♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#1
09-02-2016, 17:21
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Samotny głaz, który znajdował się daleko od wszystkich istotnych miejsc na Lwiej Ziemi. Właśnie to miejsce upatrzył sobie Mako, żeby odpocząć. Trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego Mako przybył akurat tu. Chyba miał cichą nadzieję, że będzie miał na tyle szczęścia, żeby nikogo nie spotkać. Każdy kto zna czarnogrzywego wie, że nie jest on introwertycznym mrukiem, ale czasem się zdarza, że chce się odpocząć od wszystkiego i od wszystkich.
Ze szczytu swojej tymczasowej bazy miał wprost cudowny widok na otaczające go tereny. Ziewnął przeciągle i ułożywszy łeb na łapach, kontynuował napawanie się tym spokojnym krajobrazem. Po pewnym czasie wpatrywanie w horyzont poczęło go nudzić, to też nie myśląc wiele, przewrócił się na grzbiet, sądząc, że w takiej pozycji będzie mu łatwiej pozbierać myśli. Za gorąco - oto pierwszy i jedyny wniosek, który wpadł mu do łba. Wymamrotał parę niezrozumiałych słów i zeskoczył. Tym razem znajdował się w cieniu. I to mu wystarczyło - cisza i... Święty spokój.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#2
10-02-2016, 02:54
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Nie na długo.
Ruda samica kroczyła krokiem pełnym majestatu, kroczyła z wdziękiem i gracją, a jednocześnie kroczyła tak, że miało się ochotę znaleźć się jak najdalej od źródła tych kroków. Tylko jedna lwica w promieniu wielu mil potrafiła nieść tyle charakteru samym tylko stawianiem łap. Kroczenie ustało dopiero wtedy, gdy jego źródło stanęło tuż obok Mako i zwróciło nań nieco znudzone spojrzenie.
- Deme, Wasza Wysokość - powiedziała Vasanti Vei, Królowa Lwiej Ziemi. - Stado już zaczynało się zastanawiać, gdzież to znowu zniknął król. Co za ulga, że jest cały, zdrowy i... Wypoczęty.
Usiadła, unosząc wzrok na niebo.
- Piękna pogoda, nieprawdaż? - mówiła dalej, kontynuując pretensjonalnie-zjadliwy ton. - Żar leje się z nieba, aż miło. Nie trzeba się rzucać z wąwozu, wystarczy spędzić trochę czasu na słońcu i udar gotowy.
Bursztynowooka była w dziwnym humorze.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#3
10-02-2016, 12:07
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Ze wszystkich osób, które mogły tutaj przechodzić, to właśnie Vei musiała na niego wpaść. Zły losie, za co mnie karzesz? Król wolałby już wpaść na grupkę wygłodzonych hien – z nimi przynajmniej wiedział jak postępować. No dobra, może przesadza. Lepiej spotkać Rudą, aniżeli cztery hieny, ale co do trzech, hm, miałby już spore wątpliwości.
Avare. Idź sobie – pomyślał. Tak nie mógł tego rozegrać. Nie darzył Vei wielką sympatią – jeśli jakąkolwiek – ale dalej była Lwioziemką, lwicą i królową, a to już do czegoś zobowiązywało. Nawet jeżeli był to konwenans...
Nie wypadało mu leżeć więc postanowił usiąść. Ach, a zapowiadało się takie spokojne przedpołudnie.
- Deme, deme. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, żeby w ogóle to zauważyli. O zniknięciu Hewy NIKT nie potrafił wspomnieć przez kilka miesięcy, więc zaginięcie tak mało ważnej persony jak ja, mogłoby nawet zostać przeoczone. Ile mnie nie było? - podrapał się po łbie – Od świtu, do teraz, a do południa jeszcze wiele brakuje.
W końcu raczył spojrzeć na Vasanti. Spojrzenie to wyrażało obojętność w najczystszej postaci. Tak, tak, cały ten czas spędzony z Rudą jednak miał swoje dobre strony.
Ech, a ona swoje, jakimiś hasłami o pogodzie będzie wyjeżdżać.
- Skoro już się upewniłaś, że u mnie wszystko dobrze, to możesz wracać do swoich spraw. Nie będę cię zatrzymywał.
Mimo sposobu wypowiedzi, Mako po części faktycznie rozmyślał nad tym, że Vei musiała z kimś zostawić swoje pociechy. Z tego co mówiła ostatnio – choć wtedy nie do końca miała kontakt z rzeczywistością – chciała wychować swoje potomstwo. Jak każda dobra matka.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#4
10-02-2016, 15:20
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Powróciła wzrokiem na samca, a w jej spojrzeniu zabłysły rozbawione ogniki. Powoli wstała i stanęła tuż przed nim, a na jej pysku pojawił się paskudny uśmiech.
- Moje sprawy są twoimi sprawami, czy ci się to podoba, czy nie - oznajmiła z powagą przeczącą jej minie.
Usiadła z powrotem, nie spuszczając oczu z lwa.
- Nie wiesz może, gdzie podziewa się Ayumi? Nie spotkałam jej, odkąd była w grocie medyków... Z szarym lwem imieniem Machafuko. Twierdził, że nasi strażnicy pozwolili mu tu przebywać za uratowanie Amani. Nie wiem, kto dał im prawo na wydawanie podobnych zezwoleń. Tak czy siak, grzecznie go wyprosiłam.
Zamiotła ziemię ogonem, który zaraz potem elegancko ułożyła wzdłuż tylnej łapy. Z kolei przednią łapę podniosła, potraktowała językiem i poprawiła sobie grzywkę.
- Kogo my mamy wśród strażników - Amani, Feliję i Inn? Amani podobno wtenczas była nieprzytomna, więc to twoje przyjaciółki musiały dokonać tej... Niesubordynacji. - Ton królowej wyostrzał się. - Cavum leżał w grocie ze zmiażdżonym ogonem, przy nim było tylko to gepardziątko. Felija nie potrafi upilnować ani ziem, ani własnych przybłęd. Same z nią problemy. Znowu.
Królowa przymrużyła ślepia, mierząc czarnogrzywego nieprzyjemnym wzrokiem. Co tym razem znajdzie na jej usprawiedliwienie?
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#5
10-02-2016, 17:19
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

I się zaczęło... Szkoda, że nie usłyszy żadnego miłego słowa; ile udało mu się zrobić, gdy Vei była niedysponowana. Jakby się zastanowić, to Mako nawet nie pamiętał, czy Ruda okazała wdzięczność za pomoc, którą udzielił bezpośrednio jej samej. Ba, nie wiadomo, czy sama królowa o tym pamięta! Jedyne co pamiętał, to te straszne słowa, które wracają doń w koszmarach sennych. Tacy sami. Hm! Niby z której strony?
- Tylko wtedy, gdy tobie to pasuje, nieprawdaż? - odburknął.
Z jego perspektywy tak to wyglądało. Generalnie, liczył, że ktoś wyrazi swoje zdziwienie, gdy Vasanti Vei pojawi się gdzieś z maluchami. Przecież nikt nie mógł założyć, że to jego dzieci, a to znaczy, że nikt w tym stadzie nie rozumuje logicznie lub, że wszyscy mają to gdzieś. Trudno stwierdzić co jest gorsze.
-Nie, nie widziałem jej ostatnio. Uwierz mi, że nie ja. Mówisz, że uratował Amani... A myślałaś, żeby włączyć go w nasze szeregi? Czy może już należy do jakiegoś stada?
Miał zamiar szybko uciąć tą dyskusję i przenieść się w jakieś inne miejsce, ale Vananti nie dawała mu takiej szansy. Wyprostował się i przymknął na chwilę oczy.
Nie miał zamiaru dobrotliwie się z nią zgadzać, kiedy ta zwyczajnie go atakuje. Dobrze, mogą sobie podyskutować.
- Z Inn nie rozmawiałem już od bardzo dawna, a jeśli mnie pamięć nie myli, to kontakty z tobą miała dość dobre – jeśli ktokolwiek może mieć takowy kontakt z Vei – To nie ja zrobiłem z Feliji strażniczkę... I to również nie byłaś ty. Rozumiem więc, że masz na te stanowiska lepsze osoby.
Amani mało co znał. Fel była ślepa, ale przynajmniej nie dawała sobie wejść na łeb. A Inn? Ona potrafiła dobrze działać w grupie i wykonywać polecenie. Jak poradziłaby sobie sama? Nie wiedział.
Czyli Cavum musiał znaleźć Haineko, dobra robota. Ten młodzik faktycznie ma potencjał, a może zwyczajnie miał szczęście, niemniej był obiecujący. Tak jak ten.... Maru. Tylko niech trzyma się z dala od Fel.
- Myślę, że co do patroli to radzi sobie całkiem, całkiem. Może i jest na wpół ślepa, ale nie da się jakoś zastraszyć, ale fakt nie jest najlepszym opiekunem. Co nie zmienia faktu, że według mnie robi całkiem dobrą robotę. Kto wie, może z tych „przybłęd” coś wyrośnie.
Cała ta wypowiedz przypomniała Mako pewną kwestię, o którą mógłby w tej chwili zahaczyć.
- A jak już jesteśmy w temacie - dawno Kifo nie widziałem.
Czyżby przestał być potrzebny? Ciekawe, czy pytanie dosięgnie celu.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#6
10-02-2016, 18:16
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

- Och, cóż za błyskotliwość - wysyczała, wywracając oczami jego niewybredną uwagę.
Potem jednak już się uśmiechała, na pierwszy rzut oka całkiem milutko. Niestety, zaraz po uwadze na temat Fuko, mina ponownie jej zrzedła. Prychnęła z pogardą.
- JA miałabym mu to proponować? - żachnęła się. - Niech mnie poprosi, a nuż to rozważę... Ale nie wydawał się do tego skory.
Rozmowa z szarym przebiegła w dość nieprzyjemnej atmosferze, jednak szczegóły królowa wolała pozostawić dla siebie.
Postawiła uszy na kolejną uwagę zielonookiego. Czy on myślał, że była nieprzygotowana do rozmowy? Ha!
- A mam. Maru - odrzekła bez chwili wahania. - Niedawno go poznałam, ale wydaje się odpowiedni. Mógłby przynajmniej dołączyć do lwic... Już pomijając fakt, że w normalnych stadach lwy patrolują, a lwice polują.
Ruda milczała przez chwilę, rozważając kolejną kwestię, którą miała zamiar poruszyć.
- À propos lwic, przyjęłam do stada młodą lwicę imieniem Nafasi. Sympatyczna, ale mocno wrażliwa. Odnoszę wrażenie, że się mnie boi. Dasz wiarę? - wyrzekła, wieńcząc swą wypowiedź sztucznym urwanym śmiechem.
Na dźwięk imienia podopiecznego lwica zamarła. Obiła ogonem o ziemię, mierząc Mako mrożącym spojrzeniem.
- Kifo... Jest lampartem. Nie wiem, czy wiesz, ale lamparty włóczą się z jeszcze większą ochotą niż co poniektóre lwy. Życie w stadzie nie leży w ich naturze. Kifo osiągnął już taki wiek i zdobył takie umiejętności, że jest w stanie przeżyć bez naszej pomocy, więc jeśli nie chce dłużej być Lwioziemcem, to zarówno ja, jak i, tym bardziej, ty, mamy psi obowiązek to zaakceptować.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#7
10-02-2016, 19:12
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Złota logika. Potrzeba nam strażników – lwów najlepiej – jak sama zauważyłaś, ale upodlenie jakiego byś doznała, gdybyś zaproponowała mu dołączenie do stada było zbyt wielkie. - Mako zamyślił się chwilę, po czym dodał – A jeżeli nie chciał dołączyć, dobrze, że delikatnie dałaś mu do zrozumienia, że nie może ot tak bez naszego przyzwolenia pałętać się po terenach.
Przeczucie mówiło czarnogrzywemu, że najpewniej cały ten dzień spędzi na przekomarzaniu się z Vei. Dzień stracony, ale miało to potrafił dostrzec jeden ogromny plus takiej sytuacji: gdy tak sobie szczerze porozmawiają, to przez następne kilka dni będą od siebie odpoczywali – zamierzenie albo i nie – grunt, że nie będą musieli się oglądać, a co ważniejsze, rozmawiać.
Jedno tylko zastanawiało króla, czy królowa zdaje sobie sprawę, że nie zawsze ma rację. Bo jeżeli nie to zielonookiemu nie pozostawało nic innego jak współczuć lwicy.
- Tak, bo mamy tylu samców do dyspozycji, a lwice tak polują...
To był problem, nad którym należało się pochylić, omówić. Tak, ale z kimś kto chce rozmawiać i jest w stanie pójść na jakieś ustępstwo, porozumieć się. Vasanti byłaby najlepszym przywódcą, gdyby w stadzie wprowadzić dyktaturę.
- Maru wydaje się być dobrą opcją, ale nie wiem czy nie jest dla niego za wcześnie. Ee, nieważne, został przyjęty, to może się zabrać za robotę. To dobry pomysł, dołączenie do korpusu strażników powinno zwiększyć naszą obronność.
Po jej kolejnych słowach, na jego pysk wpełzł pierwszy szczery uśmiech od początku tego jakże miłego spotkania.
- Mogę to sobie wyobrazić.
Z każdą chwilą robiło się coraz cieplej, a przebywanie w cieniu na niewiele się zdawało. Na szczęście z pomocą przychodzi Vasanti Vei ze swoim złowrogim spojrzeniem, którego sile nawet on nie mógł się do końca oprzeć. Teraz nie uśmiechał się głupkowato, widział, że jego słowa dotarły nie tylko do jej uszu, ale i do... serca?
- Jakże wygodnie, tak długo trzymać go przy sobie, aż przestał być potrzebny. - uniósł łapę w geście, jakby chciał powstrzymać lwicę przed wybuchem – Tylko nie zaprzeczaj... A jeżeli się mylę, a mogę, to dziwi mnie, że lampart, wychowany przez ciebie, nie chciałby mieć nic wspólnego z Lwią Ziemią – krainą piękną i obfitującą w zwierzynę.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#8
16-02-2016, 16:25
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Postawiła uszy, bo właśnie sobie coś przypomniała.
- Ach, i mamy jeszcze jednego strażnika. Wyleciało mi z głowy... Pamiętasz moją drugą siostrę, Vinity? Ostatnio na Lwiej Ziemi zjawił się lew podający się za jej syna. Ma na imię Shujaa i poprosił o przyłączenie do stada. Nie miałam podstaw, by mu nie wierzyć. Przyjęłam go i jednocześnie mianowałam strażnikiem. Jest młody, ale pełen zapału. Polubisz go.
Dość miły uśmiech wstąpił na jej pysk. Do jej siostrzeńca naprawdę trudno byłoby nie zapałać sympatią. Jego ciepło i entuzjazm przywodziły na myśl raczej Venety niż Vinity. Królowa nie podejrzewała jednak, by ta miała mieć dorosłego syna; bardziej prawdopodobną wersją wydarzeń było założenie, że jasnogrzywy odziedziczył usposobienie po ciotce albo po prostu sprawiał dobre pierwsze wrażenie.
- Tak czy siak zaproponuję Maru funkcję strażnika. Co do lwów: z tobą, Maru i Shująą jest już trójka. Cavum też lada dzień osiągnie dorosłość.
Wstała i przysunęła pysk bliżej króla. Oblizała wargi. Gorąco zapewne nie doskwierało jej tak bardzo jak czarnogrzywemu, ale nie zmienia to faktu, że chciało jej się pić.
- A gdy Furaha i moi synowie dorosną, to będziemy mieć nadmiar lwów...
W jej uśmiechu było teraz coś niepokojącego.
Odsunęła pysk, przybierając teraz strapioną minę.
- Właśnie, Furaha. Alayike znów zniknęła bez śladu, podobnie jak Nirai. Furaha pałęta się sam i zaprzyjaźnił się z moją córką. Zajmę się nim na tyle, na ile będę w stanie.
Usiadła z powrotem, zamyśliła się. Obiła ogonem o ziemię.
- Powiem ci coś - stwierdziła stanowczo. - Gówno mnie obchodzi, że Alayike jest córką Hewy. Lwia Ziemia to nie przytułek, a stado, ze swoimi celami i wewnętrzną organizacją. Alayike widać nie potrafi się wśród nas odnaleźć, więc nie róbmy jej krzywdy. Gdy następnym razem powróci i po raz enty będzie się kajać i obiecywać, to należy jej uprzejmie wytłumaczyć, że nie jest to miejsce dla niej...
Gdy zielonooki powrócił do tematu Kifo, ona momentalnie zesztywniała i potraktowała lwa spojrzeniem mroźniejszym od śniegu okrywającego szczyt Kilimandżaro.
- Widać instynkty wzięły górę - wycedziła przez zęby.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#9
17-02-2016, 20:11
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Tym razem Vei zaciekawiła go swoimi słowami. To zaskakujące, żeby syn siostry królowej pojawił się w tej części świata, ale nic to, zdarzają się znacznie dziwniejsze rzeczy.
- To... dobra wiadomość. Jeżeli faktycznie nie ma złych zamiarów wobec nas, to dodatkowy lew z pewnością się przyda.
A jeżeli Vasanti Vei wypowiada się o kimś pozytywnie, to w istocie musi tak być, bo choć rodzinę mogła traktować z przymrużeniem oka, to w słowach nie przebierała. Czarnogrzywego zaczęła zastanawiać jedna rzecz i postanowił o nią delikatnie zapytać. Skierował wejrzenie na Vasanti, jak zawsze gdy chciał wybadać czyjąś reakcję, choć tym razem mogło chodzić o coś więcej.
- A Vinity, co z nią?
Zniknęła tak dawno temu, ale Shuja pewnie coś powiedział o swojej matce, a z kolei ona musiała mu powiedzieć coś o Lwiej.
Ruda miała rację, Lwia nie jest przytułkiem. W tym momencie Mako najpewniej by próbował przeforsować kolejną szansę dla Alayike, ale po ostatnich wydarzeniach miał pewnego rodzaju kryzys wartości.
- Pewnie masz rację, nie można dać się wodzić za nos w nieskończoność. - samo wspomnienie o Hewie spowodowało, że poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu, ale jednocześnie na moment ożywiło ideały, którymi się kierował – Jeśli wróci to decyzję, co do jej egzystencji na Lwiej podejmiemy wspólnie.
Może i był sentymentalnym głupcem, ale przynajmniej był Lwim z krwi i kości. Niestety los dobitnie mu pokazał, że taka postawa jest nieopłacalna, że zawsze to on będzie osobą, która traci i która zawsze jest sama. Wszystkie te staranie były tak bezcelowe, nieustanna walka o lepsze jutro, które nigdy nie następuje, a mu zwyczajnie już brakowało na to wszystko sił.
- Może przywiążemy ją za łapę w jakiejś grocie? - zażartował, uciekając od spojrzenia Vasanti, która – tak jak on – po tych wszystkich latach nauczyła się rozpoznawać, kiedy zaczyna grać.
- I jeżeli to już wszystko z bieżących spraw to zostaw mnie, chcę być teraz sam.
Po tych słowach z królewską wręcz manierą ustawił się do niej bokiem, jak gdyby dając to zrozumienia, że audiencja dobiegła końca. Zamachał ogonem i całkowitym przypadkiem trafił w bok Vei.
W jego mniemaniu królowa musiała się do niego zbliżyć, w przeciwnym wypadku nigdy by o nią nie zahaczył. Czego jeszcze chcesz ode mnie? Westchnął.
- Też ci coś powiem. Gdybym mógł cofnąć czas to dalej obstawiałbym właśnie ciebie na władcę - może niekoniecznie Lwiej, ale tylko taki wakat był dostępny – ale sam bym się tego najpewniej nie podjął. Tak bardzo skupiłem się na zastępowaniu władcy i oczekiwaniu na „prawowitego”, że rzeczy, które były dla mnie ważne zwyczajnie mi umknęły.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#10
17-02-2016, 21:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

- Shujaa mówił, że Vinity ma partnera i córkę, jego rodzoną siostrę, i żyje wraz z nimi w stadzie na północ stąd. Widać wiedzie swoje własne życie - stwierdziła, uśmiechając się pod nosem.
Vasanti kochała swoją siostrę i życzyła jak najlepiej, nawet jeśli tamta odeszła bez słowa, a wcześniej przez większość czasu działała jej na nerwy. Ale... Kiedy to było? Jakie znaczenie mają teraz ich młodzieńcze swary?
- Mówił też, że spotkał Venety - dodała, a pod koniec wypowiedzi głos nieco jej zadrżał.
Na kwestię dotyczącą Alayike powoli pokiwała łbem.
- Niech i tak będzie - uznała; na takie rozwiązanie, czy raczej jego odłożenie, mogła przystać.
Zmrużyła ślepia, próbując ocenić szczerość jego słów. Ledwo powstrzymała śmiech, gdy zauważyła, w jak majestatyczny sposób się od niej odwracał. Jednak po tym, jak mówił dalej, nie omieszkała faktycznie wyszczerzyć kłów w uśmiechu. Znów usiadła obok niego.
- Nie, nie chcesz być sam. Po prostu nie chcesz być tu ze mną - stwierdziła spokojnie.
Nie miała mu tego za złe, wszak nigdy jej nie zależało na tym, by pałał do niej sympatią. Zresztą jego negatywne odczucia względem niej były jak najbardziej odwzajemnione, choć kto wie, czy te dawne zatargi nie zostaną niedługo zatarte przez bezlitośnie upływający czas?
Znów skinęła łbem. Spoważniała.
- I słusznie. Beze mnie na Lwiej Ziemi byłby jeszcze większy bajzel niż teraz. Ty nie czujesz władzy, ja czuję ją zbyt mocno. Nie uważasz, że doskonale się uzupełniamy?
Uniosła wzrok ku górze. Nie miała ochoty patrzeć mu w oczy.
- I nie obawiaj się, jeszcze trochę i znajdzie się odpowiedni kandydat...
Teraz na moment zerknęła na jego zielone ślepia. Patrzyła dziwnie, jak nie ona, jakoś tak... Szczerze?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię rozumiem - mruknęła na jego ostatnią uwagę. - Pamiętaj jednak, że dopóki żyjemy, żyć będziemy. Coś zyskasz, coś stracisz, ale nie możesz dać sobie wyrwać wszystkiego. Zawsze pozostaje nadzieja, że dzień następny przyniesie to, czego szukasz.
Potrząsnęła łbem. Nie, wcale nie chciała tego mówić. Skrzywiła się, bo grzywka irytująco opadła jej na oko.
- Nieważne, zapomnij. To przez ten upał - burknęła, gniewnie obijając ogonem o ziemię.
Pech chciał, że teraz to ona natrafiła na ogon Mako. Momentalnie odsunęła swój ogon i ułożyła do wzdłuż swojej tylnej łapy, z dala od czarnogrzywego.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#11
18-02-2016, 14:32
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Nie mogła żyć w cieniu swojej siostry, hm, to dość zrozumiałe.
- Dobrze, że jakoś ułożyła swojej życie.
Druga z królewskich sióstr także wykazywała pewne wędrowcze skłonności, ale w przeciwieństwie do Vinity, Venety zawsze wracała. W tym momencie Mako musiał walczyć z samym sobą, żeby nie stwierdzić, że z Venety należy postąpić tak jak z Alayike. Wszak co je różniło? Obie znikały bez śladu, wracały, przepraszały i życie toczyło się dalej. Jedyna różnica między nimi była taka, że Alayike nie należała do królewskiej rodziny.
Po tonie jej wypowiedzi, zrozumiał, że Vei troszczy się o swoją siostrę i zwyczajnie się o nią martwi.
Rozgryzła go. Zdecydowanie nie należała do osób, z którymi chciałby spędzać wolny czas. Oczywiście, nie zrobi mu tej przyjemności i nie odstąpi od niego. Ale dlaczego...? Chce mu zrobić na złość?
- Może – uśmiechnął się gorzko. To smutne, że w tym momencie towarzystwo Vasanti było mu milsze, aniżeli obecność Felki. Mimo wszystko poznanie prawdy było lepsze niż życie w próżni. Przecież nie mógł być na nią zły, nie byli razem. Poza tym inne lwice też nie wiążą się z samcami ze stada. Więc dlaczego, gdy tylko o tym pomyślał, wszystko się w nim gotowało? A może to tylko ta pogoda? Z każdą chwilą robiło się coraz cieplej, a słońce wspinało się coraz wyżej, nieustannie skracając cień, w którym się znajdowali. Rzucił spojrzeniem po otoczeniu, po czym znów zwrócił się do królowej.
- Uzupełniamy, tak. Dogadujemy, nie. Gdyby nie ty, musiałbym jeszcze bardziej zmienić swój stosunek do członków stada, wtedy sentymenty przeszłyby na boczny tor. Teraz nie ma to znaczenia, skład się nam tak zmienił, czy też zmienia, że nawiązanie choćby nici porozumienia jest trudne. - tu Mako zamyślił się na moment, i ważąc każde słowo, dodał – Myślę, że reszta instynktownie wyczuwa, że między nami nie ma dobrych relacji, więzi... a później to rzutuje na innych. Wykonujemy nasze obowiązki, ale to tylko praca. Praca, która dodatkowo separuje nas od życia i bycia szczęśliwym.
Oho, i wróciła stara, dobra Vei. Czarnogrzywy próbował złapać z nią kontakt wzrokowy, choć był niemalże pewnym, że do tego nie dojdzie.
- Taka jesteś tego pewna? Znasz moje zdanie, jeżeli twoje dzieciaki – niezależnie od ojca – będą miały predyspozycje do władania, zgoda, chcę jak najlepiej dla Lwiej, ale jeżeli lepszym okaże się być Maru, Shujaa, Cavum czy nawet Inn, to zwyczajnie nie zgodzę się, żeby władza wpadła w łapy... J-jakkolwiek je tam nazwałaś. W ogóle, ile ich jest?
Ostatnie pytanie trąciło nutą sympatii, w przeciwieństwie do początku wypowiedzi.
Jeżeli Vasanti mówi o nadziei to znaczy, że dzieje się coś dziwnego... I rozmawiają ze sobą!
Pokiwał głową w zadumie, zgoda, uda, że tego nie było. Co nie zmieni faktu, że te słowa dotarły jego uszu i spowodowały lawinę myśli. Przede wszystkim, czy nie było to zrobione specjalnie, a jeżeli tak, to w jakim celu. Ostatecznie Mako doszedł do wniosku, że Vei się coś wymsknęło.
Gdy ich ogony się spotkały, niemalże identycznym ruchem – i w tym samym czasie - zgarnął swój ogon, tak by ta (nie)przyjemna sytuacja się nie powtórzyła.
Dwa razy jego ogon dotknął Vasanti, a mimo to nie odpadł!
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#12
18-02-2016, 21:16
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

- Ty byś potrafił odstawić sentymenty? Nie chce mi się wierzyć... - odrzekła z pewnym rozbawieniem, po czym prychnęła, unosząc na lwa obojętny wzrok. - Czyli jesteśmy wielkimi męczennikami, bo sprzedaliśmy szczęście za władzę - ja celowo, ty z przypadku - a i tak szkodzimy stadu, bo nasza relacja wprowadza nieprzyjemną atmosferę...? Zaiste, doskonały układ.
Na jego kolejne słowa znów ukazała kły w paskudnym uśmiechu.
- Czy ty aby widzisz, z kim rozmawiasz, czy może twoja przyjaciółka zaraziła cię ślepotą? MOJE dzieci miałyby nie mieć predyspozycji do władzy?
Pusty śmiech wydobył się z jej gardła. Zmrużyła ślepia, przybliżając pysk do Mako.
- Moje dzieci będą najlepsze. Już ja o to zadbam.
Odchrząknęła, by zaraz odsunąć łeb z powrotem oraz znów przyjąć codzienny, podszyty pewną wyniosłością ton głosu.
- Skadim, Sören, Setkar, Sigrun. Trzech samców i samiczka. Gdy skończą siedem księżyców, podejmę decyzję, które z nich należy przygotowywać do roli króla bądź królowej. Oczywiście, wypadałoby, żebyś wcześniej też je poznał.
Wciąż się uśmiechała, a błysk w oku zdradzał wyraźne pobudzenie swoją wizją. Machała ogonem na boki, tym razem jednak starała się unikać samczego ogona.
Potomkowie z jej krwi obejmą przywództwo nad stadem zajmującym najbardziej urodzajne ziemie w całej krainie... Tak, to było to!
- Lwioziemcy kochają tradycję. Monarchia dziedziczna musi powrócić, by stado powróciło do dawnej potęgi, a skoro żadne z nas nie ma prawych potomków, to moje lwiątka znajdują się najbliżej tronu.
Ruda rzuciła zielonookiemu stosunkowo miłe, wręcz urocze spojrzenie.
- Dzieci dają mi namiastkę tego szczęścia, którego pełni nigdy nie zaznam. Chyba sam rozumiesz, że zależy mi na ich dobru.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#13
19-02-2016, 18:43
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Nie wiem – stwierdził szczerze. - Konieczność popycha nas do różnych rzeczy. Ja nic nie sprzedałem! Zrobiłem to, co uważałem za konieczne i właściwe.
Zirytowało go to stwierdzenie, ale szybko zdołał się opanować. Wypuścił powietrze z cichym świstem.
- Chyba nie jest aż tak źle. Już tak długo panuje pokój, więc albo wszyscy przywykli do ustalonych granic i żyją u siebie, albo inni zwyczajnie nie mają potrzeby być nam cierniem w zadzie... Tak czy siak, nie mam zamiaru na to narzekać. O, i tak długo jak nasi nie szwendają się po cudzych terenach jest spokój... Myślę, że większość Lwioziemców przestało zwracać uwagę na nasz konflikt, ot, codzienność, ale zgodzisz się chyba, że ciężko o członka stada, który jest z nami do końca swoich dni.
To zrozumiałe, że matka uważa swoje dzieci za najlepsze, ale w przypadku Vei ta skłonność była niepokojąco większa
- Z tobą. - odparł flegmatycznie. Ktoś tu ma chyba kompleks wyższości. – Wiesz, geny się mogą różnie rozłożyć, ale tak, prawdopodobieństwo czterech porażek jest znikome. I właśnie tego się obawiam – jeżeli tylko ty będziesz wychowywała swoje dzieci to przykro mi to stwierdzić, ale nie będą najlepszym materiałem na władcę Lwiej Ziemi.
Tym razem to Mako nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Tylko mi nie mów, że chcesz teraz wracać do tradycji. Jakby tak się nad tym zastanowić to jesteś z bocznej linii rodu, prawda? W przeciwieństwie do Inn, która jest córką Kopy, a on, jak wszyscy wiemy, należał do trzonu.
O nie, Mako bynajmniej nie sugerował, że to Inn powinna przejąć władzę, ale przypadkiem udało mu się znaleźć potwierdzenie swych wcześniejszych słów.
Jego również los nie oszczędzał, z czasem zabierając mu wszystkich, na których u zależało. Dobrze, że stado wciąż pozostawało, ale to już nie było to co kiedyś.
- Myślę, że rozumiem, ale nie pozwolę ci stawiać dzieciaków ponad stado. - Tym razem to on mierzył Rudą poważnym spojrzeniem, jednocześnie zastanawiając się czy choćby jakaś część jego słów do niej dotrze. Vasanti niestety miała tą przypadłość, że słuchała tylko tego czego sama chciała – Nadadzą się, zgoda. Będą do kitu... - znów zamachał łapą, uspokajając Vei przed ewentualnym wybuchem – to będą szeregowymi wojownikami. A jeżeli będziesz chciała, żebym je poznał... Należą do Lwiej, więc czemu nie.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#14
20-02-2016, 19:24
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

// Mam wątpliwości, czy lwy powinny mówić o genach, ale niech już będzie. xd //

- Ano, przychodzą do nas, urodzą dzieci i znikną. Lwia Ziemia to bardzo dobre miejsce dla lwiątek, odpowiedni klimat, dość zwierzyny, przyjaźni członkowie... Nie uwierzę, że Alayike wróciła po raz kolejny po to, by wesprzeć stado. Dlaczego przyszła akurat wtedy, gdy zaszła w ciążę? Bo obawiała się, że gdzie indziej sobie nie poradzi z małym lwiątkiem, proste.
Ponownie podejmowała temat córy Hewy, ale to głównie dlatego, że męczyła ją sprawa Furahy. On nie mógł tak wszędzie chodzić samopas, to nieodpowiednie dla młodzika w jego wieku.
Ruda ukazała kły w uśmiechu.
- Ręczę, że geny z drugiej strony również są odpowiednie. Lepsze by były lwioziemskie, prawda, ale dla przyszłych władców z pewnością się nadadzą.
Na kolejne jego słowa, królowa od razu wywróciła oczami.
- Mako, nie rozumiesz. Teraz ta moja "boczna linia rodu" stanie się główną. Skoro tradycyjna linia główna nie pretendowała do władzy, to moja przejmie tę rolę. A skoro moje dzieci z dużym prawdopodobieństwem obejmą władzę, to dobro moich dzieci jest zarazem dobrem stada.
Teraz jej szczerzenie kłów nie miało w sobie nic przyjemnego. Zawarczała w rozeźleniu, ale potem już z całych sił starała się opanować.
- Nie waż się tak o nich mówić! - Ledwo powstrzymała się przed wstaniem z miejsca. - Jak je poznasz, to pozbędziesz się tych mylnych wyobrażeń.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

#15
21-02-2016, 18:17
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Zobaczymy.
Ciekawe czy Vei też obawiała się, że sobie nie poradzi i dlatego dalej trzymała się Lwiej, czy może zależało jej na władzy. Prawdopodobnie obie z tych rzeczy.
- Wybacz mi, że powstrzymam swój entuzjazm co do twych zapewnień. Debatowanie o władcy jest teraz dość bezcelowe, czas pokaże czy twoje dzieciaki będą miały predyspozycje... No a jeżeli pojawi się ktoś lepszy to dla dobra Lwiej Ziemi wybierzemy właśnie jego, prawda?
To było kluczowe pytanie. Wedle jego obserwacji Vasanti Vei myślała przede wszystkim o władzy, ale zachowanie królowej w ostatnim czasie świadczyło, że rodzina jest dla niej równie istotna, jeżeli nawet nie ważniejsza. Najlepiej by było, gdyby dzieciaki rudej nadawały się na przewidziane dla nich stanowisko i żeby nie były wychowywane tylko przez królową, w przeciwnym wypadku wróżę stadu czarną przyszłość.
Wyprostował się i pokiwał łbem z politowaniem.
- Bardzo łatwo dorabiasz logikę do swych zamysłów... Proszę cię nie traktuj mnie jak idioty. A jak dalej to sobie umyśliłaś? Jeden z dzieciaków będzie przygotowywany do roli władcy, samiec prawdopodobnie. Twoja linia zostanie trzonem, a ze mną co? Obawiam się, że w przyszłości może przydarzyć mi się wypadek, ale po Lwich raczej to spłynie. - zamyślił się chwilę – A może moje obawy są przesadzone...?
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości