego, sama nie mam jeszcze pojęcia, co to mogło być. Istotne jest to, że stado musiało się przenieść a moja niedojda zgubiła się na obcych jej ziemiach. Ponieważ słyszeć, nie słyszała a krzyknąć się bała, błądziła samotna, aż trafiła tu.
No to tyle, tak z grubsza.
Ozdoby i ich pochodzenie: No nie wiem, bandaż na uszach może być?

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Jednakowoż chce widzieć bez lupy co czytam. ;3 {K}
Historia ok. Rozpisz statystyki, zaopatrz się w avatar i pytaj, jak masz pytania.


Widzę, że już prawie wszystko jest. Jeszcze tylko wpisz autora avatara i będzie kolorek. :) F.
Neva
Konto zawieszone

Gatunek:nie posiada Płeć:Samica Wiek:2 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:55 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 10

15-11-2012, 18:06
Prawa autorskie: Madkakerlaken

Imię: Neva
Płeć: samica
Wiek: 2 lata
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Matka zmarła podczas jej porodu z powodu choroby, która dopadła ją właśnie podczas ciąży. Wychowywała się razem z dwójką rodzeństwa, pod czujnym okiem ojca. Lecz pewnej nocy tata wyruszył w tajemniczą podróż i nigdy nie powrócił. Niektórzy sądzą, że z powodu śmierci swej ukochanej popełnił samobójstwo, a inni że nie chciał mieć na głowie dzieci, więc je porzucił. Zaopiekowała się wtedy nimi przyjaciółka mamy. I tak płynął czas... Kiedy lwica obchodziła swe drugie urodziny postanowiła odejść od rodziny tak jak nakazywała tradycja( która pozwala lwicom na opuszczenie stada po ukończeniu co najmniej roku). I tak po długiej podróż znalazła się na lwiej ziemi
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

przyjmuję. K.
To początek i kres, miłość, żal i gniew jeden mają rytm jak noc i dzień. Tutaj każdy z nas swe odnajdzie miejsce, a krąg życia, krąg życia niech trwa!
Loki
Gość

 
17-11-2012, 12:33
Prawa autorskie: Madkakerlaken

Imię: Loki
Płeć: lew
Wiek:
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Loki pochodzi z ziem leżących o wiele miesięcy drogi od terenów dzielonych przez Cztery Stada. Zapytany, co zagnało go tak daleko od domu, odpowie, iż był młodszym bratem przywódcy swego stada (zupełnie zapominając wspomnieć, że jedynie przyrodnim i to urodzonym przez przez zajmującą niskie miejsce w hierarchii lwicę, bynajmniej nie będącą prawowitą partnerką ich ojca), jednak zrezygnował ze wszystkich związanych ze swą pozycją, aby przemierzać Afrykę, odkrywając nowe ziemie oraz poznając zamieszkujące je zwierzęta. Chętnie opowie o swych niezliczonych przygodach, jednak wiele z nich brzmi dość... fantastycznie. Czy aby na pewno nie są zmyślone? I jaki był prawdziwy powód opuszczenia domu przez Lokiego? Czyżby jego słabość do płci przeciwnej miała z tym coś wspólnego? A może lew skrywa jakąś mroczną tajemnicę? Czy jego intencje naprawdę są tak niewinne, jak twierdzi?
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: Przeczytany.
Hasło wysłane?: Wysłane.

Akcept. :)
Bastian
Gość

 
04-12-2012, 21:51
Prawa autorskie: Madkakerlaken

Imię: Bastian
Płeć: Samiec
Wiek: Gdzieś tak z rok ma.
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Bastian urodził się w stadzie z dużą ilością lwów, był on jednym z pięciorga potomków jego matki i ojca, ale też najmłodszy. Od pojawienia się na świecie był dyskryminowany przez dwójkę o wiele starszych braci, ale za to siostry mu często pomagały i uczyły o przetrwaniu. Rodzice nie mieli na to zbytnio czasu. W stadzie, panowała reguła, że na każdą kolejną wiosnę jako ofiary składano lwy, które nie ukończyły jeszcze drugiego roku życia. Wysyłano je wszystkie, z czego zazwyczaj przeżywało tylko kilkoro. Bastian miał być następny. Gdy nadszedł ten dzień, ostatnie co widział to jego siostry, które od zawsze w niego wierzyły za co był im niezmiernie wdzięczny. Miał on swoje plusy, których nie miał żaden inny samiec w jego stadzie. Był giętki i szczupły, miał muskularne lecz zwinne łapy i też wyostrzone zmysły, gdzie inni raczej skupiali się na sile. Dzięki temu przetrwał, ale nie powrócił na rodzinne tereny, a uciekł jak najdalej od stada i rodziny, która nigdy go nie kochała.
Ozdoby i ich pochodzenie: Maska, która zakrywa część ciała wokół oczu lwa. Wyjaśnienie jej pochodzenia powinna się stopniowo pojawiać w miarę pisania postów.

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak


masz 11 miesięcy. suma punktów do rozdzielenia to 90, a nie 120.
opis pochodzenia ozdób nie jest ot tak sobie, żeby nam było weselej. uzasadnij - solidnie - skąd lew ma maskę.
Damon
Gość

 
08-12-2012, 20:39
Prawa autorskie: Madkakerlaken

Imię: Damon
Płeć: Lew
Wiek: 2 lata
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Historia... A czy ja mam jakąś historię..? Pewnego razu ocknąłem się pod dużym drzewem z ostrym bólem w głowie... Jakby ktoś uderzył mnie tępym przedmiotem. Wokół mnie było sporo krwi, jednak nie mojej... Nie pamiętałem nic... nawet własnego imienia. Byłem samotny... Przez rok tułałem się po świecie w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o sobie... Pewnego razu spotkałem pewną samicę... leżała wyczerpana na ziemi... była rozpalona... coś kazało mi zerwać kilka białych kwiatów znajdujących się nieopodal mnie... roztarte pąki kazałem jej przełknąć. Dziwnym trafem po kilku godzinach opiekowania się lwicą opadła jej gorączka... mogła już poprawnie funkcjonować. Dzięki temu incydentowi przypomniałem sobie kilka szczegółów z mojego życia... Dowiedziałem się jak mam na imię... wiem że moja matka uczyła mnie zielarstwa... wiem też że ojciec pragnie posmakować mojej krwi.

Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: Opaczony.
Hasło wysłane?: Tia ;P

przyjmuję. K Nie Kami.
Maditau
Gość

 
16-12-2012, 21:00
Prawa autorskie: Madkakerlaken

  • Imię: Maditau
    Płeć: Samica
    Wiek: 3 lata


    Historia (Minimum 5 zdań złożonych):
    Wśród wysokich i suchych traw przechadzała się spokojnie pewna samica. Samotna samica to rzadkość, ale ona... nie była sama. Miała towarzysza i swojego obrońcę. Był to zalążek przyszłego stada. Jednak ta jedna noc była bardzo niespokojna, oboje wyczuwali obcych na swoim terenie. Byli w gotowości, przygotowani na najgorsze. Po chwili oczom samicy i jej obrońcy ukazała się trójka dorosłych lwów i 6 samic. Byli to prawdopodobnie wygnańcy, którzy postanowili połączyć siły. Jej obrońca nie miał wyjścia, musiał stanąć do walki, do z góry przegranej walki. W stronę naszej samicy ruszyły inne samice, ona sama została okrążona przez szóstkę innych. Miała marne szanse na wygraną, doznała wiele ugryzień i zadrapań. Nie była jednak całkiem bezsilna, była w stanie zranić oko przywódczyni tamtych lwic i już na zawsze ją na nie oślepić. Samice wycofały się, a ona sama została na polu czekając, aż wyliże się z ran. Gdy już odzyskała siły ruszyła szukać swojego towarzysza, miał on wystarczająco czasu, by wylizać się z ran, powinien odpowiadać na jej nawoływania... Odnalazła go, leżał na trawie przegrany bez woli przetrwania. Jego rany były zbyt poważne, została sama, a bez obrońcy była zdana tylko na siebie.
    Samica skrywała jednak sekret, trójkę młodych, dwa samce i samiczkę. Było to jej dziedzictwo, które miała chronić dla jej towarzysza, obiecała mu to. Jej ślad był zbyt widoczny, napastnicy z tamtej przerażającej nocy ciągle podążali jej śladem, musiała uciekać. Jedno z lwiątek było słabsze od swojego rodzeństwa. Lwica wraz ze swoimi młodymi została zagoniona w pułapkę, z jednej strony drogę ucieczki blokowały lwy, a z drugiej lwice, którym przewodziła srebrnooka, srebrnooka, bo ślepa na jedno oko, nigdy nie wybaczy Maditau rany, którą ta jej zadała. Maditau to imię naszej lwicy, a oznacza ona matka i obrońca. Za plecami zaś miała rzekę, znajdujące się w niej zwierzęta budziły strach i niepewność. Nie miała wyjścia i musiała przekroczyć rzekę. Wrogowie się zbliżali i nie było innej możliwości. Razem z dwójką swoich młodych przekroczyła rzekę, docierając na jej drugi brzeg. Zaś jedno z jej młodych zbyt późno się odważyło i zaledwie w połowie zostało porwane przez stworzenie z rzeki, krokodyla. Lwy, które ją ścigały, zawróciły, a ona mogła poczuć się bezpiecznie. Znalazła kryjówkę, a w jej pobliżu przebywało spore stado bawołów. Jednak bawół to ciężki przeciwnik do zabicia, jego potężne rogi bez trudu mogłyby połamać jej kości. Wolała więc nie ryzykować i poczekać na dobrą okazję. Cały dzień obserwowała stado, szukając w nim luk, słabych punktów, znalazła. Jedno z młodych bawołów było trochę bardziej oddalone od reszty swojego stada, to była dobra okazja, by coś upolować. Podeszła jak najbliżej można i z wielkim impetem ruszyła w stronę młodego cielaka. Naskoczyła na niego i wgryzła mu się kilka razy w kark, jednak po chwili przybyła jego matka, nastąpił pojedynek. Samica próbowała dopaść cielaka, ale jego matka skutecznie go broniła, te polowanie zakończyło się dla Maditau porażką. Zraniła jednak młodego wystarczająco mocno, by był on na dobre słabym ogniwem stada. Następnego dnia zmieniła strategie i wykorzystała sprawdzony sposób spłoszenia stada, stado ruszyło. Oczywiście ranny cielak został w tyle, jego matka o nim zapomniała. To było udane polowanie, mogła się w spokoju najeść i wyprodukować mleko dla swoich młodych. Postanowiła odpocząć i zdrzemnąć się na przewróconym drzewie z dala od swojej kryjówki. Rano wróciła do niej, jej młode często opuszczały kryjówkę, ale zawsze wracały w to samo miejsce. Nie tym razem... Samica ruszyła na poszukiwania swoich młodych, szukała długo, aż w końcu spostrzegła nawołującą i przestraszoną samiczkę. Podbiegła do niej i wylizała, a następnie nakarmiła. Jednak coś ją zaniepokoiło, samiczka nie chciała się poruszyć. Maditau chwyciła więc ją w pysk i poniosła przez chwilę. W końcu młoda samiczka zaczęła iść, ale... szła jedynie przednimi łapami, a resztę ciągnęła z tyłu po ziemi. To bardzo opóźniało marsz. Nadeszła noc, ktoś wyczuł w Maditau słabość, hieny... chciały dopaść jej młode, ale ona dzielnie ich przegoniła. Broniła swojego dziedzictwa, córki, która jako jedyna jej pozostała.
    Marsz był trudny i długi, zatrzymała się przy płytkiej rzece i zaczęła rozmyślać. Mogła polować, dostarczać pożywienie, ale nie mogła naprawić złamanego kręgosłupa, nie było już nadziei. Decyzję ułatwił jej samiec, który przewodził stadu bawołów, najsilniejszy z nich, z krwią na rogu. Krwią jej młodego. Decyzja nie była łatwa, ale bardzo bolesna. Samica zostawiła swoją córkę, dla niej to był już koniec, żadna ilość lizania czy obrony nie naprawi takiej rany, złamanego kręgosłupa, innego wyjścia nie miała. Porzuciła więc swoje dziedzictwo i odeszła.
    Nie da się opisać słowami, jak wielki ból odczuwała... przegrała, nie dochowała obietnicy złożonej jej towarzyszowi, ojcu jej młodych.
    Samica stała się agresywna i nie miała już nic do stracenia, miała odwagę, by porywać się na najtrudniejsze polowania, stała się silna. Podczas jednego z nieudanych polowań jej uwagę coś przykuło, hieny które bardzo łapczywie czymś się żywiły. Odgoniła je i spostrzegła ostatnie z jej młodych, samca, który nie miał szans w starciu ze stadem głodnych hien.
    Maditau utraciła swe imię, nie była już Maditau, co oznacza "Matka i obrońca". Była teraz samotną lwicą, która nie boi się wyzwań i śmierci.


    Ozdoby i ich pochodzenie: - brak -
    Regulamin przeczytany?: Oczywista oczywistość.
    Hasło wysłane?: Naturalnie.[/list:u]

    Okej, wszystko w porządku. :)
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

20-12-2012, 22:54
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Imię: Kudadisi
Płeć: samiec
Wiek: sześć miesięcy

Historia:
Jego rodzina, zapoczątkowana niegdyś przez Khayaal, wiodła normalne, lecz nie spokojne życie. Tereny, które jego ojciec obrał sobie za dom były wyjątkowe, niemalże pod każdym względem. Nie brakowało wody, pożywienia, było też gdzie odpoczywać i gdzie się skryć. Niestety, takiego terytorium trzeba umieć bronić. Niedoświadczony samiec doprowadził swoją niewiedzą do nieuniknionego. Pokonany przez silniejszego od siebie, odszedł bezpowrotnie.
Tutaj zaczyna się historia małego Kudadisi. Chcąc uchronić go przed śmiercią z łap nowego lidera, jego matka, zdjęta strachem i na przekór sercu, nakazała mu iść tam, gdzie wskazała - tam, gdzie zachodzi Słońce. Nie miała innego wyboru - chociaż graniczyło to z cudem, lewek miał szansę przeżyć samotną wędrówkę w poszukiwaniu swojej babci, Khayaal. Nie miał tej szansy przy niej, choćby nie odstępował jej na krok.
Kudadisi zapomniał o wszystkim, a z czasem świadomość samego siebie spłonęła w ciekawości, strachu i w tęsknocie. Pamiętał tylko dwie rzeczy - że ma iść tam, gdzie zachodzi to wielkie, jasne kółko, na które nie da się patrzeć i odnaleźć tam Khayaal, lwicę podobną do jego mamy. Z każdym dniem wędrówki uczył się nowych rzeczy, lecz wszystko kosztem pamięci. Ciekawski malec, młodziusieńki, zapominał wszystko po kolei, aż zostało mu tylko to.
Gdy dotarł do celu, ledwie pamiętał, jak się mówi, czy jak ma na imię. Był zbyt młody, by zdać sobie sprawę z tego, jak naiwne i ogromne miał szczęście. Ale, z szansami mniejszymi od niego samego, przeżył i wypełnił polecenie matki.
Odnalazł Khayaal, lecz zapomniał o jej córce.

Ozdoby i ich pochodzenie: jest wystarczająco piękny takim, jakim jest
Regulamin przeczytany?:
[Obrazek: 77475886.jpg]
Hasło wysłane?: no

Avatar ma przedstawiać postać, którą grasz.

Edit:
Niech będzie, akcept.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Noelia
Gość

 
22-12-2012, 18:01
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Imię: Noelia
Płeć: samica
Rasa: tygrys
Wiek: 2 lata
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Noelia od początku nie była chcianym dzieckiem, jej rodzice nie opiekowali się nią, nie byli również odpowiedzialni, więc parokrotnie narazili swoje dziecko na niebezpieczeństwo, np. poprzez oddalenie się o parę kilometrów na kilka dni. Nie trzeba tłumaczyć, że małe tygrysiątko pozostawione samemu sobie musiało w jakiś sposób zdobyć pożywienie, co nie było proste. Zmarli, kiedy Noelia osiągnęła półtorej roku, prawdopodobnie w wyniku zatrucia pokarmowego. Noelia bardzo to przeżyła, lecz nie na tyle, by nie móc się po tym podnieść. Oparciem w tej sytuacji okazała się babka Dafne. To ona teraz była dla niej rodziną, wraz ze starszą siostrą Enitią. Noelia nie jest ufna w stosunku do innych zwierząt, więc woli nie dołączać do żadnego stada.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Popraw statystyki, powinnaś mieć więcej zręczności. Dokładniej jest to napisane w przeznaczonym do tego temacie w ABC.
Darkned
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:7 Liczba postów:16 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 73
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

22-12-2012, 23:12
Prawa autorskie: Kami/AFrozenHearth

Imię: Darkned
Płeć: Samica
Wiek: Około 7 lat
Historia (Minimum 5 zdań złożonych): Jakiś czas temu ponownie opuściła tereny Czterech Stad, wydawało się, że już na zawsze, jednak los po raz kolejny spłatał jej figiel i zmusił do powrotu na swoje ziemie. Nic poza wiekiem nie zmieniło się w lwicy. Charakter pozostał na miejscu, jak i wszystko inne. Pozostaje teraz jednak stanąć twarzu w twarz, a raczej pyskiem w pysk z dawnymi sprzymierzeńcami, jak i wrogami. No, jest pięć zdań.
Ozdoby i ich pochodzenie: Bandaże na przednich łapach, wymieniane co jakiś czas w grocie medyka, tudzież w innych miejscach.

Regulamin przeczytany?: Ta
Hasło wysłane?: Podobno ludzie z mf nie muszą wysyłać

Akcept.
[Obrazek: 2jac4r7.jpg]
Oresta
Konto zawieszone

Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63

23-12-2012, 00:33
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)

Imię: Oresta
Płeć: Samica
Wiek: 15 miesięcy
Historia (Minimum 5 zdań złożonych):
Dawno, dawno temu, w pięknej krainie, obfitej w wodę, gdzie wszystkie zwierzęta żyły obok siebie: jagnię obok leoparda i koza obok wilka, gdzie nikt się nie zjadał i nie znano ni głodu, ni chłodu, gdzie szóstego dnia powstał człowiek…
Ta opowieść nie zaczyna się ani wtedy, ani w Edenie, choć dla małej puszystej kulki jej świat był tak piękny, jak piękny musiał się wydawać Raj Adamowi i Ewie. Nadano jej imię Oresta, co oznacza: ”góra”, ponieważ urodziła się w cieniu wysokiej góry. Dnie płynęły jej spokojnie na poznawaniu świata. Jej stado było dosyć silne, choć nieliczne, a ziemie niezbyt obfite w zwierzynę, więc nie byli atakowani. Wraz z bratem Oresta często bawiła się w pobliżu stada, śmiejąc się z cioć, które martwiły się wyjątkowo suchym latem. Sytuacja się pogarszała. Zebry, guźce i inne zwierzęta odeszły w poszukiwaniu wody. Stadu zaczął doskwierać głód.
Tamtej nocy słychać było grzmoty. Wszyscy spoglądali z nadzieją w stronę góry, oczekując deszczu. Nikt nie przewidział, że zaraz rozpęta się piekło. Piorun walnął w drzewo, które zaczęło się palić. Płomienie łapczywie pochłaniały suchą trawę. Orestą obudził huk, a wkrótce poczuła dym. Całe stado rzuciło się do ucieczki, rozdzieliło się. Oresta razem z bratem, mamą, tatą i częścią stada pobiegła do kamiennego wąwozu. Nagle zabrzmiał kolejny huk i tona kamieni oderwała się i spadła na lwy. Oresta pobiegła przodem, chcąc sprawdzić, co jest za zakrętem. Odwróciła się i patrzyła, jak jej brat krzyczy do niej, aby nie oddała się za bardzo, a zaraz potem przygniotły go kamienie. Oresta wrzasnęła. Pobiegła do nich, próbowała odsuwać kamienie. Ocknęła się, gdy zaczęły na nią kapać olbrzymie krople deszczu, chłodząc jej rozpalone ciało. Porzuciła ciała jej rodziny, zabite i od razu pochowane przez naturę. Pobiegła wąwozem, a potem dalej, jakby chciała uciec od góry, która była symbolem jej dzieciństwa, a potem stała się symbolem jego końca. Czasami Oresta słyszała ryki, ale żaden nie był znajomy, więc biegła dalej. Dotarła do pewnej groty. Była wyczerpana, więc położyła się i usnęła.
Dla niektórych ranek to początek. Słońce rozpoczyna nową wędrówkę po nieboskłonie, kwiaty rozkwitają na nowo i świat wciąż istnieje. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła Oresta, kiedy rano się obudziła w zupełnie nieznanym miejscu, to się rozpłakała. Leżała na ziemi i wciąż chlipała, nie mogąc się uspokoić. Nie miała celu, nie miała po co wstać i iść, nie miała po co żyć. Była załamana. Jej serce było na wskroś przesiąknięte bólem. W końcu zwinęła się w kłębek. Pewnie by tak długo leżała, gdyby w tamte okolice nie zaplątała się pewna karakalka o nieziemskiej cierpliwości i radosnym podejściu do życia. Oresta po powiedzeniu, co jej leży na duszy, wypłakaniu morza łez, konsumpcji jednego gryzonia, dostania kilku rad i po ostrym zmyciu głowy, ruszyła w dalszą drogę. Nie chciała wracać. Nie miała pojęcia, czy ktokolwiek z jej stada przeżył, ale podejrzewała najgorsze. Dlatego za radą karakali pobiegła na te tereny, gdzie są cztery stada. Zanim tu jednak dotarła, zatrzymywała się kilka razy na dłużej i przeżyła kilka przygód.

Ozdoby i ich pochodzenie: Nie zabrała z domu rodzinnego niczego oprócz wspomnień, nad czym ubolewa.

Regulamin przeczytany?: Tak.

Hasło wysłane?: Tak.

Akcept. :)
....
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

28-12-2012, 20:41
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Imię: Inés
Płeć: Samica
Wiek: 3,5 roku
Historia: Urodzona wśród Złotych, pierwsza i jedyna prawowita księżniczka, córka Vendetty i Nuko. Dorastała w rodzinnym stadzie, później jednak opuściła te tereny. Ten czas spędziła głównie na samotnym błąkaniu się po sąsiednich ziemiach. Zdecydowała się na powrót, kiedy dotarły do niej wieści o pladze hien i upadku stada. Jest też ciekawa, co stało się z jej rodziną po tych wydarzeniach.

Regulamin przeczytany?: Mhm.
Hasło wysłane?: Mhm.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości