♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

#91
03-07-2013, 21:49
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

- Bo ja wiem, czy to takie fajne? Chyba wolałabym widzieć jak wszyscy - odparła, by następnie odchrząknąć z zakłopotaniem.
Jak mu to wyjaśnić?
- Wiesz, wydaje mi się, że świat jest mały - zaczęła, wpatrzywszy się w młodego z niepokojącym błyskiem w oku.
W takich sytuacjach pojawiało się uczucie paniki, a wtedy lwica zaczynała odwalać. Uczyniła krok w stronę lwiątka, nachylając łeb ku niemu.
- Znałam Arto, znałam go od dziecka. Ale później też miałam z nim trochę do czynienia, poznałam Shaida i w ogóle...
Bezceremonialnie legła na brzuchu, wciąż nie spuszczając oczu z brązowego. Opanowywało ją dziwne odczucie, jakby miała zaraz wybuchnąć krzykiem, płaczem albo pustym, ponurym śmiechem. Jednak nic takiego się nie działo - tylko leżała i patrzyła.
- Nie znam twojego imienia, młody, ale coś mi się widzi, że wiem też dużo o twojej matce - oznajmiła, zniżając ton do szeptu. - Więcej niż ktokolwiek inny.
Niewyraźny, obłąkańczy uśmiech zawitał na jej obliczu, lecz tylko na moment. Zaraz potem wyrodna Lwioziemka wytrzeszczyła oczy i poderwała się na równe łapy.
- Cholera jasna!, to ja naprawdę mam dzieci! O masakra, co ja teraz zrobię?!
Rzuciła trwożne spojrzenie w prawo, a potem w lewo. Nikt nie widział, nikt nie słyszał?
Usiadła, starając się opanować oddech. Tyyylko spokojnie, będzie dobrze.
Nie, nie będzie.
- Jak się nazywasz? - rzuciła nagle, jak gdyby nigdy nic, znów uśmiechając się w ten sam specyficzny sposób co wcześniej.
Ciekawe, czy Ares już uciekł, czy zrobi to dopiero za kilka minut?
Ares
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#92
05-07-2013, 20:11
Prawa autorskie: Madkakerlaken

Stanowczo lwica przerażała go coraz bardziej. Oblizał powoli pysk, starając się wytrzymać natarczywe spojrzenie Feliji oraz walcząc ze sobą, by ponownie się nie cofnąć. Słuchał uważnie każdego słowa samicy, mając cichą nadzieję, że coś przynajmniej wyjaśni dziwaczne zachowanie Lwioziemki. Jedno ucho nagle powędrowało do góry, wychwytując przerażony krzyk beżowej. Rozdziawił pysk w niemym okazie zszokowania i zdziwienia.
-Ty jesteś... Moją mamą?-wymamrotał, mrugając kilka razy i błagając w myślach, by był to jakiś sen, jakiś koszmar. Ale nie. Nie był.
-Nie, to niemożliwe. Ja nie mam mamy. Nigdy jej nie mam i nie miałem. Kłamiesz.-syknął, mrużąc mściwie ślepia. Wiedział, że samica nie kłamie, ale nie mógł przyjąć do świadomości, że jego matka, która właśnie przed nim stoi- zdrowa, silna i w dodatku młoda lwica, jest ot tak sobie i nawet się nie przejmuje, że po świecie chodzą jej potomkowie. Jej, Arto i Shaida. Mimowolnie wysunął smoliste pazury i zaczął nimi grzebać w ziemi. Pytanie różnookiej mu nie umknęło, ale zastanawiał się, czy jest sens jej odpowiadać. Z resztą... A co tam, niech zna imię swojego dziecka. Niech żałuje, że oprócz tego nie będzie wiedziała o nim nic więcej i... Pewnie już nigdy nie będzie jej dane go lepiej poznać.
-Żadna lwica, która porzuciła swoje młode nie zasługuje na to, by je lepiej poznać. Dla Ciebie jednak zrobię wyjątek, możesz poznać chociaż nasze imiona. Potraktuj to jako... Łaskę z mojej strony. A nazywam się Ares. A ta "dwójka rodzeństwa, którzy mają sierść Arto", to Akira i Ailla.-dodał, patrząc na nią teraz, jakby była czymś ohydnym i niegodnym jego uwagi, nie ukrywając również grymasu zniesmaczenia.
[Obrazek: 2s8ifd5.png]
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

#93
06-07-2013, 14:57
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Lwica siedziała i wgapiała się w lwiątko z autentyczną trwogą. Ależ ono było stanowcze! I takie... Zdecydowane. I jak na nią patrzył... Felka poczuła dziwny skurcz w żołądku. Dawno niczego nie jadła, ale to chyba nie o to chodzi... Arto miał jedno niebieskie oko, którym potrafił wpatrywać się w dokładnie ten sam sposób. Ten tutaj czynił to za pomocą dwóch ślepi, co tym mocniej wzmagało nieprzyjemne uczucie niepokoju. Teraz to ona miała ochotę uciec jak najdalej, przestraszona przez własne dziecko.
- Ja...
Zamrugała kilkakrotnie, po czym spuściła wzrok w zawstydzeniu, co chwilę zerkając na syna. Jakkolwiek nigdy nie pociągała ją myśl posiadania potomstwa, teraz, gdy patrzyła na jedno z własnych młodych, wszystkie poprzednie odczucia jakby łapą odjął. Nawet w tak rozchwianej emocjonalnie istocie jak Fel tliło się to, co było zapisane w naturze każdej samicy - instynkt macierzyński. Wcześniej udało się jej go zagłuszyć, wypierając się faktu bycia matką, jednak teraz, gdy Ares stał naprzeciw, ciężko było nadal utrzymywać to przekonanie.
- Masz rację - przyznała przyciszonym tonem, a zaraz postawiła uszy i powtórzyła, już dużo pewniej: - Masz rację!
Uśmiechnęła się smutno. Nie zdobyła się na uczynienie jakiegokolwiek poważniejszego ruchu, jedynie siedziała i wpatrywała się w brązowego z pewnym bólem.
- Ale spróbuj zrozumieć, nie mogłam inaczej. Nie byłam partnerką Arto. Nawet nie jestem ze Świtu. Musiałam odejść, a nie mogłam wziąć was ze sobą, bo Arto nigdy by się na to nie zgodził.
Odchyliła uszy do tyłu.
- I bałam się. Odpowiedzialności. Tego, że nie podołam, że będę złą matką... Dlatego postanowiłam nie być nią wcale.
Wstała. Z niewyobrażalnym trudem powstrzymała się od ruszenia ku swemu dziecku, a zamiast tego cofnęła się o krok i odwróciła wzrok. Stała tak przez chwilę, drżąc na całym ciele.
Jedynie z jej pyska wydobył się przejmujący szept:
- Masz rację, Aresie. Nie masz mamy.
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

#94
07-07-2013, 21:40
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

- Mój brat miałby mamę, gdyby ta ruszyła głową i zrobiła wszystko, by móc obdarzać swoje dzieci miłością.
Te słowa doleciały do uszu matki i syna tuż sprzed krzaków rosnących za lwiątkiem. Sprytny Ares znakował całą swoją drogę, mającą rzekomo prowadzić do Złotej Skały. Kudłacz ruszył po śladach z gałązek, a kiedy trop w pewnym momencie się urwał, odebrał to jako oznakę nieoczekiwanych zdarzeń. Przypadł do gruntu i przez parę chwil obserwował rozgrywającą się przed swoimi oczyma sytuację.
Arto zapewne nie podejrzewał, że jedno z jego dzieci kiedykolwiek ponownie ujrzy swoją matkę. Morskooki pamiętał, gdy drżała ze strachu. Przeżycia tamtych dni musiałby być niezmiernie traumatyczne dla młodej matki, ale przecież z łatwością mogła znaleźć oparcie w przybranym lwim synu Wypłosza. Ten szedł teraz w jej kierunku - tym razem nie miał jej pocieszać, a zadawać jej ciosy.
- W Świcie miałaś rodzinę. Dzieci, dla których mogłaś żyć, dla których mogłaś być całym światem. Ojciec był im przewodnikiem, to prawda, lecz brakowało im drugiej ważnej rzeczy - ostoi. Kogoś, kto broniłby przed złem, utulił do snu, rozczulał miękkością swego serca. Ty im to odebrałaś. Ty, nikt inny.
Moran stanął za błękitnookim Świtezianinem, górując nad nim swoją jasną sylwetką.
- Dlaczego nie opuściłaś Lwiej Ziemi? Przecież nic tam nie masz. Nie ma tam niczego, co by cię trzymało. Na ziemi Szkarłatnych zostawiłaś jedyny sens życia, jaki winna mieć kochająca matka. Znalazłabyś pomoc.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

#95
07-07-2013, 23:53
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Czego jak czego, ale tego to się ona nie spodziewała. Nie pamiętała tego lwa zbyt dobrze. Kojarzyła kim jest, choć nie powtórzyłaby jego imienia. Za to zapamiętała co innego - jego pełne współczucia i spokoju spojrzenie. Gdyby nie on, może zupełnie sfiksowałaby podczas pobytu na Świcie.
Teraz od morskich oczu bił tylko chłód. Pod Feliją żałośnie ugięły się łapy. Oto stoi przed nią silny dorosły lew oraz własne dziecko, które jej nienawidzi. Pięknie.
Odchyliła uszy do tyłu. Nie chciała tego słuchać. Myślała, że już na zawsze odrzuciła błędy przeszłości - dlaczego muszą się odzywać akurat teraz, kiedy zdążyła się już całkiem pozbierać, odpocząć? Sądziła, że rozpoczęła nowe życie, z dala od Arto, że już nigdy nie usłyszy jego imienia... Co za cholera podkusiła ją, by udać się na wolne ziemie?
- Nie przeżyłabym tam długo. Jestem prawie ślepa - przyznała cicho, unosząc spłoszone spojrzenie na Świtezianina.
Czy jest teraz sens cokolwiek ukrywać? Ni w ząb. Jeśli zdecyduje się na wymierzenie jej sprawiedliwości na swój sposób, i tak nie zdoła mu się wymknąć.
- I... I byłam w szoku. Sam widziałeś. Poza tym, sama nie poznałam własnej matki. Jak ja mogłabym być dobrą matką? Pytasz o Lwią Ziemię? Mam przyjaciół. Najlepszego przyjaciela. Ufam mu bardziej niż sobie, a on nigdy nie wysłałby mnie na Świt.
Potok słów, jaki wydobył się z jej pyska, nie miał w sobie wiele ładu i składu. Skakała z tematu na temat, mówiła raz to, raz tamto, niekiedy zapominając, do kogo kieruje swoją wypowiedź.
- A wiesz, że mój ojciec był Złoziemcem? - dodała szybko.
Zamrugała kilkakrotnie, zdziwiona tym, co właśnie wyszło z jej pyska. Aż usiadła z powrotem, dyskretnie rozglądając się na boki. To już było zupełnie bez sensu, nawet jak na jej standardy. Nikt jej tego nie podszepnął? Na pewno? Hm!
Wtem jednak znów zdała sobie sprawę, kto właśnie przed nią stoi. Spuściła wzrok. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak głupio, chociaż teraz, kiedy mu odpowiedziała, zrobiło się jej troszkę lżej niż wcześniej. Oczywiście, bała się reakcji, ale chwilowo to uczucie gdzieś uleciało, ustępując miejsca kompletnie irracjonalnemu opanowaniu. To już był ten moment, kiedy obojętniało się na wszystko. Przecież gorzej być nie mogło...
Prawie wszystko. Ares... To jest jej synek! A ona to jego wyrodna matka! Jak mogła do tego dopuścić...?!
Ares
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#96
09-07-2013, 13:11
Prawa autorskie: Madkakerlaken

// Sorry za zaleganie miałam problemy z netem.

Gdyby nie jego brat, pewnie młody książę już by dawno stąd zwiał. Jakoś nie uśmiechało mu się towarzystwo lwicy, która go porzuciła niedługo po urodzeniu. Z resztą na własne życzenie. Machnął kilka razy ogonem i cofnął się między łapy Kudłacza. Tam czuł się bezpieczniej, a powinno być raczej na odwrót, ale nie o tym teraz mowa.
-Świt by ci pomógł, my jesteśmy jak rodzina, a nie jak ci Lwioziemcy.-parsknął z pogardą, lekko ryzykując, bo nie znał pochodzenia Feliji. Zgadywał, a emocje na pysku beżowej pokażą mu, czy dobrze odgadł jej przynależność stadną.
[Obrazek: 2s8ifd5.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#97
09-07-2013, 15:56
Prawa autorskie: ---

Echa lwiej rozmowy rozchodziły się wśród drzew, słyszalne już z samych krańców Doliny Lasu. No, przynajmniej dla uszu burka, zainteresowanego konwersacją od chwili, gdy dotarły do niego pierwsze, wyrwane z kontekstu słowa. Czym prędzej pospieszył tropem brata, by zaraz potem ujrzeć sylwetki kotów. Nie zwlekając, ruszył ku rozprawiającym mruczkom, by wyhamować koło Lwioziemki. Nie spodziewał się, że ta kiedykolwiek choć zbliży się do jego rodzeństwa, a słowa Aresa zadziałały niczym impuls. Dla Feliji nie było miejsca w rodzinie Arto, a wszelki kontakt należało zerwać, natychmiast. Samica nie była im do niczego potrzebna. Wszelkie ziarno wątpliwości należało wykorzenić, nim na dobre się rozrośnie.
-Wynocha. -zimny, stanowczy ton, który dobył się z jego pyska zadziałał sugestywnie. Straciwszy wszelkie zainteresowanie lwicą, hiena rozejrzała się zdezorientowana, szukając okaleczonej mordy. Dopiero po chwili zrozumiał, że Tata nie stał nigdzie obok, a przemówił przez niego. Na powrót przybrał pewną postawę, starając się przysłonić płomyczek dumy, rozpalony gdzieś tam w środku. Gdyby Arto to usłyszał!
-Już. -warknął, obchodząc Lwioziemkę, by stanąć u prawicy Morana. Zainicjowała spotkanie rodzinne, chyba umknęła jej pewna sprawa. Nie należała do Rodziny.
Ares
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#98
11-07-2013, 10:44
Prawa autorskie: Madkakerlaken

Makali!-palnął w myślach, powstrzymując się przed cichym okrzykiem zdumienia. Jak to się stało, że znalazł go również drugi brat? Czyżby go śledzili, nie ufali mu? Moranowi zostawił ślady w postaci strzałek, lecz o Makalim przy tym nie wspomniał. Przechylił łeb w bok i spoglądał teraz po kolei na każdego. Nie. Po prostu nie.
-Mam dość.-rzucił głośno, marszcząc gniewnie nos i mocno zaciskając przy tym ślepia. Fuknął głośno, chociaż sam nie wiedział do kogo kierował, ów wyraz złości. Rzucił tylko spojrzenie Makalemu, jeśli chce niech idzie z nim. Niestety nie mógł uczynić tego samego w stosunku do Morana, bo ten stał nad nim, więc zrezygnował z jakichkolwiek prób kontaktu, jeszcze beżowa za nimi polezie i co będzie. Warknął głośno i odwrócił się, idąc wyniosłym lecz lekko napiętym krokiem w stronę zarośli. Potem zniknął z zasięgu oczu tu obecnych, a jedyne co świadczyło o jego obecności w tej okolicy, było szemranie krzaków.

zt
[Obrazek: 2s8ifd5.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#99
11-07-2013, 10:56
Prawa autorskie: ---

Ignorując Feliję, potruchtał za brązowym, czując, że jego obecność będzie mu w tej chwili bardziej potrzebna niż Moranowi. Tego drugiego trącił tylko nosem, rzucając lwu znaczące spojrzenie. Chodź.
Za chwilę hiena zniknęła wśród zarośli, licząc, że i Moran postąpi podobnie. Zbyt długo burek zwlekał z tym spotkaniem.



zt
Moran
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 88
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 29

11-07-2013, 14:12
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken

- Myślę, że moi bracia wypowiedzieli się wystarczająco jasno - odparł wreszcie, gdy został sam na sam z Lwioziemką o dwubarwnych oczach. Żaden z synów Arto - biologicznych i przybranych - nie miał zamiaru tolerować wyrodnej matki w swoim towarzystwie. Nie była jedną z nich - i to na własne życzenie. Gdyby starała się wtedy nie stracić kontaktu z lwiątkami, zyskałaby chociaż poparcie samego Morana. On nie widział żadnej przeszkody, która parę miesięcy temu miała rzekomo stać na drodze między Feliją a młodymi. Lwioziemski przyjaciel? Która rodzicielka przedkłada przyjaźń nad miłość i szczęście swojego potomstwa? Który "przyjaciel" nie stoi u boku bratniej duszy, gdy ta musi wybierać miedzy nim a dziećmi? Gdzie teraz jest, do kurwy nędzy?
Pogardliwy warkot wydobył się spomiędzy warg Morana. Koniec tego cyrku. Bez pożegnania odwrócił się i wybył, kołysząc nerwowo ogonem.

zt
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

15-07-2013, 14:39
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Potrząsnęła łbem w otępieniu. Tego było za dużo, zdecydowanie za dużo jak na jedną słabą lwicę.
Podniosła się z miejsca, po czym uważnie omiotła wzrokiem okolicę, by przekonać się, że już na pewno nie ma tu żadnych innych Świtowców. Skąd ich się tu tyle wzięło?
Przełknęła łzy, które mimowolnie ściekły po jej obliczu i odeszła czym prędzej.

Z/t
Terani
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku. Liczba postów:14 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 58
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

04-08-2013, 08:24
Prawa autorskie: Seetene.

Po dość nietypowym zdarzeniu pewna brązowa lwica chciała zawitać gdzie indziej, w jakieś piękne miejsce. Mimo swego ohydnego wyglądy Terani jednak lubiła piękno przyrody, iż to jej łapy dotknęły tego miejsca. Chciała teraz pobyć sama tylko chwilkę, potem mogłaby z kimś normalnym ewentualnie porozmawiać. Nie słyszała żadnych głosów, tupotów i innych odgłosów świadczących o tym, że ktoś tu może być, kiedy szła zabłąkana w stronę tych terenów. No może nie zupełnie zabłąkana, choć.. Była tu pierwszy raz.
Ta, co zwano kiedyś Terrą wyłaniając swą wychudzoną sylwetkę na chwilę zatrzymała się, aby nadstawić uszu, czy nikogo nie ma. Było zupełnie pusto. Nic. Cisza. Lwica rozejrzała się wokół, czy na pewno jest sama. I była… No, przynajmniej nikogo nie zauważyła. Szczerze? Prawie nic jej to nie obchodziło, czy ktoś może teraz być. Wydaje się być tu pusto.
Chyba.
Terani beztrosko podeszła do skalistego brzegu, aby się przypatrzeć lśniącej tafli wody. Usiadła na jednym kamieniu, wpatrując się w międzyczasie w swoje paskudne odbicie. Miała cichą nadzieję, że będzie słonecznie. A tu co? Zachmurzone niebo, jakby miało się zapowiadać na deszcz… A z resztą. Co jej tam. Niech na nią popada, przynajmniej będzie sama. Potem się uda do jakiejś jaskini się schronić, jakby miała być jakaś burza. Nie bała się jej, lecz skutki mogą być tragiczne - śmierć…
Zielonooka nadal się wpatrywała w swoje odbicie jak jakiś stuknięty kołek.
Może ktoś przyjdzie?
Śpioch
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:43 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 35

04-08-2013, 12:47
Prawa autorskie: tapeciarnia/Karolla007

Nad Doliną lasu pojawił się Śpioch. Był tak głodny i spragniony wchodząc na skalisty brzeg nie zważając na zagrożenie z strony lwa. Zgłodniały zszedł na dól ostrożnymi krokami. Zanurzył pysk w chłodnej wodzie lekko pojękując.
[Obrazek: 33w83tz.jpg]
Terani
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku. Liczba postów:14 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 58
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

04-08-2013, 21:02
Prawa autorskie: Seetene.

Brązowa wpatrywała się w swoje paskudne odbicie jak w jakieś wielkie, niespotykane zjawisko. Jednak nie miała nic innego do roboty; była samotnikiem. Niestety. Ale… Czy to nawet nie lepiej? A nawet. Mogła robić to, co chciała, bez jakichkolwiek nakazów. Mogła się cieszyć wolnością, nie przejmować się prawie niczym. Żyć beztrosko. Lecz trzeba dbać o swoje życie. Dbać o to, ażeby nie nabyć wielu ran w walce o mięso, aby bezpiecznie spać, aby żołądek był napełniony. Przeklęty świat ciągle zaskakuje. Trzeba się niezwykłym wykazać smakiem, aby docenić życie. Hm… Niektórzy żyją w stadzie, a więc mają rodzinę. A rodzina jest drogą do szczęścia i poznania smaku docenienia tego dziwnego świata.
Coś pchało jej język w stronę wody. Powoli, powolutku kierowała łeb do wody. Była już blisko, przytknęła blady jęzor do wody. Napiła się parę łyków prędko, bezinteresownie. Piła by dalej lecz usłyszała z dala jakieś pojękiwanie. Powieki u oczu opuściły się nieco, przeciągnęła się, po czym spojrzała w stronę niewinnych pojękiwań. Ujrzała jakiegoś małego ssaka. Nie był to lew, iż nie był typowej budowy, miał za wielkie uszy. Patrzyła na niego dość dziwnie, iż nie widziała jeszcze takiego stworzenia. Wydawał się być jakimś psowatym. Brew Terani była podniesiona do góry. Owe stworzenie było trochę dalej niej. Do łba wpadł jej pewien pomysł.
Wychudzona wiedziała doskonale, że zapowiada się na niejaką burzę, lub co najmniej deszcz, lecz raczej to drugie. Albo się jej zdawało, albo było prawdą to, że na jej nos spadła kropla deszczu… Albo się jej zdawało. Westchnęła, wysunęła pazury na wszelki wypadek i poszła w stronę jednego z drzew, mijając przy tym Śpiocha. W tamtej chwili była bardzo blisko niego. Lecz jak już była napisane, Terani szła w stronę jednego z drzew o wielkiej koronie. Położyła się przy nim kładąc swój łeb na łapach. Patrzyła to na Śpiocha, to na okolicę, czy przypadkiem ktoś nie zbliża się w ich stronę. Oblizała się łakomie po pysku, a raz (o dziwo) obdarowała Śpiocha dziwnym, wrednym, niechcianym uśmiechem.
Śpioch
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:43 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 35

04-08-2013, 22:12
Prawa autorskie: tapeciarnia/Karolla007

/Rozwaliła mnie twoja postać XD/
Śpioch z własnej głupoty zwrócił uwagę lwicy która zręcznie blisko go ominęła i powędrowała do wielkiego drzewa. Jej polizanie pyska oznaczało że go chce zjeść. To drapieżnik! Przerażony patrząc w oczy wrogowi, wycofał się jak możliwe najdalej od niej. I tu nagle zaczął deszcz padać. Cały przemoczony usiadł pod drzewem okrywając się siebie puszystym ogonem. Woda nieco go wzmocniła i odwzajemnił wrogim spojrzeniem lwicy. Czekał aż deszcz przestanie padać. Postanowił zwołać braci i siostry. Wpadł mu genialny pomysł. Lew się przestraszy i pójdzie gdzieś. Wydał gardłowy sygnał alarmu do swoich braci i siostry.
[Obrazek: 33w83tz.jpg]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości