♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ravi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:8 miesięcy Liczba postów:27 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 22
Spostrzegawczość: 23

#1
30-03-2016, 22:49
Prawa autorskie: Avatar - ja; tło obrazka - alkaline on dA

Gdzieś na granicy Ognistej Pustyni i Kilimandżaro schronienie znalazła dla siebie jedna mała, ciapata kluska. Była to niewielka, niewygodnie wilgotna grota, której wejście mogło wpuścić jedynie niewielkie osobniki. Ravi nie bez powodu wybrała to właśnie miejsce na swoją kryjówkę. Nikt jej tu nie przeszkadzał, a grota wydawała się od dawnego czasu opustoszała. O ile ktokolwiek kiedykolwiek chciałby tutaj zamieszkać. Młoda chyba nie miała talentu do wybierania odpowiednich miejsc na tymczasowe mieszkanka. Tym bardziej, że miejsce to znajdowało się na granicy dwóch niekoniecznie przyjaznych miejsc. Z jednej strony pustynia, na której nie było praktycznie nic, a z drugiej Kilimandżaro, gdzie trudne warunki i wszechobecne skały nie ułatwiały poszukiwań pożywienia. Tutaj jednak przyprowadziły ją łapki i tutaj postanowiła się zatrzymać.
Ravi nie była jednak swoim losem szczególnie przygnębiona. Owszem, należała do tych bardziej nieśmiałych i niepewnych siebie, ale nie skarżyła się na swoje życie. Owszem, jej rodzice zmarli, a brat porzucił, ale przecież to nie powód, żeby się załamywać! A może jednak? Dziwnie optymistyczna samiczka szła jakoś przez życie szukając brata, który prawdopodobnie nawet jej nie chciał. Nie wiadomo czy wmawiała sobie, że jest inaczej, czy po prostu uznawała, że kiedyś to się zmieni.
Była aktualnie na jednej z wypraw po jedzenie. Tym jednak razem postanowiła pójść bardziej na południe - w stronę Śnieżnego Lasu. Miała nadzieję, że być może w tamtym miejscu będzie więcej robactwa, którym mogłaby się pożywić. A najlepsza w znajdowaniu robali nie była. Nie mówię już o jaszczurkach, szczurach czy myszach, których łapanie było dla niedoświadczonego lwiątka praktycznie niemożliwe. Rozglądała się uważnie dookoła, szukając jakichś średniej wielkości kamieni, przewróconych drzew lub starych, spróchniałych pni. Póki co nie widziała nic ciekawego.
Taal
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Towarzysz:Dudek Liczba postów:231 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 10

#2
30-03-2016, 23:17
Prawa autorskie: Lineart - Red-Cayenne | Cała reszta - Skadim; Mała Taal - ciocia Vult :3

Umiejętności tropienia robaków faktycznie nie należały do mocnych stron popielatej samiczki. Zamiast kolorowych owadzich pancerzyków kryjących się pod pustynnymi kamieniami, znalazła coś innego.
Wysuszone, ewidentnie martwe drzewo kryło w cieniu ciemny kształt. Od wchodu ciągnął się za nim szlak złożony z niewyraźnych kocich łap, odbitych na sypkim piachu. Co jakiś czas między śladami pojawiały się krwawe plamki.
Kształt nie poruszał się. Miał już dosyć. Postanowił się poddać.
Taal zasłoniła łapką głowę. Gorzki uśmiech brzydko wykrzywiał jej pyszczek. O ironio. Jej ostatnie chwile będą powtórką najwcześniejszych wspomnień. Znów sama. Znów pod drzewem. Znów umiera z głodu i pragnienia. Ale tym razem żaden wąż nie przybędzie jej z pomocą. Nie przygarnie pod swoje łuski.
Więc tu przyjdzie mi umrzeć? Pod martwym drzewem? Na martwej pustyni? Wszystko się zgadza! Przecudowny klimat na umieranie!
Smutek zniknął. Żal i tęsknota gdzieś zaginęły. Może też już umarły? Taal nie czuła już nawet złości. Jej głowę ogarnęła przeklęta pustka, będąca jak wielka czarna dziura. Pochłaniała natychmiast każdą myśl o walce. Nie pozwalała nabrać determinacji. Połykała nawet najmniejszy promyk nadziei.
Nawet nie chciało jej się podążać za cieniem. Tylne łapki powoli zbliżały się do jego granicy. Już niedługo słońce dotrze do ciałka i spali je na wiór. Ale to nic.
[Obrazek: 8032cdd0a7a8.png]
Mała Taal
Głos Taal | Main Theme
Głos i Theme zaktualizowane 21.04.2018


Ravi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:8 miesięcy Liczba postów:27 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 22
Spostrzegawczość: 23

#3
31-03-2016, 01:20
Prawa autorskie: Avatar - ja; tło obrazka - alkaline on dA

//Not on my watch!

Młoda przystanęła na chwilę, kiedy dostrzegła wysuszone drzewo, pod którym znajdował głaz. Świetnie! Tam na pewno znajdzie coś do jedzenia. Podkłusowała bliżej, by w pewnym momencie zorientować się, że ów głaz to w rzeczywistości... w sumie nie głaz. Otworzyła szerzej ślepka i już miała zawrócić i zwiewać, gdy zauważyła krew. Zawahała się, przystanęła, położyła uszka i skuliła nieco. Kto to mógł być? Może potrzebował pomocy? Istnieje też możliwość, że krew należała do kogoś innego, a tamta samica była jakimś niebezpiecznym osobnikiem.
- Eeek! - mimowolny dźwięk wydobył się z jej gardzieli. Nie chciała być przecież zjedzona! Szybko odwróciła się i ruszyła biegiem, gdy nagle zdała sobie sprawę z tego, że bok czarnej samiczki unosił się nierytmicznie, bardzo delikatnie, jak gdyby każdy oddech miał być tym ostatnim. Młoda zwolniła, przystanęła, odwróciła się ponownie. Czarna nie wyglądała na szczególnie wielką i niebezpieczną. Po kilku dłuższych chwilach zastanowień, kalkulacji za i przeciw podjęła decyzję. Podeszła bardzo powoli do leżącej pod drzewem samicy. Bardzo, bardzo powoli. Kiedy dotarła tam, ujrzała z bliska ledwo żywą, krawiącą i wychudzoną samicę. Zdecydowanie potrzebowała pomocy. Mała zmarszczyła brewki i dotknęła łapą zielonooką. Nie poruszyła się.
- Halo? - nieco ośmielona dotknęła ją łapą ponownie. Jak zareaguje teraz? Taal była tak wychudzona, że tylko jej widoczne, poruszające się żebra świadczyły o tym, że ta wciąż żyje. - Halo! - podniosła głos z przejęciem, nawet jeśli ta się obudziła. Młoda zakręciła się w kółko, przycaplowała nieco wpadając teraz w lekką panikę. Co robić? Co robić?! Jeść! Trzeba jej przynieść jeść! Woda! Potrzeba też wody. Jak ona ją tutaj przyniesie? Ravi wiedziała, gdzie znajduje się najbliższe źródło wody, ale nie miała pojęcia, jak tutaj ją przetransportować. Nie było innego wyjścia. Czarna musiała się podnieść i pójść z nią.
- Przepraszam, ale musimy stąd iść. Zaraz pojawi się tutaj jakiś sęp i będzie chciał Cię zjeść. Musisz się napić. Wiem, gdzie jest woda! - rzuciła szybko, mając nadzieję, że tamta w jakikolwiek sposób zareaguje, wstanie, a może nawet pójdzie z nią. Ravi nie była w stanie pomóc Taal z raną, ale na pewno znalazłaby kogoś, kto byłby w stanie.
Taal
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Towarzysz:Dudek Liczba postów:231 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 10

#4
31-03-2016, 15:23
Prawa autorskie: Lineart - Red-Cayenne | Cała reszta - Skadim; Mała Taal - ciocia Vult :3

Świadomość powoli opuszczała czarną. Rzeczywistość umykała zmysłom. Barwy wyblakły, zapachy zwietrzały, a dźwięki przytłumiała nieistniejąca wata. Ale to nic.
Świat, który robił się coraz bledszy, był w jakiś sposób piękniejszy. Bezpieczniejszy. Wszystko kryło się za mgłą, pochłaniającą wspomnienia, troski i problemy. Ostre kolory zastąpione monotonną szarością przestały męczyć oczy. Nawet słońce już nie doskwierało.
Błogość opanowała pustkę, która jeszcze niedawno pochłaniała każdą myśl walki o życie. Bo i po co walczyć? Tak jest lepiej.
Taal powoli wyłączała każdą część swojej głowy. Mięśnie? Rozluźnić, już się nie przydadzą. Emocje? Dawno zniknęły. Dotyk? A na co on komu? Zmysły? Już nie potrzebne. Wspomnienia?
Pustka delikatnie i czule owijała się wokół młodej, odcinając ją od świata. Lwiczka nie broniła się. Już nic im nie przeszkodzi...
Coś ją dotknęło. Potem szturchnęło. Otępiały instynkt zerwał się nagle, niwecząc wszystkie plany Pani Czerni. Kolory wróciły. Tak gwałtownie, że aż zabolało. Z uszu wypadła wata, mięśnie zatańczyły pod skórą. Nosz Jezu Chryste, nie dacie spokojnie umrzeć?

Taal zsunęła łapkę z pyska. Zamrugała, starając się odzyskać ostrość widzenia. Stała nad nią lwica, na oko niewiele młodsza od niej samej. Co ona się tak piekli?
Czarna sapnęła, powoli unosząc się do pozycji siedzącej. Działała jak robot, bez świadomości i wiedzy na temat stanu własnego ciała. Piasek zakleił połowę jej futra oraz kawałek świeżo zakrzepłej rany.
- Hmm?- Wydała dźwięk z pytającą intonacją. Na nic więcej nie chciała się wysilić. Bo i po co?
[Obrazek: 8032cdd0a7a8.png]
Mała Taal
Głos Taal | Main Theme
Głos i Theme zaktualizowane 21.04.2018


Ravi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:8 miesięcy Liczba postów:27 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 22
Spostrzegawczość: 23

#5
01-04-2016, 13:40
Prawa autorskie: Avatar - ja; tło obrazka - alkaline on dA

Młoda Ravi dostrzegła powoli wstającą lwicę. Nie należała do największych, ale może to było wrażenie spowodowane wychudzeniem samicy. Gdyby Taal była starsza, większa lub w lepszym stanie, beżowa prawdopodobnie nie zdecydowała się jej pomóc. Najzwyczajniej w świecie by się bała. Czarne futerko i szary brzuszek ubarwione były zakrzepłą krwią, która wciąż delikatnie sączyła się z rany. Ravi nie miała pojęcia, co na to poradzi, ale wiedziała, że może wspomóc Taal pożywieniem, wodą i schronieniem.
A schronienie było teraz jedną z najważniejszych rzeczy do zrobienia. Zaraz potem była woda, oczyszczenie rany i pożywienie. Jeśli młode nie chciały zostać zjedzone, musiały szybko gdzieś się schować. Ravi postanowiła, że zaprowadzi Taal do jednej z grot, które wcześniej zbadała. W tej grocie znajdował się strumyk wody, spływający do wydrążonego przez wodę wgłębienia w skale. Jeśli młoda dobrze dostrzegła, Taal przybyła z pustyni, gdzie o wodę bardzo ciężko.
- No chodź! - mała podskoczyła w miejscu, samej będąc bardzo zaniepokojoną o zdrowie drugiej samiczki. Lada moment nad nimi mógł pojawić się jakiś ptak, a jeśli zacząłby krążyć nad nimi, to jeszcze zainteresowałyby się tym miejscem jakieś drapieżniki... które prawdopodobnie i tak podążają już śladem stworzonym z krwi Taal. Ravi podeszła do starszej samiczki i ustawiła się tuż za nią, swoją głową próbując popchnąć zielonooką tak, żeby ta podniosła zad z ziemi.
Taal
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Towarzysz:Dudek Liczba postów:231 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 10

#6
01-04-2016, 15:36
Prawa autorskie: Lineart - Red-Cayenne | Cała reszta - Skadim; Mała Taal - ciocia Vult :3

Och, jak bardzo jej się nie chciało. Irracjonalny stan, w który zapadła do złudzenia przypominał skrajne lenistwo. Gwałtowne ruchy, piskliwy głosik i ciągłe poszturchiwania nieznajomej towarzyszki drażniły, wkurzały i generalnie były bardzo niepożądane przez Taal. Sytuacja, w której się znalazła jeszcze nie dotarła do otępiałej świadomości. Jedyne czego- w jej mniemaniu- potrzebowała, to spokój i sen... z którego pewnie by się nie wybudziła.
Mimo wszystko podniosła się i ruszyła tam gdzie wskazywało ciągłe popychanie przez popielatą. Bądź co bądź krótkie życie lwiczki zdążyło nauczyć, że aby pozbyć się natręta, trzeba zrobić to co chce. A potem sobie pójdzie.
Pierwsze kroki były sztywne i powolne. Rana doskwierała, piekła nieprzyjemnie. W dodatku cała prawa strona nabawiła się odleżyn. Zdrętwiałe mięśnie pracowały nierównomiernie, przez co każdy krok Czarnej stawiany był w innym tempie. Obolała i opuchnięta szła jednak we wskazanym kierunku.
Głowa powoli oczyszczała się z marazmu. Zmysły wyostrzały. Rzeczywistość zaczęła docierać do świadomości. Wraz z nią Taal uświadamiała sobie w jakiej sytuacji się znajduje.
Niechęć panująca nad emocjami osłabła. Gdzieś tam, na dnie pojawiła się iskierka woli przetrwania.
- Gdzie mamy iść?- Zapytała nawet popielatej. Chód stał się minimalnie płynniejszy. Nogi pomalutku pozbywały się odrętwienia. Z każdym krokiem krew napływała do mózgu, budząc go do życia.
Walka się nie skończyła.
[Obrazek: 8032cdd0a7a8.png]
Mała Taal
Głos Taal | Main Theme
Głos i Theme zaktualizowane 21.04.2018




Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości