♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#1
25-12-2015, 20:03
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Gdzieś na obrzeżach owianego złą sławą Cieniowiska. W każdym razie gdzieś na zachód, bo nie widać stąd rzeki.

Powoli zaczynało zmierzchać. Kraina robiła się jeszcze bardziej szara niż jest zwykle. Sawanna usłana szarymi, ale o dziwo zdrowymi źdźbłami traw, kołysała się w rytm podmuchów niezbyt silnego wiatru. Na karku Ghaliba nie było prawie czego rozwiewać, ale nie żałował, bo cały dzień był gorący i był gotów przysiąc, że gdyby miał wielką grzywę jak tutejsze samce zapewne by się ugotował.
Tego wieczora robił jak zwykle obchód. Dzień w dzień, robił obchód rano i wieczorem, ostatnio również w południe. Jego młodsi podwładni ze stada zmieniali się często. Można więc powiedzieć, że czterolatek nie próżnował. Powodowało nim poczucie odpowiedzialności. Wiedział, że miał pod sobą mniej doświadczonych samców, ranną członkinię stada, jej młode i jeszcze tę białą... Trudno zatem nie przyznać, że roboty miał po uszy, a jeszcze ktoś musiał polować. Pokarmu nie brakowało, ale brakowało lwic, więc zdobywaniem pożywienia musieli się zajmować w większości młodzi.
Gdy tak szedł, czuł, że jest pełen wigoru. Chłodniejsza pora napawała go energią, której brakowało mu w ciągu dnia. Tego zmierzchu dotarł aż do zachodnich granic i tam przystanął na chwilę na wzniesieniu. Całą okolicę omiótł mroźnym spojrzeniem jasnych, niebieskich oczu.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#2
25-12-2015, 20:54
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Zmęczenie dawało się we znaki młodemu Kivuliemu, który przed kilkunastoma godzinami odważył się opuścić swoją siostrę. W swojej bezwzględnej decyzji nie wahał się nawet przez krótką chwilę. Brązowe lwiątko nie znało celu podróży, na którą się zdecydowało, szedł przed siebie prowadzony przez swoje łapy, których wewnętrzna strona zaczęła niewyobrażalnie piec pięciomiesięcznego młodzieńca. W bladoniebieskich ślepiach wyraźnie dało się dostrzec rosnące stopniowo wyczerpanie, ale nie można było się dziwić zwłaszcza, że Cień podróżował przez całą noc i dzień, a pozwolenie sobie chociaż na chwilowy odpoczynek nie było zbyt rozsądne. Samotnik nie wiedział co może go czekać na obcych ziemiach jednak kiedy dotarł na sawannę, gdzie dominowało mnóstwo szarości, Kivuli uznał, że to tutaj musiał być cel jego wędrówki. Nie miał już siły, aby szukać lepszego miejsca niż to, na którym obecnie przebywał. Stawianie kolejnych kroków sprawiało mu dość dużo problemów więc, gdy dotarł do niewielkiego głazu, wspiął się na niego ostrożnie i zaczął wypatrywać jakiejkolwiek żywej istoty. Wycieńczenie organizmu dało się lwiątku tak bardzo we znaki, że chwilę później leżał już na skale, aby móc odetchnąć, a jego powieki niespiesznie zaczęły się przymykać więc nic dziwnego, że nie zauważył czarnego lwa, który znajdował się w pobliżu. W tym przypadku zawiódł go nawet zmysł węchu...
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#3
25-12-2015, 21:39
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Odkąd stał na wzniesieniu szukał wzrokiem jakichkolwiek niepokojących rzeczy. I tak nagle dostrzegł jakiś kształt, który wędrował pośród morza traw. Przez jakiś czas nie reagował, tylko przyglądał się. Zaczął węszyć, owe coś szło z wiadrem, dlatego jego zapach w niedługim czasie dotarł do Ghaliba. Zorientował się więc, że miał do czynienia z jakimś lwem.
Wreszcie brązowa plama pojawiła się na głazie. Wskoczyła na niego i tam już została. Dopiero wtedy smolisty samiec postanowił podejść do nieznajomego. Spokojnie, bo nie spodziewał się spotkać dorosłego samca, ów gość nie wyglądał z daleka na takiego. W końcu był na tyle blisko, że widział już dokładnie lwiątko śpiące na dużym kamieniu. Trącił łapą młodego chcąc go zbudzić. W międzyczasie przyjrzał mu się dokładnie. Wyglądał na wykończonego długą podróżą, co zresztą nie było zbyt odkrywcze, biorąc pod uwagę, że mały usnął w takim miejscu. Poza tym nie było nigdzie widać jego rodziców. Musiał być całkiem sam.
- Obudź się - szturchnął go nieco mocniej.
Usiadł wygodnie na miękkiej ziemi i czekał aż młodzik postanowi otworzyć oczy i łaskawie na niego spojrzeć. Ghalib mógł być cierpliwy. W końcu chodzi tu o lwiątko, a nie o niebezpiecznego, dorosłego samca.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#4
25-12-2015, 23:45
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Od przymknięcia powiek przez brązowego samczyka minęło może zaledwie kilka minut jednak tyle czasu wystarczyło, żeby młodzian przestał zupełnie kontaktować z otaczającą go rzeczywistością. W jego sennych marach pojawiły się sylwetki rodziców, którzy pochłonięci przez ciemnoczerwoną posokę zaczęli coś ku niemu mówić jednak Kivuli zupełnie nie rozumiał bredni jakie serwowały mu dorosłe lwy. Persony trzecie mogły zauważyć na pysku samotnika wyraźny niepokój i coś na kształt strachu, przerażenia, a to nasiliło się w momencie, gdy czarna łapa obcego samca dotknęła jego kakaowego ciała. Pięciomiesięczny lew poderwał się z głazu, korzystając z resztek swoich sił i wyszczerzył białe zębiska w stronę nieznajomego. Tak jakby miało mu to w czymś pomóc. Była to jednak automatyczna reakcja Kivuliego, który nastroszył sierść na swoim grzbiecie i nie spuszczał lodowatego spojrzenia z czarnolicego.
- Kim jesteś? - zapytał kiedy zdołał się odrobinę uspokoić. Musiał dowiedzieć się z kim właściwie ma do czynienia i co przybysz od niego chciał.
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#5
26-12-2015, 00:26
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Z cierpliwością przyglądał się rosnącej agresji na pysku lwiątka. Na jego obliczu malował się spokój. Cmokał z niesmakiem. Rozejrzał się na boki zanim nachylił się do młodego. Podniósł lekko łapę po czym szepnął:
- Jestem właścicielem terenów, na których się znajdujesz - szept był wymuszony, teatralny a uśmieszek na pysku samca, który się malował był iście szelmowski. - Nawet ten głaz, na którym spałeś należy do mojego stada.
Przyjrzał się młodzikowi raz jeszcze. Zastanawiał się przez moment, czy może smyk komuś nie uciekł. Może ktoś go szuka, a Ghalib nie miał zamiaru gościć zmartwionych i/lub rozzłoszczonych rodziców. Prychnął niezadowolony.
- Gdzie twoi rodzicie? - Grobowy tembr współgrał w jakiś tajemniczy sposób ze spokojem i miękkością w wypowiadanych przez smolistego samca słowach.
Musiał wyglądać na groźnego, bo wprawdzie chciał przede wszystkim przegonić malca jeśli okaże się, że ktoś może go szukać.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#6
26-12-2015, 01:08
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Młodzieniec przyglądał się nieznajomemu z wyraźną ciekawością wymalowaną na pysku. Trzeba było przyznać, że Kivuli intrygowała kruczoczarna persona, która znajdowała się tuż przed jego licem. Głęboki tembr głosu nie wskazywał na to, żeby niebieskooki był młodym przedstawicielem swojego gatunku jednak szczątki grzywy mówiły o czymś zupełnie innym. Brązowy zmarszczył brwi i odchrząknął nieznacznie zanim udzielił jakiejkolwiek odpowiedzi w stronę lwa.
- Nie ma ich i nie będzie. To nieistotne. - odpowiedział w skrócie, nie chcąc zajmować się wyjaśnieniem swojego pochodzenia. Rodzice nie żyli, nic nie jest w stanie przywrócić ich z zaświatów więc po co skupiać się na tym co było? Przecież ważne jest to co dzieje się w obecnej chwili, czyż nie? Błękitnooki przysiadł z powrotem na twardym głazie.
- Skoro to twoje ziemie to powinienem podkulić ogon i odejść? - zapytał zupełnie retorycznie jednak mowa jego ciała wyraźnie świadczyła o tym, że samotnik nie chciał opuścić tych terenów. Spodobało mu się tutaj chociaż otoczenie dla wielu mogło być dość przerażające i niesprzyjające lwiątkom w jego wieku. Cień miał na ten temat zupełnie inne zdanie.
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#7
26-12-2015, 03:34
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Spokój oblicza Ghaliba wynikał w zasadzie tylko z tego, że miał do czynienia z lwiątkiem. Był absolutnie świadomym tego, że lwiątko nie jest zdolne do stworzenia zagrożenia dla stada. Gdyby miał do czynienia z obcym samcem nie traciłby czasu i od razu kazałby mu spadać. Gdyby się nie zgodził Ghalib by go zaatakował, a w najgorszym razie zabiłby.
- Czyli nie ma nikogo kto by cię szukał? - Musiał być tego pewnym w zupełności, czyż nie?
Chwaliło się młodemu, że przynajmniej rozumiał jak wyglądają zasady w lwim życiu. Wchodzisz na cudze terytorium? Przeproś i odejdź. Nie zrobisz tego? Licz się z brutalnymi konsekwencjami.
- Generalnie tak by wypadało - potwierdził kiwając głową. - Chociaż to zależy od tego czego tu szukasz. Jesteś tylko lwiątkiem, więc nie będziesz raczej polował i nie ukradniesz nam zwierzyny. Więc?
Spojrzał wyczekująco na młodzika.
- Bo jeśli tylko tędy przechodzisz albo szukasz kłopotów, to bez względu na twój wiek przegonię cię - dodał.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#8
26-12-2015, 04:31
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Do dorosłości brakowało jeszcze trochę pięciomiesięcznemu lwiątku jednak już teraz uczył się powoli życia, które niestety nie było dla niego nigdy zbyt przychylne. Może niedługo los miał odwrócić się na jego korzyść i pokazać mu, że szczęście i dobra okazja są pod jego nosem tylko trzeba umiejętnie je złapać.
- Nie. - odpowiedział krótko i rzeczowo, a co najważniejsze szczerze. Miał tylko siostrę, a ona na pewno nie zapuściłaby się na tereny takie jak te. Czy by się bała? Pewnie tak. Była w końcu samicą i to w podobnym wieku do niego i jedyne co mogłoby ją tutaj przyprowadzić to własna głupota bądź ciekawość, a jak było z Kivulim? On znalazł się na Cieniowisku dzięki zmęczeniu, które solidnie zawładnęło jego brązowym ciałem.
- Szukam swojej ostoi. Miejsca gdzie mógłbym mieszkać, żyć... - powiedział streszczając swoje zamiary. Czy terytorium czarnego samca nadawało się do tego? Na to pytanie samotnik nie był jeszcze w stanie odpowiedzieć.
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#9
27-12-2015, 00:22
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Był zatem pewny, że młodzieniec nie zagraża stadu. Ani osobiście ani przez lwy albo inne zwierzęta, które mogłyby przybyć na Cieniowisko śladem Kivuliego. Rozluźnił się więc jeszcze bardziej.
Teraz jednak mimo wszystko musiał kalkulować na chłodno. Miał bowiem przed sobą młodzieńca, który mógł pójść sobie gdziekolwiek, do jakiegokolwiek innego stada. Nie każde stado zechciałoby zapewne go zabić lub przepędzić. Młody samiec to rosnący potencjał siły, który mógł zasilić wrogów Cieniowiska. Widział więc trochę interes w przygarnięciu młodzieńca. Skoro szukał miejsca do życia, równie dobrze tym miejscem mogło być Cieniowisko.
- I chciałbyś odciąć się od przeszłości? - Zapytał. - Bo jeśli tak, Cieniowisko pomoże osiągnąć ci słę i wielkość. Zapewni ci ochronę, dom, pożywienie i więź, ale musisz tego chcieć na pewno. Twoja decyzja... musi być na prawdę przemyślana. Jeśli do nas dołączysz to tak, jakbyś zawarł wieczystą przysięgę - wyjaśnił.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#10
27-12-2015, 00:39
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Samotne życie na pewno nie było tak atrakcyjne jak to w stadzie pomiędzy przedstawicielami tego samego gatunku, co on sam. Czemu więc opuścił siostrę skoro ona była jego towarzyszką w niedoli? Nie wiedział... Kivuli nie był w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie. Wewnętrznie czuł, że pięciomiesięcznej samicy może mu być lepiej bez niego przy swoim boku dlatego wybrał się w długą jeśli nie najdłuższą wędrówkę w swoim życiu, dzięki której znalazł się na terytorium stada czarnego lwa. Czy Cieniowisko mogło być jego szansą na lepszą przyszłość? Prawdopodobnie tak właśnie było. Brązowy oblizał pospiesznie swoje białe kły i wlepił zaciekawione spojrzenie w jasne tęczówki swojego rozmówcy. Jego oferta wydawała się podrostkowi bardzo zachęcająca i przemyślenie jakiejkolwiek decyzji nie potrwało zbyt długo. Ogon samczyka poruszył się niespiesznie, obijając się o zimny głaz, z którego uniósł się w powietrze niewielki kłąb kurzu.
- Tak. Odcięcie się od przeszłości to coś czego pragnę od dłuższego czasu. - powiedział, a w jego umyśle po raz wtóry pojawiły się sylwetki rodziców. Lwiątko potrząsnęło dość gwałtownie łbem jakby chciało ich stamtąd wypędzić.
- To zabawne, ale moje imię oznacza Cień tak przynajmniej mówiła moja matka kiedy jeszcze żyła. - rzucił zupełnie od czapy kiedy czterolatek wspomniał o nazwie stada, nad którym sprawował pieczę. Ta informacja na pewno nie była przydatna w żaden sposób, ale Kivuli uznał, że warto podzielić się nią z towarzyszem.
- I zdecydowanie chcę zawrzeć tę wieczystą przysięgę. - dodał, spoglądając z wyraźną pewnością siebie w oczy czarnego lwa.
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#11
28-12-2015, 06:41
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

- No dobra - powiedział lekkim już głosem, jakby jego właściciel był zupełnie beztroski. Westchnął głęboko przyglądając się rosnącej ekscytacji malującej się na twarzy samczyka. Jeszcze raz przyjrzał się lwiątku. Wyglądało na zdrowe, tylko trochę zmęczone. Wystarczyło zatem trochę zadbać o jego dietę i naukę a powinien wyrosnąć na zdrowe, silne lwisko.
Pokiwał sam sobie przytakując własnym myślom będąc obróconym w swoje lewo i wlepiając beztroskie spojrzenie w jakiś martwy punkt.
- Masz w ogóle jakieś imię? - Spytał flegmatycznie i spoglądając na młokosa kątem oka.
Nie pamiętał, żeby młody mu się przedstawiał. Zresztą to tylko formalność i prędzej czy później i tak wymieniliby się imionami.
- Potrzebujesz odpoczynku i zapewne jesteś głodny - odezwał się znów. Nosem wskazał kierunek, z którego sam nadszedł. - Zaprowadzę cię do stadnego legowiska.
Przypomniał sobie jednak scenkę z paru chwil przedtem i widział jak zmęczony zasnął na głazie. Uznał, że może jednak młody jest zbyt zmęczony, żeby iść taki kawał aż do Nory.
- Chociaż właściwie mogę cię tam zanieść - dodał.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#12
28-12-2015, 19:46
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Czy Ghalib właśnie zaakceptował jego dołączenie do Cieniowiska? Na to właśnie wyglądało więc nic dziwnego, że na pysku samczyka rozrósł się zadziorny uśmieszek. Miał może pięć miesięcy, ale poczuł się zaszczycony, że w przyszłości będzie mógł pomóc swojemu stadu i wspierać ich zarówno w tych lepszych jak i gorszych chwilach. Brązowy wypiął dumnie pierś do przodu.
- Kivuli. - odpowiedział krótko. Znaczenie imienia czarny już znał więc nie było sensu, aby zaprzątać mu tym głowę ponownie. Lwiątko było nadal zaciekawione swoim towarzyszem. Według młodzieńca niebieskooki był strasznie majestatycznym lwim przedstawicielem pomimo szczątkowej grzywy jaką nosił. Na wzmiankę o głodzie samczyk poczuł jak jego kiszki zaczęły wygrywać marsza. Nie miał nic w pysku od dobrych kilku jeśli nie kilkunastu godzin więc była to całkiem normalna reakcja jego organizmu.
- Daleko jest to legowisko? Bo jeśli tak to faktycznie twoja pomoc może okazać się nieoceniona. - zapytał, nie wiedząc jak powinien zwracać się do czterolatka.
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#13
29-12-2015, 04:27
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

- Ghalib - odparł samiec wskazując na siebie łapą.
Spojrzeniem powiódł w stronę, w którą należałoby się udać aby dojść stąd do Nory. Pokiwał samczykowi głową w odpowiedzi twierdzącej. Ponownie obrócił łeb w stronę młodzieńca, który siedział przed nim i dumnie wypinał pierś. Na prawdę nie sądził, że ten mały aż tak się ucieszy na propozycję życia w stadzie.
- Cóż, kawałek - odparł w końcu, choć takim tonem, który wskazywać miał, że ów "kawałek" to jednaj nie tak bliska odległość. Ghalib sądził, że młody jest na tyle rezolutny, żeby zrozumieć tę lakoniczną wypowiedź.
- Wybieraj. Wolisz iść czy mam cię nieść? - Wolał jednak pozostawić kakaowemu samczykowi wybór. Wydawał się być dumnym dzieciakiem. Wielu młodzieńców w jego wieku stroni już od noszenia. Nawet jeśli początkowo chciał być niesiony, to może teraz chcieć zgrywać dzielnego. Z dziećmi nigdy nic nie wiadomo.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kivuli
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:13 miesięcy Liczba postów:166 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 39
Spostrzegawczość: 36
Doświadczenie: 19

#14
29-12-2015, 16:57
Prawa autorskie: Chotara || Ravi

Na samym początku młodzieniec pragnął pokierować się na tereny swojego nowego stada za pomocą własnych łap jednak nie musiało upłynąć zbyt dużo czasu, aby brązowy doszedł do tego, że to jednak nie była najrozsądniejsza decyzja jaką w tej chwili mógł podjąć. Kivuli zszedł ostrożnie z kamienia i przystanął na przeciwko Przywódcy. Odchrząknął cicho.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś mógł mnie tam przetransportować. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł ci się odwdzięczyć i to nie tylko za zaniesienie do legowiska, ale także za przyjęcie do Cieniowiska. - powiedział w stronę Ghaliba i zaczął rozglądać się po okolicy. Niedługo miała nastąpić zupełna ciemność, a to oznaczało, że minęły prawie dwadzieściacztery godziny od opuszczenia siostry przez brązowe lwiątko. Na myśl o tym młody westchnął.
[Obrazek: 4hL9asz.png]

While I'm here I wanna live my life for what it's worth

Little bit of sunshine
Little bit of rain


Głos Kivuliego
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#15
30-12-2015, 00:31
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Ghalib pokiwał głową. Mógł spodziewać się, że młody pozostanie jednak przy tym żeby go zanieść. Nie miał jednak nic przeciw temu, w końcu sam zaproponował. Poza tym sam zauważył, że robiło się ciemno... to jest, jeszcze ciemniej niż jest zwykle. Wolał nie ryzykować, że młody albo padnie gdzieś po drodze, albo zgubi się albo gdzieś się oddali. Skoro już przyjął go do stada to tak jakby wziął na siebie odpowiedzialność za tego lwiaka, nie?
- No dobra - powiedział pochyliwszy się nad młodzieńcem.
Chwycił go za skórę na karku, tak jak nosił swoje młode jakiś czas temu. Nie zamierzał sobie jednak zaprzątać głowy sentymentami. Kivuli mógł być kolejnym podopiecznym Ghaliba po Belialu. To chyba jedyna pociecha dla rodzica, którego dzieci przepadły.
Niosąc tak młodego, powoli oddalał się w stronę Nory. Tym lepiej, bo zaczynało się chmurzyć i burza wisiała w powietrzu.

zt x 2
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 







Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości