♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Duma
Konto zawieszone

Gatunek:Laine Płeć:Samica Wiek:6 miesięcy. Liczba postów:117 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 15

#61
04-01-2013, 15:21
Prawa autorskie: av; l - Malaika4, col - ComicScribe, obr - Cynek :3/Maciej Balcar

Ajris była dziwnie niezdecydowana, mimo tego że propozycja opuszczenia sawanny wyszła od niej. Duma zerknęła na Kleo, dając jej znak że same muszą się ruszyć - może to obudzi białą lwicę? Dum byłaby bardzo rada z jej towarzystwa podczas wędrówki.
Zdążyła już się dowiedzieć, że jedno kopyto zebry jest dłuższe od innych i że idzie wolniej, ale pomyślała że za nią nadąży.
I wystartowała, szybko znikając spod Kilimandżaro.

z/t
Światło księżyca
Ten wiatr, co trawy gnie
Te wody wzburzone...
To właśnie cały świat wokół mnie,
to wszystko czego chce,
co pragnę mieć, mam tu...
Kleosia
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra Płeć:Samiec Wiek:kilka miesięcy Liczba postów:24 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 30

#62
07-01-2013, 22:29
Prawa autorskie: SidSafari / Chotara / Oliver i Spółka - 'W Nowym Jorku'

Kleosia, zdawszy sobie sprawę, że została zupełnie sama na obcym sobie terenie, postanowiła niezwłocznie do opuścić. Niestety, nie zdołała dogonić Dumy, a Ajris udała się, nie wiedzieć czemu, w jeszcze innym kierunku... I znowu będzie sama! Gdzie Zagadka, gdzie jej kochana siostra...?!
Odbiegła czym prędzej, raz o mało nie upadając.

Z/t
Tiro
Gość

 
#63
08-08-2013, 16:16
Prawa autorskie: SidSafari / Chotara / Oliver i Spółka - 'W Nowym Jorku'

Po długiej wędrowce, Tiro postanowił zrobić sobie przerwę w końcu był w drodze już od 12 godz. Rozejrzał się, w okolicy nie zauważył żadnego lwa. Ani szczerze mówiąc żadnego żywego zwierzęcia. Usiadł i zaczął się zastanawiać skont bierze się ten ból w jego prawym uchu.
-Nawet nie wierz ile bym dał żeby wreszcie z kimś porozmawiać...- powiedział do pobliskiego drzewa. Gdy zrozumiał z kim, a raczej z czym zaczynał rozmowę.
-Na pewno nie mówiłem do drzewa tylko w jego stronę.- zaczął, tym razem do siebie
-W końcu nie jestem desperatem i nie muszę rozmawiać z drzewami...-uśmiechnął się do siebie.
-Przynajmniej na razie...-spuścił łeb w rezygnacji. Jeżeli nikogo nie spotka to pewnie zacznie rozmawiać z drzewami, opowiadać kawały kamieniom i psychodeliczne się śmiać. Gdy by tylko spotkał kogoś do którego mógłby gębę otworzyć i żeby ten ktoś mu odpowiedział...

-No dobra, komu w drogę, temu czas.-Wstał i odszedł na poszukiwanie towarzystwa... A także swojej przeszłości.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#64
29-12-2014, 22:25
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nie sądził, że w ciągu kilku godzin jego nudnego, samotniczego życia mogło stać się cokolwiek ciekawego. A jednak. Niedługo po opuszczeniu terenów Lwich, wpadł na samca, na którego najmniej spodziewał się w życiu po raz kolejny zobaczyć. Wędrował z nim... może dwa księżyce? Wystarczająco długo, by poznać i polubić starszego samca. Koniec końców wylądowali na terenach tej samej krainy. Kahawian nie miał czasu na rozmowę... śpieszyło mu się. W pysku delikatnie trzymał poranione lwiątko. Zapewne gdyby nie miał wobec rudego długu i gdyby nie fakt, że samotność zaczęła mu się dawać we znaki, w życiu nie zdecydowałby się zgodzić na to, na co się zgodził.
Teraz to on niósł lwiątko, uprzednio obiecawszy zająć się nim przynajmniej do momentu, kiedy ten nie wydobrzeje. Z logicznych względów oprócz wymiany imion, nie zdołali zbyt dużo porozmawiać. Teraz gdy dotarli na miejsce, może się to odmieni. Złotogrzywy delikatnie położył Tobo w cieniu skały.
-Chce ci się pić, jeść?
Uśmiechnął się minimalnie.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#65
29-12-2014, 22:46
Prawa autorskie: ja

Zasnął. Może i wciąż boli go to i owo, ale w pewnym momencie po prostu usnął będąc niesionym przez Kahawiana. Gdyby nie to, że cały jest poharatany zapewne mógłby wyglądać niewinnie. Jeszcze w trakcie wędrówki Tobo nie wie jaki los go czeka. Bo wcześniej był przekonany, że zajmie się nim Derion albo Kahawian, ale wyglądało na to, że będzie zupełnie inaczej.
Budzi się dopiero wtedy, kiedy rdzawy spotyka jakiegoś złotego lwa i przekonuje go by to on zajął się małym Tobo. Może najwyższy czas na zmianę imienia? Bystry umysł młodzieńca szybko wyłapał co się dzieje i jaki będzie przyszły los lwiątka. Nie wróci na Lwią Ziemię. Na pewno nie teraz. Nie zobaczy się już z Kifo i Chawą. Będzie musiał wieść zupełnie inne życie.
Kahawian zniknął nim Tobo się obejrzał. Nie zupełnie jeszcze wierzy, że jest tak daleko od miejsca, w którym go opatrywano. Jeszcze kilka chwil temu umierał w ragnarowym pysku, a teraz leży przy kimś zupełnie obcym. Dobrze, że chociaż w cieniu, bo jest dość ciepło. Podnosi wzrok na Tosę, jeszcze nie wie kim on jest i jak się nazywa, ale pytanie zarejestrował bardzo dobrze.
- Może i bym coś zjadł - mruczy pod nosem zerkając na obcego z dołu. - Wyglądasz jakbyśmy byli trochę spokrewnieni. - Przychodzi nagle Tobo do głowy. Może mu się zbytnio wydaje, ale może różnica polega głównie na kolorze ciała i nosa? I oczu? I... może mu się po prostu wydaje.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#66
29-12-2014, 22:57
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Samiec zamruczał coś cicho, po czym rozejrzał się dookoła. Nie czuł ani nie widział w okolicy bytności innych drapieżników. W takim razie...
-Guziec z mojego wczorajszego polowania znajduje się pod tamtymi krzakami, żeby innemu... gościowi... nie było łatwo go wyciągnąć.
Pazurem wskazał zarośla obok nich, zaledwie kilkanaście kroków dalej. Intensywny zapach ziół rosnących w pobliżu, doskonale ją maskował.
-Za moment przyniosę ci kawałek.
Po chwili uśmiechnął się szerzej i skinął łbem.
- Głównie przez grzywę. Uparty mógłby stwierdzić, że jesteśmy braćmi.
Nie chcąc zbytnio męczyć młodego, poszedł po zwierzynę. Udało mu się znaleźć spory, delikatny i smaczny kawałek. Nawet jeśli młody nie miał zbytnio apetytu, to to przynajmniej powinno ułatwić mu jego pochłonięcie. Zadowolony wrócił do Tobo, wcześniej kryjąc ponownie zwierzynę. Nie ma co, znalazł odpowiednią spiżarnię.
Położył kawałek mięsa ( w sam raz, żeby po zjedzeniu nie zabolały żebra) przed nosem fioletowookiego, a sam zwalił się krok dalej.
-Smacznego.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#67
29-12-2014, 23:06
Prawa autorskie: ja

Kiwa głową na znak, że rozumie. Nic chyba mu się nie stanie, jeśli Tosa odejdzie gdzieś na sekundę. Skoro zresztą sam twierdzi, że może na chwilę go zostawić, to chyba się nie myli? Choć na samym początku Tobo sądził, że złoty lew każe mu samemu po to iść po tym, jak wskazał gdzie jest łup. Na szczęście się myli.
- Albo, że jesteś moim ojcem - mówi nagle na wzmiankę o bracie. Stracił i ojca i brata, ale jeśli już ktoś miałby o to pytać, to wolałby udawać, że Tosa to jego ojciec. Tobo wciąż nie może pogodzić się z tym, że zawiódł Kibę. Jest święcie przekonany, że jego braciszek leży gdzieś martwy, albo skończył jako kolacja.
Na widok mięsa młody lekko się rozpromienia, ale tylko lekko. Zerka na dorosłego i skinięciem łebka dziękuje mu za posiłek. Potem liże wybrany fragment, który lekko ubrudzony jest krwią. Ale długo nie czeka i zatapia ząbki w mięsie. Już z kilka dni nie miał niczego w pyszczku.
Zerka na Tosę kątem oka.
- Jak masz na imię?
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#68
29-12-2014, 23:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Już otworzył pysk, ale zawahał się. W pierwszej chwili chciał nawet zaprzeczyć, że za młody... dopiero po chwili zorientował się, jak dawno opuścił tereny swego rodzimego stada. Minął rok. A więc... jakby nie patrzyć, wiekowo by się zgadzało. Z widocznym lekkim zaskoczeniem na pysku musiał się zgodzić.
- Zasadniczo masz rację.
Nie wiedzieć czemu, przypomniał mu się Sarev. Może dlatego, że musiał nim się zajmować...? W duchu uśmiechnął się do brązowawego nastolatka, który zagradzał mu drogę. Jeśli chodzi o podobieństwo między nimi, było zerowe. Zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu. Złotogrzywy nie raz podejrzewał, że być może jego młodszy brat był adoptowany. Byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że widział go pierwszy dzień po jego narodzeniu. Z zamyślenia wyrwał go ruch zauważony kątem oka.
Mrugnął w odpowiedzi i z satysfakcją oglądał, jak młody zaczyna pałaszować. Skoro zgłodniał, znaczy że było już z nim lepiej.
-Jestem Tosa.
Przedstawił się krótko.
-A ten kawałek sawanny od jakiegoś czasu służy mi za dom. Także nie będziemy musieli się nigdzie przenosić. Nie widziałem tu innych lwów.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#69
29-12-2014, 23:41
Prawa autorskie: ja

Ba, zdarzają się młodsi od Tosy rodzice a biorąc pod uwagę, że Tobo nie ma jeszcze nawet dziesięciu miesięcy, możliwe, że nikt nie poddałby wątpliwości tego stopnia pokrewieństwa między nimi. Ale Tobo postanawia pozostawić te rozmyślania za sobą.
Obecnie skupia się na jedzeniu, ale już po dłuższym czasie zauważa, że tylko na początku sprawia mu ono przyjemność. Potem szybko czuje się pełny, już zaledwie po kilku kęsach więc rezygnuje z jedzenia i kładzie się bardziej na boku. Jego życie ostatnio na prawdę dało mu w kość. Czuje, że jeszcze długi czas będzie odczuwał tego skutki.
Kiedy Tosa się przedstawia, Tobo waha się na moment. Chce się przedstawić, ale nie wie czy może Kahawian mu nie zdradził imienia lwiątka. Jeśli tak, to nie chce wyjść na głupka przedstawiając się zupełnie innym. Ale czuje, że musi zaryzykować.
- Jestem Koho - odpowiada z lekkim wahaniem w głosie.
Rozejrzał się po sawannie. Jednak nie może wstać, więc zobaczył tylko tyle ile widać w promieniu od głazu, pod którym leży. Ziewnął przeciągle. Robi się coraz goręcej.
- Nie masz stada?
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#70
30-12-2014, 00:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Widząc że ten na razie chyba się najadł, odsunął mięso nieco dalej. Nie powinno się szybko zepsuć w mocnym cieniu głazu. Nie zauważył chwili zawahania, jednak nieco się zdziwił. Zanim Kahawian oddał go w jego opiekę, powiedział mu kilka słów o nim, a między nimi imię młodego, które brzmiało zupełnie inaczej. Zastanawiała go przyczyna tej nagłej zmiany. Może po prostu mu nie ufał? Pewnie to o to chodzi. W każdym razie jako wychowany dyplomata, wolał nie zaburzać spokoju lwiątka, które póki co udało mu się zbudować. Skoro tak mu wygodniej, niech tak będzie.
- A więc miło mi cię poznać, Koho.
W pamięci też pojawił się skrót, którym nazywał swojego kilkudniowego mentora: Kahu. Kahu. Koho. Nawet podobnie... hm.
Źrenice zwęziły się maksymalnie, gdy samiec spojrzał w niebo. Powoli nadchodziła najgorętsza część dnia. Jeśli zacznie się robić za ciepło, zabierze To...Koho do groty w górze.
Jego pytanie natomiast nieco go zaskoczyło. Stado?
- Nie. Od... roku nie. Włóczę się to tu to tam... w międzyczasie poznałem Kahawiana. Jakieś trzy, może cztery księżyce temu znalazłem się tu. Co jakiś czas wkradałem się na tereny stad. Chyba Lwi spodobali mi się najbardziej. Ale nie chciałbym do nich dołączyć. Póki co.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#71
30-12-2014, 00:16
Prawa autorskie: ja

Tak samo To... to znaczy Koho nie zauważa raczej zdziwienia na pysku samca. Może to i lepiej, tak to by się speszył jeszcze i zmienił zdanie. Tak będzie mógł zacząć od początku, z nowym imieniem i nową przyszłością.
Nie zainteresował się raczej tym, że guziec został odsunięty na bok. Teraz raczej zastanawia się nad tym jak gorąco będzie tego. Jeszcze tego nie wie, ale szybko się na pewno przekona, że z takimi ranami w czasie upału jest tylko bardziej bezbronny. Zapach krwi będzie ściągał owady i zapewne nie tylko owady. Oczywiście o ile zdąży się przekonać. Na razie jeszcze cień pokrywa młodzieńca, ale cień zapewne będzie się przesuwał.
Spogląda na Tosę, który mu o sobie opowiada. Mruży oczy i marszczy brwi i zastanawia się nad czymś.
- Dlaczego od roku nie?
Po czym słyszy coś na temat Lwiej Ziemi i prycha z niezadowoleniem.
- Zanim zostałem ranny chwilę mieszkałem na Lwiej Ziemi - mamrocze.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#72
30-12-2014, 00:36
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Przesunął łapy, po czym złożył na nich łeb. Tak wygodniej.
- Czemu? To długa opowieść. W skrócie, ja i mój wuj który był królem, nie mogliśmy się dogodzić. Widzisz... moja rodzina jest nieco inna, jeśli chodzi o tradycje. Moi przodkowie zdołali opanować naprawdę wielki teren. Moja babcia podzieliła go na pięć części... czterema z nich władali jej synowie, w tym mój wuj. Jicho chciał przesunąć swój teren bardziej na południe, uniezależnić go od pozostałych części i zapewnić sobie większe bezpieczeństwo. Skryłby się w Strzelistych Górach... nikt by ich nie znalazł. Tyle że wtedy główna granica pozostałaby bez ochrony. Groziło to masakrą, z racji tego że nasze stado i stado zza Czarnej Dżungli były w stanie wojny. Próbowałem go przekonać, ale nie chciał słuchać... nie miałem wyboru. Musiałem odejść, inaczej zostałbym przegnany i nigdy nie mógłbym wrócić na którekolwiek z ziem należących do mojej rodziny. A tak...
Parsknął cicho.
-Ale nie chcę cię zanudzać historyjkami. Wybacz... wyszkolono mnie na dyplomatę i czasami za dużo gadam.
Jedno ze złotych uszu zwróciło się w jego stronę.
- Problemem Lwich jest to, że się nie pilnują.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#73
30-12-2014, 00:53
Prawa autorskie: ja

Tak słucha i słucha, ale dochodzi szybko do wniosku, że chyba niewiele rozumie, albo po prostu jest jeszcze na takie opowieści za mały, żeby się w nich połapać. Choć z drugiej strony, czy nie podobną historią nie jest to, co zdarzyło się między nim, Ragnarem i Kahawianem jakiś czas temu? Czy to nie jest jedna z tych historii dla starszych lwiątek? Choć z drugiej strony Koho chyba po prostu mniej teraz łapie przez ogólne osłabienie organizmu. Zresztą najadł się i teraz jego umysł wolniej nieco pracuje. Ale słucha. Nie umie sobie jednak dostatecznie dobrze wyobrazić tych krain, które zostały wspomniane przez Tosę. Góry, dżungla... No i zdecydowanie nie spodziewał się, że Tosa będzie tak wylewny. O Kahawianie w sumie nie dowiedział się niczego a Derion prawie wcale o sobie nie opowiadał. Z tego co pamięta, to jego ojciec również nie przepadał za "mówieniem". Jego nowy znajomy najwyraźniej lubi mówić. Może to i dobrze, przez to wydaje się bardziej przyjazny niż większość lwów jakie spotkał.
- Nie pilnują? - Nie do końca rozumie o co chodzi Tosie. Może o to, że gdyby ktoś pilnował Koho, wówczas nie wpakowałby się w to, w co się wpakował.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#74
30-12-2014, 01:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skrzywił się lekko.
- Widzisz, zazwyczaj bardzo trudno jest się dostać na tereny należące do jakiegoś stada. Mają strażników, którzy pilnują, by nikt niepowołany nie dostał się. Chronią przez to innych członków przed zranieniem chociażby. Albo pilnują lwiątek, by te nie znalazły się przypadkiem tam, gdzie nie powinny.
Przez chwilę patrzył spokojnie na Koho.
-Nigdy nie miałem najmniejszego problemu, by tam wejść. Widziałem dwóch samców. Tylko dwóch! A i tak żaden z nich nie zajmował się patrolem, tylko siedzieli tak naprawdę w centrum swoich ziem.
Fuknął zniesmaczony. Dla niego ( i zapewne kilku innych takich pasażerów na gapę) było to jak najbardziej na łapę. Nie musiał się zbytnio martwić. A i łatwo w końcu znajdował Cherry. Gdyby którykolwiek z wujków pozwoliłby sobie na coś takiego... raczej dziadek Jethro mimo wieku, przetrzepałby im skórę. Mimowolnie wstrząsnął się lekko. Widział go wściekłego tylko raz.
I więcej nie chciał.
Koho
Konto zawieszone

Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 90

#75
30-12-2014, 01:42
Prawa autorskie: ja

- No tak - pokiwał łepkiem. - W końcu mnie przyprowadził do nich jakiś obcy lew. No i poznałem tam tylko parę lwic i lwiątka. - nie umiał sobie przypomnieć żadnego innego lwa. Chociaż może? Może jakiś był... przez chwilę... na prawdę krótką. Chociaż może po prostu mu ktoś taki mignął? Chyba się już nigdy nie dowie.
Wtedy przypomina sobie o swoim ojcu, gdy tak Tosa mówi ciągle o "ziemiach". Chyba musiał przyznać, że to on raczej należał do takiej nietypowej lwiej rodziny.
- Hm... mój ojciec nie miał chyba żadnych ziem - mówi w zamyśleniu ale nie zatraca się w przeszłości. Zawsze mu się wydawało, że nie należy rozdrapywać starych ran, chociaż czasami dają mocno w kość. Teraz mówi o tym bez zająknięcia i bez niepotrzebnej uczuciowości. Odkąd stało się z nim to, co się stało chyba przestał opłakiwać swoich rodziców. Dotarło do niego, że nie ma sensu rozpamiętywanie tego. Wystarczy mu zwykła pamięć o tym, że żyli i na pewno bardzo go kochali.
Mlasnął parę razy całkiem głośno. Robi się coraz goręcej co skutkuje pojawieniem się u Koho pragnienia. Zerka znów na dorosłego.
- A jest tu choć trochę wody?
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites
She is the queen to me
We live in the sea that nobody knows
And that's how the story goes
[Obrazek: w7orqg.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości