♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#1
25-04-2016, 20:53
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Kraina po ulewnym deszczu - kto by pomyślał, że gdy w te południe w końcu wyszło promieniujące słońce, zrobi się tak pięknie?
Najpewniej był to odpowiedni moment na wyszukanie drogi ucieczki od rodziny. Sam! Na razie będzie sprytny i spenetruje, może kiedy indziej znajdzie się miejsce na mądrość, żeby zabrać kogoś ze sobą. Wolał nie zabierać ze sobą tej całej halabardy, jeszcze by mama zauważyła, i ze sztuki nici. Człapał, mókł, i ani mu się śniło wracać, gdy jak wystrzelony z małej wiatrówki wycierał za sobą kurz, bo chyba nawet piasek nie chciał się urywać pod tak zuchwale małym ciężarem, a cała gleba którą za sobą bez szacunku uklepywał wydawała się nie do końca zadowolona, że taki bękart bez żadnej rangi rozrzuca ją na wszystkie strony świata. Najpierw szedł i oglądał krople zwisające z roślin o wiele większych od niego, zwiedzał różne gatunki małych stworzeń, co szybko przerodziło się w szaleńcze parcie do przodu, które sprawiło, że lew który ledwo co odrósł od ziemi już był cały w błocie, i to jaki z siebie zadowolony, jakby pobił właśnie dwa rekordy na raz. Chyba nie muszę mówić, jakie.
W końcu jakby się zatrzymał, i zrobił szpagat, ledwie podnosząc się z samego brzegu rzeczki. Ledwo zdążył podejść i do niej, by całkiem spenetrować to mokre coś, co... OLABOGA, to wysokie coś o tam kompletnie odwiodło i zahipnotyzowało jego osobę, i wydawało się, jakby łapy same mu chodziły, żeby w to wleźć. Tak, był to wodospad.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#2
25-04-2016, 21:40
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Deszcz, deszcz, deszcz...
Te cztery miesiące temu, ponad cztery cykle Księżyca temu, każdy deszcz był wybawieniem i niemal świętem. Kochała spoglądać na życiodajne krople uderzające raz po raz o ziemię, w miarowym rytmie... To ją uspokajało. I nie było nic spokojniejszego od księżycowych nocy wypełnionych szumem deszczu.
A spokój jej się przydawał wtedy.
Teraz miała szczerze dość deszczu. Znów tęskniła za promieniami słońca, pieszczącymi ciepłem jej futro i osuszającymi, nie moczącymi je. Gdy tylko deszcz ustawał choć na chwilę, natychmiast starała się złapać jak najwięcej słońca. A bądźmy szczerzy - akurat teraz takie chwile należały do rzadkości.
Młoda serwalka leżała na grubym konarze drzewa z przymkniętymi oczami, rozkoszując się ciepłem. Była, tak zwyczajnie, szczęśliwa. Owszem, miała teraz więcej obowiązków. Więcej na jej biednej małej głowie. Ale też miała więcej znajomych, a i więcej Srebrnych było teraz w stadzie.
W tym 7 małych, puszystych kuleczek Sadie.
Uśmiechnęła się szeroko na samą myśl. I właśnie w tej chwili do jej uszu dotarł odgłos mały łapek taplających się w błocie i wodzie.
Otworzyła oczy i dojrzała jasną kulkę zacięcie przemierzającą dżunglę. Z uśmiechem na pysku obserwowała lwiątko, podziwiając jego samodzielną wędrówkę. Gdy minęło już jej drzewo, lekko zeskoczyła z gałęzi, najciszej jak się dało. Małe lwiątka nie mają najlepiej wytrenowanych zmysłów, a ona była dobra w skradaniu się. W dodatku był tak zafascynowany okolicą...
Sami była przekonana, że mały jej nie zauważył.
Przynajmniej dopóki nie stanęła nad nim, zachodząc go od tyłu.
-Mam cię! - zaśmiała się rezolutnie.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#3
25-04-2016, 22:54
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Już szedł, już prawie dotarł to celu swojej podróży, gdy coś z nienacka zasłoniło mu drogę. Właściwie był taki otępiały w tym momencie, że nie zauważył nawet, kiedy to go podeszło. Ba! Nie widział, kiedy się pojawiło, i...
To jest ktoś, idioto.
W takiej oto okoliczności nawet nie zdążył chociaż na pokaz udać, że ogarnia co się dzieje, i przyrżnął w jej łapy jak w słup uliczny.
-T t ts... Wydał jakiś pomruk z siebie osuwając się w tył, i szybko, pewnym siebie ruchem spojrzał w górę. Już spodziewał się naprawdę wszystkiego na tej ziemi, gdy nagle ujrzał nad sobą uśmiechniętą minę, która właśnie obwieściła mu pewien fakt.
Wtedy też szeroki banan pojawił mu się na mordzie, a on sam jakby nigdy nic zabrał w sobie masy powietrza, żeby obgadać sprawę, nie zw ło cz nie!
-Masz MNIE? Nie mnie! Nie masz... Stwierdził głośno, po czym pojawiła się w jego umyśle nuta zwątpienia. -Oddaj! Wtedy też odkopnął się jakoś, że się wyślizgnął w tył, stanął na tylnych łapach i ledwie wrócił do siadu, dumny najwyraźniej ze swojego postępku.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#4
27-04-2016, 11:57
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Czas leciał szybko, zanim się obejrzała już była większa a świat stał przed nią otworem. Lubiła zwiedzać każdy zakamarek stada, szczególnie w towarzystwie Asury bądź reszty jej dość licznego rodzeństwa, lecz najbardziej lubiła właśnie samczyka, choć nie byli aż tak podobni, szczególnie charakterem. Nym była tą poważniejszą, odpowiedzialniejszą, zawsze martwiła się czy ktoś z jej rodzeństwa czegoś sobie zaraz nie zrobi, może przez to, że była o te parę minut starsza? Oczywiście umiała również się bawić, gdy był na to czas i miejsce. Tego dnia miała ochotę trochę się powygłupiać, lecz nagle z jej oczu zniknął Asura, postanowiła więc poćwiczyć tropienie i udać się za nim tak, by jej nie zauważył. Szło jej świetnie, aż nagle usłyszała ,,mam cię". Z początku myślała że to o nią chodziło, więc rozejrzała się wokoło, lecz nic nie dostrzegła, ruszyła więc do przodu, bowiem znów straciła go z oczu, a gdy ukazał się w końcu jej oczom, zaśmiała się i podeszła. -Witaj ciociu Samiyo.- odparła, uśmiechając się radośnie, po czym usiadła koło Asury i otarła się o niego pyszczkiem, dodając mu otuchy.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#5
28-04-2016, 22:29
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Uprzejmie uniosła łapę, pomagając małej puchatej kulce wydostać się z więzienia jej kończyn.
-Już, już oddaję. - uspokoiła malca, a uśmiech nie schodził z jej pyska.
Jakoś tak, miała dobry humor. Jak zawsze. A przy lwiątkach nie da się nie mieć dobrego humoru. I musiała przyznać, że młody był całkiem zręczny jak na jego wiek. A przynajmniej tak jej się wydawało - nie żeby miała duży kontakt z lwiątkami. Głównie z tym niedorozwiniętym w ciapki i Nightem, oczywiście, ale on to inna historia.
Zaczęła się rozglądać, szukając matki Asury, choć nic jej nie mówiło, by była w pobliżu. Jedynie pokazała się tu jego siostrzyczka.
-Niech Księżyc oświetla twoje drogi, Nym! - przywitała lwiczkę tradycyjnym powitaniem Srebrnych. Niech uczy się zwyczajów stada!
Po chwili jednak przybrała nieco surowszą minę.
-A gdzie zgubiliście mamę, hm?
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

#6
01-05-2016, 00:59
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

// Sami pozwoliła mi wejść. Jeśli wam w czymś przeszkadzam, to powiedzcie, ale wydaje mi się to logiczne, że skoro jest tu Samiya i jesteśmy na terenach SK, to Serret też kręci się nieopodal. ;p //

- Niech wam Księżyc świeci! - radosny okrzyk rozniósł się po okolicy.
Wśród takiego zgromadzenia słodyczy nie mogło zabraknąć największej optymistki w tych stronach, karakalki Serret. Kroczyła ona z pogodną miną, uszami swobodnie ułożonymi i ciepłym spojrzeniem biegnącym od jednego kotowatego do drugiego.
- Cześć, Sami. Witajcie, gwiazdeczki. W co się bawicie? Co u mamy?
Jak zwykle, starała się nie zasypywać młodych nawałem pytań, ale zadania tych dwóch, w jej mniemaniu, niezwykle istotnych, nie mogła sobie odmówić. Wszak musiała wiedzieć, co ciekawego dzieje się na ich przepięknych ziemiach!
Odkąd Sadie wydała na świat siódemkę puchatych kuleczek - fioletowooka jeszcze nigdy nie widziała tak licznego miotu - życie Srebrnych rzeczywiście uległo zmianie i była to zmiana na lepsze. Czarnoucha po cichu zazdrościła lwicy, że tamta doczekała się aż tylu cudownych szkrabów i to w tak młodym wieku, acz zarazem cieszyło ją, że niekiedy mogła się nimi zajmować. Mistyczka czuła się teraz potrzebna jak nigdy dotąd, bo przy takiej gromadce nianiek nigdy dość, zwłaszcza gdy poza niewątpliwym podejściem do dzieci odznaczały się też zdolnościami łowieckimi. Co prawda, im lwiątka były starsze, tym jej łupy wydawały się lichsze, ale i tak jej pomoc choć trochę odciążała kawową.
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#7
10-05-2016, 20:53
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Słysząc przywitanie ciotki westchnęła, no tak znów zapomniała o przywitaniu stadnym, a tak przykładała się do nauki wszystkiego o księżycu! Fascynowało ją to, lecz czasami wypadało z głowy, choć miała jeszcze czas, była młoda. Na pytanie o mamę pokręciła przecząco głową. -Oj ciociu, jesteśmy już duzi, nie potrzebujemy jej na każdym kroku. A gdzie jest, nie wiem. Może poszła spotkać się z tatą?- odpowiedziała, na koniec wypowiedzi przekręcając łeb lekko na bok, pytając ni to siebie ni to ciotkę. Czasem żałowała że Otieno nie należał do Księżyca, częściej by się widzieli, a uwielbiała czasem schować się w jego puchatej grzywie, lecz ten należał do stada prababci Kami. Mogła oczywiście do niego dołączyć, w sumie to właśnie tam przyszła na świat, lecz to księżyc bardziej ją interesował. Z zamyślenia wyrwał ją głos cioci Serret, dzięki czemu uśmiech sam pojawił się na pysku. -Niech Księżyc oświetla twe drogi, ciociu Serret!- odparła, patrząc się to na nią, to na Samiyę. -Dobrze, u mamy też. Chyba jest u taty, ale nie wiem na pewno. A co u ciebie? Może podszkoliłybyście mnie w polowaniu, albo o, wiecie, chciałabym zostać medykiem!- ta gadanina jej się udzielała, szczególnie w obecności ciotki Serret. Choć zwykle była poważna i opanowana, przy niej język sam wychodził z pyska, ale to raczej dobrze że szczęście i pozytywna energia się jej udzielała.
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#8
11-05-2016, 20:50
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

On też jakoś miał dobry humor... to znaczy, miał dobry, bo dotychczas chyba nigdy nie miał takiego powodu, by go nie mieć. Walił na wszelkie powody, które były dla niego fraszkami, więc szybko o nich zapominał. Nie trudno się domyślić, że miał tak głównie dlatego, że nie widział ani nie wyobrażał sobie nigdy prawdziwego problemu, chociażby go już usłyszał. Dla niepokalanego jeszcze przez los malca istnienie takiego czegoś było po prostu obojętne. O tym wszystkim jednak, miał się dopiero przekonać...
W każdym razie porzucając jakiekolwiek racje przyszłości, pewna rzecz odwiodła go od dalszych knowań, gdy chodziło o ucieczkę jak najdalej. Świat zwiedzi kiedy indziej, na razie po prostu zaczął się rozglądać, i doszukał się skrawku dziennego nieba spomiędzy drzew u góry.
To słowa Sami tak na niego wpłynęły, gdyż to powitanie w przeciwieństwie do siostry (-skąd ona o tym wiedziała?!-) usłyszał, bodajże zwrócił na nie uwagę pierwszy raz w swoim krótkim życiu. Księżyc? Że co, ich księżyc miał tu niby być, jak go nie widać na niebie?
-Kłamstwo! Księżyca tu nie ma. Te dwuznaczne słowa z jego pyszczka zabrzmiały zupełnie jak odpowiedź typu 'boganiema'.
Braciszek był jak najbardziej nie tak mądry, i nie tak dojrzały na swój wiek, jak Nymeri. Wręcz przeciwnie, nie spieszyło mu się odbiec od ganiania głową w chmurach przy jednoczesnym truciu okolicy setkami pytań, odpowiedzi i stwierdzeń wyrwanych z kontekstów, bądź co bądź prowokujących. I nie wydawało się, jakby mu to miało przejść zbyt prędko.
Chyba, że akurat był leniwy. Jak był leniwy to i na to nie chciało mu się zdobyć.
Otworzył nagle jadaczkę, już próbując krzyknąć głośne "nie wiem" lub coś w tym stylu, ewentualni sprzedać jakieś kłamstwo, gdy przyciął się i Nymeri zastąpiła go w powiedzeniu, gdzie jest mama. A jak jeszcze usłyszał, że są już duzi, to siostra ledwie zdążyła skończyć gdy Asu z przymkniętą jedną brwią i powieką wydedukował proste
-O o, dobrze gada.- kierując na nią pazurkiem.
Później to jedyne co, to się zamyślił. Nie zwrócił uwagi na nic, a nadchodzącą Serret wynalazł wzrokiem gdzieś w połowie jej słów. I tak dobrze, że nie zwrócił uwagi na słowo 'gwiazdeczki', bo od tych gwiazdeczek i księżyców których TU NIEMA chyba zawróciłoby mu się w głowie.
-Cześć, ee, ciociu. Mama żywa i łapie formy. Jakby znowu pominął fakt, że ktokolwiek coś wspomniał o księżycu.
Po ostatniej wypowiedzi Nymeri prychnął jednak i zaczął się podśmiewać, co skwitował przysunięciem łapy do swojego dzieciarskiego pyska.
-Już, polować, akurat!- Co miało po krótce znaczyć coś w rodzaju 'taka mała chce polować'. -I medykiem! Dalej rozbawiony nie mógł się powstrzymać i aż ułożył się na plecach jednocześnie zwijając się w kulę pełną miękkiej sierści, a barwna grzywka latała mu chyba we wszystkie strony.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#9
18-05-2016, 22:31
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Zastrzygła uszami, gdy po dżungli poniósł się tak znany jej głos. Uśmiech wpełzł na jej pysk, gdy odwróciła się, by spojrzeć na swoja ukochaną ciocię.
-Cześć ciociu!
Następnie spojrzała nieco krzywo na małego Asurę.
-Nie widzisz go teraz, bo zasłaniają go drzewa. W dżungli trudno jest dojrzeć niebo. - zaczęła wyjaśniać cierpliwie -Ale on wciąż tam jest, nawet jeżeli go nie widać. Cały czas obserwuje nas z nieba, widzi każdy nasz krok!
Następnie z rozbawioną miną położyła łapę na łebku Nymerii i poczochrała nieco jej futerko.
-Duzi to wy dopiero będziecie. Teraz lepiej pilnujcie się kogoś starszego... - westchnęła.
Dzieciaki hasały radośnie po ziemiach Księżyca, i nie miała im tego za złe, ale może niech nie próbują być zbyt samodzielne zbyt wcześnie? Co prawda tutaj raczej nie spotka ich nic złego, ale przezorny zawsze ubezpieczony!
-Och, czemu by nie? - uśmiechnęła się zachęcająco do małej lwiczki -Polować umieć musicie, ale wiedza medyczna też wam się przyda! No i ktoś musi mnie kiedyś zastąpić w roli medyka. - pokiwała łbem w zamyśleniu -Co prawda myślałam o Nighcie... Ale lepiej mieć więcej medyków niż żadnego.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#10
05-06-2016, 17:02
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Zmrużyła ślepia, słysząc śmiechy jej brata. No tak, ten to by wiecznie hasał po sawannie i się wygłupiał, bo czemu nie. Ją jednak bardziej interesował księżyc, którego ten zaś nie dostrzegał. Chciała być również pomocna stadu, a im szybciej mogła zacząć się w którymś z kierunków się szkolić, tym lepiej. Prychnęła więc jedynie, po czym wróciła wzrokiem do ciotki, uśmiechając się, bowiem ta myślała iż nie był to zły pomysł. -Idealnie! Może więc zaczniemy już teraz? Obiecuję, będę pilnym uczniem- odparła, machając ogonem z radości. W końcu ktoś widział w niej coś więcej niż małą, śliczną i puchatą kulkę.
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#11
05-06-2016, 21:51
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Znowu zadarł łeb do góry, jakby na słowa cioci Sami księżyc miał właśnie wyłonić się i spaść z nieba. Ku jemu -braku- zaskoczenia, spojrzał nieco znudzony z powrotem na serwalkę. Że co? Jest? Nie ma go? On już jednak, żeby uniknąć mętliku w głowie, udał, że nie słuchał, wiedząc tylko o zakrywających go drzewach. -Aahaa- Mruknął przeciągle i dalej z lekką dozą rozbawienia, robiąc przy tym wymach grzywką, która miała niechybnie ochotę źle się ułożyć. Co to, to nie.

To prawda. Asu wszystko, co by nie robił, robiłby to najchętniej szlajając się po sawannie, sam, czy wplątując w to kogoś innego. Przygody w brudzie były mu pisane na czole, na futrze coraz częściej pojawiał się napis "błoto", a wszystko skwitowane było uroczystym "Asura tu był".
-A no no no, ja też z wami idę! Może w końcu zobaczy ten księżyc, z resztą... nie popuściłby polowania tej dwójce, gdyby zechciały iść bez niego.

W chwilę później jednak umilkł.
W jednym, krótkim momencie naprawdę poczuł się jak szara mysz. Dosłownie. On czekał, aż siostra coś powie JEMU! A on jakby nigdy nic został zdrowo olany. Właśnie dlatego postanowił, że nie da siostrze spokoju.
-Medyka! Trzeba przeprowadzić przeszycie języka! Szybko! Zablefował po mistrzowsku akt nagłej konieczności transplantacji nerki, skacząc na siostrę jak na kogoś z padaczką próbując ją unieruchomić swoim własnym ciężarem.
No co? Nie było czasu na fochy. Postanowił spróbować wydobyć z Nymeri coś więcej, niż ten pozorny traktat inteligencji, który, jak mu się wydawało, bez przerwy z niej kipiał.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#12
07-06-2016, 20:20
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Oczekiwała na odpowiedź ciotki, z iskrzącymi oczami wlepionymi w serwalkę, aż tu nagle jej brat postanowił najwidoczniej wkurzyć siostrę i to konkretnie. Przecież wszyscy wiedzieli że była poważna, ciekawska, sporo czasu poświęcała nauce, więc czemu on nie mógł tego pojąć? Gdy tylko znalazł się na niej, ta odpowiedziała kopniakiem, zwalając go na bok, po czym wstała i pokazała kiełki. -Asura! Dorośnij wreszcie! To dla mnie ważne, a nie jakaś tam chwilowa zabawa!- warknęła groźnie. Nienawidziła gdy ktoś nie brał jej na poważnie, przerywał jej w czymś, bądź też ignorował. Zrozumiała więc że pewnie braciszek poczuł się nieco olany, lecz liczyła iż w końcu zrozumie, że go kocha, ale są też sprawy istotne, którym musiała się poświęcić, jak księżycowi którego ten kompletnie nie widział. -Później się pobawimy...- mruknęła na koniec uspakajając się szybko. Schowała kły po czym znów usiadła na ziemię, przyglądając się tym razem to ciotce, to bratu, co jakiś czas machnęła ogonem z irytacji.
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#13
13-06-2016, 19:27
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Czemu nie mógł tego pojąć... kto wie? Być może po prostu nie był wstanie jąć w łapy tego, co było fizycznie niedotykalne, w konsekwencji nie miał mocy by to sobie wpakować do głowy, hah.
-Auh Jęknął lekko, gdy został z całej siły odrzucony. Może i swoje ważył jak na lwiątko, ale dalej był chudzielcem i balastem to zwalenia w parę chwil. Jęk obrócił się w głośny śmiech, już nim ledwie zdążył odwrócić się na plecy i wyszczerzyć wprost do siostrzyczki.
Zdenerwowała się. O to mu chodziło, chociaż szkoda, że dalej aż taka powaga wylewała się z zarówno pyszczka jak i wzroku Nymeri. On jednak dalej uśmiechał się, trochę dziecinnie, trochę zadziornie, a w odpowiedzi na białe kiełki siostry jedynie pufnął jej w nos, jednocześnie strzepując z oczu przydługą grzywkę. Oho.
-To ty, weź się obudź! Powiedział jej półżartem półserio. Miało to raczej znaczyć, żeby przestała tak wszystko odbierać aż nazbyt wyniośle, poważnie, jakby nie miała na to jeszcze masy czasu. To była jednak prawda, Asu zupełnie niczego nie brał na poważnie. Kreował swój mały świat bez żadnych zbędnych zasad, w którym chwile obierały najważniejszą rolę. Żadna przyszłość. Tylko chwile, ale oczywiście zarówno ze sprytem, jak i miarą rozsądku. Nie był on z tych głupich, co by planowali, jak posypać swoje ambicje jednym złym ruchem.
Gdy tylko się od niego odczepiła, on też automatycznie podniósł się do pionu i odchrząknął.
-Ehm, dobrze więęęc. Powiedział, udając jakiegoś szlachcica obeznanego w swoim fachu, głowę unosząc ku górze. Zrobił minę mocno niedostępnego osła, przymykając oczy w geście niepoprawnej dumy z siebie. Oczywiście sobie żartował. -Chodźmy więc. Zwrócił się do Sami, łypając po cichaczu szkarłatnym okiem na Nymeri. I co, co powiesz?

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#14
24-06-2016, 23:41
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Obserwowała sprzeczkę rodzeństwa z bezbrzeżnym zdumieniem. Niesamowite... Każde lwiątko z miotu Sadie było zupełnie inne, jedyne w swoim rodzaju. Samiya już teraz potrafiła gołym okiem dostrzec potencjał tych na razie milusińskich puszystych kulek. Nie mogła się doczekać aż dorosną... Na razie uśmiechnęła się, widząc, że ich konflikt został równie szybko zażegnany, co się pojawił. Ona sama, gdy była dzieckiem raczej nie kłóciła się z braćmi. Zwłaszcza z Septimem... On zawsze się nią opiekował i troszczył. Sądziła, że nigdy by jej nie zawiódł...
-Na razie zajmiemy się polowaniem - postanowiła -Jeżeli chcecie uczyć się o ziołach, zapraszam was do mojej groty na Ognistym Stepie - oznajmiła z uśmiechem.
-Zaczniemy od podstaw. Nie nauczę was oczywiście polować tak jak lew, bo serwale robią to zupełnie inaczej. Choć dobrze będzie, jeżeli nauczycie się również serwalego stylu polowań, choćby w teorii. - zaczęła cierpliwie wyjaśniać.
-Jeżeli chcecie cokolwiek upolować, najpierw musicie znaleźć jakąkolwiek zwierzynę. Musicie być czujni - uważnie słuchać, wypatrywać zwierząt czy choćby ich śladów, śledzić nosem ich tropy... - zawiesiła na chwilę głos, dając lwiątkom czas na skupienie się i próbę wyczucia czegokolwiek.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#15
04-08-2016, 10:47
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Warknęła na brata zła, nie miała bowiem ochoty na jakiekolwiek dyskusje, były one wręcz zbędne, gdyż do jego małego łba nic nie docierało. Najlepiej gdyby poszedł sobie się pobawić, jednakże ten postanowił im towarzyszyć. Westchnęła więc ciężko po czym podeszła bliżej ciotki, by wszystko dobrze usłyszeć. Fakt, była mała, miała czas na powagę czy naukę, lecz od początku taka była i nie zamierzała się zmieniać. Dla niej liczyła się wiedza, doświadczenie, choć i na zabawę czasem znalazł się czas, lecz nie koniecznie taką na jaką Asura liczył. Musiał jednak w końcu zrozumieć, że nie wszyscy rodzą się z nadpobudliwością i głupawką. Gdy Samiya zaczęła rozmowę, z początku Nymeri uważnie słuchała. Oczywiście miała zamiar w późniejszym czasie odwiedzić ją w jej grocie, gdyż interesowała ją medycyna, zioła oraz możliwość pomocy stadu, jednakże i polowanie ciekawie brzmiało, nawet w stylu serwali. Gdy mówiła o zwierzynie, młoda lwica od razu postawiła uszy, zaś na ziemi szukała jakichś śladów.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości