♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#1
13-02-2016, 01:37
Prawa autorskie: Malaika4

Byłam zmęczona. Czułam się tak, jak gdyby rozdeptało mnie stado bawołów, a mimo to, gdyby ktokolwiek zapytał mnie o to, dlaczego tak się czułam, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Jeszcze krótką chwilę temu znajdowałam się na terytorium Cieniowiska, rozmawiałem z Kiu i Belialem, a teraz znalazłam się tutaj. Drogę spędziłam w ciszy, o niczym nie myśląc, niczego nie czując. Znalazłam się w mojej grocie tuż przed wschodem słońca.
Przysiadłam wtedy przed nią, wspięłam się na jej strop, by obserwować budzący się świat. Ja również czułam się tak, jak gdyby coś obudziło się we mnie, coś, o czym dawno temu musiałam zapomnieć. Nie wiedziałam jednak, co to było, acz zdawałam sobie sprawę z tego przebudzenia. Pilnowałam, aby ten poranek był wolny od jakichkolwiek myśli - musiałam bowiem odpocząć po wędrówce. Nuru odszedł wczorajszego dnia, opatrzony przez szybko uczącego się Damaję, miałam więc odrobinę czasu dla kogoś, kogo kiedyś nazywałam sobą - kogoś, kogo kiedyś dobrze znałam. Uścisnęłam ją jak dobrego znajomego, a potem zaczęłam poznawać ją na nowo. Amulet ocierał mi się przyjemnie o pierś wraz z każdym moim oddechem.
W tak piękny dzień aż chciało oddychać się pełną piersią. Słońce właśnie wychyliło się zza linii horyzontu. Mrużąc oczy, uśmiechnęłam się szeroko.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#2
13-02-2016, 01:59
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Kto inny jak nie rudy przemierzał stadne ziemie o tej porze...? Dokładniej rzecz ujmując, kończył nocny patrol. Zdawał sobie sprawę z tego, że w termitierze większość kotów zapewne jeszcze drzemie... nie chciał ich budzić. Zdziwił go zatem widok, którego nie spodziewał się dostrzec o tej porze ( a szczerze to w ogóle, znając jej upodobania). A skoro już była okazja...
- Salve, Laju.
Odezwał się cicho z dołu - nie miał na celu wystraszenie lwicy. Znał ją nieco i wiedział, że potrafiła się zamyślić... chciał ją podpytać o kilka rzeczy i w końcu miał ku temu sposobność i czas. Tym razem nikt nie mógł im przeszkodzić w rozmowie.
- Nie masz nic przeciwko, że dołączę?
Kącik pyska uniósł się w lekkim uśmiechu. W wschodzie słońca było coś... niesamowitego i gdy tylko mógł, obserwował jego nadejście z najwyższego punktu w okolicy, w której się znajdował. Tym razem była nim właśnie grota medyczki.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#3
13-02-2016, 02:49
Prawa autorskie: Malaika4

Nie spodziewałam się zupełnie niczyich odwiedzin, a zwłaszcza o tej porze - nie wspominając już o tym, że stanął przede mną sam przywódca, we własnej osobie. Nie bez zdziwienia zeskoczyłam na dół, nie wypadało mi bowiem witać się z nim z góry. Stanęłam przed nim i skłoniłam się.
- Dzień dobry, panie. - Zaryzykowałam nieco mniej formalne powitanie, przywdziewając dla niego lekki uśmiech. - Przepraszam uniżenie za me zdziwienie, acz nie spodziewałam się gości, zwłaszcza o tej porze.
Ze względu na jego następne pytanie, uśmiechnęłam się nieco szerzej, kłaniając się raz jeszcze.
- Twa obecność w niczym mi nie wadzi, panie. - Odpowiedziałam grzecznie, a potem zrobiłam krok w stronę groty. - [b]Bardzo proszę, pozwól za mną.[B]
Wspięłam się więc tym samym z powrotem na swoją grotę, przysiadając w poprzednim miejscu. Wyglądało więc na to, iż będę mieć tym razem chwilę towarzystwa. Gdzieś w głębi serca wątpiłam jednak, by miało się to skończyć jedynie na obserwowaniu wschodu słońca, nawet tak pięknego.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#4
13-02-2016, 13:14
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Parsknął śmiechem.
- Nie dziwię się... reszta stada jeszcze śpi. Zapewne nie licząc Mayi.
Poczekał chwilę, aż samica wespnie się na pierwotne miejsce, po czym po kilku susach znalazł się obok niej. Źrenice samca zwężyły się, gdy spojrzał w kierunku pierwszych ostrych promieni. Kąciki pyska uniosły się w lekkim uśmiechu, a z pyska wyrwało się głębokie westchnięcie.
- Mógłbym tak siedzieć godzinami - mruknął cicho.
Nie było chyba drugiej takiej rzeczy, która pozwalała mu się tak wyciszyć. Skupiał się tylko i wyłącznie na tym, co widział i czuł. Wszystkie problemy zdawały się znikać...
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#5
13-02-2016, 15:14
Prawa autorskie: Malaika4

Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Reszta stada, choćby i dawno już przywitała się z nowym dniem, i tak nie postawiłaby tu swojej łapy. To dlatego byłam przekonana o tym, że Kahawian nie pojawił się tu przypadkiem, nawet, jeśli sprawiał takie pozory. Na razie jednak zdawał się unikać tematu - dlatego nie sama też sama go nie podejmowałam.
Wszak mówił jeszcze o przyjemnych rzeczach.
- Świat jest tym piękniejszy dla oka, im mniej czasu na zachwycanie się nim. - Odpowiedziałam Kahawianowi, czekając na to, co sama usłyszę w odpowiedzi. Czułam, że miałam rację co do jego zamiarów. O czym jednak chciał ze mną rozmawiać po tak wielu tygodniach ciszy?
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#6
13-02-2016, 20:36
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Okolony grzywą łeb przekrzywił się delikatnie.
- Chyba się zgodzę... choć nie w każdym wypadku.
Z pewnością nie zgodziłby się na taki punkt widzenia w przypadku lwiątek i tych, którzy na to nie zasługują. A reszta? To zależy.
W każdym razie nie chciał psuć im obu nastroju... przynajmniej nie przez kilka najbliższych minut.
- Starzeję się, ciężko mi to oceniać z perspektywy tylu lat.
W czerwonych ślepiach samca błysnęła nutka rozbawienia. Sam czuł, że momentami jest już zmęczony tym wszystkim...
Przymknął na moment ślepia, chłonąc z przyjemnością ciepłe promienie rozbijające się o rudą sierść, skupiając się na przyjemnym mrowieniu rozchodzącym się pod skórą. Spokój w czystej formie...
- Młody pokazał mi twoje malunki na ścianie... są niesamowite.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#7
13-02-2016, 23:03
Prawa autorskie: Malaika4

Po długiej chwili wahania zdecydowałam się nie odpowiedzieć - ani na jego słowa, ani na to ostatnie. Nie przyszło mi to lekko, jednak ten jeden raz nie miałam ochoty dłużej tego rozwlekać. Wiedziałam, że miał bardzo konkretny powód swojej wizyty. Nie chciałam jednak niegrzecznie zmieniać tematu, dlatego koniec końców sprowadziłam na pysk uśmiech i przymknęłam ślepia. Nie wiedziałam, czy potraktować tę wypowiedź jako komplement, czy też jako zapowiedź prawdziwego powodu jego wizyty tutaj.
Przesiedziałam też w ciszy kilka krótkich chwil, odezwałam się dopiero wtedy - obracając się do niego, kłaniając się nisko i przykładając łapę do piersi.
- Panie, wybacz swej służebnicy. - Zwróciłam na siebie uwagę, ważąc każde słowo. - Z całym należnym szacunkiem, ale wiem, że nie przybyłeś tu, aby rozmawiać ze mną o pogodzie. Czy mogę w czymś pomóc, panie?
Chciałam bardzo delikatnie popchnąć Kahawiana w stronę faktycznego tematu jego odwiedzin - nie dawał mi on spokoju. Dzień być może i zapowiadał się pięknie, ale nauczono mnie już nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Zwłaszcza, że spodziewałam się, iż właśnie w świetle wstającego słońca nawiąże się poważna rozmowa, od której wiele mogło zależeć.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#8
14-02-2016, 01:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Rubinowe ślepia z wymalowaną w nich łagodnością spojrzały na medyczkę.
- Nie mam czego wybaczać, Laju.- mruknął cicho.
Wprost przeciwnie... zgodnie z tym co zobaczył w grocie i o czym rozmawiał z córką i podopiecznym... to co zauważył w przeciągu ostatnich dni... to on miał za co przepraszać.
- Po prostu... zauważyłem, że ostatnio znikasz poza granicę naszych ziem. I - dodał szybko- nie mam tego za złe. Zastanawiał mnie tylko powód no i... chodzi o to, żebyś uważała na siebie.
Nie czuł się zbyt pewnie, rozmawiając z nią. Gdyby nie to, że cały czas podkreślała tą różnicę stopnia między nimi... łatwiej było by mu rozmawiać. Nie był w stanie do końca się rozluźnić. Nie chciał powiedzieć czegoś głupiego.
- Wiem, że ciężko jest się odnaleźć ci w naszym stadzie, a ja zawiodłem jako ten, który miałem się tobą zająć i pomóc w ogarnięciu tego wszystkiego. Przepraszam. Chciałem, żeby było inaczej.
Nie chciał obiecywać, że będzie lepiej. Chciał tego dopilnować i okazać czynami, nie pustymi słowami... Nie chciał też wykręcać się licznymi wydarzeniami, które miały miejsce - to w jego mniemaniu tylko pogorszyłoby sytuację.
Ogon samca przeciął powietrze, gdy ten przeniósł ciężar cielska z jednej łapy na drugą. Uśmiech w czasie tego krótkiego monologu gdzieś znikł, zastąpiony powagą i częściowym zamyśleniem.
- Nuru też zwrócił uwagę na twoją postać na malunku. Laja... czy ktoś ci zagraża? Boisz się kogoś lub czegoś?
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#9
14-02-2016, 10:42
Prawa autorskie: Malaika4

Wyglądało więc na to, że od samego początku miałam rację co do jego wizyty. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Podczas moich podróży musiałam dać się zauważyć Mai, Myrowi, Nuru lub komuś innemu. Może i dobrze się stało, patrząc na to, do czego to doprowadziło? Dziesiątki samotnych nocy i dni, spędzanych jedynie z moim Panem, w końcu doprowadziło do spotkania z samym władcą Zachodnich Ziem.
Ze względu zaś na to, że to on przychodził do mnie, nawet, jeśli byłam mu winna posłuszeństwo, uznałam, że czas na delikatności i mydlenie oczu dobiegł końca. Pan próbował zmusić mnie do opuszczenia tego stada i zakończenie tego wszystkiego raz a dobrze, ale nie zamierzałam tego robić. Miałam natomiast zamiar odpowiadać Kahawianowi szczerze i wprost. Byłam mu to winna bardziej nawet, niż posłuszeństwo.
- Proszę, nie martw się o mnie. - Odpowiedziałam z pełnym przekonaniem. - I proszę, nie zrozum mnie źle, panie, ale obydwoje wiemy, że masz lepsze rzeczy do roboty.
Zbudowałam sobie tymi słowami, cegiełka po cegiełce, krótką chwilę na pozbieranie myśli do kupy. Dało mi to wystarczająco dużo czasu na przygotowanie kilku następnych słów.
- Opuściłam terytorium Twojego stada z powodu mojej słabości. - Wyjaśniłam, wciąż się uśmiechając.
Wiedział, tak samo, jak i ja wiedziałam, że nigdy nie byłam, nie jestem i prawdopodobnie nie będę częścią tego stada. Miałam jednak wobec niego dług, którego nigdy nie spłacę i nigdy nie zapomnę. Zostawiłam jednak to słowo na później. Zamiast tego, rozjaśniłam trochę moją myśl.
- Zawiodłam Nyotę oraz Ragnara. Zawiodłam Rafikiego. Zabiłam Deriona oraz Ivy. Potrzebowałam chwili odpoczynku, abym mogła nieść to brzemię dalej, zanim złamałby mnie mój Pan. Damaja i tak nauczył się od Kahawy tak wiele.
W tym miejscu zrobiłam chwilę przerwy. Przymknęłam znowu ślepia, opuściłam delikatnie łeb. Było mi tak odrobinę lżej mówić. Nie wahałam się, nie plątałam się we własnych myślach i nie bałam się mówić prawdy - dotyk słońca i ta tak drobna zmiana jedynie pomagały mi powiedzieć Kahawianowi prawdę. Przede wszystkim, miałam pewność, że postępowałam słusznie.
- Podczas mojej nieobecności - kontynuowałam - w najmroczniejszym z miejsc, otoczona istotami, które powinny były mnie zabić bez pytania, pośród lwów i hien z Cieniowiska znalazłam iskierkę zrozumienia.
Spojrzałam na niego. Uśmiechałam się wciąż.
- Jestem ci winna podziękowania, Kahawianie, władco tych ziem. Dałeś mi pokutę.
Zamknęłam oczy.
- Nic już nie zmaże z moich łap ich krwi. Między twoim stadem a mną zionie wielka przepaść, to prawda. Nie chcę jednak jej przekraczać i nie chcę, żeby kiedykolwiek była przekroczona.
Czułam się, że każde słowo, które wypowiadałam z pełnym przekonaniem było niczym innym, jak kolejnym kamieniem na moim sercu, który wyrzucałam z siebie. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej - czułam się tak, jak gdyby było to moje własne lekarstwo na wszystko. Teraz wiedziałam już, że nie tylko słońce rozgrzewało mnie - to również we mnie, gdzieś głęboko tlił się ciepły żar. Zrozumiałam.
- Moja samotność, mój smutek, mój ból, mój głód i mój strach są najbardziej adekwatną pokutą za całe zło, które wyrządziłam.
Na chwilę przestałam mówić. Powiedziałam już wszystko, co powiedzieć chciałam. Nie było niczego więcej. Cisza. Słońce. Delikatny podmuch wiatru. Zapach lwa obok mnie. Nie zasługiwałam na jego towarzystwo, ale byłam pewna, że niebawem oddali się, pozostawi mnie znów samą. A ja po raz pierwszy od tak dawna... wyśpię się. Będę spać, uśmiechnięta. Wolna. Mądrzejsza, spokojniejsza. To wszystko było moje i nikt mi tego nie odbierze - nawet mój Pan.
- Odnalazłam mój spokój. - Zakończyłam temat, chłonąc przez chwilę budzący się poranek.
Wsłuchana w ciszę, w końcu spojrzałam znów na Kahawiana, kiedy powiedział mi o tym, że widział moje malunki. Uśmiechnęłam się szeroko. Jak mogłam podczas takiej rozmowy w ogóle myśleć o wypowiadanych słowach? Właśnie złapałam sama siebie na zaczynaniu zdania od "a więc" - i poświęciłam temu uwagę, którą w całości, od początku do końca powinien teraz posiadać Kahawian.
- Czyżby Nuru rozpracował, o co w tym wszystkim chodzi, mój panie? - Uśmiechnęłam się z prawdziwą radością. - To historia twojego stada na jedno pokolenie wstecz. Wtedy bowiem upadła Zła Ziemia, a Arto i Kami opuścili te tereny, dając początek Szkarłatnemu Świtowi: on zaś przeinaczył się w Zachodnie Ziemie.
Kahawian widział mój uśmiech. Gdyby wszedł do mojej jaskini, zauważyłby również, że nie było tam ani mojej podobizny, ani mego Pana. Nie należałam do tego stada; nie była to moja historia, acz moim obowiązkiem było ją spisywać. Tamto zaś... to była moja własna historia. Zignorowałam więc jego pytanie, w pełni świadomie zdecydowałam się na nie nie odpowiadać. Ona została zapisana w innym miejscu.
Z dala stąd.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#10
27-02-2016, 17:30
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Ze wzrokiem wbitym we wschodzące słońce, wysłuchał jej odpowiedzi czując, jak coś ciężkiego zsuwa mu się przez gardło by w końcu wylądować w żołądku. Było tak wiele tematów, na które mieli rozmawiać, a to wszystko wyszło w jednej rozmowie.
- Laja... nikt cię nie wini. Niby jak miałaś zawieść Dey i Bliznopykiego...? Zrobiłaś dla Nyoty wszystko co mogłaś i wszyscy jesteśmy tobie wdzięczni. Wszyscy wiemy, że nie wszystkiego da się wyleczyć... ważne jest to, że ulżyłaś jej w bólu.
Nie wiedział, jaki udział miał w tym udział Szary, ale nie chciał poruszać tego tematu. Tak samo nie chciał poruszać tematu Cieniowiska... to był jej wybór. Bolało go to, że to w obcych znalazła wsparcie, jednak wiedział, że było to wynikiem wyłącznie jego błędów. Ciężka łapa przetarła z lekka pokryty pyłem pysk.
- Śmierć Deriona była wypadkiem, Lajo. Ivy również... Nie oni pierwsi, i nie jedyni. Odczuliśmy to tak silnie z tego względu, że stali się częścią naszych historii.
Czerwone ślepia poszukały zielonych.
- Derion był moim najlepszym przyjacielem na tych ziemiach. Myślisz, że gdybym winił cię za jego małej śmierć, rozmawiałbym teraz z tobą? Przyjęcie do Zachodu nie miało być karą, nigdy tego nie chciałem. Zły jestem, że tak się stało i przepraszam za to.
Mógłby długo przepraszać. Bardzo długo... gdyby nie to, że to nie miało sensu. Liczyła się zmiana, nie puste słowa.
Nie umknął mu jej umyk... zgodził się przystać na jej grę. Powoli, z namysłem skinął łbem.
- Domyślił się, że to nasze stado. Nie był w stanie rozpoznać części z postaci... ja też nie rozpoznałem dwóch. Ale domyślam się, o co chodzi.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#11
28-02-2016, 12:21
Prawa autorskie: Malaika4

Tego samego dnia, w którym nie przyznałam Kahawianowi racji, miałam spotkać Kahawę. Ratela sprawiła siłą swoich słów, że rozmowa, którą odbyłam z władcą Zachodnich Ziem traciła wiele ze swojego znaczenia. To ona pomogła mi podnieść się z upadku, w którym trwałam jeszcze podczas rozmowy z nim. To ona wysłuchała słów, które niegdyś miały być skierowane do niego - pamiętałam bowiem dobrze chwilę, w której opuścił mnie. Rozumiałam, dlaczego to zrobił. Czułam jednak, że w tamtej chwili między mną, a Kahawianem zaistniał potężny mur - mur, którego nie próbowałam nawet przeskoczyć.
- Kahawianie. - Przerwałam mu spokojnym głosem, próbując przerwać również jego obwinianie siebie samego.
Nie życzyłam sobie, by tak mądry i dobry lew podejmował moje brzemię. Gdyby nie ja i moja głupota, Derionowi i Ivy nic by się nie stało, nie upomniałaby się o nich śmierć. Trafiła nie do tych lwów, do których powinna. To, co mnie spotykało było namiastką słusznej kary, którą powinnam była ponieść.
W tym wszystkim byłam jednak również pod wrażeniem odkrycia Nuru. To był bardzo bystry lewek, choć dostrzegałam w nim coś, co mnie przerażało. Jego oczy miały w sobie tyle zimna, jakby nie należały do niego. Otrzymał je po Nyocie, jednak w przeciwieństwie do niej, u niego były one tak obojętne, chłodne.
- To historia twojego stada, mój panie. Jeżeli nie wszystko jesteś w stanie rozpoznać, znaczy to, iż nie wypełniłam swojego zadania i ma historia nie jest zrozumiała. Proszę, pytaj, postaram się udzielić najlepszej odpowiedzi, jaką tylko potrafię.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#12
04-03-2016, 22:13
Prawa autorskie: MadKakerlaken

I w końcu miał okazję poznać historię tego stada. Dowiedzieć się, co spowodowało odwieczny konflikt między Zachodem (oraz jego poprzednikami) a Lwią Ziemią i zapewne pozostałymi stadami.
Z lekka zmieszanie legło na złotawym pyszczku Laji.
- Nie pochodzę z tych ziem, Laju... pochodzę z daleka... a jednak w końcu znalazłem się tutaj, wśród nieznanych mi historii. Przyjął mnie Moran, na kilka miesięcy przed swoją śmiercią. Na dobrą sprawę o niczym nie wiem.
Złote promienie już śmiało oświetlały jego pysk, gdy złożył swe cielsko na ziemi.
- Tylko dwa imiona z przeszłości dotarły do mych uszu, Arto i Kami. Brązowofutrą już spotkałem, ale nie nazwałbym naszych relacji... dobrymi. Ciężko mi jakkolwiek układać relacje z innymi stadami nie wiedząc tego, co o nas sądzą.
I to był jeden z licznych powodów, przez który starał się trzymać swoich braci i siostry na uboczu. Chcieli spokoju, tak jak wszyscy.
- Opowiedz mi proszę o tym, o czym powinienem wiedzieć.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#13
05-03-2016, 13:36
Prawa autorskie: Malaika4

- Jak sobie życzysz, mój panie. - Uśmiechnęłam się, skłaniając się nisko.
A potem opowiedziałam mu wszystko.
Opowiedziałam mu o tym, że Zachodnie Ziemie mają większy związek z Lwią Ziemią, niż mogło się to wydawać. Wspomniałam czasy Mohatu, a później Ahadiego i Uru, którzy wydali na świat tak ważnych dla historii Lwioziemców Mufasę oraz Takę. Wyjaśniłam dziwne prawo dziedziczności tronu, powiedziałam, dlaczego Taka przyjął później imię Skaza, oraz co stało się później. Podzieliłam się z nim historią o Simbie i Nali, o długiej wędrówce pośród cierni i śmierci, według gry o tron w wykonaniu Skazy. Wyjaśniłam w tym wszystkim rolę hien i dlaczego Taka się z nimi zbratał - a potem opowieść powiodła mnie w stronę dżungli, wesołych postaci Timona oraz Pumbyy, którzy wychowali Simbę. Przywiodłam również postać Rafikiego, który zawrócił go ze złej ścieżki, doprowadzając tym samym do bitwy o Lwią Skałę.
Później przyszło mi opowiadać o Zirze, Kiarze i Kovu. Zła Ziemia jako stado zaczęło istnieć właśnie dzięki Zirze, przeciwstawiającej się Lwioziemcom po śmierci Skazy. Opowiedziałam mu o wielkiej wojnie, o kwiecie miłości między Kiarą i Kovu, a także o późniejszym zjednoczeniu Lwiej Ziemi i Złej Ziemi, zroszonym krwią Ziry.
Później z odmętów historii przywiodłam postać Levisa i Satal, Kami, oraz dziesiątek innych figur z tamtego okresu. Opowiedziałam o ostatecznym zniknięciu władców Złej Ziemi i walce o władzę w wykonaniu tak wielu. Opowiedziałam o Malu Ombre, o powrocie Kami, o mrocznej roli Amarth Shetani Skoir-Arato, a później przeszłam do historii Arto i Shaida. Do opowieści o jego potomstwie i o przybranym synu, Moranie. O Akirze oraz Aresie. O Feliji, która wydała ich na świat. Opowiedziałam mu wszystko, aż do momentu, który już znał - w którym Maya powróciła na te ziemie, prowadząc ze sobą Akirę. Śmierci Morana niedługo później.
Wyjaśniwszy mu wszystko, zamilkłam, pozwalając mu przetrawić całość tej wiedzy.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#14
05-03-2016, 19:13
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Dłuższą chwilę mu zajęło, nim ponownie się odezwał. I nawet gdy już to zrobił, jego głos zdawał się z lekka... nieobecny. Podobnie jak spojrzenie, które tkwiło gdzieś za linią horyzontu. Ciemnobrązowa kita legła w pobliżu tylnych łap, co jakiś czas zamiatając drobinki piachu ze skały.
- To by bardzo wiele wyjaśniało.
Nie sądził, że dowie się aż tyle. Wszystkie niesnaski, błędy, wojny... wszystko układało się powolutku w całość. Wiedział już, co miała na myśli Kami i Chikja wytykając mu słabość. Im więcej teraz wiedział, tym bardziej był przekonany o słuszności tego co robił i co planował.
W końcu szkarłatne spojrzenie zwróciło się w stronę złotej lwicy. Kahawian pochylił łeb w dłuższym ukłonie.
- Dziękuję ci, Laju. Szczerze.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#15
06-03-2016, 12:57
Prawa autorskie: Malaika4

Podziękowanie nie było czymś, na co czekałam. Mało tego, nie ono było w tym wszystkim najważniejszym dla mnie, nawet, kiedy padły już te słowa. Przede wszystkim odczuwałam radość z tego, że moja wiedza w końcu przyniosła jakiś pożytek, komukolwiek. Zwłaszcza po tym wszystkim, co miało miejsce ostatnimi czasy. Tak wiele musiałam się nauczyć o życiu i o sobie w tak krótkim czasie - a czekało mnie jeszcze więcej, za przyczyną Kahawy, Ate... oraz Feliji. W tamtej chwili nie wiedziałam jednak jeszcze, na jak wielką próbę zostanę wystawiona i co przyjdzie mi czynić.
Skłoniłam się więc przed Kahawianem, nie przestając się uśmiechać.
- Zawsze do usług, mój panie. Czy jest coś jeszcze, co mogę dla ciebie zrobić? - Zapytałam, dopiero po jakimś czasie prostując się i podnosząc wzrok.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości