♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Jae Barb
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:33 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 11

02-04-2017, 18:17

Poruszony czułością Mtego, Barb przystanął i spojrzał swojemu rozmówcy głęboko w oczy. Gdyby tylko krokuta wiedziała, o co takiego pyta!...
- Sens spoglądania w oblicze palącego słońca każdego dnia, powód, dla którego o poranku porzucam ciepło jego ogrzewającego mnie całą noc ciała i oddaję się chłodowi ostatniej kropli ciemności, ażeby przynieść mu do naszego legowiska świeże śniadanie, zanim jeszcze otworzy oczy, tak piękne, tak niewinne, podobne oczom młodej jałówki... Pytasz o najpiękniejszą istotę, jaka stąpała po tym paskudnym świecie, najbardziej niewinną. A ja odchodzę, ponieważ nie mogę znieść myśli, że gdzieś ją zapodziałem, że gdzieś nasze drogi rozeszły się i odtąd błądzimy we wzajemnych poszukiwaniach niby słońce i księżyc, które nigdy nie mogą spojrzeć sobie w oczy. Odchodzę, ponieważ niezdolnym do polowania, udręczony myślami o rozłące, ani do odpędzania sępów od resztek, które uprzejme, wielkoduszne zwierzęta pozostawiają takim jak ja...
Pod koniec swojej krótkiej mowy głowę miał lekko zwieszoną, uszy położone po sobie.
- Już nie słyszę tego wspaniałego pieska o lśniącej, nakrapianej sierści - wymamrotał cichutko - chyba twoi przyjaciele dopełnili jakże słusznego dzieła obrony swoich młodych. Tego, o którego pytasz, broniłbym tak samo jak wy swoje pociechy. Czy nie obrazisz się jednak, jeżeli zapytam, co chcecie zrobić z jego nadwyrężonym walką ciałem? - Podniósł głowę, spojrzał na Mtego bez nadziei w smutnych oczach.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-04-2017, 18:25 przez Jae Barb.)
Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

02-04-2017, 18:38
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Mtego słuchał poruszony opowieści lwa, opowiadał o tej osobie z jakże piękną mową, a sama ta istota pewnie była dla niego całym światem. Cóż samiec nie mógł tylko w tym momencie określić czy był to jego potomek, a może kochanek, tak czy inaczej było to ważne indywiduum... Z wypowiedzi też nie wiedział czy on nie żyje, a czy może zaginął.
- To musiał być ktoś naprawdę ważny... Ale musisz stawić czoła stracie, on... Pewnie by chciał abyś znalazł teraz szczęście w kimś innym... - Mtego założył że osoba ta nie żyje bo wydało się to bardziej możliwe, wtedy lew zadał mu pytanie, samiec zrozumiał o co mu chodzi:
- Zjemy. Bardzo chętnie bym cię poczęstował, ale musielibyśmy zapytać o zdanie innych, nie ja tutaj dominuję. -
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-04-2017, 18:43 przez Mtego.)
Jae Barb
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:33 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 11

02-04-2017, 18:57

- Ach, to bardzo, naprawdę bardzo uprzejme z twojej strony, radzić mi podobnie - zaczął z leciutkim grymasem uśmiechu w kącikach wywiniętego w podkówkę pyska - ale nie sądzę, bym był w stanie zanurzyć swoje serce w jakimkolwiek innym ciele ni duchu, nawet takim, które dorównywałoby szlachetnością Zdzieradowemu... - odparł, nieznacznie rosnąc, tak jak rośnie zwiędnięta roślinka, którą ktoś uraczył kapką wody, kiedy wypowiadał kolejne słowa. - Do tej pory jednak nie rozważałem, czego on mógłby chcieć dla mojego samotnego bycia na świecie po tym, kiedy odszedł, a może powinienem był... Może byłoby mi łatwiej, gdyby pozostawił jakąkolwiek wskazówkę...? Czy każdy zostawia takie wskazówki? Musiałem wobec tego coś przeoczyć, czegoś nie zrozumieć - emocjonował się coraz bardziej, wtem jednak usłyszał odpowiedź na postawione przed chwilą pytanie i w jednej chwili wstrzymał i w myślach, i na ciele. wszelki ruch. - Zjecie? - zapytał. Zaprzeczył ruchem głowy, machnął ogonem i usiadłszy przed Mtego, jak gdyby ten miał zaraz mu uciec, zgarbił się i gorliwie poprosił: - Och, kochany nakrapiany przyjacielu, którego imienia jeszcze nie poznałem, czy mogę w swoim imieniu, w imieniu Jaego Barba, prosić o to, żebyście nie zjedli jego przepięknej skóry? Jeśli pora deszczowa jest wam tak ciężka, że taka piękna psia skóra was uratuje, pomoże wam wyżywić rodzinę i młode, zrozumiem to, zrozumiem bardziej, niż ktokolwiek inny! Ale jeśli ta piękna nakrapiana skóra lśniącego zapowiedzią jutrzenki likaona jest wam zbędna i byłaby dla waszych żołądków tylko ciężkostrawną przekąską, byłbym wdzięczny... gdybyście... pozwolili mi... zabrać ją ze sobą.
Zwiesił głowę i rozpędził niemogące się na niczym skoncentrować spojrzenie pomiędzy swoimi łapami a łapami Mtego. Zawstydzała go własna prośba.
Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

02-04-2017, 19:11
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Mtego poczuł się trochę dumny, jego argument wydał się konkretny, a po twarzy lwa było widać że do niego przemówił.
- Nie musiał zostawiać wskazówek, jeśli kochał cię tak samo mocno jak ty jego, logiczne wydaje się, że tego by właśnie chciał. Rozumiem że wydaje ci się że nie znajdziesz nikogo mu równego, ale uwierz mi... Czas, on wyleczy rany, a jeśli Gaja pozwoli spotykasz kogoś na swojej drodze, może mniej idealnego, ale kogoś kto cię pokocha, a gdy ty sam poczujesz miłość, wtedy nawet jego wady będą dla ciebie idealne... Tak to działa, ale musisz przetrwać najgorszy okres... Dla niego. A moje imię to Mtego miło mi cię poznać Jae. -
Uśmiechnął się do lwa, a ten jeszcze sprecyzował swoją prośbę.
- Cóż... Skóra też jest jadalna, ale wcale tu nie głodujemy, jak dla mnie możesz ją wziąć, ale i tak nie mogę sam zdecydować. A powiedz mi chociaż na co ci ta skóra? - Zapytał jeszcze zaciekawiony.
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS
Jae Barb
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:33 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 11

02-04-2017, 19:35

Mtego mógł zobaczyć, jak pod wpływem jego słów Barb promienieje, jak wypełnia się żywotnymi sokami, które dotychczas ledwie pełzły przez jego osłabłe z powodu rozpaczy członki, jak jego oczy ponownie zaczynają skrzyć się, patrzeć, rozumieć. Mtego wiedział o miłości więcej, niż wiedział on sam - przeszło przez myśl Jaemu - wiedział o gojeniu się ran, spotykaniu nowych miłości i wadach drugiej połówki. Chociaż teraz, zbyt gorący niedogasłą jeszcze miłością ku Zdzieradowi, Jae Barb nie był gotów zgodzić się z tym, że będzie potrafił oddać komuś innemu swoje pęknięte wpół serce, brał tę myśl Mtego za dobrą monetę, za zapowiedź przyszłości, która nie jest tak straszna, jaką malowała się do tej pory.
- Och, powiem, oczywiście - zaczął zawstydzony, pąsowiejąc pod szarą sierścią na policzkach. Niesiony entuzjazmem poprzednich słów Mtego, nie miał trudności z oddaniem się nowej myśli, jakby ta była dlań tak samo ważna jak sprawa zaginięcia ukochanego. Teraz, dzięki krokucie, życie na powrót wypełniały barwy, od zieleni trawy, na którą Jae spoglądał, po stonowany błękit nieba nad jego głową, dotychczas szary, brudny i nieciekawy. - Jestem prawdziwym miłośnikiem piękna i jeśli jeszcze przed chwilą myślałem o tym, by wyścielić tą przepiękną psią skórką grób, który zamierzałem po oddaleniu się z tej pięknej dolinki sobie wykopać, tak teraz uważam, że mógłbym spróbować zacząć spacerować po sawannie przybrany w nią, piękniejszy niż zwykle, taki oto w tym nędznym, szarym przyodziewku - schowawszy brodę w kępce grzywy na piersi, potoczył wzrokiem po swoich przednich łapach. - Myślę, że to jedna z tych rzeczy, które zrobilibyśmy ze Zdzieradem razem, gdyby nadal ze mną tutaj był, sami dopadlibyśmy tego pięknego pieska i upiększyli nim własne ciała. Jeśli jest, tak jak mówisz, to nawet bez pozostawionej przez niego wskazówki jestem pewien, że tak właśnie by było - skonkludował z głębokim samozadowoleniem, ponownie podnosząc głowę i spoglądając w oczy Mtego z prawdziwie nieskończonym uśmiechem w rysach, do tej pory zdjętych śmiertelną chorobą rozpaczy. - Teraz będzie mi ona również przypominać o twoich słowach.
Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

02-04-2017, 19:50
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Mtego był uśmiechnięty, cieszyło go to że dał nadzieję załamanemu lwu.
- Rozumiem twoją sentymentalnośc, z chęcią oddam ci tą skórę, chodź za mną... Zapytamy resztę. -
Samiec ruszył w stronę przyjaciół, bał się lekko reakcji Kiu, ona jest dość nietypowa, ale może ulegnie, w każdym bądź razie trzeba spróbować, gdy był już wystarczająco blisko hien, zatrzymał się i głośno zapytał: - Przepraszam... Czy skórę tego likaona, moglibyśmy oddać temu przemiłemu lwu? - Patrzył niepewnie w stronę Ndevu i Kiu.
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS
Jae Barb
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:33 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 11

02-04-2017, 20:19

Jae podążył za Mtego bez wahania. W miarę zbliżania się do watahy hien nie tracił nic z radości, którą wlał mu w serce jego nowy przyjaciel, a była to radość na wskroś prostoduszna i nie poddająca się racjonalnej analizie, była radością Jaego Barba, tą samą, którą dzielił ze Zdzieradem, kiedy obdzierali z grzywy świętej pamięci FireLiona dawno, dawno temu. Coś się jednak zmieniło na jego rozjaśnionym entuzjazmem obliczu, kiedy dotarli na miejsce - Jae Barb przestraszył się, że inne hieny nie będą tak uprzejme jak członek ich klanu, którego miał zaszczyt poznać. Ich ociekające posoką pyski wprawiały w zakłopotanie samego Mtego, tak przynajmniej wydało się Barbowi, kiedy zatrzymując się obok niego, ukradkiem spojrzał w jego piękny pyszczek, wyrażający mieszaninę niepewności ze zwątpieniem. Jeszcze raz, ale tym razem dobitniej, usłyszał jego wcześniejsze słowa o tym, że to nie on podejmuje w klanie decyzje. Skoro więc tak się sprawy miały, mimo nieśmiałości, która spływała nań od czubka nosa po pędzelek ogona, Jae wychylił się zza hieny i zaproponował z forsowanym przez popłoch uśmiechem:
- ...abym mógł nieść przez świat wieść o waszych szlachetnych sercach...?
Kuanza
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:152 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 12

02-04-2017, 21:05
Prawa autorskie: Tło avatara: Disney Głos: Hearthstone Sygnatura: Zephyr, Vasante Vei & Soren

Gdy Loki skonał, Kuanza po prostu zaczęła zjadać jego łapę. Była zadowolona, że może w końcu zaspokoić swój głód. Co prawda mocny roślinny zapach skóry psa był odrobinę nieapetyczny, ale nie przeszkadzało jej to. Jak to hiena, wcale nie była wybredna.
Gdy usłyszała głos Mtego, podniosła się znad zdobyczy. Zdziwiła się, widząc, że nieśmiało wychyla się zza niego samiec lwa. No cóż, jeśli Mtego uważa, że on jest przemiły... trzeba się dobrze zachować. O co tu właściwie chodzi, dopyta się później.
Oblizała zakrwawiony pyszczek i odpowiedziała.
- Jeśli tego właśnie potrzebujesz, nieznajomy przybyszu, mi to zupełnie nie przeszkadza. A roznoszenie wieści o nas jest zbyteczne, przynajmniej ja tak uważam.  - Prośba była bardzo dziwna, lecz w sumie czemu by się nie zgodzić? Mają wystarczająco dużo jedzenia, nie muszą żałować jednej mało smacznej skóry.
- A wy? - zwróciła się do Ndevu i Kiu.
[Obrazek: kuanza4_by_salvathi_db96lqf_2_by_maisha_...b97sti.png] 
Umoja ni nguvu.
GŁOS
Persa
Konto zawieszone

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:9 miesięcy Liczba postów:43 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 5
Zręczność: 7
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 3

03-04-2017, 11:33
Prawa autorskie: Własne

Sytuacja bardzo zabawna, ale obecność lwa została przez niego zauważona dopiero, kiedy wraz z doczepionym wujkiem podszedł, aby zapytać o skórę likaona.
Persa nie spodziewał się, że mama tak szybko się z nim rozprawi i w szamotaninie nie zdołał wyprosić ją o zostawienie dla niego choć kęsa, który mógłby przyczynić się do bólu, lub śmierci intruza. Odskoczył, żeby żadna hiena przez przypadek go nie potrąciła i z bezpiecznej odległości wpatrywał się w tryskającą we wszystkie strony krew. Był zaskoczony i jednocześnie poruszony tą brutalnością, której był jedynie biernym obserwatorem.
Odwrócił łebek w stronę pytającej o przysługę krokuty i wtedy go dostrzegł. Stworzenie o grubych łapach, gęstym futrze i wielkim, rozlanym na pysku nosie. Brakowało temu grzywy, choć bujniejsze futro na szyi było wystarczającym dowodem, żeby to obce stworzenie zaklasyfikować jako zagrożenie. Persa cofnął się w stronę matki, nie spuszczając wzroku z lwa i zaczął warczeć.
-Lew mamo lew! Trzeba coś zrobić szybko!- piszczał strosząc futro i przebierając w miejscu łapkami.
Kiu
Konto zawieszone

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:5,3 lat (dorosła) Liczba postów:752 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 30

05-04-2017, 22:19
Prawa autorskie: lineart BlackNemera- podpis'/ awek -Trollberserker
Tytuł pozafabularny: VIP

-Wszystko dobrze- Powiedziałam samcowi i oblizałam pysk. To jego pokąsanie szybko powinno eis wyleczyć. Gorsze rany mogą spotkać każdego na polowaniu lub we walce. Do tej pory nie wyczuła ani nie zauważyłam lwa, dopiero pytanie samicy a potem sowa synka sprawiły, że spojrzałam na przybysza. Postawiłam ogon ku górze. Lew czy nie lew i an takiego gotów byłam sie rzucić jeśli ten stanowiłby zagrożenie. Ten był podejrzanie spokojny.
Zastrzygłam lekko uchem patrząc na lwa z uwagą i agresją. Tak byłam do nich mocno uprzedzona, mimo że dawniej nawet darzyłam ich sympatią.
-Jeśli szybko odejdziesz to bierz sobie resztki- Nie zależało mi na ciele likaona a jeśli lew szybciej wybędzie to lepiej.
-Spokojnie Persa, ten lew nie jest tak głupi jak likaon i nie będzie próbował sztuczek- Powiedziałam do młodego chcąc go tym samym upewnić, ze w grupie hien nie ma co bać się samotnego lwa.
[Obrazek: secret_santa_2017</em>kiu_by_nukotek-dbx812q.png]

 Głos *To mi w duszy graj

Nie ma tak dobrego mistrza, który nie trafiłby na lepszego od siebie
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-04-2017, 22:19 przez Kiu.)
Ndevu
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:224 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 81
Zręczność: 46
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 19

05-04-2017, 23:36
Prawa autorskie: Postać: Casanova-pl, Tło: Disney, Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Na szczęście Kiu nic nie było, ale Ndevu miał w naturze ciągłe martwienie się...
Gdy brat przeprowadził lwa, zdziwił się, jeszcze poprosił by ten, wziął skórę likaona? Dziwne, ale jaki Mtego by nie był, na pewno nie przyprowadziłby kogoś niebezpiecznego tak blisko Kuanzy i młodych Kiu, skoro on mu ufa to, czemu by nie pozwolić, Kiu też nie ma nic przeciwko... na jej słowa tylko przytaknął, patrząc na Persę.
- Cóż, jeśli masz taką potrzebę, to bierz! - Po tych słowach Ndevu usiadł i obserwował lwa, nie spodziewał się, by temu odwaliło i się na nich rzucił, ale zawsze warto mieć go na oku... po chwili dodał jeszcze roześmiany:
-Nieść przez świat wieść o naszych szlachetnych sercach? Haha! To nie konieczne, chociaż jak byś niósł pieśń o naszych szlachetnych sercach, to jak najbardziej, z chęcią bym zobaczył lwa śpiewającego o hienach! - Uśmiechnął się do przybysza, a zaraz potem puścił oczko do Kiu, po czym podniósł już odgryzioną łapę likaona i zaczął nią ją smyrać w bok.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-04-2017, 00:07 przez Ndevu.)
Jae Barb
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:33 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 11

06-04-2017, 01:01

Jae chciał odpowiadać każdej hienie od razu, kiedy ta wyrażała swoje zdanie na temat jego prośby, ich przychylność przytłaczała go jednak coraz bardziej i bardziej, tak że kiedy ostatni odzywał się Ndevu, on siedział obok Mtego, odchylony do tyłu, palcami przednich łap kręcąc jakieś fikuśne wzorki w sierści na swoim brzuchu, zupełnie nie wiedząc, jak podnieść wzrok z ziemi i jak ukryć przed krokutami pąs pod szarą sierścią na swoich policzkach. Zawstydzony ich przychylnością, nie oderwał wzroku od kępeczki trawy, którą upatrzył sobie przed paroma chwilami, ale odparł w końcu nieśmiało, miękkim, delikatnym głosem:
- Gdybym tylko potrafił śpiewać, śpiewałbym o was najpiękniejsze pieśni, jakie słyszała sawanna. Moje gardło jest jednak niewyćwiczone w śpiewie, ptasim czy lwim, ledwie nawet ryczę, wstyd przyznać... Ale dla was? Jeśli tylko znajdę pieśń przystającą do waszej szlachetności, słowa, które oddadzą waszą dobrotliwą naturę, zabiorę się za jej ćwiczenie najprędzej, jak będę mógł. Nie usłyszy jej nikt prócz mnie, nim nie wyćwiczę jej, tak że za każdą zgłoską stać będzie choroba mojego języka lub krtani, ale... ale dość już o mnie, o śpiewie - przerwał sobie. Dopiero teraz zdobył się na oderwanie wzroku od kępeczki, spojrzał przelotnie na agresywnie nastroszoną Kiu i dodał: - Już dostatecznie dużo waszej cierpliwości nadużyłem. To maleństwo słusznie denerwuje się moją obecnością - spojrzał na Persę, powoli unosząc ramiona - ale ręczę, że wasza wspaniałomyślność krępuje mnie nawet teraz, kiedy mogę z niej prawdziwie skorzystać, zabierając tę resztkę z waszego posiłku.
Powoli wylądował na ziemi najpierw jedną, potem drugą łapką, jak baletnica - od czubków palców. Ostrożnie wstał i skurczony oplatającym go skrępowaniem, położywszy po sobie uszy, a na pysk przywdziawszy ciepły uśmiech, podszedł do tego, co zostało z pięknie nakrapianego pieska, i przysiadł przy tym na moment. Hieny szybko wykonały swoją robotę, a tego, czego nie dokończyły, on zrobił za nie - tu i ówdzie odciął skórę od kości lub resztki mięsa ostrym pazurem. Lśniącą skórę chwycił w jedną łapę i przytuliwszy ją do piersi, wycofał się od hieniego stołu na trzech łapach.
Zatrzymał się i przez chwilę zastanawiał, co też powiedzieć. Nie chcąc niepotrzebnie przedłużać tej chwili, a z drugiej strony czując, że zawdzięcza klanowi coś więcej niż piękną skórkę, dodał tylko cicho:
- Życzcie mi, by i moje serce biło taką szlachetnością jak wasze.
Po czym, zażenowany swoją maleńkością moralną, odszedł.
zt
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-04-2017, 01:02 przez Jae Barb.)
Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

06-04-2017, 09:41
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Mtego był zaskoczony postawą Kiu, w sumie spodziewał się że wygoni lwa, cóż dobrze że się mylił. Ndevu jak zwykle próbował być zabawny, ehhh co te samice w nim widzą, kiedy lew skończył mówić, samiec tylko uśmiechał się do niego, gdy ten odszedł ze skórą, pomachał mu, odwrócił się w stronę towarzyszy i powiedział:
- Dziwaczny lew, ale w sumie nie taki zły... -
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-04-2017, 10:13 przez Mtego.)
Kuanza
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:152 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 12

06-04-2017, 16:04
Prawa autorskie: Tło avatara: Disney Głos: Hearthstone Sygnatura: Zephyr, Vasante Vei & Soren

Kuanza była zadowolona, że wszystkie hieny zachowały się nieagresywnie wobec przybysza. Patrzyła na lwa z ciekawością, pierwszy raz widziała, żeby kot posługiwał się tak sprawnie przednimi łapami - nie łatwiej byłoby mu po prostu wziąć tą skórę w zęby? Sposób, w jaki się wyrażał też był dość nietypowy... Jednocześnie jednak lew sprawiał wrażenie miłej i łagodnej istoty.
- Racja... Oby nie było w tym żadnego podstępu, choć nie sądzę, by był. Tak właściwie to dlaczego chciał od nas tą skórę? - odpowiedziała Mtego, gdy lew sobie poszedł. 
Po chwili zauważyła świeże zadrapania na grzbiecie samca. Podeszła do niego blisko, żeby się przyjrzeć.
- Co się stało? - zapytała, wskazując na nie.
[Obrazek: kuanza4_by_salvathi_db96lqf_2_by_maisha_...b97sti.png] 
Umoja ni nguvu.
GŁOS
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-04-2017, 16:07 przez Kuanza.)
Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

06-04-2017, 20:04
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Lew oddalił się na tyle, że grupa straciła go z oczy... wtedy Kuanza zadała pytanie odnośnie skóry:
- Dla ozdoby. Wiem to dziwne, ale czy lwy właśnie takie nie są? -
Mtego uśmiechnął się do ukochanej, ona zaś zauważyła ślady po pazurach lwicy, samiec szczerze powiedziawszy zdążył już o tym zapomnieć, dlatego sam skierował wzrok na swoje plecy.
- Aaa to? Spotkała mnie dziwna rzecz, pamiętasz tego małego lwa? Próbowałem z nim pogadać ale rzuciła się na mnie lwica i go porwała... mówię porwała gdyż wywnioskowałem, że to nie była jego matka... - Mtego przyjął poważną pozę i pojawiłsię na nim zamyślany grymas twarzy.
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości