♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#1
26-03-2016, 17:36

Jasnokremowe, mocno wychudzone cielsko z radością pochłaniało gładzące je promyki ciepła. Znajdowała się w na jednym z kilku wzgórz między Sawanną a Oazą. Dzięki ostatnim deszczom, trawa zazieleniła się i miękko uginała pod łapami. W skrócie - było pięknie. Idealne miejsce na odpoczynek w ciszy i spokoju.
Długi, zadowolony pomruk wyrwał się z piersi Deyne. Czuła się dobrze... de facto, czuła się najlepiej od...
Przewróciła się na brzuch, a jasny łeb złożyła na łapach. Nie czuła już bólu. Nie czuła już niczego, co mogło zmącić jej myśli i odwrócić jej uwagę. Kąciki pyska unosiły się w lekkim uśmiechu, poznaczone bliznami boki podnosiły w równym, głębokim oddechu a ogon miarowo przesuwał się po podłożu.
Wszystko było w porządku.
Jedynie różnokolorowe ślepia przeczyły temu odprężeniu i bacznie kogoś wypatrywały.
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#2
26-03-2016, 20:57

Nuru zaś przyglądał jej się z odległości kilkunastu kroków. Obserwował ją w ciszy, nieruchomo leżąc nieopodal niej. Powaga i smutek na przemian zaglądały mu do ślepi, gdy wpatrywał się w Nyotę.
Czym zasłużyła sobie na nas?
W złotych ślepiach miał łzy, gdy na pysku Nyoty rozkwitał uśmiech. Tak niewiele było jej potrzeba do szczęścia - czy to dlatego, przez co przeszła? Czy to przez nich? Pamiętał każdy jeden dąs Damai, pamiętał dokładnie każdą jedną, każdą z osobna chwilę, której nie spędził u jej boku. Może nie tam było jego miejsce? Być może oni obydwaj powinni być daleko stąd. Być może obydwaj nigdy nie powinni byli istnieć.
Nuru odwrócił na moment spojrzenie, chowając przed Nyotą łzy. W jego piersi miał wielką, zionącą, lodowatą dziurę. Całe jego istnienie, jego poczęcie, jego początek.
Wszystko. Wszystko zaczęło się wraz z chwilą, w której splot okoliczności i czyjeś wielkie, niewypowiedziane skurwysyństwo dosięgnęło Nyoty. Być może Frigg miała rację... Nyota nie była jego matką. Była jedynie lwicą, którą ktoś bardzo, bardzo skrzywdził.
Ze wszystkich sił zacisnął piekące oczy, zacisnął ukradkiem szczęki, kryjąc się przed wzrokiem Nyoty. Starał się opanować tak szybko, jak tylko mógł.
Kochał ją. Kochał ją z całego serca. Była jedyną istotą w jego życiu, dla której zrobiłby wszystko. Nawet nie wyobrażał sobie, jak wiele musiało ją kosztować nazwanie ich swoimi synami. Jemu te słowo nie przeszłoby przez gardło. A tymczasem, z cierpieniem w oczach, wychowała ich, jak swoje dzieci. Jak owoc swojego łona - mimo tego, że w istocie byli owocami cierpienia, niewypowiedzianego okrucieństwa.
Pragnął z całego serca rozszarpać na strzępy lwa, który jej to zrobił. Pragnął odszukać go. Zniszczyć. Złamać każdą kość w jego ciele, wyłupić oczy, wyszarpać genitalia i nakarmić go jego własnym ogonem. Jak ktoś mógł zrobić coś takiego takiej lwicy, jak Nyota? Najłagodniejszej samicy na tych ziemiach? Jak Ragnar mógł ją zostawić, jak mogła uczynić to Frigg?
Dlaczego?
Dlaczego Nyota wychowała ich po tym wszystkim jak własne dzieci? Dlaczego obdarzyła ich swoją miłością, mimo tego, w jaki sposób zaczęła się ich historia? Dlaczego z taką cierpliwością znosiła kolejne wybryki Damai? Dlaczego wyglądała wciąż powrotu Frigg?
Nuru nie znał odpowiedzi na żadne z pytań, które sobie zadał. Po chwili jednak zebrał w sobie na tyle sił, by otrzeć łzy, obrócić się i powrócić do obserwowania Nyoty. Co, jak co, ale twarz z kamienia i oczy z lodu - to mu wychodziło.
Nawet w litej jednak skale woda drążyła bruzdy.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#3
26-03-2016, 21:37

Starszego z synów zauważyła już jakieś parę chwil temu... jednak w obliczu pewnych ostatnich wydarzeń, nie zdecydowała się na skrócenie dystansu od razu. Nie znała powodów nagłej zmiany zachowania Nuru, jego oddalenia się od niej. Po prostu unikał jej przez kilka dni, co było zupełnie odmienne od tego, jak zachowywał się zazwyczaj. Skąd wiedziała? Kątem oka dostrzegała jego sylwetkę w większej odległości - za każdym razem odwracał się i odchodził. Nie musiała nawet odwracać łba... zawsze rozpoznawała swoje dzieci. Czekała więc, chcąc poznać decyzję złotookiego syna - czy zniknie za chwilę, czy też zdecyduje się zostać? Martwiło ją to niesamowicie, ale kogo miała się spytać o powody tej ucieczki?
Gdyby tylko wiedziała, co na niego tak wpłynęło i co teraz działo się w jego głowie i sercu...

W końcu widząc, że ten nie zamierza nigdzie iść i co więcej, nie kryje się specjalnie ze swoją obecnością, zrezygnowała z samotnego leżenia. Po prostu podniosła się, znacznie lżej i swobodniej niż zazwyczaj, wbrew temu, co sugerowała chorobliwa chudość jej ciała. Miękkim krokiem ruszyła w stronę jasnogrzywego, z różnokolorowymi ślepiami łagodnie utkwionymi w jego pysku.
- Bałeś się, że się ode mnie zarazisz?
Kąciki ust uniosły się wyżej, gdy zatrzymała się naprzeciw dwulatka. Przez moment tkwiła nieruchomo w swoim rozbawieniu, po czym schyliła kark i jęzorem potraktowała jedną ze zlepek na czole syna.
Zawsze miał bałagan na głowie. Grzywa porozrzucana we wszystkie strony...
Gdyby nie jego upierdliwość w tym temacie, zrobiłaby dawno z nią porządek. W niemej zgodzie z porażką, otarła jedynie pyskiem o jego kark, po czym złożyła cielsko na ziemi.
- Gdzie tak cię wywiało, hm?
Czuła, że coś było nie tak. Nie ważne, jak Nuru w tej chwili zgrywał twardziela, nie mógł wymazać z pamięci swojej matki ostatnich dni.
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#4
28-03-2016, 02:30

Frigg nie musiała w ogóle bawić się w swoje przedstawienia. Życie samo zadało Nuru gigantyczny cios, którym przybiło go do ziemi, jak robaka, którym się czuł. Mimo to, ten złamany przez życie lewek potrafił robić dobrą minę do złej gry, potrafił ukryć wszystko w sobie i nie wydobywać tego, jeśli miał takie życzenie. Tak też postąpił teraz. Pomimo tego, że cierpiał udrękę.
Dostał od niej znowu uśmiech, otrzymał pocałunek, jej bliskość. Troskę. Czuł się tak, jak gdyby Nyota podeptała jego połamane serce, byle znaleźć się blisko niego, ofiarować mu samą siebie, całą swoją uwagę. Dlaczego? Dlaczego po tym wszystkim tak bardzo troszczyła i martwiła się o niego? Mało zadał jej w życiu bólu?
Paradoksalnie, ciepło matki, którego tak pragnął, stało się teraz dla niego największą torturą.
Znosił ją.
- Przepraszam, że mnie nie było. - Powiedział Nuru. - Przygotowywałem się do prób. Musiałem rozchodzić łapę.
Tutaj zrobił chwilę przerwy.
- Kahawian mianował mnie strażnikiem. - Dodał po chwili lew, spoglądając na matkę ze zmęczeniem, którego nie ukrywał.
Nie miał w końcu okazji odpocząć.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#5
28-03-2016, 18:50

Z namysłem skinęła łbem. Jakiś czas temu ktoś o tym wspominał... Busara, albo Kahawian. Ewentualnie ktoś inny... tak czy inaczej wiedziała, że nie tylko złotooki miał się poddać temu testowi, ale i drugi z jej synów a także syn Maoni. Krótki, ciemniejszy przebłysk pojawił się w jej ślepiach, gdy zorientowała się że i młode lwice przechodziły podobny test. Frigg się nie pojawiła... znowu.
- Dobry pomysł, mam tylko nadzieję, że nie nadwyrężyłeś łapy. Laja nie byłaby zachwycona, że nie uważałeś.
Nie po to chyba suszyła mu głowę, żeby znowu zająć się tym samym problemem, a dwa, że nikt nie może przewidzieć, jak to będzie wpływało w przyszłości na jego poruszanie się.
Niemniej jednak, nie przerywała ciszy narzuconej przez Nuru. Po prostu z łbem opartym na skrzyżowanych łapach obserwowała go czujnie.
Gdy w końcu wyjawił nowinę, miękki pomruk wydobył się z jej gardła po czym odezwała się z dumą wymalowaną na pysku.
- Moje gratulacje synku, zapracowałeś na to.
Czyż nie tego właśnie dla nich chciała? Gdzieś w głębi jej umysłu rozległ się radosny śmiech. Tak... o to właśnie się starała przez te lata - by jej synowie umieli zadbać o siebie i odnaleźli się jakoś w tym stadzie. Damaja jako medyk, Nuru jako strażnik...
Chciała być spokojna, że mieli dokąd wrócić po podróży i osoby, u których mogli szukać wsparcia, gdy ona... gdy będą tego potrzebowali.
- Pewnie teraz macie kilka dni spokoju. Masz jakieś plany?
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#6
30-03-2016, 19:38

Nuru bynajmniej nie czuł się dobrze z tym, że udało mu się zmienić temat - nawet, jeśli odczuł ziarenko ulgi. Decyzja pozostała jednak niezmienna, a gra musiała toczyć się dalej. Momentami jednak, rozmawiając z Nyotą, przyłapywał się na tym, że o niej zapominał. Taki wpływ miał na niego tylko uśmiech Nyoty. Jednocześnie jednak nigdy wcześniej w swoim życiu nie doświadczał większej tortury.
Tak wiele pytań, gorzkich wątpliwości, pozostawionych bez odpowiedzi. Jak ona mogła kochać go po całej krzywdzie, którą jej wyrządził? Tak cieszyła się z jego sukcesu, przyglądała się mu, darzyła go bliskością i troską. Być może Vult miała rację - czasem bezwarunkowa, matczyna miłość przezwyciężała wszystko. Nawet, jeśli lew głęboko wierzył, że nie zasługiwał na nią.
- Odpocznę. - Odpowiedział po swojemu, lakonicznie, po czym wskazał jej pyskiem swoją łapę. - Przeszkadzała mi trochę podczas treningu.
I na tym, póki co, zakończył swoją odpowiedź. Czuł się koszmarnie z przedstawieniem, które toczył, jednak największa tortura zdawała się być niczym w porównaniu z ciepłem jej oczu.
Jak długo będzie mógł oszukiwać samego siebie i nią?
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#7
31-03-2016, 02:59

Skinęła lekko głową.
- Dobry pomysł. I nie dziwię się jej.
Podniosła łeb z kończyn, by przez chwilę wpatrywać się w oczy syna. Coś jej po prostu nie pasowało... wbrew normalności tego wszystkiego. Tej rozmowy.
Zmieniły się. Radosny nastrój pękł niczym mydlana bańka w zetknięciu z nieczułą dłonią.
Znała dobrze te ślepia... widziała je od niemal codziennie dnia, kiedy te pierwszy raz otworzyły się na świat. Były tak boleśnie znajome, jednak to nie ich kolor był powodem jej zmartwienia. Podobny wyraz widziała, gdy spoglądała w taflę wody na własne, rozmyte, karykaturalne odbicie. Pustka. Zmęczenie... A jednak starał się przed nią to ukryć.
I zapewne nie był to pierwszy raz...
Lwica poczuła, jakby coś ciężkiego osiadło na jej sercu. Chcąc zakryć własne rozmyślenia, delikatnym ruchem łap chwyciła skaleczoną łapę młodego. Mogłoby się wydawać, że ogląda szramy pozostawione przez kamień... jednak jej spojrzenie wylądowało gdzieś poza.
Długo tkwiła tak nieruchomo, nim w końcu odezwała się cicho.
- Wiesz, że możesz ze mną o wszystkim porozmawiać, prawda?
Chciała mu pomóc... ten ostatni raz.
Nie chciała, żeby stał się jak ona.
Pustą, wyplutą i nieszczęśliwą skorupą.
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#8
31-03-2016, 20:06

Nuru westchnął ciężko, przejrzany przez matkę. Nie odczuł jednak głuchego tąpnięcia gdzieś w środku, jakby serce zapadło się w jego piersi, nie poczuł też strachu. Zamiast tego przymknął jedynie na moment oczy, delikatnie zwiesił łeb.
- Wiem.
Odpowiedział Nuru, dopiero po chwili spoglądając na łapę, którą obejmowała matka. Teraz dopiero obudził się w nim ból: nie tylko ten fizyczny, ale też ten głęboko w środku. Lew długo bił się z myślami, jednak ostatecznie, po raz kolejny, wywiesił białą flagę. Przed matką nie potrafił niczego ukryć. Doskonale jednak wiedział, że nie mógł tak po prostu powiedzieć, tak po prostu przyznać się do tego, czego się dowiedział. Cierpienie było ostatnim, co chciał zobaczyć w jej oczach - nie wspominając, że cierpiałaby z jego powodu.
Już teraz jednak wiedział, że Nyota nie czuła się dobrze z jego zachowaniem. Znów przymknęły się jego złote ślepia. To była sytuacja bez dobrego wyjścia. Z dwojga złego jednak uznał, że za żadne skarby nie mógł przed nią niczego ukrywać. A już na pewno tego.
- I nie daje mi to spokoju...
Otworzyły się jego złote ślepia, po czym ze smutkiem spojrzały na Nyotę. Po chwili dodał:
- ...mamo.
Powoli zwiesił łeb.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#9
31-03-2016, 21:12

Z troską skrytą w ślepiach, niepewnością w sercu i ponurym szumem w umyśle czekała na reakcję syna. Nie mogła się mylić...
Nie mogła przegapić tej chwili po raz drugi - już raz o mały włos by ją zlekceważyła, straciłaby młodszego z braci.
Domyślała się, o co mogło chodzić złotookiemu dziecku, jednak nie chciała zaczynać tematu jako pierwsza... przecież nawet nie miała pewności, że o to właśnie mu chodziło.
Czemu nadal się oszukujesz... nie jest już tym małym lwiątkiem. Masz przed sobą dorosłego, mądrego samca. Pogódź się z tym, Nyota. Nie możesz przed nim tego wiecznie ukrywać.
Mogłaby przecież po raz kolejny minąć się z odpowiedzą, tak jak robiła to do tej pory. Mogłaby zmienić temat... prawda? Byleby tylko nie poruszać tego, co nieomal ją zniszczyło. Uchronić go od tej wiedzy... Lodowaty dreszcz przeszedł ciało lwicy, jakby wspominając ułamek tego, co przeżyła nad Oceanem.
Spójrz na niego. SPÓJRZ.
Czułe ślepia nieśmiało, powoli skierowały się na pysk jasnogrzywego. Z drżącym sercem spoglądała na rzeźbiący się w liniach złotawego pyska żal i zagubienie. Opuszczony nisko kark...
Tego dla niego chcesz? Jeżeli ma poznać najszczerszą prawdę, to jedynie od ciebie.
Wiedziała, że to nie będzie prosta, ani przyjemna rozmowa...
Ale w końcu po latach była na nią gotowa. Na spowiedź.
Kąciki pyska kremowej uniosły się w lekkim, łagodnym uśmiechu, podczas gdy jedna z łap delikatnie ujęła brodę młodego samca i uniosła nieco jego głowę.
- Więc pytaj, synku.
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#10
02-04-2016, 19:26

Nuru, w taki, czy inny sposób domyślał się, czego oczekiwała od niego Nyota. Zrozumiał to głównie dzięki pewnemu sępowi. Był to skutek nieprzespanych nocy i dni, które nie przestawały być dla niego koszmarem. Teraz, co prawda, poukładał sobie w głowie ogrom wiadomości, które posiadł, jednakże swego serca nie potrafił przemienić. Zimne, kamienne, z przyzwyczajenia tylko bijące w jego piersi, pękało, wsłuchane w troskliwy, pełen obaw głos matki.
Lew znalazł się w sytuacji, której nie potrafił obdarzyć nienawiścią. Miał kilka dróg, z których każda była zła i prowadziła do cierpienia. Ostatecznie jednak wybrał jedną ze ścieżek, powolnymi, nieśmiałymi krokami zmierzając do smutnego celu.
Ścieżką tą była szczerość.
Trzymanie Nyoty w niepewności, ukrywanie przed nią swoich uczuć złamałoby jej serce w sposób nie dający możliwości naprawy. Teraz przynajmniej były szanse - na zrozumienie. Wiedział jednak, ta świadomość zaś nie dawała mu spokoju, zimnymi igłami przez czaszkę wwiercała się mu w mózg.
Wiedział, że to z jego winy Nyota będzie płakać.
- Będę z tobą szczery, mamo. Nie mam żadnych pytań.
Spojrzał na nią ze smutkiem, a potem, nie potrafiąc utrzymać tego spojrzenia, spuścił nisko łeb.
- Znam już odpowiedzi. - Dodał cichszym głosem.
Serce w jego piersi przestało bić.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#11
03-04-2016, 02:25

Z cieniem uśmiechu, acz z zaciśniętymi szczękami skinęła łbem. Coś w dwukolorowym spojrzeniu się zmieniło... jednak nie tego młody mógł się spodziewać. Pojawiły się w nim iskierki gniewu i poczucia zdrady.
Nie przesadzasz? Kiedyś musiał się dowiedzieć...
Kremowa warknęła w myślach. Przez kilka minut siedziała w ciszy, starając się jakoś... zebrać wszystko w sobie, spróbować mu wytłumaczyć. A to początek zawsze był najtrudniejszy.
- Nie ukrywam, że chciałabym wiedzieć od kogo. Mieliście się dowiedzieć wtedy, gdy ja uznam daną chwilę za odpowiednią.
Jej wzrok złagodniał, gdy ślepia lwicy padły na kryjącego się przed jej wzrokiem samca. Jej syna...
Ciepły oddech zmierzwił nieco kosmyki zwisające nad czołem złotookiego.
- Wiem, że to trudne... ale miałam powody, żeby wam tego nie mówić. Nie chciałam, żebyście o nim myśleli. Żebyście zastanawiali się, kim jesteście... bo odpowiedź jest prosta.
Zniżyła nieco głowę. Nie chciała zmuszać go do kontaktu... jeżeli on go nie chciał.
- I ty i Damaja jesteście moimi dziećmi, tak samo jak Frigg. To, kim był wasz ojciec niczego nie zmienia. Jeżeli mam mieć do kogoś żal i czuć gniew to do niego, nie do was. I gdyby ktoś miał kazać mi wybierać, wy, czy nieznana przyszłość, bez wahania wybrałabym was.
Już o tym rozmawialiśmy, synku... ale pewnie tego już nie pamiętasz.
Pewnego ranka, tak dawno temu...
Nieco inaczej, a jednak o tym samym.
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#12
05-04-2016, 01:10

Nuru nie pamiętał jednak tej rozmowy. Jakkolwiek skomplikowanej gry by nie toczył, paradoksalnie niemal to on sam i jego własne niedoskonałości były jej najsłabszym ogniwem. Gdyby o niej pamiętał, gdyby tylko o niej pamiętał, być może impet uderzenia od Frigg byłby inny, nie tak silny i zdradziecki. Gdyby o niej pamiętał, być może nie ustawiłby siebie po drugiej stronie barykady - ukochanej lwicy, którą z tak wielkim trudem w ogóle mógł nazywać swoją matką, przyglądał się jak przez dziurę w murze. Jak przez jego słaby punkt.
Nie pamiętał więc również tego, że podczas tamtej rozmowy lwica wprost nazywała ich swymi pociechami. Jak uciążliwy siniec, tak i jego umysł czuły był na najdrobniejsze szczegóły i niedopowiedzenia. Mogły nie nieść ze sobą dodatkowych myśli, lecz wyczuwał je niezmiennie. Dlatego też złapał i to, że tym razem wypowiedź Nyoty była jakby suchsza. Ale może tak było też lepiej? Nie uwierzyłby przecież w następną bajeczkę o tym, jak to jest dobrze, jak to są jej ukochanymi dzieciakami, jej nadzieją i pociechą.
A może jednak uwierzyłby?
A może nie?
Wiedział, że wyrządził jej w życiu wiele krzywdy. Swoim nieposłuszeństwem, burzliwym dorastaniem, ale przede wszystkim teraz. Jego obecność musiała być dla niej większym ciężarem od choroby, która trawiła jej ciało. Spojrzał na nią z żalem, jakby to on sam był pasożytem, który wyżerał lwicę od środka.
Wyżerał od środka jej serce.
Później, w jednej, krótkiej chwili faktycznie postawił się w roli tego pasożyta.
- Nie zasłużyłaś na to - powiedział powoli, ciężkim, łamiącym się głosem - co ci się stało.
Bez nas... być może miałabyś jeszcze nadzieję na lepsze jutro.
Mnie nie okłamiesz.
Mam twoje oczy.
Znam twoje oczy.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#13
05-04-2016, 23:02

Przez chwilę tkwiła w miejscu, z lekko cofniętymi uszami i kompletnie zaciśniętym gardłem. Co mogła powiedzieć własnemu dziecku, które zapewne nie tak dawno dowiedziało się prawdy? I co gorsza, czuje się winny? Znała swojego syna... wystarczyło jej to krótkie zdanie, by zrozumieć co chodziło mu po głowie.
Podniosła się z ziemi tylko po to, by przesunąć się kawałek i położyć tuż obok niego. Chciała mu tak wiele wytłumaczyć... a nie wiedziała, czy będzie w stanie.
W końcu delikatnie pokręciła łbem.
- Synku, życie nie pyta się, czy to co cię spotyka... czy na to zasłużyłeś, czy nie. Świat nie jest łagodny i uczciwy, nigdy taki nie był. Będzie zadawał ci cios z każdej strony, patrzył, ile jesteś w stanie unieść i wytrzymać. I przeżyją tylko ci, którzy są w stanie wytrzymać wszystko.
Przerwała na chwilę, z dziwną lekkością w sercu. Chyba również potrzebowała tej rozmowy... tego przełamania.
- Każdy z nas jakoś przez to przechodzi. To boli, utrata każdego bliskiego, to, co tobie uczyniono. Ale ból z czasem przemija, a ty zostajesz z nową historią i nowymi osobami w swoim życiu. Masz wybór... zgnić w przeszłości, czy może dać szansę nowemu życiu?
Szczupła łapa delikatnie pogładziła silną łapę.
- I ja tego wyboru dokonałam. Wyboru dokonali też Frigg, Ragnar... każdy na twojej drodze. Ciebie też to czeka. Dlatego proszę cię, wysłuchaj mnie uważnie.
Jasny pysk trącił złote kłaki, zrzucając je z pięknych oczu dwulatka.
- Nie pozwól, by przeszłość ciebie wciągnęła. Jesteś silny, mądry... wyrosłeś na wspaniałego lwa, o którym niejedna matka mogłaby tylko pomarzyć. Więc nie zapomnij tego.
Z miękkim pomrukiem, jasne łapy objęły kark młodego, a łeb samicy przysunął się do puchatego ucha, by w końcu wydobyć z siebie szept.
- Jesteś moim synem, Nuru i kocham cię całym swoim sercem. Nic i nikt tego nie zmieni... Nigdy.
Nuru
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 40

#14
06-04-2016, 12:29

Nuru nie zapamiętał zbyt dobrze pewnego płowego lewka o złotych oczach. Pamiętał, którędy dzieciak chodził, przypominał sobie jego kiepską orientację w terenie, ogólne roztrzepanie. Głęboko w pamięć wryły mu się jedynie chwile, które dzieciak ten spędził ze swoją matką - oraz kilka innych, znacznie mniej wartych zapamiętania. Nie pamiętał słów.
Widział, jak strasznie daleki był tamtemu dzieciakowi. Widział, kim się stał. Wiedział też, że widziała to Nyota.
Stała teraz ponad nim. Obejmowała go. Mówiła mu, że go kocha. A on leżał pod nią... leżał i słuchał. A potem powoli i spokojnie dźwignął się z ziemi. Zawahał się na moment, czując, jak łapy matki zsuwają się w dół jego grzbietu. Po tej krótkiej przerwie Nuru objął matkę łapami, najpierw jedną, potem drugą, a następnie delikatnie przytulił jej głowę do swojej miękkiej piersi.
To była najboleśniejsza nauka w jego życiu. Łzy płynęły po jego policzkach, choć niknęły w jego bujnej grzywie. Dla matki postanowił jednak być tym lwem, którym go nazwała - silnym. Nawet, jeśli w tej chwili roztrzaskała jego serce na miliony kawałków. Opowiedziała mu o czymś, o czym doskonale wiedział. O tej smutnej zasadzie, że przetrwają tylko najsilniejsi. I powiedziała to wszystko.
Jako osoba, która tę walkę przegrywa.
Przecież to widział, widział to cały czas od swojego dzieciństwa. Widział jej pokiereszowane, chore ciało i gasnące spojrzenie różnokolorowych oczu. Była osłabiona, wychudzona przeraźliwie, praktycznie nie jadła. Życie złamało ją, dotknęło jej gorzej od kogokolwiek w tym przeklętym stadzie. Ragnar, Frigg, a potem oni. A teraz jeszcze wskazała mu siebie samą jako przykład - aby wyciągnął wnioski.
Przytulające ją łapy zatrzęsły się. Czuła wyraźnie, jak nabierał powietrza w płuca. Usłyszała jego szept, wiedziała też, że po jego policzku płynęły łzy.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#15
07-04-2016, 00:40

Przez moment zaskoczona iskierka błysnęła w różnokolorowych ślepiach lwicy, gdy poczuła i zobaczyła, że Nuru uciekał z jej łap. Czy powiedziała zbyt wiele i zbyt dużo na raz...? Czy przesadziła, a on jeszcze nie był gotów?
Jej obawy, myśli i niepokój z tym związane przycichły nieco, gdy znalazła się w delikatnym uścisku syna. Zmęczone cierpieniem oczy zniknęły za białymi, aksamitnymi powiekami, a głębokie westchnięcie opuściło jej pysk.
Czuła, co z nim się działo. Słyszała szybsze bicie serca, każdy jego oddech czuła na swoim karku. Czuła drżące, silne łapy obejmujące jej szyję....
Ciche, miękkie mruczenie pojawiło się po chwili, gdy lwica nieco mocniej wtuliła się w kremową grzywę syna. Słyszała jego słowa.
Jedna, druga - nieśmiałe łezki perliły się, gotowe w każdej chwili spłynąć po policzkach Dey.
Wiele mogła jeszcze zobaczyć, przeżyć...
Jednak nic nie bolało ją tak, jak świadomość, że to jedna z ostatnich takich chwil. Że będzie musiała ich zostawić...
Nie zobaczy ich jako matki, ojców, z własnymi rodzinami. Nie będzie mogła im pomóc, gdy będą jej potrzebować...
Zacisnęła zęby, a ciepły pomruk załamał się na chwilę. Przygarnęła syna mocniej do siebie.
Za te wszystkie chwile.
Nic więcej nie mogła już zrobić.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości