♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Liadan
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#91
10-01-2013, 20:24
Prawa autorskie: malaika4

Pokraczna morda, równie brzydka jak jej.Jak miała nie rozpoznać braciszka którego równie mocno jak całą resztę rodziny kochała na swój własny pokręcony sposób, przypominający prędzej nienawiść niżeli miłość.
Szkoda także że plany Corttiago od samego początku były skazane na porażkę.Nie zdawała sie wyglądać na potrzebującą,a dopiero co umierająca. Trudno nazwać można było ją także i pięknością. Wciąż wyglądała tak samo jak za czasów gdy opuściła stado jakieś 3 miesiące temu. Szkaradna i chuda.
Bura morda samicy skrzywiła się na sam dziwek głosu, jaki zapewne nabrał szorstkości lecz dla niej dalej brzmiał tak samo pokracznie jak dawniej.Nie musiała unosić łba by wiedzieć któż to się na nią zwalił. Mocno poirytowana prychnęła , ogonem wymierzając cios w bok młodziutkiego samca. I wybacz koreczku, ale Liadan po tym jak została puszczona przez Shetani, nie leżała, nie siedziała, a po prostu stała. Na tle pokrytej złotem sawanny była nad wyraz widoczna. Bo po kiego miała by się niby kryć. Obiad uciekł, czarna zmora także zniknęła. Sama zapewne zaraz zebrała się gdyby nie spodziewany gość jaki..No właśnie , naparł na nią, sprawiając ze nim zapomniała smaku gleby, znów leżała.
I jak tu nie miała się nie rzucić na brata? Gdy tylko ten zeskoczył z niej,ale i zaczął swój wywód,wystawiając jej szargane już nerwy na próbę, nie wspominając że jest dość impulsywną osóbką, nie wytrzymała , rzucając się na s pewnością na zaskoczonego młodzika, ale i korzystając z okazji, sprawiała ze tym razem to on twardo wylądował na ziemi, z łbem przytrzaśnięta przez jej łapę.
-Zamknij się nim, moja cierpliwość się skończy-warknęła wyszczerzając zęby
[Obrazek: liadansygna_zpsca526d15.png]
Arham
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#92
24-01-2013, 01:00
Prawa autorskie: Chotara

Choć wędrówka o pustym żołądku była dość męcząca, w gruncie rzeczy nie uszedł daleko, kiedy posłyszał szum wody. Z początku myślał, że tylko mu się wydawało, ale kiedy zaczął iść w tym kierunku, odgłos się nasilał. Szary ciągle przyspieszał w miarę nasilania się szumu wody, co skutkowało tym, że niemal wpadł doń w biegu. Zmęczony, łapczywie zaspokajał pragnienie. Kiedy wreszcie oderwał się od rzeczki, zauważył, że Maoni jeszcze z nim nie ma. Zaklął w myślach. Miał nadzieję, że nie zawieruszyła się gdzieś znowu. W pierwszej chwili zamierzał czekać na nią cierpliwie, jednak widok małego stworzonka przechadzającego się nieopodal... Instynktownie odbił się łapami od ziemi z nadzwyczajną jak na ten stan siłą i wylądował na ofierze, przygważdżając ją do ziemi. Szybko pozbawił ją życia i za moment poczuł przyjemny, choć zbyt lekki w tej chwili, ciężar w żołądku. Co to tak właściwie było? Zmarszczył brwi w zamyśleniu. A, nieważne. Teraz można czekać na Szkarłatną.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#93
25-01-2013, 02:44
Prawa autorskie: Salvathi

W końcu dotarła tutaj i Maoni, ze znacznym opóźnieniem zresztą, jako że niemiłosiernie powoli się wlokła. Jakoś tak najwyraźniej wraz z kolorami wyparowała z niej cała pewność siebie, entuzjazm i energia. A może to było po prostu spowodowane z głodem? Jej szare oczy dostrzegły szarego towarzysza, po chwili zaś ujrzały niewielkie szare źródełko. Obok kilku szarych drzewek rosnących na urodzajnej szarej ziemi wśród bujnej, szarej trawy.
Nadal się ociągając podeszła w końcu do wcześniej wspomnianego źródełka, aby zaspokoić pragnienie, po czym wróciła do Arhama. Usiadła sobie przed nim i spojrzała na niego, zmuszając się na bardziej pogodny wyraz pyska. Nie chciała wprowadzać jakiejś nieprzyjemnej atmosfery.
- Co teraz robimy? To miejsce jest... fajniejsze od poprzedniego. - powiedziała, po czym rozejrzała się dookoła. No w sumie powinni cokolwiek zrobić, może dzięki temu chociaż trochę oddalą z pamięci te nieprzyjemne wspomnienia.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Arham
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#94
28-01-2013, 11:14
Prawa autorskie: Chotara

Z maską obojętności na pysku, skrywającą wewnętrzną troskę o znajomą, pozbawioną możliwości sycenia oczu pięknymi barwami świata, obserwował jej powolne człapanie. Zawstydził się swojej zachłanności i pośpiechu w dotarciu do wody. Powinien był iść w tym samym tempie, co ona, a nie głupio przyspieszać. Od razu rozeznał, co było powodem jej opóźnienia i chyba wolałby już, żeby czemuś się przypatrywała, pognała gdzieś za jakimś motylem czy czymś, zamiast po prostu wlec się ponuro.
Stłumił smutne westchnienie, podczas gdy ona piła. Zauważył, że gdy się do niego zwróciła, starała się uśmiechnąć... albo coś, ale przygnębienie najwidoczniej było silniejsze, a sztuczność jej wyrazu pyska biła na kilometr. No, przynajmniej sztuczność tego, co miał ukazywać, bo i ten właściwie oddający jej nastrój się przebijał, i był z kolei naturalny...
- Proponuję zjeść - powiedział, a w ułamek sekudny później brzuch mu zawtórował donośnym burczeniem. Lew zaśmiał się cicho. - No, właśnie...
Kątem oka zarejestrował jakiś ruch w zaroślach. Szybko, instynktownie rzucił się w tym kierunku. Ścigał małą antylopę, dopóki nie wczepił się w nią pazurami i nie zadusił. Maoni chyba mu pomagała, ale nie był pewny, zaślepiony amokiem polowania. Wkrótce ze smakiem pałaszował świeże, młode mięso i zachęcał Szkarłatną, żeby się do niego dołączyła.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#95
14-02-2013, 01:07
Prawa autorskie: Salvathi

Na jego słowa, Szkarłatna kiwnęła jedynie głową. Co prawda przez to wszystko zgłodniała i to nieźle, jednakże nie chciało jej się jeść. Nic jej się nie chciało. Instynkt jednak zadziałał i kiedy obok nich wyskoczyła antylopa, młoda lwica pognała za nią niedługo po swoim szarym koledze, pomagając mu też w niewielkim stopniu ją zabić. Uśmiechnęła się, już pewniej widząc efekt pogoni i nawet nie potrzebowała zachęcenia, sama i bez tego zaraz zaczęła pałaszować pożywienie z niemałym ożywieniem, a kiedy już się najadła, usiadła sobie obok, oblizując pysk i łapy, przy okazji czekając na Arhama.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#96
20-02-2013, 16:21
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Zamiast niego jednak w dolinie pojawił się zupełnie różny od Arhama osobnik. Frey leniwie szedł przed siebie, nie za bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Mruczał coś pod nosem, burczał, prychał - ogólnie wszystko wskazywało na to, że humor średnio mu dopisywał. Albo nawet bardzo średnio...
Zaraz jednak postawił uszy. Hej, czy to nie...?! Nie wierzę własnym oczom!
Prędko doskoczył do samicy.
- Maoni! Gdzieś ty się podziewała tyle czasu? My tu zdążyliśmy rozwalić Nową Północ, chwytasz to? Podbiliśmy stado! Jesteśmy najlepsi! - oznajmił z wyraźną dumą, czy wręcz pychą.
Na moment skierował wzrok na drugiego samca.
- A ten to kto? Jest z tobą? - spytał jeszcze, marszcząc nos w niezbyt zadowolonym grymasie.
Jak to tak, on się poświęca, naraża życie w walce z debilami, a ona szlaja się z byle szarakiem? Oj, nie podobało mu się to, wcale mu się to nie podobało. I nie omieszkał tego okazać, rzucając mu krzywe spojrzenie złotych ślepi.
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Arham
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#97
24-02-2013, 19:04
Prawa autorskie: Chotara

Oderwał się od resztek z zadowoleniem płynącym z zaspokojenia głodu. Z lekkim uśmiechem zaczął naśladować Maoni, a po chwili zauważył zbliżającą się sylwetkę lwa. Może od niego się czegoś dowiem?, pomyślał z nadzieją, nagle przypominając sobie o tym, ze zamierzali znaleźć kogoś, kto mógłby im opowiedzieć o losach Złotogwiezdnych.
Nie zdążył nawet otworzyć pyska, kiedy potok słów polał się od strony przybyłego. Kto to w ogóle jest? I o czym on mówi? Nowa Północ? Szary wysilał swą pamieć, ale nie mógł skojarzyć, żeby jego znajoma opowiadała mu o tym. A właśnie, ta dwójka chyba zna się lepiej ze sobą nawzajem, niż on z nią...
No, to taka miła jest reszta Szkarłatnych? Pięknie Maoni, w coś ty się wpakowała...? No, ale jeżeli naprawdę ich lubi, to jej wybór. Przecież nie wyciągnie jej siłą do... no właśnie, nawet nie miałby dokąd. Co, wziąłby ją samolubnie, żeby towarzyszyła mu w samotnej tułaczce po tych ziemiach? Ha, ha! Niedoczekanie. Chociaż pomysł nawet mu się podobał, jednak nie zrobiłby nic wbrew niej. Chyba. A może...? Nie, nie potrzeba jej nerwów, na razie należy zadbać, żeby w spokoju jej oczom wrócił kolor. Tak, to dobra myśl, nawet lepsza, niż porwanie od Szkarłatnych. Zaraz... co?! On naprawdę myślał o samotnej konfrontacji z obcym Stadem?! Omal się nie zaśmiał. Nie sam przeciw wszystkim, tylko po cichu, odezwało się jakiś głos, który mu się nie bardzo spodobał. Okej, nieważne, teraz trzeba zachować spokój i nie denerwować Szkarłatnej.
- Witaj, jestem Arham. Jakiś czas temu spotkałem ją przy wodospadzie, a raczej ona mnie. Gawędziliśmy sobie - odpowiedział spokojnie. - Czy dane mi będzie poznać twoje imię?
Może zachowywał spokój i względną powagę, mając za motywację zdrowie Maoni, ale w duchu bardzo go to bawiło, czego jednak nie zamierzał dawać po sobie poznać.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#98
28-02-2013, 02:59
Prawa autorskie: Salvathi

Nie usłyszała żadnych słów pochodzących od szarego, za to zdawało jej się, że słyszała głos... Freya? Na początku była nieco zdezorientowana, jednak gdy złotooki do niej doskoczył, na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- Frey! - wykrzyczała z radością, kiedy go zobaczyła. Aż dziwnie tak, dość długo się nie widzieli. Zbyt długo. Ale to wszystko przez tą dziwną sytuację. Ale zaraz. To on nie zauważył? Arham mówił, że jej oczy są szare, jakby ten dziwny małpowaty stwór zabrał ich kolor. No ale jeśli już ma normalne oczy to czemu widzi nadal wszystko na szaro? Może z czasem to się zmieni? Na razie jednak nie chciała nic o tym mówić, pewnie i tak by w to nie uwierzył.
Na wieść o podbiciu Nowej Północy, Maoni aż podskoczyła.
- Naprawdę? Szkoda, że mnie przy tym nie było. Ale trudno, teraz nikt nam nie podskoczy. - zaśmiała się. Co prawda nawet nigdy nie była na terenach tego stada, ale jakie to ma znaczenie?
- Czy to znaczy, że teraz ich tereny należą do nas? - zapytała jeszcze, kiedy sobie przypomniała, że on przecież też jej zadał pytanie. Postanowiła zatem od razu odpowiedzieć.
- Nie uwierzysz co się w tym czasie działo. Z Arhamem trafiliśmy do jakiegoś dziwnego lasu. Był bardzo gęsty, drzewo rosło prawie na drugim drzewie, jak się popatrzyło w górę to nie było widać nieba. Wszędzie chowały się takie wielkie, czarne ptaszyska, a dookoła panowała gęsta mgła. Trochę tam zabłądziliśmy, jednak spotkaliśmy kogoś. Był to szary lew ze skrzydłami i przepaską na oczach. Spotkałam też coś innego, jednak nie potrafię tego nawet opisać. Miało potwornie wielkie zębiska, czerwone oczy i się okropnie śliniło. Mówiło coś do mnie i... zaatakowało mnie. - powiedziała, po czym zamilkła nagle, jakby się nad czymś zastanawiała. Pominęła fakt, że ten czarny ze skrzydłami był ojcem Arhama, nawet zresztą o tym zapomniała. Przypomniało jej się jednak coś jeszcze.
- Ten dziwny stwór zachwycał się moimi oczami. Ten ze skrzydłami wytłumaczył mi, że to dlatego, że wszystko wokół było szare, dlatego go przyciągały... Teraz jednak nie wydaje mi się to zbyt prawdopodobne. Kiedy ten stwór mnie zaatakował, obudziłam się tutaj. To musiał być tylko dziwaczny sen. - zakończyła w końcu swą wypowiedź, ciągle patrząc uważnie na Świtowca. W sumie to już przestała rozpaczać nad brakiem kolorów. Zaczęła nawet myśleć, że od zawsze widziała tak, jak widzi teraz. Coś musiało jej się wydawać, to pewnie przez ten sen.
Na ostatnie jego słowa nie odpowiedziała, już ładnie i w ogóle wytłumaczył to szary.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#99
04-03-2013, 23:49
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Brązowogrzywy rzucił drugiemu samcowi krytyczne spojrzenie. Gawędzili? O losie, kto teraz wyraża się w ten sposób? Ile on ma lat? Na pewno więcej niż oni, a duchem to już w ogóle, uch, szkoda gadać!
Frey zmarszczył nos, po czym pokiwał łbem.
- Jestem Frey - oznajmił, zerkając z ukosa na lwicę. - Jak zresztą słychać.
Tu uśmiechnął się przyjaźnie do swej znajomej. Zdecydowanie wolał ją niż jakichś patałachów... W końcu była Świtezianką. A właśnie, ciekawe, skąd jest ten tutaj? Byle nie z Lwiej Ziemi, brr! Ale nie czuć było od niego tej ich irytującej woni, więc może nie jest aż tak źle...
- No, mamy kupę nowych terenów. Ale są zimne i w ogóle jakoś tak... Powiem ci szczerze, że wolę naszą oazę. I wiesz co? Dołączyły do nas dwie lwice stamtąd, Ajris i Nzuri. Nie pasują mi do naszego stada, no ale zobaczymy...
Otworzył szerzej oczy, słuchając jej opowieści.
- Zaraz, zaraz. O czym ty w ogóle mówisz? Jak lew może mieć skrzydła?
Zmarszczył brwi, kompletnie nie ogarniając, o co jej chodzi. Skrzydła to mają ptaki, a nie lwy! Lwy są za duże na skrzydła. Co ona za durnoty wygaduje? Ten Arham podsunął jej coś dziwnego czy co?
- Faktycznie dziwny ten sen - dodał z pewną dozą ostrożności, patrząc teraz na Maoni z pewnym dystansem w spojrzeniu, jakby uznawał ją za lekko stukniętą.
A może podczas tego snu przekręciła się na drugi bok i uderzyła się w łeb? Zawsze jakieś wyjaśnienie. Na pewno lepsze niż to, że coś podobnego miałoby wydarzyć się naprawdę... Przecież to bez sensu!
- Ja nie wiem, skąd ty masz takie sny - mruknął, próbując zdobyć się na choćby nikły uśmiech.

Tymczasem oczy Maoni odzyskały dawną barwę, a i świat stopniowo stawał się bardziej kolorowy... Konkretniej, w tym momencie wydawał się jej całkowicie niebieski.
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Rojna
Gość

 
16-03-2013, 21:56
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Zmęczone łapy po których spływał pot stanęły w tym miejscu po długiej wędrówce. Były to łapy czerwonej. Owej, która trochę łaziła po tym kontynencie. Może była młoda i głupia, no ale wysokie łapy musiały kiedyś przestać maszerować. Rojna, iż o niej właśnie mowa była wyczerpana kilkudniową wędrówką... To nawet cud, że jeszcze żyje. Reszta w jej wieku to dupy nawet nie ruszy, aby chociaż trochę pochodzić... Ale cóż. Była tym kim była i nikt tego nie zmieni.
Ziewnęła lekko i oblizała pyszczek ze krwi. Zjadła małe co nieco padliny, bo nie miała już siły na coś o nazwie "polowania", jak to nazywała. Nie było takie profesjonalne jak innych, no ale ona się jeszcze uczy. Ma dopiero rok... Ale co jej tam. Przecież w tak młodym wieku już chce być sama... No, na razie. Musi sobie jakieś stadko znaleźć, czy cokolwiek. Najlepiej Świt, iż ponoć jest takie stado. Miała cichą nadzieję, że kiedyś do niego dołączy... Pragnęła tego. Ponoć tam są złe istoty, a matka jej do takich chodzić zabraniała... Ach, jak ona lubiła łamać jej zasady. Bardzo.
I właśnie tam chciałaby zamieszkać... Może to nie teren Szkarłatnych, zbyt kolorowy, na takowy. No ale, chciała tylko odpoczynku i trochę wody.
Odsunęła się od grupki lwów błyskawicznie. Nie chciała z nimi być, mimo tego, iż ich nie znała... Może byłyby to miłe znajomości? A może są z tego stada, o którym tak marzy? Nie, niektórzy mają za miły wygląd... Ale nie należy sądzić o pozorach- taką właśnie zasadę miała głęboko gdzieś. I to bardzo. Nie poszukiwała nowych znajomości. Ale może na nią wypadnie? Nie chciała wiedzieć.
Woda i jebut na trawkę- to był teraz jej główny cel, który musiała spełnić. Otóż podeszła do zbiornika wodnego. Przykucnęła lekko. Jej język wreszcie dotknął wody od jakiegoś sporego czasu... Ach. Napiła się sporej ilości chłodnawej wody... Ach, ta szczęśliwa rozkosz.
Poszła w głąb wysokiej, lekko mokrej trawy. Klapnęła tam swój zad, po czym pacnęła się na mokrawych roślinach. Zamruczała lekko... Aj, wreszcie może odpocząć...
Ale nie można być takim jak dzieciak. Przewróciła się na brzuch, ułożyła łapy do drzemki niewidoczna wśród flory. Zielone ślepie i to drugie, iż błękitne zamykały się powoli żegnając spojrzeniem takową niebieskawą ciecz.
Zbudziła się po jakimś czasie... Około pół godziny spała w drzemce. Zbyt mało na zwykłego lwa, ale jej to mogło wystarczyć. Ponownie usiadła na zadzie zgarbiona z pustą, kamienną miną. Jej wzrok kierował się na jeziorko... Dużo cienia drzew padało na nią, iż spanko ułożyła sobie pod drzewem. Nie zauważona, oczywiście. Ponownie klapnęła się. Tym razem w pozycji siedząco- leżącej. Łeb spoczął na przednich łapach. Była trochę znudzona, no ale- chciała to miała- odpoczynek... On był teraz najważniejszy. Za jakiś czas znowu wyruszy w drogę w poszukiwania.
Na razie chciała zostać.
Arham
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

18-03-2013, 22:21
Prawa autorskie: Chotara

Frey? Nie słyszał przedtem tego imienia. Imion należących do dwóch lwic również nie. Poczuł, jak zainteresowanie tematem muska jego myśli, krąży wokół nich coraz bardziej natarczywie. Potrząsnął łbem, aby je odgonić - nie chciał zdobywać informacji od kogoś takiego, to zajęłoby zbyt dużo czasu, zważając na widoczną zarozumiałość Świtowca. Nie, potem spyta o to kogoś... no, kogoś zapyta. O ile nie zapomni. Na razie miał nieco inne priorytety, których bynajmniej nie wiązał ściśle z Freyem.
Sen?! Jak to: sen?! Spojrzał ze zdumieniem na przyjaciółkę - czy miał prawo ją nazywać tym mianem? - i pomyślał, że chyba sama nie wierzy w to, że to była jedynie mara. Że chciała to ukryć po prostu przed znajomym. Szary uniósł nieco wargi w delikatnym uśmiechu. Tak, to wyjaśnienie mu odpowiadało.
Wtem coś innego zwróciło jego uwagę. Zamrugał parę razy, ale nie! Wygląda na to, że oczy nie płatają mu figla.
- Twoje oczy są niebieskie! - powiedział tonem pełnym radości i zaskoczenia, chwilowo zapominając o obecności Szkarłatnego.
Kiedy oprzytomniał, uświadomił sobie, jak idiotycznie musiało to zabrzmieć w jego uszach. Przecież dla niego zawsze takie miała! Bo nie wyglądało na to, by w tym krótkim czasie zwrócił na to uwagę. Arham wydał z siebie cichy pomruk, co w istocie było wyrazem rozbawienia. Wybornie, teraz będzie pomyleńcem! Albo i nie...? Nieważne. W tej chwili liczyło się to, że Maoni odzyskała normalny wzrok. Taką miał przynajmniej nadzieję.
- Wybaczcie, lecz muszę się oddalić [b/]- powrócił do poprzedniego stylu mówienia. Poczuł naglącą potrzebę wyruszenia dalej, wydawało mu się, pochodzącą z samego jego jestestwa. -[b] Bywaj, niebieskooka, mam nadzieję, że nasze drogi znów się spotkają - pożegnał się z lwicą już ciszej i skinął jej łbem ze szczerym uśmiechem, a jego oczy mówiły "Bądź bezpieczna".
Odszedł w swoją stronę, oglądając się za siebie tylko raz, kiedy tamci już prawie nie mogli go dostrzec. Potem ruszył truchtem; na przybyłą nie zwrócił uwagi.

z/t
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

21-03-2013, 00:57
Prawa autorskie: Salvathi

Zaśmiała się na słowa Freya. Tu mu musiała przyznać rację, rzeczywiście ten jej sen był niesamowicie dziwaczny.
- Ale musisz przyznać, że był całkiem ciekawy. - odpowiedziała zaraz, uśmiechając się jeszcze szerzej. Normalnie by za nic czegoś takiego nie zdołała wymyślić.
Nagle poczuła się jakoś dziwnie. Cały świat zaczął zmieniać kolory. Przetarła oczy i zamknęła je na chwilę sądząc, że to jakieś zawroty głowy, czy coś takiego. Jednak kiedy je na powrót otworzyła, wytrzeszczyła ślepia na Freya ze zdumienia. Ej, co tu się w ogóle dzieje?
- Czemu jesteś... niebieski? Jesteś chory? - zapytała, mrugając ponownie kilka razy, jednak nic się nie zmieniło. Nie mogła się nawet cieszyć ze stwierdzenia Arhama, że jej oczom wrócił pierwotny kolor.
- Wszystko jest niebieskie. - odparła, z rezygnacją w głosie. Wtedy to też Arham ich opuścił, a zaraz przed tym zdążyła mu jedynie kiwnąć łbem na pożegnanie. Jakoś nie było ją stać na nic więcej. Kiedy Szary, a raczej teraz Niebieski znikł w zaroślach, na powrót przeniosła wzrok na Freya.
- Może to ja jestem chora? Najpierw widziałam wszystko na szaro, teraz wszystko jest niebieskie. - powiedziała niemal melancholijnym głosem. Niech on coś zrobi, no. Ona już nie wiedziała, co powinna uczynić. Arham ją już odwiódł od genialnego pomysłu poszukiwania tamtego dziwnego ogrodu, co jej więc pozostaje? Czy będzie zmieniać tak kolory do końca swojego życia?
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

24-03-2013, 20:50
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Uniósł brwi, patrząc za odchodzącym. Że cooo? Jakiś czubek z tego Arhama... A jakie mają być, przepraszam bardzo? Chyba nie tęczowe z różowo-brokatowym poblaskiem!
- Tak, ciekawy to na pewno - odparł, unosząc przy tym brwi.
Bardziej schizowy i dziwny, ale taki określenie też przejdzie.
- Maoni, może ty się połóż, co? Albo wody się napij, masz tutaj blisko...
Lew zwrócił wzrok na źródełko, by zaraz wyszczerzyć kły w złowrogim geście. Lwica! Obca! W dodatku o dziwnym kolorze i zachowująca się, jakby miała robaki w tyłku. Po kiego grzyba ona się tak kręci? Nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu? Na szczęście, teraz już chyba postanowiła pójść spać. Bardzo dobrze.
Na powrót skierował swe spojrzenie na Adeptkę. Niby wyglądała dość normalnie, tylko miała jakąś taką zagubioną minę. I w ogóle zachowywała się inaczej.
- Serio mówię - dodał niepewnie, jakby były jakieś wątpliwości.
Nieco go przerażała melancholia w jej głosie. Co tu się działo, hej? Dlaczego zawsze on musi dowiadywać się wszystkiego na końcu? I dlaczego ona gada od rzeczy, pytam się?! Przecież wcześniej wszystko z nią było w porządku! Oj, Frey, chyba jej jeszcze na tyle dobrze nie poznałeś... Biednyś.

Stopniowo Maoni odzyskiwała zdolność do normalnego widzenia, to znaczy świat stawał się coraz mniej niebieski, a coraz bardziej kolorowy. Czyżby wreszcie nadchodził koniec jej dziwnych problemów?
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

24-03-2013, 23:41
Prawa autorskie: Salvathi

Pokiwała głową, na jego słowa. Może to rzeczywiście dobry pomysł? Podeszła zatem do źródełka, które zresztą znajdowało się jakieś dziesięć kroków od niej, po czym spojrzała na swoje odbicie. Nawet ona była niebieska, ale może to przez wodę? Napiła się więc, po czym wróciła na miejsce i położyła, przymykając oczy. I wtedy to się wydarzyło. Zaczęły jej wracać kolory, a ona, oszołomiona, zaczęła mrugać wielokrotnie, dopóki się upewniła, że rzeczywiście tak się dzieje.
- Wiesz, naprawdę już mi lepiej. Może zjadłam coś, co mi zaszkodziło? Ale nieważne, już czuję się dobrze i nawet widzę normalnie. - powiedziała zadowolona, ale nie wstała jeszcze w obawie, że to jej powróci.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

25-03-2013, 18:41
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

- Skoro tak mówisz - odrzekł, choć nie był jeszcze do końca przekonany.
Na wszelki wypadek usiadł obok niej, co jakiś czas zerkając na śpiącą (?) nieopodal samicę. Nie wydawała się groźna, szczególnie że była od nich dużo młodsza, ale mimo to nie czuł się swobodnie w jej towarzystwie. Po co ona tu przylazła? Nie mogła gdzieś indziej?
- To może chodźmy do nas - dopowiedział, lekko marszcząc brwi. - Zaprowadzę cię do medyka albo chociaż odpoczniesz w oazie.
Naprawdę nie lubił przebywać wśród osób, którym nie ufał, a tamta lwica wyglądała i zachowywała się co najmniej dziwnie.
A tak swoją drogą, to oaza jest naprawdę pięknym miejscem. Po raz kolejny powtórzył sobie w myślach, że w najbliższym czasie koniecznie musi tam zajrzeć... A ciekawe, kiedy Maoni ostatnio je odwiedzała? Może da się namówić na spacer, o ile będzie w stanie chodzić.
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości