♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mel
Gość

 
25-03-2013, 20:31

Wolno wkroczyła w teren, dzisiaj nie miała specjalnie humoru.Ziewnęła ukazując ostre kły które tylko czekały by wbić się w ciało ofiary, i rozglądnęła się dokładnie za jakimś konkretnym towarzystwem, lecz nie dojrzała pary lwów bo chyba byli zbyt daleko, no cóż...Wyciągnęła się, nastroszyła sierść i ułożyła się wygodnie, no wręcz opadła głośno swoim olbrzymim cielskiem o ziemię. Łapy ułożyła tak by umościć na nich wygodnie swoją głowę, i tak też zrobiła.Mruknęła tak sama do siebie...
Rojna
Gość

 
26-03-2013, 07:55

Ślepia zwróciły się w stronę lwów. Ta była zaś znudzona, lecz wypoczęta, najedzona. Ba, wody także już nie chciała... No może ewentualnie potem. Potem, kiedy będzie opuszczać miejsce. Na razie nie miała ochoty tego czynić.
Jej oczyska- i zielone i błękitne- rozejrzały się po terenie. Może też jest ktoś taki jak ona? Oby. Chciała kogoś już poznać, mieć pierwszą ofiarę jej słów. Tych parszywych słów... No bo raczej nie miłych... Ba. No ba. A no właśnie... Tak, tak. Już miała punkt przed oczyma.
Była to biała lwica. Ale jakieś kamyki... Fioletowe. Brr.... Rozmyślała, czy do niej podejść... Nie zamieniała z nikim słowa od jakiegoś czasu, a chciała wreszcie usłyszeć swój głos. Może biała była troszkę daleko, ale Rojna mogła jeszcze ją ujrzeć.
Zadek jej ruszył w stronę nieznajomej samotnej. Jej kroki były powolne, a mina coś nie najlepsza. Pusta, kamienna. Niby ruszała w stronę wyjścia.
Cóż, przez wygląd lwicy, do której ruszała był nawet przyjazny. Fioletowe oczyska, białe futerko, dość ładna postura i ten blado-różowy nos... Wiedziała już co ma robić.
Mruczała coś pod nosem. Nastolatka była co raz bliżej nieznajomej. Wyraz twarzy się nie zmieniał. Walnęła w nią ogonem niczym biczem. No... Prawie. Gdyby trafiła to by tak było, ale ona mogła się przestraszyć... Ach, jak ona lubiła czasem dopiec takim białaśnym. U niej brakowało tylko blizny, aby mogła ją ominąć. Ona sama nie miała szramy, no ale kiedyś się zdarzy ją mieć. Oj, zdarzy. Tamtych ruszać nie chciała, wolała gnębić samotnych...
Szła dalej, nadal zgarbiona. Jej łeb zwrócił się do niej z dziwnym uśmiechem psikusa. Jak to ona, uwielbiała je robić takim. Nie znała jej wprawdzie, więc mogła być groźna, ale młodość czerwonej jest wszelką obroną na wszystko.
Jej kroki stawały się co raz bardziej powolne i mniejsze.
Mel
Gość

 
26-03-2013, 16:53

Podniosła łeb, dojrzała zbliżającą się do niej młodą lwicę.Przeszła do pozycji siadu i spojrzała na nią zdziwionym wzrokiem.Machnęła ogonem z wielkim rozpędem, aż było słychać świst.
-Dokąd zmierzasz?-spytała zaciekawiona.
Uśmiechnęła się milutko, by przekonać lwicę że nie ma wobec niej złych zamiarów.
Rojna
Gość

 
26-03-2013, 21:01

Jedynie co biała mogła na twarzy Rojny zobaczyć to znudzenie. Ale chytry uśmieszek był jednak nadal, choć mniejszy i mniej widoczniejszy. Jednak klapnęła mocno zadem o ziemię. Była blisko nieznajomej. Nieszczęsny wyraz twarzy powoluteńku ustępował, a oczyska nie opuszczały jej.
Jej pytanie... Cóż. Spytała się jej maluteńko o coś i to z uśmiechem. Odpowiedź już nawet nie trudna. Miała czasami czarniuteńki humorek.
-Do piekła.-rzekła swym lekko chrapliwym głosem Rojna.
Tak nazwała oczywiście stado zwane Szkarłatnym Świtem. Cóż... Z opowiadań można je śmiało nazwać tak właśnie.
Zgarbiona po krótkiej chwili dodała z żartobliwym, ale niechętnym, zburzonym uśmieszkiem:
-Idziesz ze mną?
No co... Może biała byłaby jej pierwszą ofiarą? Kto wie. Byłby niezły łup, na oko może mieć z jakieś dwa, trzy, a może i nawet cztery lata... A może i pięć? Nie jest to w tej chwili istotne, ważna byłaby ogromna różnica wieku. No bo... Ona miała już pełny rok. Pełny rok żyła... I nadal kochała czasem komuś dopiec, aby sobie poprawić humor.
Właściwie, chciała się jeszcze gdzieś kilka razy zatrzymać, więc mogła skłamać... Albo i nie. Bo nie wiedziała dokładnie, gdzie może być Świt. Na bank to nie tu, coś za kolorowo... Ale musiała gdzieś się zatrzymać, choćby na chwilę. Na krótką, choćby nikłą, ale chwilkę... Bo musiała naczerpnąć trochę wody, mięsa i co najważniejsze- sił. Musiała ich zaczerpnąć na dalszą wędrówkę... Do świtu!
Cóż teraz? Czyżby lwica miała zamiar podać swe miano, które Rojna i tak czy tam miałaby je głęboko w dupsku? Może o tym świadczyć uśmiech na twarzy tej o jasnym nosie. Ale sama czerwona nie chciała podawać swego imienia. Niech go nie zna, żeby nie gadała o niej potem jakiś bzdur... I tak była ona pierwszą lwicą jaką spotkała na tutejszych terenach tych oto stad. Wychowała się gdzieś daleko, bardzo daleko... Dalej, niż myślisz, lecz w Afryce.
A, no i sprawa ważna, o której wspomniałam wcześniej- co teraz? Jak przepłynie najbliższy czas w ich małym gronie? Może ktoś dołączy? Oby... Oby. I żeby to nie był lwioziemiec, choć... Byłoby nawet miło. Być bardziej dojrzałym od lwioziemców? Hm... Dobre pytanie. Może Świtowiec? A może jakiś Strażnik Niebios? Być może.
Czekała na odpowiedź śnieżnego osobnika.
Mel
Gość

 
26-03-2013, 21:47

Przekręciła oczami i wstała.I świetnie się wprost zaczynało!Przyglądnęła jej się dosyć uważnie, wyglądała na rocznika, nawet zachowywała się tak.No cóż, i jeszcze ze świtu, chociaż...A jednak lepiej nie!Rzuciła jej jedno ze swoich spojrzeń i mruknęła coś pod nosem.Uderzyła jeszcze raz ogonem, prawie jak biczem.
-Czyli do Piekiełka?Nie, dziękuję...Ja wybieram się do innego miejsca.-powiedziała odważnie i dość dumnie, co było u niej dosyć rzadko spotykane.
Wyciągnęła się, jej sierść nastroszyła się i wysunęły się dość ostre pazury, zrobiła kółko wokół lwicy a tak by się jeszcze raz przyjrzeć.Pewnie się jeszcze spotkają, czuła to a jej przeczucia nigdy ją jeszcze nie zawiodły.
Rojna
Gość

 
27-03-2013, 21:51

Cóż, chyba ta biała nie przejmowała się nią wcale... Trudno. Wyglądała na trochę starą... Być może jakaś zrzęda. Co z tego, że ona pacnęła ogonem jak biczem? Mało sprytne, Rojna była pierwsza.
"Do piekiełka?"- to było dziwne. Czyżby taka osoba jak ona nie odkryła, że chodzi o świt? A nie należy ich dawać w zdrobnienie... To było dziwne z jej strony. Być może i była starsza, ale czasem są ograniczenia. Zachowała się jak ostatnia dziwka... No trudno.
Jej wzrok był pusty, nic nie wyrażał. Przez jakieś kilka sekund trwało grobowe milczenie. Jednak przedłużyło się nieco.
Coś było zbyt cicho, jak na ten dziki kontynent, no ale... A co jej tam.
Nie było nic a nic do roboty. Nie zainteresowała ją ta lwica. Mel... Iż tak miała na imię. Miano było nawet troszkę dziwne, ale pasujące do lwicy. Była pierwszą poznaną na owych terenach, ale już Rojna musiała wiedzieć, że wędrówka musi się toczyć dalej i obiecywała sobie, że ruszy ten cholerny zad stąd czym prędzej, nabrała już sił i wszystkiego innego, czego pragnęła.
Lecz przez chwilkę zastanawiała się, gdzie może być Świt. Może go niedługo znajdzie? Nie chce się tak długo z tym pieprzyć. Po co. Chce tam trochę pobyć, odszukać władcę i dać sobie szansę na bycie w takim stadzie, jakim byli Szkarłatni.
Faktem było to, że nie znała władcy tamtego stada, do którego się niebawem uda. Może ktoś powie do niego, lub niej „królu”? A może jego postawa będzie świadczyć o jego wysokiej randze?
Obróciła łeb w stronę granicy tego miejsca. Wyprostowała się na chwilę, stała już na równych łapach. Koniec opierdalania się. Ruszyła prędko bez pożegnania.
Jej misja tutaj dobiegła końca.

z.t.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

27-03-2013, 22:59
Prawa autorskie: Salvathi

A ona nawet z tego wszystkiego nie zauważyła dwóch pozostałych lwic, jakie tutaj były. Zbyt duża ilość wrażeń na jeden dzień. Słysząc jego propozycję, natychmiast zerwała się z miejsca. Jak ona dawno nie była na terenach Świtu!
- Świetny pomysł! - odpowiedziała dosłownie krótką chwilę przed kolejnymi słowami złotookiego. Słysząc to, zmarszczyła nos, uśmiechając się kpiąco.
- Do medyka? Po co? Nie potrzebuję medyka, już jest wszystko w porządku. Ale co do oazy to świetny pomysł, uwielbia to miejsce! - powiedziała z zapałem. Zrobiła kilka kroków naprzód.
- To idziemy? - dodała jeszcze, zachęcając kolegę zamaszystym ruchem głowy, jak i swym stałym szerokim uśmiechem.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Mel
Gość

 
28-03-2013, 15:46
Prawa autorskie: Salvathi

Skinęła łbem na pożegnanie, i postanowiła pomyśleć o swoich sprawach.Chciała dostać się do stada, ale jak?Na pewno będą chcieli jakiś prezentów czy coś w tym stylu, o samej myśli wzdrygnęła się.No, może teraz im coś przyniesie, może jakieś małe kamyczki?Tak, chyba to dobry pomysł, no pomijając kamyczki...Może jakieś jedzenie, albo chociaż muszelki?W tej chwili uderzyła się łapą w głowę.
-Brawo Mel!Tak, na sawannie są muszelki!Głupia jesteś...-powiedziała tak sama do siebie.Podniosła swój zad, teraz trzeba było działać bo by tak się do wieczora zasiedziała.Rozglądnęła się ostatni raz i wybyła.

z.t
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

29-03-2013, 04:05
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

- To git, idziemy - odparł, zupełnie już się nie przejmując dziwną dolegliwością koleżanki.
Jak mówi, że w porządku, to w porządku, nie?
Podniósł się z miejsca, rzucając jeszcze jedno szybkie spojrzenie na obecne tu lwice. A jako że w ogóle go one nie interesowały, to trwało ono naprawdę niewiele. Spojrzenie złotych ślepi zatrzymało się na Maoni, kiedy to lew nadstawił uszu.
- Te, ale wiesz co? Albo mi się wydaje, albo ktoś ryczy ze Skały Skazy. Lepiej tam chodźmy, nie chcę wkurzyć Kami. Zresztą ostatnio spóźniłem się na zebranie... A ciebie to w ogóle nie było - wygarnął jej, marszcząc przy tym brwi, ale tylko tak na moment; już zaraz nieco złagodniał. - Dobra, chodź.
Nie, żeby miał jakiś wybitnie serdeczny charakter, tylko po prostu nie przepadał za złoszczeniem się na bardzo nieliczne osoby, które rozmawiały z nim dość regularnie. Jeszcze by przestały i znowu nie miałby do kogo pyska otworzyć... Nie opłaca się, już lepiej być choć trochę miłym dla niektórych.
Wybył, oglądając się, czy niebieskooka podąża za nim.

Z/t

A obraz świata widzianego przed Maoni zamglił się na moment, po czym szczęśliwie powrócił do normy. Ła, ile kolorów...!
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

29-03-2013, 22:45
Prawa autorskie: Salvathi

Kiedy Frey ostatecznie zadecydował, że udadzą się do oazy, ona już właśnie miała się odwrócić i poprowadzić, ale widząc, że ten nasłuchuje, z samej ciekawości sama wytężyła słuch. I rzeczywiście usłyszała ryk, a bez Freya zapewne nie zwróciłaby na niego uwagi.
- Tak, masz rację. Lepiej tam chodźmy. Nie chcę opuścić kolejnego zebrania. - odpowiedziała nieco zmieszana. Ciekawe, o co chodziło. I co było na poprzednim. Chociaż na to drugie pytanie już bardziej mogła odpowiedzieć. W końcu Frey mówił, że podbili Nową Północ, więc zapewne tego właśnie dotyczyło poprzednie zebranie. A teraz lepiej, jak już stąd pójdą.
Ze zdziwieniem zauważyła jeszcze, że kolory nabrały jeszcze większej głębi. A już myślała wcześniej, że zupełnie powrócił jej wzrok. Tak więc zadowolona podążyła za Freyem.

zt
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Liadan
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

17-04-2013, 00:26
Prawa autorskie: malaika4

Brak reakcji ze strony brata, zaś mnie nuda, kończy się tym ,że nie mam ochoty ciągnąc i tej akcji . Zabieram stąd Liadan. A Żeby odbyło sie to nieco fabularnie, powiedzmy że po prostu nie doczekując sie niczego, zlazła z Corka, nie widząc dalszego sensu wylądowywania na nim swojej frustracji.
-Nie wiele interesuje mnie to co sprawiło żeś tutaj przylazł, ale dobrze ci radzę, nie łaź za mną. Nie po to odeszłam by niańczyć jeszcze ciebie.
. -burknęła zniechęcona odwracając się do młodziaka zadem
-Wracaj do domu- sucho dodała ,po czym najzwyczajniej na świecie odeszła, nie oglądając się za siebie.

Z.t
[Obrazek: liadansygna_zpsca526d15.png]
Eleyna
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:214 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 69
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 28

16-05-2013, 23:57
Prawa autorskie: Linearty DragonFireNight i Malaiki pokolorowany przez Omarę

Po trawie zaczęła powolnym krokiem kroczyć biała lwica. Wyglądała na zadowoloną i szczęśliwą, o czym świadczył uśmiech malujący się na jej pysku. Miała swój powód do tej radości.
- Już wróciłam do domu...tato - szepnęła unosząc wzrok ku niebu, po czym przymknęła oczy. Oczami wyobraźni ujrzała swojego ojca. To sprawiło że uśmiech lwicy się poszerzył. Kochany tatuś...szkoda że go już tu nie ma.
Lwica miała na imię Eleyna i była córką pewnego ślepego lwa o imieniu Kew. A propos imienia...sama lwica nie wiedziała co takiego strzeliło jej do łba by zmieniać je na jakieś Shirlee, Shirley czy jakoś tam...nieważne. Z perspektywy czasu Eleyna uznała że to nie był zbyt dobry pomysł.
Gdy tylko ujrzała zbiorniczek wody, pomyślała o tym że nie dość że wróciła do domu, to i jeszcze zaspokoi pragnienie. W końcu chęć napijenia się po tak długiej podróży zaczynało dawać się jej we znaki. Od razu podeszła do źródełka, pochyliła się nad taflą wody i zaczęła chłeptać ją językiem. Wokół było tak cicho i spokojnie...
[Obrazek: 6gzw51.jpg]
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

17-05-2013, 15:30
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Hofu od dawna nie przekraczał granic Lwiej Ziemi. Przez całe dnie przebywał nad rzeką, w cieniu akacji na sawannie albo na Lwiej Skale. Zajęcia nudne i wyjątkowością nie grzeszyły. Nie wiadomo co dokładnie zmobilizowało samca do przekroczenia ziem swojego stada. Łapa za łapą, krok za krokiem szedł w bliżej nieznanym kierunku. Oczywiście nie pierwszy raz w swoim życiu przekraczał granicę. Leniwie szedł chociaż woda lejąca się z nieba w postaci deszczu mobilizowała raczej do szybszego przemieszczania bądź nie wychodzenia z legowiska, w tym przypadku jaskini. Złota grzywa samca była strasznie zmoknięta i opadała na jego niebieskie ślepia. W końcu po kilkunastominutowej trasie przyszedł pod samiutkie Kilimandżaro. Nie wiedział, że udał się w tak długą trasę. Kiedy zaczął rozglądać się wokół siebie zrozumiał, że nie jest tutaj sam. Jego wzrok zatrzymał się na białej sylwetce lwicy. Była od niego starsza jednak mimo tak kiepskiej pogody była dosyć wesoła. Hofu podszedł do niej bliżej i zatrzymał się naprzeciwko niej w odległości jakichś pięciu bądź sześciu metrów. Skinął jej łbem na przywitanie.
- Witam. Zachował jakąkolwiek kulturę i podszedł wolno do źródełka, z którego upił kilka łyków. Międzyczasie wciągnął odrobinę zapachu obcej do nosa. Nie przypominała mu żadnej znajomej woni. Jednak na ten moment powstrzymał się od zadawania jakichkolwiek pytań. Swój już i tak mokry ogon zamoczył w zbiorniku co jakiś czas spoglądając na towarzyszkę.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Eleyna
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:214 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 69
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 28

17-05-2013, 18:56
Prawa autorskie: Linearty DragonFireNight i Malaiki pokolorowany przez Omarę

Heh, czyżby biała nie zauważyła że z nieba padał deszcz i to dość mocny? Najwyraźniej. Była tak zamyślona że nie dostrzegła tych spadających kropli. Chociaż w sumie...taki stan rzeczy nawet jej nie przeszkadzał. Ona lubiła deszcz. Wielokrotnie pozwalała sobie niekiedy na spacery pod deszczowym niebem.
Gdy tylko skończyła pić i podniosła łeb, Eleyna ujrzała przed sobą nieznajomego jej lwa o złotej sierści i niebieskich oczach.
- Eemm...dzień dobry - odpowiedziała na jego powitanie miłym tonem głosu i przy okazji uśmiechając się lekko.
[Obrazek: 6gzw51.jpg]
Norion
Gość

 
17-05-2013, 19:27
Prawa autorskie: Linearty DragonFireNight i Malaiki pokolorowany przez Omarę

Leżał sobie pod drzewem, które okazało się świetnym schronieniem przed ulewą. Długi czas spał, śniąc o rozmaitych sprawach, mniej lub bardziej przyziemnych. A, że śnił już od dłuższego czasu, jego umysł powoli się wybudzał w sennego letargu, a zmysły zaczynały wyostrzać. W tym zmysł słuchu.
Otworzył leniwie oczęta, lecz nie potrafił jeszcze utrzymać uniesionych powiek, które ciężkie jak kamienie, znowu opadły zsyłając ciemność. Kilka minut trwało nim przegnał senność i rozbudził się na dobre. Ziewnął przeciągle obnażając białe kły i wywalając różowy jęzor.
Norion pomlaskał rozglądając się dookoła i znieruchomiał zauważając w oddali dwa osobniki jego gatunku. To była nowość.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości